facet - beznadziejna sytuacja

[ama4]

Spoko, od x czasu tu piszemy zebys myslala o sobie. Ty tego nie robisz, a jak to Ci ktos pisze, to twierdzisz, ze sie wyzlosliwia. Zastanow sie nad soba. Do faceta co nie rokowal wracalas co chwile. A jak tu Ci dobrze radza dziewczyny to sie obrazasz.

[Nymerth]

Nikt tu nie jest złośliwy dla Ciebie. Dziewczynom po prostu znudziło się głaskanie Cię po główce i zwracanie się do Ciebie łagodnie, więc piszą normalnie jak sytuacja wygląda. Nie dziwię się, bo piszą tu od takiego czasu, a do Ciebie nadal nic nie dociera. Twierdzisz, że niby dociera i niby już wiesz, już go nie chcesz, a i tak ciągle do niego wracasz. Więc przestań i sobie i nam wmawiać, że już jesteś świadoma. Nie jesteś i po sposobie Twojego pisania widać, że gdyby tylko chciał, to byś do niego poleciała znów. Bądź szczera z samą sobą, może wtedy zrozumiesz, co Ci tu wizażanki piszą.

[I am Rock]

Napisane przez julkaa189

Cześć dziewczyny,
Byłam, rozmawiałam. I uwaga płakał, "z nikim nigdy tyle nie rozmawiał co ze mną", "nikomu nie mówi tyle co mi".
Ale najlepsze: spał z nią. Dlaczego? Bo to jest jedyna opcja żeby to między nami zakończyć. Bo on wtedy wie, że już go nie dotknę. "Nie zrozumiesz tego ale ja to zrobiłem dla Ciebie, żebyś nie czekała, żebyś nie marnowała czasu" masakra!!!
On nie wie, może po jakimś czasie się między nimi poprawi. Super. Chociaż on tego nie widzi..
Milion razy o to pytałam bo nigdy bym się w to nie mieszała gdyby widział szansę.
On jej nie zostawi bo ta decyzja musi wyjść od niej. Bo rodzice, dom, pieniądze. Ich rodziny się dogadują ze sobą i on nie ma odwagi tego wszystkiego niszczyć.
Że ciągle się zastanawia czy żyć tak jak żyje bo tak wygodniej czy ze mną. Ale nie chce żebym czekała bo on nie wie kiedy się zdecyduje. Dlatego w taki sposób to zakończył - seksem z nią. Za☠☠☠iście.
On się nie bawił, on naprawdę widział życie ze mną ale brakuje mu odwagi i takie gadanie..
Ogólnie czuje się jak gówno. Zdeptana, jakby mi wyszarpał serce

To jest twój post z grudnia. (#84)

Ty w ogóle wyciągasz jakieś wnioski?

I liczysz, że swoją dobrocią go zabijesz? Zapomnij.

[kalor]

Hmm, czyli już raz wszystko było zakończone seksem z żoną, tak jak teraz. I jeszcze raz się zaczęło. Serio, przestań być taka czuła i dobra, bo nie wiem, czy z taką postawą nie ugniesz się znowu. A on będzie miał dwie do sypiania, tak jak wtedy.

[julkaaa189]

Nie obrażam się. Za co mam się obrażac?
Dziękuje za wszystkie rady biore sobie je do serca, trafiają do mnie wszystkie komentarze.
Musze Cie jednak zaskoczyć, nie poleciałabym do niego.
To, że go tutaj nie wyzywam nie znaczy, że siedze i czekam aż sie do mnie odezwie

[Fortuna1]

