Masowa Przemoc Wobec Zwierząt!!!

[HELLOKITTY]

Może nie powinnam pytać w tym wątku ale CO SĄDZICIE O ZOO?

[czarny kot]

Napisane przez esfira

tak, zjadali mózg przodka i ot tego się wzieło sporo prionowych chorób, np. choroba kuru
przypomniał mi sie jeszzce inny kon z kopalnii- bataille

No wybacz, skad mogli wiedziec? Takie mieli wiezenia...
Heh, nie dojdziemy do porozumienia. Ty uwazasz ze jak szanowac to nie jesc, i mordowac sie z wymyslaniem jak przyzadzic soje zeby nie smakowala tak samo (kotleciki z soji, pasztet z soji, ser z soi, mleko z soi :/). Ja niekoniecznie. Ale nie kupila bym napewno karpia po to zeby go przytachac w torbie do domu na wpol zywego, wrucic do wanny zeby sie kolejne godziny meczyl i dopiero go zabic. Tak samo kupujac/przyjmujac zwierzaka do domu najpierw bym poczytala o nim (jesli to co innego niz dachowiec) i czym mam warunki na utrzymanie go (duzy pies w bloku bo nie wiem ze taki sie potrzebuje miejsca zeby wybiegac i jeden spacerek na siku to zamalo, pers bo ladnie na kanapie wyglada :/, pidbul bo sie go ludzie maja bac)...

[anakonda]

Witajcie!

Z jednej strony chciałabym ale z drugiej moja koleżanka z liceum odżywiała się dobrze. Kotlety sojowe, soczewica, nabiał etc. Nie jadła mięsa. Po 3 latach zachorowała na serce. Lekarze stwierdzili, że to przez jej wegetarianizm. Ja i tak nie wiem czy się nie zdecyduję. Pamiętam, że gadałam ze świnką na wsi, która jak się okazało na następny dzień stała się kiełbasą. (Gadam ze zwierzętami tzn prowadzę monologi...)

Kolezanka pewnie nie jadła nawet żadnego tłuszczu zwierzęcego. Ja chociarz mięsa nie jem wogóle(i to od paru dobrych lat) to chociarz od czasu do czasu jem rosół(wiem, że to nie wegetariańskie, lecz u człowieka organizm wykształcił się w jedzenie mięsa, świadczy o tym nasze uzębienie - dwie pary kieł, długie niejedzenie żadnego tłuszczu zwierzęcego może doprowadzić np. do choroby serca). Takich przypadków znam nawet sporo. Anemia, jakieś niepożadania w funkcjonowaniu serca, czasami nawet brak energii, a jeszcze rzadziej problemy w ciąży. Ja na takiej diecie" wegepodobnej" trzymam się bardzo dobrze i dobrze mi z tym. Czuje się o wiele lepiej po zjedzeniu wegetariańskiego obiadu, niż najedzeniu się mięsem. Lżej na ciele. A w dodatku odkrywam coraz to nową kuchnię wegetariańską i coraz nowsze, lepsze przepisy. I nie powiem, że jedzenie warzyw jest takie bleh, niedobre, nie ma smaku. Bzdura. Z samych warzyw, bez dodatku żadnego mięsa można zrobić o wiele lepsze potrawy, niz z miesem.

Kiedyś zastanawiałam się czy zjadłabym mojego Frodzia (piesa) lub Bartolinkę (Szynszyla) w kryzysowej sytuacji. Myślę, że nigdy. Wolałabym umrzeć. Im oddałabym moje jedzenie.
A ja czasami zastanawiam się, co by było, gdyby mój pies czy kot urodził się np. kurczakiem.

Nigdy nie pozwolę na męczenie zwierząt i będę zawsze działać w tym kierunku. Chociażby przez podpisywanie petycji.

Ja też staram się robić wszystko co mogę, lecz i tak jest to bardzo mało. Niestety...

