Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować - Strona 44 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2018-04-04, 13:29   #1291
say-hello
Zakorzenienie
 
Avatar say-hello
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: G
Wiadomości: 12 674
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Iclosemyeyes, czekam na efekty sesji



Napisałam opis porodu



W czwartek 29.03 zebraliśmy się rano do szpitala. Bałam się trochę, jak lekarze zareagują na skierowanie, skoro mojego lekarza akurat nie było na dyżurze, ale na szczęście wszyscy pamiętali mnie z poprzedniego pobytu i wiedzieli, o co chodzi. Po ktg i uzupełnieniu dokumentów (jejku, ile to trwało! W bólach porodowych bym chyba nie wytrzymała ) przyszła mnie zbadać młoda i niezbyt miła lekarka. Zaczęła podważać plan mojego porodu ustalony z moim lekarzem (miałam w sobotę rano mieć założony cewnik dla lekkiego rozpoczęcia akcji i pozniej zrobione cc). Namawiała mnie jeszcze na klasyczną indukcję Sn, a ja już całkiem zglupiałam, co robić i na co się decydować. Ale w międzyczasie zebrali się lekarze i dyskutowali o moim przypadku, postanowili od razu w piątek zrobić cc bez żadnej indukcji. W sumie ostatecznie wyszło dobrze, ale wtedy oczywiście mnie to zestresowało i jeszcze bardziej rozbiło. Tego dnia pobrali krew na badania, zrobili usg (Pola miała ważyć 3300g) i tak sobie przeleżałam. W międzyczasie przyszedł na wywiad anestezjolog, który zaczął prowadzić mega dziwny monolog o teoriach spiskowych, inwigilacji i milionie innych dziwnych tematach... Dzień mi zleciał w miarę spokojnie, starałam się nie myśleć o tym, co się miało jutro wydarzyć. Miałam być pierwsza w kolejce na cc, ponoć miało się odbyć koło 9. W nocy męczył mnie jeszcze kaszel i trochę się bałam, co będzie po operacji. Przespałam może pół nocy, obudziłam się, poszłam się umyć specjalnym żelem od położnej i założyłam zielone wdzianko Podali mi kroplówki i tak sobie czekałam. O 8:20 przyszła położna i mówi, że juz jedziemy! Założyła cewnik i za moment byłam na sali operacyjnej, a mojego męża jeszcze nie było.. Jak się później okazało, praktycznie się minęliśmy, bo przyjechał o 8:30. Na sali operacyjnej od razu zaczął się stres. Zaczęłam się mega trząść, dodatkowo było zimno. Wróciły złe wspomnienia z poprzedniej operacji, byłam po prostu przerażona. Modliłam się, żeby wszystko dobrze poszło. Anestezjolog zrobił mi wkłucie w plecy ze znieczuleniem, strasznie długo to trwało - myślałam, że będzie szybciej. Dało się przeżyć Po chwili zaczęło działać, ja się położyłam i czekałam na dalszy rozwój akcji. Wszystko odbijało się w suficie... Starałam się nie patrzeć, ale mimo wszystko coś tam widziałam i to potęgowało stres. Dalej się trzęsłam. Jak zaczęli mnie ciąć i machać, szarpać tym brzuchem na prawo i lewo, to zrobiło mi się niedobrze i słabo. Ciągle chciało mi się wymiotować, na szczęście do niczego nie doszło. Powiedzieli mi, że zaraz się dziecko urodzi i zaczęłam nasluchiwać. I nagle o 8:51 jest, krzyk! Popłakałam się razem z Polą, poczułam sama nie wiem co - mieszankę ulgi, strachu, szczęścia, wszystkiego. Już nie pamiętam, czy od razu mi ją pokazali, czy najpierw wzięła ją położna - w każdym razie pokazali mi płeć, dali na buziaka, a ja ryczałam dalej. Usłyszałam, że waży 3400g, ale nic więcej i oczywiście zaczęłam się stresować,czy wszystko ok. Jak ją wywieźli z sali, to mąż miał ją wziąć na kangurowanie. Niestety jakaś położna źle go pokierowała i czekał w złym miejscu, dopiero po jakimś czasie przyszła po niego pani z noworodków i powiedziała, że Polcia już jest A na sali operacyjnej zaczęło mi się mega dłużyć, ciągle bardzo źle się czułam. Czekałam tylko, żeby to się skończyło. Jeszcze chyba 40 minut mnie tam maltretowali. Pamiętam mega dziwne uczucie, jak zobaczyłam w lampie, że lekarze zgięli mi nogi w kolanach, a ja miałam wrażenie, że one dalej leżą prosto :P. Przełożylo mnie na łóżko, przykryli dwoma kołdrami, a ja dalej się trzęsłam. Pojechaliśmy na salę, jak zobaczyłam męża kangurującego Polę, to znowu się rozpłakałam. Piękny widok, naprawdę. Wtedy już byłam pewna, że jest dobrze Podpięli mnie pod te aparaty monitorujące ciśnienie i inne parametry, podali kroplówki i położna położyła mi małą na piersi... Kolejne cudne uczucie, poczuć ją na sobie.. I tak sobie wszyscy razem płakaliśmy Mała po chwili złapała pierś, byłam zdziwiona, jak to boli Nie pamiętam już, ile tak leżeliśmy, ale w którymś momencie wzięli ją od nas na badania. Ja próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Drgawki przeszły i zaczął pojawiać się ból. W międzyczasie położna przychodziła i naciskała mi na brzuch, to bolało jak diabli. Cały czas podłączali kroplówki. Pokazali też mężowi jak przewijać, ubierać, brać na ręce. Mąż pojechał do domu i miał wrócić po pionizacji, żeby pomóc przy prysznicu. Pionizacja poszła całkiem dobrze, choć ból był straszny. Ale chciałam jak najszybciej mieć to za sobą, więc długo sobie później siedziałam na łóżku i z pomocą Piotrka wstałam co chwilę. Poszliśmy pod prysznic i jakoś poszło, choć też nie było łatwo. Obok w pokoju miałam sąsiadkę, która miała cc dzień wcześniej i dawała mi nadzieję, że jutro będzie lepiej Bo naprawdę dobrze wyglądała i dawała radę się opiekować dzieckiem. I faktycznie tak było, już tego wieczoru jak chodziłam do WC, to była za każdym razem duża poprawa na lepsze. W nocy małą zabrali i przywozili mi na karmienie, bo sama nie byłam w stanie jej przystawiać. Na szczęście ładnie złapała o co chodzi w kp w nocy zasnęłam dopiero jakoś po 3:00. Kolejnego dnia faktycznie było dużo lepiej i już całkowicie sama opiekowałam się małą. Miała ogromną potrzebę być ciągle przy mnie, najlepiej przy piersi. Jeśli o mnie chodzi, to wciąż miałam mega mętlik w głowie, dodatkowo męczył mnie kaszel i czułam ogromny ból przy obkurczaniu macicy podczas kp. Mąż mi bardzo dużo pomagał. Pamiętam, że w końcu zaczęłam odczuwać, że mi zimno, dla odmiany W ciąży było mi ciągle gorąco. I do tego ogromne pragnienie, wypiłam chyba z 4 litry wody. Jeśli chodzi o opiekę, to wszystkie położne były baaardzo pomocne i miłe Kolejnego dnia czułam się już znacznie lepiej i wyszliśmy do domu, przeszczęśliwi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
2016: 22
2017: 22
2018: 12
say-hello jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:31   #1292
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Freya663 Pokaż wiadomość
A ja mam hehe dzień złych zamówień, mąż ma w sobotę urodziny, postanowiłam mu kupić sweter taki elegancki (do koszuli) zamówiłam bordo. Dziś laska dzwoni mówiąc mi że z 8 dostępnych online kolorów są całe dwa, z czego jeden już w sumie ma...
No i moja kosmetyczka się zapodziała, tz. w żadnym systemie śledzenia nie rozpoznaje numeru paczki. Jedyny raz gdzie zależało mi żeby coś przyszło na czas i pierwsza zgubiona przesyłka z Ali :/.
A dawno zamawialas? Jeszcze do TP trochę czasu masz więc może zdązy
Cytat:
Napisane przez Iclosemyeyes Pokaż wiadomość
Dzień dobry my właśnie z sesji noworodkowej wracamy, księżniczka się super spisała

Pogoda taka piękna a my dalej wózka nie mamy


Anius super opis, ale z Ciebie twarda sztuka, podziwiam
O to koniecznie się podziel jakaś foteczka ))

Ja mam dziś takiego powera! Chyba dzięki tej pogodzie! Szkoda że mały nie wychodzi bo czuję że dziś mam w sobie tyle siły że poród byłby pestką hahaha ;P

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:34   #1293
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Grewna masuj suty... pod prysznicem. U nas położna na oddziale tak kazała robić tym co chciały wywołać poród.
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:38   #1294
malami1901
Zadomowienie
 
Avatar malami1901
 
Zarejestrowany: 2017-12
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 1 044
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez say-hello Pokaż wiadomość
Iclosemyeyes, czekam na efekty sesji



