Widmo studiów na horyzoncie, a my czas spędzamy na wizażowym koncie! cz. II

[eternitka]

Napisane przez wybieramstereo

ja o tym doskonale wiem, co nie zmienia faktu, że człowiek się zawodzi, bo gdy ma się kogoś przy sobie to łatwiej mu wygarnąć, albo wytłumaczyć się...a tak to wszystko staje się taka odrealnione i są tego skutki. Też nie będę się płaszczyć i czekać jak na mannę z nieba.

właśnie, właśnie kiedy ktoś zrozumie swój błąd to zechce wrócić do swojej relacji, jeśli nie-widocznie nie był naszym prawdziwym przyjacielem/przyjaciółką. To co prawdziwe nigdy nie umiera, takie jest moje zdanie

[nicRu]

Napisane przez eternitka

każda relacja niestety potrzebuje chęci z dwóch stron wiem, że brzmi brutalnie. Ja odpuściłam sobie przyjaźń z pewną osobą po ponad 4 latach, bo nie mam zamiaru ciągle zabiegać o kontakt a zresztą było to trochę bardziej skomplikowane. I wybaczyć wybaczę, ale długo zajęłoby odbudowywanie mojego zaufania i generalnie całej relacji, sama nie jestem do końca pewna czy byłabym na to gotowa.

---------- Dopisano o 19:40 ---------- Poprzedni post napisano o 19:40 ----------

Lika wzywam Cię do Bunkra pilne

Popieram. Ja w tym roku zakończyłam wieloletnią przyjaźń (od podstawowki...). Dziewczyna po dostaniu się na studia i zdobyciu nowych znajomości nie miała czasu by wpaść na kawę... Przez pół roku... Więcej? Mieszka na sąsiedniej ulicy Kiedyś, gdy napisałam, że mam problem i potrzebuję pogadać zaproponowała mi, żebym poszła z nią do klubu, bo ona idzie ze swoim misiem potańczyć. No cóż, a ja głupia mniej więcej 3 lata słuchałam jej żali jak to nie może znaleźć sobie misia, płaczliwych opowieści o nieszczęśliwych miłościach itp.

Ostatnio sobie o mnie przypomniała, chciała mi podrzucić kota. Bo mam już trzy, lubię koty, a a takiego jak ten to jeszcze nie miałam.

Od razu, mega wkurzona zadzwoniłam do chłopaka - słyszałyście kiedyś przez telefon "opad rąk" ?

Dlatego tym bardziej jestem chętna na jakieś pogaduchy w Krakowie, bo po prostu nie mam z kim się pośmiać i pogadać o głupotach czy też pożalić się na studia, a dopiero niedawno pozbierałam się po zerwaniu tej znajomości.

PS. Co ciekawe, ona tak strasznie zmienila się po poznaniu chłopaka i pójściu na studia. Wcześniej bywało rożnie z czasem, ale nie biło od niej egoizmem i egocentryzmem... Widać chłopakiem zaspokoiła swoje potrzeby i życiowe cele.

[Anemone]

Napisane przez nicRu

Popieram. Ja w tym roku zakończyłam wieloletnią przyjaźń (od podstawowki...). Dziewczyna po dostaniu się na studia i zdobyciu nowych znajomości nie miała czasu by wpaść na kawę... Przez pół roku... Więcej? Mieszka na sąsiedniej ulicy Kiedyś, gdy napisałam, że mam problem i potrzebuję pogadać zaproponowała mi, żebym poszła z nią do klubu, bo ona idzie ze swoim misiem potańczyć. No cóż, a ja głupia mniej więcej 3 lata słuchałam jej żali jak to nie może znaleźć sobie misia, płaczliwych opowieści o nieszczęśliwych miłościach itp.

Ostatnio sobie o mnie przypomniała, chciała mi podrzucić kota. Bo mam już trzy, lubię koty, a a takiego jak ten to jeszcze nie miałam.

Od razu, mega wkurzona zadzwoniłam do chłopaka - słyszałyście kiedyś przez telefon "opad rąk" ?

Dlatego tym bardziej jestem chętna na jakieś pogaduchy w Krakowie, bo po prostu nie mam z kim się pośmiać i pogadać o głupotach czy też pożalić się na studia, a dopiero niedawno pozbierałam się po zerwaniu tej znajomości.

PS. Co ciekawe, ona tak strasznie zmienila się po poznaniu chłopaka i pójściu na studia. Wcześniej bywało rożnie z czasem, ale nie biło od niej egoizmem i egocentryzmem... Widać chłopakiem zaspokoiła swoje potrzeby i życiowe cele.

