Czy to ze mną jest coś nie tak?? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-03-05, 07:47   #1
peknietakula
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 5

Czy to ze mną jest coś nie tak??


To mój pierwszy post bo mam naprawdę duży problem i liczę na trzeźwą ocenę sytuacji.

Już sama nie wiem czy problem tkwi we mnie czy w moim partnerze. Do napisania tutaj skłoniła mnie ostatnia kłótnia. Mój Tż w zeszły weekend wyjechał ze znajomymi odpocząć i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że o całej akcji dowiedziałam się dzień wcześniej Niby coś tam przebąkiwał, że chce wziąć dzień urlopu ale no właśnie dzień, a tu nagle wyskoczyły trzy, za granicą i to beze mnie!!

Strasznie mnie denerwuje, że nie pyta mnie o zdanie w ważnych decyzjach tylko podejmuje je sam, a ja jestem tylko o nich informowana. I nie dotyczy to tylko tego wyjazdu, ale np. pracy - ja nie lubię jego pracy i uważam , że zbyt dużo czasu jej poświęca a on nie widzi w tym nic złego.

Mieszkamy razem od 1,5 roku, ja kończę studia i to on nas utrzymuje.. na początku dostawałam kasę od rodziców, niewiele bo nie są bogaci ale zawsze. Tż o tym wiedział, że nie bardzo mnie stać na mieszkanie z nim, ale sam to zaproponował, i że dopóki nie będę zarabiać to on nas będzie utrzymywał. Spokojnie by nam wystarczyło z jego etatu, ale on wciąż zabiera pracę do domu. W efekcie wygląda to tak, że od 9-17 siedzi w pracy, potem od 18-22/23 w domu ale na laptopie i tez pracuje. Dla mnie praktycznie nie ma czasu, poza weekendem, a on sobie postanowił sam wyjechać. Dla mnie to duży problem, bo mając chłopaka wszystkie wieczory spędzam sama przed tv albo komputerem, bo on jest zajęty. Owszem, wychodzę czasem z koleżankami, ale nie da się codziennie zaplanować sobie czasu, bo każdy ma cos tam do roboty - studia, praca , ot normalne życie. Dodatkowo wkurza mnie, że jedyne o czym jest w stanie ze mną rozmawiać to o swojej pracy..

No i kwestia pieniędzy - to mnie najbardziej nurtuje, kto ma rację... Otoż Tż jest bardzo za swoją rodziną ( i dobrze), ale denerwuje mnie (a ostatnio to nawet do szału doprowadza), że ciągle pożycza (na wieczne nieoddanie) kasę swojej starszej siostrze, która też przecież pracuje. Wiem, że ma dziecko na utrzymaniu i męża, który nie może znaleźć pracy (moim zdaniem nie chce mu się), ale ja widzę, że ta kasa nie jest im potrzebna na takie codzienne wydatki jak jedzenie, rachunki itp. W takim przypadku rozumiałabym całą sytuację i się tak nie piekliła. Ona ją wydaje na nowe ciuchy, kosmetyki, tydzień temu 500 na fryzjera (!!). Dodatkowo co miesiąc wyciąga tysiąc złotych od rodziców bo niby nie ma za co rachunków płacić. Ja wiem, że za 2500 tysiąca idzie utrzymać rodzinę (sama nie pochodzę z bogatej, to wiem że się da) a jak się chce mieć wyższy standard życia (spodnie za 200 i drogie kosmetyki) to się powinno samemu na to zarobić a nie "pożyczać". W dodatku ona nigdy nie oddaje tych pieniędzy. Wychodzi na to, że Tż i ja zarabiając więcej, mamy gorzej w życiu tzn. gorzej urządzone mieszkanie, nie takie drogie ciuchy. Tu nie o te ciuchy chodzi tak naprawdę. Ale nawet nie możemy sobie pozwolić na jakieś wakacje, czy inne przyjemności, bo jak tylko siostra się dowie, że Tż ma jakieś wolne środki - od razu bierze go na litość. W efekcie ciągle mi zarzuca, że nie lubię jego siostry, bo się pieklę za każdym razem jak prosi go o kasę i że powinnam jej współczuć trudnej sytuacji. A ja ją lubię, ale nie toleruję jej materializmu.

O to też się pokłóciłam z Tż, on uważa że to jej sprawa na co wydaje te pieniądze. Ja uważam, że otóż nie jej - co innego pożyczać na jedzenie, rachunki; a co innego na dobra luksusowe, które sie są obowiązkowe dla każdego. A drugie co powiedział, to że to on zarabia w tym domu i on decyduje co robi z kasą!! Zamurowało mnie... Myślałam, że skoro mieszkamy razem i tworzymy jakby rodzinę (jego rodzice traktują mnie jak córkę) to nieważne kto i ile zarabia - razem decydujemy o wszystkich sprawach. A po tym wszystkim poczułam się jak jakaś utrzymanka ( w końcu sprzątam w domu, gotuję, uprawiam z nim seks...) i materialistka.

I moje pytanie, kto ma rację?? Przyznaję się bez bicia, że trochę zazdroszczę Ani jej ciuchów i kosmetyków; tego że zawsze odlotowo wygląda. I uważam że ma to moim kosztem, przynajmniej po części. Czy ja naprawdę jestem materialistką?I czy naprawdę nie powinnam się wtrącać do kwestii pieniędzy i pracy Tż, skoro to on jest jedynym żywicielem rodziny??

Dodatkowo co do podejmowania decyzji, czasem się z nim nie zgadzam i nieraz prosiłam go żeby czegoś nie robił. A on jakby olewał moje zdanie, robił co chce i czekał aż przejdzie mi złość. I tak jest zazwyczaj kiedy się ze sobą nie zgadzamy, on nawet nie bierze pod uwagę mojego zdania. Mam wrażenie, że rani mnie tym z premedytacją wiedząc, że za jakiś czas ochłonę i zapomnę o całym zajściu, więc czemu ma zmieniać swoją decyzję... Skończyło się tak, że zakomunikowałam mu, że nie podoba mi się ten jego weekendowy wyjazd i nie chce żeby jechał. On się nawet nie przejął, rano w pt był zdziwiony, że jestem na niego obrażona. Przed wyjazdem jeszcze mi powiedział "No to jadę" na co ja mu "że jak jedziesz to możesz nie wracać", byłam naprawdę wkurzona. Wyszedł i 5 godzin później dostałam esa, że właśnie dojechali na miejsce! Czyli nie wziął na poważnie moich słów!! Jak zwykle. Od tygodnia siedzę u swoich rodziców i nie mam z nim kontaktu. Próbuję zrozumieć, kto tu zawinił i nie mogę dojść ze sobą do porozumienia. On wysłał kilka sms, ale nadal uważa że jest bez winy, że ja się czepiam i chce go kontrolować na każdym kroku..

Edytowane przez peknietakula
Czas edycji: 2011-03-05 o 08:01
peknietakula jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 08:18   #2
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
To mój pierwszy post bo mam naprawdę duży problem i liczę na trzeźwą ocenę sytuacji.

Już sama nie wiem czy problem tkwi we mnie czy w moim partnerze. Do napisania tutaj skłoniła mnie ostatnia kłótnia. Mój Tż w zeszły weekend wyjechał ze znajomymi odpocząć i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że o całej akcji dowiedziałam się dzień wcześniej Niby coś tam przebąkiwał, że chce wziąć dzień urlopu ale no właśnie dzień, a tu nagle wyskoczyły trzy, za granicą i to beze mnie!!

Strasznie mnie denerwuje, że nie pyta mnie o zdanie w ważnych decyzjach tylko podejmuje je sam, a ja jestem tylko o nich informowana. I nie dotyczy to tylko tego wyjazdu, ale np. pracy - ja nie lubię jego pracy i uważam , że zbyt dużo czasu jej poświęca a on nie widzi w tym nic złego.

Mieszkamy razem od 1,5 roku, ja kończę studia i to on nas utrzymuje.. na początku dostawałam kasę od rodziców, niewiele bo nie są bogaci ale zawsze. Tż o tym wiedział, że nie bardzo mnie stać na mieszkanie z nim, ale sam to zaproponował, i że dopóki nie będę zarabiać to on nas będzie utrzymywał. Spokojnie by nam wystarczyło z jego etatu, ale on wciąż zabiera pracę do domu. W efekcie wygląda to tak, że od 9-17 siedzi w pracy, potem od 18-22/23 w domu ale na laptopie i tez pracuje. Dla mnie praktycznie nie ma czasu, poza weekendem, a on sobie postanowił sam wyjechać. Dla mnie to duży problem, bo mając chłopaka wszystkie wieczory spędzam sama przed tv albo komputerem, bo on jest zajęty. Owszem, wychodzę czasem z koleżankami, ale nie da się codziennie zaplanować sobie czasu, bo każdy ma cos tam do roboty - studia, praca , ot normalne życie. Dodatkowo wkurza mnie, że jedyne o czym jest w stanie ze mną rozmawiać to o swojej pracy..

