Louis Vuitton

[myszola21]

Napisane przez gabi1234

chciałąbym coś napisac, ale boję się że zostanę źle odebrana czasem jak podglądam wątek zakupowy i tak tylko orientacyjnie widzę ile dziewczyny miesięcznie wydają na szmatki to wychodzi naprawdę zawrotna suma ja wiem że pewnie inaczej jest jak się wydaje powiedzmy raz 80 raz 200 raz 150 a co innego wydac powiedzmy 1000 na torebkę......ale ogólnie wolę miec duuuuużo mniej a same woow w moim mniemaniu oczywiście

Gabi masz racje ja jak ostatnio policzyłam ile wydaje na takie zarowe szmatki to mi wyszła zawrotna suma, wystarczy taka mała terapia szokowa w moim przypadku był to wydruk z konta

[gabi1234]

Napisane przez myszola21

Gabi masz racje ja jak ostatnio policzyłam ile wydaje na takie zarowe szmatki to mi wyszła zawrotna suma, wystarczy taka mała terapia szokowa w moim przypadku był to wydruk z konta

anooo....tu plaszczyk tam sukienka i buty i........wychodzi jetset

[mm111111]

Napisane przez Lukardis

Dodajcie, że tych ze skóry saffiano ;-)

No właśnie nie, niekoniecznie. Miałam Hamiltona z "normalnej" skóry i nie sflaczał. Nosiłam w nim różne rzeczy, często ciężkie i nic się z nim nie stało.

Napisane przez raficzyca

Cześć Dziewczyny,
podczytuję Was regularnie, mocno przy okazji zazdroszcząć zakupów. I nasuwa mi się jedno pytanie- nie ukrywam że mocno osobiste, ale po prostu żżera mnie ciekawość. Ile miesięcznie wydajecie na swoje zachcianki? Nie oszukujmy się, że Neverfulle, Korsy i inne Valentino nie kosztują stu złotych... Zarabiacie duuużo powyżej średniej, Wasi faceci mają dobre posady czy po prostu jecie przez cały miesiąc makaron z dżemem żeby oszczędzić na wymarzoną rzecz? Nie odbierajcie moich pytań jako zarzutu, ale dla mnie wydanie w miesiącu 300 zł. na ciuchy jest już dużym obciązeniem, stąd moje pytanie.

Pzdr

Napisane przez gabi1234

chciałąbym coś napisac, ale boję się że zostanę źle odebrana czasem jak podglądam wątek zakupowy i tak tylko orientacyjnie widzę ile dziewczyny miesięcznie wydają na szmatki to wychodzi naprawdę zawrotna suma ja wiem że pewnie inaczej jest jak się wydaje powiedzmy raz 80 raz 200 raz 150 a co innego wydac powiedzmy 1000 na torebkę......ale ogólnie wolę miec duuuuużo mniej a same woow w moim mniemaniu oczywiście

Ja podobnie jak Gabi. Oszczędzam (nie palę, nie piję, nie wydaję na miejskie rozrywki), sprzedaje to w czym już nie chodzę. Nie mogę sobie pozwolić na drogie ciuchy, dodatki, które kosztują po kilka tysięcy złoty. Kupuję to co jest osiągalne w danym momencie życia, ale zwracam uwagę na jakość. Nie kupuję 5 bluzek po 50 zł, wolę kupić jeden porządny sweter za 200 zł.

[myszola21]

Napisane przez gabi1234

anooo....tu plaszczyk tam sukienka i buty i........wychodzi jetset

to mówisz Gabi, że podczas tych wyprzedaży razem się twardo trzymamy?

[Lukardis]

Napisane przez myszola21

to mówisz Gabi, że podczas tych wyprzedaży razem się twardo trzymamy?

A ja się 3mam z Wami, bo i tak będę już poza miastem, a po 2 będę spłukana w 2 połowie czerwca

[OnaZakupoholik]

Napisane przez Lukardis

A ja się 3mam z Wami, bo i tak będę już poza miastem, a po 2 będę spłukana w 2 połowie czerwca

A ja mam zamiar być wtedy na wakacjach

[Dominicana]

Napisane przez Lukardis

A ja się 3mam z Wami, bo i tak będę już poza miastem, a po 2 będę spłukana w 2 połowie czerwca

I ja bede splukana
wiec tez omijam wyprzedaze. Ale cel szczytny

[OnaZakupoholik]

Napisane przez Dominicana

I ja bede splukana
wiec tez omijam wyprzedaze. Ale cel szczytny

Jaki?

