Ponarzekajmy troche-komu jest dziś równie źle jak mi?

[malenstfo24]

Brak słońca starzy mnie dołują bo 3 tydzień będzie jak nie mam pracy chcą żebym poszła byle gdzie przecież jest praca no jest w żabce gdzie siedzą23.30 albo w ld skąd druga zmiana nie wychodzi wcale wcześniej niż 23...w biedronce tam zawsze będzie praca kasa się kończy a TŻ ma problem, że piszę z kolesiem z byłej pracy nigdy nie mieliśmy problemu z zaufaniem tłumaczę, że kolo też szuka pracy, że może coś zobaczy dla mnie i plotkujemy o pracownikach których znam paranoja jego brat jest upierdliwy i czepialski niedługo całemu światu obwieści, że dzbanek w którym robimy herbatę nie jest zaroodporny i pęknie,ziemniaków na frytki nie wycieramy z wody itp. wiem to mały problem ale jak się słyszy to dzień w dzień to

[urocza so]

Liliputek trzymaj się My nie odzywamy się do siebie od poniedziałku! I to jest chyba pierwszy raz kiedy podczas kłótni nie ranimy się tymi bezsensownymi słowami, chyba oboje już nie mamy siły. chociaż wiem że jak juz w końcu zaczniemy rozmawiać to znowu TZ wyciągnie wszystkie słowa które się kiedyś pojawiły... czuję się bezsilna i niech się już skonczy ten okropny tydzień!
ściskam WAS wszystkie bardzo mocno!

[liliputek]

Urocza so dzieki widze ze nie tylko ja tak mam. Chociaz Wy przynajmniej osiagneliscie wyzszy szczebel dojrzalosci ze tak powiem, bo lepiej milczec niz gadac w emocjach bzdury (ja my).Co do pracy to rozumiem doskonale Ciebie i wszystkie Wizażanki ktore maja dola przez brak pracy-ja swojego czasu tez mialam problem ze znalezieniem jej i zajelo mi to troche ponad rok Za to jestem bardzo zadowolona z obecnej pracy i oby tak bylo juz zawsze. Wiec na pewno i Wam sie uda

[urocza so]

TZ własnie wszedł do domu i wyszedł... już mnie nosi z tych emocji! Chyba pierwsza się złamię i w końcu powiem co o tym wszystkim myślę na niczym się nie mogę skupić, to wszystko jest chore... dlaczego faceci zupełnie nie potrafią nas zrozumieć? będę musiała się wyrzec moich oczekiwań, a raczej się z nimi pożegnać...
Mój "ideał" odkrywa przede mną nowe oblicze - tylko czemu po 6 latach bycia ze sobą i roku małżeństwa, czyżby już mu przestało zależeć? tak szybko...? bronię się przed myślami że to była zła decyzja... ale instytucja "małżeństwa" coraz bardziej zachodzi mi za skórę

[coffeinka85]

Bądź wolny od złudnych przeszkód i wyzwolony od lęku, który one rodzą, a osiągniesz najczystszą nirwanę...

[Leosia69]

a mnie strasznie irytuja i dobijaja kumple tż ;-/ nieznosze wiekszosci.. wkurza mnie ze w kazda sobote szlajaja sie po miescie i nie wiem co robia... niby tż mi pisze ze nic takiego, ufam mu ale wiadomo jak faceci wogole dziwnie tak jakos...

[cytrynkaxD]

Ja już przez jakiś czas miałam dobry humor i starałam się na wszystko patrzeć optymistycznie.
Ale teraz znowu runęło na mnie, jedna sytuacja i nagle wszystkie moje problemy się na mnie zrzuciły, że po prostu mam wszystko gdzieś, zastanawiam się czy moja śmierć kogokolwiek by zmartwiła itp.
Po prostu mam już dosyć ciągłych pasm niepowodzeń, że nie mogę być szczęśliwa, choć starałam się zmienić, robić wiele w kierunku by mieć lepsze życie... no, ale już opadłam z sił. Dzisiaj mam nie najlepszy humor, choć i tak jest lepiej, bo rano myślałam, że nie przestanę ryczeć(żałosne).
Powtarzam się i powtarzam, ale mi to jednak pomaga jak się wyżalę i nie zostanę sama z problemem...

