Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :) - Strona 10 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-05-31, 14:39   #271
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

widzę, że była mowa o jedzeniu i piciu w trakcie porodu...u nas nie pozwalają na ani jedno ani drugie co u mnie było straszne bo jadłam ostatni posiłek o 22 a synek przyszedł na świat następnego dnia o 17:55.... także nie dość, że po porodzie byłam wykończona samym porodem to jeszcze nie miałam sił z powodu braku jakiegokolwiek jedzenia....pić też nie pozwolono chociaż chciało mi się strasznie ale jak żadna połozna nie widziała to wody niegazowanej łyknęłam

P.S zazdroszczę takich porodów jak ten który opisała ajsza
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 14:42   #272
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

A mnie położna ochrzaniała, że za mało piję w trakcie porodu. Wnerwia mnie to, że co osoba to inna opinia.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 14:43   #273
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

ale Ci dobrze u nas jak wysłałam męża po coś do picia bo usychałam z pragnienia to powiedziała, że można tylko usta zwilżyć wacikiem
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 20:43   #274
kropka75
Zakorzenienie
 
Avatar kropka75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 535
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Mój poród był zaplanowany... w mojej głowie... mieliśmy rodzić razem, miało być sn, widziałam w tym jakąś magię, cudne przeżycie i bardzo mi zależało...

Zaczęło się fajnie. Sobota, mąż w domu, 8 rano, pierwsze skurcze... 8:30 skurcze zaczęły się powtarzać regularnie, o 9ej były już dość stałe, co 4-5 minut. Trwały po 15 - 20 sekund i były znośne, aczkolwiek przeczuwałam problem, bo od początku bóle były krzyżowe...

Mąż poszedł na siłownię, ja zaczęłam krzątanie, żeby czas szybciej minął. Potem zjedliśmy śniadanie i położyłam chłopa spać, bo po 24h pracy był, żeby miał siłę mi towarzyszyć na porodówce. Sama poszykowałam resztę rzeczy, zrobiłam dwie kanapki do szpitala, nakarmiłam zwierzaki, wykąpałam się, podgoliłam itd.

Po 15ej postanowiłam, że czas jechać... Skurcze nadal co 4 minuty, tyle że trwały dłużej, po 30-35 sekund.

O 16ej byłam na oddziale... Pierwsze badanie - rozwarcie na 2 palce. Liczyłam na więcej po 7 godzinach. Ale bóle były znośne, więc spoko... Poszliśmy na porodówkę, dostaliśmy boks i łóżko.

Po 18ej badanie - rozwarcie na 2 palce, skurcze 40 sekund co 3,5 minuty. Lekarz postanowił przebić pęcherz płodowy. Poszło gładko. Tylko jakiś żal poczułam, że nie idzie jak powinno i poryczałam się...

Po 20ej - rozwarcie na 2,5 raptem... podali mi jakieś czopki i zastrzyki. Zrobili lewatywę w nadziei, że przyspieszy...
Cały czas brykamy na piłce, gadamy, spacerujemy... Niestety od czasu do czasu podłączają nas do KTG, w pozycji leżącej, co potęguje ból, ale jeszcze daję radę...

Po 22giej rozwarcie na 3 palce i ból z kosmosu... Skurcze co 2 minuty, trwające po 50 sekund. Znowu KTG, znowu leżenie, zaczynam świrować... Mąż trzyma za ręce, dba żebym sobie łba nie rozbiła o brzegi łóżka, bo przestaję kontrolować co ze sobą robię w trakcie skurczy, podaje wodę... Zasycha mi w pysku po każdym skurczu, nie umiem przełknąć śliny, język stoi kołkiem... Po badaniu próbuję chodzić, siedzieć na piłce, ale jest coraz trudniej... choć i tak lepiej niż leżeć.

Po 2 godz. koszmarnych bóli przerwa... skurcze ustają, są coraz słabsze i krótsze... Wracam do łóżka. Chyba się zdrzemnęłam chwilę nawet. Rozwarcie bez zmian niestety.

O 2 w nocy lekarz podpina mnie do KTG, obczaja temat i postanawia wznowić skurcze, podaje mi oksytocynę. Koszmar od pierwszej kropli...

W okolicach 3 w nocy już nie wiem jak się nazywam. Ból przeraźliwy, skurcze długie i bardzo silne, mam wrażenie, że nie mijają wcale. Jeden się kończy, łapię oddech, mąż podaje wodę, robię łyka i zaraz idzie następny... Zapominam oddychać, jęczę na bezdechu, mąż przypomina... Już nie umiem chodzić ani siedzieć.
Zaczynają się skurcze parte. Rozwarcie na 4 palce... Badają mnie, stwierdzają, że główka schodzi do kanału, przestawiają ustawienia łóżka i każą przeć. Po nastu próbach badanie i stwierdzenie, że jeszcze nie czas, znowu jakiś zastrzyk... na deser podkręcona oksy... Czekamy na efekty. Odchodzę od zmysłów.

Po 4 rano po 1,5 godz. skurczy partych położna stwierdza, że dziecko z lewej strony leży. Woła lekarza, ten stwierdza, że mały źle ułożony. Mąż próbuje zmusić lekarza do jakiejś reakcji. Lekarz wyrokuje, że 2 godz. parcia to norma i że dajemy szansę... Chwilę później przychodzi inny lekarz spytać co tak długo. Mąż idzie do niego... Po chwili ten drugi mnie bada, stwierdza że dziecko zablokowane o kość krzyżową, pyta mnie czy się zgadzam na CC. Wyję, że tak... a przynajmniej wydaje mi się, że potwierdziłam, w każdym razie zrozumieli...


Potem koszmaru ciąg dalszy. Na skurczach partych każą mi usiąść i się przebrać. Rzecz niewykonalna z zasady. Skupiam się na bólu, mąż mnie rozbiera, jakąś koszulę mi dają inną, swoją, coś podpisuję... Mąż mówi, że już wszystko będzie dobrze. Kładą mnie na jakieś wyrko jeżdżące, wiozą na inną salę, tam znowu każą usiąść do ZZO i oczywiście nie ruszać się wcale. Kłucie 5 razy, w końcu sukces bo trafiają między skurczami. I po chwili wreszcie ulga - koniec bólu. Zaczynam się bać, bo jestem sama. W końcu słyszę, że wołają męża... Siada mi za głową obok anestezjologa i głaszcze...

Po paru minutach operacji znowu problem - nie można wyjąć dziecka, zaklinowane o tę kość. Jeden lekarz próbuje, drugi na niego krzyczy, że mu przeszkadza, w końcu ten drugi przejmuje inicjatywę, rzuca mną po łóżku we wszystkich kierunkach, zaczynam wpadać w panikę, tętno skacze do 160 na minutę, robi mi się zimno... Lekarz klnie, szarpie, położna działa od dołu, cały czas bada sytuację i wypycha dziecko w górę, zaczynam ryczeć... w końcu wyjmują mi synka, lekarz klepie w tyłek, słyszę chwilę płaczu i... cisza...

