Mam kupę KASY pracuję, studiuję i stać mnie na wszystko !

[bubus900]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;34070547]A założyłaś w ogóle, że kogoś na tak pieknie wyliczony przez ciebie drogi expres nie stać na tę chwilę? Co z tego, że się zwróci przez półtora roku?

I chyba nie masz świadomości, że niektórych nawet na porządną kawę nie stać. Otwórz że oczy, większość w PL żyje za 1500 brutto! I akurat 2 panie nie chciały pracy zmienić - ale jest 20 innych któe chciałyby a nie mogą.

I często nawet na minimalne ryzyko nie można sobie pozwolić.[/QUOTE]

Dokładnie.
Poza tym, wracając na chwilę do kwestii wieku, nie ma sensu przekomarzać się, kiedy jest się bardziej dojrzałym i bardziej odpowiedzialnym na posiadanie dziecka, to jest kwestia indywidualna. I niestety decyzja o dziecku determinowana jest przez sytuację finansową, wiek jest tu kategorią drugorzędną. Bo wierz mi, że jest wiele kobiet 23letnich, które chciałyby mieć dzieciaczka są dojrzałymi kobietami, ale nie pozwala im na to zasobność portfela. Skończmy mówić, że 23 czy 22 latka to skończona gówniara, która nie ma prawa zakładać rodziny.

[mylady21]

W dzisiejszych czasach ludzie w tym wieku są potwornie niedojrzali.
W mniejszym stopniu kobiety, w większym mężczyźni.

Co nie oznacza, że kobiety nie mają silnego instynktu macierzyńskiego, i że "w trakcie" nie robią się dojrzalsze. Ale instynkt i chęc posiadania dziecka a dojrzałość to dwie różne sprawy.

Osobiście znam jeden przypadek mamy 20-letniej, która ma świadome i dojrzałe podejście do tematu.

[bubus900]

Mam 24 lata i gdybym zaszła teraz w ciążę to jedyne o co bym się martwiła to o kasę, bo dojrzała do "tematu" się czuję i z tego co widzę, to niektóre moje rówieśniczki lub też dziewczyny dwa, rok młodsze również obawiałyby się tylko o pieniądze. I jestem święcie przekonana, że gdyby nie kasa to więcej młodych kobiet decydowałoby się na ciążę.
Nie zgodzę się ze sformułowaniem, że człowiek 20+ nie wie, czego chce, jest gówniarzem i generalnie powinien wrócić do piaskownicy, a po przekroczeniu magicznej 30, człowiek staje się kimś zupełnie innym. Mam dużo starszych znajomych i szczerze? Nie widzę żadnej różnicy...Zgodzę się tylko z tym, że po 30 jest się na pewno bardziej stabilnym finansowo.

[chwast]

Branie kredytu na ekspres do kawy albo sandały za siedem stow... Nie no faktycznie super

Sent from my SK17i using Tapatalk

[mpt]

Napisane przez mylady21

W dzisiejszych czasach ludzie w tym wieku są potwornie niedojrzali.
W mniejszym stopniu kobiety, w większym mężczyźni.

Widzę, że dajesz się nieźle formować - "w dzisiejszych czasach...", "niedojrzałość", "w Ameryce ludzie mają odwagę zmieniać pracę...", "ekspres na kredyt". Prawda jest taka, że podział finansowy był zawsze, teraz jest drogo - kiedyś były inne finansowe zagwozdki. Można wyjeżdżać

[Vivienne]

Haha, brać kredyt na ekspres za 7 stów, zarabiając 1200 zł, no bomba
Pragnęłabym zauwazyć, że wtedy o żadnym ekspresie się nie myśli, bo szkoda pieniędzy. Poza tym uważam, że branie kredytu na buty czy ekspres uważam za straszne.

Ok, rozumiem, że w miejsce tego nieszczęsnego ekspresu można wstawić.. no nie wiem, lodówkę czy pralkę. Ale jak ktoś brałby kredyt na tego typu sprzęt to gwarantuję, że raczej nie na lepszą pralkę z praniem parowym i tego typu bajerami czy dwudrzwiową lodówkę z kostkarką do lodu, ale zwykły standardowy sprzęcior.

Od siebie dodam, że jestem w trakcie studiów i za swoją pensję nie dałabym rady sama się utrzymać. Życie tylko we dwoje i na pewno z jakimiś wyrzeczeniami. Chciałabym wypowiedzieć tytułowe zdanie... ale biorąc pod uwagę, że studia za rok kończę, a perspektyw lepszych nie widać, to szczerze wątpię Aczkolwiek i tak jestem w o wiele lepszej sytuacji niż wiele moich rówieśników. Ale co z tego, jak i tak mało.

