Tak skąpi rodzice, że głowa mała

[forsvinn]

Mam swoje hobby, dosyć kosztowne, poza tym pracowałam ciężko nie po to, żeby trzymać wszystko, tylko żeby wydać - oczywiście rozsądnie. Moje hobby, sporo wydatkó na studniówkę, mnóstwo książek, spożywka, ubrania, sprzęt i rozeszło się.
PS, to mój pierwszy telefon w życiu ;]

[201803080934]

Napisane przez forsvinn

Na studniówkę poszedł 1000 Drogi wstęp, płaciłam za dwie osoby, no i nie oszczędzałam, bo to studniówka. Tak, rozeszło się, bywa, kupiłam telefon, kupiłam ubrania, buty, płaszcz, kurtkę, w każdym tygodniu na spożywkę wydawałam z 50 zł bo na początku to w domu do jedzenia nic nie było dla mnie - same jajka i ser ;]

no ale to jakiej rady oczekujesz, skoro wiedząc jakie podejście mają rodzice wywaliłaś tysiaka na studniówkę zamiast rozłożyć sobie możliwie na jak najdłużej te pieniądze?

zresztą, dopisałaś, że bilet i książki opłacają jednak rodzice.
brudna i goła nie chodzisz, dodatkowe ciuchy to też przyjemność.
ja mam te same kurtki od paru lat, buty też kupuję raz na rok czy dwa, bo dbam o nie i się nie niszczą, więc nie ma potrzeby co sezon kupować nowych ciuchów. majtki i skarpetki to też nie jest comiesięczny wydatek. tak samo jak rękawiczki, czapki i szaliki.


słuchaj no, jak `się rozeszło`, to może twoi rodzice nie chcą, żeby ich pieniądze `się rozchodziły`, jezu ale masz postawę dziewczyno, wow

[pffe]

Napisane przez forsvinn

Mam swoje hobby, dosyć kosztowne, poza tym pracowałam ciężko nie po to, żeby trzymać wszystko, tylko żeby wydać - oczywiście rozsądnie. Moje hobby, sporo wydatkó na studniówkę, mnóstwo książek, spożywka, ubrania, sprzęt i rozeszło się.
PS, to mój pierwszy telefon w życiu ;]

za książki do szkoły to rodzice Ci zwrócili a sama nie musisz robić sobie bóg wie jakich zakupów co miesiąc. Nie musisz mieć co miesiąc nowych ciuchów ani nowych książek, no bez jaj, dziewczyno. Nie zachowuj się też jak rozpieszczone dziecko.

---------- Dopisano o 21:13 ---------- Poprzedni post napisano o 21:12 ----------

Napisane przez Grin

no ale to jakiej rady oczekujesz, skoro wiedząc jakie podejście mają rodzice wywaliłaś tysiaka na studniówkę zamiast rozłożyć sobie możliwie na jak najdłużej te pieniądze?

zresztą, dopisałaś, że bilet i książki opłacają jednak rodzice.
brudna i goła nie chodzisz, dodatkowe ciuchy to też przyjemność.
ja mam te same kurtki od paru lat, buty też kupuję raz na rok czy dwa, bo dbam o nie i się nie niszczą, więc nie ma potrzeby co sezon kupować nowych ciuchów. majtki i skarpetki to też nie jest comiesięczny wydatek. tak samo jak rękawiczki, czapki i szaliki.


słuchaj no, jak `się rozeszło`, to może twoi rodzice nie chcą, żeby ich pieniądze `się rozchodziły`, jezu ale masz postawę dziewczyno, wow

Właśnie też zauważyłam tą postawę. a 1000 zł na studniówkę to na prawdę bardzoooo dużo.

[forsvinn]

Ale się rozeszły i po kij drążyć temat? Teraz ich nie ma, mam jeszcze jeden tysiac odłożony na wyjazd w tym roku, bo też sama muszę sobie fundować i ile tych pieniędzy ma być?
Ok, maja gorzej niektórzy, ale mają też lepiej ;] i chciałam zauważyć, że we ferię i wakacje nie dostaję nic . WYpłata tylko w roku szkolnym ... ;]

[wiekanka]

No to chyba jedyne co bym w tej chorej sytuacji zrobila,to podziekowala rodzicom za kieszonkowe w zamian za utrzymywanie mnie z wyzywieniem,kosmetykami i podpaskami wlacznie.
I niech sie sami przekonaja (jesli nie wiedza),ze to jest za malo.