Jakaś lekarka porywa malucha, woła męża i wychodzą... a ja leżę i się telepię z zimna, z szoku... Po 10 min. wraca mąż, pytam czy wszystko ok, mówi tylko że tak, głaszcze mnie po głowie... maszyna dalej wyje przy moim tętnie, anestezjolog siedzi obok i nie spuszcza oczu z monitora. W końcu mnie zaszywają, na chwilę przed końcem wpada lekarka, przykłada mi do twarzy ciepłe, płaczące maleństwo... i znika z nim. Przenoszą mnie na wózek... na łóżku widzę morze swojej krwi. Jadę na obserwacyjną...

Maluszka wyjęli o 4:30. Po 20 godzinach porodu.
W 1 minucie dostał 7 punktów, w 2giej 8, w 3ej dopiero 10. Odśluzowanie dało średni efekt, wentylowali workiem ambu. Leżał na obserwacji w inkubatorze parę godzin...

Dzieciątko przynieśli mi o 8 i położyli przy piersi... maluch zaczął ssać, a ja przestałam myśleć o tym koszmarze.

Ale nadal jestem w szoku, że ludzie mają więcej niż 1 dziecko.
__________________

"Masz świra to go hoduj."




Edytowane przez kropka75
Czas edycji: 2010-05-31 o 20:55
kropka75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 21:33   #275
monix0
Zakorzenienie
 
Avatar monix0
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: południe
Wiadomości: 3 612
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Tydzień przed porodem przez 6 godzin miałam skurcze krzyzowe,które pod koniec były co 3 min po czym ustały....Poródu bałam się jak ognia, byłam wręcz przekonana,że z bólu umrę....nie jest tak źle jak opowiadają
Poród z perspektywy czasu wspominam wspaniale...
Siedziałam na wizazu gdy nagle o północy poczułam coś mokrego, z radością i przerazeniem oświadczyłam śpiącemu Tztowi, że chyba rodze i musimy jechac do szpitala.Powtarzałam w myślach..."nie bój się,za niedługo zobaczysz Dawidka,będzie cudownie". Poszłam dopakowywać różne pierdółki.Biegałam jak głupia, Tz mówił że tak się nie zachowuje ososba, która ma za chwilerodzic i to pewnie fałszywy alarm i poszedł się kąpać W szpitalu byliśmy ok 1:30 , nie potrafiłam usiedzieć w aucie, ciągle wstawałam.....W izbie przyjęć nie miałam siły stać...a trzeba było podpisywać sie i odpowiadac na pytania. Po badaniu lekarskim pojechałam od razu na porodowke. Podłączyli mnie do ktg i kazali oddychac....skurcze wyginały ciało w łuk,położna kazała Tztowi przekręcać mnie na boki co mnie strasznie wkurzało bo chciałam żeby Tz masował kręgosłup...Ciągle pytałam położnej jak długo jeszcze, az w końcu sie wkurzyła i wyszła do pokoju obok....Nagle przypomniało mi się o lewatywie i krzyczałam,że chce lewatywe,położna powiedziała,że "jest juz za pozno"..Pomyślałam "o nie,jak to za pozno?!.ja chce lewatywe! i na moich prosbach sie skończyło,poród był w zbyt zaawansowanej fazie...Czułam nacięcie,a raczej mega pieczenie jakby ktoś ciachnął mnie na żywca nożyczkami....po kolejnym z kolejnych parć usłyszłam "widać główke, chce Pan zobaczyc" pomysłam sobie "najgorsze za mną,hura!to juz koniec" Po chwili poczułam ciepło i jak coś ze mnie wypada..... Po chwili o 4:10 usłyszałam pierwszy krzyk mojego synka. Popłakałam się razem z Tztem były to najpiękniejsze chwile w moim życiu. Później mnie czyścili,a raczej coś ze mnie wyszarpywali...i szyli- nic nie czułam.Lekarz podszedł do umywalki, czyścić swoje białe chodaki z krwi....Kazali przejsc mi na inne łóżko i wywieźli z Dawidkiem na "korytarz" Nie mogłam uwierzyć, że juz jest po wszytskim, że jestem mamą, a koło mnie jest Dawidek...taki ciepły, bezbronny i mój....
cudowne przezycie
__________________
[COLOR="Navy"][B]
cel I 59 - 5.08.2013
cel II 55

Edytowane przez monix0
Czas edycji: 2010-05-31 o 21:35
monix0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 21:35   #276
Miramej
Zakorzenienie
 
Avatar Miramej
 
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 18 274
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez kropka75 Pokaż wiadomość
Mój poród był zaplanowany... w mojej głowie... mieliśmy rodzić razem, miało być sn, widziałam w tym jakąś magię, cudne przeżycie i bardzo mi zależało...

Zaczęło się fajnie. Sobota, mąż w domu, 8 rano, pierwsze skurcze... 8:30 skurcze zaczęły się powtarzać regularnie, o 9ej były już dość stałe, co 4-5 minut. Trwały po 15 - 20 sekund i były znośne, aczkolwiek przeczuwałam problem, bo od początku bóle były krzyżowe...

Mąż poszedł na siłownię, ja zaczęłam krzątanie, żeby czas szybciej minął. Potem zjedliśmy śniadanie i położyłam chłopa spać, bo po 24h pracy był, żeby miał siłę mi towarzyszyć na porodówce. Sama poszykowałam resztę rzeczy, zrobiłam dwie kanapki do szpitala, nakarmiłam zwierzaki, wykąpałam się, podgoliłam itd.

Po 15ej postanowiłam, że czas jechać... Skurcze nadal co 4 minuty, tyle że trwały dłużej, po 30-35 sekund.

O 16ej byłam na oddziale... Pierwsze badanie - rozwarcie na 2 palce. Liczyłam na więcej po 7 godzinach. Ale bóle były znośne, więc spoko... Poszliśmy na porodówkę, dostaliśmy boks i łóżko.

Po 18ej badanie - rozwarcie na 2 palce, skurcze 40 sekund co 3,5 minuty. Lekarz postanowił przebić pęcherz płodowy. Poszło gładko. Tylko jakiś żal poczułam, że nie idzie jak powinno i poryczałam się...

Po 20ej - rozwarcie na 2,5 raptem... podali mi jakieś czopki i zastrzyki. Zrobili lewatywę w nadziei, że przyspieszy...
Cały czas brykamy na piłce, gadamy, spacerujemy... Niestety od czasu do czasu podłączają nas do KTG, w pozycji leżącej, co potęguje ból, ale jeszcze daję radę...

Po 22giej rozwarcie na 3 palce i ból z kosmosu... Skurcze co 2 minuty, trwające po 50 sekund. Znowu KTG, znowu leżenie, zaczynam świrować... Mąż trzyma za ręce, dba żebym sobie łba nie rozbiła o brzegi łóżka, bo przestaję kontrolować co ze sobą robię w trakcie skurczy, podaje wodę... Zasycha mi w pysku po każdym skurczu, nie umiem przełknąć śliny, język stoi kołkiem... Po badaniu próbuję chodzić, siedzieć na piłce, ale jest coraz trudniej... choć i tak lepiej niż leżeć.