[vanadis]

Napisane przez Vivienne

Haha, brać kredyt na ekspres za 7 stów, zarabiając 1200 zł, no bomba

źle, źle, źle ! Ekspres za 2tyś ! pensja za 1200 (ok moja teraźniejsza to 700 ale co tam ) odkładając 3zł codziennie przez kolejne 550 dni w końcu go sobie kupisz A jaka przyjemność z picia kawy !

Nie żebym się czepiała ale sprawdzałaś jakie jest % przy pożyczkach wszelakich? założmy biorę kredyt na 100tys (zeby wyremontować kawalarkę która dostałam w spadku) i musze oddać za 20lat 200tys ;]

[ulinkaaa]

Napisane przez Narrhien

Zamiast narzekać i narzekać to się zbierzcie i coś zróbcie, jak wam źle.


Ja tam i studiuję, i pracuję, zarabiam jak na takie warunki dobrze i nie narzekam na moje życie, stać mnie na to, czego potrzebuję i chcę, ale może dlatego, ze zamiast narzekać to od lat zakasuje rękawy i każdej pracy się imam. I nie kręcę nosem jak księżniczka, że olaboga, za 10zł/h to ja nie będę pracować,bo kiedyś pracowałam za 20zł/h.

Ludzie! - do czegoś w zyciu dochodzi się tylko ciężką pracą, a początek ciężkiej pracy to zwykle niska stawka. Zamiast gadać po próżnicy znajdźcie sobie pożyteczne zajęcie.

Jakoś wśród moich studiujących znajomych mało kto ma problemy finansowe, chociaż wiadomo, takie narzekacze jak tutaj równiez się znajdą, bo tak źle i źle i źle,i najlepiej siedzieć i narzekać.

Podpisuję się pod tym. Ja studiowałam i pracowałam, pracuję w zawodzie wyuczonym, co ciekawe przez większość określanym jako słabo płatnym, ja uważam zgoła inaczej. Nie narzekam, ani na pracę, ani na zarobki. Chociaż na początku kokosów nie było.

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;34064109]BO prawda taka, że najpeirw, by ludzie przestali być biedni - państwo powinno pomóc. A nie tylko po dupie kopać.

NIGDY społeczeństwo nasze się nie wzbogaci przy takim kopiodupstwie państwa, bo nie ma takiej realnej możliwości. Nie będę wspierała polskiej gospodarki, bo mnie na to nie stać.

[/QUOTE]

Z tym też się zgadzam

[21kasia21]

Mam 24 lata i gdybym zaszła teraz w ciążę to jedyne o co bym się martwiła to o kasę, bo dojrzała do "tematu" się czuję i z tego co widzę, to niektóre moje rówieśniczki lub też dziewczyny dwa, rok młodsze również obawiałyby się tylko o pieniądze. I jestem święcie przekonana, że gdyby nie kasa to więcej młodych kobiet decydowałoby się na ciążę.

Chciałabym mieć dziecko już, na prawdę, ale z przyczyn właśnie finansowych się na nie nie decyzujemy z mężem. Moja mama twierdzi, że jak jest dziecko, to i pieniądze się znajdą i nie ma na co czekać. Ja znów wychodzę z założenia, że mieć dziecko, to nie problem, ale chcę mu zapewnić godziwe warunki życia, a nie zastanawiać się, skąd wziąć pieniądze na pampersy czy zupki.

[lemoorka]

Napisane przez mylady21

W dzisiejszych czasach ludzie w tym wieku są potwornie niedojrzali.
W mniejszym stopniu kobiety, w większym mężczyźni.

Co nie oznacza, że kobiety nie mają silnego instynktu macierzyńskiego, i że "w trakcie" nie robią się dojrzalsze. Ale instynkt i chęc posiadania dziecka a dojrzałość to dwie różne sprawy.

Osobiście znam jeden przypadek mamy 20-letniej, która ma świadome i dojrzałe podejście do tematu.

Jak dla mnie powinnaś być nominowana w kategorii świr roku za wypowiedzi


A teraz Ci powie coś mądrego magister uczelni ekonomicznej Nigdy nie bierze się kredytu na produkty, ktore na siebie nie zarabiają bo tracisz na tym podwójnie. A dlaczego? Bo spłacasz oprocentowana pozyczke/kredyt a wartosc przedmiotu spada

[Elfia4]

Napisane przez vanadis

źle, źle, źle ! Ekspres za 2tyś ! pensja za 1200 (ok moja teraźniejsza to 700 ale co tam ) odkładając 3zł codziennie przez kolejne 550 dni w końcu go sobie kupisz A jaka przyjemność z picia kawy !

