Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI - Strona 21 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2011-09-14, 17:47   #601
Emilka_j
Raczkowanie
 
Avatar Emilka_j
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 282
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Vaniliova11 Pokaż wiadomość
Krystianek pozdrawia wszystkie swoje e-cioteczki
aaaaaaaaa!!!!!!!!:l ove::lo ve:
Emilka_j jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 17:48   #602
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Emilka_j Pokaż wiadomość
jestem!




Inutiltaaaaaaaa, mamy pole, całkiem sporo. Padam na twarz, tzn mój luby ma pole a ja mu pomagam, bo wtedy chociaż go widzę i możemy porozmawiać. Niedługo to chyba wyprowadzi się do swojego nowiuśkiego traktorka Chyba się zakochał
hihihihi faceci i ich zabawki
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 17:49   #603
Alfahelisa
Zakorzenienie
 
Avatar Alfahelisa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 271
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Elcia85 Pokaż wiadomość
super wiadomość Agatko!! to teraz do dzieła
ja byłam 2 dni temu u gina. dostałam globulki, bo jakieś upławy mi się przyplątały. no i duphaston od 16go do 25go dc. jak nie uda się do stycznia, to mam przyjść znowu. oby się udało wcześniej

zebra ja też mam Rh- i jak czytalam na necie o tym zastrzyku, to było wiele wpisów kobiet, które nie wiedziały, że coś takiego jest i dowiedziały się jak już było za późno na podanie, bo w szpitalu nawet słowem im o tym nie wspomnieli!! albo kazali załątwiać na własną rękę. ja dostałam na szczęście, takze był to jeden mały + wśród miliona minusów tego szpitala

Wiktoryna, eska witam
hmm u mnie w szpitalu (klinicznym) właśnie na odwrót powiedzieli, że nie zrobią zabiegu i nie wypuszczą dopóki nie będą znali grupy krwi, żeby w razie co immunoglobuliny na konflikt podać.
Była nawet kobieta którą lekarz na zabieg wysłał i miała mieć w ten sam dzień na konkretną godzinę nawet, ale nie miała dokumentu z grupą krwi, na słowo nie chcieli się zgodzić, więc miała pobieraną i oznaczaną. Zabieg się przesunął do czasu jej oznaczenia.
Pierwsze o co mnie pytali na przyjęciu to o grupę krwi i ew. konflikt.
Jeden plus ze szpitala grupę krwi swoją znam (tż ma taką samą) i konflikt mi nie grozi.

Uświadomiłam sobie jaką juz dużą ciążę bym miała, pewnie za wyprawką bym się tak powoli rozglądała...
__________________
"Tego dnia
Upadł duch
Wygięła się do wewnątrz
Bezpowrotnie elipsa ma"
Aniołek 7t4d [*] 25.05.2011 i nic już nie będzie takie samo
Wiktor 13.07.2012 kochany szczęściarz urodzony 13ego w piątek
Gloria- 07.06.2015 - nasza księżniczka
Alfahelisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 17:52   #604
Wiktorynka
Zadomowienie
 
Avatar Wiktorynka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Dubai
Wiadomości: 1 431
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez amilcia Pokaż wiadomość
Też mieszkam blisko Wrocławia
W stronę Ślęzy czy w drugim kierunku?


Jak widzę palące kobiety w ciąży to też mi ręce opadają? Chcesz sie truć, trudno - ale po co dziecku to serwować? To samo z mamami palącymi przy wózkach dziecięcych, albo w domu... echhhh .... tyle ze ja ogólnie jestem anty jeśli chodzi o palenie.

Cytat:
Napisane przez Nita6 Pokaż wiadomość
mała też leży i odpoczywa po przedszkolu wiec razem sobie leżakujemy
Moje dziecko nawet przez sen biega. Spokojne leżenie to dla mnie abstrakcja.


Narobiłyście mi smaka pisząc o tych plackach z jabłkami - u mnie w domu tylko ja gustuję w takim jedzeniu, chłopaki kręca nosami, dla samej siebie nie opłaca się robić. Gdyby chociaż pies był w domu to bym miała chętnego do jedzenia, ale ten na wakacje sobie pojechał.