[pffe]

Napisane przez forsvinn

Ale się rozeszły i po kij drążyć temat? Teraz ich nie ma, mam jeszcze jeden tysiac odłożony na wyjazd w tym roku, bo też sama muszę sobie fundować i ile tych pieniędzy ma być?
Ok, maja gorzej niektórzy, ale mają też lepiej ;] i chciałam zauważyć, że we ferię i wakacje nie dostaję nic . WYpłata tylko w roku szkolnym ... ;]

i w wakacje i ferie chodzisz głodna bo nie ma kasy=pusta Twoja półka w lodówce? czuję trolololo.

[Cherry Blossom Girl]

Napisane przez _stardust

sorry, ale ja nie wierzę, że rodzice głodzą swoje dziecko i specjalnie kupują tylko jedzenie na które ona jest uczulona

A ja wierzę, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że rodzice autorki są alkoholikami.

Autorko, bardzo Ci współczuję, życzę wytrwałości, zdanej matury a potem udanej ucieczki do innego miasta.

[201803080934]

Napisane przez pffe

Właśnie też zauważyłam tą postawę. a 1000 zł na studniówkę to na prawdę bardzoooo dużo.

też uważam, że to strasznie dużo

Napisane przez forsvinn

Ale się rozeszły i po kij drążyć temat? Teraz ich nie ma, mam jeszcze jeden tysiac odłożony na wyjazd w tym roku, bo też sama muszę sobie fundować i ile tych pieniędzy ma być?
Ok, maja gorzej niektórzy, ale mają też lepiej ;] i chciałam zauważyć, że we ferię i wakacje nie dostaję nic . WYpłata tylko w roku szkolnym ... ;]

może we ferię nie dostajesz nic, bo ci wiedza z głowy ucieka i dlatego nie płacą

[ewelajna25]

To nie zaciekawie masz, jesli to faktycznie prawda co tu piszesz. Pisalas, ze na mleko, sery, naboal jestes uczulona, a potem, ze wydalas zarobione w wakacje pieniadze m.in na platki z mlekiem, hmmm ???

Jedna z wizazanek pytala, za co kupujesz sobie ciuchy, bielizne, buty, kurtki skoro 200 zl to bardzo malo na utrzymanie sie, jesli trzeba w to wliczyc benzyne, jedzenie, wyjscia, lekarstwa etc.

A ogolnie, to zgadzam sie z madana, rodzice powini zapewnic dziecku byt, kieszonkowe jesli chca dawac to wlasnie na ekstra wydatki, zeby dziecko nauczylo sie gospodarowac swoimi pieniedzmi. Utrzymywania sie samodzielnego maja prawo wymagac od dziecka doroslego, ktore juz sie nie uczy lub ma mozliwosc laczyc nauke z praca. No wlasnie, moze podejmij prace weekendowa, teraz sa ferie masz okazje.

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Szczerze mówiąc gdyby te 200 zł były na jakieś drobne wydatki (kosmetyki , doładowanie konta, jedzenie do szkoły ) uważałabym że to super kwota i tylko bym się z tego cieszyła. Bo sama tyle nie dostawałam.

Ale jak doczytałam że masz się sama za to utrzymywać ,ubrać ,wyżywić to mi cycki i szczęka opadła.To możliwe wgl jest?
Kurtkę ,buty , płaszcz czy inne odzieżowe zakupy nie trzeba robić co miesiąc
ale nawet jak przychodź taki czas żeby iść na te zakupy (bo wiadomo że rzeczy się niszczą ,spierają ) to normalna kurtka kosztuje w granicach 200 zł.
Ok można iść do lumpa i zapłacić 30,40 zł (można nosić używane cichy wtedy jest z reguły dużo taniej).
Ale nie wyobrażam sobie jadłospisu osoby która wydaje 200 zł na jedzenie albo chyba bardziej jej wagi.