No i kwestia pieniędzy - to mnie najbardziej nurtuje, kto ma rację... Otoż Tż jest bardzo za swoją rodziną ( i dobrze), ale denerwuje mnie (a ostatnio to nawet do szału doprowadza), że ciągle pożycza (na wieczne nieoddanie) kasę swojej starszej siostrze, która też przecież pracuje. Wiem, że ma dziecko na utrzymaniu i męża, który nie może znaleźć pracy (moim zdaniem nie chce mu się), ale ja widzę, że ta kasa nie jest im potrzebna na takie codzienne wydatki jak jedzenie, rachunki itp. W takim przypadku rozumiałabym całą sytuację i się tak nie piekliła. Ona ją wydaje na nowe ciuchy, kosmetyki, tydzień temu 500 na fryzjera (!!). Dodatkowo co miesiąc wyciąga tysiąc złotych od rodziców bo niby nie ma za co rachunków płacić. Ja wiem, że za 2500 tysiąca idzie utrzymać rodzinę (sama nie pochodzę z bogatej, to wiem że się da) a jak się chce mieć wyższy standard życia (spodnie za 200 i drogie kosmetyki) to się powinno samemu na to zarobić a nie "pożyczać". W dodatku ona nigdy nie oddaje tych pieniędzy. Wychodzi na to, że Tż i ja zarabiając więcej, mamy gorzej w życiu tzn. gorzej urządzone mieszkanie, nie takie drogie ciuchy. Tu nie o te ciuchy chodzi tak naprawdę. Ale nawet nie możemy sobie pozwolić na jakieś wakacje, czy inne przyjemności, bo jak tylko siostra się dowie, że Tż ma jakieś wolne środki - od razu bierze go na litość. W efekcie ciągle mi zarzuca, że nie lubię jego siostry, bo się pieklę za każdym razem jak prosi go o kasę i że powinnam jej współczuć trudnej sytuacji. A ja ją lubię, ale nie toleruję jej materializmu.

O to też się pokłóciłam z Tż, on uważa że to jej sprawa na co wydaje te pieniądze. Ja uważam, że otóż nie jej - co innego pożyczać na jedzenie, rachunki; a co innego na dobra luksusowe, które sie są obowiązkowe dla każdego. A drugie co powiedział, to że to on zarabia w tym domu i on decyduje co robi z kasą!! Zamurowało mnie... Myślałam, że skoro mieszkamy razem i tworzymy jakby rodzinę (jego rodzice traktują mnie jak córkę) to nieważne kto i ile zarabia - razem decydujemy o wszystkich sprawach. A po tym wszystkim poczułam się jak jakaś utrzymanka ( w końcu sprzątam w domu, gotuję, uprawiam z nim seks...) i materialistka.

I moje pytanie, kto ma rację?? Przyznaję się bez bicia, że trochę zazdroszczę Ani jej ciuchów i kosmetyków; tego że zawsze odlotowo wygląda. I uważam że ma to moim kosztem, przynajmniej po części. Czy ja naprawdę jestem materialistką?I czy naprawdę nie powinnam się wtrącać do kwestii pieniędzy i pracy Tż, skoro to on jest jedynym żywicielem rodziny??

Dodatkowo co do podejmowania decyzji, czasem się z nim nie zgadzam i nieraz prosiłam go żeby czegoś nie robił. A on jakby olewał moje zdanie, robił co chce i czekał aż przejdzie mi złość. I tak jest zazwyczaj kiedy się ze sobą nie zgadzamy, on nawet nie bierze pod uwagę mojego zdania. Mam wrażenie, że rani mnie tym z premedytacją wiedząc, że za jakiś czas ochłonę i zapomnę o całym zajściu, więc czemu ma zmieniać swoją decyzję... Skończyło się tak, że zakomunikowałam mu, że nie podoba mi się ten jego weekendowy wyjazd i nie chce żeby jechał. On się nawet nie przejął, rano w pt był zdziwiony, że jestem na niego obrażona. Przed wyjazdem jeszcze mi powiedział "No to jadę" na co ja mu "że jak jedziesz to możesz nie wracać", byłam naprawdę wkurzona. Wyszedł i 5 godzin później dostałam esa, że właśnie dojechali na miejsce! Czyli nie wziął na poważnie moich słów!! Jak zwykle. Od tygodnia siedzę u swoich rodziców i nie mam z nim kontaktu. Próbuję zrozumieć, kto tu zawinił i nie mogę dojść ze sobą do porozumienia. On wysłał kilka sms, ale nadal uważa że jest bez winy, że ja się czepiam i chce go kontrolować na każdym kroku..
Z tego co widze w waszym zwiazku nie ma zadnej komunikacji.
Facet zarabia na was, ale przez to, ze jestes od niego uzalezniona nie liczy sie z Twoim zdaniem. Szczerze chlop juz Ci pokazal jaka role odgrywasz w jego zyciu.
Nie przejmuje sie Twoimi "gadkami", bo wie ze pogadasz pogadasz, a pozniej Ci przejdzie.
Chyba siostrze zazdroscisz tego, ze liczy sie bardziej z jej potrzebami, niz z Twoimi.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 08:22   #3
krolewnasmieszka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 119
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

On Cie utrzymuje, masz za co żyć i gdzie mieszkać i jeszcze mu marudzisz, że pożycza kasę swojej siostrze?Bo co, lepiej, zeby tobie kupował rzeczy i dał 500 PLN na fryzjera?Zacznij zarabiać wrzućcie do wspólnej kasy i decyzdujcie razem.Teraz daje on to i on decyzduje-proste
Tak też jest w sytuacji z weekendem, przez to że on cię utrzymuje uważa, ze mu się to należy, w końcu pracuje na Was.Jakbyś ty pracowała i sama wyjechała na weekend bez pytania to by zrozumiał.
Podsumowując-sama ustawiłaś się w sytuacji gdzie twój TŻ nie traktuje cię jak partnera!
krolewnasmieszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 08:34   #4
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Daj spokój, facet tyra, zarabia na was, pomaga jeszcze siostrze, a Ty się czepiasz
faktu wyjazdu nie uzgodnił, okej. Ale nie miałaś prawa mu zabronić, bo to do niego należała ostateczna decyzja. Bez przesady, to tylko 3 dni. Mój TŻ pojechał w tamte wakacje na tydzień do znajomych, prawie na drugi koniec Polski.
Przesadzasz, nie masz prawa wytykać jego siostrze na co wydaje pieniądze, które dobrowolnie dostaje od brata. Jeśli jej dzieci, jej rodzina, nie chodzi głodna i zaniedbana, to nic Cię to nie powinno interesować. Zwłaszcza że Twój facet daje jej pieniądze z własnej nieprzymuszonej woli, nie wyżebrane.
Jednym słowem - wyluzuj.
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 08:42   #5
yoona
Zakorzenienie
 
Avatar yoona
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 9 032
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

tezx by mi bylo przykro.
jesli nie chce sie z nim rozstawac, to jedyna rada jest taka- isc do pracy.
i wtedy nie bedziesz od niego zalezna a co wiecej, bedziesz mogla sobie kupic te spodnie czy kosmetyki.
__________________
Adoptuj Uszate Serduszko!
Klik!

Blogowy świat




yoona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 08:47   #6
Juliette88
Zadomowienie
 
Avatar Juliette88
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 672
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
Przed wyjazdem jeszcze mi powiedział "No to jadę" na co ja mu "że jak jedziesz to możesz nie wracać", byłam naprawdę wkurzona. Wyszedł i 5 godzin później dostałam esa, że właśnie dojechali na miejsce! Czyli nie wziął na poważnie moich słów!!
A dlaczego ma na poważnie je traktować, skoro ty na poważnie ich nie wypowiadasz. Rzucasz słowa na wiatr, że może nie wracać, ale to przecież nieprawda. Nie masz zamiaru się z tego powodu rozstać i on doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

A co do finansów - czy ustaliliście przed wspólnym zamieszkaniem, że od teraz pieniądze są wspólne, nie ma podziału na moje i twoje? Bo jeżeli nie było to jasno określone, uważam że nie możesz się wtrącać co on robi ze swoimi pieniędzmi. Fakt, że on pracuje i wszystko opłaca, jeszcze nie oznacza, że stworzyliście "wspólnotę majątkową". Widocznie macie inne podejście do zarządzania pieniędzmi. I tradycyjnie zabrakło komunikacji - ty z góry uznałaś że wszystko jest "Wasze", najwyraźniej zbyt pochopnie.
__________________
The lullabies from the machines.