Aha. A filmy typu: Nie kupuj zwierząt z przemytu, albo reklama o zabijaniu fok jest dla mnie za ostra. Tylko mi szkodzi bo wiem, jak niewiele mogę z tym zrobić a świadomość tego co się dzieje mnie zabija. Mniej mnie wzruszją i mniej reaguje na akcje z chorymi dziećmi. Może to okrutne ale tak prawdaTak, najgorsza jest nasza bezsilność i to, że nie możemy nic na to poradzić...

[czarny kot]

Napisane przez HELLOKITTY

Może nie powinnam pytać w tym wątku ale CO SĄDZICIE O ZOO?

Nie popieram. Chyba ze pomaga w rozmnazaniu zagrozonych gatunkow.
Nie podoba mi sie jak zwierzak cale dnie spedza w klatce praktycznie bez ruchu, albo wydeptujac kolejne milimetry betonowej podlogi na tej samej sciezce.... Bylam raz w zyciu w zoo. No dwa, drugi raz byl punktem programu wycieczki w poznaniu czy gdzies tam, ale go nie pamietam, za mala bylam. Pamietam z tamtad starego lwa w malej klatce, na ktorego ryczale przechodzace dzieci, tylko po to zeby im odryczal :/

[esfira]

dwie pary kieł, długie niejedzenie żadnego tłuszczu zwierzęcego może doprowadzić np. do choroby serca).

koń też ma kły http://www.skullsunlimited.com/graph...e-skull-lg.jpg te zeby pomiędzy siekaczami a przedtrzonowymi^^

co do ZOO- bez sensu. teraz jest telewizja, można na animal planet zobaczyc słonia czy geparda, po co trzymać te biedne strorzenia w warunkach, w których się meczą??
jeszcze te niedżwiedzie koło ulicy na wybiegu w Wawie...bo to tak fajnie, jak się jedzue tramwajem i widac misia ;( biedne.
pół biedy, jak mają wybieg, ale jak tylko klatkę...
albo woliery z ptakami, z sępami i tak dalej- jak można W OGÓLE trzymac ptaka w klatce? a jeszcze ptaka szybującego, który potzrebuje wielkich przestrzeni do lotu...to jak żaba w szklance

[czarny kot]

ten lew o ktorym pisalam jak by zobaczyl wybieg w wawie to by zglupial od nadmiaru przestrzeni :/

[anakonda]

Napisane przez esfira

koń też ma kły http://www.skullsunlimited.com/graph...e-skull-lg.jpg te zeby pomiędzy siekaczami a przedtrzonowymi^^

Nie jestem w tych sprawach bardzo rozeznana, więc nie będę się z nikim spierać, lecz czy aby napewno są to kły?
Zauważ, że każde zwierze, które posiada kły jest mięsozerne, człowiek także.

[czarny kot]

Ta sa zanikniete kly :-D Oj esfira jest przyjaciolka zwierzat az do bolu. Jak ja bym miala takie trzonowce jak ten kon to tez bym tylko roslinki wpierdzielala. A ludzkie trzonowce w przedniej czesci szczeki sa bardziej ze wskazaniem miesozernym niz roslino (najszersze tylnie sluza do przezuwania roslin). Ewolucja, nic na to nie poradze. Dopiero niedawno odkryto (w stosunku do calej historii ludzkosci) ze mozna zastapic mieso innymi produktami. Dopiero od niedawna te produkty sa dostepne caly rok. No wyobraz sobie zielenine zima jakies 60 lat temu (nawet 20)... Bylo tylko to co sie dalo przez zime przechowac... Czyli glownie ziemniaki, kapusta, zboza/kasze i produkty pochodzenia zwierzecego... Zbilansuj na tym diete wykluczajac mieso
Dobra mialam juz sie nie wypowiadac o slusznosci (nie)jedzenia miesa

[czarny kot]

Dobra z tymi 20 to moze przesadzilam Choc bo ja wiem?