Wow. Teraz widzę, że gościu dwa razy zrobił takie samo świństwo. Wow aż dziwne autorko, że po takim czymś jeszcze chciałaś z nim być.
Teraz mi się trochę wydaje autorko że ty go trochę na siłę ublagalas żeby dal wam szansę I żeby z tobą był. Tak to trochę wygląda. Oczywiście pomijając to co zrobił, że zachował się nie fair nie tylko wobec ciebie ale i wobec żony.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[julkaaa189]

tak jasne sytaucja się powtórzyła ale gdzie ja napisałam, że chce do niego wrócić?
Oczywiście przeżywam to co się stało wydaje mi się, że to nawet normalne. Jestem od tego człowieka uzależniona i tak łatwo do siebie nie dojde.
To że go tutaj nie wyzywam nie znaczy, że czekam na to aż sie odezwie. Nie zamierzam z nim ani rozmawiać prywatnie ani mieć jakiegokolwiek kontaktu prywatnego. O co w ogóle chodzi?

Nawet nie biore pod uwage powrotu do tej osoby. Ale po co mam go wyzywac? pomoze mi to w czyms? Może niektórym to pomaga ale każdy ma swój sposób

[AshaL]

Eh Julka, przeczytałam cały wątek i powiem Ci, że Twoim podstawowym błędem było i jest to, że Ty mu wierzysz w każde słowo. I szczerze, jak tak brnęłam przez ten wątek to myślałam sobie, że Ciebie można urabiać tak do końca. I tak nadal jest, bo Ty nie dopuszczasz myśli do siebie, że nie byłaś dla niego nikim wyjątkowym. Wystarczy, że on zrobi smutne oczka i powie Ci, że owszem, popełniłaś błąd ale on chce spróbować raz jeszcze a Ty polecisz na niego znowu i stracisz kolejne kilka miesięcy. Oczywiście dzisiaj powiesz, że widzisz swój błąd i już nigdy nie dasz się mu oszukać. Ale tak jak powiedziałam na początku, Twoim podstawowym błędem jest to, że Ty mu wierzysz nadal nie widząc, że ta historia nie jest logiczna.



Sama spójrz, facet pracuje troche w Czechach, troche w Polsce. Nawciskał Ci kitu, że z żoną mu nie wychodzi, że ze sobą nie śpią. Że ona w sumie to jest w tym związku, bo jej wygodnie, dla pieniędzy. Stawiasz mu ultimatum a on co? Po raz pierwszy wzbudza w Tobie wyrzuty sumienia, mówiąc, że się z nią przespał, bo tylko tak spowoduje, że nie będziesz chciała go znać. Nie wydało Ci się nielogiczne to, że po 1,5 roku żona ochoczo poszła z nim do łóżka. Czyli, że co czekała sobie na jego zawołanie? Przecież ona w tym związku tylko dla wygody, więc niby co by z tego miała? A no pewnie to, że przez ten cały czas z nią sypiał, tylko ten jeden raz sobie wymyślił historyjkę specjalnie dla Ciebie, bo myślał, że już więcej mu ultimatum nie postawisz.



Jednak wizaz nie ułatwił mu zadania i zostałaś przy swoim chociaż on już widział, że miękniesz. Więc poprosił kierownika o przeniesienie na warunkach, o których sama mówiłaś, że są nie do zrealizowania. Temat ucichł a jakby nie ucichł to by po prostu powiedział, że przecież się starał a to oznacza, że Cie kocha.



No i finałowa akcja. Żona daje mu rozwód bez problemu, ta sama, ktora z nim dla wygody była. Ty dla niego chcesz się przeprowadzić chociaż wcześniej zarzekałaś się, że tego nie zrobisz... jednak jesteś widać zdesperowana, więc co tu robić. Zna Cie troche i widzisz jak reagujesz więc zwykly pretekst do kłótni się zdarzy wcześniej czy później. I znow ta sama śpiewaka, że on z żoną się przespał z miłości do Ciebie. Tak go to zabolało, że z tą żabą teraz musi sobie życie układać przez Ciebie. Widzisz jak go krzywdzisz? A ta żona, ktora tak ochoczo przed chwilą, bez problemowo rozwód dać mu chciała teraz przyjęła go bezwarunkowo spowrotem.



