Przyjaźń - oczekiwania wobec singielki

[lindita]

Witajcie, kochane! Potrzebuję porady i oceny sytuacji. Jestem singielką i widzę, że niektórzy moi znajomi oczekują, że skoro teraz jestem sama, to będę na każde ich zawołanie. Staram się prowadzić aktywne życie, chodzę na siłownię, umawiam się ze znajomymi. Wszystko planuję - skoro jest ndz i nie umówiłam się z kimś na pon.to albo planuję na ten dzień siłownię czy zakupy, albo umawiam się z kimś innym. Jedna z moich przyjaciółek bardzo rzadko umawia się ze mną z wyprzedzeniem, nawet jednodziennym, tylko pisze do mnie popołudniami, czy widzimy się dziś. Kiedy ja już mam plany, bo trudno żebym rezygnowała z życia i pasji, tylko dlatego, by trwać w zawieszeniu, bo akurat ktoś może się odezwać. Gdy proponuję spotkanie w innym terminie, nawet następnego dnia, słyszę pretensje, że nie można się ze mną umówić, że żyję zgodnie z grafikiem w który trzeba się wbić by ze mną pogadać. A ja tak naprawdę oczekuję zrozumienia, że to, że jestem teraz wolna nie znaczy że nie mogę żyć tylko muszę być na każde zawołanie. Zależy mi na tej przyjaźni ale już nie potrafię tłumaczyć setny raz, że za późno mi proponuje wyjście/ spotkanie i mogę umówić się z wyprzedzeniem a nie rzucać wszystko w jednej chwili. Mieliście takie przypadki w znajomości? Jak sobie radziłyście?

[201803071142]

Napisane przez lindita

Witajcie, kochane! Potrzebuję porady i oceny sytuacji. Jestem singielką i widzę, że niektórzy moi znajomi oczekują, że skoro teraz jestem sama, to będę na każde ich zawołanie. Staram się prowadzić aktywne życie, chodzę na siłownię, umawiam się ze znajomymi. Wszystko planuję - skoro jest ndz i nie umówiłam się z kimś na pon.to albo planuję na ten dzień siłownię czy zakupy, albo umawiam się z kimś innym. Jedna z moich przyjaciółek bardzo rzadko umawia się ze mną z wyprzedzeniem, nawet jednodziennym, tylko pisze do mnie popołudniami, czy widzimy się dziś. Kiedy ja już mam plany, bo trudno żebym rezygnowała z życia i pasji, tylko dlatego, by trwać w zawieszeniu, bo akurat ktoś może się odezwać. Gdy proponuję spotkanie w innym terminie, nawet następnego dnia, słyszę pretensje, że nie można się ze mną umówić, że żyję zgodnie z grafikiem w który trzeba się wbić by ze mną pogadać. A ja tak naprawdę oczekuję zrozumienia, że to, że jestem teraz wolna nie znaczy że nie mogę żyć tylko muszę być na każde zawołanie. Zależy mi na tej przyjaźni ale już nie potrafię tłumaczyć setny raz, że za późno mi proponuje wyjście/ spotkanie i mogę umówić się z wyprzedzeniem a nie rzucać wszystko w jednej chwili. Mieliście takie przypadki w znajomości? Jak sobie radziłyście?

Brak Ci spontaniczności. Myślę, że powinnyście się spotkać po środku. Tobie nic się nie stanie, jak dla przyjaciółki zawalisz wypad na zakupy, czy siłownię, a jej jak nie zawsze spotkacie się tego samego dnia.
Natomiast z osobą, która zawsze musi mnie umieścić z wyprzedzeniem w swoim grafiku chyba też nie umiałabym się przyjaźnić.

[aljenka]

Jak dla mnie to Twoja przyjaciółka nie za bardzo chyba szanuje Ciebie, Twoje plany i Twój czas. Spróbowałabym wyprzedzić ją i zaproponować w środę spotkanie w sobotę, a jeśli Ci powie, że nie wie to po prostu jak się odezwie zaproponuj, żeby się przyłączyła kiedy idziesz na siłownię/zakupy?