Kwiatuszek
Juliette88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 08:49   #7
triste86
Raczkowanie
 
Avatar triste86
 
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: raz stąd a raz stamtąd
Wiadomości: 236
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Czemu zazdrościsz siostrze ciuchów, kosmetyków, fryzjera itp.?
Ona na to pracuje to raz. A dwa... to ona ma super brata, który lubi spełniać jej zachcianki. Może w dzieciństwie było inaczej i to ona mu jakoś tam pomagała a teraz TŻ tak jej się odwdzięcza?
Zresztą nie ważne, jakie są tego powody. To on ma pieniądze i to on kocha siostrę i to on lubi jej dawać prezenty.

Ty, jeśli chcesz wyglądać tak odlotowo jak ona, a nie jesteś bogata z domu to zapraszam do pracy.

Mam wrażenie, że potrafisz tylko wyciągać łapki do brania... i nie możesz znieść, że siostra wydaje "TWOJE" pieniądze. A one Twoje nie są i jeszcze jakiś czas nie będą.
__________________
od 1 marca biorę się za siebie!


triste86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-03-05, 08:55   #8
lexi22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 6
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

! Tż jest bardzo za swoją rodziną ( i dobrze), ale denerwuje mnie (a ostatnio to nawet do szału doprowadza), że ciągle pożycza (na wieczne nieoddanie) kasę swojej starszej siostrze, która też przecież pracuje. Wiem, że ma dziecko na utrzymaniu i męża, który nie może znaleźć pracy (moim zdaniem nie chce mu się), ale ja widzę, że ta kasa nie jest im potrzebna na takie codzienne wydatki jak jedzenie, rachunki itp. W takim przypadku rozumiałabym całą sytuację i się tak nie piekliła. Ona ją wydaje na nowe ciuchy, kosmetyki, tydzień temu 500 na fryzjera

Czy ty się dokładasz do tych pieniędzy co daje siostrze? Pracujesz tak jak on na nie, nawet po nocy? To jego pieniądze i on decyduje na co i na kogo je wydać. Nie jesteście małżeństwem, rozumiem gdyby Tż Ci powiedział, że razem decydujecie o tym na co wydajecie ale on jasno Ci powiedział, że to jego pieniądze i on będzie z nimi robił co chce i moim zdaniem ma racje.

( W dodatku ona nigdy nie oddaje tych pieniędzy. Wychodzi na to, że Tż i ja zarabiając więcej, mamy gorzej w życiu tzn. gorzej urządzone mieszkanie, nie takie drogie ciuchy. Tu nie o te ciuchy chodzi tak naprawdę. Ale nawet nie możemy sobie pozwolić na jakieś wakacje, czy inne przyjemności, bo jak tylko siostra się dowie, że Tż ma jakieś wolne środki - od razu bierze go na litość. W efekcie ciągle mi zarzuca, że nie lubię jego siostry, bo się pieklę za każdym razem jak prosi go o kasę i że powinnam jej współczuć trudnej sytuacji. A ja ją lubię, ale nie toleruję jej materializmu.

A swój materializm tolerujesz? Może siostra jest nie w porządku, ale ty również. Z Twojej wypowiedzi wynika że chciałabyś by Tż Tobie podniósł jakość życia, zamiast pomagać siostrze, a swoja drogą to pochwaliła Ci się naprawdę że wydała te 500zł na fryzjera? Po czym zaraz może poprosiła Tż o kasę na jedzenie bo nie ma? No nie wierzę!

O to też się pokłóciłam z Tż, on uważa że to jej sprawa na co wydaje te pieniądze. Ja uważam, że otóż nie jej - co innego pożyczać na jedzenie, rachunki; a co innego na dobra luksusowe, które sie są obowiązkowe dla każdego. A drugie co powiedział, to że to on zarabia w tym domu i on decyduje co robi z kasą!! Zamurowało mnie...

I czego tu nie rozumiesz? Jasno i na temat Ci powiedział. Chcesz decydować to zarabiaj na siebie. Wiem że ciężko pogodzić pracę ze studiami, ale w Twojej sytuacji tylko to Ci zostaję, no albo marudzenie..


Myślałam, że skoro mieszkamy razem i tworzymy jakby rodzinę (jego rodzice traktują mnie jak córkę) to nieważne kto i ile zarabia - razem decydujemy o wszystkich sprawach. A po tym wszystkim poczułam się jak jakaś utrzymanka ( w końcu sprzątam w domu, gotuję, uprawiam z nim seks...) i materialistka.

To zaliczasz do obowiązków? No nieźle, myślałam, że seks uprawia się dla przyjemności obojga

I moje pytanie, kto ma rację??
Twój Tż.
lexi22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 09:19   #9
Je_sais_pas
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 36
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

A ja Cię rozumiem, tzn. przynajmniej w pewnej części. Rozumiem, że tekst w stylu 'ja zarabiam i ja decyduję' potrafi okropnie zaboleć, mnie po takim tekście facet by już nie zobaczył. Jeśli jesteśmy razem, tworzymy związek, poważnie traktujemy partnera, to liczymy się z jego/jej zdaniem. Związek, w którym padają takie słowa, nie jest związkiem partnerskim.
Poza tym zupełnie nie rozumiem, dlaczego jesteś z mężczyzną, który zupełnie nie bierze pod uwagę Twojego zdania - to jest jakaś tragedia.
Jednak, ja nie byłabym w stanie uzależnić się finansowo. Nie bardzo rozumiem, jak można z kimś zamieszkać, jeśli nie ma się środków, aby dom tworzyć. Dlatego też myślę, że najlepszym wyjściem jest znalezienie pracy (o ile chcesz być z osobą, której zupełnie nie interesuje to, co Ty myślisz, bo ewidentnie w Twoim związku tak to wygląda).
Je_sais_pas jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 09:28   #10
srebrnykot
stary jednooki dachowiec
 
Avatar srebrnykot
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
To mój pierwszy post bo mam naprawdę duży problem i liczę na trzeźwą ocenę sytuacji.

Już sama nie wiem czy problem tkwi we mnie czy w moim partnerze. Do napisania tutaj skłoniła mnie ostatnia kłótnia. Mój Tż w zeszły weekend wyjechał ze znajomymi odpocząć i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że o całej akcji dowiedziałam się dzień wcześniej Niby coś tam przebąkiwał, że chce wziąć dzień urlopu ale no właśnie dzień, a tu nagle wyskoczyły trzy, za granicą i to beze mnie!!

Strasznie mnie denerwuje, że nie pyta mnie o zdanie w ważnych decyzjach tylko podejmuje je sam, a ja jestem tylko o nich informowana. I nie dotyczy to tylko tego wyjazdu, ale np. pracy - ja nie lubię jego pracy i uważam , że zbyt dużo czasu jej poświęca a on nie widzi w tym nic złego.

Mieszkamy razem od 1,5 roku, ja kończę studia i to on nas utrzymuje.. na początku dostawałam kasę od rodziców, niewiele bo nie są bogaci ale zawsze. Tż o tym wiedział, że nie bardzo mnie stać na mieszkanie z nim, ale sam to zaproponował, i że dopóki nie będę zarabiać to on nas będzie utrzymywał. Spokojnie by nam wystarczyło z jego etatu, ale on wciąż zabiera pracę do domu. W efekcie wygląda to tak, że od 9-17 siedzi w pracy, potem od 18-22/23 w domu ale na laptopie i tez pracuje. Dla mnie praktycznie nie ma czasu, poza weekendem, a on sobie postanowił sam wyjechać. Dla mnie to duży problem, bo mając chłopaka wszystkie wieczory spędzam sama przed tv albo komputerem, bo on jest zajęty. Owszem, wychodzę czasem z koleżankami, ale nie da się codziennie zaplanować sobie czasu, bo każdy ma cos tam do roboty - studia, praca , ot normalne życie. Dodatkowo wkurza mnie, że jedyne o czym jest w stanie ze mną rozmawiać to o swojej pracy..

No i kwestia pieniędzy - to mnie najbardziej nurtuje, kto ma rację... Otoż Tż jest bardzo za swoją rodziną ( i dobrze), ale denerwuje mnie (a ostatnio to nawet do szału doprowadza), że ciągle pożycza (na wieczne nieoddanie) kasę swojej starszej siostrze, która też przecież pracuje. Wiem, że ma dziecko na utrzymaniu i męża, który nie może znaleźć pracy (moim zdaniem nie chce mu się), ale ja widzę, że ta kasa nie jest im potrzebna na takie codzienne wydatki jak jedzenie, rachunki itp. W takim przypadku rozumiałabym całą sytuację i się tak nie piekliła. Ona ją wydaje na nowe ciuchy, kosmetyki, tydzień temu 500 na fryzjera (!!). Dodatkowo co miesiąc wyciąga tysiąc złotych od rodziców bo niby nie ma za co rachunków płacić. Ja wiem, że za 2500 tysiąca idzie utrzymać rodzinę (sama nie pochodzę z bogatej, to wiem że się da) a jak się chce mieć wyższy standard życia (spodnie za 200 i drogie kosmetyki) to się powinno samemu na to zarobić a nie "pożyczać". W dodatku ona nigdy nie oddaje tych pieniędzy. Wychodzi na to, że Tż i ja zarabiając więcej, mamy gorzej w życiu tzn. gorzej urządzone mieszkanie, nie takie drogie ciuchy. Tu nie o te ciuchy chodzi tak naprawdę. Ale nawet nie możemy sobie pozwolić na jakieś wakacje, czy inne przyjemności, bo jak tylko siostra się dowie, że Tż ma jakieś wolne środki - od razu bierze go na litość. W efekcie ciągle mi zarzuca, że nie lubię jego siostry, bo się pieklę za każdym razem jak prosi go o kasę i że powinnam jej współczuć trudnej sytuacji. A ja ją lubię, ale nie toleruję jej materializmu.

