sześćdziesiątki z plusem

[bietkadd]

Starsza Pani z tego wyniku cieszę sie razem z Tobą !

I nie zgadzam sie z Rozterką : trzeba mocno w coś wierzyć i ufać ,że tak będzie ! Szczęście to nie jest coś co samo "wpada" do nas ! To jest choćby ten promyk słońca który właśnie pokazał się przez okno , pomimo okropnej ślizgawicy na dworze i mojego wstrętnego kataru Myślę ,że każdy potrafi być szczęśliwy choćby to było pozorne szczęście dla kogoś " patrzącego" z boku . Ale to w końcu moje szczęście i moja radość !
Pozdrawiam cieplutko

[starsza pani]

Napisane przez ROZ-ter-KA

Danusiu jak ja sobie tak "wymadlałam" i afirmowałam dwa lata temu - pod koniec urlopu styczniowo-lutowego- dalsze , aż do wiosny , błogie lenistwo w domku, to połamałam palce u nóg i do połowy kwietnia byłam w domu na L4.
Trza z tymi afirmacjami troche uważać.

Wiesz co Rozterko,po słowach bietkadd jeszcze raz przeczytałam Twój post i doszłam do wniosku,że "wymadlanie"odniosło jednak skutek-przez dwa miesiące błogo(??? ) leniuchowałaś

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Starsza Pani, tak sie ciesze...
Ja po weekendzie.
Z fizyki 4 ;D z tech. inf. 5, z ang. 5, polski obawiam sie ze zawale, ale sproboje zrobic notatki, matematyke podciagne na 5 ;P

A poza tym - ech, nie przez rodzicow... przez to jak b. musze sie nad czyms zastanowic. Mam czas na podjecie decyzji do 30 stycznia.

[starsza pani]

Aniu,a żebyś wiedziala jak ja się cieszę. Ze sposobu redagowania postów widać było,ze jesteś inteligentną dziewczyną.Ale inteligencja to za mało do osiągnięcia sukcesu.Trzeba jeszcze samozaparcia,,wielkiej siły woli.Okazuje się,ze Ty ją masz.Teraz musi się udać .Matura,potem studia.Wszystko przed Toba.Dasz radę.A rodzice są teraz chyba z Ciebie dumni.Powiesz mi bardzo cichutko na ucho co to za decyzja?

[Kota]

Szpiegu

Donoszę Wam, że ulżyło mi... w pracy zaczęłam wreszcie spis z natury- magazynu Działu Sztuki, który przekazuję do końca stycznia.
Drżałam myśląc o tym, nie spałam po nocach- teraz rozpoczęte- i ulga, bo najgorsze jest czekanie, czekanie i negatywna wyobraźnia...

Idzie nawet dość szybko- nie ma to jak cyfrówka- zdjęcia ciach prach, potem- opisywanie ich numerami idzie już szybciej.
Żeby tylko się wszystko zgodziło.... Musi się udać.

Forsycje- Danusiu, złociste... a potem... inne- śliwy, jabłonie.
Klonu pod oknem nie będzie u mnie w tym roku- pisałam już o tym, że barbarzyńsko go poobcinali, tylko nagie kikuty konarów zostały...

[starsza pani]

Napisane przez Kota

Szpiegu


Forsycje- Danusiu, złociste... a potem... inne- śliwy, jabłonie.
Klonu pod oknem nie będzie u mnie w tym roku- pisałam już o tym, że barbarzyńsko go poobcinali, tylko nagie kikuty konarów zostały...

Tak,szkoda tego klonu .Pamiętam zdjęcia na których go pokazywałaś i pisalaś jak szumi wieczorami..Szkoda.Ale będą śliwy,jabłonie i szmaragdowe morze widoczne z okien mieszkania Toogry.
A co do nerwówki związanej z pracą ,jest takie powiedzenie:"przejdę ten most wtedy ,gdy do niego dojdę"Czyli innymi słowy-nie martw się na zapas.
Taka taka,bez Ciebie wątły był nasz wątek .Może jakieś sprawozdanko z szalenstwa na stoku i nie tylko?
Dobranoc Dziewczęta.Spokojnych snów.