[lindita]

Napisane przez aljenka

Jak dla mnie to Twoja przyjaciółka nie za bardzo chyba szanuje Ciebie, Twoje plany i Twój czas. Spróbowałabym wyprzedzić ją i zaproponować w środę spotkanie w sobotę, a jeśli Ci powie, że nie wie to po prostu jak się odezwie zaproponuj, żeby się przyłączyła kiedy idziesz na siłownię/zakupy?

Często właśnie tak jest, że jak proponuję coś z wyprzedzeniem, np.w środę proponuję sobotnie wyjście, to otrzymuję odpowiedź "zobaczę", "jeszcze nie wiem jak będę się czuć". Dlatego też te spontaniczne propozycje wyjścia odbieram trochę jako "Nie mam lepszej opcji, to do niej napiszę", a że ja zazwyczaj mam już jakiś plan, to potem są pretensje i zarzuty. Dzis napisałam jak stoję z czasem w najbliższym tygodniu - 3 dni mam wolne popoludnia, w pozostałe mam czas po 18 i zaproponowałam, niech wybierze w którym dniu się spotkamy. Stwierdziła, że nie chce mi zaburzać planów :/

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez Toblerone

Natomiast z osobą, która zawsze musi mnie umieścić z wyprzedzeniem w swoim grafiku chyba też nie umiałabym się przyjaźnić.

Ja przeciwnie, nie umiałabym się przyjaźnić z osobą, która nie potrafi z 1-dniowym wyprzedzeniem zaplanować, że chce się ze mną spotkać.

[lindita]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;67490346]Ja przeciwnie, nie umiałabym się przyjaźnić z osobą, która nie potrafi z 1-dniowym wyprzedzeniem zaplanować, że chce się ze mną spotkać.[/QUOTE]

Właśnie na tym polega mój problem Gdy pytam z wyprzedzeniem jedno lub kilkudniowym o spotkanie to nie da rady się określić. Zawsze pisze do mnie w tym dniu w którym chce się widzieć i to nie jakoś rano czy do południa, żebym sobie jakoś ułożyła dzień, lecz chwilę przed 16, gdy wychodzę z pracy i raczej już jakiś plan mam. :/ Wtedy proponuję alternatywę- spotkanie w inny dzień lub o późniejszej godzinie. I zaczyna się, że niby to ze mną nie da się umówić.

[Adrianna_8]

Mnie sie wydaje, ze ona spotyka sie z Toba z braku laku... Gdyby jej zalezalo na spotkaniu, to by sie umowila z wyprzedzeniem, a tak to jej sie nudzi, napisze do Ciebie i zdziwiona, ze masz swoje zycie.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[PaniLolXD]

Napisane przez lindita

Często właśnie tak jest, że jak proponuję coś z wyprzedzeniem, np.w środę proponuję sobotnie wyjście, to otrzymuję odpowiedź "zobaczę", "jeszcze nie wiem jak będę się czuć".

"Jeszcze nie wiem jak będę się czuć" autentycznie mnie rozbawiło XDD. Z Twoją koleżanką jest coś nie tak.

[Elfia4]

To raczej normalne, że ludzie mają jakieś grafiki uwzględniające pracę, zajęcia, hobby czy jakieś inne sprawy, chociażby wcześniej kupione bilety do kina czy spotkanie planowane od dawna. Nie wyobrażam sobie za każdym razem rezygnować ze swoich planów, by podporządkować się spontanicznym propozycjom koleżanki. Rozumiem, że raz na jakiś czas można, czasem nawet trzeba z czegoś zrezygnować, ale to raz na jakiś czas, nie za każdym razem.
Mam wrażenie, że ludzie tacy, jak ta koleżanka nie szanują cudzego czasu i nie potrafią zrozumieć, że nie każdy żyje w taki sposób jak oni, na wiecznym spontanie.
Gdybym miała taką koleżankę, to też bym jej zaproponowała konkretne dni i godziny i poprosiła, by wybrała ten, który jej odpowiada.