[myszola21]

Napisane przez Lukardis

A ja się 3mam z Wami, bo i tak będę już poza miastem, a po 2 będę spłukana w 2 połowie czerwca

w kupie siła czyżby givenchy będzie ju w czerwcu??

Napisane przez OnaZakupoholik

Jaki?

jaaakii???

[Lukardis]

Napisane przez OnaZakupoholik

A ja mam zamiar być wtedy na wakacjach

Ja w tym roku mogę o wakacjach zapomnieć (w sensie o porządnym wyjeździe). Zresztą szczerze mówiąc nie mam na to aż takiego parcia z paru powodów

[gabi1234]

Napisane przez myszola21

to mówisz Gabi, że podczas tych wyprzedaży razem się twardo trzymamy?

skoro do tej pory nic mi nie wpadło w oko, to boję się, że i na % niewiele kupię pewnie jakieś basiki - dżinsy, top....ale naprawdę póki co nie widzę nic dla siebie

[Lukardis]

Napisane przez myszola21

w kupie siła czyżby givenchy będzie ju w czerwcu??



jaaakii???

Jeżeli znajdę sklep online z tą konkretną wersją, którą chcę albo będą w Wawie to tak

[OnaZakupoholik]

Napisane przez Lukardis

Ja w tym roku mogę o wakacjach zapomnieć (w sensie o porządnym wyjeździe). Zresztą szczerze mówiąc nie mam na to aż takiego parcia z paru powodów

[gabi1234]

E]

Napisane przez Lukardis

Ja w tym roku mogę o wakacjach zapomnieć (w sensie o porządnym wyjeździe). Zresztą szczerze mówiąc nie mam na to aż takiego parcia z paru powodów

ja też mam inne priorytety, ot chocby Synuś, który jak dla mnie za mały na zagraniczne wojaże, więc poczekam..... ponieważ ponad wszystko cenię sobie spokojny wypoczynek wakacje z prawdziwego zdarzenia za 3 lata

[myszola21]

Napisane przez gabi1234

skoro do tej pory nic mi nie wpadło w oko, to boję się, że i na % niewiele kupię pewnie jakieś basiki - dżinsy, top....ale naprawdę póki co nie widzę nic dla siebie

mam tak samo, zapewne coś czarnego i białego uniwersalnego z topów też zakupie, ale na pewno parcie już mniejsze bo nastawienie też mi się zmieniło...

Napisane przez Lukardis

Jeżeli znajdę sklep online z tą konkretną wersją, którą chcę albo będą w Wawie to tak

[Lukardis]

Napisane przez gabi1234

E]


ja też mam inne priorytety, ot chocby Synuś, który jak dla mnie za mały na zagraniczne wojaże, więc poczekam..... ponieważ ponad wszystko cenię sobie spokojny wypoczynek wakacje z prawdziwego zdarzenia za 3 lata

Widziałam fotki, prawdziwy model
---------- Dopisano o 19:53 ---------- Poprzedni post napisano o 19:51 ----------

Napisane przez myszola21

w kupie siła czyżby givenchy będzie ju w czerwcu??

Zapomniałam dodać, że to "już" mnie bawi, bo miałam koło stycznia mieć Neverfulla, ale podnieśli ceny, a ja też miałam niewesoły początek roku, a potem zbieraaaanie żeby jużw czerwcu mieć coś lepszego

[Dominicana]

Ja tez w tym roku na zagraniczne wojaze sie nie wybieram
Niedawno sie tu przeprowadzilam, a ze jezyk slabo znam wiec chodze na kurs i sie go intersywnie ucze. Nie ma czasu na wakacje kiedy wszyscy w biurze zaczynaja do mnie po niemiecku mowic
No i jak opanuje jezyk to moze dadza mi koleny kontrakt

Napisane przez OnaZakupoholik

Jaki?

Napisane przez myszola21

jaaakii???

