2009-01-16, 10:27 | #91 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 46
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Powiem szczerze, że w czasie ciąży często myślalam o tym, co będzie jak w czasie porodu coś popuszcze. Jak zaczęlam rodzić to bylo mi wszystko jedno,marzylam o tym aby poród już się skończyl.Nawet ani sekundy nie myślalam o tym czy popuszcze czy nie ( dobrze że przed wyjazdem do szpitala porządnie się wypróżnilam).Pewnie pielęgniary są przyzwyczajone do różnych
"wypadków". Edytowane przez Werka Werka Czas edycji: 2009-01-16 o 10:30 |
2009-01-16, 10:49 | #92 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 204
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Eenax moja mama też mówiła,że bóle będą jak podczas okresu(zaznaczam,że ja ten z przed ciązy okres miałam bolesny(zawsze pierwszym dniom towarzyszyła też biegunka-taki ból-bez środków przeciwbólowych nie funkcjonowałam).W ciągu tej godziny bólu przed CC przeszła mi przez głowę myśl,że skoro mnie tak bardzo boli,że przy skurczu nie potrafię nawet oddychac to jak k..wa bolesny okres musi miec moja mama:0
__________________
http://www.bobasy.pl/ulab,17606,film.html http://suwaczki.maluchy.pl/li-19914.png http://pierwszezabki.pl/s/suwaczek_3453202.png?43657 Edytowane przez ula b Czas edycji: 2009-01-16 o 10:57 |
|
2009-01-16, 12:01 | #93 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Jak pisałam byłam nastawiona na bóle jak okresowe i nawet jak mnie bardziej bolało (skala skurczowa skakała miedzy 80-100) to sobie wmawiałam ze mi się wydaje. A okresy przyznam miałam (od porodu jeszcze nie dostałam) dość bolesne, (bez środków przeciwbólowych w ogóle nie funkcjonowałam no i miałam przeważnie rozwolnienie i nudności czyli dokładnie jak miałam przy porodzie). ale skoro miały być takie jak okres te bóle to w końcu wiedziałam co mnie czeka i przez to byłam spokojniejsza. No i pozatym na czasy okresu czesto stosowałam pozycje z "jogi" na zmniejszenie bólu i napiecia w podbrzuszu. A na porodówce panie P. sa do wszystkiego przywyczajone, tam gdzie ja rodziłam jak by było mi wygodnie rodzic zwisając za jedna noge z sufitu to pewnie tak bym rodziła. Więc sobie na łóżku porodowym odstawiałam: ukłony mnicha, ukrytego żółwia czy rozkwitający lotos. A i zapomniałam napisac. Ogromna role w moim porodzie napewno odegrał moj TŻ. Ani przez minutke nie przestawał gadać, rozśmieszac mnie i masowac mi glowy czy stóp (dla mnie sa to bardzo odprezajace czynnosci, dosłownie jak ktos mi czese miekka szczotka włosy to ja jestem w 7 niebie). A na koniec opowiem anegdote z kolezanka w roli głownej. Inne bardzo zyczliwe mamusie nastawiały ja ze to strasznie boli itp. ze prawie sie umiera, ze rozdziera itp. Była bardzo negatywnie nastawiona i zreszta straszna panikara wiec juz tak nastawiona rodziła. (dla objasnienia panikarstwa: jak kopala w ogródku i rozwaliła sobie palec to 2 dni pozniej miała juz wszystkie objawy tężca) Z opowiadania męża wyzywała wszystkich, psioczyła darła się ile wlezie, jęczała itp. Dostało się już lekarzom położnym i w ogóle każdemu kto tylko smiał sie odezwać. Wiec poród trwa itd. koleżanka rodzi itd. ta histeryzuje drze się krzyczy, psioczy klnie. W pewnym momencie lekarz ja chlast w twarz. (mąż próbował ja za ramie potrząsać, mówić uspokajać ale nic nie działało). W ogóle w całej tej swojej histerii porodowej nawet nie zauważyła ze mąż od niej odchodził (np. przeciąć pępowinę). Dziewczyna otrzeżwiała zamkneła sie na chwilę. A lekarz do nie spokojnie: - płacz dziecka pani juz przegapiła, to nic - rodzenie łozyska też, to nic - szycie też, to nic - ale zaraz pani przegapi czas wyjścia z sali i czas karmienia dziecka. Podsumowując tak była pięknie nastawiona na koszmar ze histeryzowała i darła sie na zapas w ogóle tak strasznie mialo boleć i tak zamknęła sie w tym "bólo-światku" ze większość tego co odczuwała to były chyba jej imaginacje i wyobrażenia, w sumie po porodzie i ochłonięciu nawet nie pamiętała czy naprawde tak mocno bolało czy nie. Co innego ze poród miała szybciutki bo o 5 w nocy trafiła z skurczami co 4-5 minut a parę minut po 7 wyziezli ja z sali i dali jej dziecko do karmienia. Powiem tylko tyle ze teraz jest w drugiej ciazy i przesledziła pod katem lekarzy i połoznych kazdy szpital byle by tylko nikt z tamtego personelu sie nie trafił, tak sie wstydziła tego co odstawiła. No i teraz (odkad 2 raz jest w ciąży) jak jej maz opowiada to jako anegdotke o porodzie zony to poźniej przez tydzień mają ciche dni (bo kolezanka sie na niego obraża).