[cosma]

Niestety świat dzieli się na mięso i roślinożerców.Tak było ,jest i bedzie.Nie zmusi sie lwa to jedzenia trawy.
Człowiek nie jest jedyny, który zabija aby zjeść,ale niestety jest jedyny, który zabija z innych,niskich pobudek.
Ważne żeby ubój odbywał się w mozliwie humanitarny sposób.Jak słyszę o zwyrodnialcu, który wrzucał żywe świnki do wrzątku to mam ochotę też go tam wrzucić.Podobnie mam mordercze myśli gdy widzę jak rolnicy traktują konie na targach.
Ale wieś niestety słynie z takiego prymitywnego stosunku do zwierząt.Tam się nie "opieprzają".Steryliz acja jest be, nienaturalna,ale topienie małych kociąt jest już jak najbardziej po bożemu.
Nie jestem fanatykiem,ale pewne rzeczy są dla mnie nie do zaakceptowania-miedzy innymi futra(zwierzęta są w okrutny sposób zabijanie tylko po to aby jakaś pseudoelegantka mogła nosić ich futro),cyrk(oki ale bez zwierząt),polowania(niena widzę myśliwych),psie walki,corrida(dziwne że to się jeszcze odywa w 21 wieku).

[esfira]

Napisane przez anakonda

Nie jestem w tych sprawach bardzo rozeznana, więc nie będę się z nikim spierać, lecz czy aby napewno są to kły?
Zauważ, że każde zwierze, które posiada kły jest mięsozerne, człowiek także.

to są kły
a człowiek nie jest mięsożerny.
jest wszystkożerny
mięsożerny jest rekin albo kot- marchewka mu nie wejdzie.
są dowody anatomiczne na wszystkożernośc człowieka, ale budowa szczęk i uzębienie sa słabym dowodem
http://www.evolutionnyc.com//ImgUplo...967_961923.jpg
to czaszka tego zwierzaka
http://www.chantec5.co.uk/animaluk/a...cs/chinese.jpg
to sarenka wodna
sarenka wodna je to, co każda sarenka brzydzi się mięskiem
zasadowy odczyn w jamie gębowej np. wskazuje na roslinożernośc człowieka
jak znajde więcej, to wrzucę

[czarny kot]

Widze ze nie jestem tu sama Tyle ze polowania nie uwazam za nic zlego. Polskie prawo jest tu dosc surowe i prawdziwy mysliwy ma na mysli tez dobro zwierzat. Mysliwy jest gorszy od pozwyzszego rolnika co wrzuca prosiaka do wrzadku, bo sam zastrzelil dzika? Mysliwych w polsce jest malo i jest to drogi sport... Wujek - mysliwy, a jednak gania swoja zone za noszenie futra ze srebrnych lisow. I ma jedna racje: jeden woj czy sam zastrzlil bazanta czy kupil kure w sklepie (bazant mogl miec lepsze zycie i nie ginal powoli i w meczarniach). Z ta roznica ze nie odlawiaja zwierzat dla zysku, kontroluja populacje na stalym poziomie, zima dokarmiaja, jak byl ciezki rok i jest mniej zwierzyny nie lowia.

[esfira]

a może z punktu widzenia ekonomicznego?
Twoja decyzja przyczyni się do zmniejszenia plagi głodu. Obecnie pożywienia na świecie wystarcza dla 2,5 miliarda ludzi - dietą opartą na pokarmach roślinnych można wyżywić ponad 6 miliardów. Ilość zboża potrzebna, by położyć kres głodowi na świecie, to 40 mln ton, a ilość zboża, które w ciągu roku zjadają zwierzęta hodowlane na Zachodzie, to 540 mln ton
http://viva.org.pl/index.php?id=badz_wege

