2006-02-15, 10:54
|
#4
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 5 118
|
Dot.: Neblina YR
Olciu, doskonale Cie rozumiem, bo w ostatnie wakacje przechodzilam fascynacje Neblina. Nie zakonczyla sie ona jednak zakupem. Flakon ma bardzo fajny i ten zielony kolor A sam zapach jest dla mnie dosc kontrowersyjny... 2 lub 3 razy testowalam i na poczatku wydal mi sie wspanialy - oryginalny, wilgotny, zielony i duszny jak dzungla. Pierwszy test mial miejsce w cieply, deszczowy dzien, nieszczegolnie dla mnie mily, bo powaznie poklocilam sie wowczas z TZ i rekompensowalam sobie smutki lazeniem po sklepach. Nic wowczas nie dziala tak dobrze jak perfumy Psiknelam sie w centrum handlowym Neblina i wyszlam taka smetna na wilgotne powietrze, ktore dodatkowo spotegowalo wrazenie dzungli. Zakochalam sie i postanowilam kupic. Niestety za 2. razem wrazenie bylo inne. Niby nadal wilgoc i skojarzenie z upalami w Kongo ale pojawila sie w Neblinie jakas dziwna nutka, ktora ja nazywam mydlano-babciowa. Utwierdzily mnie w przekonaniu kolezanki, ktore obwachaly mnie dokladnie i stwierdzily, ze to perfumy dla starszej pani. Mialy odrobinke racji, bo ta nuta wybila sie z uplywem czasu i zaczela mnie draznic. Wszyscy mowili mi to samo, a ja na sile doszukiwalam sie samego piekna w Neblinie.
Olciu, musisz sama zdecydowac. Jesli na Twojej skorze nie ujawniaja sie nieciekawe nuty, to moze warto sprobowac? Jezeli jednak kupujesz 1 flaszke na miesiac, to radzilabym sie dobrze zastanowic Bo ja tez tak kiedys robilam, a potem okazywalo sie, ze kupilam perfumy pod wplywem chwili i po niezywkle krotkim czasie nie moglam juz na nie patrzec
|
|
|