Wątek zdziwieniowy, cz. 51

[Pani_Mada]

Napisane przez ville

Mieszkałam przez rok w jednym z akademików w "module" i przydzielano do nich pod kątem płci właśnie. Też krakowski akademik.

który?

[ville]

Bydgoska, blok A/B.

[Pani_Mada]

Napisane przez ville

Bydgoska, blok A/B.

i jesteś pewna, że to był wymóg i przydział, że miałaś sement z samymi dziewczynami? a nie wasza chęć i wybór?
bo mieszkałam w nim na przez 2 miesiące. bo ja nie miałam najmniejszych problemów z tym, żeby w pokoju obok mieszkał mój chłopak z kolegą. nawet przez sekundę nikt się nie zająknął żeby to niedozwolone było

[ville]

Nie, trafiłam do składu z obcymi osobami.

Nie twierdzę, że było to niedozwolone, być może,co pokazuje Twój przykład, udawały się zamiany, ale pamiętam listę składów, gdy się kwaterowałam i były one wyraźnie rozpisane "K/M".

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[kalor]

Napisane przez bramborky

a pokoje w tych akademikach byly dzielone dla osob jednej plci, nie?
W kazdym akademiku Uwr przydzielali do modułu według płci i nie znalam nikogo (nawet w akademikach innej uczelni), zeby przydzielili go do modulu z osoba z innej plci. A jak juz tak mieszkali to w zwiazku zamiana, o ktorwj gora niekoniecznie wiedziala, bo oficjalnie byl w pokoju przydzielonym na poczatku.
Pisząc moduł mam na myśli czesc, do ktorej dostaje sie ten sam klucz co osoba z pokoju "za ściana"- w jednym akademiku w module jest wspolna lazienka i kuchnia, w innych nie ma nic, bo kuchnia i lazienka jest wspolna na pietrze.


Wysłano z ☎

Na PWr moduły są na 4 pokoje i pokoje są oczywiście tylko dla jednej płci, ale już w jednym module mieszkały kobiety i mężczyźni. Łazienka wspólna, kuchnia na pietrze.

Tzn ostatnio remontowali te akademiki, wiec teraz może jest inaczej, ale jak bywałam 2 lata temu u byłego, to w jego module był tez pokój dziewczyn. No i tam się nikt nie zamieniał, nie było par, to były obce osoby.

---------- Dopisano o 17:21 ---------- Poprzedni post napisano o 17:16 ----------

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8076483 1]Mnie osobiscie bardzo denerwuje, jak wyksztalceni ludzie, stosujacy sie do zasad ortografii i interpunkcji, uzywajacy komputera od lat na co dzien, pisza tak:

powiedzialem,ze Ala ma kota.Naprawde ladnego kota.
powiedzialem ,ze Ala ma kota .Naprawde ladnego kota .
powiedzialem , ze Ala ma kota.
POWIEDZIALEM, ZE ALA MA KOTA. NAPRAWDE LADNEGO KOTA.
Czy Ala ma kota??? Zapytaj!!![/QUOTE]

Mnie tez. Ale pewnie mi tez można byłoby zarzucić pare rzeczy, jeśli chodzi o interpunkcję. Byłam bardzo dobrą uczennicą, pisałam intuicyjne, ale mam wrażenie, że sporo rzeczy mi z głowy wyleciało i zgłupiałam

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Mysle, ze szereg zasad dotyczacych interpunkcji to jednak wiecej wysilku niz jedna jedyna ''najpierw przecinek, potem spacja''.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

ok. widzę, że nie uwzględniłam nawiedzonych kierowniczek, które ustalają swoje własne zasady kwaterowania

[kalor]

Napisane przez gryx82

Ja chyba też wolałbym wynajmować mieszkanie dziewczynom (bo dziewczyny są grzeczne i lubią sprzątać)

Oj, trafiłbyś na mnie i zmieniłabyś zdanie imprezy bywają u mnie raczej rzadko, ale z porządkiem mam problem.