Cytat:
Napisane przez eseska Pokaż wiadomość
Byłam po wyniki. beta spadła z 14 tys na 12 tyś. ostani płomyk nadziei zgasł



eseska, u mnie sie powolutku rozkręcało. Najpierw plamienie 1 dzień, później lekkie krwawienie 2 dni, mocniejsze ... teraz jest tak że raz jest mocno raz słabiutko ... dzisiaj juz był prawie spokój (6 dzień) juz myslałąm że najgorsze krwawienie za mną a tu o 15 rozkręciło się, teraz niby mniej, ale znów mam stracha ...prawdę mówiac to ja juz sama nie wiem co o tym myśleć... może dowiem sie jutro.
I aż sie boję, bo może sie okazać że mimo wszystko samo nie dało rady się oczyścić i zabieg i tak mnie czeka ...
__________________
Wiktorynka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 17:54   #605
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Wiktorynka Pokaż wiadomość


Narobiłyście mi smaka pisząc o tych plackach z jabłkami - u mnie w domu tylko ja gustuję w takim jedzeniu, chłopaki kręca nosami, dla samej siebie nie opłaca się robić. Gdyby chociaż pies był w domu to bym miała chętnego do jedzenia, ale ten na wakacje sobie pojechał.



.
Właśnie dla samej siebie powinnaś , a chłopaki na 100% przyjdą na wyżerkę
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 17:58   #606
Alfahelisa
Zakorzenienie
 
Avatar Alfahelisa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 271
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Wiktorynka Pokaż wiadomość
W stronę Ślęzy czy w drugim kierunku?
.
w końcu trochę nas więcej z dolnego śl
__________________
"Tego dnia
Upadł duch
Wygięła się do wewnątrz
Bezpowrotnie elipsa ma"
Aniołek 7t4d [*] 25.05.2011 i nic już nie będzie takie samo
Wiktor 13.07.2012 kochany szczęściarz urodzony 13ego w piątek
Gloria- 07.06.2015 - nasza księżniczka
Alfahelisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 17:59   #607
Emilka_j
Raczkowanie
 
Avatar Emilka_j
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 282
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez neska951 Pokaż wiadomość
hihihihi faceci i ich zabawki
Neska kochana! Ten mój chłop to całkiem oszalał

Jak myślisz powinnam być zazdrosna:brzyda l:
A co jak wyrwie jakąś nastolatkę na nową furę
Chyba mi się w głowie przewraca
Emilka_j jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-09-14, 18:01   #608
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Emilka_j Pokaż wiadomość
Neska kochana! Ten mój chłop to całkiem oszalał

Jak myślisz powinnam być zazdrosna:brzyda l:
A co jak wyrwie jakąś nastolatkę na nową furę
Chyba mi się w głowie przewraca
hihihi to chyba zależy jakie imię mu nadał jak damskie to chyba powinnaś być zazdrosna
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:03   #609
zebrawpaski
Zakorzenienie
 
Avatar zebrawpaski
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 594
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

neska -ja też histeryzowałam w szpitalu - lekarka mnie z***bała jak psa dlaczego nie przyjechałam wcześniej (nie przyjechałam bo gin mi kazała krwawić w domu), dlaczego nie mam skierowania (no bo skąd go miałam wziąść jak wieczorem po konsultacji telefonicznej z moją gin podjęłam decyzję, że jadę- mimo, że moja gin mówiła abym przyjechała dopiero rano dowiedzieć się czy mi podadzą przeciwciała na Rh-) w końcu jak zobaczyła na wzierniku skrzepy to podłożyła mi wziernik pod nos i zaborczym głosem oznajmiła, że resztki ze mnie wychodzą i trzeba mnie wyczyścić, po czym wyrzuciła skrzepy do pojemnika z odpadami a ja wpadłam w taki szał, ze myślałam że serce mi pęknie, Tz był w pracy, brat siedział na korytarzua ja myślałam tylko o tym pojemniku z odpadami i wyłam bo to co w domu ze mnie do kibla wyleciało to wszystko co mogłam wyłowiłam, wypłukłam, wycałowałam, włożyłam do pudełka w kwiatki-po ślubnych filiżankach, pokropiłam wodą święconą, wyciągnęłam różę ze ślubnego bukietu i włożyłam do środka. I nikt w szpitalu nie umiał mi powiedzieć co ja mam z tym pudełkiem zrobić a ja też nie wiedziałam bo nigdy nie roniłam. Usłyszałam tylko w szpitalu, że załatwić po "domowemu". Jak można tak zostawić kobiet, która utraciła pierwsze i tak bardzo chciane dziecko...I serce matki mówiło mi tylko jedno, że moja córka musi mieć godne miejsce. Kazałam tz wyczyścić piec kaflowy i spalić te pudełeczkową trumienke a potem dokładnie zebrać popiół abyśmy mogli dziecko pochować na cmentarzu. Na drugi dzien po zabiegu kazano mi przywieź płód (bo przyszły inne panie pielegniarki z innym-ludzkim światopoglądem) a jak powiedziałam, ze to niemożliwe to cały oddział ułyszał jak pani wrzasnęła na mnie "Co wyście z tym zrobili, gdzieście to wyrzucili?" . Myślała, że do śmieci...Ofiara staje się drugi raz ofiarą. Długo mnie przepraszała jak opowiedziałam jej szlochając jak zostałam dzień wcześniej potraktowana przy przyjęciu....i jak żegnałam swoje dziecko nim przyjechałam do sazpitala....I Bogu dziękuję w całym nieszczęściu, ze ciąża była z pustym pęcherzem płodowym i że nie widziałam rąk i nóg, tylko maleńkie łożysko - domek mojego dziecka, naszych dwóch połączonych komórek które były, wiec życie też było, nawet jeśli tylko przez sekundy to było...A teraz przynajmniej mam gdzie zaplić świeczkę. Taka to moja historia...
zebrawpaski jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:09   #610
Nita6
Zakorzenienie
 