Ale nie martw się, jemu przejdzie i znowu da Ci szanse, Ty będziesz robić błędy znów i tak w kółko.



A to wszystko dlatego, że Ty myślisz, że nie byłaś plastrem na samotne dni w Polsce i że on Cie kocha i że chodzi smutny bo mu z Tobą nie wyszło. Smutne.

[julkaaa189]

I nie blagalam go, zeby odszedł od żony. Powiedziałam w grudniu, że ide swoją drogą

[kalor]

Kto ci pisze, ze masz go wyzywać? Tylko uświadomi sobie, że nawet największą dobrocią nie zrobisz mu różnicy

[julkaaa189]

Ashal Dziekuje.

Wiem, że mnie urabial jak chcial. Poznał mnie dobrze, wiedział co ma powiedziec.
Nie chce sie teraz wdawac znowu w dyskusje z tym, że o tym rozwodzie, dzieleniu domu i innych sprawach rozmawiał przy mnie przez telefon.
Tez sie zastanawiałam jak to mozliwe, że ona tak go przyjeła bez problemu.
Nie chce juz w to wnikac

[AshaL]

Ja nawet nie wierze w to, że ta jego żona o Tobie wie, bo to, że jego syn Cie poznał o niczym nie świadczy. On nawet nie zna znaczenia słowa zdrada. Ojciec mógł mu wszystko wmówić.



A najlepszym sposobem na to by było zapytanie się jej czy nie przeszkadza jej to, że jej prawie były mąż ma kontakt ze swoja byłą kochanka. Odważysz się? Wątpię, bo wtedy cała ta historia może okazać się fiaskiem.

[julkaaa189]

Ale ja nie chce go teraz swoim zachowniem prowokowac do powrotu.
Oczywiscie chciałabym żeby wrócil ale tylko po to żeby potraktowac go w taki sposób jak on mnie.
To, że jestem jakos tam miła i staram sie mimo wszystko w normalny sposób zachowywac to tylko po to żeby pokazać mu, że jest mi obojętny, że ta sytuacja nie wpływa na mnie

---------- Dopisano o 16:53 ---------- Poprzedni post napisano o 16:51 ----------

Nie miałabym problemu nawet z zapytaniem się jej czy o wszystkim wie. Ale po co? po to żeby mi sie w twarz zasmiała i powiedziała, że tak? i zwyzywała?

Kto by sie wtedy gorzej poczuł? Tylko ja. Nikt inny

[ama4]

A Ty myślisz, ze on siedzi i przez cala dobe analizuje co Ty powiedzialas albo czy jest Ci dobrze? Otworz oczy wreszcie. On ma w ***** to jak Ty sie czujesz. Przestan odgrywac dla niego teatrzyk i skup sie wreszcie na sobie.

[kalor]

Ale przecież to na ciebie wpływa... Nigdy nie rozumiałam ukrywania, ze tak jest. On wie, co zrobił i jak to na ciebie wpłynęło.

Takie udawanie to musi być męka.

[AshaL]

Julka Ty już raz pokazywałaś mu tą miłą obojętność i źle na tym wyszłaś. Teraz może Ci się wydawać, że tak byś postąpiła, ale ja czytając ten wątek jestem pewna, że byś dała urobić się znowu. Chciałbym się mylić.



On nie będzie tak cierpiał, bo ja nie widzę tutaj miłości z jego strony.

[ama4]

Pewnie wie jak na nia to wplywa ale nie przeszkadza mu kontynuowac niszczenia jej. A Julka nie ma zadnych odruchów obronnych. Jak sama o siebie nie zadba to nikt za nia tego nie zrobi. Kochanek ma swoje zycie i jakby sie Julka nie starala, jemu sie nie zrobi przykro bo uczuc ten człowiek nie ma zadnych. Co wiemy od pierwszej strony tego tematu. Zero zaskoczen.