Po 2 godz. koszmarnych bóli przerwa... skurcze ustają, są coraz słabsze i krótsze... Wracam do łóżka. Chyba się zdrzemnęłam chwilę nawet. Rozwarcie bez zmian niestety.

O 2 w nocy lekarz podpina mnie do KTG, obczaja temat i postanawia wznowić skurcze, podaje mi oksytocynę. Koszmar od pierwszej kropli...

W okolicach 3 w nocy już nie wiem jak się nazywam. Ból przeraźliwy, skurcze długie i bardzo silne, mam wrażenie, że nie mijają wcale. Jeden się kończy, łapię oddech, mąż podaje wodę, robię łyka i zaraz idzie następny... Zapominam oddychać, jęczę na bezdechu, mąż przypomina... Już nie umiem chodzić ani siedzieć.
Zaczynają się skurcze parte. Rozwarcie na 4 palce... Badają mnie, stwierdzają, że główka schodzi do kanału, przestawiają ustawienia łóżka i każą przeć. Po nastu próbach badanie i stwierdzenie, że jeszcze nie czas, znowu jakiś zastrzyk... na deser podkręcona oksy... Czekamy na efekty. Odchodzę od zmysłów.

Po 4 rano po 1,5 godz. skurczy partych położna stwierdza, że dziecko z lewej strony leży. Woła lekarza, ten stwierdza, że mały źle ułożony. Mąż próbuje zmusić lekarza do jakiejś reakcji. Lekarz wyrokuje, że 2 godz. parcia to norma i że dajemy szansę... Chwilę później przychodzi inny lekarz spytać co tak długo. Mąż idzie do niego... Po chwili ten drugi mnie bada, stwierdza że dziecko zablokowane o kość krzyżową, pyta mnie czy się zgadzam na CC. Wyję, że tak... a przynajmniej wydaje mi się, że potwierdziłam, w każdym razie zrozumieli...


Potem koszmaru ciąg dalszy. Na skurczach partych każą mi usiąść i się przebrać. Rzecz niewykonalna z zasady. Skupiam się na bólu, mąż mnie rozbiera, jakąś koszulę mi dają inną, swoją, coś podpisuję... Mąż mówi, że już wszystko będzie dobrze. Kładą mnie na jakieś wyrko jeżdżące, wiozą na inną salę, tam znowu każą usiąść do ZZO i oczywiście nie ruszać się wcale. Kłucie 5 razy, w końcu sukces bo trafiają między skurczami. I po chwili wreszcie ulga - koniec bólu. Zaczynam się bać, bo jestem sama. W końcu słyszę, że wołają męża... Siada mi za głową obok anestezjologa i głaszcze...

Po paru minutach operacji znowu problem - nie można wyjąć dziecka, zaklinowane o tę kość. Jeden lekarz próbuje, drugi na niego krzyczy, że mu przeszkadza, w końcu ten drugi przejmuje inicjatywę, rzuca mną po łóżku we wszystkich kierunkach, zaczynam wpadać w panikę, tętno skacze do 160 na minutę, robi mi się zimno... Lekarz klnie, szarpie, położna działa od dołu, cały czas bada sytuację i wypycha dziecko w górę, zaczynam ryczeć... w końcu wyjmują mi synka, lekarz klepie w tyłek, słyszę chwilę płaczu i... cisza...

Jakaś lekarka porywa malucha, woła męża i wychodzą... a ja leżę i się telepię z zimna, z szoku... Po 10 min. wraca mąż, pytam czy wszystko ok, mówi tylko że tak, głaszcze mnie po głowie... maszyna dalej wyje przy moim tętnie, anestezjolog siedzi obok i nie spuszcza oczu z monitora. W końcu mnie zaszywają, na chwilę przed końcem wpada lekarka, przykłada mi do twarzy ciepłe, płaczące maleństwo... i znika z nim. Przenoszą mnie na wózek... na łóżku widzę morze swojej krwi. Jadę na obserwacyjną...

Maluszka wyjęli o 4:30. Po 20 godzinach porodu.
W 1 minucie dostał 7 punktów, w 2giej 8, w 3ej dopiero 10. Odśluzowanie dało średni efekt, wentylowali workiem ambu. Leżał na obserwacji w inkubatorze parę godzin...

Dzieciątko przynieśli mi o 8 i położyli przy piersi... maluch zaczął ssać, a ja przestałam myśleć o tym koszmarze.

Ale nadal jestem w szoku, że ludzie mają więcej niż 1 dziecko.
O Matko, kropuś, poryczałam się . Bardzo Ci współczuję takiego bólu, stresu
Ja miałam odwrotnie, bałam się bardzo porodu, zanim trafiłam do szpitala marzyłam o cc, a poród okazał się dla mnie tym, czego Ty oczekiwałaś - cudnym przeżyciem.
__________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~
Nigdy nie porównuj tego, co masz w środku, z tym, co ktoś inny ma na zewnątrz.

H. MacLeod




.
Miramej jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 21:43   #277
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

kropka - oj miałaś przeżycia....nie zazdroszczę

kurde ja swojego jeszcze nie opisałam....ale może jutro nabiorę weny
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-05-31, 22:22   #278
aaliyah
Zakorzenienie
 
Avatar aaliyah
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 5 636
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez kropka75 Pokaż wiadomość
Mój poród był zaplanowany... w mojej głowie... mieliśmy rodzić razem, miało być sn, widziałam w tym jakąś magię, cudne przeżycie i bardzo mi zależało...

Zaczęło się fajnie. Sobota, mąż w domu, 8 rano, pierwsze skurcze... 8:30 skurcze zaczęły się powtarzać regularnie, o 9ej były już dość stałe, co 4-5 minut. Trwały po 15 - 20 sekund i były znośne, aczkolwiek przeczuwałam problem, bo od początku bóle były krzyżowe...

Mąż poszedł na siłownię, ja zaczęłam krzątanie, żeby czas szybciej minął. Potem zjedliśmy śniadanie i położyłam chłopa spać, bo po 24h pracy był, żeby miał siłę mi towarzyszyć na porodówce. Sama poszykowałam resztę rzeczy, zrobiłam dwie kanapki do szpitala, nakarmiłam zwierzaki, wykąpałam się, podgoliłam itd.

Po 15ej postanowiłam, że czas jechać... Skurcze nadal co 4 minuty, tyle że trwały dłużej, po 30-35 sekund.

O 16ej byłam na oddziale... Pierwsze badanie - rozwarcie na 2 palce. Liczyłam na więcej po 7 godzinach. Ale bóle były znośne, więc spoko... Poszliśmy na porodówkę, dostaliśmy boks i łóżko.

Po 18ej badanie - rozwarcie na 2 palce, skurcze 40 sekund co 3,5 minuty. Lekarz postanowił przebić pęcherz płodowy. Poszło gładko. Tylko jakiś żal poczułam, że nie idzie jak powinno i poryczałam się...