Ale z drugiej strony żyłka mi pęka, jak widzę te wszystkie wypowiedzi „nigdy nie będę mieszkała z dziewczynami, bo to syfiary i zajmują łazienkę i obgadują i w ogóle!!!1!1”

Czytaj: „jestem wyjątkowym płatkiem śniegu, jedyną fajną dziewczyną na świecie, nienawidzę innych kobiet”

Przyznałam, że syfię, ale innych problemów nie robię. To cechy indywidualne, niezależne od płci czasem trafi się zła współlokatorka, a czasem współlokator, bywa.

O, i jeszcze co mnie dziwi: mnóstwo kobiet mówi, że woli ginekologów facetów, bo kobiety są niedelikatne i nie wykazują się zrozumieniem. Trafiła na jedną złą lekarkę i już cała płeć jest do bani. A prawda jest taka, że mnóstwo lekarzy jest po prostu średnich i niezaangażowanych, bez względu na płeć. Ja mam z kolei cudowną ginekolog i nie zamienię jej na nikogo.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

może sąsiadów nie lubi

[patiasym]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8075894 6]Pytanie czy chcemy edukacji elitarnej czy egalitarnej. W czasach, o których mówicie do liceum i na studia szło 10-15% ludzi o największych możliwościach intelektualnych. O ile zgadzam się, że obecny poziom nauczania i wymagania są zdecydowanie za niskie, o tyle powrót do tamtego poziomu jako normy jest niemożliwy. Windowanie wymagań nie sprawi, że ludzie z "wyższej klasy średniej" [intelektualnie] staną się nagle ponadprzeciętnie zdolni.

W świecie, w którym dyskusja o dochodzie gwarantowanym z konieczności będzie coraz głośniejsza, nie możemy już pozwolić sobie na to, żeby 85% społeczeństwa uczyło się "do zawodu" (w rozumieniu wysłania tej wyższo-średniozdolnej masy do techników i zawodówek). [/QUOTE]I to, i tamto. Ja chciałabym edukacji egalitarnej jeżeli chodzi o pełny dostęp i jak największą równość szans na starcie, bez względu na pochodzenie, dochód w rodzinie, miejsce zamieszkania. Elitarnej zaś w tym sensie, że nie wszyscy muszą kończyć studia. Pewnie trochę więcej niż 10-15% o których mówisz, ale jak widzę absolwentów i absolwentki "wyższych szkół czegośtam", którzy nie są w stanie znaleźć zawodu na miarę swoich aspiracji, to mnie skręca. Efekt jest taki, że wielu absolwentów utyskuje, że studia nic nie dały. Btw, Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników "produkcji magistrów" na mieszkańca.

A od czasów transformacji upadł niestety w Polsce poziom zawodówek, wiele szkół pozamykano. Z ciekawostek: jakiś czas temu w zachodniej Polsce widziałam, jak niemieckie zawodówki zwabiają Polaków do siebie - można się uczyć zawodu w dobrych warunkach, na nowoczesnych maszynach, z prawie całkowitą gwarancją znalezienia pracy w Niemczech niemal od ręki zaraz po ukończeniu szkoły. Warunkiem jest znajomość języka na poziomie średnio zaawansowanym, więc niestety mało absolwentów gimnazjów z tej oferty skorzystało.

[figa84]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Wiemy na szczęście takie akcje odchodzą głównie na stażach i praktykach

[201803071148]

Napisane przez kalor

Oj, trafiłbyś na mnie i zmieniłabyś zdanie imprezy bywają u mnie raczej rzadko, ale z porządkiem mam problem.

Ale z drugiej strony żyłka mi pęka, jak widzę te wszystkie wypowiedzi „nigdy nie będę mieszkała z dziewczynami, bo to syfiary i zajmują łazienkę i obgadują i w ogóle!!!1!1”

Czytaj: „jestem wyjątkowym płatkiem śniegu, jedyną fajną dziewczyną na świecie, nienawidzę innych kobiet”

Przyznałam, że syfię, ale innych problemów nie robię. To cechy indywidualne, niezależne od płci czasem trafi się zła współlokatorka, a czasem współlokator, bywa.