__________________
... I chłodną żmiją świt dżunglowy Wpełza do jamy, A w dżunglach wilgoć mszy grobowej, Dym kadzidlany. ... czarne kredki Edytowane przez Eenax Czas edycji: 2009-01-16 o 12:10 |
|
2009-01-16, 13:28 | #94 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 1 151
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Na ta sale to jeszcze winda jechalam |
|
2009-01-16, 19:37 | #95 |
BAN stały
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
No to może i ja opiszę...
Był 3 września, 6 dni po terminie... obudził mnie około 4.00 rano skurcz jak na okres, wstałam i poleciałam do toalety ze świadomością, że chyba coś się w końcu zaczeło dziać. Kiedy zrobiłam siku, ujrzałam na papierze galaretkowaty czop z domieszką krwi. Zerwałam się z kibelka i pobiegłam obudzić męża. Krzyknęłam, że chyba rodzę na co zaspany tż zareagował dość chaotycznie... wypytał się co się dzieje, czy mnie boli itd... stwierdziłam, że nic mnie boli, tylko mam delikatne ćmienie w dole brzucha... a że mieliśmy iść na 8.30 na monitoring to stwierdziłam, że nie warto teraz jechac do szpitala, bo i tak za 4 godziny mieliśmy tam jechać... Już się nie położyliśmy spać, tylko wstaliśmy i czekalismy do rana. Kiedy dojechałam do szpitala na monitoring, miałam ciut mocniejsze skurczyki ale to było takie ćmienie właśnie niebolesne... Zbadali mnie, podłączyli po ktg, zrobili usg (powiedzieli że dzidzia ok.3600 będzie ważyć), zbadała mnie lekarka stwierdziła rozwarcie na 1 cm i kazała przyjechać 5 września. Była środa, lekarka stwierdziła, że do niedzieli urodzę, ale raczej nie dziś... Pojechaliśmy na kebaba gdyż nic od rana nie jedliśmy z tego wszystkiego. W domu byliśmy około 12.00 w południe, położyłam sie spać, bo jakby nie było o 4.00 wstałam. O godzinie 15.00 obudził mnie dość mocny skurcz, ale nie tragiczny. Wstałam i byłam pewna, że się zaczęło. Mówię tż że mam skurcze, wzieliśmy zegarek i mierzymy; były co 4-5 minut i trwały 40-50 sekund... nie chcialam jechać do szpitala, bo przecież lekarka mówila, ze raczej dziś nie urodzę... ale skurcze zaczęły się pojawiać co 3-4 minuty i były coraz dłuższe ale nie mocne. Akurat zadzwoniła do mnie przyjaciółka: Ona-cześć co tam? kiedy Ty w końcu urodzisz? Ja-no nie wiem, właśnie ma skurcze.. Ona- Jak to?! Ja- No mam, ale nie bolesne... Ona- A częśto??!! Ja- co 3 minuty... Ona- W tej chwili do szpitala zasuwajcie!!!!!! Ja- eeee tam... Ona- daj mi tż!!! Dopiero ona go zmusiła żeby szybko zawiózł mnie do szpitala. Pojechaliśmy, po drodze, skurczyki były ciut mocniejsze, ale takie fajne... cieszyłam się że to już, że rodzę, że zobaczę mojego synka! Weszłam na izbe, zbadali, stwierdzili że rozwarcie na 1,5 cm ale dzisiaj z tego porodu nie będzie, ale przyszedł lekarz i po zbadaniu stwierdził, żebym lepiej została.. Przebrałam się w koszulę i podreptałam na patologie późnej ciąży. Tż nie mógł tam ze mną być więc odesłali