Ja jestem chętna na spotkanie


wiem jak to jest nikogo nie mieć. Bd mieszkać z najlepszą przyjaciółką w pokoju, mam jeszcze TŻ i dwie dobre koleżanki. Nikogo więcej, jak na razie

[paktofonika99]

U mnie, póki co, znajomości licealne mają się dobrze. W lo trzymałam się z 5 dziewczynami. Z resztą utrzymywałam poprawne stosunki, ale nie przepadałam za nimi. Trafiłam na klasę, do której poszła elyta, a nie przepadam za takimi ludźmi.
Kontakt utrzymuję tylko z 4. Jedna, nazwijmy ją X, ewidentnie olała resztę. Nie odpowiadała na sms, telefony, maile. Odpuściłam, reszta też. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po kilku miesiącach ciszy jedna dostała od X sms o treści: hej, co tam u ciebie? jakby moj tż się pytał, to jestem u ciebie na nocnym maratonie filmowym ok? buziaki, papa. Kopara nam opadła

[nicRu]

Szczerze powiem, że naprawdę mnie przeraził ten egoizm (w odnoszeniu się do mnie) i tępota (patrz: choćby ten kot), która zaczęła z niej bić... Wcześniej nie myślałam, że człowiek może się aż tak zmienić, jeśli nie jest dzieckiem czy nastolatkiem.

---------- Dopisano o 19:59 ---------- Poprzedni post napisano o 19:59 ----------

Napisane przez paktofonika99

U mnie, póki co, znajomości licealne mają się dobrze. W lo trzymałam się z 5 dziewczynami. Z resztą utrzymywałam poprawne stosunki, ale nie przepadałam za nimi. Trafiłam na klasę, do której poszła elyta, a nie przepadam za takimi ludźmi.
Kontakt utrzymuję tylko z 4. Jedna, nazwijmy ją X, ewidentnie olała resztę. Nie odpowiadała na sms, telefony, maile. Odpuściłam, reszta też. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po kilku miesiącach ciszy jedna dostała od X sms o treści: hej, co tam u ciebie? jakby moj tż się pytał, to jestem u ciebie na nocnym maratonie filmowym ok? buziaki, papa. Kopara nam opadła

Dobre

[wybieramstereo]

skoro nas to tak masowo spotyka więc to chyba normalne i trzeba z tym żyć...

[paktofonika99]

Ja przyjaciół nie mam. Dobre koleżanki owszem. Miałam kiedyś jedną przyjaciółkę, ale pokłóciłyśmy się 4 lata temu. Przez 2 lata obrabiała mi tyłek przy każdej możliwej okazji. Przyszła przeprosić w moje 18 urodziny. Chciała naprawić naszą relację, zapraszała na kawę, dzwoniła, pisała sms. Dziś powiemy sobie tylko cześć na ulicy. Z wieloletniej przyjaźni nie zostało nic.

[nicRu]

Ja mam jedną, świetną przyjaciółkę, ale mieszka w innym mieście, a za niedługo wyjeżdza za granicę

[wybieramstereo]

u mnie skończyło się na tym, że widziano mnie, jak było się czym pochwalić, potrzebowało rady, lub na spotkanie w większym gronie... ja byłam w szoku, tym bardziej, że wcześniej wszystko można było sobie powiedzieć

[Anemone]

Napisane przez paktofonika99

U mnie, póki co, znajomości licealne mają się dobrze. W lo trzymałam się z 5 dziewczynami. Z resztą utrzymywałam poprawne stosunki, ale nie przepadałam za nimi. Trafiłam na klasę, do której poszła elyta, a nie przepadam za takimi ludźmi.
Kontakt utrzymuję tylko z 4. Jedna, nazwijmy ją X, ewidentnie olała resztę. Nie odpowiadała na sms, telefony, maile. Odpuściłam, reszta też. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po kilku miesiącach ciszy jedna dostała od X sms o treści: hej, co tam u ciebie? jakby moj tż się pytał, to jestem u ciebie na nocnym maratonie filmowym ok? buziaki, papa. Kopara nam opadła

O masakra
Ale panna

Napisane przez wybieramstereo

skoro nas to tak masowo spotyka więc to chyba normalne i trzeba z tym żyć...