[Alketa]

Kota
Uda się jestem o tym przekonana
Pozostaje mi tyko trzymać kciuki.....ale jestem przekonana że i bez nich sobie poradzisz.
Nie martw się u mnie też tak zrobili z drzewami i teraz są takie piękne.
Szpiegu
Jestem dumna!!!!! jeśli chcesz to potrafisz....tak trzymaj.
Taka
Wracasz do rzeczywistości?....trudno ?....ale trzeba
Danusiu
Miłego wieczru

[Luba]

Napisane przez starsza pani

Jestem po tomografi jamy brzusznej-nie mam raka!!!!!:jup i:

Całusy dla wszystkich.

Danusiu!

A co do moich mięsni brzucha i "nie ma tego złego..." to własnie tak jest. Ja tam zawsze sobie upatruje plusów nawet w minusach. I w pozytywne myslenie tez wierze. Co tam. W końcu to mnie ma byc dobrze i ja mam byc zadowolona, to wierze sobie w co chcę i jestem optymistką do kwadratu.
Szklanka nie tylko jest do połowy pełna ale do tego jest napełniona szampanem!

U mnie pada deszcz... Mój syn w niedziele wybiera sie na tydzień na narty i co prawda ja wiem, ze tam gdzie jedzie jest snieg, ale patrząc za okno zaczynam mu pakować ukradkiem do plecaka kurtke przeciwdeszczową

Dla wszytskich

[starsza pani]

Luba,chyba telepatycznie Cię przywołałam.Podali u nas grafik ferii i przypomniałam sobie jak w zeszlym roku pisałaś o sukcesach szkolnych Syna.I jak odezwała się we mnie duma,że nasze polskie dziecko itd.
W tym roku też pewnie masz powód do radości?

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez starsza pani

Aniu,a żebyś wiedziala jak ja się cieszę. Ze sposobu redagowania postów widać było,ze jesteś inteligentną dziewczyną.Ale inteligencja to za mało do osiągnięcia sukcesu.Trzeba jeszcze samozaparcia,,wielkiej siły woli.Okazuje się,ze Ty ją masz.Teraz musi się udać .Matura,potem studia.Wszystko przed Toba.Dasz radę.A rodzice są teraz chyba z Ciebie dumni.Powiesz mi bardzo cichutko na ucho co to za decyzja?

Powiem to bardzo glosno, nie ma problemu. W koncu czego sie wstydzic?
Musze podjac decyzje na tak lub na nie, jesli chodzi o to czy pozwole chirurgowi babrac z moim zoladkiem i jelitami.
Za przeproszeniem sram po gaciach... wiem ze to jedyne rozwiazanie na moja hiperwielka wage, ale jak debil, boje sie ze sie nie obudze z narkozy, i tylko to powstrzymuje mnie od podjecia decyzji.

A rodzice? Nie sa dumni, nawet nie wiedza o tym. TZ skacze z radosci, bo myslal ze dostane 2 z fizyki (ja tez) poniewaz na 4 prace oddalam tylko 2.

Ide do lekarza, koncza mi sie leki, musze poprosic o cos lagodnego na uspokojenie, bo od kad zdalam sobie sprawe ze MUSZE poddac sie tej operacji mam problemy ze snem na tle stresowym. Wpadne pozniej do mamy napic sie cieplej herbaty. Wroce do was kolo 14-15, to od razu zjem u nich sniadanie.

Do dnia gdy musze zakomunikowac o decyzji lekarzowi zostalo 22 dni. Dlaczego nie 22 miesiace?
Boje sie, ze:
- nie obudze sie z narkozy
- powiklania pooperacyjne u mnie wystapia
- zabija mnie w/w powiklania
- operacja nic mi nie da
- bede miala pozniej lekkie problemy psychiczne

[Alketa]

Pozdrawiam serdecznie
Wpadłam na chwilkę,mam dziś b pracowity dzień
Miłego dnia i wieczoru,moc buziaków dla wszystkich:cm ok:

[starsza pani]

Alketko,trzeba przyznać ,że robota cię kocha.I choć udajesz ,że jest inaczej,to z wzajemnością.
Szpiegu,nic nie radzę bo to za poważna sprawa aby się wypowiadać.Powiem tylko,że ja gdybym była w Twoim wieku i miała podobne problemy,nie wahałabym się, bo w młodości bardzo zależalo mi na wyglądzie .Teraz też mi zależy lecz święty boże nie pomoże. O swoich lękach musisz porozmawiać z lekarzem i posłuchać jego zdania.