O, i jeszcze co mnie dziwi: mnóstwo kobiet mówi, że woli ginekologów facetów, bo kobiety są niedelikatne i nie wykazują się zrozumieniem. Trafiła na jedną złą lekarkę i już cała płeć jest do bani. A prawda jest taka, że mnóstwo lekarzy jest po prostu średnich i niezaangażowanych, bez względu na płeć. Ja mam z kolei cudowną ginekolog i nie zamienię jej na nikogo.

IMO jestem idealnym wspollokatorem, bo nie lubie sluchac glosno muzyki, nie imprezuje i w ogole jestem grzeczna i ulozona, ale nie sadze, zeby to bylo zalezne od tego, co mam w majtkach.

Mam wrazenie, ze te kobiety, ktore tak opowiadaja o innych kobietach, sa jeszcze gorsze, bo nie dosc, ze wredne (bo same tak twierdza) to jeszcze glupie jak but, wiec moze sa tak glupie, ze przez ta swoja glupote sa tym special snowflake

Wysłano z ☎

[kalor]

Napisane przez bramborky

IMO jestem idealnym wspollokatorem, bo nie lubie sluchac glosno muzyki, nie imprezuje i w ogole jestem grzeczna i ulozona, ale nie sadze, zeby to bylo zalezne od tego, co mam w majtkach.

Mam wrazenie, ze te kobiety, ktore tak opowiadaja o innych kobietach, sa jeszcze gorsze, bo nie dosc, ze wredne (bo same tak twierdza) to jeszcze glupie jak but, wiec moze sa tak glupie, ze przez ta swoja glupote sa tym special snowflake

Wysłano z ☎

Tak w ogóle ten temat był tu pewnie wałkowany nie raz, ale mnie to dziwi nieustannie

Ze już o spełnieniu przez gotowanie pewnego użytkownika tutaj nie wspomnę, bo szkoda gadać, szkoda strzępić język.

Edit: sorry, ryja

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez patiasym

A od czasów transformacji upadł niestety w Polsce poziom zawodówek, wiele szkół pozamykano. Z ciekawostek: jakiś czas temu w zachodniej Polsce widziałam, jak niemieckie zawodówki zwabiają Polaków do siebie - można się uczyć zawodu w dobrych warunkach, na nowoczesnych maszynach, z prawie całkowitą gwarancją znalezienia pracy w Niemczech niemal od ręki zaraz po ukończeniu szkoły.

Na wstępie zaznaczam, że o niemieckich zawodówkach nie mam bladego pojęcia, dlatego proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.

Jednak mimo wszystko wydaje się, że problem z zawodówkami dzisiaj jest poważniejszy niż to, że w Polsce zamarły. Szkoły zawodowe ukierunkowane na zdobycie jednego, konkretnego "fachu w ręku" to w czasach galopującej automatyzacji rozwiązanie nie do zastosowania na skalę taką jak kiedyś. Jasne, pewne zawody (fryzjer, kosmetyczka, hydraulik) będą potrzebne zawsze, ale już kasjerzy pomału stają się zbędni, mechanika samochodowa ze względu na coraz więcej elektroniki wymaga bardziej wyspecjalizowanych umiejętności. Niestety, coraz więcej prostych prac fizycznych będzie automatyzowanych, a po udoskonaleniu i wprowadzeniu do szerokiego zastosowania AI wiele osób faktycznie będzie uzależnionych od czegoś w rodzaju dochodu gwarantowanego.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez patiasym

I to, i tamto. Ja chciałabym edukacji egalitarnej jeżeli chodzi o pełny dostęp i jak największą równość szans na starcie, bez względu na pochodzenie, dochód w rodzinie, miejsce zamieszkania. Elitarnej zaś w tym sensie, że nie wszyscy muszą kończyć studia. Pewnie trochę więcej niż 10-15% o których mówisz, ale jak widzę absolwentów i absolwentki "wyższych szkół czegośtam", którzy nie są w stanie znaleźć zawodu na miarę swoich aspiracji, to mnie skręca. Efekt jest taki, że wielu absolwentów utyskuje, że studia nic nie dały. Btw, Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników "produkcji magistrów" na mieszkańca.