No, ludzie to ludzie.
Zawsze tak było.
Ojciec mnie dobija mówiąc, że koleżanek nie mam
Tylko, że ja nie mam zamiaru spotykać się z kimś, kto
1) obrabia mi dupę
2) z niewyjaśnionych przyczyn zrywa kontakt, a później wymyśla jakieś dziwaczne wymówki, dlaczego się nie odzywa
3) papla na prawo i lewo wszystko, co powiem w zaufaniu - wyszło przypadkiem

Szczerze, to bardziej szanuję osoby, które otwarcie pokazują mi, że mnie nie lubią, niż robią takie świństwa

[Hargalaten]

Napisane przez wybieramstereo

ja o tym doskonale wiem, co nie zmienia faktu, że człowiek się zawodzi, bo gdy ma się kogoś przy sobie to łatwiej mu wygarnąć, albo wytłumaczyć się...a tak to wszystko staje się taka odrealnione i są tego skutki. Też nie będę się płaszczyć i czekać jak na mannę z nieba.

No i taka prawda. Do tanga trzeba dwojga, nie można wymusić kontaktu. Jasne, że pozostaje żal po takich zakończonych wieloletnich przyjaźniach, ale niestety trzeba się zawziąć i iść do przodu. Ta druga osoba się nami tak nie przejmuje...

Wzięłam się za książkę, po 20 stronach wymiękłam.

[nicRu]

Anemone - bywam złośliwa, pasi, wystarczy ?

[gwiazdka93]

Napisane przez Anemone

Ja jestem chętna na spotkanie

wiem jak to jest nikogo nie mieć. Bd mieszkać z najlepszą przyjaciółką w pokoju, mam jeszcze TŻ i dwie dobre koleżanki. Nikogo więcej, jak na razie

Ja też

A ja będę miała tylko kontakt z rodzeństwem. Niby większość mojej klasy również poszła do Krk., ale nie byliśmy zbyt zżyci. Właściwie tylko od czasu do czasu piszę z jedną kol. i tyle. Kol. z ławki zmieniła się niesamowicie pod wypływem chłopaka, sama zerwała kontakt.

Bziu, dzięki :buziak:

Anemone, mam podobne podejście do Twojego w kwestii znajomych. Co do mówienia w zaufaniu, ja nie mam aż tak zaufanej os., bym mogła się zwierzyć z osobistych problemów. Ba, nawet przed rodzicami ukrywam fakty, o których teoretycznie mogliby wiedzieć. Po prostu o moich problemach wiem tylko ja

[Anemone]

Napisane przez nicRu

Anemone - bywam złośliwa, pasi, wystarczy ?

ja też potrafię dopiec
I często mówię co myślę, przez co nie raz mam ochotę sobie wyrwać język

[paktofonika99]

Napisane przez Anemone

Zawsze tak było.
Ojciec mnie dobija mówiąc, że koleżanek nie mam
Tylko, że ja nie mam zamiaru spotykać się z kimś, kto
1) obrabia mi dupę
2) z niewyjaśnionych przyczyn zrywa kontakt, a później wymyśla jakieś dziwaczne wymówki, dlaczego się nie odzywa
3) papla na prawo i lewo wszystko, co powiem w zaufaniu - wyszło przypadkiem

Szczerze, to bardziej szanuję osoby, które otwarcie pokazują mi, że mnie nie lubią, niż robią takie świństwa

Popieram w 100%. Wolę mieć węższe, ale zaufane grono znajomych. Mój brat bardzo lubił podczas kłótni mówić, że nikt mnie nie lubi, bo mało osób mnie odwiedza i to pewnie z litości Teraz mu przeszło i przeprasza, że takie bzdury wygadywał.

[Anemone]

Napisane przez paktofonika99

Popieram w 100%. Wolę mieć węższe, ale zaufane grono znajomych. Mój brat bardzo lubił podczas kłótni mówić, że nikt mnie nie lubi, bo mało osób mnie odwiedza i to pewnie z litości Teraz mu przeszło i przeprasza, że takie bzdury wygadywał.

aha.
No ja w sumie nie wychodzę nigdzie 2 tydzień.
Wychodziłam jak miałam iść do dentysty na przegląd, do wujka pomóc sprzątać, czy na grilla z rodzinką.
Raz mnie porwał brat cioteczny.
I raz się widziałam z dobrą koleżanką.
aż się przykro mi robi

[Likable]

co do przyjaciół - mam dwie przyjaciółki, z jedną przyjaźnię się od przedszkola? a z drugą 4 lata. Miałam kiedyś jeszcze jedną, od podstawówki, mase czasu spędzałysmy razem, ale poszłyśmy do różnych szkół - jeszcze było okej, ona poznała swojego chłopaka - kontakt się urwał i teraz jedynie jesteśmy na 'cześć'