Avatar Nita6
 
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 6 195
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
neska -ja też histeryzowałam w szpitalu - lekarka mnie z***bała jak psa dlaczego nie przyjechałam wcześniej (nie przyjechałam bo gin mi kazała krwawić w domu), dlaczego nie mam skierowania (no bo skąd go miałam wziąść jak wieczorem po konsultacji telefonicznej z moją gin podjęłam decyzję, że jadę- mimo, że moja gin mówiła abym przyjechała dopiero rano dowiedzieć się czy mi podadzą przeciwciała na Rh-) w końcu jak zobaczyła na wzierniku skrzepy to podłożyła mi wziernik pod nos i zaborczym głosem oznajmiła, że resztki ze mnie wychodzą i trzeba mnie wyczyścić, po czym wyrzuciła skrzepy do pojemnika z odpadami a ja wpadłam w taki szał, ze myślałam że serce mi pęknie, Tz był w pracy, brat siedział na korytarzua ja myślałam tylko o tym pojemniku z odpadami i wyłam bo to co w domu ze mnie do kibla wyleciało to wszystko co mogłam wyłowiłam, wypłukłam, wycałowałam, włożyłam do pudełka w kwiatki-po ślubnych filiżankach, pokropiłam wodą święconą, wyciągnęłam różę ze ślubnego bukietu i włożyłam do środka. I nikt w szpitalu nie umiał mi powiedzieć co ja mam z tym pudełkiem zrobić a ja też nie wiedziałam bo nigdy nie roniłam. Usłyszałam tylko w szpitalu, że załatwić po "domowemu". Jak można tak zostawić kobiet, która utraciła pierwsze i tak bardzo chciane dziecko...I serce matki mówiło mi tylko jedno, że moja córka musi mieć godne miejsce. Kazałam tz wyczyścić piec kaflowy i spalić te pudełeczkową trumienke a potem dokładnie zebrać popiół abyśmy mogli dziecko pochować na cmentarzu. Na drugi dzien po zabiegu kazano mi przywieź płód (bo przyszły inne panie pielegniarki z innym-ludzkim światopoglądem) a jak powiedziałam, ze to niemożliwe to cały oddział ułyszał jak pani wrzasnęła na mnie "Co wyście z tym zrobili, gdzieście to wyrzucili?" . Myślała, że do śmieci...Ofiara staje się drugi raz ofiarą. Długo mnie przepraszała jak opowiedziałam jej szlochając jak zostałam dzień wcześniej potraktowana przy przyjęciu....i jak żegnałam swoje dziecko nim przyjechałam do sazpitala....I Bogu dziękuję w całym nieszczęściu, ze ciąża była z pustym pęcherzem płodowym i że nie widziałam rąk i nóg, tylko maleńkie łożysko - domek mojego dziecka, naszych dwóch połączonych komórek które były, wiec życie też było, nawet jeśli tylko przez sekundy to było...A teraz przynajmniej mam gdzie zaplić świeczkę. Taka to moja historia...
Nita6 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:12   #611
Emilka_j
Raczkowanie
 