O to też się pokłóciłam z Tż, on uważa że to jej sprawa na co wydaje te pieniądze. Ja uważam, że otóż nie jej - co innego pożyczać na jedzenie, rachunki; a co innego na dobra luksusowe, które sie są obowiązkowe dla każdego. A drugie co powiedział, to że to on zarabia w tym domu i on decyduje co robi z kasą!! Zamurowało mnie... Myślałam, że skoro mieszkamy razem i tworzymy jakby rodzinę (jego rodzice traktują mnie jak córkę) to nieważne kto i ile zarabia - razem decydujemy o wszystkich sprawach. A po tym wszystkim poczułam się jak jakaś utrzymanka ( w końcu sprzątam w domu, gotuję, uprawiam z nim seks...) i materialistka.

I moje pytanie, kto ma rację?? Przyznaję się bez bicia, że trochę zazdroszczę Ani jej ciuchów i kosmetyków; tego że zawsze odlotowo wygląda. I uważam że ma to moim kosztem, przynajmniej po części. Czy ja naprawdę jestem materialistką?I czy naprawdę nie powinnam się wtrącać do kwestii pieniędzy i pracy Tż, skoro to on jest jedynym żywicielem rodziny??

Dodatkowo co do podejmowania decyzji, czasem się z nim nie zgadzam i nieraz prosiłam go żeby czegoś nie robił. A on jakby olewał moje zdanie, robił co chce i czekał aż przejdzie mi złość. I tak jest zazwyczaj kiedy się ze sobą nie zgadzamy, on nawet nie bierze pod uwagę mojego zdania. Mam wrażenie, że rani mnie tym z premedytacją wiedząc, że za jakiś czas ochłonę i zapomnę o całym zajściu, więc czemu ma zmieniać swoją decyzję... Skończyło się tak, że zakomunikowałam mu, że nie podoba mi się ten jego weekendowy wyjazd i nie chce żeby jechał. On się nawet nie przejął, rano w pt był zdziwiony, że jestem na niego obrażona. Przed wyjazdem jeszcze mi powiedział "No to jadę" na co ja mu "że jak jedziesz to możesz nie wracać", byłam naprawdę wkurzona. Wyszedł i 5 godzin później dostałam esa, że właśnie dojechali na miejsce! Czyli nie wziął na poważnie moich słów!! Jak zwykle. Od tygodnia siedzę u swoich rodziców i nie mam z nim kontaktu. Próbuję zrozumieć, kto tu zawinił i nie mogę dojść ze sobą do porozumienia. On wysłał kilka sms, ale nadal uważa że jest bez winy, że ja się czepiam i chce go kontrolować na każdym kroku..
A ja autorkę rozumiem i w sporym stopniu się z nią zgadzam.

Autorko, ja tutaj widzę kilka różnych problemów, różnej wagi:

1. Najmniejszy - jego praca i brak czasu. Twój partner zarabia na Ciebie i siebie, utrzymuje Was oboje, więc to normalne, że ta praca pochłania mu sporo czasu i w pewnych zawodach nigdy nie uda się przestać "przynosić pracy do domu". Dlatego o to Twoje pretensje są całkiem nieuzasadnione. Jeśli pójdziesz do pracy, będziecie mieli dodatkowe źródło dochodów, odciążysz częściowo swojego faceta i wtedy będzie mógł pozwolić sobie na pracowanie mniej.

2. Zasadniczy, i tym razem prawdziwy problem - ABSOLUTNY BRAK KOMUNIKACJI. Twój facet zakłada, że płacąc za Ciebie, nabył prawo do podejmowania wszelkich dotyczących Was decyzji samodzielnie, nie licząc się z Twoim zdaniem. I to jest coś, co koniecznie musicie omówić, bo jeśli nic się nie zmieni, to ja bałabym się z taką osobą jak Twój facet tworzyć związek na stałe (taki prosty przykład: zachorujesz/będziesz w ciąży/stracisz pracę i na niego spadnie ciężar utrzymywania Waszej rodziny i co? znów nie będziesz miała niczego do powiedzenia, bo przecież to on płaci lwią część rachunków?).

Teraz TŻ jest na wyjeździe - wykorzystaj to. Zrób listę rzeczy, które musicie omówić. Masz prawo wiedzieć z wyprzedzeniem, kiedy chce wziąć urlop, jakie ma plany, a nawet wspólnie decydować o tym, czy pożyczacie pieniądze siostrze (ok, on je zarabia, ale tworzycie wspólny dom, siostra pieniędzy nie potrzebuje na rzeczy niezbędne, a przez pożyczki nie jesteście w stanie niczego zaoszczędzić czy pozwolić sobie od czasu do czasu na przyjemności). Nie może być tak, że Twój facet podejmuje ważne decyzje samodzielnie, nie bierze Ciebie pod uwagę, i po prostu informuje o fakcie dokonanym, a później forsuje swoje plany na siłę, bo Ty i tak nie odejdziesz, bo za Ciebie płaci. Porozmawiajcie. Powiedz, jak to odbierasz, powiedz, czego nie będziesz (naprawdę nie będziesz - bez rzucania słów na wiatr) tolerować i jakie widzisz rozwiązania. Niech on też powie, jak wyobraża sobie wspólne życie, a już zwłaszcza w sytuacji, kiedy np. jedno z Was straci pracę - prawo do decydowania kupuje sobie ten,. kto ma większy wkład w mieszkanie?

Rada na koniec: nie mów nigdy "jeśli to zrobisz, odejdę/nie masz po co wracać", jeśli nie jesteś w stanie wypełnić takiej groźby. To prowadzi tylko do tego, że pokazujesz, że Twoje żądania są nic nie warte, a pogróżki rzucane na wiatr, bo i tak ich nie spełnisz. W efekcie Twój facet (lub jakakolwiek inna osoba, wobec której użyjesz tej metody) odbiera przekaz: czego nie zrobię, ona i tak nie wyciągnie wobec mnie konsekwencji, bo jest na to za słaba. To bardzo duży błąd.


Edit: tak teraz przyszło mi go głowy: jeśli nie chcesz zaczynać rozmowy, a łatwiej Ci opisać to, co czujesz, napisz to w liście i przekaż mu, niech przeczyta, przemyśli. A później porozmawiajcie.

Jeśli on nie zmieni podejścia do Ciebie, albo okaże się, że faktycznie jest za zasadą: "kto płaci, ten decyduje", to warto poważnie się zastanowić nad sensem (i przyszłością) takiego związku.
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski

Edytowane przez srebrnykot
Czas edycji: 2011-03-05 o 09:38
srebrnykot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 09:35   #11
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez Je_sais_pas Pokaż wiadomość
Nie bardzo rozumiem, jak można z kimś zamieszkać, jeśli nie ma się środków, aby dom tworzyć. Dlatego też myślę, że najlepszym wyjściem jest znalezienie pracy (o ile chcesz być z osobą, której zupełnie nie interesuje to, co Ty myślisz, bo ewidentnie w Twoim związku tak to wygląda).
Można, jeżeli obie strony potrafią się dogadać i traktują się poważnie i z szacunkiem. Jeżeli faktycznie ta strona, która bierze na siebie ciężar utrzymania finansowego wykazuje myślenie pt. co jest moje, jest i twoje - pieniądze, ktore przynosi do domu traktuje jak wspólne, a nie tylko swoje własne.
Tutaj niestety pan wykazuje postawę: JA pracuję, JA o wszystkim decyduję, a ty, kuchto - nie wtrącaj się. Zupełnie nie nadaje się z taką mentalnością do roli tzw. jedynego żywiciela rodziny. Z kimś takim w życiu na podobne rozwiązanie bym się nie zdecydowała (nawet chwilowo), umarłabym chyba z upkorzenia i poniżenia.