Eter zameldowałam się

[paktofonika99]

Napisane przez Anemone

aha.
No ja w sumie nie wychodzę nigdzie 2 tydzień.
Wychodziłam jak miałam iść do dentysty na przegląd, do wujka pomóc sprzątać, czy na grilla z rodzinką.
Raz mnie porwał brat cioteczny.
I raz się widziałam z dobrą koleżanką.
aż się przykro mi robi

My wolimy się spotykać gdzieś w kawiarni niż w domu. Pewnie stąd takie wnioski wysunął mój brat. Zresztą, dziewczyny są porozrzucane po całej Wielkopolsce. Teraz często umawiamy się na przejażdżki rowerowe, ale od października będziemy się rzadziej widywać. Mam też dwie kuzynki, z którymi utrzymuję dobry kontakt.
I tak najbardziej lubię przebywać z Tż. On jeden rozumie mnie jak nikt inny

[alevE]

Ja się zadaje z dziewczynami, z którymi chodziłam do podstawówki. Pozniej razem byłyśmy w gim, w technikum byłam z dwoma w kl.. ale ogólem wszystkie trzymamy się razem do dziś.


Bardzo bym chciała mieć z kim wyjść do pubu, kina, czy gdziekolwiek indziej, ale chyba nie jestem do tego stworzona.

[Anemone]

No ja z TŻ się nie widzę już 3 tygodnie

[eternitka]

ja mam jedną przyjaciółkę od 8 lat. I to się nie zmieni, bo po prostu jesteśmy ze sobą związane. Kłóciłyśmy się nie raz, nie zawsze było różowo, o nie ale zawsze umiemy się pogodzić. Miałam też przyjaciela (i tylko przyjaciela). W sumie nie wiem czy słowo miałam czy mam by bardziej pasowało-trudno mi to określić, może kiedyś się dowiem... I szczerze mówiąc nie szukam przyjaciół. Mam kilka koleżanek z którymi mogę się spotkać, znam wiele wizażanek (po czwartku i piątku liczba wizażanek które mnie kojarzą drastycznie wzrosła ) i właściwie nie wiem czy czasem nie jest łatwiej się wygadać komuś wirtualnie niż w realu. Np mam bardzo dobrą relację z Bziu Bziu, już się mnie nie wyprzesz przy rozmowach z Niektórymi Osobami i z wieloma innymi też. Nie idę na ilość, ale na jakość

[natalka2]

ja niedawno sobie uswiadomilam, ze w czasach podstawowki i gimnazjum stracilam lacznie 5 przyjaciolek/b. dobrych kolezanek z ktorymi spedzalam mnostwo czasu i wszystkie te znajomosci wygasly z czasem, nie bylo zadnej klotni, ani nic poszlysmy do innych szkol, wyprowadzka z osiedla i tak kontakt powoli wygasal i teraz jestesmy tylko na czesc, a kiedys tyyyle nas laczylo

za to teraz trzymam sie glownie z ludzmi z liceum, dalej razem imprezujemy i bardzo sie ciesze, ze wszyscy wyladowalismy w jednym miescie przyjaciolke tez mam w krk, niestety dwie inne sa w innym miescie, ale na szczescie dalej mamy kontakt, choc wiadomo to juz nie to samo.

[wybieramstereo]

ja w tej chwili mogę mówić o baaaardzo dobrych koleżankach w Poznaniu i w sumie w miejscowości rodzinnej też takie mam z dwie. Ale chyba lepiej rozwijać te znajomości, niż walczyć o coś nierealnego.

[chocaholic]

Napisane przez natalka2

ja niedawno sobie uswiadomilam, ze w czasach podstawowki i gimnazjum stracilam lacznie 5 przyjaciolek/b. dobrych kolezanek z ktorymi spedzalam mnostwo czasu i wszystkie te znajomosci wygasly z czasem, nie bylo zadnej klotni, ani nic poszlysmy do innych szkol, wyprowadzka z osiedla i tak kontakt powoli wygasal i teraz jestesmy tylko na czesc, a kiedys tyyyle nas laczylo

u mnie to samo

[natalka2]