A od czasów transformacji upadł niestety w Polsce poziom zawodówek, wiele szkół pozamykano. Z ciekawostek: jakiś czas temu w zachodniej Polsce widziałam, jak niemieckie zawodówki zwabiają Polaków do siebie - można się uczyć zawodu w dobrych warunkach, na nowoczesnych maszynach, z prawie całkowitą gwarancją znalezienia pracy w Niemczech niemal od ręki zaraz po ukończeniu szkoły. Warunkiem jest znajomość języka na poziomie średnio zaawansowanym, więc niestety mało absolwentów gimnazjów z tej oferty skorzystało.

Co masz na mysli mowiac zawodowka? Mowisz o Ausbildung?

Bo jesli tak, to robi sie go w konkretnej firmie. Chyba 3 dni pracuje sie w firmie, a 2 dni chodzi do szkoly (w tygodniu). No i te zawody sa o wiele bardziej prestizowe niz fryzjer, tzn. sa rozne do wyboru. Bardzo mi sie ten system podoba.

[patiasym]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8077166 1]Na wstępie zaznaczam, że o niemieckich zawodówkach nie mam bladego pojęcia, dlatego proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.

Jednak mimo wszystko wydaje się, że problem z zawodówkami dzisiaj jest poważniejszy niż to, że w Polsce zamarły. Szkoły zawodowe ukierunkowane na zdobycie jednego, konkretnego "fachu w ręku" to w czasach galopującej automatyzacji rozwiązanie nie do zastosowania na skalę taką jak kiedyś. Jasne, pewne zawody (fryzjer, kosmetyczka, hydraulik) będą potrzebne zawsze, ale już kasjerzy pomału stają się zbędni, mechanika samochodowa ze względu na coraz więcej elektroniki wymaga bardziej wyspecjalizowanych umiejętności. Niestety, coraz więcej prostych prac fizycznych będzie automatyzowanych, a po udoskonaleniu i wprowadzeniu do szerokiego zastosowania AI wiele osób faktycznie będzie uzależnionych od czegoś w rodzaju dochodu gwarantowanego.[/QUOTE]Pytanie, czy ten dochód gwarantowany musi być uzależniony od ukończenia studiów wyższych. I czy w związku z postępem i automatyzacją w motoryzacji w warsztatach będą pracować w przyszłości ludzie z tytułem "mgr inż. mechaniki samochodowej". Czy może jednak po prostu czego innego powinno się uczyć w zawodówkach i technikach, które przygotowywałyby do pracy pod kątem nowych technologii?

A co do sensowności egalitaryzacji dyplomów uczelni wyższych, zacytuję parę fragmentów artykułów prasowych, które na chybił trafił znalazłam w internecie. Zaznaczam, że pochodzą z różnych gazet (choć oczywiście nie jest to wybór bezstronny, każda z Was pewnie mogłaby znaleźć inne głosy na ten temat):

Nadplanowa produkcja magistrów. Polska gospodarka nie jest w stanie wchłonąć tak dużej liczby osób z wyższym wykształceniem.

Polska generuje więcej absolwentów wyższych uczelni niż Wielka Brytania i USA. Polska znalazła się na czwartym miejscu na świecie pod względem procentowego udziału osób, które w ubiegłym roku ukończyły studia - wynika z najnowszego rankingu OECD. Nasz kraj wyprzedził takie edukacyjne potęgi jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Japonia.

Polska maszynką do produkcji magistrów. Dawno skończył się mit, że studia gwarantują pracę. Blisko 260 tys. zarejestrowanych wykształconych bezrobotnych skutecznie go podkopało.

