Co dał Wam minimalizm?

[Normotonia]

Ostatnimi czasu jest moda na minimalizm.
Czytam same pochwały dotyczące minimalizmu.
Jesteście szczęśliwi, że "przeszliście na minimalizm"?
Chciałabym spróbować, ale uwielbiam kupować.
Gazety, kosmetyki, różne niepotrzebne rzeczy.
Od dobrych paru miesięcy nie kupuję już ciuchów.
Po prostu połowa ubrań w mojej szafie była założona raz lub dwa lub w ogóle, lub była tandetna/nie pasowała do mojej sylwetki czy wieku.
Jak zostać minimalistą?

[blotowlosa]

Napisane przez Normotonia

Ostatnimi czasu jest moda na minimalizm.
Czytam same pochwały dotyczące minimalizmu.
Jesteście szczęśliwi, że "przeszliście na minimalizm"?
Chciałabym spróbować, ale uwielbiam kupować.
Gazety, kosmetyki, różne niepotrzebne rzeczy.
Od dobrych paru miesięcy nie kupuję już ciuchów.
Po prostu połowa ubrań w mojej szafie była założona raz lub dwa lub w ogóle, lub była tandetna/nie pasowała do mojej sylwetki czy wieku.
Jak zostać minimalistą?

polecam bloga SIMPLICITE i bloga Kasi Kedzierskiej "Chcieć mniej", autorka fajnie opisuje mechanizmy naszych złych zachowań, mi się udało ograniczyć bezsensowne kupowanie polekturze tej książki

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Przelewaj pół wypłaty na konto oszczędnościowe i za resztę żyj. Jak nie będziesz mieć kasy to ci samo wyjdzie.

[Rena]

Napisane przez Normotonia

Po prostu połowa ubrań w mojej szafie była założona raz lub dwa lub w ogóle, lub była tandetna/nie pasowała do mojej sylwetki czy wieku.
Jak zostać minimalistą?

a nie moglas oddac do sklepu, odsprzedac przez internet?

[Normotonia]

Część oddałam, cześć trzymam strychu dla młodszych kuzynek.
Przez internet słabo mi szło sprzedawanie czy oddawanie.

[Wolha wRedna]

Nigdy nie musiałam przechodzić na minimalizm, bo nigdy nie wydawałam pieniędzy na rzeczy, gdzie dopiero po oświeceniu blogami/książkami zobaczyłabym, że są mi niepotrzebne. Ot, taka korzyść z mieszkania w wynajmowanych pokojach. Wizja przewożenia tony niepotrzebnych pier***ół od zawsze powodowała racjonalne myślenie lub może mam je zakorzenione od dziecka.

Nie jestem także za tym, żeby brać się za totalny minimalizm. Trzeba znaleźć złoty środek. Nie kupuję trzeciej pary spodni w sezonie, ale w ogóle nie oszczędzam miejsca jeśli chodzi o książki

Za to znam osobę (o dziwo faceta), któremu mam ochotę sprezentować coś o minimaliźmie.

[blue3]

Napisane przez Wolha wRedna

Nie jestem także za tym, żeby brać się za totalny minimalizm. Trzeba znaleźć złoty środek. Nie kupuję trzeciej pary spodni w sezonie, ale w ogóle nie oszczędzam miejsca jeśli chodzi o książki

Ja jakoś nie jestem przekonana do minimalistycznej szafy. Przejrzałam kilka blogów i doszłam do wniosku, że musiałabym prawie codziennie prać, mając np. 7 bluzek

[201703060948]

Przeprowadź się kilka razy na duże odległości albo popracuj w delegacjach (wyjazdy na przynajmniej tydzień) to nauczysz się odróżniać to, co naprawdę jest konieczne od balastu.

Z tym, że wymaga to dobrego planowania. Np. bluzki mam takie niegniotące się i szybko schnące, bo inaczej nie dałabym rady zorganizować tego.

Plus, to ograniczające, bo wielu rzeczy nie masz i musisz szukać w razie potrzeby.

[blue3]

Napisane przez Osterhase

Przeprowadź się kilka razy na duże odległości albo popracuj w delegacjach (wyjazdy na przynajmniej tydzień) to nauczysz się odróżniać to, co naprawdę jest konieczne od balastu.