Pewnie w sytuacji gdy jest krucho z pieniędzmi można zjeść ziemniaki opiekane z ketchupem . Ale w sytuacji awaryjnej a nie żywic się takim śmietniskowym jedzeniem .

Ja uważam że to troll

[mary_poppins]

No ja rozumiem, że praca popłaca i że na Wizażu pracuje się od weekendowo w kopalni od 5. roku życia, ale uczące się dziecko mające zamożnych rodziców nie ma obowiązku pracować - ma obowiązek się uczyć. Dziecko to odpowiedzialność, również finansowa - jasne, można odciążyć rodziców którym się nie przelewa, ale nie ma żadnego obowiązku pracować w weekendy na buty zimowe. Zapewnienie ich, tak samo jak wyżywienia, innych ubrań, leków, czy biletów, jest obowiązkiem rodzica. Dziecko ma żyć na tym samym poziomie, co jego rodzice. Jeśli starzy wożą się nowym samochodem, to mają zasrany obowiązek zapewnić dziecku książki do szkoły. Koniec.

[kisielova]

Marudzisz, że nie masz na nic pieniędzy, bo musisz sobie majtki sama kupować, a chcesz brać tablet na raty? I z czego te raty będziesz płaciła?

PS. Za czasów liceum dostawałam 50zł miesięcznie od rodziców.

[coffee]

Wierzycie w to, że rodzice żywią się serami, mlekiem i jajkami na złość dziecku i dlatego autorka musi kupować jedzenie?
W dodatku niby uczulenie, ale kasa autorki leci na płatki z mlekiem i pizzę. Ehe.
W kwestii kosmetykowo-drożdżówkowo-czekoladowej - wg mnie 200 zł miesięcznie to wystarczająco dla autorki. W kwestię wyżywieniową jakoś nie wierzę.
A skoro autorka na imprezę wydała 1000 zł, to wydaje mi się, że wymagania ma nieco wygórowane.

[Pijana truskawkami]

Dziwi mnie, że ktoś usprawiedliwia takie chore zachowania rodziców. Dziewczyna zarobiła pieniądze dla siebie w wakacje i ma teraz je odkładać na jedzenie w roku szkolnym, bo rodzice jej tego nie zapewnią? Paranoja. Ja dostawałam w liceum 100 zł kieszonkowego i to były pieniądze na moje przyjemności - kino, pizza itp. Buty, kurtki kupowali mi rodzice. Zrozumiałabym, jeśli sytuacja w domu byłaby ciężka, a rodzice nie mieliby pieniędzy, ale skoro mają, to powinni zapewniać Ci takie rzeczy jak jedzenie, ubrania, podstawowe kosmetyki i leki.

[mogg]

ja też dostawałam ok 100/150 zł miesięcznie
- musiałam zjeść obiad - nauczyło mnie to kombinowania w kuchni
- kanapki do szkoły sama robiłam
- bilet na autobus - chodziłam pieszo
- kupowałam tam gdzie było tanio
- zamiast iść na piwo zapraszałam kumpele do mnie na piwo każda sobie coś kupowała i też było ok a ile taniej.
Rodzice nie są w porządku jeśli chodzi o jedzenie czy szkołę, ale prawda taka że ja też na nic nigdy nie dostawałam kasy i tak być musiało bo cóż takie życie.

[Mijanou]

Czyli, Autorko, rodzice jednak kupują Ci podręczniki do szkoły, dają na bilet miesięczny i jeść też dają? Masz kosztowne hobby. Oni też, jak widać. I masz żal, ze oni nie finansują Twojego hobby, tylko swoje?

Wiesz co? Mi się wydaje sądząc po tym, co napisałaś o swoich wydatkach ( 1000 zł na studniówkę, bo "nie oszczędzałam", kurtka i płaszcz naraz itp) Ty masz tendencję do zycia z rozmachem. Nie mówię, że Twoi rodzice są idealni (nie są do końca fair) ale Ty też powinnaś rozsądniej planować swoje wydatki. Mając dach nad głową, nie płacąc rachunków wydałaś sporą kasę( 5000 zł? popraw, jesli się mylę). Są osoby, które za najniższa krajową (netto to 1200 zł muszą się utrzymac, ubrać i zapłacić na czynsz i media).