Nadal uważasz, że nie ma problemu?

---------- Dopisano o 20:11 ---------- Poprzedni post napisano o 20:02 ----------

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8077176 6]Co masz na mysli mowiac zawodowka? Mowisz o Ausbildung?

Bo jesli tak, to robi sie go w konkretnej firmie. Chyba 3 dni pracuje sie w firmie, a 2 dni chodzi do szkoly (w tygodniu). No i te zawody sa o wiele bardziej prestizowe niz fryzjer, tzn. sa rozne do wyboru. Bardzo mi sie ten system podoba.[/QUOTE] to jest świetny system,nie ma takiego w Polsce. A to jeden z tych programów dla Polaków, połączony z wstępnym kursem językowym:
http://glowka-pracuje.eu/index.htm

I jeszcze artykuł o polskich kampaniach promujących szkoły zawodowe:
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7...awodowych.html

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez patiasym

Pytanie, czy ten dochód gwarantowany musi być uzależniony od ukończenia studiów wyższych. I czy w związku z postępem i automatyzacją w motoryzacji w warsztatach będą pracować w przyszłości ludzie z tytułem "mgr inż. mechaniki samochodowej". Czy może jednak po prostu czego innego powinno się uczyć w zawodówkach i technikach, które przygotowywałyby do pracy pod kątem nowych technologii?

Pytanie czy, nazywając rzeczy po imieniu, uczniowie zawodówek będą w stanie sprostać intelektualnie takim wymaganiom.

Cały czas mówię głównie o tym, że będzie coraz trudniej z pracą dla osób z niskim i średnioniskim ilorazem inteligencji (w uproszczeniu).

Napisane przez patiasym

A co do sensowności egalitaryzacji dyplomów uczelni wyższych, zacytuję parę fragmentów artykułów prasowych, które na chybił trafił znalazłam w internecie. Zaznaczam, że pochodzą z różnych gazet (choć oczywiście nie jest to wybór bezstronny, każda z Was pewnie mogłaby znaleźć inne głosy na ten temat):

Nadplanowa produkcja magistrów. Polska gospodarka nie jest w stanie wchłonąć tak dużej liczby osób z wyższym wykształceniem.

Polska generuje więcej absolwentów wyższych uczelni niż Wielka Brytania i USA. Polska znalazła się na czwartym miejscu na świecie pod względem procentowego udziału osób, które w ubiegłym roku ukończyły studia - wynika z najnowszego rankingu OECD. Nasz kraj wyprzedził takie edukacyjne potęgi jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Japonia.

Polska maszynką do produkcji magistrów. Dawno skończył się mit, że studia gwarantują pracę. Blisko 260 tys. zarejestrowanych wykształconych bezrobotnych skutecznie go podkopało.

Nadal uważasz, że nie ma problemu?

Patiasym, przecież z Tobą się sensownie dyskutuje Gdzie ja napisałam, że nie ma problemu? Wręcz przeciwnie. Kilka razy wprost pisałam o tym, że obecny poziom pozostawia wiele do życzenia.

[patiasym]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8077269 6]Pytanie czy, nazywając rzeczy po imieniu, uczniowie zawodówek będą w stanie sprostać intelektualnie takim wymaganiom.

Cały czas mówię głównie o tym, że będzie coraz trudniej z pracą dla osób z niskim i średnioniskim ilorazem inteligencji (w uproszczeniu).[/QUOTE]No to mnie zaskoczyłaś czy pojawienie się boomu na edukację wyższą spowodowało nagle skokowy wzrost ilorazu inteligencji u młodzieży?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez patiasym

No to mnie zaskoczyłaś czy pojawienie się boomu na edukację wyższą spowodowało nagle skokowy wzrost ilorazu inteligencji u młodzieży?

Oczywiście, że nie, ale średnio rozumiem jak to się ma do tego, co napisałam. Sorry, może już dzisiaj wolno myślę.