Avatar Emilka_j
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 282
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
neska -ja też histeryzowałam w szpitalu - lekarka mnie z***bała jak psa dlaczego nie przyjechałam wcześniej (nie przyjechałam bo gin mi kazała krwawić w domu), dlaczego nie mam skierowania (no bo skąd go miałam wziąść jak wieczorem po konsultacji telefonicznej z moją gin podjęłam decyzję, że jadę- mimo, że moja gin mówiła abym przyjechała dopiero rano dowiedzieć się czy mi podadzą przeciwciała na Rh-) w końcu jak zobaczyła na wzierniku skrzepy to podłożyła mi wziernik pod nos i zaborczym głosem oznajmiła, że resztki ze mnie wychodzą i trzeba mnie wyczyścić, po czym wyrzuciła skrzepy do pojemnika z odpadami a ja wpadłam w taki szał, ze myślałam że serce mi pęknie, Tz był w pracy, brat siedział na korytarzua ja myślałam tylko o tym pojemniku z odpadami i wyłam bo to co w domu ze mnie do kibla wyleciało to wszystko co mogłam wyłowiłam, wypłukłam, wycałowałam, włożyłam do pudełka w kwiatki-po ślubnych filiżankach, pokropiłam wodą święconą, wyciągnęłam różę ze ślubnego bukietu i włożyłam do środka. I nikt w szpitalu nie umiał mi powiedzieć co ja mam z tym pudełkiem zrobić a ja też nie wiedziałam bo nigdy nie roniłam. Usłyszałam tylko w szpitalu, że załatwić po "domowemu". Jak można tak zostawić kobiet, która utraciła pierwsze i tak bardzo chciane dziecko...I serce matki mówiło mi tylko jedno, że moja córka musi mieć godne miejsce. Kazałam tz wyczyścić piec kaflowy i spalić te pudełeczkową trumienke a potem dokładnie zebrać popiół abyśmy mogli dziecko pochować na cmentarzu. Na drugi dzien po zabiegu kazano mi przywieź płód (bo przyszły inne panie pielegniarki z innym-ludzkim światopoglądem) a jak powiedziałam, ze to niemożliwe to cały oddział ułyszał jak pani wrzasnęła na mnie "Co wyście z tym zrobili, gdzieście to wyrzucili?" . Myślała, że do śmieci...Ofiara staje się drugi raz ofiarą. Długo mnie przepraszała jak opowiedziałam jej szlochając jak zostałam dzień wcześniej potraktowana przy przyjęciu....i jak żegnałam swoje dziecko nim przyjechałam do sazpitala....I Bogu dziękuję w całym nieszczęściu, ze ciąża była z pustym pęcherzem płodowym i że nie widziałam rąk i nóg, tylko maleńkie łożysko - domek mojego dziecka, naszych dwóch połączonych komórek które były, wiec życie też było, nawet jeśli tylko przez sekundy to było...A teraz przynajmniej mam gdzie zaplić świeczkę. Taka to moja historia...
Boże w głowie się nie mieści, że można tak potraktować kobietę, która właśnie straciła swoje dziecko... Płakać mi się chce jak to czytam...
To koszmar jakiś...
Emilka_j jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-09-14, 18:14   #612
Nita6
Zakorzenienie
 