Nie żebym się czepiała ale sprawdzałaś jakie jest % przy pożyczkach wszelakich? założmy biorę kredyt na 100tys (zeby wyremontować kawalarkę która dostałam w spadku) i musze oddać za 20lat 200tys ;]

Dla tej satysfakcji z zakupu wolę odłożyć pieniądze, niż brać wszystko na kredyt i później zaciskać pasa, żeby go spłacić.

Te "darmowe" kredyty są obciążone takim opłatami, że szok - te wszystkie prowizje, ubezpieczenia powodują, że same odsetki, to tylko część rzeczywistych kosztów.
U mnie w rodzinie zawsze było tak, że stawialiśmy sobie jakiś cel - głównie remont czegoś czy wymiana i tak długo odkładaliśmy, aż mogliśmy zrobić to za gotówkę. A przy okazji na lokacie narastały odsetki od oszczędności
Owszem zdarzało sie nam pożyczać, ale albo drobne sumy od bliskiej rodziny, albo mama brała pożyczkę z pracy (w kasie zapomogowo-pożyczkowej płaci się tylko jakieś symboliczne kwoty za udzielenie pożyczki). Branie kredytu na jakieś fanaberie jest dla mnie bez sensu. Owszem kredyt hipoteczny na zakup mieszkania to często konieczność, czasem trzeba kupić niezbędny sprzęt, a akurat nie ma żadnych oszczędności, ale zakup czegoś na kredyt tylko dla przyjemności (np. picia dobrej kawy) to moim zdaniem rozrzutność.

Nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś, kto ma możliwość odłożenia chociaż paru groszy nie oszczędza. Zawsze może wyskoczyć jakiś nieprzewidziany wydatek i nawet przy niewielkich dochodach warto mieć jakąś rezerwę.

[vanadis]

Napisane przez Elfia4

Dla tej satysfakcji z zakupu wolę odłożyć pieniądze, niż brać wszystko na kredyt i później zaciskać pasa, żeby go spłacić.
Nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś, kto ma możliwość odłożenia chociaż paru groszy nie oszczędza. Zawsze może wyskoczyć jakiś nieprzewidziany wydatek i nawet przy niewielkich dochodach warto mieć jakąś rezerwę.

Wiesz co wydaje mi się, że duuża większość społeczeństwa sobie odkłada bo inaczej się po prostu nie da. Zawsze powinien być ten zapas. I robiąc zapasy pieniędzy jak już gnębimy ten ekspres do kawy to wybiorę tani chiński za te 700zł niż 2tyś bo Polskie. Jeśli bym miała tą nadwyżkę pieniędzy i tak bym wolała włożyć na czarną godzinę niż kupić sobie spodnie za 700zł. Wolę kupić 3pary za te 50zł niż jedne za 700. I tak się przetrą i tak, a mając więcej (trudno niech bedzie i słaba jakość!) mogę sobie pozwolić na więcej modeli i jak już coś nie będzie się nadawać do użytku to po prostu się tego pozbędę.
Wczoraj był materiał o produkcji Cydru. W Polsce, która jest królestwem jabłek są tylko 2firmy produkujące ten napój. Czemu? Bo się nie da przejść przepisów prawnych. I dzięki temu nie ma dodatkowych miejsc pracy w fabryce przy produkcji trunku. Więc nie chce mi się czytać, ze wybierając chiński towar (choć wyboru to ja żadnego nie mam) przyczyniam się do gnębienia polskiej gospodarki.

[Diament83]

Ja wyjezdzajac 8 lat temu z naszej kochanej ojczyzny mialam przypuszczenia ze jeszcze przez najblizsze kilkanascie lat sie nic nie zmieni.Bez pomocy rodzicow mlodym ludziom jest sie bardzo trudno ustatkowac.Mowie tutaj ogolnie i mlodym pokoleniu Polakow.wyjechalam jako mloda osoba w sina dal i ani mi sie sni wracac.Tu pracuje za godziwe pieniadze,jestem szanowana jako doswiadczony pracownik,nie musze sie marwic o przyszlosc.Wszyscy moi znajomi z tego samego rocznika powyjezdzali w swiat,i o dziwo nikt nie wraca.Nie namawiam na wyjazd za granice ,kazdy jest kowalem swego losu,ale ten kraj to szambo i to wina politykow.Korupcja,nepoty zm,biurokracja,nedzne zarobki.Czy to sie kiedys zmieni?

[201703081551]

Napisane przez mylady21

Ty chyba nie doczytałaś.