---------- Dopisano o 17:56 ---------- Poprzedni post napisano o 17:54 ----------

Napisane przez PaniLolXD

"Jeszcze nie wiem jak będę się czuć" autentycznie mnie rozbawiło XDD. Z Twoją koleżanką jest coś nie tak.

Wydaje jej się, że świat się kręci wokół niej i jej samopoczucia, prawdopodobnie dość zmiennego (ciekawe z jakiego powodu te wahania nastrojów?).

[theali]

Napisane przez lindita

Często właśnie tak jest, że jak proponuję coś z wyprzedzeniem, np.w środę proponuję sobotnie wyjście, to otrzymuję odpowiedź "zobaczę", "jeszcze nie wiem jak będę się czuć". Dlatego też te spontaniczne propozycje wyjścia odbieram trochę jako "Nie mam lepszej opcji, to do niej napiszę", a że ja zazwyczaj mam już jakiś plan, to potem są pretensje i zarzuty. Dzis napisałam jak stoję z czasem w najbliższym tygodniu - 3 dni mam wolne popoludnia, w pozostałe mam czas po 18 i zaproponowałam, niech wybierze w którym dniu się spotkamy. Stwierdziła, że nie chce mi zaburzać planów :/

Dla mnie to brzmi, jakby Twoja przyjaciółka miała problem z samą sobą.

Napisane przez Toblerone

Brak Ci spontaniczności. Myślę, że powinnyście się spotkać po środku. Tobie nic się nie stanie, jak dla przyjaciółki zawalisz wypad na zakupy, czy siłownię, a jej jak nie zawsze spotkacie się tego samego dnia.
Natomiast z osobą, która zawsze musi mnie umieścić z wyprzedzeniem w swoim grafiku chyba też nie umiałabym się przyjaźnić.

Przy dość napiętym grafiku (a sama taki mam, z przyczyn w większości ode mnie niezależnych) planowanie jest czymś naturalnym i wydaje mi się, że ktoś rozsądnie myślący powinien być w stanie to zrozumieć. Serio umówienie się dzień wcześniej jest takie trudne?

[natalia_t]

Ja tam nie mogłabym się przyjaźnić z kimś, kto nie ma innego życia niż praca/szkoła.
Ja też mam zajęte dwa wieczory w tygodniu, czasami muszę coś przygotować na pojutrze, więc nie mogę ot tak sobie wyjść i hulać. Gdyby ktoś oczekiwał ode mnie, że zmienię swoje plany albo zawalę obowiązki, żeby "spotkać się gdzieś pośrodku", to nie chciałabym z kimś takim utrzymywać kontaktów. A, zapomniałam, jestem w związku, więc zapewne dlatego nikt mi nie stawia takich oczekiwań. Chociaż nie przypominam sobie, żebym przed związkiem też miała takie problemy.
Ja sobie radziłam w takich sytuacjach tak, że nie rezygnowałam z niczego, nie ulegałam. Dzięki temu bardziej było mi po drodze z ludźmi, którzy też coś robią w życiu i z którymi można było porozmawiać o czymś, czegoś się od nich nauczyć, a nie z takimi, którzy dzwonią do mnie tylko wtedy, kiedy się nudzą.

[201803071142]

Napisane przez theali

Dla mnie to brzmi, jakby Twoja przyjaciółka miała problem z samą sobą.


Przy dość napiętym grafiku (a sama taki mam, z przyczyn w większości ode mnie niezależnych) planowanie jest czymś naturalnym i wydaje mi się, że ktoś rozsądnie myślący powinien być w stanie to zrozumieć. Serio umówienie się dzień wcześniej jest takie trudne?

No to wyobraź sobie, że masz podbramkową sytuację, musisz pogadać, płaczesz, rozstałaś się z chłopakiem, a przyjaciółka dziś nie może Cię pocieszyć, bo ma jogę, a później idzie do Zary obejrzeć torebki.
Problem autorki jest trochę inny, z tego co widać w jej dalszych postach, ale ja odnosiłam się do pierwszego.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez Toblerone

Problem autorki jest trochę inny, z tego co widać w jej dalszych postach, ale ja odnosiłam się do pierwszego.