. Ludzie są z pewnością wszystkożerni. Jednak nasuwa się tu pytanie ?jak bardzo wszystkożerni?? Czy wszystkożerność znaczy: jedz to, co chcesz i jakich proporcjach chcesz? Jeśli wierzyć dzisiejszym popularnym ?zdroworozsądkowym? poradom ? to odpowiedz na to pytanie jest twierdząca. Wszystko, ale różnorodnie i umiarkowanie ?tak mówią nam dzisiaj dietetycy. Spójrzmy jednak na to, co mówią nam antropolodzy i najnowsze badania o ?wszystkożerności? ludzi. Człowiek i nasi ?człekopodobni? przodkowie mieli przez większość czasu naszego istnienia na ziemi (około 7mln lat) dietę bardzo zbliżoną do szympansów, z którym to gatunkiem dzielimy przecież najwięcej, bo około 98% genów (Leakey 1994). Składała się ona z 1,5 % produktów pochodzenia zwierzęcego , resztę stanowiły pokarmy pochodzenia roślinnego, czyli 98,5 % (Plaskett 2004a). Zbieractwo przez przeważająca większość czasu przeważało nad polowaniem, które zaostrzyło się dopiero około 100 000 lat temu, głównie na skutek migracji ludzi na tereny o zimniejszym klimacie i braku dostatecznych ilości wysokokalorycznych pokarmów roślinnych (Leakey 1994). Wg Dr Douglasa Grahama (Graham 2006), wybitnego specjalisty do spraw żywienia sportowców, doradcy dietetycznego i trenera Martiny Navratilowej, sami łatwo możemy sprawdzić, czy jesteśmy mięsożernymi drapieżnikami. Wyjdźmy po prostu głodni na wiejskie podwórko w środku lata, popatrzmy się na biegające tam kury, a potem przejdźmy do sadu i spójrzmy na dojrzewające w słońcu brzoskwinie, czereśnie i jabłka. Co wydaje się nam bardziej apetyczne, na widok czego cieknie nam ślina? Mamy ochotę rozszarpać i ugryźć kurę, czy brzoswkinie? Nasze delikatne kończyny górne przystosowane są do zbieractwa i chwytania, a nie rozszarpywania. Tak samo długość i budowa naszego przewodu pokarmowego oraz nasz układ zębów przystosowane są do diety przeważającej w pokarmy roślinne

a co do mysliwych, to może są i dobrze myśliwi. Ale są tez ci, którzy domagają się o prawo odstrzału wilków w bieszczadach, bo jest ich...uwaga...600 sztuk. o 600 za dużo chyba, jak dla nich.

[CinnaMoon]

Ponieważ jestem wszystkożerna, będę konsumować wszystko. I kicham na odczyn mojej jamy gębowej.
Typowy beton niestety.
Dla mnie podejście "zabijanie zwierząt to upadek człowieka, jedzmy soję - świat stanie się lepszy" jest przykładem podejścia skrajnego, które jak każda skrajność ma cokolwiek lichą szansę na realizację. To eksperyment - licho wie, jakie będą dla organizmu skutki wpierniczania genetycznie modyfikowanej soi w perspektywie na przykład 20 lat.
A co do szacunku, należy się tak zwierzętom, jak i ludziom.

BTW, wyobrażacie sobie pracującą 8-10 h/dobę kobietę w wieku lat 50, która nosem się podpiera i poświęca czas na bilansowanie swoich wegetariańskich posiłków? Bo ja nie. Po prostu siedzę i usiłuję sobie wystawić moją zmęczoną do granic możliwości mamę, która ryzykuje resztkę zdrowia celem zarzucenia konsumpcji "zwierzęcych zwłok". I nie idzie mi to.

[esfira]

a czym ma nam grozić spożyanie modyfikowanej genetycznie soi?
na paczce kotletów sojowych jest napisane "nie modyfikowane genetycznie" BTW

[CinnaMoon]

Nie wiem czym, to się okaże za tych 20 lat. Może wyrośnie nam dodatkowa para żołądków albo odnóża karakana? Licho wie.
A na Whiskasie jest napisane "zbilansowana karma dla kotów polecana przez Polskie Towarzystwo Weterynaryjne".