go do domu, powiedzieli że jak się zacznie to ja po niego zadzwonię. Położyłam się w łóżku, ale co chwila latałam do łazienki bo leciała mi krwista wydzielina.. podłaczyli do ktg, znowu badanie i kazali iść spać. Było ok 19.00... Byłam taka głodna, bo w ciągu całego dnia zjadłam tylko tego kebaba, więc zadzwoniłam do tz zeby mi przywiózł coś do zjedzenia. No i mi przywiózł, snickersa i rogala jakiegoś z czekoladą... zapchałam się tym popiłam wodą i odjechał... popłakałam się bo nie chciałam być sama, miałam takiego doła...nigdy wcześniej nie leżałam w szpitalu i tak mi było smutno że szok... leżałam tak w tym łóżku i głaskając brzuszka myślałam: Synku, urodź się dzisiaj bo ja tu zwariuje... nie chce tu być sama, tak to bym po tatusia zadzwoniła i już zaczęło by sie coś dziać... już bym chciała Cię zobaczyć itd... Gadałam sobie z dziewczyną która leżała obok i około godz. 22.30 poczułam, że skurcze robią się silniejsze i to tak, że zaczęłam usta przygryzać, na co koleżanka opowidająca mi o swoim kolejnym mężu zwróciła mi uwagę, że chyba nie jestem zainteresowana bo coś mam minę nieciekawą... a ja na to że mnie boli, a ona to idź do położnej, bo może Ty rodzisz no to wstałam i poszałam, ale co skurcz to musiałam stanąć. Położna jak mnie zobaczyła to mnie zezwała, że łażę po korytarzu zamiast spać, a ja na to że mnie boli, a ona jakby Cię bolało to byś tu nie stała tylko klęczała! No to się zawinęłam na pięcie i chcę iść ale w tym momencie złapał mnie skurcz i ona to zobaczyła... szybko wzięła mnie na ktg, powiedziała jak oddychać w czasie skurczu, a potem jak zobaczyłą że na ktg takie skurcze wychodzą to mówi: szybko chodź na badanie. Poszliśmy, zawołała lekarza, zbadali a tam rozwarcie na 7 cm! Mówi, dzwoń po męża, wsiadaj na wózek, jedziemy po torbę i na porodówkę! Tylko szybko bo mi tutaj urodzisz... no to ja zadowolona, jedziemy na porodówkę, skurcze bolesne ale tak mi się podobały... nie wiem jak to wytłumaczyć, ale mi się normalnie podobały. Weszłam na porodówkę, przywitałam się z połozną, obejrzałam salę, bach skurcz... wpada tż , przywital się z położną , ona wypełniała papierki, tłumaczyła co mamy robic... No i tańczyliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się, w trakcie skurczu oddychanko i przechodził... około 00.00 rozwarcie osiągnęło 10 cm, zaczęły się skurcze parte... parłam na kibelku, bolało jak holera myślałam że wysram za przeproszeniem kręgosłup (miałam bóle krżyżowe), na klęcząco, na stojąco, na leżąco, ale przysypiałam między skurczami takie wygodne to wyrko było, i na boku, Tż trzymał mi nogę do góry i tak mnie o połowę mniej bolało, stwierdziłam że tak to mogę dwa dni rodzić parłam i parłam i parłam i wyprzeć nie mogłam, położna powiedziała,że główka już nisko i muszę mocniej przeć, pozwoliła mi wsadzić palec do środka i poczułam główkę synka, na co tz poleciał do przodu bo tez chciał zobaczyć około godz 