Piszę równolegle o kilku rzeczach:

1) poziom nauczania i wymagań obecnie JEST zdecydowanie zbyt niski (ale jednocześnie nie widzę możliwości, aby wróciło to do stanu z międzywojnia),

2) kształcenie zawodowe na modłę sprzed 20 lat tracić będzie rację bytu,

3) nie tak znowu mała grupa ludzi nisko i średnionisko inteligentnych będzie mieć coraz większe trudności ze znalezieniem pracy, którą mogliby wykonywać - to w tym kontekście wspomniałam o dochodzie gwarantowanym i przy okazji nadmienię, że nie bardzo rozumiem czemu mówisz o nim w kontekście studiów wyższych.

[patiasym]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8077343 1]Oczywiście, że nie, ale średnio rozumiem jak to się ma do tego, co napisałam. Sorry, może już dzisiaj wolno myślę.[/QUOTE]A może to ja nie umiem sprawnie wyrazić swoich myśli Więc spróbuję jeszcze raz.[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8077343 1]1) poziom nauczania i wymagań obecnie JEST zdecydowanie zbyt niski (ale jednocześnie nie widzę możliwości, aby wróciło to do stanu z międzywojnia),[/QUOTE]Tu się zgadzamy. Nie porównujmy się zatem do międzywojnia, cara, czasów PRL, czy innych krajów, ale dążmy by poprawić jakość nauczania na wszystkich poziomach poczynając od szkół podstawowych, a nawet elementów edukacji przedszkolnej.[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8077343 1]2) kształcenie zawodowe na modłę sprzed 20 lat tracić będzie rację bytu,[/QUOTE]A kto chce kształcić na modłę sprzed 20 lat? Spójrz sobie na przykład na te propozycje niemieckie. Niemcy mogą kształcić w ten sposób i inwestować w naukę młodzieży tak, by po wyuczeniu zawodu to się zwróciło - a Polacy nie? Trzeba to zmienić i przywrócić prestiż szkołom zawodowym, które kształciłyby do zawodów dużo nowocześniej niż 20 lat temu (tak samo jak nowocześniejsza jest teraz nauka na uczelniach wyższych).[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8077343 1]3) nie tak znowu mała grupa ludzi nisko i średnionisko inteligentnych będzie mieć coraz większe trudności ze znalezieniem pracy, którą mogliby wykonywać - to w tym kontekście wspomniałam o dochodzie gwarantowanym i przy okazji nadmienię, że nie bardzo rozumiem czemu mówisz o nim w kontekście studiów wyższych.[/QUOTE]To akurat proste. Chciałabym, aby było dużo trudniej zdobyć dyplom uczelni szkół wyższych Dzięki temu "produkcja magistrów" spadłaby do średniej europejskiej, a samo mgr przed nazwiskiem nabrałoby wartości. Nie każdy musi mieć wyższe wykształcenie, naprawdę. Aby naprawiać auta, nawet te nowoczesne i skomputeryzowane, nie trzeba być inżynierem. Aby prowadzić hotel nie trzeba być mgr hotelarstwa. Może zwiększenie liczby dobrych fachowców i techników jest odpowiedzią na wysyp absolwentów wyższych szkół czegokolwiek, którzy uzyskują dyplom bez większego problemu, mimo że kiedyś by na niego nigdy nie zasłużyli. A potem nie dostają pracy na miarę swoich aspiracji i rosną nam nowe pokolenia młodych wkuhwionych.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Zdziwiły mnie władze mojego miasta, które postanowiły zmienić nazwę ulicy z Obrońców Stalingradu na Braci Kowalczyków.

Napisane przez patiasym

A co do sensowności egalitaryzacji dyplomów uczelni wyższych, zacytuję parę fragmentów artykułów prasowych, które na chybił trafił znalazłam w internecie. Zaznaczam, że pochodzą z różnych gazet (choć oczywiście nie jest to wybór bezstronny, każda z Was pewnie mogłaby znaleźć inne głosy na ten temat):

Nadplanowa produkcja magistrów. Polska gospodarka nie jest w stanie wchłonąć tak dużej liczby osób z wyższym wykształceniem.