Tak gadacie, że on ma prawo pomagać swojej siostrze - spoko, może i ma takie prawo. Ale czy kosztem obniżenia standardu życia swojego i swojej konkubiny (nie pracującej) po to, żeby siostra mogła zaspakajać swoje potrzeby wyższego rzędu będąc żoną pana męża również niepracującego ? Radzicie autorce wątku, że ma iść do pracy i zarabiać, a nie wyliczać siostrze partnera na co wydaje pieniądze, które od niego bierze. A dlaczego nie radzicie żeby TŻ autorki wątku porozmawiał z siostrą i zasugerował jej, żeby może swojego męża - nieroba, wyganała do pracy ? Oczywiście, żadna z Was nie miałaby żadnych zastrzeżeń gdyby to Wasi faceci w podobny sposób trwonili kasę na jakiegoś pasożyta. Acha, jasne. Jeżeli ona pójdzie do pracy, to sytuacja zmieni sie tylko tyle, że oboje będą na siostrę - pasożyta zapiehdalać. Miła perspektywa, nie ?
Autorko wątku, tak się właśnie kończy jak się nie wymaga od faceta szacunku do siebie i swojego zdania. Sytuacja z wyjazdem - niedopuszczalna. Nie wyobrażam sobie, że mi facet wycina taki numer - nie uwzględnia mnie w swoich planach, żyje tak, jakby był singlem. Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chcę dalej żyć w takim pseudo "związku". Jak dla mnie, to jakaś porażka, a nie związek.

Edytowane przez sine.ira
Czas edycji: 2011-03-05 o 09:42
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-03-05, 09:40   #12
srebrnykot
stary jednooki dachowiec
 
Avatar srebrnykot
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Można, jeżeli obie strony potrafią się dogadać i traktują się poważnie i z szacunkiem.
Tutaj niestety pan wykazuje postawę: JA pracuję, JA o wszystkim decyduję, a ty, kuchto - nie wtrącaj się.
Tak gadacie, że on ma prawo pomagać swojej siostrze - spoko, może i ma takie prawo. Ale czy kosztem obniżenia standardu życia swojego i swojej konkubiny (nie pracującej) po to, żeby siostra mogła zaspakajać swoje potrzeby wyższego rzędu będąc żoną pana męża również niepracującego ? Radzicie autorce wątku, że ma iść do pracy i zarabiać, a nie wyliczać siostrze partnera na co wydaje pieniądze, które od niego bierze. A dlaczego nie radzicie żeby TŻ autorki wątku porozmawiał z siostrą i zasugerował jej, żeby może swojego męża - nieroba, wyganała do pracy ? Oczywiście, żadna z Was nie miałaby żadnych zastrzeżeń gdyby to Wasi faceci w podobny sposób trwonili kasę na jakiegoś pasożyta. Acha, jasne. Jeżeli ona pójdzie do pracy, to sytuacja zmieni sie tylko tyle, że oboje będą na siostrę - pasożyta zapiehdalać. Miła perspektywa, nie ?
Autorko wątku, tak się właśnie kończy jak się nie wymaga od faceta szacunku do siebie i swojego zdania. Sytuacja z wyjazdem - niedopuszczalna. Nie wyobrażam sobie, że mi facet wycina taki numer - nie uwzględnia mnie w swoich planach, żyje tak, jakby był singlem. Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chcę dalej żyć w takim pseudo "związku". Jak dla mnie, to jakaś porażka, a nie związek.
No przepraszam, ja się cały czas z Tobą zgadzam
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski
srebrnykot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 09:43   #13
Caroline1920
Zakorzenienie
 
Avatar Caroline1920
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 3 003
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Można, jeżeli obie strony potrafią się dogadać i traktują się poważnie i z szacunkiem. Jeżeli faktycznie ta strona, która bierze na siebie ciężar utrzymania finansowego wykazuje myślenie pt. co jest moje, jest i twoje - pieniądze, ktore przynosi do domu traktuje jak wspólne, a nie tylko swoje własne.
Tutaj niestety pan wykazuje postawę: JA pracuję, JA o wszystkim decyduję, a ty, kuchto - nie wtrącaj się. Zupełnie nie nadaje się z taką mentalnością do roli tzw. jedynego żywiciela rodziny. Z kimś takim w życiu na podobne rozwiązanie bym się nie zdecydowała (nawet chwilowo), umarłabym chyba z upkorzenia i poniżenia.

Tak gadacie, że on ma prawo pomagać swojej siostrze - spoko, może i ma takie prawo. Ale czy kosztem obniżenia standardu życia swojego i swojej konkubiny (nie pracującej) po to, żeby siostra mogła zaspakajać swoje potrzeby wyższego rzędu będąc żoną pana męża również niepracującego ? Radzicie autorce wątku, że ma iść do pracy i zarabiać, a nie wyliczać siostrze partnera na co wydaje pieniądze, które od niego bierze. A dlaczego nie radzicie żeby TŻ autorki wątku porozmawiał z siostrą i zasugerował jej, żeby może swojego męża - nieroba, wyganała do pracy ? Oczywiście, żadna z Was nie miałaby żadnych zastrzeżeń gdyby to Wasi faceci w podobny sposób trwonili kasę na jakiegoś pasożyta. Acha, jasne. Jeżeli ona pójdzie do pracy, to sytuacja zmieni sie tylko tyle, że oboje będą na siostrę - pasożyta zapiehdalać. Miła perspektywa, nie ?
Autorko wątku, tak się właśnie kończy jak się nie wymaga od faceta szacunku do siebie i swojego zdania. Sytuacja z wyjazdem - niedopuszczalna. Nie wyobrażam sobie, że mi facet wycina taki numer - nie uwzględnia mnie w swoich planach, żyje tak, jakby był singlem. Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chcę dalej żyć w takim pseudo "związku". Jak dla mnie, to jakaś porażka, a nie związek.

zgadzam sie w zupelnosci, a juz szczegolnie z pogrubionym
__________________
Caroline1920 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 09:43   #14
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez srebrnykot Pokaż wiadomość
No przepraszam, ja się cały czas z Tobą zgadzam
Tak, Twojego posta przeczytałam po tym jak wysłałam swojego Pisałyśmy chyba w tym samym czasie.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 09:52   #15
srebrnykot
stary jednooki dachowiec
 
Avatar srebrnykot
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Tak, Twojego posta przeczytałam po tym jak wysłałam swojego Pisałyśmy chyba w tym samym czasie.
Możliwe, i nawet dość podobnie co do meritum

Ja szczerze mówiąc postawy z postów wyżej, na zasadzie: on cię utrzymuje, to się ciesz i siedź cicho, nie rozumiem. Uzależnianie prawa do decydowania o czymkolwiek od wkładu finansowego. Ciekawe, jak w takim razie byłoby, gdyby autorka zrezygnowała z pracy i poświęciła się wychowywaniu dzieci? Wyceniać osobno, biorąc rynkowe stawki? I w zależności od tego udziały procentowe w podejmowaniu decyzji? Porażka.
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski
srebrnykot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:05   #16
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez srebrnykot Pokaż wiadomość
Ja szczerze mówiąc postawy z postów wyżej, na zasadzie: on cię utrzymuje, to się ciesz i siedź cicho, nie rozumiem. Uzależnianie prawa do decydowania o czymkolwiek od wkładu finansowego.
Na tej samej zasadzie radzi się np. rodzice cie utrzymują, to musisz być im posłuszna/y absolutnie we wszystkim i nie masz prawa ani do prywatnego życia, ani do swojego zdania. Bardzo często podobny typ myślenia objawia się w wątkach na naszym zacnym forum. I dalibóg - nie tylko tu, niestety.

Cytat:
Napisane przez srebrnykot Pokaż wiadomość
Ciekawe, jak w takim razie byłoby, gdyby autorka zrezygnowała z pracy i poświęciła się wychowywaniu dzieci? Wyceniać osobno, biorąc rynkowe stawki? I w zależności od tego udziały procentowe w podejmowaniu decyzji? Porażka.
To zależy czy byłaby już żoną. Bo żona ma absolutne prawo i bez najmniejszych wyrzutów sumienia siąść mężowi na portfelu. Żonie się należy wszystko, konkubinie - absolutnie nic. Wtedy pewnie na jej partnera posypałyby się gromy.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:10   #17
Wyrak
Zakorzenienie
 
Avatar Wyrak
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 19 268
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
To mój pierwszy post bo mam naprawdę duży problem i liczę na trzeźwą ocenę sytuacji.

Już sama nie wiem czy problem tkwi we mnie czy w moim partnerze. Do napisania tutaj skłoniła mnie ostatnia kłótnia. Mój Tż w zeszły weekend wyjechał ze znajomymi odpocząć i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że o całej akcji dowiedziałam się dzień wcześniej Niby coś tam przebąkiwał, że chce wziąć dzień urlopu ale no właśnie dzień, a tu nagle wyskoczyły trzy, za granicą i to beze mnie!!