1) to był tylko przykład
2) cofnij się w górę mojego postu i przeczytaj raz jeszcze
3) na taki wydatek można odkładać lub wziąć kredyt
4) Amerykanie mogą zmieniać pracę i się przeprowadzać, bo ryzyko mają w genach. Ich przodkowie podejmowali większe. Tylko u nas naród taki wielce strachliwy, a przez to że nie ma rotacji, to te pensje są mrożone i wszystko stoi w miejscu.

Jeśli ktoś nie ma odwagi, żeby szukać, zmieniać iść do przodu, to może mieć pretensje tylko do siebie.

Tak, bo Polska i Ameryka to to samo, niezłe porównanie

I powiedź mi co ma odwaga do sytuacji gospodarczej w Polsce?
Będę odważna jak... ??-no chyba tylko jak w ciemno wyjadę za granice szukać lepszego grosza
Albo założę biznes pakując się w tą całą papierologię a jak się nie uda utonę w długach (nie żebym byłą przeciwko własnej działalności, ale po prostu rozumiem obawy większości ludzi).

Czy Ci wszyscy Twoi znajomi i Ty utrzymujecie się sami? Będąc na studiach utrzymywałaś się całkiem sama, bez niczyjej pomocy?
Pytam, bo jestem ciekawa moze to rzeczywiście ja robie coś nie tak...?

Ja utrzymywałam się całkiem sama, i brałam pracę jak leci,bez wybrzydzania, pracowałam nawet za 5 zł na rękę bo trzeba było coś do buzi włożyć i zapłacić rachunki, ale to nie znaczy że mam się godzić z tą sytuacją i nie narzekać na to co się dzieje w Polsce

Nie wiem jaką mam się wykazać odwagą, by pracodawca dawał umowy o pracę? By płacił godnie?
Zaśmiać mu się w twarz?- to znajdzie kogoś innego na moje miejsce.
A niestety rachunki za coś trzeba płacić...

ps. sandały za 300 zł... dla mnie to kosmos przy wypłacie 1000 zł... Ty chyba naprawdę nie utrzymywałaś się sama ? za 300 zł to ja mam obiady na cały miesiąc jak się zepnę, zapłacone rachunki albo 4 pary butów. To chyba tylko na zasadzie: postaw się, a pokaż się
No i zgodzę się że biedny zawsze traci... bo kupi szajskie buty ale przynajmniej takie na jakie go stać...

[mylady21]

Wiecie co. Nie mamy co gadać. Jesteście po prostu głupie.

Zero rozumienia tekstu czytanego.

Zero umiejętności liczenia.

Zero rozumienia przykładów.

Ekspres stanowił przykład. Kredyt stanowił przykład i do stu diabłów, napisałam to!

Tak trudno zrozumieć co się czyta?

Równie dobrze to mogłaby być suszarka, czy cokolwiek innego. Czy nawet żywność. Jeśli ktoś je byle co, prędzej czy później więcej wyda na lekarzy.
Nie rozumiecie, że na tanie rzeczy wydajecie więcej?

A do dziewczyn,które mają po dawadzieścia- dwadzieścia parę lat, zobaczycie, jak za dziesięć lat będziecie myśleć. Czasem będziecie się wręcz z siebie śmiać.

Za pewne nie uświadamiacie sobie tego, bo waszych znajomych w zbliżonym wieku. W moim otoczeniu przeważają osoby przed czterdziestką, po, i ok. pięćdziesiątki. A starsze osoby myślą zupełnie inaczej niż Wy. Dużo z nimi rozmawiam, wymieniam poglądy, słucham doświadczeń - wychodzę z założenia, że lepiej się uczyć na cudzych błędach niż na własnych.

Napisane przez Diament83

Ja wyjezdzajac 8 lat temu z naszej kochanej ojczyzny mialam przypuszczenia ze jeszcze przez najblizsze kilkanascie lat sie nic nie zmieni.Bez pomocy rodzicow mlodym ludziom jest sie bardzo trudno ustatkowac.Mowie tutaj ogolnie i mlodym pokoleniu Polakow.wyjechalam jako mloda osoba w sina dal i ani mi sie sni wracac.Tu pracuje za godziwe pieniadze,jestem szanowana jako doswiadczony pracownik,nie musze sie marwic o przyszlosc.Wszyscy moi znajomi z tego samego rocznika powyjezdzali w swiat,i o dziwo nikt nie wraca.Nie namawiam na wyjazd za granice ,kazdy jest kowalem swego losu,ale ten kraj to szambo i to wina politykow.Korupcja,nepoty zm,biurokracja,nedzne zarobki.Czy to sie kiedys zmieni?