Z tym, że wymaga to dobrego planowania. Np. bluzki mam takie niegniotące się i szybko schnące, bo inaczej nie dałabym rady zorganizować tego.

Plus, to ograniczające, bo wielu rzeczy nie masz i musisz szukać w razie potrzeby.

Przeprowadzałam się kilka razy na odległość ponad 500km i dalej nie wiem jak można mieć na co dzień 7 bluzek. Tak można się spakować na wyjazd, ale funkcjonować tak i robić pranie co drugi dzień? To nawet nie jest oszczędność.

[Wolha wRedna]

Ja mam wrażenie, że moda na minimalizm to po prostu popadanie ze skrajności w skrajność.

Można podpatrzeć tutaj na wątkach modowych, gdzie dziewczyny kupują, bo nowe kolekcje, kończy się sezon - kupują, bo wyprzedaże. Mnie zawsze zastanawia czy one noszą te wszystkie rzeczy które po jednym półroczu wywalą/przekażą dalej/pozbędą się, żeby kupić następne.

To samo dotyczy kosmetyków. Swojego czasu byłam mocno zaangażowaną włosomaniaczką, ale pewnego progu posiadanych mazideł włosowych nie przekroczyłam nigdy, a widywałam na wizażu niezłe kolekcje

Z drugiej strony jest podejście 7 koszul w ogóle, 7 par majtek, 7.... I w tym momencie, może mnie upupić awaria pralki

Wolę sytuację pomiędzy. Co sezon kupuję kilka ubrań, ale służą mi one latami dlatego trochę ich mam.

W sumie, każda z nas powinna robić tak jak jej wygodnie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Przede wszystkim, to jest już gdzieś na forum wątek o minimalizmie.

Napisane przez blue3

Ja jakoś nie jestem przekonana do minimalistycznej szafy. Przejrzałam kilka blogów i doszłam do wniosku, że musiałabym prawie codziennie prać, mając np. 7 bluzek

Napisane przez blue3

Przeprowadzałam się kilka razy na odległość ponad 500km i dalej nie wiem jak można mieć na co dzień 7 bluzek. Tak można się spakować na wyjazd, ale funkcjonować tak i robić pranie co drugi dzień? To nawet nie jest oszczędność.

To w jakim trybie ty byś nosiła te 7 bluzek, że musiałabyś je (prawie)codziennie prać?

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez blue3

Przeprowadzałam się kilka razy na odległość ponad 500km i dalej nie wiem jak można mieć na co dzień 7 bluzek. Tak można się spakować na wyjazd, ale funkcjonować tak i robić pranie co drugi dzień? To nawet nie jest oszczędność.

Chodzisz w 3 bluzkach dziennie?

[blue3]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;70079801]Chodzisz w 3 bluzkach dziennie?[/QUOTE]

W ciągu tygodnia tak, a jak się dodatkowo ubrudzę (szczególnie w pracy) to przebieram się jeszcze częściej dlatego posiadanie kilku ubrań byłoby dla mnie niemożliwe.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez blue3

W ciągu tygodnia tak, a jak się dodatkowo ubrudzę (szczególnie w pracy) to przebieram się jeszcze częściej dlatego posiadanie kilku ubrań byłoby dla mnie niemożliwe.

Tylko że gdyby tak sformułować jakieś zasady ogólne minimalizmu, to tam nie chodzi o to, żeby mieć koniecznie mało, ale żeby mieć tylko tyle, ile potrzebujesz. Te przykłady szaf z 7 bluzkami są dla ludzi, u których się ten system sprawdza, a jeśli u kogoś się sprawdza używanie np. 34, to nie znaczy, że nie jest minimalistą.

[WiktoriaPolek]

minimalizm w mieszkaniu pomogl mi w walce z chaosem, nadmiarem rzeczy i jestem spokojniejsza majac minimalistycznie urządzone wnętrze