2.30 kiedy ja nadal parłam, bóle były już 1 minute i trwały chyba 3 minuty byłam bardzo zmęczona, położna stwierdziła, że muszą mi pomóc i zrobią nacięcie i czy się zgadzam. Zgodziłam się. I tu akcja jak we filmach- szybko zadzwoniła po lekarzy dyżurujących, ekipe od noworodków, zleciało się pełno ludzi, nadszedł skurcz, nacięcie, lekarz położył mi ręke na brzuchu, jak parcie jedno drugie.. lekarz leciutko naciska na brzuch trzecie i o godz.2.50 PLUM z brzuszka wyskoczyło moje szczęście!!!! Ulga i szok, tż polecial do przodu przeciąć pępowinę i dali mi synka na brzuszek... krzyczał a jak mi go położyli to przestał płakać na chwilkę, żeby za moment wybuchnąć płaczem Miał długie pazurki, śliczne malutkie uszka, i wicherek z włosków dosłownie jak jego tatuś To były szczegóły jakie zapamiętałam. Wzieli go na wagę a tam 4100 i 59 cm !! A Tż kręcił telefonem pierwsze minuty jego życia i powtarzał; synuś nie płacz, już nie płacz!! ( zamiast się cieszyć że dziecko krzyczy bo to znaczy że żyje) Potem urodziłam łożysko nie całe, część została w środku, musieli mnie łyżeczkować, w trakcie łyżeczkowania dostałam krwotoku, o czym nie miałam pojęcia bo świetnie się czułam, opuściliśmy porodówkę o 7.00 rano ( małego odrazu zabrali kiedy zauważyli krwotok) i nastepnego dnia musiałam mieć przetoczenie krwi bo straciłam prawie połowę swojej... ale po przetoczeniu rzeczywiście lepiej się poczułam i "oddali" mi syncia!! po dwóch dniach wróciiśmy do domu! dodam jeszcze że mój połóg trwał 9 tygodni, myślałam że się wykończę, facetka w kiosku przestała mi podpaski sprzedawać, dopiero jak jej powiedziałam że jestem w połogu to zmieniła zdanie! Paranoja jakaś... A teraz obok mnie leży sobie mój mały bączek i co na niego spojrzę to uśmiecha się szeroko pokazując swój nowy nabytek dwa dolne ząbki Było warto i dla niego mogłabym każdego dnia powtrzać ten poród byleby był ciągle ze mną! |
2009-01-17, 09:29 | #96 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Samira22 jak miło się czyta o tak mile wspominanych porodach życzę sobie i wszystkim przyszłym rodzącym o takie miłe wspomnienia cytuję:
"skurcze bolesne ale tak mi się podobały... nie wiem jak to wytłumaczyć, ale mi się normalnie podobały" dziękuję |
2009-01-17, 10:10 | #97 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 1 151
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Samira ja tez myslalam ze kregoslup zaraz wysram , wogole bole parte to dla mnie byly jak robienie wielgachnej kupy
|
2009-01-17, 17:52 | #98 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 14
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
No więc ja tez się podziele swoimi przeżyciamiDwa dni po terminie, dzien przed porodem(27.07.2008) rano pofiglowalismy troszke z tż-tem i od tego czasu odczuwałam delikatne skurcze, ktore nie pozwalaly mi szybciej chodzic, szybko się męczyłam, musiałam co chwilę przystawać.
