Czy są tu jakieś Buddystki lub osoby interesujące się Buddyzmem?

[Cockatrice]

Czy uważacie, że buddyści z racji swojego poglądu na świat nie powinni jeść mięsa? Czytam teraz bardzo ciekawą książkę i zastanawiam się, jakie są opinie wśród Was na ten temat.

[ruda_beksa]

Czytałam sporo sprzecznych interpretacji tekstów buddyjskich na ten temat. W pięciu wskazaniach pisze, że powinno powstrzymywać się od odbierania życia i brania tego, co nie jest dane. Ale to wskazania, nie przykazania. Czytałam też, że jeśli mięso nie zostało zabite dla ciebie, to jest ok (w przypadku mnichów którym ktoś oferuje pożywienie). Z drugiej strony, jeśli wierzysz, że wszystkie stworzenia mają tą samą fundamentalną naturę, to trochę głupio je spożywać

Dla mnie największym argumentem przeciwko jedzeniu mięsa w świetle nauk buddyjskich jest współczucie dla wszystkich żyjących istot. Jeśli ktoś dąży do wykształcenia w sobie natury Buddy, która ogarnia wszystkie stworzenia współczuciem, to powinien starać się minimalizować cierpienie na świecie.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez ruda_beksa

Czytałam sporo sprzecznych interpretacji tekstów buddyjskich na ten temat. W pięciu wskazaniach pisze, że powinno powstrzymywać się od odbierania życia i brania tego, co nie jest dane. Ale to wskazania, nie przykazania. Czytałam też, że jeśli mięso nie zostało zabite dla ciebie, to jest ok (w przypadku mnichów którym ktoś oferuje pożywienie). Z drugiej strony, jeśli wierzysz, że wszystkie stworzenia mają tą samą fundamentalną naturę, to trochę głupio je spożywać

Dla mnie największym argumentem przeciwko jedzeniu mięsa w świetle nauk buddyjskich jest współczucie dla wszystkich żyjących istot. Jeśli ktoś dąży do wykształcenia w sobie natury Buddy, która ogarnia wszystkie stworzenia współczuciem, to powinien starać się minimalizować cierpienie na świecie.

Mam takie samo zdanie. Tez duzo o tym czytalam. Niektorzy na innych forach wrecz wysmiewali sie, ze jacys ortodyksyjni kaplani moga sie na to zdecydowac, ale nie ''zwykli buddysci''.
Powiem tak - jedzenie miesa moze jest w buddyzmie jakas okrezna sciezka dozwolone, ale nie pasuje mi brak empatii i wspolczucia dla tychzwierzat. Czyli jesz - ok, ale bez wysmiewania.

Podobno w Tybecie przed inwazja chinska panowalo takie poszanowanie zycia, ze budowa zwyklego domu ciagnela sie w nieskonczonosc, bo kazda mrowke, ktora pojawila sie na drodze, przenoszono recznie w bezpieczne miejsce. Dla mnie to piekne,

[Cockatrice]

W tej książce, którą czytałam autor podchodził do tego trochę inaczej. Że co z tego, że nie jemy mięsa, jeśli nie będziemy dobrzy i znowu co z tego, że jemy mięso, skoro jesteśmy w ogólnym rozrachunku dobrzy. Poza tym, jeśli liczyć się z życiem wszystkich istot żyjących na Ziemi, musielibyśmy przestać zabijać owady i insekty przy pryskaniu warzyw. A teraz praktycznie nie ma już niepryskanych owoców, więc cały weganizm w swoim założeniu jest nie do końca kompletny.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez Cockatrice

W tej książce, którą czytałam autor podchodził do tego trochę inaczej. Że co z tego, że nie jemy mięsa, jeśli nie będziemy dobrzy i znowu co z tego, że jemy mięso, skoro jesteśmy w ogólnym rozrachunku dobrzy. Poza tym, jeśli liczyć się z życiem wszystkich istot żyjących na Ziemi, musielibyśmy przestać zabijać owady i insekty przy pryskaniu warzyw. A teraz praktycznie nie ma już niepryskanych owoców, więc cały weganizm w swoim założeniu jest nie do końca kompletny.

W weganizmie nie chodzi o zaprzestanie w 100% krzywdzenia zwierzat, bo tak sie nie da, tylko o zminimalizowanie tego cierpienia.
Jasne, ze pryskajac warzywa gina insekty. Ale nie wiem czy wiesz, pasza dla zwierzat to zdaje sie 80% swiatowych zasobow owsa, chyba ponad 90% soi, wiec jedzac mieso zabijamy nie tylko zwierzeta, a takze kilkanascie razy wiecej insektow, niz jedzac warzywa.
Poza tym weganizm dopuszcza cos takiego jak obrona wlasna, jak ci sie w domu zalegna karaluchy czy szczury, to ciezko z tym polemizowac. Jak masz w organizmie robaki, to tez je trzeba wytepic.

[ruda_beksa]

Napisane przez Cockatrice

W tej książce, którą czytałam autor podchodził do tego trochę inaczej. Że co z tego, że nie jemy mięsa, jeśli nie będziemy dobrzy i znowu co z tego, że jemy mięso, skoro jesteśmy w ogólnym rozrachunku dobrzy. Poza tym, jeśli liczyć się z życiem wszystkich istot żyjących na Ziemi, musielibyśmy przestać zabijać owady i insekty przy pryskaniu warzyw. A teraz praktycznie nie ma już niepryskanych owoców, więc cały weganizm w swoim założeniu jest nie do końca kompletny.

Dla mnie to jest trochę podejście typu "po co jeść zdrowo i przestać palić, jeśli i tak umrzemy". Nie da się przejść przez życie bez powodowania cierpienia lub śmierci - pewnie. Depczemy mrówki, trujemy komary, zabijamy pchły na zwierzętach, bierzemy antybiotyki. Ale każda, nawet najmniejsza zmiana ma wpływ na całość. Za każdym razem, gdy jesz wegański/wegetariański posiłek, wybierasz pokój zamiast przemocy.

I jeszcze jest opcja niejedzenia mięsa *I* bycia dobrym. To nie tak, że weganie mówią sobie "ok, nie jem produktów zwierzęcych, więc mogę być wredny i to się karmicznie wyrówna".

[95c2526c23e69e0985e2c1464d890e9d7bbd64fa_5f6d24f1ce806]

Napisane przez ruda_beksa

Czytałam też, że jeśli mięso nie zostało zabite dla ciebie, to jest ok (w przypadku mnichów którym ktoś oferuje pożywienie). Z drugiej strony, jeśli wierzysz, że wszystkie stworzenia mają tą samą fundamentalną naturę, to trochę głupio je spożywać

Wszystkie, rosliny to tez zywe stworzenia, o tej samej naturze co ssaki, ptaki i inne takie kiedys tez zaskoczyla mnie ta pozorna rozbieznosc w interpretacjach.

[Iwona_Koss]

Ja polecam zobaczyć ten film z archiwum o buddyzmie xxx