[kalor]

Napisane przez ama4

Pewnie wie jak na nia to wplywa ale nie przeszkadza mu kontynuowac niszczenia jej. A Julka nie ma zadnych odruchów obronnych. Jak sama o siebie nie zadba to nikt za nia tego nie zrobi. Kochanek ma swoje zycie i jakby sie Julka nie starala, jemu sie nie zrobi przykro bo uczuc ten człowiek nie ma zadnych. Co wiemy od pierwszej strony tego tematu. Zero zaskoczen.

Tak, chodziło mi o to, ze wie, ale go to nie interesuje i nie ma sensu udawać szczęśliwej

[julkaaa189]

Udaje, że to na mnie nie wpływa bo podczas ostatniej rozmowy wszystko mu wygarnęlam i powiedziałam, że dobrze że doszło do takiej kłótni bo pokazał mi tym, że nie jest człowiekiem na którego mozna liczyć, że w taki sposób w jaki on się zachował nie zachowuje się nawet przyjaciel. I nie chce być z taką osobą i ciesze się, że takie zachowanie pokazał.

Dlatego teraz udaje, że wcale mnie to nie rusza, że nie boli.

Oczywiście, że to męczarnia. Ale dlaczego mam mu dawać satysfakcje, że pomimo tego jak mnie zranił ja siedze i jestem smutna?
A jestem smutna bo dopiero teraz doszło do mnie co to jest za człowiek, że poświęciłam mu tyle czasu, przeżyłam tyle wspólnych chwil a one były udawane. Dlatego mnie to boli

Bo zaufałam, wierzyłam jak głupia we wszystko co mówił, jak nigdy nikomu. Nie potrafie powiedzieć dlaczego akurat jemu.
I boli mnie bo się zawiodłam czuje sie oszukana, jest mi z tego powodu smutno ale nie będę jemu tego pokazywać niech spieprza

[kalor]

On nie będzie miał z tego satysfakcji, bo dla niego najważniejsze jest to, że żonka go przyjęła i spadł na cztery łapy. Ktoś tak skoncentrowany na sobie nie będzie się zastanawiał nad tym, czy przezywasz, czy nie, bo osiągnął to, czego chce - wygodę.

[julkaaa189]

Zdaje sobie sprawe z tego, że on ma gdzieś cała tą sytuacje, że nawet o tym nie myśli. Ale właśnie jeżeli jest takim frajeremn to pokazywaniem jakichkolwiek emocji dam mu większą satysfakcję.
A ja tylko czekam, aż będzie próbował znowu to zacząć, żebym mogła mu powiedzieć z uśmiechem na twarzy, że z taką osobą nie zamierzam być i że dla mnie jest to etap skończony.

Nawet jeżeli 5 minut po powiedzeniu tego będe siedziec sama i płakac.

Bo wiem, że będę bo mi sie w głowie nie mieści jak można potraktowac tak drugiego człowieka

---------- Dopisano o 17:15 ---------- Poprzedni post napisano o 17:08 ----------

i co mam napisac? ze zaluje, ze bylam taka głupia i nie zakonczyłam tego rok temu? oczywiście, że żaluje.

Już bym miała cały ten ból, myślenie o nim za sobą. Wiem, powiecie, ze tutaj nawet nie ma o kim myslec. Ja to wiem

[patrycjapatib]

Napisane przez julkaaa189

A ja tylko czekam, aż będzie próbował znowu to zacząć, żebym mogła mu powiedzieć z uśmiechem na twarzy, że z taką osobą nie zamierzam być i że dla mnie jest to etap skończony.

No to może przestań się nakręcać i planować jakąś kurna zemstę jak z kreskówki, tylko zamknij ten rozdział i idź dalej, dla niego Twoje słowa mają takie znaczenie jak zeszłoroczny śnieg. Zerwij kontakt, przestań myśleć o tym człowieku, zajmij się sobą, a nie zachowuj się jakbyś miała 13 lat.