[irie18*]

ja mam zly humor bo moj facet pojechal dzis z kolega do innego miasta i teraz ostro piją. wiem ze w meskim towarzystwie ale i tak sie troche martwie. a nie chce byc upierdliwa i ciagle dzwonic

[Brydzia_]

znowu sie tutaj wyżale... zawiodłam się na TŻcie rozmawialismy, obiecywał to było jakies 1,5 miesiaca temu. A znowu to zrobił ten związek chyba nie ma prawa bytu już...
Najlepsze w tym wszystkim jest to że obwinia mnie za to i się nie odzywa. Istny absurd. Nie mam już sił, chce mi się płakać.
Pocieszające jest to że może bede miala prace w koncu w tym tygodniu, no i wziełam się za siebie (ciekawe jak dłuo wytrzymam z tym moim nowym postanowieniem).

pozdrawiam wszystkich którym dzisiaj zle

[Hipnagogia]

Mi jest ostatnio ŹLE. I czuje ze tu moge sie popisac bo ja nie lubie narzekac znajomym/rodzinie. Oni nie mają pojecia jak mi ŹLE. Bo przy nich udaje ze wszystko jest ok, jestem wesola etc.
Czuje sie z tym zalosnie jak taka mala istotka nie potrafiąca sobie w zyciu poradzic. No właśnie ŻYCIE. Nienawidze swojego zycia. No bo ile mozna doceniac to ze ma się co jesc i gdzie mieszkac, wkoncu chce się od tego zycia czegos więcej. Ja nie dostaję nic. NIC. Moje zycie jest monotonne do kwadratu. Nudne. Nie dzieje się w nim nic. A jak juz to coś złego. To mi pies zdycha, to problemy rodzinne. Poza tym ucze się do tej szkoly a i tak mam tragiczne oceny. Moje zycie to tylko szkoła i dom. I to nie tak ze ja nic nie robie by te zycie odmienic, polepszyc. Robie ale mi nie wychodzi, no zawsze!!! Jak mnie to wszystko juz denerwuje. JA nie czuje się nieszczęsliwa, ja czuje się ZNUDZONA. I nie wierze ze wszyscy mają tak samo. inni zawierają nowe przyjaźnie, miłości, wyjeżdzają, odnoszą jakies tam sukcesy, mniejsze, większe. A ja nic NO TOTALNIE NICCCC. JEstem tylko biernym obserwatorem życia. Moje życie polega na obserwowaniu życia, cudzych zdarzeń, a ja jestem tylko wrakiem, zyje żeby życ, ja wegetuje.
Wiecie co, mnie to juz męczy.Dziwne nie? Przeciez życie jest piękne!!!

[ShaoYen]

Ja też czuję się ostatnio jak stare babsko, które umie tylko narzekać! Ach ta jesień!

[Madaaa]

I ja dzisiaj moge ponarzekać....huśtawki nastrojów odbijają sie na relacjach z tezetem....

[urocza so]

Napisane przez cytrynkaxD

Ja już przez jakiś czas miałam dobry humor i starałam się na wszystko patrzeć optymistycznie.
Ale teraz znowu runęło na mnie, jedna sytuacja i nagle wszystkie moje problemy się na mnie zrzuciły, że po prostu mam wszystko gdzieś, zastanawiam się czy moja śmierć kogokolwiek by zmartwiła itp.
Po prostu mam już dosyć ciągłych pasm niepowodzeń, że nie mogę być szczęśliwa, choć starałam się zmienić, robić wiele w kierunku by mieć lepsze życie... no, ale już opadłam z sił. Dzisiaj mam nie najlepszy humor, choć i tak jest lepiej, bo rano myślałam, że nie przestanę ryczeć(żałosne).
Powtarzam się i powtarzam, ale mi to jednak pomaga jak się wyżalę i nie zostanę sama z problemem...