Napisałam opis porodu



W czwartek 29.03 zebraliśmy się rano do szpitala. Bałam się trochę, jak lekarze zareagują na skierowanie, skoro mojego lekarza akurat nie było na dyżurze, ale na szczęście wszyscy pamiętali mnie z poprzedniego pobytu i wiedzieli, o co chodzi. Po ktg i uzupełnieniu dokumentów (jejku, ile to trwało! W bólach porodowych bym chyba nie wytrzymała ) przyszła mnie zbadać młoda i niezbyt miła lekarka. Zaczęła podważać plan mojego porodu ustalony z moim lekarzem (miałam w sobotę rano mieć założony cewnik dla lekkiego rozpoczęcia akcji i pozniej zrobione cc). Namawiała mnie jeszcze na klasyczną indukcję Sn, a ja już całkiem zglupiałam, co robić i na co się decydować. Ale w międzyczasie zebrali się lekarze i dyskutowali o moim przypadku, postanowili od razu w piątek zrobić cc bez żadnej indukcji. W sumie ostatecznie wyszło dobrze, ale wtedy oczywiście mnie to zestresowało i jeszcze bardziej rozbiło. Tego dnia pobrali krew na badania, zrobili usg (Pola miała ważyć 3300g) i tak sobie przeleżałam. W międzyczasie przyszedł na wywiad anestezjolog, który zaczął prowadzić mega dziwny monolog o teoriach spiskowych, inwigilacji i milionie innych dziwnych tematach... Dzień mi zleciał w miarę spokojnie, starałam się nie myśleć o tym, co się miało jutro wydarzyć. Miałam być pierwsza w kolejce na cc, ponoć miało się odbyć koło 9. W nocy męczył mnie jeszcze kaszel i trochę się bałam, co będzie po operacji. Przespałam może pół nocy, obudziłam się, poszłam się umyć specjalnym żelem od położnej i założyłam zielone wdzianko Podali mi kroplówki i tak sobie czekałam. O 8:20 przyszła położna i mówi, że juz jedziemy! Założyła cewnik i za moment byłam na sali operacyjnej, a mojego męża jeszcze nie było.. Jak się później okazało, praktycznie się minęliśmy, bo przyjechał o 8:30. Na sali operacyjnej od razu zaczął się stres. Zaczęłam się mega trząść, dodatkowo było zimno. Wróciły złe wspomnienia z poprzedniej operacji, byłam po prostu przerażona. Modliłam się, żeby wszystko dobrze poszło. Anestezjolog zrobił mi wkłucie w plecy ze znieczuleniem, strasznie długo to trwało - myślałam, że będzie szybciej. Dało się przeżyć Po chwili zaczęło działać, ja się położyłam i czekałam na dalszy rozwój akcji. Wszystko odbijało się w suficie... Starałam się nie patrzeć, ale mimo wszystko coś tam widziałam i to potęgowało stres. Dalej się trzęsłam. Jak zaczęli mnie ciąć i machać, szarpać tym brzuchem na prawo i lewo, to zrobiło mi się niedobrze i słabo. Ciągle chciało mi się wymiotować, na szczęście do niczego nie doszło. Powiedzieli mi, że zaraz się dziecko urodzi i zaczęłam nasluchiwać. I nagle o 8:51 jest, krzyk! Popłakałam się razem z Polą, poczułam sama nie wiem co - mieszankę ulgi, strachu, szczęścia, wszystkiego. Już nie pamiętam, czy od razu mi ją pokazali, czy najpierw wzięła ją położna - w każdym razie pokazali mi płeć, dali na buziaka, a ja ryczałam dalej. Usłyszałam, że waży 3400g, ale nic więcej i oczywiście zaczęłam się stresować,czy wszystko ok. Jak ją wywieźli z sali, to mąż miał ją wziąć na kangurowanie. Niestety jakaś położna źle go pokierowała i czekał w złym miejscu, dopiero po jakimś czasie przyszła po niego pani z noworodków i powiedziała, że Polcia już jest A na sali operacyjnej zaczęło mi się mega dłużyć, ciągle bardzo źle się czułam. Czekałam tylko, żeby to się skończyło. Jeszcze chyba 40 minut mnie tam maltretowali. Pamiętam mega dziwne uczucie, jak zobaczyłam w lampie, że lekarze zgięli mi nogi w kolanach, a ja miałam wrażenie, że one dalej leżą prosto :P. Przełożylo mnie na łóżko, przykryli dwoma kołdrami, a ja dalej się trzęsłam. Pojechaliśmy na salę, jak zobaczyłam męża kangurującego Polę, to znowu się rozpłakałam. Piękny widok, naprawdę. Wtedy już byłam pewna, że jest dobrze Podpięli mnie pod te aparaty monitorujące ciśnienie i inne parametry, podali kroplówki i położna położyła mi małą na piersi... Kolejne cudne uczucie, poczuć ją na sobie.. I tak sobie wszyscy razem płakaliśmy Mała po chwili złapała pierś, byłam zdziwiona, jak to boli Nie pamiętam już, ile tak leżeliśmy, ale w którymś momencie wzięli ją od nas na badania. Ja próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Drgawki przeszły i zaczął pojawiać się ból. W międzyczasie położna przychodziła i naciskała mi na brzuch, to bolało jak diabli. Cały czas podłączali kroplówki. Pokazali też mężowi jak przewijać, ubierać, brać na ręce. Mąż pojechał do domu i miał wrócić po pionizacji, żeby pomóc przy prysznicu. Pionizacja poszła całkiem dobrze, choć ból był straszny. Ale chciałam jak najszybciej mieć to za sobą, więc długo sobie później siedziałam na łóżku i z pomocą Piotrka wstałam co chwilę. Poszliśmy pod prysznic i jakoś poszło, choć też nie było łatwo. Obok w pokoju miałam sąsiadkę, która miała cc dzień wcześniej i dawała mi nadzieję, że jutro będzie lepiej Bo naprawdę dobrze wyglądała i dawała radę się opiekować dzieckiem. I faktycznie tak było, już tego wieczoru jak chodziłam do WC, to była za każdym razem duża poprawa na lepsze. W nocy małą zabrali i przywozili mi na karmienie, bo sama nie byłam w stanie jej przystawiać. Na szczęście ładnie złapała o co chodzi w kp w nocy zasnęłam dopiero jakoś po 3:00. Kolejnego dnia faktycznie było dużo lepiej i już całkowicie sama opiekowałam się małą. Miała ogromną potrzebę być ciągle przy mnie, najlepiej przy piersi. Jeśli o mnie chodzi, to wciąż miałam mega mętlik w głowie, dodatkowo męczył mnie kaszel i czułam ogromny ból przy obkurczaniu macicy podczas kp. Mąż mi bardzo dużo pomagał. Pamiętam, że w końcu zaczęłam odczuwać, że mi zimno, dla odmiany W ciąży było mi ciągle gorąco. I do tego ogromne pragnienie, wypiłam chyba z 4 litry wody. Jeśli chodzi o opiekę, to wszystkie położne były baaardzo pomocne i miłe Kolejnego dnia czułam się już znacznie lepiej i wyszliśmy do domu, przeszczęśliwi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ale cudnie fajnie się czyta

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
malami1901 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:41   #1295
Magdzia85F
Zadomowienie
 
Avatar Magdzia85F
 
Zarejestrowany: 2017-03
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 113
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Grewna masuj suty... pod prysznicem. U nas położna na oddziale tak kazała robić tym co chciały wywołać poród.
te masowanie to takie uciskanie w palcach?


Say-hello super opis!

Grewana chyba to tak super nie będzie. Ja dziś w nocy jak poszłam siku i polprzytomna byłam, pomyślałam, że jakby się coś zaczęło to przespie.
__________________
Adusia 21.04.2018

28.04.2012


06.04.2017 7tc [*]

Edytowane przez Magdzia85F
Czas edycji: 2018-04-04 o 13:43
Magdzia85F jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:42   #1296
Freya663
Zadomowienie
 
Avatar Freya663
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 058
GG do Freya663
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
A dawno zamawialas? Jeszcze do TP trochę czasu masz więc może zdązy O to koniecznie się podziel jakaś foteczka ))

Ja mam dziś takiego powera! Chyba dzięki tej pogodzie! Szkoda że mały nie wychodzi bo czuję że dziś mam w sobie tyle siły że poród byłby pestką hahaha ;P

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ponad miesiąc temu, a to akurat nie przesyłką ekonomiczna, a rejestrowaną, one są szybciej. Kontaktowałam się już ze sprzedawcą bo jest jakiś przypał z tą paczką, niby rejestrowana, ale żadna firma pocztowa jej nie widzi, ani ichnia, ani Poczta Polska, ani monitoring Aliexpresu. Bywa, spakuje się w jakąś starą co mam.
Freya663 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:46   #1297
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Kurde, ja ogólnie jakbym miała napisać moje wspomnienia z tego 10 dniowego SPA w szpitalu ... to nawet seriale Trudne Sprawy czy Ukryta Prawda to wysiada przy tym

Na patologi była jedna taka 18 latka co urodziła dziecko ... - jej dziecko było na neonatologii bo wcześniak, jakie ona miała teksty i wymówki względem personelu i wspołlokatorek pokoju ... to ja się ciesze, że mnie po dwóch dniach przenieśli do innego 'ciężarnego' pokoju gdzie były same ciężarne bo jeszcze jedna noc i by mnie w kaftanie wynieśli ...



---------- Dopisano o 14:46 ---------- Poprzedni post napisano o 14:44 ----------

Cytat:
Napisane przez Magdzia85F Pokaż wiadomość
te masowanie to takie uciskanie w palcach?
taaa, szczypać sutki i w ogóle masować pod prysznicem i dół brzucha i cycki i wszystko ...

Później się dowiedziałam dlaczego niektóre po 3x w ciągu dnia siedziały pod prysznicem po godzinie... i w nocy były wyjazdy na porodówkę.
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-04-04, 13:49   #1298
Magdzia85F
Zadomowienie
 
Avatar Magdzia85F
 
Zarejestrowany: 2017-03
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 113
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Kurde, ja ogólnie jakbym miała napisać moje wspomnienia z tego 10 dniowego SPA w szpitalu ... to nawet seriale Trudne Sprawy czy Ukryta Prawda to wysiada przy tym

Na patologi była jedna taka 18 latka co urodziła dziecko ... - jej dziecko było na neonatologii bo wcześniak, jakie ona miała teksty i wymówki względem personelu i wspołlokatorek pokoju ... to ja się ciesze, że mnie po dwóch dniach przenieśli do innego 'ciężarnego' pokoju gdzie były same ciężarne bo jeszcze jedna noc i by mnie w kaftanie wynieśli ...



---------- Dopisano o 14:46 ---------- Poprzedni post napisano o 14:44 ----------



taaa, szczypać sutki i w ogóle masować pod prysznicem i dół brzucha i cycki i wszystko ...