Z jednej strony Cię rozumiem: są osoby (zwłaszcza wśród nastolatek), ktore oceniają się i postrzegają na zasadzie: "Jesteś tym, co masz".

[forsvinn]

Napisane przez ewelajna25

To nie zaciekawie masz, jesli to faktycznie prawda co tu piszesz. Pisalas, ze na mleko, sery, naboal jestes uczulona, a potem, ze wydalas zarobione w wakacje pieniadze m.in na platki z mlekiem, hmmm ???

Jedna z wizazanek pytala, za co kupujesz sobie ciuchy, bielizne, buty, kurtki skoro 200 zl to bardzo malo na utrzymanie sie, jesli trzeba w to wliczyc benzyne, jedzenie, wyjscia, lekarstwa etc.

A ogolnie, to zgadzam sie z madana, rodzice powini zapewnic dziecku byt, kieszonkowe jesli chca dawac to wlasnie na ekstra wydatki, zeby dziecko nauczylo sie gospodarowac swoimi pieniedzmi. Utrzymywania sie samodzielnego maja prawo wymagac od dziecka doroslego, ktore juz sie nie uczy lub ma mozliwosc laczyc nauke z praca. No wlasnie, moze podejmij prace weekendowa, teraz sa ferie masz okazje.

SOJOWYM. Nie czepiajcie się na siłę, ludzie...

I zostałam trollem :[ Ale fajnie ;]

Kwestia jest taka, że kiedyś nie było pieniędzy i było ok, nigdy nie robiłam problemów, brałam co było. Ale potem nagle rodzice obydwoje awansowali, zaczęły się pieniądze. I dalej Wizażanki rozkładają moją wypopwiedź na części ente. Czy to prawda, co piszę, że można wyżyć za to 200 zł... Ale ja bardziej chciałam opdowiedzi z innej strony. CHodzi mi o nastawienie moich rodziców, któego nie rozumiem i nie zasłużyłam.
Ale i tak jestem troll, bo ktoś niedoczytał, inny nie wie że jest coś takiego jak mleko sojowe...
No cóż. Nie jem nabiału, zboża też bardzo słabo, czy wy wiecie, ile przez to rzeczy odpada? I jak drogie są zamienniki?
Ale i tak jestem troll ;]
I tak jak mary napisała - nie po to codziennie tyrałam fizycznie po 12h, żeby trzymać te pieniądze na chleb i bułki. No sorry. Mam do tego inne podejście nieco niż Wy.

---------- Dopisano o 21:50 ---------- Poprzedni post napisano o 21:48 ----------

Napisane przez Mijanou

Czyli, Autorko, rodzice jednak kupują Ci podręczniki do szkoły, dają na bilet miesięczny i jeść też dają? Masz kosztowne hobby. Oni też, jak widać. I masz żal, ze oni nie finansują Twojego hobby, tylko swoje?

Wiesz co? Mi się wydaje sądząc po tym, co napisałaś o swoich wydatkach ( 1000 zł na studniówkę, bo "nie oszczędzałam", kurtka i płaszcz naraz itp) Ty masz tendencję do zycia z rozmachem. Nie mówię, że Twoi rodzice są idealni (nie są do końca fair) ale Ty też powinnaś rozsądniej planować swoje wydatki. Mając dach nad głową, nie płacąc rachunków wydałaś sporą kasę( 5000 zł? popraw, jesli się mylę). Są osoby, które za najniższa krajową (netto to 1200 zł muszą się utrzymac, ubrać i zapłacić na czynsz i media).

Z jednej strony Cię rozumiem: są osoby (zwłaszcza wśród nastolatek), ktore oceniają się i postrzegają na zasadzie: "Jesteś tym, co masz".