Po 20ej - rozwarcie na 2,5 raptem... podali mi jakieś czopki i zastrzyki. Zrobili lewatywę w nadziei, że przyspieszy...
Cały czas brykamy na piłce, gadamy, spacerujemy... Niestety od czasu do czasu podłączają nas do KTG, w pozycji leżącej, co potęguje ból, ale jeszcze daję radę...

Po 22giej rozwarcie na 3 palce i ból z kosmosu... Skurcze co 2 minuty, trwające po 50 sekund. Znowu KTG, znowu leżenie, zaczynam świrować... Mąż trzyma za ręce, dba żebym sobie łba nie rozbiła o brzegi łóżka, bo przestaję kontrolować co ze sobą robię w trakcie skurczy, podaje wodę... Zasycha mi w pysku po każdym skurczu, nie umiem przełknąć śliny, język stoi kołkiem... Po badaniu próbuję chodzić, siedzieć na piłce, ale jest coraz trudniej... choć i tak lepiej niż leżeć.

Po 2 godz. koszmarnych bóli przerwa... skurcze ustają, są coraz słabsze i krótsze... Wracam do łóżka. Chyba się zdrzemnęłam chwilę nawet. Rozwarcie bez zmian niestety.

O 2 w nocy lekarz podpina mnie do KTG, obczaja temat i postanawia wznowić skurcze, podaje mi oksytocynę. Koszmar od pierwszej kropli...

W okolicach 3 w nocy już nie wiem jak się nazywam. Ból przeraźliwy, skurcze długie i bardzo silne, mam wrażenie, że nie mijają wcale. Jeden się kończy, łapię oddech, mąż podaje wodę, robię łyka i zaraz idzie następny... Zapominam oddychać, jęczę na bezdechu, mąż przypomina... Już nie umiem chodzić ani siedzieć.
Zaczynają się skurcze parte. Rozwarcie na 4 palce... Badają mnie, stwierdzają, że główka schodzi do kanału, przestawiają ustawienia łóżka i każą przeć. Po nastu próbach badanie i stwierdzenie, że jeszcze nie czas, znowu jakiś zastrzyk... na deser podkręcona oksy... Czekamy na efekty. Odchodzę od zmysłów.

Po 4 rano po 1,5 godz. skurczy partych położna stwierdza, że dziecko z lewej strony leży. Woła lekarza, ten stwierdza, że mały źle ułożony. Mąż próbuje zmusić lekarza do jakiejś reakcji. Lekarz wyrokuje, że 2 godz. parcia to norma i że dajemy szansę... Chwilę później przychodzi inny lekarz spytać co tak długo. Mąż idzie do niego... Po chwili ten drugi mnie bada, stwierdza że dziecko zablokowane o kość krzyżową, pyta mnie czy się zgadzam na CC. Wyję, że tak... a przynajmniej wydaje mi się, że potwierdziłam, w każdym razie zrozumieli...


Potem koszmaru ciąg dalszy. Na skurczach partych każą mi usiąść i się przebrać. Rzecz niewykonalna z zasady. Skupiam się na bólu, mąż mnie rozbiera, jakąś koszulę mi dają inną, swoją, coś podpisuję... Mąż mówi, że już wszystko będzie dobrze. Kładą mnie na jakieś wyrko jeżdżące, wiozą na inną salę, tam znowu każą usiąść do ZZO i oczywiście nie ruszać się wcale. Kłucie 5 razy, w końcu sukces bo trafiają między skurczami. I po chwili wreszcie ulga - koniec bólu. Zaczynam się bać, bo jestem sama. W końcu słyszę, że wołają męża... Siada mi za głową obok anestezjologa i głaszcze...

Po paru minutach operacji znowu problem - nie można wyjąć dziecka, zaklinowane o tę kość. Jeden lekarz próbuje, drugi na niego krzyczy, że mu przeszkadza, w końcu ten drugi przejmuje inicjatywę, rzuca mną po łóżku we wszystkich kierunkach, zaczynam wpadać w panikę, tętno skacze do 160 na minutę, robi mi się zimno... Lekarz klnie, szarpie, położna działa od dołu, cały czas bada sytuację i wypycha dziecko w górę, zaczynam ryczeć... w końcu wyjmują mi synka, lekarz klepie w tyłek, słyszę chwilę płaczu i... cisza...

Jakaś lekarka porywa malucha, woła męża i wychodzą... a ja leżę i się telepię z zimna, z szoku... Po 10 min. wraca mąż, pytam czy wszystko ok, mówi tylko że tak, głaszcze mnie po głowie... maszyna dalej wyje przy moim tętnie, anestezjolog siedzi obok i nie spuszcza oczu z monitora. W końcu mnie zaszywają, na chwilę przed końcem wpada lekarka, przykłada mi do twarzy ciepłe, płaczące maleństwo... i znika z nim. Przenoszą mnie na wózek... na łóżku widzę morze swojej krwi. Jadę na obserwacyjną...

Maluszka wyjęli o 4:30. Po 20 godzinach porodu.
W 1 minucie dostał 7 punktów, w 2giej 8, w 3ej dopiero 10. Odśluzowanie dało średni efekt, wentylowali workiem ambu.Leżał na obserwacji w inkubatorze parę godzin...

Dzieciątko przynieśli mi o 8 i położyli przy piersi... maluch zaczął ssać, a ja przestałam myśleć o tym koszmarze.

Ale nadal jestem w szoku, że ludzie mają więcej niż 1 dziecko.
Kropko wspolczuje takiego ciezkiego porodu. Ale najwazniejsze, ze synek zdrowy, przezylas i kto wie moze jeszcze zapragniesz kolejnego dziecka.
aaliyah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-01, 10:43   #279
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kropka, cholera, teraz dopiero przeczytałam... poryczałam się...
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-01, 11:26   #280
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kropka75,mój poród wyglądał niemal identycznie jak Twój,tylko u mnie podczas CC wszystko poszło gładko.Dzielna kobieta Ciebie a do drugiego dzidziusia się nie zrażaj,bo druga z góry zaplanowana CC przejdzie bez takich atrakcji

Monix żabko Twój poród to ja dobrze pamiętam i jesteś jedną z nielicznych co tak za lewatywą wołają
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-01, 11:30   #281
kropka75
Zakorzenienie
 
Avatar kropka75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 535
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Miramej Pokaż wiadomość
O Matko, kropuś, poryczałam się . Bardzo Ci współczuję takiego bólu, stresu
Ja miałam odwrotnie, bałam się bardzo porodu, zanim trafiłam do szpitala marzyłam o cc, a poród okazał się dla mnie tym, czego Ty oczekiwałaś - cudnym przeżyciem.

Zazdroszczę. Tak bardzo chciałam i... dupka.

Cytat:
Napisane przez alkamor Pokaż wiadomość
kropka - oj miałaś przeżycia....nie zazdroszczę


Cytat:
Napisane przez aaliyah Pokaż wiadomość
Kropko wspolczuje takiego ciezkiego porodu. Ale najwazniejsze, ze synek zdrowy, przezylas i kto wie moze jeszcze zapragniesz kolejnego dziecka.
Może kiedyś... Obawiam się, że wtedy to już dawno po 40tce będę...