Avatar Nita6
 
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 6 195
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Zebra - w którym szpitalu ?
Nita6 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:16   #613
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
neska -ja też histeryzowałam w szpitalu - lekarka mnie z***bała jak psa dlaczego nie przyjechałam wcześniej (nie przyjechałam bo gin mi kazała krwawić w domu), dlaczego nie mam skierowania (no bo skąd go miałam wziąść jak wieczorem po konsultacji telefonicznej z moją gin podjęłam decyzję, że jadę- mimo, że moja gin mówiła abym przyjechała dopiero rano dowiedzieć się czy mi podadzą przeciwciała na Rh-) w końcu jak zobaczyła na wzierniku skrzepy to podłożyła mi wziernik pod nos i zaborczym głosem oznajmiła, że resztki ze mnie wychodzą i trzeba mnie wyczyścić, po czym wyrzuciła skrzepy do pojemnika z odpadami a ja wpadłam w taki szał, ze myślałam że serce mi pęknie, Tz był w pracy, brat siedział na korytarzua ja myślałam tylko o tym pojemniku z odpadami i wyłam bo to co w domu ze mnie do kibla wyleciało to wszystko co mogłam wyłowiłam, wypłukłam, wycałowałam, włożyłam do pudełka w kwiatki-po ślubnych filiżankach, pokropiłam wodą święconą, wyciągnęłam różę ze ślubnego bukietu i włożyłam do środka. I nikt w szpitalu nie umiał mi powiedzieć co ja mam z tym pudełkiem zrobić a ja też nie wiedziałam bo nigdy nie roniłam. Usłyszałam tylko w szpitalu, że załatwić po "domowemu". Jak można tak zostawić kobiet, która utraciła pierwsze i tak bardzo chciane dziecko...I serce matki mówiło mi tylko jedno, że moja córka musi mieć godne miejsce. Kazałam tz wyczyścić piec kaflowy i spalić te pudełeczkową trumienke a potem dokładnie zebrać popiół abyśmy mogli dziecko pochować na cmentarzu. Na drugi dzien po zabiegu kazano mi przywieź płód (bo przyszły inne panie pielegniarki z innym-ludzkim światopoglądem) a jak powiedziałam, ze to niemożliwe to cały oddział ułyszał jak pani wrzasnęła na mnie "Co wyście z tym zrobili, gdzieście to wyrzucili?" . Myślała, że do śmieci...Ofiara staje się drugi raz ofiarą. Długo mnie przepraszała jak opowiedziałam jej szlochając jak zostałam dzień wcześniej potraktowana przy przyjęciu....i jak żegnałam swoje dziecko nim przyjechałam do sazpitala....I Bogu dziękuję w całym nieszczęściu, ze ciąża była z pustym pęcherzem płodowym i że nie widziałam rąk i nóg, tylko maleńkie łożysko - domek mojego dziecka, naszych dwóch połączonych komórek które były, wiec życie też było, nawet jeśli tylko przez sekundy to było...A teraz przynajmniej mam gdzie zaplić świeczkę. Taka to moja historia...

Taka bezsilność jest najgorsza, mnie tez odeslali do do,u tyle że ja nie krwawiłam kazali mi czekać z martwą ciąża 14 dni, po czym pojechałam tam gdzie mnie odesłali a oni że nie maja dla mnie miejsca i mam sama sobie poszukać szpitala na zabieg bo on musi być wykonany w przeciągu 3 dni bo za długo chodzę z martwym dzieckiem Na dodatek okazało się że na pierwszej karcie informacyjnej podpisałam oświadczenie że to ja nie zgadzam się na hospitalizację więc już wszystko jasne było uciążliwa wredna pacjentka
Jak w końcu znalazłam sobie szpital, byłam na skraju wytrzymałości nerwowej i chyba dlatego tak zaczęłam ryczeć po prostu nerwy mi puściły. Potem nie było lepiej bo dostałam słoik do którego miałam zbierać to co ze mnie wypada pielęgniarki kazały mi na to patrzeć i ocenić czy wypada dziecko czy tylko krew, jak krew to wylać jak dziecko to zadzwonić po nie albo przynieść do zabiegowego. Ja i tak nie wiedziałam co ze mnie wypada bo dla mnie wyglądało to jak wątróbka więc i tak dzwoniłam i oczywiście piguły wściekłe.
Cieszę się że mam to za sobą , i jedno wiem następnym razem nie dam się namówić na czekanie, i nigdy nic nie podpiszę bez dokładnego czytania
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:16   #614
zebrawpaski
Zakorzenienie
 
Avatar zebrawpaski
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 594
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Nita- na priv Ci napiszę...
zebrawpaski jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:18   #615
Nita6
Zakorzenienie
 
Avatar Nita6
 
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 6 195
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Vaniliova - no w końcu się nam maluszek przedstawił i pomachał do e-ciotek .
słodziak z niego

Wikotrynka - spokojnie , ty masz jeszcze maluszka w domku to wiadomo że wicznie biega i jest go wszędzie. moja córcia już niedługo kończy 5 lat wiec umie sobie troszke poleżeć.