[taka taka]

ja wpadłam w kierat
pracuję, pracuję i pracuję, czyli jak zwykle
czytam wizaż w przerwach na kawę, ale nie mam głowy, żeby coś napisać
czasem tylko wpiszę się, czym pachnę na forum perfumowym

Szpiegu, nie pomogę podjąć decyzji, ale życzę Ci, żebyś podjęła wlaściwą i gratuluję wynikow w szkole


Starsza Pani, cieszę się, że z Twoim zdrowiem wszystko ok, a nie mówiam , że tak będzie ?


Pozdrawiam Was wszystkie

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez starsza pani

Alketko,trzeba przyznać ,że robota cię kocha.I choć udajesz ,że jest inaczej,to z wzajemnością.
Szpiegu,nic nie radzę bo to za poważna sprawa aby się wypowiadać.Powiem tylko,że ja gdybym była w Twoim wieku i miała podobne problemy,nie wahałabym się, bo w młodości bardzo zależalo mi na wyglądzie .Teraz też mi zależy lecz święty boże nie pomoże. O swoich lękach musisz porozmawiać z lekarzem i posłuchać jego zdania.

Lekarz mowi ze to jedyne wyjscie. Ale nikt nie da gwarancji ze mi pomoze.
Zas jesli chodzi o wachanie, to do tego wszystkiego nalezy dodac ze jest to na stale zmiana w anatomii. W koncu rozetna mi zoladek na dwie czesci, przyczepia jelito idace od duzego zoladka gdzie indziej... Problem bedzie zeby to odwrocic, problem bedzie jak zdecyduje sie na dziecko (po tej operacji trzeba do konca zycia przyjmowac leki, witaminy itp, w dodatku w wiekszej dawce), problem bedzie gdy moja watroba, juz teraz zmeczona 8letnim leczeniem hormonalnym w pewnym momencie powie "dosc". Teraz daje sie we znaki gdy zjem cos co na niej lezy, jakas cebule, pora, fasolke...
Zdrowiej dla mojego organizmu jest teraz. Ale dla mojego wygladu niekoniecznie...

[starsza pani]

Rzeczywiście Aniu,trudna decyzja.A może uda się bez operacji.Pisałaś kiedyś, o ile dobrze pamiętam,że Twoja Mama też byla tęga ,a zeszczuplała dopiero po Twoim urodzeniu.

[taka taka]

witam w piękny, sloneczny dzień
szukam sobie pretekstu, żeby nie pracować, a to gazetę przeczytam, a to na wizaż weszlam, ale koniec tego, muszę się zabrac do pracy
miego dnia

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez starsza pani

Rzeczywiście Aniu,trudna decyzja.A może uda się bez operacji.Pisałaś kiedyś, o ile dobrze pamiętam,że Twoja Mama też byla tęga ,a zeszczuplała dopiero po Twoim urodzeniu.

Przed urodzeniem mnie wazyla 150kg, w ciazy 157... po ciazy nigdy nie przekroczyla 80kg...
A 80kg to zdrowa waga dla kobiet w mojej rodzine, bo jest to waga kosci, miesni i wody plus odrobina tkanki tluszczowej.
Ostatnio widzialam "moja siostre cioteczna", tez wygladala podobnie do mnie... po ciazy ma super figure.
Moze tak jest ze otyle kobiety po ciazy wygladaja jak piekne laski? ;P W takim razie moj strasznie chudy rocznik z podstawowki, bedzie mi strasznie zazdroscil, jak z nich zrobia sie po ciazy wieloryby (dobry humor szpiega nigdy nie opuszcza)

Wczoraj rozmawialam z kolezanka na ten temat, powiedziala zebym sie jeszcze wstrzymala, posluchala rozsadnej p.doktor internisty i na razie probowala jeszcze roznych lekow z roznymi dietami. Bo skutki uboczne lekow mozna odwrocic... I wiecie co? Chyba tak zrobie Jak rozmawialam z tata (trzezwi 4ty dzien!) widzialam jego przerazenie na mysl o tym ze corke mu pod noz wezma... On tez ma zmniejszony zoladek, co prawda nie z powodu wagi, nie tak, tylko po prostu wyciete 80% po wrzodach, wiec wie jak mozna sie czuc i jakie jest ryzyko.

[starsza pani]

Taka taka,wejdż na portal Nasza-klasa i pracę w ogóle będziesz miała z głowy. Fajna sprawa.Odnalazlam bractwo w liczbie 9, z którym chodziłam pięćdziesiąt kilka lat temu do podstawówki i kilka koleżanek z LO (żeńskiego).O Jezu,ileż się w naszym zyciu zmieniło.