Nie, problem autorki jest zdecydowanie inny.

[natalia_t]

Napisane przez Toblerone

No to wyobraź sobie, że masz podbramkową sytuację, musisz pogadać, płaczesz, rozstałaś się z chłopakiem, a przyjaciółka dziś nie może Cię pocieszyć, bo ma jogę, a później idzie do Zary obejrzeć torebki.
Problem autorki jest trochę inny, z tego co widać w jej dalszych postach, ale ja odnosiłam się do pierwszego.

Z tego co ja rozumiem, to autorka ma dużo czasu dla przyjaciółki, ale tamtej się nie podoba, że musi czekać kilka godzin na spotkanie, bo ona chce i musi już, teraz, natychmiast, mimo że nie ma żadnego problemu.

[theali]

Napisane przez Toblerone

No to wyobraź sobie, że masz podbramkową sytuację, musisz pogadać, płaczesz, rozstałaś się z chłopakiem, a przyjaciółka dziś nie może Cię pocieszyć, bo ma jogę, a później idzie do Zary obejrzeć torebki.
Problem autorki jest trochę inny, z tego co widać w jej dalszych postach, ale ja odnosiłam się do pierwszego.

"Podbramkowa sytuacja" to coś zupełnie innego niż luźne spotkanie na kawę i plotki.

[lindita]

Napisane przez Toblerone

No to wyobraź sobie, że masz podbramkową sytuację, musisz pogadać, płaczesz, rozstałaś się z chłopakiem, a przyjaciółka dziś nie może Cię pocieszyć, bo ma jogę, a później idzie do Zary obejrzeć torebki.
Problem autorki jest trochę inny, z tego co widać w jej dalszych postach, ale ja odnosiłam się do pierwszego.

Ale JA CHCĘ poświęcić jej czas. Podaję propozycje kilku terminów, spowiadam się w nadgorliwości swej z tego, do ktorej godziny jestem czym zajęta i daję jej możliwość wyboru. Ona nie , nie korzysta. Ma pretensje, że mam zajęty czas wtedy, kiedy ona chce. Pisze np. o 15.30,odpowiadam żeby spotkać się o 16 jak wyjdę z pracy. Ale nie, bo ona chce ok.17. I nieważne że ja musiałabym czekać głodna, bo do domu nie opłaci mi się wtacać, a jak proponuję późniejszą porę, np. 19.30 bo chcę zjeść obiad w domu, nastawić pranie, to nie, bo jej za późno.

[201803071142]

Napisane przez lindita

Ale JA CHCĘ poświęcić jej czas. Podaję propozycje kilku terminów, spowiadam się w nadgorliwości swej z tego, do ktorej godziny jestem czym zajęta i daję jej możliwość wyboru. Ona nie , nie korzysta. Ma pretensje, że mam zajęty czas wtedy, kiedy ona chce. Pisze np. o 15.30,odpowiadam żeby spotkać się o 16 jak wyjdę z pracy. Ale nie, bo ona chce ok.17. I nieważne że ja musiałabym czekać głodna, bo do domu nie opłaci mi się wtacać, a jak proponuję późniejszą porę, np. 19.30 bo chcę zjeść obiad w domu, nastawić pranie, to nie, bo jej za późno.

To chyba musisz się zastanowić, czy to aby na pewno jeszcze przyjaźń. Bo wygląda z postu na post coraz bardziej toksyczną relację.

[Elfia4]

Napisane przez lindita

Ale JA CHCĘ poświęcić jej czas. Podaję propozycje kilku terminów, spowiadam się w nadgorliwości swej z tego, do ktorej godziny jestem czym zajęta i daję jej możliwość wyboru. Ona nie , nie korzysta.