Strasznie mnie denerwuje, że nie pyta mnie o zdanie w ważnych decyzjach tylko podejmuje je sam, a ja jestem tylko o nich informowana. I nie dotyczy to tylko tego wyjazdu, ale np. pracy - ja nie lubię jego pracy i uważam , że zbyt dużo czasu jej poświęca a on nie widzi w tym nic złego.

Mieszkamy razem od 1,5 roku, ja kończę studia i to on nas utrzymuje.. na początku dostawałam kasę od rodziców, niewiele bo nie są bogaci ale zawsze. Tż o tym wiedział, że nie bardzo mnie stać na mieszkanie z nim, ale sam to zaproponował, i że dopóki nie będę zarabiać to on nas będzie utrzymywał. Spokojnie by nam wystarczyło z jego etatu, ale on wciąż zabiera pracę do domu. W efekcie wygląda to tak, że od 9-17 siedzi w pracy, potem od 18-22/23 w domu ale na laptopie i tez pracuje. Dla mnie praktycznie nie ma czasu, poza weekendem, a on sobie postanowił sam wyjechać. Dla mnie to duży problem, bo mając chłopaka wszystkie wieczory spędzam sama przed tv albo komputerem, bo on jest zajęty. Owszem, wychodzę czasem z koleżankami, ale nie da się codziennie zaplanować sobie czasu, bo każdy ma cos tam do roboty - studia, praca , ot normalne życie. Dodatkowo wkurza mnie, że jedyne o czym jest w stanie ze mną rozmawiać to o swojej pracy..

No i kwestia pieniędzy - to mnie najbardziej nurtuje, kto ma rację... Otoż Tż jest bardzo za swoją rodziną ( i dobrze), ale denerwuje mnie (a ostatnio to nawet do szału doprowadza), że ciągle pożycza (na wieczne nieoddanie) kasę swojej starszej siostrze, która też przecież pracuje. Wiem, że ma dziecko na utrzymaniu i męża, który nie może znaleźć pracy (moim zdaniem nie chce mu się), ale ja widzę, że ta kasa nie jest im potrzebna na takie codzienne wydatki jak jedzenie, rachunki itp. W takim przypadku rozumiałabym całą sytuację i się tak nie piekliła. Ona ją wydaje na nowe ciuchy, kosmetyki, tydzień temu 500 na fryzjera (!!). Dodatkowo co miesiąc wyciąga tysiąc złotych od rodziców bo niby nie ma za co rachunków płacić. Ja wiem, że za 2500 tysiąca idzie utrzymać rodzinę (sama nie pochodzę z bogatej, to wiem że się da) a jak się chce mieć wyższy standard życia (spodnie za 200 i drogie kosmetyki) to się powinno samemu na to zarobić a nie "pożyczać". W dodatku ona nigdy nie oddaje tych pieniędzy. Wychodzi na to, że Tż i ja zarabiając więcej, mamy gorzej w życiu tzn. gorzej urządzone mieszkanie, nie takie drogie ciuchy. Tu nie o te ciuchy chodzi tak naprawdę. Ale nawet nie możemy sobie pozwolić na jakieś wakacje, czy inne przyjemności, bo jak tylko siostra się dowie, że Tż ma jakieś wolne środki - od razu bierze go na litość. W efekcie ciągle mi zarzuca, że nie lubię jego siostry, bo się pieklę za każdym razem jak prosi go o kasę i że powinnam jej współczuć trudnej sytuacji. A ja ją lubię, ale nie toleruję jej materializmu.

O to też się pokłóciłam z Tż, on uważa że to jej sprawa na co wydaje te pieniądze. Ja uważam, że otóż nie jej - co innego pożyczać na jedzenie, rachunki; a co innego na dobra luksusowe, które sie są obowiązkowe dla każdego. A drugie co powiedział, to że to on zarabia w tym domu i on decyduje co robi z kasą!! Zamurowało mnie... Myślałam, że skoro mieszkamy razem i tworzymy jakby rodzinę (jego rodzice traktują mnie jak córkę) to nieważne kto i ile zarabia - razem decydujemy o wszystkich sprawach. A po tym wszystkim poczułam się jak jakaś utrzymanka ( w końcu sprzątam w domu, gotuję, uprawiam z nim seks...) i materialistka.

I moje pytanie, kto ma rację?? Przyznaję się bez bicia, że trochę zazdroszczę Ani jej ciuchów i kosmetyków; tego że zawsze odlotowo wygląda. I uważam że ma to moim kosztem, przynajmniej po części. Czy ja naprawdę jestem materialistką?I czy naprawdę nie powinnam się wtrącać do kwestii pieniędzy i pracy Tż, skoro to on jest jedynym żywicielem rodziny??

Dodatkowo co do podejmowania decyzji, czasem się z nim nie zgadzam i nieraz prosiłam go żeby czegoś nie robił. A on jakby olewał moje zdanie, robił co chce i czekał aż przejdzie mi złość. I tak jest zazwyczaj kiedy się ze sobą nie zgadzamy, on nawet nie bierze pod uwagę mojego zdania. Mam wrażenie, że rani mnie tym z premedytacją wiedząc, że za jakiś czas ochłonę i zapomnę o całym zajściu, więc czemu ma zmieniać swoją decyzję... Skończyło się tak, że zakomunikowałam mu, że nie podoba mi się ten jego weekendowy wyjazd i nie chce żeby jechał. On się nawet nie przejął, rano w pt był zdziwiony, że jestem na niego obrażona. Przed wyjazdem jeszcze mi powiedział "No to jadę" na co ja mu "że jak jedziesz to możesz nie wracać", byłam naprawdę wkurzona. Wyszedł i 5 godzin później dostałam esa, że właśnie dojechali na miejsce! Czyli nie wziął na poważnie moich słów!! Jak zwykle. Od tygodnia siedzę u swoich rodziców i nie mam z nim kontaktu. Próbuję zrozumieć, kto tu zawinił i nie mogę dojść ze sobą do porozumienia. On wysłał kilka sms, ale nadal uważa że jest bez winy, że ja się czepiam i chce go kontrolować na każdym kroku..
Jak juz bylo wspomniane, to waszym problemem jest przede wszystkim brak komunikacji + to, ze on nie ma dla Ciebie zupelnie czasu.

Jesli tak mu to zakomunikowalas - nie podoba mi sie ten wyjazd, nie chce zebys jechal, to mu sie specjalnie nie dziwie, ze Cie nie posuchal. Podobnie - rzucanie tekstow o tym, ze moze nie wracac, jest bez sensu.

Co do pieniedzy - to rozumiem i Ciebie i jego. Z jednej strony wiadomo, ze jak jestescie i mieszkacie razem, to powinno byc wspolne, a z drugiej strony tez rozumiem, ze on chce z czescia pieniedzy, ktore sam zarobil zrobic to czy tamto i tyle.

Jakby to trywialnie nie zabrzmialo, musicie zaczac o tym wszystkim rozmawiac.
__________________
Łajrak blog: https://wizaz.pl/forum/blog.php?u=288138

Myslisz, ze mu sie podobasz? Czyli rzecz o nadinterpretacji: https://wizaz.pl/forum/blog.php?b=2437

OCZY (patrz av) cisna mi na MOZG. Prosze wez to pod uwage przy czytaniu moich postow.
Wyrak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:19   #18
peknietakula
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 5
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Łatwo powiedzieć idź do pracy, pewnie bym poszła tylko, że studiuję dziennie i jeszcze 1,5 roku minie zanim będę mogła podjąć pracę. Teraz nie wyrobiłabym czasowo. Ja od Tż ostatnio nie biorę żadnej kasy ani na ubrania ani na kosmetyki, bo ciągle marudzi, że coś mu brakło. no więc nie biorę, i jakoś bardzo nie cierpię bo mam wystarczająco ubrań. kiedy razem zamieszkalismy było ustalone, że kasa jest wspólna. Tż wiedział, że nie mam kasy na wspólne mieszkanie i do końca studiów ich mieć nie będę, a mimo to bardzo nalegał. Nie jesteśmy małżeństwem ale oboje siebie traktujemy jak "małżonków" jak rodzinę, przynajmniej tak myślałam. Owszem ma prawo dawać siostrze kasę, ale siostra jest dorosła, nota bene starsza, sama ma własną rodzinę a ciągnie kasę od kogo się da. Ja się po prostu obawiam, że nawet jak już będziemy mieli własne dzieci, to nadal będziemy "utrzymywać" rodzinę jego siostry. Nie daj boże, także z mojej pracy. Nie rzucam słów na wiatr, nigdy wcześniej mu nie powiedziałam, żeby nie wracał.
peknietakula jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:20   #19
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
Można, jeżeli obie strony potrafią się dogadać i traktują się poważnie i z szacunkiem. Jeżeli faktycznie ta strona, która bierze na siebie ciężar utrzymania finansowego wykazuje myślenie pt. co jest moje, jest i twoje - pieniądze, ktore przynosi do domu traktuje jak wspólne, a nie tylko swoje własne.
Tutaj niestety pan wykazuje postawę: JA pracuję, JA o wszystkim decyduję, a ty, kuchto - nie wtrącaj się. Zupełnie nie nadaje się z taką mentalnością do roli tzw. jedynego żywiciela rodziny. Z kimś takim w życiu na podobne rozwiązanie bym się nie zdecydowała (nawet chwilowo), umarłabym chyba z upkorzenia i poniżenia.