[esfira]

a czym grozi spożywanie mięsa modyfikowanego genetycznie i naszpikowanego antybiotykami oraz zawierającego wszystkie możliwe zanieczyszcze nie przemysłowej produkcji rolnej- pestycydy i nawozy sztuczne?
Może wyrośnie nam gdacząca marchewna na głowie.
wszystko ma swoje wady i zalety
a na opakowaniu wędliny jest uśmiechnięta świnka :| (to to whiskasa)

[CinnaMoon]

Może wyrośnie, nie neguję. Byłby to nielichy przełom we fryzjerstwie, coś na miarę wynalezienia płynu do trwałej ondulacji.
A poważniej - argumenty ekonomiczne, etyczne, quasireligijne nie przekonają mnie do tego, żebym nie jadła mięsa. Ze swojej strony mogę zrobić coś, co uważam za wykonalne, słuszne (i zbawienne), ale mięso po prostu lubię. Nie jem go dużo, ale jem i nie zrezygnuję.
Mozemy się licytować godzinami, bo nikt na 100% nie jest w stanie przewidzieć, jaki wpływ na zdrowie ma zanieczyszczenie środowiska, czym mogłoby się skończyć przejście ludzkości w tryb wege, etc. IMHO, większa jest szansa na wprowadzenie jakichś standardów uboju niż przerobienie wszystkich na konsumentów strączkowych.

Na marginesie, niekiedy wegetarianie kojarzą mi się ze Świadkami Jehowy. Nic nie mam przeciwko samej idei, ale argumentacja i nachalność doprowadzają mnie do białej gorączki. Przedstawiciele jednych i drugich z godnym podziwu uporem robią całemu ruchowi złą prasę.

[HELLOKITTY]

Nie sądzę, że marnowanie siły na przekonywanie kogoś do jedzenia lub zrezygnowania z mięsa jest potrzebne. Każdy ma prawo do swojej decyzji.
Warto się męczyć zastanawiając się co można zrobić, żeby było lepiej!

Ktoś wcześniej wspominał o setrylizacji, że jest niedobra czy coś.
Moja kicia umarła ponieważ nie była wysterylizowana. Kot lub pies (płci żeńskiej), który się nie rozmnaża ma duże prawdopodobieństwo nowotworu jakiegoś narządu rozrodczego. Szkoda, że wcześniej tego nie wiedziałam.

Aha i nie wyobrażam sobie jak wegetarianie sobie radzą ze sprawdzaniem każdziutkiego produktu czy nie ma w nim np. żelatyny. Słodycze, dżemy etc. Wszystko sprawdzać. Cieżko chyba?

[Laura2112]

Napisane przez HELLOKITTY

Kot lub pies (płci żeńskiej), który się nie rozmnaża ma duże prawdopodobieństwo nowotworu jakiegoś narządu rozrodczego.

To samo tyczy się samców, też grozi im rak prostaty czy jąder.
Przykro mi z powodu Twojej kici
Ileś lat temu nie mówiło się tyle o kastracji i niestety do dziś weci często o tym nie mówią, bo nie mają w tym żadnego interesu
Denerwuje mnie najbardziej, kiedy ktoś uparcie broni się przed wszystkimi argumentami przemawiającymi za zabiegiem, bo "nie będzie krzywdził swojego kochanego zwierzaczka". Jeśli umrze mu na raka bądź zginie pod kołami samochodu zaślepiony rują, to to dopiero jest krzywda. No i młode - mało ich jest skazanych na schronisko?

Co do zoo, mam mieszane uczucia. Pół biedy, jeśli warunki są dobre. Poza tym nie znamy losu każdego z tych zwierząt, mogły urodzić się w niewoli, być zabrane z cyrku itd. Ciężko przyzyczaić zwierzaka oswojonego w jakimś stopniu i przyzwyczajonego do opieki człowieka do ponownego życia na wolności.
Przypomina mi się zaraz dokument o zwierzakach w Nowym Orleanie, które po tragedii ostatniego żywiołu były osowiałe i tęskniły po prostu za zwiedzającymi. Tę rolę przejęli więc żołnierze, codziennie przechadzali się po zoo i zwierzęta ożywiły się, brakowało im codziennej publiczności. To tak na małe pocieszenie, że może nie wszędzie jest tak źle i zoo może być też dobrą alternatywą w pewnych przypadkach. Nie we wszystkich oczywiście, też wystarcza mi oglądanie lwa w tv Ale bądźmy realistami, nie pozamykamy przecież tych miejsc i swoje jakieś tam plusy też mają.
Podobnie zresztą jest ze schroniskami, jedne radzą sobie całkiem dobrze, w innych warunki i opieka są fatalne