Albo to kwestia osobowości i jakiegoś egoistycznego podejścia do życia ze strony twojej koleżanki, albo to przeciąganie liny, to jakieś wołanie o uwagę, za którym kryją się jakieś głębsze problemy.
To nie jest normalne, że ktoś, kto chce się spotkać, robi wszystko, by znaleźć tysiąc powodów, by to spotkanie nie doszło do skutku i by przy okazji wystawić cierpliwość drugiej strony na próbę.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez lindita

Zależy mi na tej przyjaźni ale już nie potrafię tłumaczyć setny raz, że za późno mi proponuje wyjście/ spotkanie i mogę umówić się z wyprzedzeniem a nie rzucać wszystko w jednej chwili. Mieliście takie przypadki w znajomości? Jak sobie radziłyście?

myślę że są 2 możliwości. Albo od czasu do czasu zrezygnujesz ze swoich planów i spotkasz się ze znajomą na jej warunkach. Niczego się nie nauczy ale przynajmniej się z nią spotkasz i odświeżysz znajomość. Albo konsekwentnie będziesz jej odmawiała takiego wcześniej nieumówionego spotkania. Nauczy że musi się z Tobą wcześniej zdzwonić a jak nie - to przynajmniej przestanie Ci zawracać głowę.

[aljenka]

Napisane przez lindita

Ale JA CHCĘ poświęcić jej czas. Podaję propozycje kilku terminów, spowiadam się w nadgorliwości swej z tego, do ktorej godziny jestem czym zajęta i daję jej możliwość wyboru. Ona nie , nie korzysta. Ma pretensje, że mam zajęty czas wtedy, kiedy ona chce. Pisze np. o 15.30,odpowiadam żeby spotkać się o 16 jak wyjdę z pracy. Ale nie, bo ona chce ok.17. I nieważne że ja musiałabym czekać głodna, bo do domu nie opłaci mi się wtacać, a jak proponuję późniejszą porę, np. 19.30 bo chcę zjeść obiad w domu, nastawić pranie, to nie, bo jej za późno.

Wiesz co, może ta dziewczyna jest Twoją przyjaciółką, ale Ty dla niej raczej planem C, bo nawet nie B. Ja bym przestała wychodzić z inicjatywą kontaktu po 3 takich sytuacjach. Chociaż w sumie nie. Zaczęłabym po prostu unikać jakiegokolwiek kontaktu z taką osobą. "Nie traktuj priorytetowo kogoś kto ma Cię tylko za opcję" - szkoda tracić czas Skup się na ludziach, którzy Cię szanują.

[natalia_t]

Napisane przez lindita

Ale JA CHCĘ poświęcić jej czas. Podaję propozycje kilku terminów, spowiadam się w nadgorliwości swej z tego, do ktorej godziny jestem czym zajęta i daję jej możliwość wyboru. Ona nie , nie korzysta. Ma pretensje, że mam zajęty czas wtedy, kiedy ona chce. Pisze np. o 15.30,odpowiadam żeby spotkać się o 16 jak wyjdę z pracy. Ale nie, bo ona chce ok.17. I nieważne że ja musiałabym czekać głodna, bo do domu nie opłaci mi się wtacać, a jak proponuję późniejszą porę, np. 19.30 bo chcę zjeść obiad w domu, nastawić pranie, to nie, bo jej za późno.

Jakoś uzasadnia, dlaczego nie chce sie spotkać w proponowanych przez ciebie godzinach? Np. dlaczego nie 16, tylko 17? Czy to tylko "nie, bo nie"?

Brzmi to jak jakiś wampir emocjonalny, który czuje satysfakcję, gdy rezygnujesz dla niej z czegoś, a gdy odmawiasz, obraża się, unosi, wzbudza w tobie poczucie winy i też ma satysfakcję, że ci przygadała z tym wbijaniem się w grafik. Okropny typ.

[nyana89]

Osobiście mam całkowicie inne pojęcie przyjaźni, ale może właśnie dlatego nie mam przyjaciół Bo nie wyobrażam sobie nazywania przyjaciółką takiej baby, która - co wynika z Twojego opisu - najzwyczajniej w świecie ma w pupiu poszanowanie Twojego czasu i zajęć i chce rządzić w tym układzie 'bo tak'. Bez sensu

[lindita]

Napisane przez natalia_t

Jakoś uzasadnia, dlaczego nie chce sie spotkać w proponowanych przez ciebie godzinach? Np. dlaczego nie 16, tylko 17? Czy to tylko "nie, bo nie"?
.