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;19713863]Kropka, cholera, teraz dopiero przeczytałam... poryczałam się... [/QUOTE]

---------- Dopisano o 12:30 ---------- Poprzedni post napisano o 12:26 ----------

Cytat:
Napisane przez jastinada Pokaż wiadomość
Kropka75,mój poród wyglądał niemal identycznie jak Twój,tylko u mnie podczas CC wszystko poszło gładko.Dzielna kobieta Ciebie a do drugiego dzidziusia się nie zrażaj,bo druga z góry zaplanowana CC przejdzie bez takich atrakcji
Ja też myślałam, że CC to już bułka z masłem będzie...
No ale...

CC to też średnia przyjemność, powiem. Najgorsze, że drętwy brzuch od pępka w dół to mi chyba zostanie już na wieki...
__________________

"Masz świra to go hoduj."



kropka75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-06-01, 11:31   #282
jo@n@
Zakorzenienie
 
Avatar jo@n@
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 3 496
GG do jo@n@
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kropka współczuję porodu.
Mój był podobny tylko byłam na stałe do ktg przypięta. I dostałam narkozę. Nie zdążyłam zasnąć i czułam jak mnie tną, uczucie niemiłe. I Bartek dostał tylko 2 punkty w 1 minucie, końcowe 8. Mogli dłużej zwlekać jeszcze to by mi dziecko zmarnowali.
__________________

If you're out on the road
Feeling lonely and so cold
All you have to do is call my name
And I'll be there on the next train

jo@n@ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-01, 11:51   #283
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

to i ja napiszę...coprawda z "lekkim" opóźnieniem ale co tam

no więc ... generalnie skurcze zaczęły się o 2 w nocy (27 lutego).Termin miałam na 1 marca ale ponieważ od 28 tygodnia miałam zakaz "zbliżeń" z mężem z powodu rozwarcia z którym chodziłam 11 tygodni Tego wieczoru pomyślałam sobie, że skoro owe "zbliżenie" ma spowodować poród a ja już praktycznie "w terminie" to nic się nie stanie no więc jak chciałam tak miałam ponieważ położyliśmy się dość późno bo ok 1 w nocy (i to był mój błąd bo razem z porodem nie spałam 35 h ) po wszystkim mieliśmy iść spać...Jeszcze 27 lutego miałam iść do ginki i dostać skierowanie do szpitala, a mój mąż wieczorem powiedział mi , że mogłabym urodzić to nie trzeba by było "niepotrzebnie" 100 zł płacić ja nie zmrużyłam oka bo skurcze się nasilały...latałam co chwilę do WC .... zmieniałam pozycję bo naczytałam się, że jeżeli jest skurcz a przy zmianie pozycji przechodzi to nie są to skurcze porodowe niestety albo i stety nie przechodziły...poczekałam do 5 rano i zadzwoniłam do siostry (miałam jej dać znać) ona zaspana powiedziała tylko "jedź na porodówkę" no to pojechaliśmy....traf chciał, że akurat żadna kobitka nie rodziła i położne spały...zadzwoniłam dzwonkiem...wyszła jedna...taka trochę "nieogranięta" i wymemłana...(myślałam na początku, że to sprzątaczka jakaś ) no ale powiedziałam co i jak...ok kazała usiąść..przyszła inna...dzięki Bogi spisywałam papierki sratata...oczywiście tekst "Pani nie wygląda na rodzącą" Z tym, że mam wrażenie, że u nas to chyba każdej tak mówią... przyszedł lekarz...ordynator...choć miałam nadzieję, że go nie będzie...w trakcie badania myslałam, że zejdę był taki niedelikatny, że tylko i jeszcze próbował mi wmówić, że mi wody odeszły ok....kazał się przebrać i powiedział, że mam zostać na porodówce ale on nie wie czy ja wogóle dziisaj urodzę...połozyli mnie...i pod KTG oczywiście...potem zmiana dyżuru więc przyszły inne położna.Oczywiście po zapisie KTG twierdziły, że ja nie urodzę, bo jak to jedna z nich stwierdziła na poród to trzeba mieć takie FAJNE skurcze no ale w końcu ktoś mnie znowu zbadał i sie okazało, że rozwarcie na 5 cm...ból był jeszcze znośny...podali oxy i jeszcze coś tam...ja cały czas pod KTG oczywiście potem lewatywa...choć ja 2 dni wcześniej miałam takie "sprężenie" w organizmie, że ta lewatywa prawie niepotrzebna była potem podali mi chyba znowu oxy no i się zaczęły coraz silniejsze bóle...oczywiście jak pech to pech bo krzyżowe...porażka w pewnym momencie małemu tętno skoczyło do 160 i wołali lekarza ale jakoś się unormowało....bóle się nasilały...ja już nie wiedziałam co mam ze sobą robić a nie za bardzo mogłam coś zrobić bo miałam ciągle to cholerne KTG podłączone jedyne co to łóżko gdzie była masakra z tymi krzyżowymi i to za***iste krzesłko z dziurą które wygląda jak klop podczas skurczu tak ściskałam męża, że prawie mu palce łamałam się trzymał dzielnie co jakiś czas położna przychodziła i sie mnie pytała czy czuję, że chce mi się kupę...(na początku pomyślałam...odbiło babie ) no ale jak mówiłam, że nie to szła dalej.W końcu mówię, że tak...że czuje, że mi się chce...no to na łóżko i przemy...oczywiście w standardzie najgorsza była główka...jak już głowa wyszła to położna powiedziała, żeby się "pospieszyć" bo dziecku jest niewygodnie i żeby resztę wypchnąc...jak wyszedł cały to się okazało, że był podwójnie pępowiną owinięty.....dostał 9 pkt do samego końca...(za kolor skóry) jak urodziłam łożysko to położna jak tam w nim "gmerała" powiedziała mi, że były zalążki na bliźniaki czym mnie wprawiła w osłupienie. mąż poszedł potem do "kącika tatusia" a mnie "ogarniali...lekarki przy samym porodzie nie było bo niezdążyła...II faza 20 min trwała...przyszła dopiero na szycie...

w końcu urodziłam o 17:55, a mały miał 3900g i 59 cm...aha i pęcherz miałam przebijany
__________________
Kuba

Maja

Edytowane przez alkamor
Czas edycji: 2010-06-01 o 11:53
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-01, 19:51   #284
bombka666
Zakorzenienie
 
Avatar bombka666
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Krapkowice/ woj. Opolskie
Wiadomości: 4 223
GG do bombka666
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kropeczko pośledziłam Cie troszkę bo nie zaglądasz
Ciarki mnie przeszły gdy przeczytałam opis twojego porodu i łzy popłynęły po policzkach.....

bombka666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-02, 20:33   #285
kropka75
Zakorzenienie
 
Avatar kropka75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 535
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez alkamor Pokaż wiadomość
to i ja napiszę...coprawda z "lekkim" opóźnieniem ale co tam
Na bardzo profesjonalną ekipę trafiłaś. A wydawałoby się, że te czasy już minęły...