Nie to się nie zmieni, bo jak widzisz, mamy taki naród. Niezbyt mądry, niedoinformowany, i tchórzliwy. Ty musiałaś zaryzykować też, żeby wyjechać, czy nie?

[Cathas]

Napisane przez mylady21

Wiecie co. Nie mamy co gadać. Jesteście po prostu głupie.

Zero rozumienia tekstu czytanego.

Zero umiejętności liczenia.

Zero rozumienia przykładów.

Ekspres stanowił przykład. Kredyt stanowił przykład i do stu diabłów, napisałam to!

Tak trudno zrozumieć co się czyta?

Równie dobrze to mogłaby być suszarka, czy cokolwiek innego. Czy nawet żywność. Jeśli ktoś je byle co, prędzej czy później więcej wyda na lekarzy.
Nie rozumiecie, że na tanie rzeczy wydajecie więcej?

A do dziewczyn,które mają po dawadzieścia- dwadzieścia parę lat, zobaczycie, jak za dziesięć lat będziecie myśleć. Czasem będziecie się wręcz z siebie śmiać.

Za pewne nie uświadamiacie sobie tego, bo waszych znajomych w zbliżonym wieku. W moim otoczeniu przeważają osoby przed czterdziestką, po, i ok. pięćdziesiątki. A starsze osoby myślą zupełnie inaczej niż Wy. Dużo z nimi rozmawiam, wymieniam poglądy, słucham doświadczeń - wychodzę z założenia, że lepiej się uczyć na cudzych błędach niż na własnych.



Nie to się nie zmieni, bo jak widzisz, mamy taki naród. Niezbyt mądry, niedoinformowany, i tchórzliwy. Ty musiałaś zaryzykować też, żeby wyjechać, czy nie?

Zgłosiłam.

Przykład na co? Na głupotę?

Nie rozumiesz, że jeśli ktoś, kto zarabia mało "ryzykuje" biorąc kredyt na coś, co nie jest mu potrzebne, najczęściej traci?

Zarabiam dużo w porównaniu ze znajomymi ze studiów, mam umowę o pracę od początku, dodatki, premie, podwyżki, itp. A mimo to, jakbym miała brać kredyt na buty, perfumy, itp., to chyba bym na głowę upadła.
Tak jak mówi Lemoorka, są rzeczy, na które można wziąć kredyt i są rzeczy, na które nie warto.

No ale czego wymagać od osoby, która przy pensji 1500 zł brałaby kredyt na buty, bo tylko te za 350 gwarantują jakość, jakie za 150 czy 200 już nie.

[Diament83]

Napisane przez mylady21

Wiecie co. Nie mamy co gadać. Jesteście po prostu głupie.

Zero rozumienia tekstu czytanego.

Zero umiejętności liczenia.

Zero rozumienia przykładów.

Ekspres stanowił przykład. Kredyt stanowił przykład i do stu diabłów, napisałam to!

Tak trudno zrozumieć co się czyta?

Równie dobrze to mogłaby być suszarka, czy cokolwiek innego. Czy nawet żywność. Jeśli ktoś je byle co, prędzej czy później więcej wyda na lekarzy.
Nie rozumiecie, że na tanie rzeczy wydajecie więcej?

A do dziewczyn,które mają po dawadzieścia- dwadzieścia parę lat, zobaczycie, jak za dziesięć lat będziecie myśleć. Czasem będziecie się wręcz z siebie śmiać.

Za pewne nie uświadamiacie sobie tego, bo waszych znajomych w zbliżonym wieku. W moim otoczeniu przeważają osoby przed czterdziestką, po, i ok. pięćdziesiątki. A starsze osoby myślą zupełnie inaczej niż Wy. Dużo z nimi rozmawiam, wymieniam poglądy, słucham doświadczeń - wychodzę z założenia, że lepiej się uczyć na cudzych błędach niż na własnych.



Nie to się nie zmieni, bo jak widzisz, mamy taki naród. Niezbyt mądry, niedoinformowany, i tchórzliwy. Ty musiałaś zaryzykować też, żeby wyjechać, czy nie?

Ryzykowalam i to duzo.Ale wiedzialam ze nie mam wyjscia.Ryzyko czasem sie oplaca.a za ta nasza Polske pozostaje sie modlic do Najwyzszego o rozum dla naszych panow politykow.Bo w koncu kiedys rozbiora ta Polske na kawalki tak jak kiedys .

[mad86]

Ty to chrzanisz jak potluczona Jak ktos nie ma to nie wyda. Proste?

[wenedka]

Napisane przez mroja

A co w takich Stanach czy Anglii ludzie studiując, też jednocześnie harują na etacie?- wątpie...bo studia same w sobie im zapewniają potem przyszłość.