---------- Dopisano o 17:18 ---------- Poprzedni post napisano o 17:17 ----------

Pamiętam Neska jak siedziałas dwa tygodnie i potem i tak miałaś zabieg

dlatego jestem za zabiegiem a nie samooczyszczaniem , które boli , patrzysz na to wszystko a potem i tak nie wiadomo czy zabieg cie nie czeka.
Nita6 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:20   #616
Alfahelisa
Zakorzenienie
 
Avatar Alfahelisa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 271
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez neska951 Pokaż wiadomość

Taka bezsilność jest najgorsza, mnie tez odeslali do do,u tyle że ja nie krwawiłam kazali mi czekać z martwą ciąża 14 dni, po czym pojechałam tam gdzie mnie odesłali a oni że nie maja dla mnie miejsca i mam sama sobie poszukać szpitala na zabieg bo on musi być wykonany w przeciągu 3 dni bo za długo chodzę z martwym dzieckiem Na dodatek okazało się że na pierwszej karcie informacyjnej podpisałam oświadczenie że to ja nie zgadzam się na hospitalizację więc już wszystko jasne było uciążliwa wredna pacjentka
Jak w końcu znalazłam sobie szpital, byłam na skraju wytrzymałości nerwowej i chyba dlatego tak zaczęłam ryczeć po prostu nerwy mi puściły. Potem nie było lepiej bo dostałam słoik do którego miałam zbierać to co ze mnie wypada pielęgniarki kazały mi na to patrzeć i ocenić czy wypada dziecko czy tylko krew, jak krew to wylać jak dziecko to zadzwonić po nie albo przynieść do zabiegowego. Ja i tak nie wiedziałam co ze mnie wypada bo dla mnie wyglądało to jak wątróbka więc i tak dzwoniłam i oczywiście piguły wściekłe.
Cieszę się że mam to za sobą , i jedno wiem następnym razem nie dam się namówić na czekanie, i nigdy nic nie podpiszę bez dokładnego czytania
u mnie akurat w trakcie badania pani dr "zabezpieczyła materiał" jak to ona określiła, więc nie wiem i to chyba dobrze jak to wszystko ma wyglądać, ja nawet tak bardzo mocno nie krwawiłam bo mialam szyjke zamknięta, a wew duużo krwi...
__________________
"Tego dnia
Upadł duch
Wygięła się do wewnątrz
Bezpowrotnie elipsa ma"
Aniołek 7t4d [*] 25.05.2011 i nic już nie będzie takie samo
Wiktor 13.07.2012 kochany szczęściarz urodzony 13ego w piątek
Gloria- 07.06.2015 - nasza księżniczka
Alfahelisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:20   #617
pani22ka
Zakorzenienie
 
Avatar pani22ka
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 13 182
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Emilka_j Pokaż wiadomość
Niedługo to chyba wyprowadzi się do swojego nowiuśkiego traktorka Chyba się zakochał
Gadżeciarze....

Cytat:
Napisane przez Alfahelisa Pokaż wiadomość

Uświadomiłam sobie jaką juz dużą ciążę bym miała, pewnie za wyprawką bym się tak powoli rozglądała...
hehhh też czasem o tym myślę ...

Cytat:
Napisane przez Wiktorynka Pokaż wiadomość
tyle ze ja ogólnie jestem anty jeśli chodzi o palenie.
mój chłop tak ma. swojemu przyjacielowi oddałby nerkę a paczki fajek mu nie kupi też nie lubię, ale jestem tolerancyjna...

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
Ofiara staje się drugi raz ofiarą.


Eseska, ja zaczęłam plamić krwią w środę. Zabieg był w poniedziałek. Za późno, już wdało się zakażenie... heh czekali aż sama poronię, ale ja na oddziale dostałam trzy globulki na-poronne i nic nie ruszyły...
pani22ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:21   #618
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Nita6 Pokaż wiadomość
[B]
[/COLOR]Pamiętam Neska jak siedziałas dwa tygodnie i potem i tak miałaś zabieg

dlatego jestem za zabiegiem a nie samooczyszczaniem , które boli , patrzysz na to wszystko a potem i tak nie wiadomo czy zabieg cie nie czeka.
Właśnie ale to miało być niby dla mojego dobra
Mój lekarz prowadzący powiedział że to było bez sensu czekanie, żałuję że do niego z tym nie poszłam ale nie byłam wtedy w stanie
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:21   #619
Elcia85
Rozeznanie
 
Avatar Elcia85
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 915
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

zebra popłakałam się czytając Twoją historię jacy Ci lekarze potrafią być okropni!!