Tak gadacie, że on ma prawo pomagać swojej siostrze - spoko, może i ma takie prawo. Ale czy kosztem obniżenia standardu życia swojego i swojej konkubiny (nie pracującej) po to, żeby siostra mogła zaspakajać swoje potrzeby wyższego rzędu będąc żoną pana męża również niepracującego ? Radzicie autorce wątku, że ma iść do pracy i zarabiać, a nie wyliczać siostrze partnera na co wydaje pieniądze, które od niego bierze. A dlaczego nie radzicie żeby TŻ autorki wątku porozmawiał z siostrą i zasugerował jej, żeby może swojego męża - nieroba, wyganała do pracy ? Oczywiście, żadna z Was nie miałaby żadnych zastrzeżeń gdyby to Wasi faceci w podobny sposób trwonili kasę na jakiegoś pasożyta. Acha, jasne. Jeżeli ona pójdzie do pracy, to sytuacja zmieni sie tylko tyle, że oboje będą na siostrę - pasożyta zapiehdalać. Miła perspektywa, nie ?
Autorko wątku, tak się właśnie kończy jak się nie wymaga od faceta szacunku do siebie i swojego zdania. Sytuacja z wyjazdem - niedopuszczalna. Nie wyobrażam sobie, że mi facet wycina taki numer - nie uwzględnia mnie w swoich planach, żyje tak, jakby był singlem. Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, czy chcę dalej żyć w takim pseudo "związku". Jak dla mnie, to jakaś porażka, a nie związek.
Jak wyżej - co do słowa.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-03-05, 10:22   #20
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
Łatwo powiedzieć idź do pracy, pewnie bym poszła tylko, że studiuję dziennie i jeszcze 1,5 roku minie zanim będę mogła podjąć pracę. Teraz nie wyrobiłabym czasowo. Ja od Tż ostatnio nie biorę żadnej kasy ani na ubrania ani na kosmetyki, bo ciągle marudzi, że coś mu brakło. no więc nie biorę, i jakoś bardzo nie cierpię bo mam wystarczająco ubrań. kiedy razem zamieszkalismy było ustalone, że kasa jest wspólna. Tż wiedział, że nie mam kasy na wspólne mieszkanie i do końca studiów ich mieć nie będę, a mimo to bardzo nalegał. Nie jesteśmy małżeństwem ale oboje siebie traktujemy jak "małżonków" jak rodzinę, przynajmniej tak myślałam. Owszem ma prawo dawać siostrze kasę, ale siostra jest dorosła, nota bene starsza, sama ma własną rodzinę a ciągnie kasę od kogo się da. Ja się po prostu obawiam, że nawet jak już będziemy mieli własne dzieci, to nadal będziemy "utrzymywać" rodzinę jego siostry. Nie daj boże, także z mojej pracy. Nie rzucam słów na wiatr, nigdy wcześniej mu nie powiedziałam, żeby nie wracał.
No dobrze zdalas sobie sprawe z tego, ze nie dokonca wasze relacje wygladaja tak powinny. Co masz zamiar z tym zrobic?
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:29   #21
Gwiazdeczka1978
Zakorzenienie
 
Avatar Gwiazdeczka1978
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 299
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez triste86 Pokaż wiadomość
Czemu zazdrościsz siostrze ciuchów, kosmetyków, fryzjera itp.?
Ona na to pracuje to raz. A dwa... to ona ma super brata, który lubi spełniać jej zachcianki. Może w dzieciństwie było inaczej i to ona mu jakoś tam pomagała a teraz TŻ tak jej się odwdzięcza?
Zresztą nie ważne, jakie są tego powody. To on ma pieniądze i to on kocha siostrę i to on lubi jej dawać prezenty.

Ty, jeśli chcesz wyglądać tak odlotowo jak ona, a nie jesteś bogata z domu to zapraszam do pracy.

Mam wrażenie, że potrafisz tylko wyciągać łapki do brania... i nie możesz znieść, że siostra wydaje "TWOJE" pieniądze. A one Twoje nie są i jeszcze jakiś czas nie będą.
Zgadzam sie. Chłopak pracuje, to wydaje na co mu pasuje. Nie rozumiem pretensji autorki odnosnie nie jej pieniedzy. Jesli standard zycia jej sie pogarsza, niech idzie do pracy, a nie sępi u chłopaka.
Gwiazdeczka1978 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:40   #22
peknietakula
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 5
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez triste86 Pokaż wiadomość
Czemu zazdrościsz siostrze ciuchów, kosmetyków, fryzjera itp.?
Ona na to pracuje to raz. A dwa... to ona ma super brata, który lubi spełniać jej zachcianki. Może w dzieciństwie było inaczej i to ona mu jakoś tam pomagała a teraz TŻ tak jej się odwdzięcza?
Zresztą nie ważne, jakie są tego powody. To on ma pieniądze i to on kocha siostrę i to on lubi jej dawać prezenty.

Ty, jeśli chcesz wyglądać tak odlotowo jak ona, a nie jesteś bogata z domu to zapraszam do pracy.

Mam wrażenie, że potrafisz tylko wyciągać łapki do brania... i nie możesz znieść, że siostra wydaje "TWOJE" pieniądze. A one Twoje nie są i jeszcze jakiś czas nie będą.
Gdyby sama na to zarabiała nie byłoby problemu. Dwa lata temu brała ślub, na który nie miała pieniędzy. Rodzice zapłacili całość - jej rodzice. Nie mam z tym problemu, bo to ich kasa i ich córka. Za kasę z prezentów miała kupić samochód, był jej potrzebny bo małe dziecko itd. Dwa miesiące później pożyczyła na ten samochód od mojego Tż i rodziców 4500, bo jak się okazało - z prezentów nic nie zostało. Wtedy nie mieszkałam z Tż więc się nie wtrącałam, mimo że Tż ta kasę odkładał na wakacje. To miała być pożyczka, a do dzisiaj nie oddała. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tak to u nich wygląda.
Co do pracy, wychodzi na to, że wszystko co zarobi na nadgodzinach zabiera jego siostra, więc mógłby ich nie brać.

Wiem, że mamy problem, ale Tż uważa że wszystko jest w porządku i to są moje fanaberie. I szczerze mówiąc, nie wiem czy nie ma racji. Dlatego zanim z nim porozmawiam, chciałam żeby ktoś spojrzał na naszą sytuację z boku. Chce być pewna swoich racji, żeby nie mógł mnie przegadać.
peknietakula jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:41   #23
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Ja tu nie wiedzę żadnego związku.
Z opisu to wygląda na układ :sponsor i jego utrzymanka.

Nie wiem w ogóle o czym Wy dyskutujecie o jakichś relacjach, szacunku i związku - facet sobie opłaca ciałko do łózka i dlatego nie czuje się zobowiązany ani do okazywania zainteresowania, ani do liczenia się ze zdaniem opłaconej kobiety do towarzystwa.
A dziewczyna najwyraźniej nie załapała układu i sobie za wiele wyobraża.
Pękniętakula - Przykro mi, ale to że się z kimś mieszka i jest na jego utrzymaniu nie oznacza od razu że się jest z tym kimś w związku.
Układy między ludźmi są różne- ten wygląda na czysto handlowy.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams

Edytowane przez cava
Czas edycji: 2011-03-05 o 10:43
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:43   #24
Wyrak
Zakorzenienie
 
Avatar Wyrak
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 19 268
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
Łatwo powiedzieć idź do pracy, pewnie bym poszła tylko, że studiuję dziennie i jeszcze 1,5 roku minie zanim będę mogła podjąć pracę. Teraz nie wyrobiłabym czasowo. Ja od Tż ostatnio nie biorę żadnej kasy ani na ubrania ani na kosmetyki, bo ciągle marudzi, że coś mu brakło. no więc nie biorę, i jakoś bardzo nie cierpię bo mam wystarczająco ubrań. kiedy razem zamieszkalismy było ustalone, że kasa jest wspólna. Tż wiedział, że nie mam kasy na wspólne mieszkanie i do końca studiów ich mieć nie będę, a mimo to bardzo nalegał. Nie jesteśmy małżeństwem ale oboje siebie traktujemy jak "małżonków" jak rodzinę, przynajmniej tak myślałam. Owszem ma prawo dawać siostrze kasę, ale siostra jest dorosła, nota bene starsza, sama ma własną rodzinę a ciągnie kasę od kogo się da. Ja się po prostu obawiam, że nawet jak już będziemy mieli własne dzieci, to nadal będziemy "utrzymywać" rodzinę jego siostry. Nie daj boże, także z mojej pracy. Nie rzucam słów na wiatr, nigdy wcześniej mu nie powiedziałam, żeby nie wracał.
Bez zartow. Co z tego, ze studiujesz dziennie? Masa ludzi studiuje dziennie i sie sama utrzymuje, a o jakiejs pracy dorywczej zeby miec na swoje wydatki to nawet nie ma co wspominac.