Cytat:
Napisane przez bombka666 Pokaż wiadomość
Kropeczko pośledziłam Cie troszkę bo nie zaglądasz
Ciarki mnie przeszły gdy przeczytałam opis twojego porodu i łzy popłynęły po policzkach.....


Zaraz się poprawię i zajrzę do Was.
__________________

"Masz świra to go hoduj."



kropka75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-02, 21:18   #286
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez kropka75 Pokaż wiadomość
Na bardzo profesjonalną ekipę trafiłaś. A wydawałoby się, że te czasy już minęły...
dlatego się cieszę, że poza tym chwilowym skokiem tętna i tym owinięciem (ja też byłam owinięta pępowiną jak się urodziłam) pępowiną poród był bez komplikacji
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-04, 08:26   #287
bydgoszczanka
Zakorzenienie
 
Avatar bydgoszczanka
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 7 375
GG do bydgoszczanka
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

kropko, czytałam z rozdziawioną gębą. Dobrze, że już jest po wszystkim, i że Danielek jest zdrowy
Kurde, jak można doprowadzić do tego, żeby kobieta tyle czasu cierpiała
__________________
Łukasz

http://suwaczki.maluchy.pl/li-44203.png

Luiza

http://suwaczki.maluchy.pl/li-44331.png

Jaka jest różnica między kobietą z PMS a terrorystą?
Z terrorystą można negocjować.
bydgoszczanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-04, 13:43   #288
kasiaaX
Rozeznanie
 
Avatar kasiaaX
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: świętokrzyskie
Wiadomości: 554
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez kropka75 Pokaż wiadomość
Mój poród był zaplanowany... w mojej głowie... mieliśmy rodzić razem, miało być sn, widziałam w tym jakąś magię, cudne przeżycie i bardzo mi zależało...

Zaczęło się fajnie. Sobota, mąż w domu, 8 rano, pierwsze skurcze... 8:30 skurcze zaczęły się powtarzać regularnie, o 9ej były już dość stałe, co 4-5 minut. Trwały po 15 - 20 sekund i były znośne, aczkolwiek przeczuwałam problem, bo od początku bóle były krzyżowe...

Mąż poszedł na siłownię, ja zaczęłam krzątanie, żeby czas szybciej minął. Potem zjedliśmy śniadanie i położyłam chłopa spać, bo po 24h pracy był, żeby miał siłę mi towarzyszyć na porodówce. Sama poszykowałam resztę rzeczy, zrobiłam dwie kanapki do szpitala, nakarmiłam zwierzaki, wykąpałam się, podgoliłam itd.

Po 15ej postanowiłam, że czas jechać... Skurcze nadal co 4 minuty, tyle że trwały dłużej, po 30-35 sekund.

O 16ej byłam na oddziale... Pierwsze badanie - rozwarcie na 2 palce. Liczyłam na więcej po 7 godzinach. Ale bóle były znośne, więc spoko... Poszliśmy na porodówkę, dostaliśmy boks i łóżko.

Po 18ej badanie - rozwarcie na 2 palce, skurcze 40 sekund co 3,5 minuty. Lekarz postanowił przebić pęcherz płodowy. Poszło gładko. Tylko jakiś żal poczułam, że nie idzie jak powinno i poryczałam się...

Po 20ej - rozwarcie na 2,5 raptem... podali mi jakieś czopki i zastrzyki. Zrobili lewatywę w nadziei, że przyspieszy...
Cały czas brykamy na piłce, gadamy, spacerujemy... Niestety od czasu do czasu podłączają nas do KTG, w pozycji leżącej, co potęguje ból, ale jeszcze daję radę...

Po 22giej rozwarcie na 3 palce i ból z kosmosu... Skurcze co 2 minuty, trwające po 50 sekund. Znowu KTG, znowu leżenie, zaczynam świrować... Mąż trzyma za ręce, dba żebym sobie łba nie rozbiła o brzegi łóżka, bo przestaję kontrolować co ze sobą robię w trakcie skurczy, podaje wodę... Zasycha mi w pysku po każdym skurczu, nie umiem przełknąć śliny, język stoi kołkiem... Po badaniu próbuję chodzić, siedzieć na piłce, ale jest coraz trudniej... choć i tak lepiej niż leżeć.

Po 2 godz. koszmarnych bóli przerwa... skurcze ustają, są coraz słabsze i krótsze... Wracam do łóżka. Chyba się zdrzemnęłam chwilę nawet. Rozwarcie bez zmian niestety.

O 2 w nocy lekarz podpina mnie do KTG, obczaja temat i postanawia wznowić skurcze, podaje mi oksytocynę. Koszmar od pierwszej kropli...

W okolicach 3 w nocy już nie wiem jak się nazywam. Ból przeraźliwy, skurcze długie i bardzo silne, mam wrażenie, że nie mijają wcale. Jeden się kończy, łapię oddech, mąż podaje wodę, robię łyka i zaraz idzie następny... Zapominam oddychać, jęczę na bezdechu, mąż przypomina... Już nie umiem chodzić ani siedzieć.
Zaczynają się skurcze parte. Rozwarcie na 4 palce... Badają mnie, stwierdzają, że główka schodzi do kanału, przestawiają ustawienia łóżka i każą przeć. Po nastu próbach badanie i stwierdzenie, że jeszcze nie czas, znowu jakiś zastrzyk... na deser podkręcona oksy... Czekamy na efekty. Odchodzę od zmysłów.

Po 4 rano po 1,5 godz. skurczy partych położna stwierdza, że dziecko z lewej strony leży. Woła lekarza, ten stwierdza, że mały źle ułożony. Mąż próbuje zmusić lekarza do jakiejś reakcji. Lekarz wyrokuje, że 2 godz. parcia to norma i że dajemy szansę... Chwilę później przychodzi inny lekarz spytać co tak długo. Mąż idzie do niego... Po chwili ten drugi mnie bada, stwierdza że dziecko zablokowane o kość krzyżową, pyta mnie czy się zgadzam na CC. Wyję, że tak... a przynajmniej wydaje mi się, że potwierdziłam, w każdym razie zrozumieli...


Potem koszmaru ciąg dalszy. Na skurczach partych każą mi usiąść i się przebrać. Rzecz niewykonalna z zasady. Skupiam się na bólu, mąż mnie rozbiera, jakąś koszulę mi dają inną, swoją, coś podpisuję... Mąż mówi, że już wszystko będzie dobrze. Kładą mnie na jakieś wyrko jeżdżące, wiozą na inną salę, tam znowu każą usiąść do ZZO i oczywiście nie ruszać się wcale. Kłucie 5 razy, w końcu sukces bo trafiają między skurczami. I po chwili wreszcie ulga - koniec bólu. Zaczynam się bać, bo jestem sama. W końcu słyszę, że wołają męża... Siada mi za głową obok anestezjologa i głaszcze...