[Kota]

Trzymajcie za mnie kciuki proszę, zebym wytrwała te ostatnie trzy tygodnie w dotychczasowej pracy- dzisiaj strasznie miotałam się, siedzę teraz ciągle jeszcze zestresowana, zabagniłam jedną sprawę koncentrując się na przekazywaniu obowiązków i inwetnaryzacji, a tu czeka ekspresowe wysyłanie prac do USA na wystawę, pozwolenia od konserwatora, dyrekcja interweniowała- zabagniłam głównie ja. Ona jednak też częściowo... Mam nadzieję, ze wszystko się uda dopiąć- siostra pracuje w DHL, przez tę firmę bedziemy wysyłać, tak że formalnosci wysyłkowe dopnę, tylko żeby ten konserwator wydał glejt. Wyglada to na razie tak, ze zdążymy, ale po co mi to było tuż przed samym opuszczeniem tej roboty...
Nerw, stres, miotanie się po ciasnym pokoju, koleżanka przyjęta na moje miejsce patrzy z politowaniem ( swoją drogą ją jeszcze stresy czekają) mam nadzieję, że dobrze to się skończy. Ale siedzę teraz skurczona i ciągle ta sprawa ćmi się w mojej świadomości...

[Dorota-Coco]

Napisane przez Kota

Trzymajcie za mnie kciuki proszę, zebym wytrwała te ostatnie trzy tygodnie w dotychczasowej pracy- dzisiaj strasznie miotałam się, siedzę teraz ciągle jeszcze zestresowana, zabagniłam jedną sprawę koncentrując się na przekazywaniu obowiązków i inwetnaryzacji, a tu czeka ekspresowe wysyłanie prac do USA na wystawę, pozwolenia od konserwatora, dyrekcja interweniowała- zabagniłam głównie ja. Ona jednak też częściowo... Mam nadzieję, ze wszystko się uda dopiąć- siostra pracuje w DHL, przez tę firmę bedziemy wysyłać, tak że formalnosci wysyłkowe dopnę, tylko żeby ten konserwator wydał glejt. Wyglada to na razie tak, ze zdążymy, ale po co mi to było tuż przed samym opuszczeniem tej roboty...
Nerw, stres, miotanie się po ciasnym pokoju, koleżanka przyjęta na moje miejsce patrzy z politowaniem ( swoją drogą ją jeszcze stresy czekają) mam nadzieję, że dobrze to się skończy. Ale siedzę teraz skurczona i ciągle ta sprawa ćmi się w mojej świadomości...

Trzymam kurczowe kciuki, Ewo.
Zreszta, Ty silna kobitka - dasz see rade (jak mawial leniwiec Sid z Epoki Lodowcowej")

[starsza pani]

Kota,spokojnie bez paniki.Dasz sobie ze wszystkim radę.Zobaczysz.Nie martw się na zapas.Wszystko się ułoży.A nawet jeśli coś nie zagrałoby idealnie to od tego świat się nie zawali.Dorota trzyma kciuki.Ja nie muszę bo jestem na 100% pewna,że za parę dni powiesz nam,że niepotrzebnie się tak denerwowałaś.No może jeden kciuk potrzymam-tak na wszelki słuczaj.

[Kota]

Ok, to ja się słucham Was.
Mój dziadek miał powiedzenie- złotem pisał, g... przypieczętował....
To coś w tym stylu. No, może nie bedzie źle, wszystko się uda, mam nadzieję.

Trzeba się szarpać, bez tego ni ma życia.

Szpiegulu, też trzymam za Ciebie, i decyzje Twoje.

Na Naszej klasie się zarejestrowałam, ale zaglądnęłam tam tylko kilka razy, zdjęć jeszcze nie zamieściłam.

Teraz największa zemstą w sieci jest wykreślenie ze znajomych w Naszej Klasie.