u mnie było tak... pierwsza wizyta, 5tc, lekarz powiedział, że ciąża wygląda na młodszą i mam przyjsć za 2 tygodnie bo jest za wcześnie by coś stwierdzić. w poniedziałek popołudniu, dzień przed wyznaczoną wizytą, zaczął mnie boleć brzuch, bardziej niż wcześniej, czułam niepokój, bo wiedziałam że jest coś nie tak. położyłam się wcześniej ale nie spałam wcale. ok 4 nad ranem poszłam do wc i zauważyłam kilka ciemnych kropel na wkłądce. z nerwów zwymiotowałam i trzęsłam się cała, nie mogłam tego opanować. z samego rana zadzwoniłam do gina, kazał jechać do spzitala. a tam... 1,5h czekania, pielęgniarka kazała mi na korytarzu pokazywać wkładkę czy serio jest plamienie!! w końcu mnie położyli, zrobili usg- pęcherzyk widoczny, brak echa serca. dali mi leki, kazali leżeć, potem mnie badał lekarz. byłam wystraszona, płakałam. lekarz wydarł się na mnie, że mam się streszczać, bo on nie ma całego dnia i jak chcę zostać w szpitalu, to mam udzielać konkretnych odpowiedzi... następnego dnia rano ból się wzmógł, krwawienie także, kolejne usg, nic już nie było widać;(
nikt mi nic nie wyjaśnił, rano pobrali mi krew na podstawowe badania plus gr krwi. jedynie 1 pielęgniarka, przed zabiegiem, kiedy mnie przygotowywali, wkłuwali igłę itp., trzymała mnie za rękę i ocierała mi łzy. obudziłam się na zakrwawionym prześcieradle ( "nie opłacało się wymieniać, skoro pani zaraz wychodzi"). dobrze, że chociaż immunoglobulinę podali
a psycholog? no cóż, przydałby się tam, ale nikogo takiego nie było. dobrze, że mąż był ze mną
__________________
moja pasja
Elcia85 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-09-14, 18:23   #620
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Alfahelisa Pokaż wiadomość
u mnie akurat w trakcie badania pani dr "zabezpieczyła materiał" jak to ona określiła, więc nie wiem i to chyba dobrze jak to wszystko ma wyglądać, ja nawet tak bardzo mocno nie krwawiłam bo mialam szyjke zamknięta, a wew duużo krwi...
a ja i tak miałam zabieg tabletki spowodowały tylko otwarcie szyjki , samo by się nie oczyściło bo ciąża była za duża
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:23   #621
pani22ka
Zakorzenienie
 
Avatar pani22ka
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 13 182
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez neska951 Pokaż wiadomość
cieszę się że mam to za sobą , i jedno wiem następnym razem nie dam się namówić na czekanie, i nigdy nic nie podpiszę bez dokładnego czytania
nie będzie następnego razu!!!
pani22ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:26   #622
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez pani22ka Pokaż wiadomość
nie będzie następnego razu!!!
tfu tfu nie będzie !!!!
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:26   #623
Alfahelisa
Zakorzenienie
 
Avatar Alfahelisa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 271
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

wiecie jakiego mam kochanego tż
mówię mu taka smutna, że na swoje urodziny to nie urodzę, a on to trudno urodzisz na rocznicę ślubu bo w czerwcu mamy
kocham go za te jego podejście
nowy cykl nowe nadzieje
__________________
"Tego dnia
Upadł duch
Wygięła się do wewnątrz
Bezpowrotnie elipsa ma"
Aniołek 7t4d [*] 25.05.2011 i nic już nie będzie takie samo
Wiktor 13.07.2012 kochany szczęściarz urodzony 13ego w piątek
Gloria- 07.06.2015 - nasza księżniczka

Edytowane przez Alfahelisa
Czas edycji: 2011-09-14 o 18:28
Alfahelisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:29   #624
zebrawpaski
Zakorzenienie
 
Avatar zebrawpaski
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 594
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

oczywiście - trafiłam tam także na wiele ciepłych i serdecznych osób, ale wytarczy dwóch wariatów, którzy spowodują, ze do końca życia trauma zostanie....
zebrawpaski jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:31   #625
pani22ka
Zakorzenienie
 
Avatar pani22ka
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 13 182
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez neska951 Pokaż wiadomość
tfu tfu nie będzie !!!!
No!!!!