[blotowlosa]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;70080331]Tylko że gdyby tak sformułować jakieś zasady ogólne minimalizmu, to tam nie chodzi o to, żeby mieć koniecznie mało, ale żeby mieć tylko tyle, ile potrzebujesz. Te przykłady szaf z 7 bluzkami są dla ludzi, u których się ten system sprawdza, a jeśli u kogoś się sprawdza używanie np. 34, to nie znaczy, że nie jest minimalistą.[/QUOTE]

zgadzam się. minimalizm to o wiele szersze pojęcie, które nie obejmuje zlikwidowania ilości ciuchów w szafie, ale ograniczenia np. bezsensownych zakupów, ilości produkowanych śmieci, ilości traconego czasu(!), ludzi z którymi się zadajemy (pooprzez zerwanie kontaktów z toksycznymi ludźmi), ale też ogarnięcie chaosu i życie świadomie... minimalizm ma być drogą do szczęścia, a nie jakimś nakazem, że od teraz mam jeden kubek, jeden talerz i dwie pary butów dopóki się nie zedrą. Ma odciągnąć naszą uwagę od rzeczy materialnych, a skupić ją na rzeczach dla nas ważnych (tu każdy ma co innego, jedni rodzinę, inni podróże, jeszcze inni samorozwój)

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez blue3

Ja jakoś nie jestem przekonana do minimalistycznej szafy. Przejrzałam kilka blogów i doszłam do wniosku, że musiałabym prawie codziennie prać, mając np. 7 bluzek

Mnie zawsze zastanawiają te capsule wardrobe, szafy składające się z 35 rzeczy, itd. Przy polskim klimacie z zimą i latem

ZapiszZapisz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;70089021]Mnie zawsze zastanawiają te capsule wardrobe, szafy składające się z 35 rzeczy, itd. Przy polskim klimacie z zimą i latem [/QUOTE]Ja mam dokładnie tyle rzeczy (nie wliczając gaci i skarpet) i nie mam z tym problemu

[żurawinka]

Ktoś tu polecił blog Simplicite i muszę przyznać że kiedyś czytałam go dopóki nie stwierdziłam że tam wciąż o tym samym, niczego nie wynoszę, mało konkretów i bez żalu wyrzuciłam. Tym bardziej że istnieją np.Styledigger i inne których o tym samym a jednocześnie w szerszej perspektywie można poczytać.
Nie nazwałabym siebie minimalistką, ale wiąże mnie z nim chęć porządkowania przestrzeni, odgracania wręcz z nadmiaru...
Myślę że minimalizm jest sensownym rozwiązaniem dla takich osób, a może nawet uspokajający dla nerwowych jak sobie coś powyrzucają może im lepiej będzie. Minimalizm jest teraz receptą na lepsze samopoczucie dla tych nieogarniających swojego otoczenia a może i siebie w głowie
Pytanie czy minimalizując swój bałagan poprzez wyrzucenie go nie maksymalizujemy nagle ogólnego światowego bałaganu
Podsumowując czasem jestem minimalistką ale w pewnych rzeczach przeciwnie, albo później nadrabiam ( 7 bluzek to chyba nikt nie ma? )

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez żurawinka

Pytanie czy minimalizując swój bałagan poprzez wyrzucenie go nie maksymalizujemy nagle ogólnego światowego bałaganu

Jeśli rozpatrujesz minimalizm długofalowo, to nie, bo wywalisz raz, a kolejne rzeczy kupujesz całkowicie świadomie i według faktycznych potrzeb. Ostatecznie zmniejsza się popyt na produkcję nowych rzeczy.
Istotne jest też jak się pozbywasz, a możliwości jest dużo. Można sprzedać lub oddać chętnym (wtedy korzysta z nich ktoś inny), można przerobić na coś innego (korzystasz nadal ty), można w końcu wyrzucić normalnie do śmieci albo do kontenera na szmaty i zajmie się tym wtedy ktoś inny.

Podsumowując czasem jestem minimalistką ale w pewnych rzeczach przeciwnie, albo później nadrabiam ( 7 bluzek to chyba nikt nie ma? )

Znajdziesz i takich z 7 bluzkami

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;70089931]Ja mam dokładnie tyle rzeczy (nie wliczając gaci i skarpet) i nie mam z tym problemu [/QUOTE]

Mnie by było trudno.
Ciuchy do pracy, ciuchy po domu, ciuchy do brudnych prac, ciuchy na imprezę/wesele/komunię, ciuchy na rozmowę kwalifikacyjną/egzamin/pogrzeb, płaszcz na zimę, kurtka na lato, buty na zimę, szpilki, sandały... no nie widzę tego To by się musiało skończyć trampkami na śniegu albo koszeniem trawy w ołówkowej spódnicy

Zapisz

[201703240903]

Napisane przez Wolha wRedna

Ja mam wrażenie, że moda na minimalizm to po prostu popadanie ze skrajności w skrajność.