Później się dowiedziałam dlaczego niektóre po 3x w ciągu dnia siedziały pod prysznicem po godzinie... i w nocy były wyjazdy na porodówkę.
Dajesz Selfish!
Jak Mała? Daje coś spać?

O to wiem już co. Mąż, seks, suty i prysznic.
__________________
Adusia 21.04.2018

28.04.2012


06.04.2017 7tc [*]
Magdzia85F jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 13:50   #1299
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Magdzia85F Pokaż wiadomość
te masowanie to takie uciskanie w palcach?


Say-hello super opis!

Grewana chyba to tak super nie będzie. Ja dziś w nocy jak poszłam siku i polprzytomna byłam, pomyślałam, że jakby się coś zaczęło to przespie.
Hahaha, nie no żartuje sobie z tą pestką Co do masażu to znalazłam taki "przepis" i on się mniej więcej potwierdza na wielu innych stronkach:

Stymulacja sutków

Najprostszym sposobem wywołania skurczy porodowych jest delikatny masaż sutków. Jak to robić? Złap brodawkę między kciuk a pozostałe palce dłoni. Roluj i delikatnie wyciągaj przez 2 minuty. Zrób 3 minuty przerwy. Powtarzaj ten cykl przez 20 minut. Jeśli skurcze nie pojawiają sie, wydłuż o minutę czas stymulacji, a skróć czas odpoczynku. Przestań masowac sutki, kiedy poczujesz skurcze trwające dłużej niż minutę i występujące co około 3 minuty.

Cytat:
Napisane przez Freya663 Pokaż wiadomość
Ponad miesiąc temu, a to akurat nie przesyłką ekonomiczna, a rejestrowaną, one są szybciej. Kontaktowałam się już ze sprzedawcą bo jest jakiś przypał z tą paczką, niby rejestrowana, ale żadna firma pocztowa jej nie widzi, ani ichnia, ani Poczta Polska, ani monitoring Aliexpresu. Bywa, spakuje się w jakąś starą co mam.
No ja myślę że jeszcze może przyjść


Say-hello dzięki za super opis! Wzruszyłam się czytając

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 14:12   #1300
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Magdzia85F Pokaż wiadomość
Dajesz Selfish!
Jak Mała? Daje coś spać?

O to wiem już co. Mąż, seks, suty i prysznic.
Ogólnie śpi ale ... jak śpi to patrze na nią albo odciągam pokarm i tak w kółko...

W takim razie mój opis zacznę od środy tego 21...
Rano jak pamiętacie byłam na wizycie - lekarz mnie tak przemacał, że po powrocie do domu położyłam się spać z marszu. Ok 14 zaczęły mnie brać skurcze... ale nie wiedziałam czy to TO. Znajoma do mnie - idz do wanny się wygrzej jak się nie uspokoją to znaczy, że musisz jechać do szpitala.

Nagle coś też poleciało na wkładkę czerwonego, wtedy już wiedziałam, że musiałam jechać, ok 17 mój się wykąpał i pojechaliśmy do szpitala. W drodze do szpitala jeszcze babka w nas lusterkiem ośrupała a mój wychodzi do babki z auta i .. ' CO PANI TU WYRABIA JA TU NA PORÓD JADE'...

Wstępne badanie .. Pani Doktor uznała, że no jest rozwarcie na 3cm ale ... no musimy czekać bo nie wiadomo co z tego wyjdzie więc przyjęli mnie na oddział. Dostałam swoje łóżko - i od razu z marszu podłączyli ktg, Mała już wtedy była kapryśna i męczyli mnie tym badaniem z 1,5 godziny a to coś uciekało albo nie łapało. W nocy sprawdzali mi jeszcze tętno dziecka co 2 godziny. Dostałam również karteczkę ruchów i liczyłam ruchy do 10. Na każdą zmianę od 7 do 19 i od 19 do 7 rana. I taka była rutyna każdego dnia przez te wszystkie dni zanim nie odjechałam na porodówkę.
Liczenie ruchów + tętno co 2 godziny w nocy + ktg 2x w ciągu dnia.

No i położyli mnie obok tej agentki ... już w tej pierwszej nocy dała czadu. Odciąga pokarm dla swojego maleństwa co jest na neonatologii a ona .. 3x w ciągu nocy wiecznie coś jadła, chipsy paluszki. Szeleściła reklamówkami i się w ogóle tym nie przejmowała, że reszta na pokoju dziewczyn śpi. Każdego dnia 15 minut po podaniu posiłków maszerowała do kafejki i tak obżerała się zapiekankami... Położne ją złapały i mówią, że wiadomo, że teraz przy KP można jeść wszystko i w ogóle ale mimo wszystko ona karmi wcześniaka który nie ma wszystkiego wykształconego i żeby się mimo wszystko opanowała a ona z pyskiem do nich, że ... ZJADŁA ZAPIEKANKE NIE JAK ZWYKLE Z MAJONEZEM TYLKO Z KETCHPUEM

Co obchód wymyślała jakieś dziwne akcje - za pierwszym razem, że ma siniaka przy stopie i chciała oskarżyć szpital, że jak ją trzymali przy porodzie to jej to zrobili ... druga, że jej wyszła wysypka na dłoni to, że w kuchni szpitalnej coś jej dosypali ... a później, że ją 'KURA' piecze. Dostała globulkę ale nie umiała sobie jej wsadzić bo na następnym obchodzie jak się jej lekarz pyta jak się czuje to powiedziała, że od samego WIDOKU na globulke jej przeszło.

W ogóle wygłaszała takie teksty, że te co rodzą po 10h to ONE leżą sobie na porodówce a ona przez 20 minut się BARDZIEJ NAMĘCZYŁA Zawsze po 7 rano przychodziły Panie i myły podłogi w pokojach ... i Pani myła podłogę i kręciła się z lewej na prawo. Jedna z pokoju jej zwróciła uwagę, że usiądź na dupie to Pani na szybko umyje i będzie po sprawie.. a ta .. 'KRÓLEWNO... Ty się nie odzywaj bo ja w porównaniu do Ciebie urodziłam POCHWĄ'..

Międzyczasie też ją odwiedzały Panie z opieki społecznej .. nie wiem czy dziewczyna gdzieś nie figuruje .. nie wiem. Później przenieśli mnie na inny pokój ale dziewczyny mi zdawały relacje to odwala. Z legginsami chodziła po oddziale z tyłkiem na pół widocznym.. i z koralami z gazety przywieszonymi i czekała aż na obchód przyjdzie młody lekarz.

Ostatnio co odwaliła to wyszła ze szpitala ok godziny 16 i wróciła dopiero ok 21 .. bo pojechała sobie do galerii na zakupy. Pielegniarki ze zmiany ją ładnie zrąbały...

Dziękuje, mam nadzieje, że się pośmiałyście
Następny post będzie o wtorkowej akcji porodowej.
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 14:19   #1301
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Hahaha Selfish jesteś niemożliwa ;P
Czytam z zapartym tchem kiedy się Twoja akcja porodowa zacznie w tu tylko post "Trudne sprawy" nasmarowalas ;D
No ale dziewucha faktycznie coś nie tak pod kopułka chyba miała o.O

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-04-04, 14:31   #1302
Freya663
Zadomowienie
 
Avatar Freya663
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 058
GG do Freya663
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Ogólnie śpi ale ... jak śpi to patrze na nią albo odciągam pokarm i tak w kółko...

W takim razie mój opis zacznę od środy tego 21...
Rano jak pamiętacie byłam na wizycie - lekarz mnie tak przemacał, że po powrocie do domu położyłam się spać z marszu. Ok 14 zaczęły mnie brać skurcze... ale nie wiedziałam czy to TO. Znajoma do mnie - idz do wanny się wygrzej jak się nie uspokoją to znaczy, że musisz jechać do szpitala.

Nagle coś też poleciało na wkładkę czerwonego, wtedy już wiedziałam, że musiałam jechać, ok 17 mój się wykąpał i pojechaliśmy do szpitala. W drodze do szpitala jeszcze babka w nas lusterkiem ośrupała a mój wychodzi do babki z auta i .. ' CO PANI TU WYRABIA JA TU NA PORÓD JADE'...

Wstępne badanie .. Pani Doktor uznała, że no jest rozwarcie na 3cm ale ... no musimy czekać bo nie wiadomo co z tego wyjdzie więc przyjęli mnie na oddział. Dostałam swoje łóżko - i od razu z marszu podłączyli ktg, Mała już wtedy była kapryśna i męczyli mnie tym badaniem z 1,5 godziny a to coś uciekało albo nie łapało. W nocy sprawdzali mi jeszcze tętno dziecka co 2 godziny. Dostałam również karteczkę ruchów i liczyłam ruchy do 10. Na każdą zmianę od 7 do 19 i od 19 do 7 rana. I taka była rutyna każdego dnia przez te wszystkie dni zanim nie odjechałam na porodówkę.
Liczenie ruchów + tętno co 2 godziny w nocy + ktg 2x w ciągu dnia.

No i położyli mnie obok tej agentki ... już w tej pierwszej nocy dała czadu. Odciąga pokarm dla swojego maleństwa co jest na neonatologii a ona .. 3x w ciągu nocy wiecznie coś jadła, chipsy paluszki. Szeleściła reklamówkami i się w ogóle tym nie przejmowała, że reszta na pokoju dziewczyn śpi. Każdego dnia 15 minut po podaniu posiłków maszerowała do kafejki i tak obżerała się zapiekankami... Położne ją złapały i mówią, że wiadomo, że teraz przy KP można jeść wszystko i w ogóle ale mimo wszystko ona karmi wcześniaka który nie ma wszystkiego wykształconego i żeby się mimo wszystko opanowała a ona z pyskiem do nich, że ... ZJADŁA ZAPIEKANKE NIE JAK ZWYKLE Z MAJONEZEM TYLKO Z KETCHPUEM

Co obchód wymyślała jakieś dziwne akcje - za pierwszym razem, że ma siniaka przy stopie i chciała oskarżyć szpital, że jak ją trzymali przy porodzie to jej to zrobili ... druga, że jej wyszła wysypka na dłoni to, że w kuchni szpitalnej coś jej dosypali ... a później, że ją 'KURA' piecze. Dostała globulkę ale nie umiała sobie jej wsadzić bo na następnym obchodzie jak się jej lekarz pyta jak się czuje to powiedziała, że od samego WIDOKU na globulke jej przeszło.