Pozdrawia studentka z UK, która od 3 lat nieprzerwanie pracuje
Większość moich znajomych pracuje w czasie roku akademickiego, a w wakacje bardzo często na cały etat, żeby zaoszczędzić na rok akademicki

Przyszłość w Anglii nie jest już taka pewna. Znam wiele osób po studiach, które nie najlepiej sobie radzą.


Co do pytania zadanego przez autorkę wątku, nie mogę odpowiedzieć twierdząco i nie bardzo się tym przejmuję. Studia traktuję jako okres przejściowy i mam nadzieję, że kiedyś (a pewnie zbyt szybko to nie nastąpi) będzie lepiej.

[mylady21]

Na to, co jest mu potrzebne, czy na to co mu nie jest potrzebne!
Co za różnica!
Chodzi tylko o to że na rzeczy droższe więcej się wydaje, napisałam że to przykład a wszystkie żeście to wzięły totalnie dosłownie!
Żeby jedna nie doczytała, to bym mogła zrozumieć!

Nie ważne czy to jest kredyt, czy zmiana pracy, czy wyjazd zagraniczny!
Chodzi o podejmowanie ryzyka!

Jesli nie podejmujesz ryzyka, nic w życiu nie osiągniesz.

---------- Dopisano o 17:49 ---------- Poprzedni post napisano o 17:48 ----------

Napisane przez mad86

Ty to chrzanisz jak potluczona Jak ktos nie ma to nie wyda. Proste?

Jeśli ma na tanie, to może ta samą kasę odłożyć na droższe i lepsze! Zamiast co chwila kupować nowe.
PROSTE?
To nie ja wymyśliłam powiedzenie, że biednych ludzi nie stać na tanie rzeczy

[chwast]

Napisane przez mylady21

Na to, co jest mu potrzebne, czy na to co mu nie jest potrzebne!
Co za różnica!
Chodzi tylko o to że na rzeczy droższe więcej się wydaje, napisałam że to przykład a wszystkie żeście to wzięły totalnie dosłownie!
Żeby jedna nie doczytała, to bym mogła zrozumieć!

Nie ważne czy to jest kredyt, czy zmiana pracy, czy wyjazd zagraniczny!
Chodzi o podejmowanie ryzyka!

Jesli nie podejmujesz ryzyka, nic w życiu nie osiągniesz.

---------- Dopisano o 17:49 ---------- Poprzedni post napisano o 17:48 ----------



Jeśli ma na tanie, to może ta samą kasę odłożyć na droższe i lepsze!
PROSTE?

Widocznie słabo wychodzi Ci dawanie przykładów, skoro nikt nie zrozumiał, albo po prostu zrobiło Ci się głupio. Teraz piszesz o odkładaniu na droższe, wcześniej o braniu kredytów

[blaskskonca]

Jak ja kocham teksty pt: zaradny sobie poradzi, trzeba tyrać, a nie narzekać. Nie wiem kiedy Ci "wybitnie ogarnięci", dobrze zarabiajacy ludzie zrozumieją, ze KAZDEMU należy się godna płaca. To, ze ktoś jest mniej inteligenty, czy postanowił pracować na kasie nie znaczy, ze ma teraz zdychać z głodu.


Ja osobiście pracuję głownie w wakacje.. chce tu skonczyć studia, gdzieś sie zaczepić w zawodzie, a jeśli nic z tego nie wyjdzie, to mam zamiar wyjechać stąd na zawsze.

[chwast]

Napisane przez blaskskonca

Jak ja kocham teksty pt: zaradny sobie poradzi, trzeba tyrać, a nie narzekać. Nie wiem kiedy Ci "wybitnie ogarnięci", dobrze zarabiajacy ludzie zrozumieją, ze KAZDEMU należy się godna płaca. To, ze ktoś jest mniej inteligenty, czy postanowił pracować na kasie nie znaczy, ze ma teraz zdychać z głodu.


Ja osobiście pracuję głownie w wakacje.. chce tu skonczyć studia, gdzieś sie zaczepić w zawodzie, a jeśli nic z tego nie wyjdzie, to mam zamiar wyjechać stąd na zawsze.

no niestety to nigdy nie nastąpi.

[Cathas]

Powiem tak, z mojego punktu widzenia buty za 350 zł. nie są potrzebne osobie z 1000 czy1500 zł. pensji. Tak samo jak ekspres do kawy itp.