W ten dzien pojechaliśmy z Tżtem do jego rodzicow na obiad a poludniu do supermarketu po zakupy. Wieczorem czułam się dobrze. Natomiast rano po obudzeniu czułam się dziwnie słabo. Nie wiem co mnie natkneło ale zrobiłam sobie solidne śniadanie - i słusznie bo poźniejsze wydarzenia dnia oraz szpitalna dieta sprawily ze dlugo nie mialam ochoty na jedzenie.. o 11.25 otworzylam lodówke (a mam ją niewielką i musialam troszke przykucnąć) i nagle usłyszlam "pyk" i poczułam, że cos sie ze mnie leje. To były wody plodowe. Zielone. W pierwszej chwili troszke sie zestresowalam cala ta sytuacja, w koncu to byl moj pierwszy porod Jednak szybko sie opanowalam, pobieglam pod prysznic, wykonalam szybka depilacje i ogolne przygotowanie do wyjścia. Skurczy nie czulam.Na szczescie torbe mialam juz spakowaną, Zadzowonilam do tż-ta ze slowami : "Kochanie tylko sie nie denerwuj(zestresowal sie natychmiast )..zaczelo sie" Po niedlugim czasie przyjechal po mnie, gdy weszedl do domu byl strasznie spanikowany i dziwil sie ze ja jestem taka opanowana A ja sie dyiwilam cyemu on tak panikuje skoro mi nic nie jest Pojechalismy do szpitala, w aucie czulam tylko delikatne skurcze, jak na @. Ledwo wyszlam z auta skurcze staly sie mocniejsze, że ledwo doszlam do szpitala.Cały czas lało się ze mnie jak z kranu, cud że nie zalalam tapicerki W izbie przyjec kazali mi wypelniac milion papierow luz. Nastepnie przebralam sie,zbadal mnie lekarz ( mialam rozwarcie na 2,5 palca). zaprowadzili mnie na usg, rozwarcie caly czas postępowalo. Potem polozna zbadala mnie ( rozwarcie na 5 palcow) zmierzyla moją miednice i powiedziala że za chwile będe rodzic kosmos. Ogolnie bardzo fajna polozna mi sie trafila caly czas mnie pocieszla Trafilam na porodowke podlaczyli mi ktg ktore nie drukowalo skurczy, ktore mialam coraz mocniejsze, po czym posadzili mnie na piłke i kazali sie krecic na niej. po niedlugim czasie bylam juz strasznie zmeczona i chciało mi sie spać. Połozyli mnie na łóżko i wtedy zaczelo sie najgorsze. Szybko przyszly skurcze parte ale zabronili mi przec tylko szybko oddychac Łatwo mowic, jak samo idzie troszke pokrzyczalam z bólu,ciężko bylo to wytrzymać. Poza tym szybko okazalo sie ze synek wychodzi na tzw "supermena" z rączką do góry, wiec musieli mnie naciąć ( wprawdzie zrobili to podczas skurczu ale i tak nacięcie nożyczkami czulam) . Ogolnie szybko go urodzilam, pamietam tyle że cały czas parłam i nagle połozyli mi Synka na brzuchu naprawde cudowne uczucie zdziwilam sie ze jest taki malutki Cieszylam sie ze juz jest po wszystkim, pozostalo tylko urodzic lozysko ale to nic wielkiego. Lekarze zartowali że skoro pierwyszy porod mialam tak szybki (3 godziny) to nastepne dziecko urodze jeszcze w domu Pozniej zostalam podłączona pod kroplowke bo stracilam duzo krwi a poza tym przez cala ciaze mialam duza anemie. Ogolnie bóle porodowe pamietalam bardzo dlugo i przez pierwszy miesiąc nie chcialam nawet slyszec ani myslec o drugim dziecku ( tym bardziej ze leząc w szpitalu caly czas slyszalam krzyki i jęki rodzących - przypominaly mi sie moje wlasne..) Jednak teraz marzę o drugim dziecku - dziewczynce |
2009-01-18, 12:13 | #99 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
więc życzę dziewczynki blueberryy i gratuluję takiego szybkiego porodu a czy dzieciątko jest dalej takim "supermenem"??