skąd ja to znam...
cytrynkaxD trzymaj się mocno! dasz radę skoro udało się już jakiś czas mieć świetny humor to musisz liczyć na to że zaraz znów powróci a to jedynie jesienna chandra...
ja, w końcu, pogodziłam się z TZ! a trwało to 3 dni! - godzenie się po tygodniu milczenia... czułam się przez ten weekend jakbym utknęła na polu minowym, co się nie odezwę to wybuch... wciąż jakieś zarzuty, zero zrozumienia moich racji i kiedy w końcu się poddałam - stwierdziłam, że już mi wszystko jedno, że nic nie mogę zmienić, że nie będę szczęśliwa w moim małżeństwie (sic!) to on jak gdyby nigdy nic robi sam z siebie dla nas śniadanie... a całe 3 dni zarzekał się że nie ma czasu żeby raz na pół roku przygotować jakiś posiłek (myślałam oczywiście o romantycznej kolacji..) lub posprzątać mieszkanie czy chociaż wstawić pranie, tak z własnej inicjatywy.... stwierdził, że wymyślam i skoro ja nie pracuję to nie powinnam oczekiwać że on znajdzie czas na takie fanaberie!
No to powiedziałam mu że jest mi przykro, że według niego nie zasługuję na jakiekolwiek wyręczenie mnie w obowiązkach domowych i miłą niespodziankę, bo przez rok trwania naszego małżeństwa nic takiego nie mialo miejsca, a jak już raz posprzątał, to było po długich moich namowach i to chyba ma starczyć na całe życie...
I proszę ja straciłam nadzieję - cóż załamałam się i jednocześnie pogodziłam się a tu proszę wracam z siłowni i śniadanie na stole... Miło, przyjemnie a tyle nerwów musiałam poświęcić i już sama nie wiem czy śmiać się czy płakać...
powoli uświadamiam sobie że to moje małżeństwo to będzie jedna wielka walka o uczucia i przeraża mnie to bardzo
Ale mamy nowy tydzień i mam nadzieję, że będzie spokojniej niż dotychczas i może w końcu skończę pisać pracę lic...
buziaki dla wszystkich smutasków
BęDZIE DOBRZE!

[Leosia69]

kłotnia z tż

[koKOro]

obudziłam się z potwornym bólem zęba, w zasadzie to pół szczęki mnie bolało. Prochy w pracy, jutro lece do dentysty

[smallangel]

jeszcze ponad tydzień czekania na wyniki wycinka guza

[_Emi_]

Ogolnie- do bani.

[Leosia69]

Napisane przez _Emi_

Ogolnie- do bani.

[cytrynkaxD]

Ja znowu ponarzekam, bo mam okropny humor :/
I jeszcze ta pogoda i wszystko...
Mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, której nie dane było być szczęśliwą...
Po prostu nie mam nic : ani przyjaciół, na których mogę liczyć, ani ukochanego mężczyzny, ani wyglądu modelki, ani charakteru, który wszystkich "przyciąga" i zjednuje sobie ludzi(co po części jest następstwem braku akceptacji wyglądu, gdyż nie jestem pewna siebie i jestem zbyt nieśmiała... za czym raczej ludzie nie przepadają) ani nie jestem bogata... hm i jeszcze dzisiaj w dodatku nie najlepiej się czuję...
Po prostu cudownie...:/
Mam zje**** życie już w wieku 17 lat.
Rozwiązanie: samobójstwo? czasem kusząca myśl, ale chyba nigdy bym się nie odważyła, choć czasem zastanawiam się czy gdybym nagle umarła to ktoś oprócz mojej rodziny by za mną tęsknił, "zapłakał"...
Nie mam już na nic chęci, mam ochotę to wszystko rzucić, a wiem, że muszę coś z tym zrobić, bo w końcu mam szkołę... a jak tak dalej będzie to to oleję...:/

[shi]

Moje problemynie równają się w większości z Waszymi, ale jest miźle - ot co. Miesiąć temu zostawił mnie chłopak z którym byłam 2 lata. Teraz ma nową dziewczyne - znajomi uważają, że jest brzydsza odemnie i nie taka wspaniala jak ja - ale znajomi to znajomi. Nie powiem żeby byli obiektywni- tkamisię przynajmniej zdaje. Caly czas wydajemi się, że ona jest boska, wspaniała.Wpadłam w kompleksy. Jeszcze jak się dowiedziałam, że jest taki szcęśliwy to już zupełnie mnie dobiło. A najlepsze jest w tym wszystkimto, że moje uczucia względem jego się wypalily, a nadal czuje się bez niego jak bez ręki.
Powiedzcie, mądre to?
Życie jest... Życie- -