Chce Luiska tylko nie wiem ktorego jeszcze. Albo monogram NF albo Alma Epi. A na urodziny i jako prezent za zdany kolejny level kursu niemieckiego szal od mulberry.
Same szczytne cele

[Lukardis]

Napisane przez Dominicana

Ja tez w tym roku na zagraniczne wojaze sie nie wybieram
Niedawno sie tu przeprowadzilam, a ze jezyk slabo znam wiec chodze na kurs i sie go intersywnie ucze. Nie ma czasu na wakacje kiedy wszyscy w biurze zaczynaja do mnie po niemiecku mowic
No i jak opanuje jezyk to moze dadza mi koleny kontrakt





Chce Luiska tylko nie wiem ktorego jeszcze. Albo monogram NF albo Alma Epi. A na urodziny i jako prezent za zdany kolejny level kursu niemieckiego szal od mulberry.
Same szczytne cele

No to pozostaje życzyć powodzenia i za naukę i za odkładanie pieniędzy

[user_k]

Napisane przez Dominicana

Ja tez w tym roku na zagraniczne wojaze sie nie wybieram
Niedawno sie tu przeprowadzilam, a ze jezyk slabo znam wiec chodze na kurs i sie go intersywnie ucze. Nie ma czasu na wakacje kiedy wszyscy w biurze zaczynaja do mnie po niemiecku mowic
No i jak opanuje jezyk to moze dadza mi koleny kontrakt





Chce Luiska tylko nie wiem ktorego jeszcze. Albo monogram NF albo Alma Epi. A na urodziny i jako prezent za zdany kolejny level kursu niemieckiego szal od mulberry.
Same szczytne cele

A jak Ci idzie nauka niemieckiego? Pojechałaś do DE bez znajomości języka?

[Dominicana]

Napisane przez Lukardis

No to pozostaje życzyć powodzenia i za naukę i za odkładanie pieniędzy

Napisane przez user_k

A jak Ci idzie nauka niemieckiego? Pojechałaś do DE bez znajomości języka?

jestem tu od 2 miesiecy i zrobilam wg mnie duzy progres. Zaczynam rozmawiac w pracy uzywajac niemieckiego, rozumiem juz nawet dosc sporo, pod warunkiem ze nie uzywaja swojego dialektu.
Pojechalam bez niemieckiego bo tez na poczatku nie wymagali tego ode mnie. Dostalam rok czasu na nauke i postanowilam, ze po tym roku bede juz w stanie swobodnie rozmawiac o codziennych sprawach Staram sie zrealizowac moj cel jak tylko moge
Poki co zyjemy na zasadzie syntezy. Oni szkola ode mnie angielski a ja od nich niemiecki

[user_k]

Napisane przez Dominicana

jestem tu od 2 miesiecy i zrobilam wg mnie duzy progres. Zaczynam rozmawiac w pracy uzywajac niemieckiego, rozumiem juz nawet dosc sporo, pod warunkiem ze nie uzywaja swojego dialektu.
Pojechalam bez niemieckiego bo tez na poczatku nie wymagali tego ode mnie. Dostalam rok czasu na nauke i postanowilam, ze po tym roku bede juz w stanie swobodnie rozmawiac o codziennych sprawach Staram sie zrealizowac moj cel jak tylko moge
Poki co zyjemy na zasadzie syntezy. Oni szkola ode mnie angielski a ja od nich niemiecki

Fajnie a powiedz mi jeszcze ile czasu poświecasz na naukę i jaką formę ma kurs? Zdawałam niemiecki na maturze, ale od kilku lat nie używałam, a najwyraźniej mam słabą pamieć. Z angielskim jest dużo lepiej, ale ten mówiony też pozostawia wiele do życzenia.

[monimyszek]

Ja pracuję sama na siebie, mąż czasami coś kupi, ale bez przesady nie jest jakiś hojny zawrotnie. Nie wydaje sum zawrotnych, rzeczy w których nie chodzę sprzedaje. Uważam, że nie wydaję dużo na siebie. Staram się co miesiąc coś odłożyć. Mam kilka markowych rzeczy, ale nie jest to dla mnie priorytetem obwiesić się w "marki". Nie jadam codziennie w restauracjach, nie sypiam w 5 cio gwiazdkowych hotelach, nie jeżdżę porsche...choć moglabym może wydawać więcej - nie potrzebuje. Bez przesady.
Generalnie nie wyobrażam sobie "spłukac " się na torebkę...Takiego zachowania nie pojmuje...
Nie szata zdobi człowieka.