Po paru minutach operacji znowu problem - nie można wyjąć dziecka, zaklinowane o tę kość. Jeden lekarz próbuje, drugi na niego krzyczy, że mu przeszkadza, w końcu ten drugi przejmuje inicjatywę, rzuca mną po łóżku we wszystkich kierunkach, zaczynam wpadać w panikę, tętno skacze do 160 na minutę, robi mi się zimno... Lekarz klnie, szarpie, położna działa od dołu, cały czas bada sytuację i wypycha dziecko w górę, zaczynam ryczeć... w końcu wyjmują mi synka, lekarz klepie w tyłek, słyszę chwilę płaczu i... cisza...

Jakaś lekarka porywa malucha, woła męża i wychodzą... a ja leżę i się telepię z zimna, z szoku... Po 10 min. wraca mąż, pytam czy wszystko ok, mówi tylko że tak, głaszcze mnie po głowie... maszyna dalej wyje przy moim tętnie, anestezjolog siedzi obok i nie spuszcza oczu z monitora. W końcu mnie zaszywają, na chwilę przed końcem wpada lekarka, przykłada mi do twarzy ciepłe, płaczące maleństwo... i znika z nim. Przenoszą mnie na wózek... na łóżku widzę morze swojej krwi. Jadę na obserwacyjną...

Maluszka wyjęli o 4:30. Po 20 godzinach porodu.
W 1 minucie dostał 7 punktów, w 2giej 8, w 3ej dopiero 10. Odśluzowanie dało średni efekt, wentylowali workiem ambu. Leżał na obserwacji w inkubatorze parę godzin...

Dzieciątko przynieśli mi o 8 i położyli przy piersi... maluch zaczął ssać, a ja przestałam myśleć o tym koszmarze.

Ale nadal jestem w szoku, że ludzie mają więcej niż 1 dziecko.
pisałaś oględnie na majowo-czerwcowym, że po 20tu godz. cc, ale to co tu przeczytałam...SZOK !!! współczuję i jednoczesnie (za rzeproszeniem) sram ze strachu przed tym co przede mną za 2 tyg.... przeszłas swoje nie ma co, dzielna jesteś
ale może za kilka latek zdecydujesz się na kolejne dziecko...pozdrawiam
__________________
Zosia
26.06.2010
kasiaaX jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-04, 19:23   #289
kropka75
Zakorzenienie
 
Avatar kropka75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 535
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez bydgoszczanka Pokaż wiadomość
kropko, czytałam z rozdziawioną gębą. Dobrze, że już jest po wszystkim, i że Danielek jest zdrowy
Kurde, jak można doprowadzić do tego, żeby kobieta tyle czasu cierpiała

Tak to jest jak się młody lekarz chce wykazać.

Cytat:
Napisane przez kasiaaX Pokaż wiadomość
pisałaś oględnie na majowo-czerwcowym, że po 20tu godz. cc, ale to co tu przeczytałam...SZOK !!! współczuję i jednoczesnie (za rzeproszeniem) sram ze strachu przed tym co przede mną za 2 tyg.... przeszłas swoje nie ma co, dzielna jesteś
ale może za kilka latek zdecydujesz się na kolejne dziecko...pozdrawiam
Nie chciałam tam straszyć. Zresztą tu też starałam się w miarę z dystansem rzecz opisać, bez zbędnych szczegółów i emocji.

Nie bój się. Jak widziałaś w wątku, większość ma piękne i krótkie porody. Obyś była w tej grupie... Masz duże szanse.
__________________

"Masz świra to go hoduj."



kropka75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-06-04, 19:58   #290
Kasiulka22
Zakorzenienie
 
Avatar Kasiulka22
 
Zarejestrowany: 2004-11
Lokalizacja: U Pana Boga za piecem... :)
Wiadomości: 17 816
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kropeczko

Gratuluję Ci ogromnie cudownego dzieciątka i bardzo współczuję porodu potrafiłam go sobie wyobrazić bardzo dokładnie jeśli chodzi o ból i uczucia jakie towarzyszą długim skurczom. Ja również miałam "przyjemność" przechodzić te krzyżowe. Ból pamiętam do dziś i przy drugim porodzie (na razie nie planuję) będę się jednak bardzo zastanawiać nad CC Cieszę się, że dane mi było urodzić naturalnie ale często to zastanawiam się jak mi się to udało pamiętam masaże szyjki, położna również przebijała mi pęcherz.

dla Ciebie
__________________
27.07.2008 r. Olcia
01.02.2015 r. Kamilek

Kasiulka22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-05, 09:38   #291
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Kasiulka22 Pokaż wiadomość
Kropeczko

Gratuluję Ci ogromnie cudownego dzieciątka i bardzo współczuję porodu potrafiłam go sobie wyobrazić bardzo dokładnie jeśli chodzi o ból i uczucia jakie towarzyszą długim skurczom. Ja również miałam "przyjemność" przechodzić te krzyżowe. Ból pamiętam do dziś i przy drugim porodzie (na razie nie planuję) będę się jednak bardzo zastanawiać nad CC Cieszę się, że dane mi było urodzić naturalnie ale często to zastanawiam się jak mi się to udało pamiętam masaże szyjki, położna również przebijała mi pęcherz.

dla Ciebie

coprawda masażu szyjki nie miałam ale podobno bardzo boli...bóle krzyżowe miałam i wiem co to za ból....ale...przecież przebijanie pęcherza nie boli
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-05, 09:50   #292
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Alkamor, mnie np, masaż szyjki też nie bolał - ale już chyba pisałam, u mnie każdy ból został stłumiony koszmarnym nerwobólem, córeczka mi coś z lewej strony naciskała - rwa kulszowa? W każdym razie w pewnym momencie nie mogłam wcale się ruszyć, z łóżka ściągała mnie położna, mąż i praktykantka Rzecz jasna, w tym momencie też mnie skurcz złapał

Przebijanie pęcherza też mnie nie bolało, ale już wiele relacji czytałam o bólu
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-05, 09:57   #293
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

ja nawet słyszałam...choć nie wiem czy to prawda, że dziecko łatwiej wychodzi jak pęcherz jest przebijany niż jak wody odejdą wcześniej ale ile w tym prawdy
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2010-06-05, 12:22   #294
kropka75
Zakorzenienie
 
Avatar kropka75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 535
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Kasiulka22 Pokaż wiadomość
Kropeczko

Gratuluję Ci ogromnie cudownego dzieciątka i bardzo współczuję porodu potrafiłam go sobie wyobrazić bardzo dokładnie jeśli chodzi o ból i uczucia jakie towarzyszą długim skurczom. Ja również miałam "przyjemność" przechodzić te krzyżowe. Ból pamiętam do dziś i przy drugim porodzie (na razie nie planuję) będę się jednak bardzo zastanawiać nad CC Cieszę się, że dane mi było urodzić naturalnie ale często to zastanawiam się jak mi się to udało pamiętam masaże szyjki, położna również przebijała mi pęcherz.

dla Ciebie
Dziękuję kochana. Buziaki i pozdrowienia od nas dla Was.
Śliczna ta Twoja córa, modeleczka taka malutka.