[gracefulness]

eh, chyba tez musze sie troche pozalić...mam znajomych, przyjaciół, niczego właściwie mi nie brakuje, studiuje to co chiałam, jestem jedynaczką bez obowiązków, ale jednak miewam gorsze dni, chyba jak każdy...chyba pierwszy raz w życiu brakuje mi kogoś...kogos kto przytuli, zabierze na spacer...kogos kto będzie tęsknił...kogoś, kto sprawi, ze budząc się rano będę mieć ochotę do życia. jest weekend, piękny jesienny dzień, a ja siedze przed komputerem i łzy płyną mi po policzkach, właśnie napisała do mnie przyjaciółka, ciesze sie o mnie mysli, zreszta nie tylko ona, zaraz wychodze na spotkanie z kolezanka...ale jednak to nie to samo...

[novakia]

Napisane przez gracefulness

chyba pierwszy raz w życiu brakuje mi kogoś...kogos kto przytuli, zabierze na spacer...kogos kto będzie tęsknił...kogoś, kto sprawi, ze budząc się rano będę mieć ochotę do życia. jest weekend, piękny jesienny dzień, a ja siedze przed komputerem i łzy płyną mi po policzkach, właśnie napisała do mnie przyjaciółka, ciesze sie o mnie mysli, zreszta nie tylko ona, zaraz wychodze na spotkanie z kolezanka...ale jednak to nie to samo...

ja mam takiego kogos a jednak czuje sie tak jak i Ty

[Leosia69]

a mi jest źle bo mialam sie spotkac z tż, ale chyba nie wypali bo jego rodzinka kaze mu jechac babcie zawiesc na rozaniec gdzies tam

[OnaJuzNieZyje]

aaa mi też już odwala Od paru dni mam dość wszystkiego...( Mam dość mojego TŻ. ktorego tak kocham... Ehss...czuje sie czasem...(ostatnio coraz częściej ) jakby sie mnie wstydził..albo cos w tym stylu... On ciagle mówi ze to zarty ze lubi sobie ze mnie jaja robic( a ja to odbieram na serio...i jak gdzies z nim ide to czuje sie przy nim jak natret.. I tak napewno inni ( INNE) mnie odbieraja... bo gdy łapię go za ręke gdy idziemy , to on puszcza za chwile łapie. i sie smieje zeniby to zarty. albo mówi no nie musimy sie tak pokazwyac...a potem stwierdza ze to dla jaja wszystko... a robi tak jak widzi jakies panny na korytarzu...
Pozatym zachwouje sie jak małe napalone nie wyrzyte dziecko( zobaczy jakąś ładną panne to juz mu sajjjba odwala. mówi ja wcale sie na nie nie patrze. nie patrze sie wogo.e.no o co ci kaman? a na jego twarzy ten głupi uśmiech podniety :| ;/ eeee dość juz tego mam..czuje sie jak natręt przy nim ostatnio...który na siłe chce poczuć jego bliskość( a tym bardziej wydaje mi sie ze on sie mnie wstydzi albo ze poprostu chce zeby panny myslaly ze jest sam... Bo co chwile jakas do niego pisze.smsuje. głupie komentarze daja. zapraszaja do znajomych na NK. On mimo ze ich nie zna to akceptuje zaproszenia. pod zdjecami daje głupie minki...;/ a potem sie dziwic ze one piszą do niego cały czas dosłownie... buu...no to tyle...
ehsss musialam sie wyzalić ...chociaz tu...troszke lepiej

[smallangel]

mam totalny problem w szkole. jesteśmy zastraszani przez p. dyrektor i komisję powołaną do ustalenia przyczyn wypadku :/. nie wiem co z tym zrobić. zgłosić na policję czy nie? najchętniej od razu złożyłabym skargę, ale boję się, ze będę miała problemy w szkole

[Bawitching]

idz na policje i powiedz prawde. bedzie ci lzej na sumieniu. ewentualnie bedziesz mogla zmienic szkole

ja dzisiaj zauwazylam, ze osoba, ktora uwazalam za przyjaciolke odzywa sie do mnie tlko wtedy gdy chce troche kasy, albo razem wyjsc do zlotych tarasow, bo akurat nie ma z kim. rodzice mnie calkowicie olewaja i odwolali wyjazd do paryza na ktory strasznie sie nastawilam. moja przyjaciolka jest bardzo chora i ... mam strasznego dola.