A co do ryzyka - śmiem twierdzić, że tych, którzy coś osiągają ryzykując jest mało. Taka mniejsza mniejszość, reszta potem ledwo ciągnie, albo nawet nie.
Poza tym, jak ma zaryzykować kasjerka z 1500 zł pensji - no słucham?

[mylady21]

Napisane przez chwast

Widocznie słabo wychodzi Ci dawanie przykładów, skoro nikt nie zrozumiał, albo po prostu zrobiło Ci się głupio. Teraz piszesz o odkładaniu na droższe, wcześniej o braniu kredytów

Nieprawda.
napisałam dokładnie "3) na taki wydatek można odkładać lub wziąć kredyt"

---------- Dopisano o 17:56 ---------- Poprzedni post napisano o 17:54 ----------

Napisane przez Cathas

Powiem tak, z mojego punktu widzenia buty za 350 zł. nie są potrzebne osobie z 1000 czy1500 zł. pensji. Tak samo jak ekspres do kawy itp.

A co do ryzyka - śmiem twierdzić, że tych, którzy coś osiągają ryzykując jest mało. Taka mniejsza mniejszość, reszta potem ledwo ciągnie, albo nawet nie.
Poza tym, jak ma zaryzykować kasjerka z 1500 zł pensji - no słucham?

Szukać innej pracy i nie bać się jej zmienić? Tak chyba ludzie robią.
Na pewno zmienisz swoje życie siedząc w miejscu.

[mpt]

Napisane przez mylady21

Za pewne nie uświadamiacie sobie tego, bo waszych znajomych w zbliżonym wieku. W moim otoczeniu przeważają osoby przed czterdziestką, po, i ok. pięćdziesiątki. A starsze osoby myślą zupełnie inaczej niż Wy. Dużo z nimi rozmawiam, wymieniam poglądy, słucham doświadczeń - wychodzę z założenia, że lepiej się uczyć na cudzych błędach niż na własnych.

Jeżeli rozmawiałaś w takim samym tonie, w jakim rozmawiasz z nami, to nie dziwię się, że niewiele z tych rozmów wyniosłaś. Starsze osoby myślą inaczej niż młodsze, bo żyły w innych czasach. Wystarczy mieć 40 lat, żeby mieć zupełnie inne doświadczenia. I zapewniam Cię, że na cudzych błędach w swoim życiu zawodowym na pewno nie skorzystasz i nie nauczysz się niczego. Więc może czas zacząć myśleć samodzielnie zamiast powtarzać zasłyszane slogany.

[mad86]

Napisane przez mylady21

Jeśli ma na tanie, to może ta samą kasę odłożyć na droższe i lepsze! Zamiast co chwila kupować nowe.
PROSTE?
To nie ja wymyśliłam powiedzenie, że biednych ludzi nie stać na tanie rzeczy

a od kiedy to drozsze=lepsze? Jak czytam te twoje posty to mam wrazenie, ze to Ty urodzilas sie wczoraj, a nie ludzie, ktorym to zarzucasz
Nie widze, zadnej roznicy pomiedzy moimi japonkami za 100zl, a japonkami za 3zl. Dla moich wlosow lepsza jest odzywka za 5 zl niz za 15. Moja torba za 150zl juz dawno lezakuje na smietniku, podczas gdy ta za 30zl jest jak nowa. Oczywiscie nie twierdze, ze jest to regula, ale po to mam galy, zeby ocenic stosunek ceny do jakosci.
Ja juz mialam sprzet drozszy,2x drozszy, bo niby lepszy. Czego sie z tego nauczylam? Ze w czasach, gdy sprzet ma dzialac byle do konca gwarancji,nie warto ladowac pieniedzy.

[vanadis]

Napisane przez mylady21

Na to, co jest mu potrzebne, czy na to co mu nie jest potrzebne!
Co za różnica!
Chodzi tylko o to że na rzeczy droższe więcej się wydaje, napisałam że to przykład a wszystkie żeście to wzięły totalnie dosłownie!
Jeśli ma na tanie, to może ta samą kasę odłożyć na droższe i lepsze! Zamiast co chwila kupować nowe.
PROSTE?
To nie ja wymyśliłam powiedzenie, że biednych ludzi nie stać na tanie rzeczy

Co znaczy co chwila kupować nowe? Mam suszarkę za 25zł i służy mi już 6rok, mam telefon komórkowy sprzed uhuhuhu 8? i wysyła smsy dalej(kupiony za 1zł a co ), mam spodnie za 40zł sprzed 1,5 roku i też w nich chodzę często. No faktycznie jaka ja niezaradna życiowo kupując i wymieniając co chwila tanie rzeczy Oglądałaś kiedyś porównanie kosmetyków/ciuchów ? Wiesz, że bardzo często tańsze są lepsze? Wiesz, ze był materiał w ddtv na ten temat? Mając 3 ciuchy za 100zł i ich odpowiedniki za grubo ponad 800, trzech znawców mody miało problemy z rozróżnieniem tych ciuchów ? I się wymyli w typach ?
I tak wolę sobie co pół roku kupić spodnie za 50zł niż raz za 700i codziennie przez 5lat latać w nich do pracy