[myszola21]

Napisane przez Dominicana

Ja tez w tym roku na zagraniczne wojaze sie nie wybieram
Niedawno sie tu przeprowadzilam, a ze jezyk slabo znam wiec chodze na kurs i sie go intersywnie ucze. Nie ma czasu na wakacje kiedy wszyscy w biurze zaczynaja do mnie po niemiecku mowic
No i jak opanuje jezyk to moze dadza mi koleny kontrakt





Chce Luiska tylko nie wiem ktorego jeszcze. Albo monogram NF albo Alma Epi. A na urodziny i jako prezent za zdany kolejny level kursu niemieckiego szal od mulberry.
Same szczytne cele

Napisane przez Dominicana

jestem tu od 2 miesiecy i zrobilam wg mnie duzy progres. Zaczynam rozmawiac w pracy uzywajac niemieckiego, rozumiem juz nawet dosc sporo, pod warunkiem ze nie uzywaja swojego dialektu.
Pojechalam bez niemieckiego bo tez na poczatku nie wymagali tego ode mnie. Dostalam rok czasu na nauke i postanowilam, ze po tym roku bede juz w stanie swobodnie rozmawiac o codziennych sprawach Staram sie zrealizowac moj cel jak tylko moge
Poki co zyjemy na zasadzie syntezy. Oni szkola ode mnie angielski a ja od nich niemiecki

gratulacje

Napisane przez monimyszek

Ja pracuję sama na siebie, mąż czasami coś kupi, ale bez przesady nie jest jakiś hojny zawrotnie. Nie wydaje sum zawrotnych, rzeczy w których nie chodzę sprzedaje. Uważam, że nie wydaję dużo na siebie. Staram się co miesiąc coś odłożyć. Mam kilka markowych rzeczy, ale nie jest to dla mnie priorytetem obwiesić się w "marki". Nie jadam codziennie w restauracjach, nie sypiam w 5 cio gwiazdkowych hotelach, nie jeżdżę porsche...choć moglabym może wydawać więcej - nie potrzebuje. Bez przesady.

zdrowe podejście

[monimyszek]

Należy sobie zdać sprawę z tego, że mamy bardzo dużo, bardzo...Niektórzy nie mają nic, nie stać ich nawet na bazarową torebkę, taka jest prawda. Polscy emeryci ledwo wiążą koniec z końcem. A dla wielu torba LV to marzenie - nieosiągalne. A nawet Kors...Taka jest prawda.

[OnaZakupoholik]

Napisane przez monimyszek

Należy sobie zdać sprawę z tego, że mamy bardzo dużo, bardzo...Niektórzy nie mają nic, nie stać ich nawet na bazarową torebkę, taka jest prawda. Polscy emeryci ledwo wiążą koniec z końcem. A dla wielu torba LV to marzenie - nieosiągalne. A nawet Kors...Taka jest prawda.

[raficzyca]

Jasne, ja wszystko rozumiem. Można oszczędzać, nie jeść na mieście, jeździć gorszym autem i odmawiać sobie drinka podczas wyjścia ze znajomymi...ale to nie zmienia faktu, że buty za 2000 albo szal za 800 zł. to mimo wszystko potężny wydatek.Stąd moje pytanie o Wasze miesięczne wydatki na ciuchy/buty/torebki i milion innych rzeczy zaliczanych do szerokiej kategorii "na siebie". Zdarza się Wam, ze nie kupujecie nic przez miesiąc żeby potem poszaleć z jedną ukochaną rzeczą? Przeglądam różne wątki na wizażu, zwłaszcza zakupowe, gdzie najlepiej widać, że Jet set i prada raz na pół roku to nie są Wasze jedyne zakupy.
Sama jeszcze tego nie potrafię i zdarza mi się kupić 5 bluzek w reserved, bo pzrecenili je na 30 zł, chociaz doskonale wiem,że mogłabym miec za to jedną porządną rzecz albo pokaźną cegiełkę do moich must hevów

[gabi1234]