[czarny kot]

Napisane przez Laura2112

Co do zoo, mam mieszane uczucia. Pół biedy, jeśli warunki są dobre. Poza tym nie znamy losu każdego z tych zwierząt, mogły urodzić się w niewoli, być zabrane z cyrku itd. Ciężko przyzyczaić zwierzaka oswojonego w jakimś stopniu i przyzwyczajonego do opieki człowieka do ponownego życia na wolności.
Przypomina mi się zaraz dokument o zwierzakach w Nowym Orleanie, które po tragedii ostatniego żywiołu były osowiałe i tęskniły po prostu za zwiedzającymi. Tę rolę przejęli więc żołnierze, codziennie przechadzali się po zoo i zwierzęta ożywiły się, brakowało im codziennej publiczności. To tak na małe pocieszenie, że może nie wszędzie jest tak źle i zoo może być też dobrą alternatywą w pewnych przypadkach. Nie we wszystkich oczywiście, też wystarcza mi oglądanie lwa w tv Ale bądźmy realistami, nie pozamykamy przecież tych miejsc i swoje jakieś tam plusy też mają.
Podobnie zresztą jest ze schroniskami, jedne radzą sobie całkiem dobrze, w innych warunki i opieka są fatalne

Jest sporo zoo ratujachych zwierzeta z przemytu, prywatnej nielegalnej hodowli, albo mlode matek zabitych lusownikow. Zwierzeta ktore i tak nie moga juz wrocic na wolnosc. Jesli zoo zapewnia dobra opieke, duzy wybieg i stra sie zeby zwierzeta mialy caly czas zainetesowanie to nie sadze zeby bylo im tak bardzo zle.
Ale jesli zoo powstalu tylko z mysla o sciaganiu kasy z odwiedzajacyh, zwierzeta maja ciasne klatki, sa wylapywane ze swoich naturalnych srodowisk to jestesm zdecydownaie przeciw. A bardzo duzo jest takich zoo.
Choc warszawski zoo ostatnimi czasy poczylilo krok naprzod i pracownicy staraja sie zachecic swoich podopiecznych do ruchu podzrucajac zabawki i chowajac jedzenie. Albo np szympansom wstawiaja slup lodu powieszony na konarze.

[201704240951]

niedawno była taka sprawa odnośnie koni

[esfira]

Napisane przez nika135

niedawno była taka sprawa odnośnie koni

jaka sprawa?? konie z Nałęczowa?

do Hellokitty- kotka zachorowała, bo nie była wysterylizowana, nie dlatego, że nie rodziła. Gdyby rodziła, zachorowałaby jeszcze szybciej. Mała różnica, ale istotna.

przypominam- dziś pola mokotowskie, wawa, dzień ziemi

[Anja15]

Wiadomo, że rozmowy na ten temat wzbudzają wiele emocji. Proponuję żeby nikt nie odbierał wszystkiego tak osobiście. Są tu wytaczane argumenty za i przeciw niejedzeniu mięsa, toczy się dyskusja, a czy kogoś te argumenty przekonają lub nie- jego sprawa.
Nie lubię agresywnych wegetarian, bo przez nich i na mnie krzywo patrzą, a ja taka nie jestem.
Ale kiedy ktoś mówi o krzywdzie zwierząt to widocznie jest to dla niego bardzo ważne i poruszające. Więc jeśli ktoś ten temat kwituje słowami: a ja lubię jeść mięsko bo lubię i nie mam zamiaru tego zmieniać uważam za nie fajne i świadczące o braku poszanowania dla poglądów innych.

[HELLOKITTY]

Napisane przez esfira

do Hellokitty- kotka zachorowała, bo nie była wysterylizowana, nie dlatego, że nie rodziła. Gdyby rodziła, zachorowałaby jeszcze szybciej. Mała różnica, ale istotna.