[mylady21]

Napisane przez mad86

a od kiedy to drozsze=lepsze? Jak czytam te twoje posty to mam wrazenie, ze to Ty urodzilas sie wczoraj, a nie ludzie, ktorym to zarzucasz
Nie widze, zadnej roznicy pomiedzy moimi japonkami za 100zl, a japonkami za 3zl. Dla moich wlosow lepsza jest odzywka za 5 zl niz za 15. Moja torba za 150zl juz dawno lezakuje na smietniku, podczas gdy ta za 30zl jest jak nowa. Oczywiscie nie twierdze, ze jest to regula, ale po to mam galy, zeby ocenic stosunek ceny do jakosci.
Ja juz mialam sprzet drozszy,2x drozszy, bo niby lepszy. Czego sie z tego nauczylam? Ze w czasach, gdy sprzet ma dzialac byle do konca gwarancji,nie warto ladowac pieniedzy.

Czy ja mówię, że to jest zasada czy reguła? Oczywiście nie.
Zależy też o czym dokładnie mówimy.
Są rzeczy, za które - rzeczywiście - płacisz oczywiście za markę/metkę. A to jest i tak robione w gdzieś w Chinach czy w innym Marrakeszu, w tej samej fabryce.

Tak jest np. z cieniami Chanel i Burjuois - robione w tej samej fabryce
Odróżniania rzeczy złej jakości od dobrej można się nauczyć... na błędach cudzych, własnych, ale można.

Skoro przykład ekspresu okazał się za trudny, to może ja wiem?
Takie np. skarpetki. Czy jest lepiej kupić parę za 10zł,porządnej polskiej firmy czy te za 2 zł które są do wyrzucenia po dwóch użyciach ? Co nie znaczy, że kupię skarpetki CK za 80

decyduje proporcja jakości do ceny, a nie sama cena - ujmując to w skrócie.

Chciałybyście wydawać jak najmniej a zarabiać jak najwięcej. To skąd te firmy, które zatrudniają ludzi maja brać pieniądze? Cholerne, zamknięte błędne koło. Czy to jest tak trudno zrozumieć? Nigdy nie wyjdziemy z impasu, dopóki nie zmieni się tok myślenia ludzi.

A co do ryzyka.
Może i większość z tych co ryzykuje traci.

Ale nie znam nikogo, kto by osiągnął dużo, a samodzielnie bez ryzyka.

Poza tym im mniej masz, tym mniej ryzykujesz.

Dlatego ja się nigdy nie bałam

[Cathas]

Napisane przez mylady21

Nieprawda.
napisałam dokładnie "3) na taki wydatek można odkładać lub wziąć kredyt"

---------- Dopisano o 17:56 ---------- Poprzedni post napisano o 17:54 ----------



Szukać innej pracy i nie bać się jej zmienić? Tak chyba ludzie robią.
Na pewno zmienisz swoje życie siedząc w miejscu.

A jak innej pracy nie ma? Bo wiek nie ten, kwalifikacje za niskie, dzieci ma?

Napisane przez vanadis

Co znaczy co chwila kupować nowe? Mam suszarkę za 25zł i służy mi już 6rok, mam telefon komórkowy sprzed uhuhuhu 8? i wysyła smsy dalej(kupiony za 1zł a co ), mam spodnie za 40zł sprzed 1,5 roku i też w nich chodzę często. No faktycznie jaka ja niezaradna życiowo kupując i wymieniając co chwila tanie rzeczy Oglądałaś kiedyś porównanie kosmetyków/ciuchów ? Wiesz, że bardzo często tańsze są lepsze? Wiesz, ze był materiał w ddtv na ten temat? Mając 3 ciuchy za 100zł i ich odpowiedniki za grubo ponad 800, trzech znawców mody miało problemy z rozróżnieniem tych ciuchów ? I się wymyli w typach ?
I tak wolę sobie co pół roku kupić spodnie za 50zł niż raz za 700i codziennie przez 5lat latać w nich do pracy

Ja też. Nie zawsze, ale w wielu przypadkach. Nie oszczędzam jedynie na jedzeniu, butach, płaszczach i perfumach. Ale mimo to nigdy nie kupuję "ponad stan". I żyję.