Napisane przez raficzyca

Jasne, ja wszystko rozumiem. Można oszczędzać, nie jeść na mieście, jeździć gorszym autem i odmawiać sobie drinka podczas wyjścia ze znajomymi...ale to nie zmienia faktu, że buty za 2000 albo szal za 800 zł. to mimo wszystko potężny wydatek.Stąd moje pytanie o Wasze miesięczne wydatki na ciuchy/buty/torebki i milion innych rzeczy zaliczanych do szerokiej kategorii "na siebie". Zdarza się Wam, ze nie kupujecie nic przez miesiąc żeby potem poszaleć z jedną ukochaną rzeczą? Przeglądam różne wątki na wizażu, zwłaszcza zakupowe, gdzie najlepiej widać, że Jet set i prada raz na pół roku to nie są Wasze jedyne zakupy.
Sama jeszcze tego nie potrafię i zdarza mi się kupić 5 bluzek w reserved, bo pzrecenili je na 30 zł, chociaz doskonale wiem,że mogłabym miec za to jedną porządną rzecz albo pokaźną cegiełkę do moich must hevów

fajnie ze szal za 800 a nie za 1700 i buty za 2000 a nie za 3000 :-P

a moze zwyczajnie zapierdzielamy na kilka etatow? w weekendy rowniez?

jsli ktos ma i moze sobie kupic to ja nie widze problemu i nie kreci mnie zeby dociekac skad ma....

[JoanHalloway]

Napisane przez raficzyca

Cześć Dziewczyny,
podczytuję Was regularnie, mocno przy okazji zazdroszcząć zakupów. I nasuwa mi się jedno pytanie- nie ukrywam że mocno osobiste, ale po prostu żżera mnie ciekawość. Ile miesięcznie wydajecie na swoje zachcianki? Nie oszukujmy się, że Neverfulle, Korsy i inne Valentino nie kosztują stu złotych... Zarabiacie duuużo powyżej średniej, Wasi faceci mają dobre posady czy po prostu jecie przez cały miesiąc makaron z dżemem żeby oszczędzić na wymarzoną rzecz? Nie odbierajcie moich pytań jako zarzutu, ale dla mnie wydanie w miesiącu 300 zł. na ciuchy jest już dużym obciązeniem, stąd moje pytanie.

Pzdr

No to pora na szczerą odpowiedź. Co do pytania ile wydaję, to nie tak dużo - na ciuchy + kosmetyki jakieś 2k miesięcznie, nigdy więcej (przy czym połowa idzie na kosmetyki, mam lekkiego hopla). Markową torebkę kupuję średnio raz na pół roku i jest to koszt rzędu 6k, czasem gdzieś po drodze wpadnie portfel czy szalik za 2k. I teraz uwaga :

Ja się otwarcie przyznaję i absolutnie tego nie wstydzę, że pieniądze na Vuittony, Burberry etc dostaję od.... rodziców! Zaznaczam przy tym, że mam 29 lat i nie mam męża, a jedynie chłopaka, którego absolutnie nie byłoby stać na takie prezenty. Temat ''skąd mam na to pieniądze'' od zawsze mnie bawił. Pamiętam do dziś jak na studia czasem podjeżdżał po mnie Ojciec, a potem pół uczelni plotkowało, że to tego siwego Pana utrzymanką jestem

Powiem Ci też tak - nigdy, przenigdy nie kupowałabym tych akcesoriów jeśli miałabym przez to jeść przysłowiowy makaron z dżemem. Jakość dóbr luksusowych znacząco spadła, to nie tylko problem Vuittona, ale również wielu innych marek i sama czasem nie mogę się nadziwić sobie - bo z jednej strony ja o tym doskonale wiem, a z drugiej dalej tych rzeczy pragnę, taki paradoks

Nie ma też czego zazdrościć, naprawdę... Do posiadania pieniędzy człowiek się przyzwyczaja i po cichu mogę powiedzieć, że mnie moje zakupy specjalnie nie ekscytują. Owszem, miło, że mam ładną torebkę, ale to tyle... Dzisiaj doszła do mnie Selma Michaela Korsa i uważam, że jakość jej wykonania jest wprost fantastyczna, a z tego, co czytam posłuży mi naprawdę długo. Drogie torebki nie zawsze są ładne i nie zawsze są dobrej jakości Pozdrawiam!