Cytat:
Napisane przez alkamor Pokaż wiadomość
coprawda masażu szyjki nie miałam ale podobno bardzo boli...bóle krzyżowe miałam i wiem co to za ból....ale...przecież przebijanie pęcherza nie boli
Kasia to raczej w kontekście podobnych do moich przeżyć napisała, nie w sensie bólu... Tak myślę.

Mnie masaż szyjki nie bolał.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:20 ----------

Cytat:
Napisane przez alkamor Pokaż wiadomość
ja nawet słyszałam...choć nie wiem czy to prawda, że dziecko łatwiej wychodzi jak pęcherz jest przebijany niż jak wody odejdą wcześniej ale ile w tym prawdy
Jeśli prawda, to u mnie nie zadziałało ani ani...
__________________

"Masz świra to go hoduj."



kropka75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-05, 12:29   #295
alkamor
Zakorzenienie
 
Avatar alkamor
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Sk-ce
Wiadomości: 12 413
GG do alkamor
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez kropka75 Pokaż wiadomość

Kasia to raczej w kontekście podobnych do moich przeżyć napisała, nie w sensie bólu... Tak myślę.

Mnie masaż szyjki nie bolał.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:20 ----------


Jeśli prawda, to u mnie nie zadziałało ani ani...
no chyba, że tak

no tego własnie nie wiem czy prawda...a ciężko porównać skoro narazie rodziłam raz
__________________
Kuba

Maja
alkamor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-05, 23:17   #296
1985SiWA
Zakorzenienie
 
Avatar 1985SiWA
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 10 212
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

sub
__________________
02.09.2015 dr. L.P Ostrava, Czechy - Żelki! już są
395 ml Sebbin Clasic, Textured Okrągłe Wysoki Profil + korekcja powiek górnych
1985SiWA jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-06, 12:24   #297
bandziorka007
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 548
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Witam serdecznie

Teraz ja opisze mój poród w sumie w kilku zdaniach... bardzo sie z tego śmieje dziś i w suie wtedy tez sie śmiałam między skurczami bo wszystko działo sie bardzo szybko niczym w serialu

O 2:30 nad ranem obudziło mnie chlupnięcie wód... wstałam i chlupnęło znowu i znowu i tak do samej łazienki lało sie ze mnie okropnie ...
Usiadłam na wc i sikałam chyba z 5 minut z czego tak naprawde wody sie ze mnie lały a sikanka było niewiele.W pewnym momencie złapał mnie taki skurcz ze praktycznie spadłam z muszli
Mąż sie obudził, wstał biedak przestraszony , nie wiedział co ma robić haha Kazałam mu liczyc co ile mam skurcze ale bez patrzenia na zegarek mogłam stwierdzic ze sa baaaardzo częste co ok 4,5minut. Postanowiłam jeszcze wziąć prysznic i ledwo sie umyłam potem ledwo ubrałam i mąż już nie pozwolił mi wysuszyc włosów ,wziął moja torbe , mnie za ręke i pojechaliśmy do szpitala jak w amerykańskich filmach ile "maszyna dała" hahaha na izbie przyjęć na początku Panie krzywo na mnie patrzyły jak wisiałam na ladzie recepcji, zapytały który poród kiedy był pierwszy skurcz i napewno myślały przyjechała paniusia do pierwszego porodu który ledwo sie zaczął i już jęczy a co bedzie potem ale po kilku minutach zobaczyły ze nie mam już przerw między skurczami to sie wystraszyły cholernie i raz dwa do windy i na porodówke. Tam odrazu na łóżeczko porodowe, trzy parcia i o 3.05 po pół godziny od pierwszego skurczu mój Kochany Syneczek był już na świecie
Szybko sprawnie i miałam napisac bezboleśnie ale boleśnie było i naprawde współczuje wszystkim rodzącym tych kilku kilkunastugodzinnych męczarni bo ja skurcze miałam niecałe pół godziny ale bolały cholernie choć do przeżycia
Zycze wszystkim Wam takszybkiego porodu jak mój
__________________
NASZ SKARBEK JEST JUZ Z NAMI

24 maja o godz.3:05 z wagą 2900g 54cm długości przyszedł na świat NASZ Mikołajek


http://www.suwaczek.pl/cache/efafe35056.png



http://www.suwaczek.pl/cache/f9ccc64e9c.png

Edytowane przez bandziorka007
Czas edycji: 2010-06-06 o 12:26
bandziorka007 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-08, 17:03   #298
bydgoszczanka
Zakorzenienie
 
Avatar bydgoszczanka
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 7 375
GG do bydgoszczanka
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez kropka75 Pokaż wiadomość

Mnie masaż szyjki nie bolał.
Mnie cholernie bolało

Cytat:
Napisane przez bandziorka007 Pokaż wiadomość
Witam serdecznie

Teraz ja opisze mój poród w sumie w kilku zdaniach... bardzo sie z tego śmieje dziś i w suie wtedy tez sie śmiałam między skurczami bo wszystko działo sie bardzo szybko niczym w serialu
Ekspresowo, nie ma co
Bóle krzyżowe też miałam
__________________
Łukasz

http://suwaczki.maluchy.pl/li-44203.png

Luiza

http://suwaczki.maluchy.pl/li-44331.png

Jaka jest różnica między kobietą z PMS a terrorystą?
Z terrorystą można negocjować.
bydgoszczanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-09, 12:52   #299
Pomidora
Zakorzenienie
 
Avatar Pomidora
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: kociewie
Wiadomości: 5 848
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kropko, ja po twoim opisie nie jadę do żadnego szpitala! Nie rodze i tyle! Tymka ponosze do pełnoletności w brzuchu, a potem się zobaczy Kochana, szkoda, ze miałaś taki okropny poród. Mam nadzieję, że jednak szybko pójdzie on w niepamięć

Bandziorko, ja sobie twój poród przywłaszczę, mogę? Tak ładnie wygląda

Alkamor, Monixo, piękne opisy.

Ja to mam takiego stracha, ze pewnie umrę w drodze do szpitala
__________________
Jestem zakochana..
Tymek
Maluchowo

28.09.2014





Pomidora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-09, 18:56   #300
kropka75
Zakorzenienie
 
Avatar kropka75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Ślunsk :)
Wiadomości: 27 535
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez bandziorka007 Pokaż wiadomość
Zycze wszystkim Wam takszybkiego porodu jak mój
Fajne wrażenia. Pewnie nie jedna by tak chciała.

Cytat:
Napisane przez Pomidora Pokaż wiadomość
Kropko, ja po twoim opisie nie jadę do żadnego szpitala! Nie rodze i tyle! Tymka ponosze do pełnoletności w brzuchu, a potem się zobaczy Kochana, szkoda, ze miałaś taki okropny poród. Mam nadzieję, że jednak szybko pójdzie on w niepamięć
Kotuś.. Życzę Ci, żeby Twój poród był piękny, szybki i taki, który będziesz latami cudnie wspominać.
__________________

"Masz świra to go hoduj."



kropka75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-07-29 12:41:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:56.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.