Uzasadnia, ale to raczej kiepskie tłumaczenie. Np. 16.00 nie, bo ona niedawno wróciła do domu. A późniejsza godzina nie, bo dla niej to za późno. Takie tłumaczenie.

[_Matilde_]

Ja bym straciła ochotę na spotykanie się z nią. Wiadomo że każdy z nas ma jakieś swoje zajęcia, i najlepiej się umówić wcześniej. Koleżanka zachowuje się jakby była pępkiem świata i każdy był tylko dla jej kaprysu na każde skinienie.

[Nette]

Dla mnie też taka znajomość (na takich zasadach) jest do odstrzału. Też miałam taką przyjaciółkę, ale o ile w czasach studenckich, kiedy miałyśmy identyczny grafik, to jeszcze grało, to po studiach się po prostu rozjechało - mi trudno działać bez planu, a ona się obrażała o brak spontaniczności. I w ten sposób znajomość umarła śmiercią naturalną.

Singielstwo nie ma nic do rzeczy. Taki typ osoby z Twojej przyjaciółki. A Ty sama nie musisz robić nic, co by Ci nie odpowiadało. Nie ma czym się przejmować.

[201701151356]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;67490346]Ja przeciwnie, nie umiałabym się przyjaźnić z osobą, która nie potrafi z 1-dniowym wyprzedzeniem zaplanować, że chce się ze mną spotkać.[/QUOTE]


Mam dokładnie tak samo. Spontaniczne kawki były super na studiach, teraz mam szacunek do własnego czasu i planów - staram się mieć czas dla znajomych i przyjaciół, ale moje fitnesy, czas na odpoczynek jest co najmniej równie ważny.

[skazana_na_bluesa]

niezła z niej egoistka. jej konkretna godzina nie odpowiada, bo nie to się nie spotka. widać aż tak jej na tym nie zależy. wśród moich znajomych to częste, że umawiamy się nawet z tygodniowym wyprzedzeniem, bo każdy ma jakieś swoje plany/obowiązki. czasem zdarza mi się wyjść spontanicznie, bo akurat dowiedziałam się o jakimś wydarzeniu kulturalnym, ale nie obrażam się, jeśli konkretni znajomi nie mają wtedy czasu mi towarzyszyć.

[natalia_t]

Napisane przez lindita

Uzasadnia, ale to raczej kiepskie tłumaczenie. Np. 16.00 nie, bo ona niedawno wróciła do domu. A późniejsza godzina nie, bo dla niej to za późno. Takie tłumaczenie.

Naprawdę ma do ciebie pretensje, że nie chcesz się z nią spotkać, bo masz inne zajęcia, a sama odmawia, bo za późno? Nie masz o co zabiegać, naprawdę. To toksyczny typ, który próbuje podbudować swoje ego tym, że specjalnie dla niej zrezygnujesz z czegoś ważnego dla ciebie a jak się nie uda to przynajmniej tym, że cię zmiesza z błotem przez telefon. Gonić takich jak najdalej.

[loquillax]

Dla Twojej koleżanki chyba najlepiej jakbyś siedziała całymi dniami w domu, zapłakana i marudząca jakie to życie jest bleee bo jesteś singielką . Dziwnie to wygląda... Uważam, że to ona nie potrafi poświęcić Tobie czasu, tylko po prostu akurat odzywa się do Ciebie i chce się spotkać jak nie ma co robić i się nudzi... Nie wyobrażam sobie rezygnować dla kogoś z siłowni, w ogóle nie w takim przypadku jeżeli chodzi o taką osobę jak Twoja koleżanka.. Jak się zaczniesz dopasowywać do jej spotkań (kiedy po protu nie ma co robić - bo np. chłopak ją wystawił) i co teraz.. biedna nie ma co robić to się odzywa to słabo widzę takie koleżeństwo/ przyjaźń.. to nie chyba na tym polega..