Hm to jaki sens ma stwierdzenie, że albo kot lub pies w pierwszych 3 latach powinien mieć młode bądz być wysterylizowany? I jak mogłaby moja kocica mieć nowotwór tego czego by już nie miała? (dodam, że nie znam się na medycznym aspekcie kastracji i t c)

[esfira]

Napisane przez Anja15

Ale kiedy ktoś mówi o krzywdzie zwierząt to widocznie jest to dla niego bardzo ważne i poruszające. Więc jeśli ktoś ten temat kwituje słowami: a ja lubię jeść mięsko bo lubię i nie mam zamiaru tego zmieniać uważam za nie fajne i świadczące o braku poszanowania dla poglądów innych.

zgadzam się w zupełnosci.

Hm to jaki sens ma stwierdzenie, że albo kot lub pies w pierwszych 3 latach powinien mieć młode bądz być wysterylizowany? I jak mogłaby moja kocica mieć nowotwór tego czego by już nie miała? (dodam, że nie znam się na medycznym aspekcie kastracji i t c)

nie zgadzam sie z tytm stwierdzeniem. według mnie kazde zwierze nie używane w hodowli powinno byc sterylizowane.
niekastrowana kotka która rodziła ma wieksze "szanse" na nowotwór i ropomacicze niz niekastrowana kotka, która nie rodziła. A kotka kastrowana nie ma żadnych szans.
skąd wzięłas to stwierdzenie?
http://www.vetserwis.pl/sterylizacja_kot.html fachowo o sterylizacji, wadach i zaletach.

[Laura2112]

Napisane przez esfira

A kotka kastrowana nie ma żadnych szans.

Zależy też, kiedy kastrowana i czy miała przedtem podawane hormony.
Najbardziej niweluje ryzyko kastracja przed pierwszą rują. I nawet jednorazowe podanie hormonów wiąże się już z ryzykiem, dlatego jestem przeciwna podawaniu zastrzyków czy tabletek w celu przerwania pierwszej rui (chyba że mamy do czynienia z rują permanentną)
Oczywiście bzdurą jest pogląd, że kotka czy suka chociaż raz powinna mieć młode. Przed niczym ją to nie ochroni, a ciąża i poród też mogą zagrażać zdrowiu i życiu.
Pzdr!

[HELLOKITTY]

Z ksiąki o kotach kupionej 9 lat temu wzielam stwierdzenie. Moja kicia miała 9 lat przez co 3 ostatnie miała nowotwór. Była łysa na pupce. Ale i tak teraz chciałabym kota. Mimo mojej gromadki

[czarny kot]

Napisane przez HELLOKITTY

Z ksiąki o kotach kupionej 9 lat temu wzielam stwierdzenie. Moja kicia miała 9 lat przez co 3 ostatnie miała nowotwór. Była łysa na pupce. Ale i tak teraz chciałabym kota. Mimo mojej gromadki

Kotka mojego brata zyla 17 lat, miala mlode co roku (albo i 2x do roku). Nabawila sie raka pod koniec zycia (kilka ostatnich lat), tak sie rozwinal ze lekaz usypiajacy ja mial problemy z wbiciem igly tak zeby nie natrafic na guza. Nie mal do konca zycia byla pelna energii. Juz pare razy byla podejmowana decyzja o uspieniu, jak kotka przestawala jesc i robila sie osowiala. I za kazdym krazem dochodzila do siebie, wiec odwlekali. Szkoda bylo po 17 latach... A kazdy jej kociak znajdowal dom

[esfira]

Napisane przez HELLOKITTY

Z ksiąki o kotach kupionej 9 lat temu wzielam stwierdzenie. Moja kicia miała 9 lat przez co 3 ostatnie miała nowotwór. Była łysa na pupce. Ale i tak teraz chciałabym kota. Mimo mojej gromadki

\
stwierdzenie z innej ksiązki o kotach:
kocicę w rui nalezy wypuścic na dwór, a kocur napewno sam ją znajdzie
autentyk


a jeszcze do suk (kastracja psów jest rzadsza, niż kotów, niestety) sterylka przed czwartą cieczką chroni przed rakiem sutka (of course najlepiej sterylizować przez pierwszą cieczką, wtedy ryzyko najmniejsze)

czarny kocie, szkoda kotki- napewno cierpiała, może nie było tego po niej widać...w końcu rak trochę boli