W ogóle wygłaszała takie teksty, że te co rodzą po 10h to ONE leżą sobie na porodówce a ona przez 20 minut się BARDZIEJ NAMĘCZYŁA Zawsze po 7 rano przychodziły Panie i myły podłogi w pokojach ... i Pani myła podłogę i kręciła się z lewej na prawo. Jedna z pokoju jej zwróciła uwagę, że usiądź na dupie to Pani na szybko umyje i będzie po sprawie.. a ta .. 'KRÓLEWNO... Ty się nie odzywaj bo ja w porównaniu do Ciebie urodziłam POCHWĄ'..

Międzyczasie też ją odwiedzały Panie z opieki społecznej .. nie wiem czy dziewczyna gdzieś nie figuruje .. nie wiem. Później przenieśli mnie na inny pokój ale dziewczyny mi zdawały relacje to odwala. Z legginsami chodziła po oddziale z tyłkiem na pół widocznym.. i z koralami z gazety przywieszonymi i czekała aż na obchód przyjdzie młody lekarz.

Ostatnio co odwaliła to wyszła ze szpitala ok godziny 16 i wróciła dopiero ok 21 .. bo pojechała sobie do galerii na zakupy. Pielegniarki ze zmiany ją ładnie zrąbały...

Dziękuje, mam nadzieje, że się pośmiałyście
Następny post będzie o wtorkowej akcji porodowej.
No niestety tak to jest jak dzieci rodzą dzieci... Niby wydawać by się mogło że taka 18 to już lepiej się powinna ogarniać (sama mam znajomą co w wieku 19 lat urodziła planowane dziecko), a tu pustka w głowie. Szkoda tylko maluszka bo jak ona nie wychowana to i dziecka też nie wychowa...
Freya663 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 14:35   #1303
Magdzia85F
Zadomowienie
 
Avatar Magdzia85F
 
Zarejestrowany: 2017-03
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 113
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Selfish o kuźwa! Ale tępak! Współczuję temu Maluszkowi.


Ciekawe czy Jej tego dziecka nie zabiorą?

Czyli zajęcie przy Maluszku zawsze jest.

I czekam też na opis porodu.


A u mnie drzemka była. Ludu odsypiam chyba weekend.

---------- Dopisano o 14:35 ---------- Poprzedni post napisano o 14:33 ----------

Cytat:
Napisane przez Freya663 Pokaż wiadomość
No niestety tak to jest jak dzieci rodzą dzieci... Niby wydawać by się mogło że taka 18 to już lepiej się powinna ogarniać (sama mam znajomą co w wieku 19 lat urodziła planowane dziecko), a tu pustka w głowie. Szkoda tylko maluszka bo jak ona nie wychowana to i dziecka też nie wychowa...
Dodam że patologia to chyba bez względu na wiek takie zachowanie ma.


Moja siostra urodziła w wieku 18 lat, ale tak się nie zachowywała jak ta, o której Selfish pisała.
A
__________________
Adusia 21.04.2018

28.04.2012


06.04.2017 7tc [*]
Magdzia85F jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 14:44   #1304
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Historia mojego porodu więc zaczyna się od wieczora w poniedziałek - ok godziny 19 założyli mi balonik 50ml napompowali i spałam w tym. Te CO MIAŁY ZAŁOŻONE to wiedzą jak to jest funkcjonować nagle z DODATKOWYM OGONEM Te co miały założony balonik na noc - o 7 rano zawsze opuszczały patologie i szły na porodówkę. W moim przypadku też tak było. Zapytałam się lekarza o której godzinie mam zawołać moją osobę towarzyszącą ... a on - a DAJ MU POSPAĆ OK 9,10 niech przyjedzie.

Jedyne co mnie z lekka zdenerwowało to Pani pielęgniarka nie zawiozła mnie wózkiem tylko sama z moimi torbami musiałam iść na oddział który mieścił się w trochę innym skrzydle. Gdy już byłam na dole ... przyszła starsza Pani i, że czas na lewatywkę i mimo wszystko wspominam ją najpiękniej w całym tym wydarzeniu. Bałam się z lekka wypróżnić z tym balonikiem... ale dałam radę. Mój przyjechał - kazałam mu być o 7 bo nie chciałam być sama .. z drugiej strony nie wiadomo jakby się szybko akcja potoczyła - tym bardziej, że miałam przed balonikiem już rozwarcie 3cm.

Przyszła do nas Pani ok 40 lat... na plakietce Starsza Położna - oki, idziemy na salę. Pani nas poinstruowała co będzie robiła i tak dalej i co chwilę wypraszała mojego bo uznała, że są to sprawy za intymne i wtedy go zapraszała spowrotem. Balonik zrobił dodatkowy 1cm, więc mamy 4. Podłączyła kroplówkę ... i ktg ... i zaczęła nam robić wywiadzik i, że zakłada książeczkę zdrowia dla Naszego dziecka. Pytała się mnie jakie mam oczekiwania co do porodu ... a ja tylko, że nie chce wrócić tam na patologie ... - było kilka wywołań co dziewczyny wróciły bo akcja się nie powiodła.... a ona się śmiała...

Podłączyła kroplówkę i po ok godzinie zaczęły się skurcze ... - kazała mojemu liczyć i patrzyć na zegar co ile i jakie są mocne... Przez moment nie miałam całkowitej kontroli nad własnymi myślami, prosiłam o regeneracyjny prysznic a ona twardo, że Gosiu niespodzianka będzie po 10 skurczach które tak ledwo wytrzymywałam, że widziałam po twarzy mojego, że już mnie nienawidzi. Nagle spojrzałam na KTG ... i z 158 ... zmalało aż do 0... wtedy czułam, że zostałam się dosłownie po twarzy przeźroczysta.... przyleciała położna i mówi spokojnie, głowica się obluzowała wszystko jest okey... ciężko było ucelować drugi raz... gdy już się udało, powiedziała dobrze, że czas na prysznic. Odłączyła kroplówkę i powiedziała, że mamy maksymalnie 10-15 minut pod prysznicem. Mój mnie polewał wodą i ogólnie nagle zrobiło mi się słabo chyba z tych skurczy.... więc znowu powrót na wyro, kroplówka i zaś skurcze się zaczęły.

Przyszła Pani położna i mówi, że 'Adrian zrobi Ci taką ładną ANKIETE'... po 30 minutach dowiedziałam się PO CO BYŁA TA ANKIETA, że to była ankieta przeciwwskazań do CC i ogólnie klasyfikacji do operacji. Mój wiedział ale .. nie powiedział. Nagle położna mówi, że musi mnie zbadać jak idzie rozwarcie i mówi, że jest świetnie bo już 6 cm jest... i mówi, że idzie zjeść kanapkę obok. Kanapka nazywała się zawołaniem lekarza który nagle pojawił się na sali zbadał mnie i powiedział - zgadza się, dziecko nie jest prawidłowo ułożone do porodu i, że mnie zabierają na cięcie i czy się zgadzam bo tętno też ucieka ważne są każde chwile. Nagle dostałam długopis do podpisania tej ankiety i już byłam na sali operacyjnej w przeciągu 5 minut...

Byłam przerażona jak dużo osób było nagle na sali... Cięcie robił mi mój lekarz z innych którzy międzyczasie rozmawiali sobie o dupie marynie... co trochę też mnie rozluźniło. Pani anestezjolog podała znieczulenie i było tylko pytanie czy nóżki robią się ciepłe ... a ja, że tak no to sie kładziemy. Przygotowywali mnie w trybie ekspresowym... nie wiem czy u Was na cięciu też była taka Pani która trzymała Was cały czas na głowę i głaskała i podtrzymywała na duchu, że wszystko będzie okey.. cały czas opowiadała, jak przebiega, że już widać główkę i że za chwilę będzie córeczka na świecie... jak ją wyciągnęli to usłyszałam taki ryk ..., że wiedziałam, że to ONA... dali mi do pocałowania i zabrali do mierzenia. W tym momencie się całkowicie rozryczałam i tak już było do samej chwili jak mnie wywieźli na pooperacyjną i później na pokój. Mój był ze mną ... i też ryczał cały czas i powtarzał, że jest piękna córeczka i że, byłam dzielna ...
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 14:59   #1305
Freya663
Zadomowienie
 
Avatar Freya663
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 058
GG do Freya663
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Historia mojego porodu więc zaczyna się od wieczora w poniedziałek - ok godziny 19 założyli mi balonik 50ml napompowali i spałam w tym. Te CO MIAŁY ZAŁOŻONE to wiedzą jak to jest funkcjonować nagle z DODATKOWYM OGONEM Te co miały założony balonik na noc - o 7 rano zawsze opuszczały patologie i szły na porodówkę. W moim przypadku też tak było. Zapytałam się lekarza o której godzinie mam zawołać moją osobę towarzyszącą ... a on - a DAJ MU POSPAĆ OK 9,10 niech przyjedzie.

Jedyne co mnie z lekka zdenerwowało to Pani pielęgniarka nie zawiozła mnie wózkiem tylko sama z moimi torbami musiałam iść na oddział który mieścił się w trochę innym skrzydle. Gdy już byłam na dole ... przyszła starsza Pani i, że czas na lewatywkę i mimo wszystko wspominam ją najpiękniej w całym tym wydarzeniu. Bałam się z lekka wypróżnić z tym balonikiem... ale dałam radę. Mój przyjechał - kazałam mu być o 7 bo nie chciałam być sama .. z drugiej strony nie wiadomo jakby się szybko akcja potoczyła - tym bardziej, że miałam przed balonikiem już rozwarcie 3cm.