|
2009-01-18, 12:51 | #100 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 970
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja chcialam jeszcze pocieszyc zestresowane porodem"ciezarowki" w sprawie naciecia krocza. Otoz ja nie mialam zadnego znieczulenia i nacieto mnie "na zywca" a nic a nic nie poczulam, w sumie nawet sie tym nie zdenerwowalam a teraz sie samej dziwie bo pamietam ze babka mowi ze musi mnie naciac i przygotowala do tego wszystko, a wygladalo to strasznie, a ja nawet nie wiem w ktorym momencie to zrobila, a to dlatego ze w czasie skurczu. Takze nie bojcie sie tego - ja sie balam ze bedzie bolec. Pozniej dopiero dali mi znieczulenie gdy mnie szyli. No a naciecie goilo sie okolo 2 tygodnie, potem szwy sie wchlonely i bylo git, z tym ze blizne mam do dzis i jest tam takie twarde miejsce, ale tak to tam "bez zmian" estetycznych (rok po porodzie). A urodzenie lozyska to tez "pikus" . Najgorsze sa skurcze ostatnie przed partymi. Bola jak cholera, ale ten bol sie potem zapomina
Edytowane przez AgaMili Czas edycji: 2009-01-18 o 12:53 |
2009-01-18, 14:57 | #101 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 14
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Dziękuje nio rzeczywiscie mi sie udalo, 3h to rzeczywiscie krotko, nio a synus dalej wyciaga niekiedy raczke do gory, tak mu zostało hehe
__________________
Kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta mozliwość nie może być pewnością. Edytowane przez Blueberryy Czas edycji: 2009-01-18 o 14:59 |
2009-01-18, 15:37 | #102 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
U mnie poród jeszcze przed i pierwsze dziecko.. Jutro jade na wywoływanie wię też mam nadzije,że szybko pójdzie a tż będzie przy mnie od początku do końca,bo również może byc tak,że nie bedzie mógł wyjśc z roboty
__________________
NIUNIEK 24.o1.2oo9 r 21.o8.2o1o r. Oficjalnie powiedziałam "Tak" I Serca mam znów Dwa 18.o3.2oo14 |
|
2009-01-18, 16:44 | #103 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Trzymamy kciuki i oczywiście czekamy na Ciebie w tym wątku już jako MAMA AgaMili "Najgorsze sa skurcze ostatnie przed partymi" to było pocieszające nie,nie ,żartuję-dobrze czytac ,ze nacinania nie czuć,bo tez trochę przerażające |
|
2009-01-18, 18:39 | #104 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 970
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Eghm no chcialam Was przygotowac ze bedzie bolec, ale da sie wytrzymac, no nie taki diabel straszny jak go maluja hehe |
|
2009-01-18, 19:12 | #105 |
BAN stały
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
ja też miałam nacinane krocze, nic nie poczułam bo w trakcie skurczu mnie nacięła.. Jak będą nacinać to w tym momencie nie można przeć, trochę ciężko jak masz bóle parte a tu Ci nie każą przeć...Gdyby mnie odrazu nacięli od kiedy zaczęły się skurcze parte to bym w 5 minut urodziła, a tak to się 2,5 godziny męczyłam... później szycia też nie czułam, normalnie siadałam itd... nic a nic bólu. Dla mnie najgorsze to to łyżeczkowanie, bo nie dość że to wszystko tam rozszerzone to jeszcze mnie skrobał... nie wiem jak to opisać... taką metalową łyche wsadził mi do środka i po bokach chciał mi łożysko zeskrobać... to troszkę bolało i było nieprzyjemne...
|
2009-01-18, 19:26 | #106 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 46
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Mnie nacieła nie w tym momencie co powinna ( powinna w czasie skurczu ),bolało jak cholera pamiętam ten ból do dzisiaj,też nie miałam żadnego znieczulenia.Jak mnie lekarz szył to nic nie bolało.Rana po nacięciu długo bolała.Musiałam do siadania kupywać specjalne kółko.Bałam się kichnąć żeby mi szwy nie poszły a wizyta w toalecie to był koszmar.Teraz została mi mała blizna ale to normalka.Wszystko zależy od tego jak natnie pielęgniara.
|
2009-01-18, 19:40 | #107 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: Z krainy gdzie nie przestaje padać deszcz...
Wiadomości: 3 189
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja oczywiście tez (standardowo) bylam nacinana,ale nic nie bolało-tylko w tym momencie jakby takie szczypanie,ale to nie boli i trwa ułamek sekundy,tak ze nie sie czego bać.
Pamietam,ze jeszcze kiedys jak bylam mlodsza i ani w glowie mi byla ciaza,to jak sluchalam opowiadan o porodach, to najbardziej balam sie wlasnie tego naciecia.Jak to? myslalam na żywca bez znieczulenia? wtedy bylo to dla mnie niepojete,teraz juz lepiej to kumam a moja babcia to mówiła ze ja nacieli i jak urodzila to ta rane spirytusem chlapali Się znaczy, wszystko mozna przeżyć a co nas nie zabije to nas wzmocni |
2009-01-18, 20:16 | #108 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Mnie to nacięcie nie martwi/bynajmniej w czasie porodu/ ,bardziej boję się tego jak będzie się to goić to musi być dopiero niekomfortowe dla mnie pierworódki to będzie na pewno stres,zmęczenie i do tego rozcięte krocze
|
2009-01-19, 09:40 | #109 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 970
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
P.S. A ja dzisiaj robie test ciazowy Edytowane przez AgaMili Czas edycji: 2009-01-19 o 09:42 |
|
2009-01-19, 09:53 | #110 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: Z krainy gdzie nie przestaje padać deszcz...