[taka taka]

Koto
kciuki trzymam, nie zaszkodzą, ale ja zupełnie spokojna o Ciebie jestem

Starsza Pani, mnie jakoś portal Nasza klasa nie ciągnie, z ludźmi ze szkoły średniej utrzymujemy kontakty (mimo, że minęło już dwadzieściakilka lat od matury), a za koleżankami i kolegami podstawówki nie tęsknię wcale, miałam kiepską klasę i zawsze byłam bardziej związana z ludźmi z drużyny harcerskiej niż z tymi z klasy

zmęczona jestem pracą i treningiem, ale szczęśliwa

[Kota]

Jak o szkołach mowa, to mialam bardzo fajne liceum- plastyk w Gdyni- Orłowie.
Szkoła była rozrzucona w kilku budynkach, pracownie malarstwa, rzeźby itd, były nad samym morzem, część z nich mieściła się w XIX w. budynku starej gospody Adlera. Obok był mały domek Żeromskiego...
Tryb zajęć mieliśmy specyficzny- malo ogólnokształcacych, sporo zawodowych (to bylo liceum zawodowe), technologię, historię sztuki, rysunek zawodowy i techniczny.
No i sedno- pełno zajęć takich jak projektowanie, liternictwo, rzeźba, malarstwo.
Wyobaźcie sobie np. ciepłe dni wiosenne, idzie się na 12 albo na pierwszą do szkoły (zajęcia musialy być w dluższych blokach, bo jednym ciurkiem mieliśmy po pięć godzin np. projektowania) tak więc ciepły dzień wiosenny, potem zapada popołudnie, wychodzimy na półgodzinną, jedną dluższą przerwę nad świetliste morze, siedzimy sobie na piasku... albo na molo...albo w krzakach. Obok łodzie rybackie i nne nadmorskie cuda. A czasem w ogóle szło się malować w plener.
Wspominam to z rozrzewnieniem, mieliśmy luz, piękne otoczenie, świetną atmosferę.

[Luba]

Koto, ja też trzymam kciuki, chyba nawet nie muszę tego pisać...
Chociaż, tak jak inne Panie, nie widzę takiej potrzeby Ale trzymam, zeby nie było, ze nie trzymałam

Danuisu, no co mam robić, musze sie pochwalić A właściwie muszę pochwalic swoje dzieci, bo w szkołach radza sobie nadal świetnie. Obydwoje Nie mamy z nimi problemów i czegóż chciec więcej? (Chyba tylko tego, zeby tak zostało ) Nie będe sie dalej przechwalała , ale pękam z dumy.
U nas ferie dopiero za ok 4 tygodnie, a wyjazd syna na narty, to wycieczka klasowa. Nam sie (dopiero co) w poniedziałek jedne ferie skończyły. Ale w zimie nie chce się wstawać, nie powinno byc zimową porą szkoły
Chyba, że taka jak Koty... fajnie miałaś.

Pozdrawiam wszystkich.

[starsza pani]

Napisane przez Luba

Ale w zimie nie chce się wstawać, nie powinno byc zimową porą szkoły
Chyba, że taka jak Koty... fajnie miałaś.

A od kwietnia do połowy września też nie.Wiosna,kwitną kasztany,słońce nie pozwala wysiedzieć nad książką.
Pamiętacie jak nie do wytrzymania jest w czerwcu w klasie? Zostaje na edukację pażdziernik ,listopad i kawałek marca.
Kota ale super była Twoja szkoła.My mieliśmy fajnie w 1,2 i 3 klasie podstawówki.Na zapleczu szkoły był duży ogród.W czerwcu jak były ciepłe dni wożne wystawiały ławki na zewnątrz i mieliśmy lekcje wśród drzew."Serce roście patrząc na te czasy".

[taka taka]

Napisane przez Kota

Jak o szkołach mowa, to mialam bardzo fajne liceum- plastyk w Gdyni- Orłowie.
Szkoła była rozrzucona w kilku budynkach, pracownie malarstwa, rzeźby itd, były nad samym morzem, część z nich mieściła się w XIX w. budynku starej gospody Adlera. Obok był mały domek Żeromskiego...
Tryb zajęć mieliśmy specyficzny- malo ogólnokształcacych, sporo zawodowych (to bylo liceum zawodowe), technologię, historię sztuki, rysunek zawodowy i techniczny.
No i sedno- pełno zajęć takich jak projektowanie, liternictwo, rzeźba, malarstwo.
Wyobaźcie sobie np. ciepłe dni wiosenne, idzie się na 12 albo na pierwszą do szkoły (zajęcia musialy być w dluższych blokach, bo jednym ciurkiem mieliśmy po pięć godzin np. projektowania) tak więc ciepły dzień wiosenny, potem zapada popołudnie, wychodzimy na półgodzinną, jedną dluższą przerwę nad świetliste morze, siedzimy sobie na piasku... albo na molo...albo w krzakach. Obok łodzie rybackie i nne nadmorskie cuda. A czasem w ogóle szło się malować w plener.
Wspominam to z rozrzewnieniem, mieliśmy luz, piękne otoczenie, świetną atmosferę.