Można podpatrzeć tutaj na wątkach modowych, gdzie dziewczyny kupują, bo nowe kolekcje, kończy się sezon - kupują, bo wyprzedaże. Mnie zawsze zastanawia czy one noszą te wszystkie rzeczy które po jednym półroczu wywalą/przekażą dalej/pozbędą się, żeby kupić następne.

To samo dotyczy kosmetyków. Swojego czasu byłam mocno zaangażowaną włosomaniaczką, ale pewnego progu posiadanych mazideł włosowych nie przekroczyłam nigdy, a widywałam na wizażu niezłe kolekcje

Z drugiej strony jest podejście 7 koszul w ogóle, 7 par majtek, 7.... I w tym momencie, może mnie upupić awaria pralki

Wolę sytuację pomiędzy. Co sezon kupuję kilka ubrań, ale służą mi one latami dlatego trochę ich mam.

W sumie, każda z nas powinna robić tak jak jej wygodnie.

Moim zdaniem nie warto popadać ze skrajności w skrajność. Co do majtek i skarpetek moim zdaniem 7 par to stanowczo za mało. Sama mam około 20,30 par. Ubrań mam sporo, ale, spokojnie mieszczę je na 2 półkach w szafie.

Natomiast jeżeli chodzi o kosmetyki zdecydowanie polecam minimalizm. O ile warto mieć zapasowy antyperspirant czy podpaski tak 10 odżywek albo masek do włosów w łazience nie będzie nam potrzebne.

[201701261449]

Staram się, ale nie zawsze mi wychodzi.

No i zawsze jestem rozdarta na promocji: NIE KUPOWAĆ na zapas czy KUPOWAĆ? Jeśli to kwestia kilku zlotych/czegoś, co długo zużywam to nie kupię, ale jak jest promo 1+1 papieru, odżywki czy mleka to kupię zapas nawet kilku paczek, bo wtedy np. Kupując dwie paczki herbaty, dwie mam za frajer. A i tak je kupuję i szybko wypijam.

Z ciuchami mam łatwiej, lubię recykling ubrań, często kupuję w outletach albo lumpeksach, sama swoje też oddaję. Staram się trzymać jakiejś ilości, ale najczęściej mam tak, że noszę 2 pary spodni, 4 bluzki, 5 par majtek, 5 par skarpet i dwa swetry. Bo założę, wrzucę do prania, piorę 3 razy w tygodniu, wkładam na górę półki i tak jakos to wychodzi.
Ale staram się wywalić rzeczy znoszone i dopiero wtedy kupować nowe, np. mam.3 pary dżinsów, 2 pary materiałowych, 1 sztruksowe. Podarłam dżinsy - kupuję kolejne, bo taką ilość potrzebuję, lubię. Nie idę tak sobie po 4 pary.

Tak sądzę, że to też jakiś minimalizm. Sporo oszczędzam czasu, pieniedzy i miejsca.

[Wolha wRedna]

Napisane przez smellsliketeenspirit

Z ciuchami mam łatwiej, lubię recykling ubrań, często kupuję w outletach albo lumpeksach, sama swoje też oddaję. Staram się trzymać jakiejś ilości, ale najczęściej mam tak, że noszę 2 pary spodni, 4 bluzki, 5 par majtek, 5 par skarpet i dwa swetry. Bo założę, wrzucę do prania, piorę 3 razy w tygodniu, wkładam na górę półki i tak jakos to wychodzi.
Ale staram się wywalić rzeczy znoszone i dopiero wtedy kupować nowe, np. mam.3 pary dżinsów, 2 pary materiałowych, 1 sztruksowe. Podarłam dżinsy - kupuję kolejne, bo taką ilość potrzebuję, lubię. Nie idę tak sobie po 4 pary.

Pierwsze pogrubione: dla mnie to za mało, ale ja piorę średnio raz na 10 dni, mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu więc czasami musimy się umawiać kto kiedy korzysta z pralki i suszarki.