Wiadomości: 3 189
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
to daj znać co i jak |
|
2009-01-19, 09:53 | #111 |
BAN stały
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
No to daj znać jaki wynik planowane? Ja jeszcze od porodu nie miałam okresu (4,5 miesiąca) a kochaliśmy się bez zabezpieczenia kilka razy, no ale nie do końca... podobno po porodzie można raz dwa zajśc w ciążę... ojej narazie chyba sobie nie wyobrażam..... chyba też będę testować dla swojego spokoju
|
2009-01-19, 10:00 | #112 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Sosnowiec
Wiadomości: 2 492
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
mnie też nacięcie jakoś bardzo nie bolało, mówie o gojeniu. najgorzej bylo tak w 5, 6 dniu. no i masakra była jak poszłam do gina na wyjęcie tych zewnętrznych szwów, a to jeszcze było nie do końca zagojone i mi najpierw psiknął czymś niby znieczulającym, co tak masakrycznie szczypało, że aż mi sie słabo zrobiło, a potem mi jednago tego szwa wyciągnął - koszmar. ale stwierdził, zę jezscze zostawimy reszte żeby sie pożądnie zrosło i jak poszłam drugi raz przygotowana na najgorsze to już nic a nic nie bolało tylko potem sobie jeszcze przez pare tygodni szwy ze środka wyciągałam;P
|
2009-01-19, 10:13 | #113 | |
BAN stały
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
|
|
2009-01-19, 10:20 | #114 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 970
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Nie planowane... Mysle ze Milenka jest za mala jeszcze, chcialabym miec drugie dziedciatko jak moja Mi bedzie miala ze 3 latka... Poza tym we wrzesniu zaczynam szkole a obecnie szukam pracy Takze ciazy mi nie pasuje teraz..
A co do zdjejmowania szwow - to ja mialam takie co sie same wchlaniaja... |
2009-01-19, 11:19 | #115 | |
BAN stały
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
|
|
2009-01-19, 12:05 | #116 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Sosnowiec
Wiadomości: 2 492
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
a w ogóle to nie ma się czego bać. grunt to pozytywne nastawienie. i myslenie o tym jak o czyms co po prostu trzeba zrobić ja jak doszłam do wniosku że to faktycznie to jeszcze pomyłam naczynia, zrobiłam pranie i przed wyjazdem do szpitala wciągałam czekolade na zapas
|
2009-01-19, 12:48 | #117 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: W-wa
Wiadomości: 6 572
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
http://www.wizaz.pl/forum/showpost.p...postcount=2778
opisywałam moją cc na poczekalniowym wątku, to wkleję, bo nie chce mi się 2gi raz pisać. miałam cc na życzenie w prywatnej klinice. gdyby nie możliwość cc nigdy nie zdecydowałabym się na potomstwo |
2009-01-19, 14:26 | #118 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
kurcze,wiecie co?nacinanie jest pewnie przykre w gojeniu,ale nie wyobrażam sobie bólu gojącego się brzucha po CC
AgaMili i oczywiście czekamy na wynik testu Edytowane przez jastinada Czas edycji: 2009-01-19 o 14:34 |
2009-01-19, 14:55 | #119 | |
BAN stały
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
AgaMili daj znać jaki wynik!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !! |
|
2009-01-19, 16:16 | #120 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: W-wa
Wiadomości: 6 572
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
nie miałam rozcinanych mięśni, więc mnie prawie nie bołało nie chcę, zeby wątek niepotrzebnie zamienił się w walkę co lepsze sn czy cc. dla jednych wygrywa sn, dla mne bezapelacyjnie cc
|
Nowe wątki na forum Być rodzicem |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:53.