Koto, w mojej szkole było podobnie, to było technikum architektoniczne na warszawskiej Starówce, na plenery i przerwy wychodziliśmy na skarpę nad Wisłą lub rynek Nowego Miasta, a po szkole przesiadywaliśmy w knajpce U Pana Michała, gdzie czuliśmy się jak u siebie w domu i wypijaliśmy morze herbaty jedząc wlasne kanapki lub herbatniki z pobliskiego sklepu
w krzakach też siedzieliśmy, krzaków na skarpie wiślanej był dostatek, a na wiosnę kwitły jablonie, pięknie pachniało i wracaliśmy przysypani białymi płatkami
Czy wszystko co działo się ponad 20 lat temu było takoe piękne ?

Ta szkola nauczyła mnie zawodu, przed studiami pracowalam rok w pracowni architektonicznej i naprawdę wiele umiałam, a na studiach bardzo ta wiedza mi się przydała, ale tak jak u Ciebie Koto z przedmiotami ogólnymi było średnio, przez ten rok pracy douczalam się matematyki i języka, żeby zdac egzamin na studia, bo pierwszy oblalam koncertowo
Były czasy


Lubo, gratuluję dzieci i chwal się częściej

moja córka trochę sobie odpuściła w liceum, zobaczyła, że idzie jej łatwo i się nie wysilała, ma świetne oceny z przedmiotów humanistycznych i języków, a kiepskie z matematyczno- fizycznych, a że jest w klasie informatyczno-matematycznej to chyba ędzie musiala trochę więcej popracowac w następnym semestrze
ale oczywiście i tak jestem z niej dumna

edit:
Starsza Pani widzę Cię

[starsza pani]

Nie uważacie ,że w naszych szkołach było fajniej niż jest teraz?Pierwsze dwa tygodnie września i ostatnie czerwca nic się nie robiło;chodziło na wycieczki,grało w piłkę na boisku,słuchało z zapartym tchem jak Pani czyta
dzieło wszech czasów" Timur i jego drużuna".W młodszych klasach były rachunki a nie matematyka i równania z jedną niewiadomą oraz piekielne mijające się dwa pociągi nie dopadały 9-cio latków.A jednak wyrastali z nas ludzie chyba nie na niższym poziomie niż obecne pokolenie wchodzące w życie.
PS1. O przepraszam,rozpędziłam się.Zapomniałam,że Wasza szkoła to nie moja, lecz w najlepszym wypadku moich dzieci.Tak taka,Kota,Toogra, Luba,Babygia,Rozterka, to pokolenie moich synów.O Anulce Szpiegu,Carolinie(gdzies Ty zaginęla?) nie wspomnę, bo to właśnie pokolenie,które rozpoczyna lub rozpocznie zmagać się z życiem.

PS2. Taka taka,Kota, pięknie opisałyście swe szkoły.Czytajac czulam zapach kwitnących jabłoni i widziałam biale platki kwiatów we włosach nastolatek.I świetliste fale morskie,piasek przesypywany przez palce dziewcząt muśniętych pierwszymi promieniami słońca.

[Anul3k]

Czytajac czulam zapach kwitnących jabłoni i widziałam biale platki kwiatów we włosach nastolatek.I świetliste fale morskie,piasek przesypywany przez palce dziewcząt muśniętych pierwszymi promieniami słońca.

Ja też.
Ostatnio coraz bardziej czuję, że urodziłam się zdecydowanie za późno. Ale może powinnam znaleźć się w tym właśnie miejscu i w tym czasie, ale jeszcze o tym nie wiem?
Szpiegu, ciesze się że sprawy u Ciebie jakoś ruszyły i nadal trzymam kciuki.

[Kota]

Napisane przez Anul3k

Ja też.
Ostatnio coraz bardziej czuję, że urodziłam się zdecydowanie za późno. Ale może powinnam znaleźć się w tym właśnie miejscu i w tym czasie, ale jeszcze o tym nie wiem?
Szpiegu, ciesze się że sprawy u Ciebie jakoś ruszyły i nadal trzymam kciuki.

Anulu, natychmiast młodością się ciesz,mówię Ci, dobrze masz!
Co z tym stajennym?