[myszola21]

Napisane przez raficzyca

Jasne, ja wszystko rozumiem. Można oszczędzać, nie jeść na mieście, jeździć gorszym autem i odmawiać sobie drinka podczas wyjścia ze znajomymi...ale to nie zmienia faktu, że buty za 2000 albo szal za 800 zł. to mimo wszystko potężny wydatek.Stąd moje pytanie o Wasze miesięczne wydatki na ciuchy/buty/torebki i milion innych rzeczy zaliczanych do szerokiej kategorii "na siebie". Zdarza się Wam, ze nie kupujecie nic przez miesiąc żeby potem poszaleć z jedną ukochaną rzeczą? Przeglądam różne wątki na wizażu, zwłaszcza zakupowe, gdzie najlepiej widać, że Jet set i prada raz na pół roku to nie są Wasze jedyne zakupy.
Sama jeszcze tego nie potrafię i zdarza mi się kupić 5 bluzek w reserved, bo pzrecenili je na 30 zł, chociaz doskonale wiem,że mogłabym miec za to jedną porządną rzecz albo pokaźną cegiełkę do moich must hevów

ja wcale nie uważam, że szal za 800zł to mały wydatek, ale tak jak napisała Gabi pracujemy, sprzedajemy i nie widzę w tym nic złego, a prowadzisz jakąś ankietę na ten temat bo strasznie dociekasz?

---------- Dopisano o 22:21 ---------- Poprzedni post napisano o 22:18 ----------

Napisane przez raficzyca

Jasne, ja wszystko rozumiem. Można oszczędzać, nie jeść na mieście, jeździć gorszym autem i odmawiać sobie drinka podczas wyjścia ze znajomymi...ale to nie zmienia faktu, że buty za 2000 albo szal za 800 zł. to mimo wszystko potężny wydatek.Stąd moje pytanie o Wasze miesięczne wydatki na ciuchy/buty/torebki i milion innych rzeczy zaliczanych do szerokiej kategorii "na siebie". Zdarza się Wam, ze nie kupujecie nic przez miesiąc żeby potem poszaleć z jedną ukochaną rzeczą? Przeglądam różne wątki na wizażu, zwłaszcza zakupowe, gdzie najlepiej widać, że Jet set i prada raz na pół roku to nie są Wasze jedyne zakupy.
Sama jeszcze tego nie potrafię i zdarza mi się kupić 5 bluzek w reserved, bo pzrecenili je na 30 zł, chociaz doskonale wiem,że mogłabym miec za to jedną porządną rzecz albo pokaźną cegiełkę do moich must hevów

Napisane przez JoanHalloway

No to pora na szczerą odpowiedź. Co do pytania ile wydaję, to nie tak dużo - na ciuchy + kosmetyki jakieś 2k miesięcznie, nigdy więcej (przy czym połowa idzie na kosmetyki, mam lekkiego hopla). Markową torebkę kupuję średnio raz na pół roku i jest to koszt rzędu 6k, czasem gdzieś po drodze wpadnie portfel czy szalik za 2k. I teraz uwaga :

Ja się otwarcie przyznaję i absolutnie tego nie wstydzę, że pieniądze na Vuittony, Burberry etc dostaję od.... rodziców! Zaznaczam przy tym, że mam 29 lat i nie mam męża, a jedynie chłopaka, którego absolutnie nie byłoby stać na takie prezenty. Temat ''skąd mam na to pieniądze'' od zawsze mnie bawił. Pamiętam do dziś jak na studia czasem podjeżdżał po mnie Ojciec, a potem pół uczelni plotkowało, że to tego siwego Pana utrzymanką jestem

Powiem Ci też tak - nigdy, przenigdy nie kupowałabym tych akcesoriów jeśli miałabym przez to jeść przysłowiowy makaron z dżemem. Jakość dóbr luksusowych znacząco spadła, to nie tylko problem Vuittona, ale również wielu innych marek i sama czasem nie mogę się nadziwić sobie - bo z jednej strony ja o tym doskonale wiem, a z drugiej dalej tych rzeczy pragnę, taki paradoks