Nie mam tendencji do życia z rozmachem. Miałam to korzystałam, nie mam i teraz widzę, że to był bląd, bo nie wiążę końca z końcem. Nie jestem trollem. Ja po prostu mam ciężkie życie i chorych rodziców, którzy mnie nienawidzą

[emma8]

Napisane przez mary_poppins

No ja rozumiem, że praca popłaca i że na Wizażu pracuje się od weekendowo w kopalni od 5. roku życia, ale uczące się dziecko mające zamożnych rodziców nie ma obowiązku pracować - ma obowiązek się uczyć. Dziecko to odpowiedzialność, również finansowa - jasne, można odciążyć rodziców którym się nie przelewa, ale nie ma żadnego obowiązku pracować w weekendy na buty zimowe. Zapewnienie ich, tak samo jak wyżywienia, innych ubrań, leków, czy biletów, jest obowiązkiem rodzica. Dziecko ma żyć na tym samym poziomie, co jego rodzice. Jeśli starzy wożą się nowym samochodem, to mają zasrany obowiązek zapewnić dziecku książki do szkoły. Koniec.

Zgadzam się w 100 % z całą wypowiedzią

[Hultaj]

współczuję Ci, ale trochę masz konsumpcyjne podejście. Ubzdurałaś sobie, że rodzice mają obowiązek finansować Ci specyficzne hobby oraz zachcianki (wyjścia z koleżankami, benzynę do auta itd).
Przepraszam Cię, ale za 200 zl w miesiącu to jednak tampony kupisz i jeszcze sporo Ci zostanie. Z jedzeniem faktycznie masz problem ale piszesz, że jak zrobisz awanturę to kupią. Może częsciej powinnaś się pokłócić o to zamiast kupować jedzenie samej? Jak potrafisz na wypad na pizzę wydać 50 albo tysiaka na studniówkę, kupić telefon (bo rozumiem, że jakiś bardziej wypaśny ;-)) choć wiesz, że musisz sobie kupić co tydzien swoje jedzenie, to ja się nie dziwię, że ciagle nie masz środków.

Mnie się ogólnie wydaje, że rodzice chcą zapewniać Ci podstawę (co do tego jedzenia to masz badania, że nie możesz jeść; czemu traktują to jako Twoją fanaberię?) - a co do reszty to chcą Cię zmusić, abyś sama na to zarobiła, i wychodzą z założenia, że skoro sobie zarabiasz to musi Ci starczyć czy na ciuchy czy na wyjazdy, hobby. Bo jak piszesz, na bilet Ci dadzą, ksiązki kupią.
?

---------- Dopisano o 22:55 ---------- Poprzedni post napisano o 22:53 ----------

CHodzi mi o nastawienie moich rodziców, któego nie rozumiem i nie zasłużyłam.

nie chcę przesadzić, ale uważam, że dzieci które nie dostają od rodziców na tacy wszystkiego co chcą tylko muszą sobie radzić są potem w życiu bardziej zaradne.

[forsvinn]

Napisane przez Hultaj

współczuję Ci, ale trochę masz konsumpcyjne podejście. Ubzdurałaś sobie, że rodzice mają obowiązek finansować Ci specyficzne hobby oraz zachcianki (wyjścia z koleżankami, benzynę do auta itd).
Przepraszam Cię, ale za 200 zl w miesiącu to jednak tampony kupisz i jeszcze sporo Ci zostanie. Z jedzeniem faktycznie masz problem ale piszesz, że jak zrobisz awanturę to kupią. Może częsciej powinnaś się pokłócić o to zamiast kupować jedzenie samej? Jak potrafisz na wypad na pizzę wydać 50 albo tysiaka na studniówkę, kupić telefon (bo rozumiem, że jakiś bardziej wypaśny ;-)) choć wiesz, że musisz sobie kupić co tydzien swoje jedzenie, to ja się nie dziwię, że ciagle nie masz środków.
Mnie się ogólnie wydaje, że rodzice chcą zapewniać Ci podstawę (co do tego jedzenia to masz badania, że nie możesz jeść; czemu traktują to jako Twoją fanaberię?) - a co do reszty to chcą Cię zmusić, abyś sama na to zarobiła, i wychodzą z założenia, że skoro sobie zarabiasz to musi Ci starczyć czy na ciuchy czy na wyjazdy, hobby. Bo jak piszesz, na bilet Ci dadzą, ksiązki kupią.
?