Przyszła do nas Pani ok 40 lat... na plakietce Starsza Położna - oki, idziemy na salę. Pani nas poinstruowała co będzie robiła i tak dalej i co chwilę wypraszała mojego bo uznała, że są to sprawy za intymne i wtedy go zapraszała spowrotem. Balonik zrobił dodatkowy 1cm, więc mamy 4. Podłączyła kroplówkę ... i ktg ... i zaczęła nam robić wywiadzik i, że zakłada książeczkę zdrowia dla Naszego dziecka. Pytała się mnie jakie mam oczekiwania co do porodu ... a ja tylko, że nie chce wrócić tam na patologie ... - było kilka wywołań co dziewczyny wróciły bo akcja się nie powiodła.... a ona się śmiała...

Podłączyła kroplówkę i po ok godzinie zaczęły się skurcze ... - kazała mojemu liczyć i patrzyć na zegar co ile i jakie są mocne... Przez moment nie miałam całkowitej kontroli nad własnymi myślami, prosiłam o regeneracyjny prysznic a ona twardo, że Gosiu niespodzianka będzie po 10 skurczach które tak ledwo wytrzymywałam, że widziałam po twarzy mojego, że już mnie nienawidzi. Nagle spojrzałam na KTG ... i z 158 ... zmalało aż do 0... wtedy czułam, że zostałam się dosłownie po twarzy przeźroczysta.... przyleciała położna i mówi spokojnie, głowica się obluzowała wszystko jest okey... ciężko było ucelować drugi raz... gdy już się udało, powiedziała dobrze, że czas na prysznic. Odłączyła kroplówkę i powiedziała, że mamy maksymalnie 10-15 minut pod prysznicem. Mój mnie polewał wodą i ogólnie nagle zrobiło mi się słabo chyba z tych skurczy.... więc znowu powrót na wyro, kroplówka i zaś skurcze się zaczęły.

Przyszła Pani położna i mówi, że 'Adrian zrobi Ci taką ładną ANKIETE'... po 30 minutach dowiedziałam się PO CO BYŁA TA ANKIETA, że to była ankieta przeciwwskazań do CC i ogólnie klasyfikacji do operacji. Mój wiedział ale .. nie powiedział. Nagle położna mówi, że musi mnie zbadać jak idzie rozwarcie i mówi, że jest świetnie bo już 6 cm jest... i mówi, że idzie zjeść kanapkę obok. Kanapka nazywała się zawołaniem lekarza który nagle pojawił się na sali zbadał mnie i powiedział - zgadza się, dziecko nie jest prawidłowo ułożone do porodu i, że mnie zabierają na cięcie i czy się zgadzam bo tętno też ucieka ważne są każde chwile. Nagle dostałam długopis do podpisania tej ankiety i już byłam na sali operacyjnej w przeciągu 5 minut...

Byłam przerażona jak dużo osób było nagle na sali... Cięcie robił mi mój lekarz z innych którzy międzyczasie rozmawiali sobie o dupie marynie... co trochę też mnie rozluźniło. Pani anestezjolog podała znieczulenie i było tylko pytanie czy nóżki robią się ciepłe ... a ja, że tak no to sie kładziemy. Przygotowywali mnie w trybie ekspresowym... nie wiem czy u Was na cięciu też była taka Pani która trzymała Was cały czas na głowę i głaskała i podtrzymywała na duchu, że wszystko będzie okey.. cały czas opowiadała, jak przebiega, że już widać główkę i że za chwilę będzie córeczka na świecie... jak ją wyciągnęli to usłyszałam taki ryk ..., że wiedziałam, że to ONA... dali mi do pocałowania i zabrali do mierzenia. W tym momencie się całkowicie rozryczałam i tak już było do samej chwili jak mnie wywieźli na pooperacyjną i później na pokój. Mój był ze mną ... i też ryczał cały czas i powtarzał, że jest piękna córeczka i że, byłam dzielna ...
Ciekawa historia, ale najważniejsze że wszystko skończyło się zdrowym maluszkiem . Z perspektywy czasu jak oceniasz, dobrze że powiedzieli Ci w ostatnim momencie, czy wolałabyś wiedzieć wcześniej że konieczna jest cesarka?
Freya663 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 15:03   #1306
malami1901
Zadomowienie
 
Avatar malami1901
 
Zarejestrowany: 2017-12
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 1 044
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Ogólnie śpi ale ... jak śpi to patrze na nią albo odciągam pokarm i tak w kółko...

W takim razie mój opis zacznę od środy tego 21...
Rano jak pamiętacie byłam na wizycie - lekarz mnie tak przemacał, że po powrocie do domu położyłam się spać z marszu. Ok 14 zaczęły mnie brać skurcze... ale nie wiedziałam czy to TO. Znajoma do mnie - idz do wanny się wygrzej jak się nie uspokoją to znaczy, że musisz jechać do szpitala.

Nagle coś też poleciało na wkładkę czerwonego, wtedy już wiedziałam, że musiałam jechać, ok 17 mój się wykąpał i pojechaliśmy do szpitala. W drodze do szpitala jeszcze babka w nas lusterkiem ośrupała a mój wychodzi do babki z auta i .. ' CO PANI TU WYRABIA JA TU NA PORÓD JADE'...

Wstępne badanie .. Pani Doktor uznała, że no jest rozwarcie na 3cm ale ... no musimy czekać bo nie wiadomo co z tego wyjdzie więc przyjęli mnie na oddział. Dostałam swoje łóżko - i od razu z marszu podłączyli ktg, Mała już wtedy była kapryśna i męczyli mnie tym badaniem z 1,5 godziny a to coś uciekało albo nie łapało. W nocy sprawdzali mi jeszcze tętno dziecka co 2 godziny. Dostałam również karteczkę ruchów i liczyłam ruchy do 10. Na każdą zmianę od 7 do 19 i od 19 do 7 rana. I taka była rutyna każdego dnia przez te wszystkie dni zanim nie odjechałam na porodówkę.
Liczenie ruchów + tętno co 2 godziny w nocy + ktg 2x w ciągu dnia.

No i położyli mnie obok tej agentki ... już w tej pierwszej nocy dała czadu. Odciąga pokarm dla swojego maleństwa co jest na neonatologii a ona .. 3x w ciągu nocy wiecznie coś jadła, chipsy paluszki. Szeleściła reklamówkami i się w ogóle tym nie przejmowała, że reszta na pokoju dziewczyn śpi. Każdego dnia 15 minut po podaniu posiłków maszerowała do kafejki i tak obżerała się zapiekankami... Położne ją złapały i mówią, że wiadomo, że teraz przy KP można jeść wszystko i w ogóle ale mimo wszystko ona karmi wcześniaka który nie ma wszystkiego wykształconego i żeby się mimo wszystko opanowała a ona z pyskiem do nich, że ... ZJADŁA ZAPIEKANKE NIE JAK ZWYKLE Z MAJONEZEM TYLKO Z KETCHPUEM

Co obchód wymyślała jakieś dziwne akcje - za pierwszym razem, że ma siniaka przy stopie i chciała oskarżyć szpital, że jak ją trzymali przy porodzie to jej to zrobili ... druga, że jej wyszła wysypka na dłoni to, że w kuchni szpitalnej coś jej dosypali ... a później, że ją 'KURA' piecze. Dostała globulkę ale nie umiała sobie jej wsadzić bo na następnym obchodzie jak się jej lekarz pyta jak się czuje to powiedziała, że od samego WIDOKU na globulke jej przeszło.

W ogóle wygłaszała takie teksty, że te co rodzą po 10h to ONE leżą sobie na porodówce a ona przez 20 minut się BARDZIEJ NAMĘCZYŁA Zawsze po 7 rano przychodziły Panie i myły podłogi w pokojach ... i Pani myła podłogę i kręciła się z lewej na prawo. Jedna z pokoju jej zwróciła uwagę, że usiądź na dupie to Pani na szybko umyje i będzie po sprawie.. a ta .. 'KRÓLEWNO... Ty się nie odzywaj bo ja w porównaniu do Ciebie urodziłam POCHWĄ'..

Międzyczasie też ją odwiedzały Panie z opieki społecznej .. nie wiem czy dziewczyna gdzieś nie figuruje .. nie wiem. Później przenieśli mnie na inny pokój ale dziewczyny mi zdawały relacje to odwala. Z legginsami chodziła po oddziale z tyłkiem na pół widocznym.. i z koralami z gazety przywieszonymi i czekała aż na obchód przyjdzie młody lekarz.

Ostatnio co odwaliła to wyszła ze szpitala ok godziny 16 i wróciła dopiero ok 21 .. bo pojechała sobie do galerii na zakupy. Pielegniarki ze zmiany ją ładnie zrąbały...

Dziękuje, mam nadzieje, że się pośmiałyście
Następny post będzie o wtorkowej akcji porodowej.
O matko no to niezle chociaz cos sie dzialo

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:59 ----------

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Historia mojego porodu więc zaczyna się od wieczora w poniedziałek - ok godziny 19 założyli mi balonik 50ml napompowali i spałam w tym. Te CO MIAŁY ZAŁOŻONE to wiedzą jak to jest funkcjonować nagle z DODATKOWYM OGONEM Te co miały założony balonik na noc - o 7 rano zawsze opuszczały patologie i szły na porodówkę. W moim przypadku też tak było. Zapytałam się lekarza o której godzinie mam zawołać moją osobę towarzyszącą ... a on - a DAJ MU POSPAĆ OK 9,10 niech przyjedzie.

Jedyne co mnie z lekka zdenerwowało to Pani pielęgniarka nie zawiozła mnie wózkiem tylko sama z moimi torbami musiałam iść na oddział który mieścił się w trochę innym skrzydle. Gdy już byłam na dole ... przyszła starsza Pani i, że czas na lewatywkę i mimo wszystko wspominam ją najpiękniej w całym tym wydarzeniu. Bałam się z lekka wypróżnić z tym balonikiem... ale dałam radę. Mój przyjechał - kazałam mu być o 7 bo nie chciałam być sama .. z drugiej strony nie wiadomo jakby się szybko akcja potoczyła - tym bardziej, że miałam przed balonikiem już rozwarcie 3cm.