Polska generuje więcej absolwentów wyższych uczelni niż Wielka Brytania i USA. Polska znalazła się na czwartym miejscu na świecie pod względem procentowego udziału osób, które w ubiegłym roku ukończyły studia - wynika z najnowszego rankingu OECD. Nasz kraj wyprzedził takie edukacyjne potęgi jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Japonia.

Polska maszynką do produkcji magistrów. Dawno skończył się mit, że studia gwarantują pracę. Blisko 260 tys. zarejestrowanych wykształconych bezrobotnych skutecznie go podkopało.

Nadal uważasz, że nie ma problemu?

Nie wiem, jak to wygląda w UK i Japonii, ale w USA zrobienie studiów jest chyba jednak trudne, niekoniecznie jedynie z powodu poziomu.

[UltraMarryna]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;80778801]Zdziwiły mnie władze mojego miasta, które postanowiły zmienić nazwę ulicy z Obrońców Stalingradu na Braci Kowalczyków.



Nie wiem, jak to wygląda w UK i Japonii, ale w USA zrobienie studiów jest chyba jednak trudne, niekoniecznie jedynie z powodu poziomu.[/QUOTE]

W moim mieście nazwano ulicę nazwiskiem jednego z mieszkańców który zginął w katastrofie smoleńskiej. Jakie oburzenie zapanowało bo ten znany był z korupcji i złego zachowania i nagle stał się bohaterem godnym posiadania swojej ulicy

Nie wiem co się porobiło z tymi studiami w Polsce. Dawniej przecież tak nie było. Kończąc studia było się KIMŚ, teraz mgr to jakby norma.

PS słyszałam że poziom nauczania w USA jest bardzo niski w odpowiwdnikach szkół podstawowych i średnich.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez UltraMarryna

Nie wiem co się porobiło z tymi studiami w Polsce. Dawniej przecież tak nie było. Kończąc studia było się KIMŚ, teraz mgr to jakby norma.

PS słyszałam że poziom nauczania w USA jest bardzo niski w odpowiwdnikach szkół podstawowych i średnich.

Moim zdaniem matura powinna być zdawalna od 51%, automatycznie by odsiało matołów. U mnie na roku był chłopak, który matematykę zdał na 30 czy 31%, a nie umiał liczyć procentów...

[UltraMarryna]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;80778801]Zdziwiły mnie władze mojego miasta, które postanowiły zmienić nazwę ulicy z Obrońców Stalingradu na Braci Kowalczyków.



Nie wiem, jak to wygląda w UK i Japonii, ale w USA zrobienie studiów jest chyba jednak trudne, niekoniecznie jedynie z powodu poziomu.[/QUOTE]

W moim mieście nazwano ulicę nazwiskiem jednego z mieszkańców który zginął w katastrofie smoleńskiej. Jakie oburzenie zapanowało bo ten znany był z korupcji i złego zachowania i nagle stał się bohaterem godnym posiadania swojej ulicy

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez UltraMarryna

W moim mieście nazwano ulicę nazwiskiem jednego z mieszkańców który zginął w katastrofie smoleńskiej. Jakie oburzenie zapanowało bo ten znany był z korupcji i złego zachowania i nagle stał się bohaterem godnym posiadania swojej ulicy

To chyba i tak lepsze, niż ulica imienia terrorysty

[Pani_Mada]

ja się w ogóle zastanawiam czy doprawdy miasta nie mają pilniejszych wydatków niż zmiany nazw ulic. można mieszkac na ulicy ze "złą" nazwą jeszcze kilka lat, a w zamian kupić np oczyszczacze powietrza do przedszkoli czy na poważnie zająć się smogiem w danym mieście.
taka zmiana nazw to bezsensowne wydawanie grubych pieniędzy