Cytat:
Napisane przez Alfahelisa Pokaż wiadomość
nowy cykl nowe nadzieje

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
wytarczy dwóch wariatów, którzy spowodują, ze do końca życia trauma zostanie....
Przykro mi, że Cię spotkała trauma w traumie
pani22ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:31   #626
Alfahelisa
Zakorzenienie
 
Avatar Alfahelisa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 271
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
oczywiście - trafiłam tam także na wiele ciepłych i serdecznych osób, ale wytarczy dwóch wariatów, którzy spowodują, ze do końca życia trauma zostanie....
dla mnie trauma był sam fakt, nawet mili ludzie (bo na personel narzekać nie mogę) tego nie zmienią...
__________________
"Tego dnia
Upadł duch
Wygięła się do wewnątrz
Bezpowrotnie elipsa ma"
Aniołek 7t4d [*] 25.05.2011 i nic już nie będzie takie samo
Wiktor 13.07.2012 kochany szczęściarz urodzony 13ego w piątek
Gloria- 07.06.2015 - nasza księżniczka
Alfahelisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:32   #627
Dasti80
Zakorzenienie
 
Avatar Dasti80
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 3 234
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Vaniliova11 Pokaż wiadomość
Krystianek pozdrawia wszystkie swoje e-cioteczki
Slodziak malutki
__________________
05.05.2012 Aleksander
Aniołek (06-2011)[*]
Aniołek (11-2010)[*]


Po szklistych oczach je poznasz, po chwiejnym głosie
Po marzeniach w pył obróconych, po kołysankach nie wyśpiewanych
Po imionach nie nadanych, po smutku lepiej lub gorzej skrywanym
Po tym wszystkim poznasz Aniołkowe mamy....


Dasti80 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:34   #628
neska951
Zakorzenienie
 
Avatar neska951
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 8 001
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez zebrawpaski Pokaż wiadomość
oczywiście - trafiłam tam także na wiele ciepłych i serdecznych osób, ale wytarczy dwóch wariatów, którzy spowodują, ze do końca życia trauma zostanie....
A ja niestety nikogo takiego tam nie spotkałam , nawet welflon sama musiałam sobie zdjąć bo nikt nie przyszedł , a ja miałam ich dośc więc sama sobie poradziłam
neska951 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:35   #629
Dasti80
Zakorzenienie
 
Avatar Dasti80
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 3 234
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

Cytat:
Napisane przez Alfahelisa Pokaż wiadomość
wiecie jakiego mam kochanego tż
mówię mu taka smutna, że na swoje urodziny to nie urodzę, a on to trudno urodzisz na rocznicę ślubu bo w czerwcu mamy
kocham go za te jego podejście
nowy cykl nowe nadzieje
I tak trzymac niedlugo zasilisz szeregi zaciazonych i bedziemy sie razem kluly
__________________
05.05.2012 Aleksander
Aniołek (06-2011)[*]
Aniołek (11-2010)[*]


Po szklistych oczach je poznasz, po chwiejnym głosie
Po marzeniach w pył obróconych, po kołysankach nie wyśpiewanych
Po imionach nie nadanych, po smutku lepiej lub gorzej skrywanym
Po tym wszystkim poznasz Aniołkowe mamy....



Edytowane przez Dasti80
Czas edycji: 2011-09-14 o 18:36
Dasti80 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-09-14, 18:36   #630
zebrawpaski
Zakorzenienie
 
Avatar zebrawpaski
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 4 594
Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz.VI

mój Tz ostatnio podpytywał kiedy mam @ a ja mu powiedziałam, ze jak dostanę to mu powiem i że jeszcze nie szybko, nie chcę go nakręcać

nasza ciągła rozłąka powoduje, że jak się już widzimy to ja nie wiem czy się cieszyć, że się widzimy czy złoscić, że tak mało czasu przebywamy razem i o czym rozmawiać bo tak mało tego wspólnego czasu, że normalnie muszę selekcjonować co pilniejsze do obgadania a co mniej...

zwodzę go z tą @ bo chciałabym mu zrobić niespodzianke na rocznicę- proszę lanie za nakręcanie....

---------- Dopisano o 19:36 ---------- Poprzedni post napisano o 19:35 ----------

tak pani - dosłownie - trauma w traumie
zebrawpaski jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:45.