Przyszła do nas Pani ok 40 lat... na plakietce Starsza Położna - oki, idziemy na salę. Pani nas poinstruowała co będzie robiła i tak dalej i co chwilę wypraszała mojego bo uznała, że są to sprawy za intymne i wtedy go zapraszała spowrotem. Balonik zrobił dodatkowy 1cm, więc mamy 4. Podłączyła kroplówkę ... i ktg ... i zaczęła nam robić wywiadzik i, że zakłada książeczkę zdrowia dla Naszego dziecka. Pytała się mnie jakie mam oczekiwania co do porodu ... a ja tylko, że nie chce wrócić tam na patologie ... - było kilka wywołań co dziewczyny wróciły bo akcja się nie powiodła.... a ona się śmiała...

Podłączyła kroplówkę i po ok godzinie zaczęły się skurcze ... - kazała mojemu liczyć i patrzyć na zegar co ile i jakie są mocne... Przez moment nie miałam całkowitej kontroli nad własnymi myślami, prosiłam o regeneracyjny prysznic a ona twardo, że Gosiu niespodzianka będzie po 10 skurczach które tak ledwo wytrzymywałam, że widziałam po twarzy mojego, że już mnie nienawidzi. Nagle spojrzałam na KTG ... i z 158 ... zmalało aż do 0... wtedy czułam, że zostałam się dosłownie po twarzy przeźroczysta.... przyleciała położna i mówi spokojnie, głowica się obluzowała wszystko jest okey... ciężko było ucelować drugi raz... gdy już się udało, powiedziała dobrze, że czas na prysznic. Odłączyła kroplówkę i powiedziała, że mamy maksymalnie 10-15 minut pod prysznicem. Mój mnie polewał wodą i ogólnie nagle zrobiło mi się słabo chyba z tych skurczy.... więc znowu powrót na wyro, kroplówka i zaś skurcze się zaczęły.

Przyszła Pani położna i mówi, że 'Adrian zrobi Ci taką ładną ANKIETE'... po 30 minutach dowiedziałam się PO CO BYŁA TA ANKIETA, że to była ankieta przeciwwskazań do CC i ogólnie klasyfikacji do operacji. Mój wiedział ale .. nie powiedział. Nagle położna mówi, że musi mnie zbadać jak idzie rozwarcie i mówi, że jest świetnie bo już 6 cm jest... i mówi, że idzie zjeść kanapkę obok. Kanapka nazywała się zawołaniem lekarza który nagle pojawił się na sali zbadał mnie i powiedział - zgadza się, dziecko nie jest prawidłowo ułożone do porodu i, że mnie zabierają na cięcie i czy się zgadzam bo tętno też ucieka ważne są każde chwile. Nagle dostałam długopis do podpisania tej ankiety i już byłam na sali operacyjnej w przeciągu 5 minut...

Byłam przerażona jak dużo osób było nagle na sali... Cięcie robił mi mój lekarz z innych którzy międzyczasie rozmawiali sobie o dupie marynie... co trochę też mnie rozluźniło. Pani anestezjolog podała znieczulenie i było tylko pytanie czy nóżki robią się ciepłe ... a ja, że tak no to sie kładziemy. Przygotowywali mnie w trybie ekspresowym... nie wiem czy u Was na cięciu też była taka Pani która trzymała Was cały czas na głowę i głaskała i podtrzymywała na duchu, że wszystko będzie okey.. cały czas opowiadała, jak przebiega, że już widać główkę i że za chwilę będzie córeczka na świecie... jak ją wyciągnęli to usłyszałam taki ryk ..., że wiedziałam, że to ONA... dali mi do pocałowania i zabrali do mierzenia. W tym momencie się całkowicie rozryczałam i tak już było do samej chwili jak mnie wywieźli na pooperacyjną i później na pokój. Mój był ze mną ... i też ryczał cały czas i powtarzał, że jest piękna córeczka i że, byłam dzielna ...
Fajnie z tą kobietką przy cięciu wiem jak mi dużo dało wsparcie położnych super, że wszystko dobrze się skończyło

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
malami1901 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 15:15   #1307
emelcia
Rozeznanie
 
Avatar emelcia
 
Zarejestrowany: 2014-03
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 786
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez say-hello Pokaż wiadomość
Iclosemyeyes, czekam na efekty sesji



Napisałam opis porodu



W czwartek 29.03 zebraliśmy się rano do szpitala. Bałam się trochę, jak lekarze zareagują na skierowanie, skoro mojego lekarza akurat nie było na dyżurze, ale na szczęście wszyscy pamiętali mnie z poprzedniego pobytu i wiedzieli, o co chodzi. Po ktg i uzupełnieniu dokumentów (jejku, ile to trwało! W bólach porodowych bym chyba nie wytrzymała ) przyszła mnie zbadać młoda i niezbyt miła lekarka. Zaczęła podważać plan mojego porodu ustalony z moim lekarzem (miałam w sobotę rano mieć założony cewnik dla lekkiego rozpoczęcia akcji i pozniej zrobione cc). Namawiała mnie jeszcze na klasyczną indukcję Sn, a ja już całkiem zglupiałam, co robić i na co się decydować. Ale w międzyczasie zebrali się lekarze i dyskutowali o moim przypadku, postanowili od razu w piątek zrobić cc bez żadnej indukcji. W sumie ostatecznie wyszło dobrze, ale wtedy oczywiście mnie to zestresowało i jeszcze bardziej rozbiło. Tego dnia pobrali krew na badania, zrobili usg (Pola miała ważyć 3300g) i tak sobie przeleżałam. W międzyczasie przyszedł na wywiad anestezjolog, który zaczął prowadzić mega dziwny monolog o teoriach spiskowych, inwigilacji i milionie innych dziwnych tematach... Dzień mi zleciał w miarę spokojnie, starałam się nie myśleć o tym, co się miało jutro wydarzyć. Miałam być pierwsza w kolejce na cc, ponoć miało się odbyć koło 9. W nocy męczył mnie jeszcze kaszel i trochę się bałam, co będzie po operacji. Przespałam może pół nocy, obudziłam się, poszłam się umyć specjalnym żelem od położnej i założyłam zielone wdzianko Podali mi kroplówki i tak sobie czekałam. O 8:20 przyszła położna i mówi, że juz jedziemy! Założyła cewnik i za moment byłam na sali operacyjnej, a mojego męża jeszcze nie było.. Jak się później okazało, praktycznie się minęliśmy, bo przyjechał o 8:30. Na sali operacyjnej od razu zaczął się stres. Zaczęłam się mega trząść, dodatkowo było zimno. Wróciły złe wspomnienia z poprzedniej operacji, byłam po prostu przerażona. Modliłam się, żeby wszystko dobrze poszło. Anestezjolog zrobił mi wkłucie w plecy ze znieczuleniem, strasznie długo to trwało - myślałam, że będzie szybciej. Dało się przeżyć Po chwili zaczęło działać, ja się położyłam i czekałam na dalszy rozwój akcji. Wszystko odbijało się w suficie... Starałam się nie patrzeć, ale mimo wszystko coś tam widziałam i to potęgowało stres. Dalej się trzęsłam. Jak zaczęli mnie ciąć i machać, szarpać tym brzuchem na prawo i lewo, to zrobiło mi się niedobrze i słabo. Ciągle chciało mi się wymiotować, na szczęście do niczego nie doszło. Powiedzieli mi, że zaraz się dziecko urodzi i zaczęłam nasluchiwać. I nagle o 8:51 jest, krzyk! Popłakałam się razem z Polą, poczułam sama nie wiem co - mieszankę ulgi, strachu, szczęścia, wszystkiego. Już nie pamiętam, czy od razu mi ją pokazali, czy najpierw wzięła ją położna - w każdym razie pokazali mi płeć, dali na buziaka, a ja ryczałam dalej. Usłyszałam, że waży 3400g, ale nic więcej i oczywiście zaczęłam się stresować,czy wszystko ok. Jak ją wywieźli z sali, to mąż miał ją wziąć na kangurowanie. Niestety jakaś położna źle go pokierowała i czekał w złym miejscu, dopiero po jakimś czasie przyszła po niego pani z noworodków i powiedziała, że Polcia już jest A na sali operacyjnej zaczęło mi się mega dłużyć, ciągle bardzo źle się czułam. Czekałam tylko, żeby to się skończyło. Jeszcze chyba 40 minut mnie tam maltretowali. Pamiętam mega dziwne uczucie, jak zobaczyłam w lampie, że lekarze zgięli mi nogi w kolanach, a ja miałam wrażenie, że one dalej leżą prosto :P. Przełożylo mnie na łóżko, przykryli dwoma kołdrami, a ja dalej się trzęsłam. Pojechaliśmy na salę, jak zobaczyłam męża kangurującego Polę, to znowu się rozpłakałam. Piękny widok, naprawdę. Wtedy już byłam pewna, że jest dobrze Podpięli mnie pod te aparaty monitorujące ciśnienie i inne parametry, podali kroplówki i położna położyła mi małą na piersi... Kolejne cudne uczucie, poczuć ją na sobie.. I tak sobie wszyscy razem płakaliśmy Mała po chwili złapała pierś, byłam zdziwiona, jak to boli Nie pamiętam już, ile tak leżeliśmy, ale w którymś momencie wzięli ją od nas na badania. Ja próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Drgawki przeszły i zaczął pojawiać się ból. W międzyczasie położna przychodziła i naciskała mi na brzuch, to bolało jak diabli. Cały czas podłączali kroplówki. Pokazali też mężowi jak przewijać, ubierać, brać na ręce. Mąż pojechał do domu i miał wrócić po pionizacji, żeby pomóc przy prysznicu. Pionizacja poszła całkiem dobrze, choć ból był straszny. Ale chciałam jak najszybciej mieć to za sobą, więc długo sobie później siedziałam na łóżku i z pomocą Piotrka wstałam co chwilę. Poszliśmy pod prysznic i jakoś poszło, choć też nie było łatwo. Obok w pokoju miałam sąsiadkę, która miała cc dzień wcześniej i dawała mi nadzieję, że jutro będzie lepiej Bo naprawdę dobrze wyglądała i dawała radę się opiekować dzieckiem. I faktycznie tak było, już tego wieczoru jak chodziłam do WC, to była za każdym razem duża poprawa na lepsze. W nocy małą zabrali i przywozili mi na karmienie, bo sama nie byłam w stanie jej przystawiać. Na szczęście ładnie złapała o co chodzi w kp w nocy zasnęłam dopiero jakoś po 3:00. Kolejnego dnia faktycznie było dużo lepiej i już całkowicie sama opiekowałam się małą. Miała ogromną potrzebę być ciągle przy mnie, najlepiej przy piersi. Jeśli o mnie chodzi, to wciąż miałam mega mętlik w głowie, dodatkowo męczył mnie kaszel i czułam ogromny ból przy obkurczaniu macicy podczas kp. Mąż mi bardzo dużo pomagał. Pamiętam, że w końcu zaczęłam odczuwać, że mi zimno, dla odmiany W ciąży było mi ciągle gorąco. I do tego ogromne pragnienie, wypiłam chyba z 4 litry wody. Jeśli chodzi o opiekę, to wszystkie położne były baaardzo pomocne i miłe Kolejnego dnia czułam się już znacznie lepiej i wyszliśmy do domu, przeszczęśliwi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Piękna historia
Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Ogólnie śpi ale ... jak śpi to patrze na nią albo odciągam pokarm i tak w kółko...