Twoj facet zasuwa wrecz kilkanascie godzin na dobe, a Ty bys nie wyrobila z dorywczym zajeciem ?

Nie rzucasz slow na wiatr? A co by sie stalo, jakby nie wrocil ?
__________________
Łajrak blog: https://wizaz.pl/forum/blog.php?u=288138

Myslisz, ze mu sie podobasz? Czyli rzecz o nadinterpretacji: https://wizaz.pl/forum/blog.php?b=2437

OCZY (patrz av) cisna mi na MOZG. Prosze wez to pod uwage przy czytaniu moich postow.
Wyrak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:46   #25
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
Gdyby sama na to zarabiała nie byłoby problemu. Dwa lata temu brała ślub, na który nie miała pieniędzy. Rodzice zapłacili całość - jej rodzice. Nie mam z tym problemu, bo to ich kasa i ich córka. Za kasę z prezentów miała kupić samochód, był jej potrzebny bo małe dziecko itd. Dwa miesiące później pożyczyła na ten samochód od mojego Tż i rodziców 4500, bo jak się okazało - z prezentów nic nie zostało. Wtedy nie mieszkałam z Tż więc się nie wtrącałam, mimo że Tż ta kasę odkładał na wakacje. To miała być pożyczka, a do dzisiaj nie oddała. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tak to u nich wygląda.
Co do pracy, wychodzi na to, że wszystko co zarobi na nadgodzinach zabiera jego siostra, więc mógłby ich nie brać.

Wiem, że mamy problem, ale Tż uważa że wszystko jest w porządku i to są moje fanaberie. I szczerze mówiąc, nie wiem czy nie ma racji. Dlatego zanim z nim porozmawiam, chciałam żeby ktoś spojrzał na naszą sytuację z boku. Chce być pewna swoich racji, żeby nie mógł mnie przegadać.
Wiesz co, ale Ty sama musisz zdawac sobie sprawe z tego, ze cos jest nie tak w waszym zwiazku, a nie czekac na aprobate. A jak mimo to przegada Cie, to odpuscisz? I w sumie nie wiem co ta rozmowa zmieni, no ale mozesz sprobowac.
Po prostu dla mnie podejscie Twojego faceta do Ciebie jest nie fair.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:49   #26
srebrnykot
stary jednooki dachowiec
 
Avatar srebrnykot
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
To zależy czy byłaby już żoną. Bo żona ma absolutne prawo i bez najmniejszych wyrzutów sumienia siąść mężowi na portfelu. Żonie się należy wszystko, konkubinie - absolutnie nic. Wtedy pewnie na jej partnera posypałyby się gromy.
Ach, no tak. Ja naiwna, zapomniałam...

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
Wiem, że mamy problem, ale Tż uważa że wszystko jest w porządku i to są moje fanaberie. I szczerze mówiąc, nie wiem czy nie ma racji. Dlatego zanim z nim porozmawiam, chciałam żeby ktoś spojrzał na naszą sytuację z boku. Chce być pewna swoich racji, żeby nie mógł mnie przegadać.
Ale dostałaś już wiele odpowiedzi, opinii. Jeśli chcecie budować trwały związek, to na razie fundamenty są kiepskiej jakości. Pytanie, czy faktycznie zaczniesz działać, porozmawiasz z nim o tym, ustalicie wspólnie granice, jakie Wam odpowiadają. Czy zaczniecie traktować się jak ludzie, którzy się kochają i chcą ze sobą spędzić życie, a nie jak pan i służka, której przecież płaci, więc ma siedzieć cicho i czekać.

Wyrak - ale problem leży nawet nie w tym, czy ona pracuje, czy nie (jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacje, w której na trudnych studiach dziennych ktoś nie wyrabia i zwyczajnie nie jest w stanie podjąć pracy), ale podejście partnera autorki do niej...
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski
srebrnykot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:55   #27
tofaniutka
Zadomowienie
 
Avatar tofaniutka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 098
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez peknietakula Pokaż wiadomość
Łatwo powiedzieć idź do pracy, pewnie bym poszła tylko, że studiuję dziennie i jeszcze 1,5 roku minie zanim będę mogła podjąć pracę. Teraz nie wyrobiłabym czasowo. Ja od Tż ostatnio nie biorę żadnej kasy ani na ubrania ani na kosmetyki, bo ciągle marudzi, że coś mu brakło. no więc nie biorę, i jakoś bardzo nie cierpię bo mam wystarczająco ubrań. kiedy razem zamieszkalismy było ustalone, że kasa jest wspólna. Tż wiedział, że nie mam kasy na wspólne mieszkanie i do końca studiów ich mieć nie będę, a mimo to bardzo nalegał. Nie jesteśmy małżeństwem ale oboje siebie traktujemy jak "małżonków" jak rodzinę, przynajmniej tak myślałam. Owszem ma prawo dawać siostrze kasę, ale siostra jest dorosła, nota bene starsza, sama ma własną rodzinę a ciągnie kasę od kogo się da. Ja się po prostu obawiam, że nawet jak już będziemy mieli własne dzieci, to nadal będziemy "utrzymywać" rodzinę jego siostry. Nie daj boże, także z mojej pracy. Nie rzucam słów na wiatr, nigdy wcześniej mu nie powiedziałam, żeby nie wracał.

Może powinnaś rozważyć powrót do domu i zdystansować się do tej sytuacji. Może wtedy Twój partner zrozumie a i Ty będziesz czuła się lepiej. Wtedy być może odejdzie od komputera żeby spotkać się z Tobą. Czasami mogłabyś zostać u niego na noc Ale jeśli go tak nauczyłaś że Twoje zdanie jest nie ważne to czego będziesz oczekiwać później? Jeśli nic z tym nie zrobisz teraz to później będzie gorzej
tofaniutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:58   #28
Cykaneczka
Raczkowanie
 
Avatar Cykaneczka
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 436
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez Wyrak Pokaż wiadomość
Bez zartow. Co z tego, ze studiujesz dziennie? Masa ludzi studiuje dziennie i sie sama utrzymuje, a o jakiejs pracy dorywczej zeby miec na swoje wydatki to nawet nie ma co wspominac.

Twoj facet zasuwa wrecz kilkanascie godzin na dobe, a Ty bys nie wyrobila z dorywczym zajeciem ?

Nie rzucasz slow na wiatr? A co by sie stalo, jakby nie wrocil ?
Bez żartów. Od początku Autorka mówiła, że dopóki studiuje nie będzie pracować. To on nalegał na mieszkanie razem, to on zaproponował, że pieniądze będą wspólne.
Widocznie jako priorytet Autorka obrała sobie naukę, i dobrze. Ma do tego prawo. Dlaczego teraz nagle miałaby lecieć do pracy? Dlatego, że jej facet okazał się samolubnym, nieliczącym się z jej zdaniem dupkiem?
Cykaneczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:59   #29
mpt
Zakorzenienie
 
Avatar mpt
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Kwestia pieniędzy to zawsze poważny zgrzyt w trakcie "zabawy w dom". Bo po raz kolejny sytuacja wygląda właśnie tak. Ale ja bym się wkurzyła za rozliczanie mojego portfela - to raz, a za tekst "możesz nie wracać" do domu, który utrzymujesz i który jest konkretnie Twój, chłopaku - kazałabym natychmiast zacząć się pakować. Na wycieczkę w jedną stronę. Jej.
mpt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 11:04   #30
gramwzielone
Wtajemniczenie
 
Avatar gramwzielone
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 275
Dot.: Czy to ze mną jest coś nie tak??

Cytat:
Napisane przez cava Pokaż wiadomość
Ja tu nie wiedzę żadnego związku.
Z opisu to wygląda na układ :sponsor i jego utrzymanka.

Nie wiem w ogóle o czym Wy dyskutujecie o jakichś relacjach, szacunku i związku - facet sobie opłaca ciałko do łózka i dlatego nie czuje się zobowiązany ani do okazywania zainteresowania, ani do liczenia się ze zdaniem opłaconej kobiety do towarzystwa.
A dziewczyna najwyraźniej nie załapała układu i sobie za wiele wyobraża.
Pękniętakula - Przykro mi, ale to że się z kimś mieszka i jest na jego utrzymaniu nie oznacza od razu że się jest z tym kimś w związku.
Układy między ludźmi są różne- ten wygląda na czysto handlowy.
gramwzielone jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:36.