Więc tak:
Benzyna do auta. Pojechałam do szpitala, do którego nikt mnie nie odwiózł, miałam wypadek. Notabene z wypadku odwieźli mnie obcy ludzie, bo moi rodzice bydwoje byli wtedy zalani. Jedzenie to nie moja fanaberia. Znaczy się mam papiery, ale i tak rodzice mówią, że to mój wymysł ;]
Tak, nie róbie z nich tyranów. Zawsze w domu jest biały chleb i nutella, mam gdzie spać, co jeść. Owszem. Ale mnie nie odpowiada fakt, że moi rodzice żyją na innej stopie finansowej, do której mnie nie chcą dopuścić. Bo oni sobie przyjemności nie odmawiają, sporo piją, jeżdżą, wycieczki, ubranai, zegarki, biżuterie. A mnie nikt nigdy nic nie dał ;]

nie chcę przesadzić, ale uważam, że dzieci które nie dostają od rodziców na tacy wszystkiego co chcą tylko muszą sobie radzić są potem w życiu bardziej zaradne.
O tak. Tylko że to sprawia, że zaczynam ich coraz bardziej nie lubić ;]

[coffee]

Nie jesz zbóż, ale chcesz kasę na pizzę i hot-dogi? Cóż... Mleko okazało się sojowym, ciekawe czym okaże się bułka ze stacji.

A tak serio...
Skoro rodzice nie zapewniają Ci podstawowych składników odżywczych, kupują jedynie produkty, na które jesteś uczulona, przez co chodzisz głodna, to jest to poważna sprawa i myślę, że powinnaś udać się do pedagoga szkolnego albo pomocy społecznej. Tu żartów nie ma.

[201803080934]

dziwna ta stopa finansowa twoich rodziców, że kupują futra, samochody i złoto, a w lodówce chleb, nutella, mleko i jajka

[Hultaj]

O tak. Tylko że to sprawia, że zaczynam ich coraz bardziej nie lubić ;]

może uświadom ich, że robią wszystko, żebyś znienawidziła ich do tego stopnia, że nie przyjedziesz nawet na święta.

Benzyna do auta. Pojechałam do szpitala, do którego nikt mnie nie odwiózł, miałam wypadek. Notabene z wypadku odwieźli mnie obcy ludzie, bo moi rodzice bydwoje byli wtedy zalani.

no ok, ale wiesz, chyba nie planowali się ''zalewać'' żeby nie móc Cię odwieźć do szpitala , to raz, po 2 żeby musieć tankować auto trzeba mieć prawo jazdy i auto pod ręką, którym można się przewieźć. Czy też chodziło Ci o to, że odwozili Cię obcy ludzie, np. koledzy a Ty im tankowałaś paliwo?

---------- Dopisano o 23:03 ---------- Poprzedni post napisano o 23:03 ----------

nie jesz zbóż, ale chcesz kasę na pizzę i hot-dogi?

:p

[Mijanou]

Napisane przez mary_poppins

No ja rozumiem, że praca popłaca i że na Wizażu pracuje się od weekendowo w kopalni od 5. roku życia, ale uczące się dziecko mające zamożnych rodziców nie ma obowiązku pracować - ma obowiązek się uczyć. Dziecko to odpowiedzialność, również finansowa - jasne, można odciążyć rodziców którym się nie przelewa, ale nie ma żadnego obowiązku pracować w weekendy na buty zimowe. Zapewnienie ich, tak samo jak wyżywienia, innych ubrań, leków, czy biletów, jest obowiązkiem rodzica. Dziecko ma żyć na tym samym poziomie, co jego rodzice. Jeśli starzy wożą się nowym samochodem, to mają zasrany obowiązek zapewnić dziecku książki do szkoły. Koniec.

Mary, ale rodzice zapewniają Autorce podręczniki, zeszytym bilet miesięczny i wyżywienie ( jak zrobi awanturę to nawet to, co lubi).

I nie zgadzam się, że uczące się dziecko ma się tylko uczyć. Ja pochodzę z tzw. zamożnej rodziny i odkąd byłam nastolatką pracowałam w weekendy w gabinecie mamy (tak, z mopem i miotłą) oraz przez połowę wakacji (by mieć na wakacje czy na swoje chciejstwa w ten sam sposób). Korona mi z głowy nie spadła i teraz jestem rodzicom wdzięczna, ze wdrożyli mnie w pracę i w planowanie wydatków, nauczyli wartości pieniądza. Może dlatego na studniowkę nie wydałam 1000 zł i nie mam żalu, że nie mam tableta czy jakiejkolwiej rzeczy, ktora przerasta moje możliwości finansowe. Rodzice MOGĄ mi pomóc. Ale NIE MUSZĄ.