[julkaaa189]

Masz racje. Próbuje już nie myślec ale narazie sie to nie udaje

[ama4]

Julka, jak dla mnie masz zachowania ktore sie kwalifikuja pod dzialania z gatunku autodestrukcyjnych. Pchasz sie w sytuacje, ktora nie moze byc dobra. Robisz to kilkukrotnie.



Idz na terapie. Prosze Cie.

[julkaaa189]

Chodze

---------- Dopisano o 18:10 ---------- Poprzedni post napisano o 18:08 ----------

pscholog nawet staneła po jego stronie..
powiedziała, że nawet w momencie kiedy on już zaczął wszystko zmieniac ja dąże nieswiadomie do kłótni, żeby wszystko zniszczyc

[ama4]

Od kiedy chodzisz? Jest to ktos polecony, ufasz psychologowi?

[julkaaa189]

Chodze od grudnia, kiedy postanowiłam z nim już skończyć, nie dawałam sobie rady po tej jego rezygnacji po pierwszej próbuje odejścia z domu. Chcieliśmy iść razem, żeby coś zrozumieć i poprostu odpuścić i iść swoimi drogami.

Nie to nie jest nikt z polecenia. Ufać to znaczy? Czy wszystko jej mówie?

[ama4]

Zastanowilo mnie Twoje zdanie "stanela po jego stronie". Dlatego zapytalam czy jej ufasz, bo generalnie rola psychologa nie do konca jest stawac po czyjejs stronie. Psycholog wprost powiedziala Ci "stoje po jego stronie", czy powiedziała Ci, ze rozkrecilas sama afere, a Ty sobie dopowiedzialas, ze psycholog stoi po stronie faceta?

[julkaaa189]

Przed tą sytuacją kiedy się zdecydował coś zrobić, mowiła, że nie powinnam zakładac ze on mnie oszukuje, że może poprostu jemu aż tak bardzo nie zależy żeby zmienić swoje życie.
Że nie moge mieć pretensji, że pomimo tego że nie potrafi zmienić swojego życia on przy mnie jest bo ja też od niego odejść nie potrafie. Tak samo on nie potrafi ode mnie. Ostatnio właśnie powiedziała, że on otworzył mi drzwi do swojego życia, a ja sobie w głowie założyłam że on i tak i tak mnie oszukuje i nieświadomie prowadze do tego żeby moje założenie sie potwierdziło bo właśnie mam skłonność do tego żeby cierpiec. Że tak kieruje różnymi sprawami żeby cierpieć.

Dlatego mam te okropne wyrzuty sumienia. Dokładnie jej mówiłam wszystko opowiadałam. Dlatego mam takie dwa podejścia do tej sprawy. Z jednej strony zakładam, że mnie oszukał, że sie bawił a z drugiej to, że to ja to zniszczyłam. Że on był zdecydowany zrobić kroki i je robił a ja to zniszczyłam, kłótnią przez która wkońcu w nim coś pękło

[ama4]

Jak dla mnie, to nie umiesz sobie w glowie oddzielic dwoch spraw.



Jedna to taka, ze owszem, dazysz do autodestrukcji. Ale druga to taka, ze nie bylas jednak szczesliwa w tym wszystkim.



Owszem, byc moze zrobiłaś z igły widly, byc moze zachowalas sie histerycznie. I tego w nowym zwiazku unikaj. Druga sprawa natomiast jest taka, ze destrukcyjne dla Ciebie byly te wszystkie momenty, w ktorych do niego wracalas. Wiec jak juz bedziesz w innym zwiazku, najpierw madrze wybierz sobie faceta, a potem nie wpadaj w histerie i nie karz tego przyszlego za bledy poprzedniego faceta. Bo bardzo mozliwe, ze bedziesz na niego przenosic ten brak zaufania.