[czuczenka]

mi jest zleee faceci faceci faceci ech... kiedy to sie wszytko skonczy wlasnie sie dowiedzialam ze moj byly facet dalej jest ze swoja nowa dziewczyna a miesiac temu powiedzial mi jeszcze ze sobie beze mnie zycia nie wyobraza i nie bedzie tak z nikim innym szczsliwy jak ze mna chcial do mnie wrocic ale ja powiedzialam NIE ma kogos innego na moje miejsce a ja go kocham

[anita.m17]

jak dobrze że znalazłam dziś ten wątek,
zacznijmy może od wczoraj, studiuje f.angielską musiałam nagrać na fonetyke fragment tekstu zepsuł sie mikrofon nawkurzałam się sporo
teraz od rana boli mnie zoladek tak ze ruszac sie nie moge,
prace mam nawet fajna tyle ze te studia.... kryzys trace wiare w swoje siły z zjazd już w piątek

no i chyba najgorsze rozstałam sie z tz przepłakałam z 4 miesiące, pojawił się ktoś wyjątkowy i teraz kiedy znowu nauczyłam się uśmiechać on napisał że musimy ograniczyć naszą znajomość....

mam 21 lat a czuje się jakbym miała z 90

aha to mój pierwszy wpis wiec sorki ze błędy

[kosmiteczka]

jestem beznadziejna!!!!

nie umiem używać przy tż zdrowego egoizmu. siedzę i ryczę. od miesiąca mieszkamy razem,a ja często cierpię, żeby jemu było lepiej, chociaż on wcale mnie do tego nie nakłania, nie zmusza, wręcz przeciwnie.
przykład?
ostatnio się pochorował, miał po mnie przyjechać i mielismy jechac na zakupy. Napisal mi ze wyszedl troche wczesniej z pracy bo sie zle czuje i idzie do łóżka. mieszkamy poza miastem i autobusy są raz na godzine lub lepiej. Jemu pomyliły sie godziny, myslał ze ma pojechać po mnie na 18:30 a umowilismy sie o 16:30. Wiec czekałam na zimnie ponad pół h na bus, kupiłam mu owoce bo je lubi. Nie chciałam juz go wyciągać z łóżka jak się źle czuł. Jak przyjechałam dopiero wyszło to,że jemu porąbały sie godziny i dziwił się bardzo ze nie zadzwoniłam, zeby po mnie przyjechał.

2gi przykład- dziś- najlepszy przykład mojej beznadziejnosci, idiotyzmu. Nieodebrał tel jak3 razy dzwoniłam i się bardzo o to wkurzyłam. Miałam juz zepsuty dzien. Wieczorem on puscił film akurat jak zamierzalam sie wziac za czytanie tekstow na studia (nie wiedział o tym ze chceteraz kuc). wiec wzielam te notatki i cos probuje ale film mi przeszkadzał. Pytał 3 razy czy wyłączyć ale ja uparcie jak osioł ze nie, niech sobie ogląda film, tez mu sie cos od zycia należy. W koncu zrezygnowana odłozyłam notatki, zamknelam sie włazience i zaczęłam ryczeć. usłyszał i pytał 10razy co mi jest, ale ja nie chce powiedziec. teraz wziełam lapa i pisze to i rycze.
CZEMU JESTEM TAKA BEZNADZIEJNA

[Funieczka]

A ja dzisiaj z samego rana...
Czytam te Wasze posty i choć to okrutne, czuję się troszkę lepiej, że nie tylko mnie jest źle. A źle jest. I ciężko. Głównie przez to, że nie mogę dogadać się z małżem. On ma nieco inne priorytety niż ja. Mnie potrzebny jest kontakt fizyczny (nie mówię o seksie). Jemu minimalny. Ja lubię z nim spędzać wieczory, choćby przed tv, on 3/4 życia mógłby spędzić przed komputerem. Z domu wyniósł totalny brak zainteresowania obowiązkami domowymi. Sam za dom wziąłby się gdyby coś wyrosło na dywanie. Kłócimy sie o to notorycznie. Moze te 6 lat to już zbyt dużo dla nas wspólnie??