Nie ma też czego zazdrościć, naprawdę... Do posiadania pieniędzy człowiek się przyzwyczaja i po cichu mogę powiedzieć, że mnie moje zakupy specjalnie nie ekscytują. Owszem, miło, że mam ładną torebkę, ale to tyle... Dzisiaj doszła do mnie Selma Michaela Korsa i uważam, że jakość jej wykonania jest wprost fantastyczna, a z tego, co czytam posłuży mi naprawdę długo. Drogie torebki nie zawsze są ładne i nie zawsze są dobrej jakości Pozdrawiam!

gratki z nowej selmy

[Star90]

Napisane przez JoanHalloway

No to pora na szczerą odpowiedź. Co do pytania ile wydaję, to nie tak dużo - na ciuchy + kosmetyki jakieś 2k miesięcznie, nigdy więcej (przy czym połowa idzie na kosmetyki, mam lekkiego hopla). Markową torebkę kupuję średnio raz na pół roku i jest to koszt rzędu 6k, czasem gdzieś po drodze wpadnie portfel czy szalik za 2k. I teraz uwaga :

Ja się otwarcie przyznaję i absolutnie tego nie wstydzę, że pieniądze na Vuittony, Burberry etc dostaję od.... rodziców! Zaznaczam przy tym, że mam 29 lat i nie mam męża, a jedynie chłopaka, którego absolutnie nie byłoby stać na takie prezenty. Temat ''skąd mam na to pieniądze'' od zawsze mnie bawił. Pamiętam do dziś jak na studia czasem podjeżdżał po mnie Ojciec, a potem pół uczelni plotkowało, że to tego siwego Pana utrzymanką jestem

Powiem Ci też tak - nigdy, przenigdy nie kupowałabym tych akcesoriów jeśli miałabym przez to jeść przysłowiowy makaron z dżemem. Jakość dóbr luksusowych znacząco spadła, to nie tylko problem Vuittona, ale również wielu innych marek i sama czasem nie mogę się nadziwić sobie - bo z jednej strony ja o tym doskonale wiem, a z drugiej dalej tych rzeczy pragnę, taki paradoks

Nie ma też czego zazdrościć, naprawdę... Do posiadania pieniędzy człowiek się przyzwyczaja i po cichu mogę powiedzieć, że mnie moje zakupy specjalnie nie ekscytują. Owszem, miło, że mam ładną torebkę, ale to tyle... Dzisiaj doszła do mnie Selma Michaela Korsa i uważam, że jakość jej wykonania jest wprost fantastyczna, a z tego, co czytam posłuży mi naprawdę długo. Drogie torebki nie zawsze są ładne i nie zawsze są dobrej jakości Pozdrawiam!

jakbym o sobie czytała, tylko ja słyszałam,że znalazłam sobie sponsora. Jak się z nim gdzieś pojawię bez mamy to spojrzenia na sobie czuję okropne, mam młodych rodziców bo ledwie po 40-stce a ja już też nie wyglądam na dzieciaka no i to tego efekty. Ostatnio też się nasłuchałam po operacji biustu od koleżanek kto mi dał na operacje czy rodzice czy chłopak.. bo to duży wydatek.. A czy ktoś mi musiał dawać ? Przykre albo żałosne ale ja nigdy jakoś do tego uwagi nie przywiązywałam,zdanie ludzi zawsze miałam na boku i nie brałam tego do siebie.Moi rodzice chociaż ich na to stać mnie nie rozpieszczają, zawsze musiałam sobie "zasłużyć", może to i na dobre mi wyszło ale do ich pułapu życiowego jeszcze mi daleko.Mam nadzieję,że kiedyś osiągnę tyle co oni i nie będę musiała wkładać pieniędzy do skarpety. Jeśli chodzi o partnera to nigdy nie szukałam "bogacza", a na co mi taki ? Często woda sodowa zamiast mózgu, taka prawda,poznałam już kilku takich w swoim życiu. Jestem ze swoim już prawie 6 lat, nie stać go na bardzo drogie prezenty dla mnie i ja tego od niego nie oczekuję ale wiem jedno i najważniejsze, życie by za mnie oddał i kocha mnie jak nikt inny. A no i ostatnio obiecał mi, że za kilka lat jak się w końcu dorobi będzie mi kupował jednego Luiska na miesiąc i buty od Valentino
Uważam,że jeśli kogoś na to stać, chce i nie szkoda mu pieniędzy na takie dobrodziejstwa to niech wydaje,w końcu po to są pieniądze

A tak na marginesie, Selma jest super