Napisane przez gwiazdka93

Co do mówienia w zaufaniu, ja nie mam aż tak zaufanej os., bym mogła się zwierzyć z osobistych problemów. Ba, nawet przed rodzicami ukrywam fakty, o których teoretycznie mogliby wiedzieć. Po prostu o moich problemach wiem tylko ja

ja nie lubie opowiadac o swoich problemach, lubie sluchac, doradzac, ale o swoich problemach nie lubie mowic, mimo, ze mam zaufanie do przyjaciolek. zawsze musze najpierw sama sie z tym rozprawic choc wiem, ze czasem przydaloby sie jakies wsparcie, ale taki juz mam charakter

[nicRu]

eter
Ja też tak mówiłam, że jak 12 lat to na zawsze, ale okazało się, że jednak fitnes, studia i chłopak którego nie akceptuję (przez to, z czego sama mi się zwierzała - hazardzista, który ma problem z agresją, rzuca przedmiotami, wdaje się w bójki) są ważniejsze. Niestety miała straszne parcie na posiadanie chłopa (jak inna jej przyjaciółka) i ja bez takiego parcia i zachwycania się każdym chcącym którąś samcem "odpadłam"

[asqua92]

ja mam jedną przyjaciółkę już od gimnazjum, nasza znajomość przetrwała i przetrwa i jeszcze 2 bardzo dobre koleżanki z czasów LO, z którymi też się często spotykam, mimo że jedna studiuje w innym mieście i tyle mi wystarczy komu zalezy na mnie, to ze mną jest mimo odległości

[Anemone]

Napisane przez natalka2

ja nie lubie opowiadac o swoich problemach, lubie sluchac, doradzac, ale o swoich problemach nie lubie mowic, mimo, ze mam zaufanie do przyjaciolek. zawsze musze najpierw sama sie z tym rozprawic choc wiem, ze czasem przydaloby sie jakies wsparcie, ale taki juz mam charakter

to ja mam na odwrót.
ale najlepsze jest to, że jak się wygadam, to zaraz wszystko się poprawia

---------- Dopisano o 20:57 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------

Napisane przez nicRu

eter
Ja też tak mówiłam, że jak 12 lat to na zawsze, ale okazało się, że jednak fitnes, studia i chłopak którego nie akceptuję (przez to, z czego sama mi się zwierzała - hazardzista, który ma problem z agresją, rzuca przedmiotami, wdaje się w bójki) są ważniejsze. Niestety miała straszne parcie na posiadanie chłopa (jak inna jej przyjaciółka) i ja bez takiego parcia i zachwycania się każdym chcącym którąś samcem "odpadłam"

chyba sobie żartujesz?
Nigdy nie mogłabym być z kimś takim
a TŻ, choć czasami wkurza się o nic, jest naprawdę kochany
Raz mi pękło przez niego żebro (chyba ), bo za mocno mnie przytulił. Nie mogłam swobodnie oddychać, a on przez 2 tygodnie mnie na rękach nosił

[nicRu]

Nie, nie żartuję, niestety. I to ja jestem ta zła i nie warto mi się zwierzać, bo śmiałam stwierdzić, że ktoś, kto gra w każdej wolnej chwili w pokera, ukrywa to przed bliskimi dopóki może (przed nią ukrywał a przyjechała do niego na tydzień i nie był w stanie), a ja przegra, to musi się wyżyć, ma problem. Ahaaa, of kors za pieniądze i traktuje to jako źródło utrzymania No jak ja śmiałam?

---------- Dopisano o 21:01 ---------- Poprzedni post napisano o 21:00 ----------

Mój też parę razy za mocno ścisnął Czasem śmieję się i pytam, czy ma jakiś mroczny sekret I wiecie co? Ma! Dostał kiedys mandat za trzymanie nóg na ławce od SM Gangster

[Anemone]

Napisane przez nicRu

Nie, nie żartuję, niestety. I to ja jestem ta zła i nie warto mi się zwierzać, bo śmiałam stwierdzić, że ktoś, kto gra w każdej wolnej chwili w pokera, ukrywa to przed bliskimi dopóki może (przed nią ukrywał a przyjechała do niego na tydzień i nie był w stanie), a ja przegra, to musi się wyżyć, ma problem. No jak ja śmiałam?

właściwie dobrze zrobiłaś.
Może jak kiedyś ten jej facet naprawdę przegnie, to wspomni Twoje słowa

---------- Dopisano o 21:01 ---------- Poprzedni post napisano o 21:01 ----------

Napisane przez nicru

mój też parę razy za mocno ścisnął :d czasem śmieję się i pytam, czy ma jakiś mroczny sekret I wiecie co? Ma! Dostał kiedys mandat za trzymanie nóg na ławce od sm Gangster

sm?