[forsvinn]

A tak na serio to był tylko przykład, metafora (ten hot dog z orlena) mówi ci to coś, dać odnośnik do definicji czy coś?
Nie chcę im tego robić, w gruncie rzeczy to byli dobrze ludzie tylko im się w dupach przewróciło od nadmiaru kasy. Gdybym rozgłośniła to, wylecieliby oboje z pracy, bo są sciśle powiązani ze szkołą. Mała wieś, jedna wielka rodzina, rozumiecie, mam związane ręce. Iwtedy też obydwoje zaczęliby pić jeszcze bardziej. Nie wiem za co, nie za moje, ale jestem pewna. Ale dzięki, staram się udowodnić że nie jestem trollem, tylko po prostu tak skrajnie nieszczęśliwa i jeszcze ta kwestia ekonomiczna... No denerwuje mnie to. Powiedzcie że jestem roszczeniowa, może i jestem, ale skoro moi rodzice mają i sobie nie żałują, to chciałąbym żeby mni też tak traktowali... tyle.

---------- Dopisano o 22:05 ---------- Poprzedni post napisano o 22:04 ----------

Napisane przez Grin

dziwna ta stopa finansowa twoich rodziców, że kupują futra, samochody i złoto, a w lodówce chleb, nutella, mleko i jajka

No. Ojciec 5 dniw tygodniu do pracy kanapki z serem, matka ma jedzenie firmowe, to po uja będą kupować dla mnie

Hultaj, uświadamiam... ;] Mam prawo jazdy, wlasnie zapomnialam powiedziec, ze na to e\tez poszly 2 tys z wakacji. Odwieźli mnie jacyś ludzie, a potem źle się czułam i musiałam pojechać naszym autem do szpitala.

[Hultaj]

Ale mnie nie odpowiada fakt, że moi rodzice żyją na innej stopie finansowej, do której mnie nie chcą dopuścić. Bo oni sobie przyjemności nie odmawiają, sporo piją, jeżdżą, wycieczki, ubranai, zegarki, biżuterie. A mnie nikt nigdy nic nie dał ;];]

ale skoro moi rodzice mają i sobie nie żałują, to chciałąbym żeby mni też tak traktowali... tyle.

http://www.pudelek.pl/artykul/11514/...ziczyl_syna/6/

[pffe]

Napisane przez Hultaj

http://www.pudelek.pl/artykul/11514/...ziczyl_syna/6/

No właśnie. Dziecko się rozwydrzyło i chce kasy, tyle i tylko tyle w tym temacie.

[forsvinn]

Napisane przez pffe

No właśnie. Dziecko się rozwydrzyło i chce kasy, tyle i tylko tyle w tym temacie.

Aha.

[coffee]

A tak na serio to był tylko przykład, metafora (ten hot dog z orlena) mówi ci to coś, dać odnośnik do definicji czy coś?

To przykład czy metafora, bo to nie są synonimy?

Rozmawiałaś z babcią na temat tego, że w domu nigdy nie ma jedzenia i ciągle chodzisz głodna? Może babcia dałaby radę zaprosić Cię od czasu do czasu na obiad, by odciążyć Twoje wydatki na jedzenie? Albo może ona miałaby większy wpływ na rodziców niż nastolatka.

[201803080934]

Napisane przez forsvinn

No. Ojciec 5 dniw tygodniu do pracy kanapki z serem, matka ma jedzenie firmowe, to po uja będą kupować dla mnie

no to trzeba było zacząć od tego, że nie masz co jeść - przez te dwa dni w tygodniu: czwartek i piątek, bo od soboty do środy masz co jeść w domu.

a nie całe długie wypociny o majtkach, stanikach, kurtkach, butach, spodniach, bluzkach, słodyczach, pizzach, piwach, podkładach, tuszach, pudrach, kinach, imprezach i kotach. i wyliczanie ile na siebie wydają twoi rodzice.