W takim razie mój opis zacznę od środy tego 21...
Rano jak pamiętacie byłam na wizycie - lekarz mnie tak przemacał, że po powrocie do domu położyłam się spać z marszu. Ok 14 zaczęły mnie brać skurcze... ale nie wiedziałam czy to TO. Znajoma do mnie - idz do wanny się wygrzej jak się nie uspokoją to znaczy, że musisz jechać do szpitala.

Nagle coś też poleciało na wkładkę czerwonego, wtedy już wiedziałam, że musiałam jechać, ok 17 mój się wykąpał i pojechaliśmy do szpitala. W drodze do szpitala jeszcze babka w nas lusterkiem ośrupała a mój wychodzi do babki z auta i .. ' CO PANI TU WYRABIA JA TU NA PORÓD JADE'...

Wstępne badanie .. Pani Doktor uznała, że no jest rozwarcie na 3cm ale ... no musimy czekać bo nie wiadomo co z tego wyjdzie więc przyjęli mnie na oddział. Dostałam swoje łóżko - i od razu z marszu podłączyli ktg, Mała już wtedy była kapryśna i męczyli mnie tym badaniem z 1,5 godziny a to coś uciekało albo nie łapało. W nocy sprawdzali mi jeszcze tętno dziecka co 2 godziny. Dostałam również karteczkę ruchów i liczyłam ruchy do 10. Na każdą zmianę od 7 do 19 i od 19 do 7 rana. I taka była rutyna każdego dnia przez te wszystkie dni zanim nie odjechałam na porodówkę.
Liczenie ruchów + tętno co 2 godziny w nocy + ktg 2x w ciągu dnia.

No i położyli mnie obok tej agentki ... już w tej pierwszej nocy dała czadu. Odciąga pokarm dla swojego maleństwa co jest na neonatologii a ona .. 3x w ciągu nocy wiecznie coś jadła, chipsy paluszki. Szeleściła reklamówkami i się w ogóle tym nie przejmowała, że reszta na pokoju dziewczyn śpi. Każdego dnia 15 minut po podaniu posiłków maszerowała do kafejki i tak obżerała się zapiekankami... Położne ją złapały i mówią, że wiadomo, że teraz przy KP można jeść wszystko i w ogóle ale mimo wszystko ona karmi wcześniaka który nie ma wszystkiego wykształconego i żeby się mimo wszystko opanowała a ona z pyskiem do nich, że ... ZJADŁA ZAPIEKANKE NIE JAK ZWYKLE Z MAJONEZEM TYLKO Z KETCHPUEM

Co obchód wymyślała jakieś dziwne akcje - za pierwszym razem, że ma siniaka przy stopie i chciała oskarżyć szpital, że jak ją trzymali przy porodzie to jej to zrobili ... druga, że jej wyszła wysypka na dłoni to, że w kuchni szpitalnej coś jej dosypali ... a później, że ją 'KURA' piecze. Dostała globulkę ale nie umiała sobie jej wsadzić bo na następnym obchodzie jak się jej lekarz pyta jak się czuje to powiedziała, że od samego WIDOKU na globulke jej przeszło.

W ogóle wygłaszała takie teksty, że te co rodzą po 10h to ONE leżą sobie na porodówce a ona przez 20 minut się BARDZIEJ NAMĘCZYŁA Zawsze po 7 rano przychodziły Panie i myły podłogi w pokojach ... i Pani myła podłogę i kręciła się z lewej na prawo. Jedna z pokoju jej zwróciła uwagę, że usiądź na dupie to Pani na szybko umyje i będzie po sprawie.. a ta .. 'KRÓLEWNO... Ty się nie odzywaj bo ja w porównaniu do Ciebie urodziłam POCHWĄ'..

Międzyczasie też ją odwiedzały Panie z opieki społecznej .. nie wiem czy dziewczyna gdzieś nie figuruje .. nie wiem. Później przenieśli mnie na inny pokój ale dziewczyny mi zdawały relacje to odwala. Z legginsami chodziła po oddziale z tyłkiem na pół widocznym.. i z koralami z gazety przywieszonymi i czekała aż na obchód przyjdzie młody lekarz.

Ostatnio co odwaliła to wyszła ze szpitala ok godziny 16 i wróciła dopiero ok 21 .. bo pojechała sobie do galerii na zakupy. Pielegniarki ze zmiany ją ładnie zrąbały...

Dziękuje, mam nadzieje, że się pośmiałyście
Następny post będzie o wtorkowej akcji porodowej.
Weź, bo popuszczam ze śmiechu gdybym z taką leżała to chyba wyjęłam paczkę podpasek i zaczęła ją walić po głowie żeby się zamknęła
Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Historia mojego porodu więc zaczyna się od wieczora w poniedziałek - ok godziny 19 założyli mi balonik 50ml napompowali i spałam w tym. Te CO MIAŁY ZAŁOŻONE to wiedzą jak to jest funkcjonować nagle z DODATKOWYM OGONEM Te co miały założony balonik na noc - o 7 rano zawsze opuszczały patologie i szły na porodówkę. W moim przypadku też tak było. Zapytałam się lekarza o której godzinie mam zawołać moją osobę towarzyszącą ... a on - a DAJ MU POSPAĆ OK 9,10 niech przyjedzie.

Jedyne co mnie z lekka zdenerwowało to Pani pielęgniarka nie zawiozła mnie wózkiem tylko sama z moimi torbami musiałam iść na oddział który mieścił się w trochę innym skrzydle. Gdy już byłam na dole ... przyszła starsza Pani i, że czas na lewatywkę i mimo wszystko wspominam ją najpiękniej w całym tym wydarzeniu. Bałam się z lekka wypróżnić z tym balonikiem... ale dałam radę. Mój przyjechał - kazałam mu być o 7 bo nie chciałam być sama .. z drugiej strony nie wiadomo jakby się szybko akcja potoczyła - tym bardziej, że miałam przed balonikiem już rozwarcie 3cm.

Przyszła do nas Pani ok 40 lat... na plakietce Starsza Położna - oki, idziemy na salę. Pani nas poinstruowała co będzie robiła i tak dalej i co chwilę wypraszała mojego bo uznała, że są to sprawy za intymne i wtedy go zapraszała spowrotem. Balonik zrobił dodatkowy 1cm, więc mamy 4. Podłączyła kroplówkę ... i ktg ... i zaczęła nam robić wywiadzik i, że zakłada książeczkę zdrowia dla Naszego dziecka. Pytała się mnie jakie mam oczekiwania co do porodu ... a ja tylko, że nie chce wrócić tam na patologie ... - było kilka wywołań co dziewczyny wróciły bo akcja się nie powiodła.... a ona się śmiała...

Podłączyła kroplówkę i po ok godzinie zaczęły się skurcze ... - kazała mojemu liczyć i patrzyć na zegar co ile i jakie są mocne... Przez moment nie miałam całkowitej kontroli nad własnymi myślami, prosiłam o regeneracyjny prysznic a ona twardo, że Gosiu niespodzianka będzie po 10 skurczach które tak ledwo wytrzymywałam, że widziałam po twarzy mojego, że już mnie nienawidzi. Nagle spojrzałam na KTG ... i z 158 ... zmalało aż do 0... wtedy czułam, że zostałam się dosłownie po twarzy przeźroczysta.... przyleciała położna i mówi spokojnie, głowica się obluzowała wszystko jest okey... ciężko było ucelować drugi raz... gdy już się udało, powiedziała dobrze, że czas na prysznic. Odłączyła kroplówkę i powiedziała, że mamy maksymalnie 10-15 minut pod prysznicem. Mój mnie polewał wodą i ogólnie nagle zrobiło mi się słabo chyba z tych skurczy.... więc znowu powrót na wyro, kroplówka i zaś skurcze się zaczęły.

Przyszła Pani położna i mówi, że 'Adrian zrobi Ci taką ładną ANKIETE'... po 30 minutach dowiedziałam się PO CO BYŁA TA ANKIETA, że to była ankieta przeciwwskazań do CC i ogólnie klasyfikacji do operacji. Mój wiedział ale .. nie powiedział. Nagle położna mówi, że musi mnie zbadać jak idzie rozwarcie i mówi, że jest świetnie bo już 6 cm jest... i mówi, że idzie zjeść kanapkę obok. Kanapka nazywała się zawołaniem lekarza który nagle pojawił się na sali zbadał mnie i powiedział - zgadza się, dziecko nie jest prawidłowo ułożone do porodu i, że mnie zabierają na cięcie i czy się zgadzam bo tętno też ucieka ważne są każde chwile. Nagle dostałam długopis do podpisania tej ankiety i już byłam na sali operacyjnej w przeciągu 5 minut...