Drugie: mam taką samą zasadę

[żurawinka]

5 par skarpet to mam samych sportowych ale rzeczywiście normalnych chciałabym mniej. Mała ilość daje poczucie ładu co przenosi się na jakiś spokój wewnętrzny
Smell ja kupuję na zapas - jak nie kupiłam to musiałam potem drożej kupować czyli żałowałam że nie kupiłam wcześniej, kupuję na zapas jedzenie które się nie psuje i kosmetyki. Szafkę z kosmetykami mam zbyt zapełnioną i jak patrzę ile rzeczy mają znajomi to stwierdzam że mam za dużo, w tym temacie dążę do minimalizmu.
Co do rzeczy do domu - staram się kierować zasadą stare wyjeżdża - nowe wjeżdża i wcale tego nie potrzebuję

[ladyellow]

A ja raczej nie przejdę na minimalizm. Przede wszystkim dlatego, że uwielbiam zbierać wspomnienia (i to nawet obsesyjnie), za to jakiś zbieraczy kurzu staram się nie kupować. Zbieram za to prawie wszystko, co ma wspólnego z moim życiem - bilety z kina, koncertów, wejściówki, mam pełno albumów ze zdjęciami, magnesów z miejsc w których byłam i wiele wiele innych - to wszystko zajmuje mi mnóstwo miejsca, ale nie wyobrażam sobie tego stracić uwielbiam za to przeglądać to wszystko, przewracać, wspominać

[myszka197]

Napisane przez blue3

Przeprowadzałam się kilka razy na odległość ponad 500km i dalej nie wiem jak można mieć na co dzień 7 bluzek. Tak można się spakować na wyjazd, ale funkcjonować tak i robić pranie co drugi dzień? To nawet nie jest oszczędność.

Ja robię pranie co 2-gi dzień, a czasem częściej, nie lubię zalegania prania w koszu i mam malutka praleczkę z małym bębenkiem, ubrania często piorę, a mój TŻ, który rano biega, a po pracy trenuje, potrafi ubrudzić nawet 3 podkoszulki dziennie ( + koszula do pracy ) , no i 3 pary skarpet
W sumie mi to nie przeszkadza

[Wolha wRedna]

myszka u Ciebie się szybko zbiera, ja nie miałabym czego prac co 2 dni, tzn. raczej nie wrzucę do pralki 2óch par majtek i skarpetek + jednej koszulki.
Pewnie póki nie znajdę chłopa to tak zostanie. Za to wolę nie wiedzieć ile prania generują dzieci. Serio. Czasami coś słyszę od znajomych dzieciatych i mam wrażenie, że najlepiej z jednego pokju zrobić suszarnię.

[MyNameIsSophie]

Myślę, że trzeba zacząć od tego czym jest minimalizm, bo widzę tutaj komentarze typu "nie mogłabym mieć 7 bluzek". No ok, a kto Ci każe mieć tylko 7 bluzek? Minimalizm nie polega na tym, że masz mieć określoną liczbę rzeczy. Myślę, że można by go było zdefiniować jako posiadanie minimalnej ilości rzeczy, która pozwala Ci dobrze i wygodnie żyć. Co oznacza, że jedna osoba będzie miałam 3 bluzki w szafie i będzie minimalistką, a druga będzie ich miała 20 i też będzie minimalistką.
Tu nie chodzi o życie bez niczego na siłę, tylko pozbycie się ZBĘDNYCH przedmiotów.
Mnie minimalizm dał święty spokój. W końcu nie mam syndromu "nie mam się w co ubrać" mimo pełnej szafy, nie mam problemów z przeterminowanymi kosmetykami, nie mam problemów typu 'muszę poświęcić cały weekend na sprzątanie', bo porządek jest cały czas. Wydaję znacznie mniej pieniędzy i teraz kupuję tylko to, co jest dla mnie idealne. A wierzcie mi, nie mam pustego mieszkania, nadal mam swoje pasje, nadal są u mnie książki itd.

[6294979b07e94e60c86b4a71a35022ccf5d1d257_656d16825a5b5]

Napisane przez żurawinka

Pytanie czy minimalizując swój bałagan poprzez wyrzucenie go nie maksymalizujemy nagle ogólnego światowego bałaganu

Nie, tylko trzeba to robić z głową, czyli tak, aby rzeczy mogły znaleźć nowe domy. One man's trash is another man's treasure, poszukiwacze skarbów są wdzięczni za modę na minimalizm. Dziękujemy.