Byłam przerażona jak dużo osób było nagle na sali... Cięcie robił mi mój lekarz z innych którzy międzyczasie rozmawiali sobie o dupie marynie... co trochę też mnie rozluźniło. Pani anestezjolog podała znieczulenie i było tylko pytanie czy nóżki robią się ciepłe ... a ja, że tak no to sie kładziemy. Przygotowywali mnie w trybie ekspresowym... nie wiem czy u Was na cięciu też była taka Pani która trzymała Was cały czas na głowę i głaskała i podtrzymywała na duchu, że wszystko będzie okey.. cały czas opowiadała, jak przebiega, że już widać główkę i że za chwilę będzie córeczka na świecie... jak ją wyciągnęli to usłyszałam taki ryk ..., że wiedziałam, że to ONA... dali mi do pocałowania i zabrali do mierzenia. W tym momencie się całkowicie rozryczałam i tak już było do samej chwili jak mnie wywieźli na pooperacyjną i później na pokój. Mój był ze mną ... i też ryczał cały czas i powtarzał, że jest piękna córeczka i że, byłam dzielna ...
Och... czyli to tak szybko wszystko się dzieje!
Dzielny jesteście dziewczyny, każda historia jest inna i taka wzruszająca!

Dzisiaj taka piękna pogoda, nic tylko wózek i na spacer A! Ja jeszcze daleko do porodu, ale jak wózek już stoi to tak fajniej hehe

Ponawiam pytanie o opryszczke wargową, czy któraś z Was miała w ciąży? Co można zastosować na to ustrojstwo?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
emelcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 15:20   #1308
Iclosemyeyes
Zakorzenienie
 
Avatar Iclosemyeyes
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 641
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Super opisy za każdym razem się wzruszam może swoje cięcie też opiszę


Zdjęcia z sesji będą do 5 tygodni póki co tylko foty z backstage mam
__________________
Happiness only real when shared
Iclosemyeyes jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 15:22   #1309
wioleta20
Zakorzenienie
 
Avatar wioleta20
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 5 509
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Dziewczyny super opisy

Ja dzwonilam wczoraj powiadomic polozna, ze urodzilam i bedzie jutro, przy okazji mowie ze jestem po cieciu i czy nie bedzie w czwartek za pozno na zdjecie szwow to babka mi mowi ze rodzinny lekarz mi moze tez wyjac, umowilam sie na wizyte dzis no i pojechalam, okazalo sie ze wszystkie szwy teraz zakladane sa rozpuszczalne, wiec jechalam nie potrzebnie, no ale lepiej sie upewnic niz by mi mialy wrosnac

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
30.08.2010
02.09.2014
20.08.2016
wioleta20 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-04-04, 15:24   #1310
Iclosemyeyes
Zakorzenienie
 
Avatar Iclosemyeyes
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 641
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

O Wioleta to takie jak ja mam, a masz taka nitke wystająca na końcu? Bo ja sama nie wiem co z nią zrobić, jak już pisałam próbowałam ją wyjąć i zrobiłam sobie dziurę na szczęście z powrotem zarosla.
__________________
Happiness only real when shared
Iclosemyeyes jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 15:32   #1311
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Freya663 Pokaż wiadomość
Ciekawa historia, ale najważniejsze że wszystko skończyło się zdrowym maluszkiem . Z perspektywy czasu jak oceniasz, dobrze że powiedzieli Ci w ostatnim momencie, czy wolałabyś wiedzieć wcześniej że konieczna jest cesarka?
Myślę, że położna od samego początku wiedziała, że nie zakończy się to siłami natury ... ale widziała po mojej minie, że nie byłabym zadowolona z takiego obiegu sprawy. Że dowiedziałam się w ostatniej możliwej chwili sadze, że dla mnie dobrze bo zostałam postawiona pod murem... i wiedziałam, że jak zacznę stawiać opór to może zakończyć się to tragicznie dla córki.


Dzisiaj jestem zdania, że idiotki płacą za CC ... bo ja w życiu jak usłyszałam kwoty jakie płacą za tego typu 'NIEPRZYJEMNOŚĆ' nigdy w życiu bym nie zapłaciła.
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 15:58   #1312
wioleta20
Zakorzenienie
 
Avatar wioleta20
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 5 509
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Iclosemyeyes Pokaż wiadomość
O Wioleta to takie jak ja mam, a masz taka nitke wystająca na końcu? Bo ja sama nie wiem co z nią zrobić, jak już pisałam próbowałam ją wyjąć i zrobiłam sobie dziurę na szczęście z powrotem zarosla.
Mam taka niteczke po lewej stronie, ale nie powiedzialy nic o niej tzn tylko, ze dobrze sie goi. Natomiast po prawej czuje w srodku gdzies bol, jak za duzo chodze to bol jest ogromny i musze lezec

Kurcze widze, ze wy juz wychodzicie z maluchami a ja mam wrazenie ze za malutki jeszcze jest aby wyjsc na dwor. I nie chce aby sie rozchorowal.

Ja ogolnie ciecia nie wspominam zle, dopiero po powrocie do domu brzuch mnie zaczal strasznie bolec, ale placic tez sobie nie wyobrazam.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
30.08.2010
02.09.2014
20.08.2016
wioleta20 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 16:22   #1313
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Znaczy się ja jak zobaczyłam siebie taką bezwładną.... jak mną rzucają ze stołu operacyjnego na łóżko to mówię, że NIGDY w życiu z własnej woli bym sobie takiego czegoś nie zaserwowała.
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 16:29   #1314
Magdzia85F
Zadomowienie
 
Avatar Magdzia85F
 
Zarejestrowany: 2017-03
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 113
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Znaczy się ja jak zobaczyłam siebie taką bezwładną.... jak mną rzucają ze stołu operacyjnego na łóżko to mówię, że NIGDY w życiu z własnej woli bym sobie takiego czegoś nie zaserwowała.
Ja po dwóch operacjach stwierdzam, że te operacje plastyczne to dla masochistek!

I opis super też. Końcówka...my pewnie też będziemy ryczeć.
__________________
Adusia 21.04.2018

28.04.2012


06.04.2017 7tc [*]
Magdzia85F jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 16:47   #1315
say-hello
Zakorzenienie
 
Avatar say-hello
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: G
Wiadomości: 12 674
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Zgadzam się! Nie wiem, jak ktoś może wybierać cc dla wygody czy własnego widzimisię... A operacje plastyczne to już kompletnie kosmos, no chyba, że ktoś ma mega poważny problem. Ale dla korekty nosa czy powiększania biustu w życiu bym się nie dała kroić


Idę czytać opis Selfish Po waszych komentarzach widzę, że zapowiada się ciekawie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
2016: 22
2017: 22
2018: 12
say-hello jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 17:07   #1316
wioleta20
Zakorzenienie
 
Avatar wioleta20
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 5 509
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez Selfish Girl Pokaż wiadomość
Znaczy się ja jak zobaczyłam siebie taką bezwładną.... jak mną rzucają ze stołu operacyjnego na łóżko to mówię, że NIGDY w życiu z własnej woli bym sobie takiego czegoś nie zaserwowała.
Ja tez widzialam jak podnosza moje nogi i rzucaja jak takim workiem a ja nic zrobic nie moglam. Zdziwilam sie w sumie, ze tak szybko czucie wraca, myslalam ze przez 8h nic nie wroci a tu juz brzuch po godz czulam a nogi po 4 gdzies. I to lezenie myslalam ze bedzie nie do wytrzymania a zlecialo strasznie szybko i glowy tez nie mialam calkiem na plasko tylko na poduszce i tak troszke wyzej. Wiec pozytywnie sie tez zdziwilam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
30.08.2010
02.09.2014
20.08.2016
wioleta20 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 17:16   #1317
Selfish Girl
Life is a drink ...
 
Avatar Selfish Girl
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Ontario
Wiadomości: 10 220
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

No ja ogólnie jak pomyśle, że miałam TYLKO cesarke.... i po tygodniu nadal chodzę do tyłu... to ile dochodzą do siebie po liposukcjach...
Selfish Girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 18:04   #1318
say-hello
Zakorzenienie
 
Avatar say-hello
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: G
Wiadomości: 12 674
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Selfish, pierwsza część opisu mega śmieszna, ale z drugiej strony tragiczna co ta gowniara ma w głowie...
A co do Twojego porodu, to musiało być straszne, jak sie zorientowałaś, o co chodzi.. Może i dobrze, że tak od razu nie zasiali paniki i nie powiedzieli, o co chodzi. Super, że wszystko dobrze się skończyło
Mi by się przydała taka pani anestezjolog, jak Twoja. Miałam za to jakiegoś świra ale na poprzedniej cesarce też miałam fajną babkę, która wszystko tłumaczyła i wspierała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
2016: 22
2017: 22
2018: 12
say-hello jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 18:09   #1319
pomaranczowyogrod
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 200
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Hej dziewczyny
Miałam dziś wywoływany porod, od 9 do17 leciała oxy i kompletnie nic się nie zadzialo. Jestem zalamana, aż się poplakalam. Jutro mam dzień przerwy i w piątek znów kroplowka :/

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
pomaranczowyogrod jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2018-04-04, 18:27   #1320
say-hello
Zakorzenienie
 
Avatar say-hello
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: G
Wiadomości: 12 674
Dot.: Mamy Kwietniowe 2018 cz III - czas się rozpakować

Cytat:
Napisane przez pomaranczowyogrod Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny
Miałam dziś wywoływany porod, od 9 do17 leciała oxy i kompletnie nic się nie zadzialo. Jestem zalamana, aż się poplakalam. Jutro mam dzień przerwy i w piątek znów kroplowka :/

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Może jeszcze samo się rozrusza dziś w nocy lub jutro? Pochodź sobie po oddziale Trzymam mocno kciuki!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
2016: 22
2017: 22
2018: 12
say-hello jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-09-13 13:56:19


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:55.