Wkurzające relacje służbowe faceta - przesadzam?

[201711031014]

Brawo!
Ja kiedyś miałem dziki atak pod prysznicem za to że przekręciłem się na bok o 6tej rano.
30 min po występie zapytałem na spokojnie czy podwieźć do pracy.Uslyszałem "Nie" i pojechałem. Potem miałem cały dzień wymówek że nie zjedliśmy śniadania razem, nie poszliśmy za rękę do samochodów etc.I wielkie ubieranie w moje nieodpowiednie zachowanie. Ba,przez chwilę pomyślałem że ze mną jest coś nie tak

Dlatego teraz na spokojnie, obserwuj,rób swoje. Masz wykładnię (jego zachowanie po oraz sposób załatwienie tematu ) do przyszłych jego zachowań w przypadku'spięc'.

[kalor]

Kuźwa, 17:20 a ja sie dopiero zaczynam uczyć przez to. Pięknie miałam cały dzień poświecić na naukę

[wiekanka]

ja tak jeszcze zastanawiam sie nad tym co napisala Doris i ona moze tez miec racje.
Facet mowi, ze telefony mu nie przeszkadzaja, wiec mozna powiedziec, ze stosunek ma do nich obojetny. Ale tez wczesniej mowil, ze to jest problemem i, ze wariatke ustawi. A skoro tak mowil, to nie wierze, ze babka mu nie przeszkadzala i z wlasnej nie przymuszonej woli byl i jest chetny pogadac z nia o robocie przed polnoca.

Mysle, ze to jest dziwne a facet zachowuje sie jakby kogos zabil. Takie gadanie nocami z obca baba, ktorych laczy tylko biuro jest mocno podejrzane.

[Rena]

A to w ogole pewne, ze akurat ta pani z biura dzwoni? Moze tylko wpisal jako kontakt w telefonie "pani Zofia" (czy jak jej na imie), bo wie ze sporo starsza i nie bedziesz zazdrosna, a tak naprawde to nr dwudziestoletniej "Kasi" z sasiedztwa.

[emilkaaa1]

Napisane przez Rena

A to w ogole pewne, ze akurat ta pani z biura dzwoni? Moze tylko wpisal jako kontakt w telefonie "pani Zofia" (czy jak jej na imie), bo wie ze sporo starsza i nie bedziesz zazdrosna, a tak naprawde to nr dwudziestoletniej "Kasi" z sasiedztwa.

No ale autorka chyba jest przy tych rozmowach i wie o czym gadają? Czy nie?

Dopki nie napisalas o despotycznych cechach jego osobowości, to w sumie nie wyglądalo to tak źle. Mi by nie przeszkadzaly telefony wieczorem, oczywiscie pod warunkiem, że nie są jakieś super częste i nie trwają godzinami- ot, kilka minut, koniec. Tez mi się zdarza odbierać telefon na spotkaniach i nie widzę w tym nic zdrożnego, nie trzeba sobie patrzeć w oczy non stop by spotkanie było pełnowartościowe. Natomiast to, że on Cię obraża (nazywanie samolubną, wtf?) i generalnie nie próbuje osiągnąć kompromisu, jest dużo gorsze, bo faktycznie nosi znamiona osobowości despotycznej. Wierz mi, coś o tym wiem, bo sama mam trochę z despoty po prostu chyba nie do końca jest gotowy na dojrzały związek- broni się widząc, że wkraczasz na jego teren i próbujesz mu czegoś zabraniać. Do tej pory mogl robić co chce, teraz okazuje się, że nie do końca i chyba trudno mu się z tym pogodzić. Niemniej styl komunikacji, jaki reprezentuje, jest ciężki- ciężko się z taką osobą dogadać jeśli coś nie jest po jej myśli.

[kalor]

Napisane przez Rena

A to w ogole pewne, ze akurat ta pani z biura dzwoni? Moze tylko wpisal jako kontakt w telefonie "pani Zofia" (czy jak jej na imie), bo wie ze sporo starsza i nie bedziesz zazdrosna, a tak naprawde to nr dwudziestoletniej "Kasi" z sasiedztwa.

Tak, jest pewne, ma na tyle głośny telefon, ze słyszę jej głos. I przyznaje, te rozmowy nigdy nie są przyjacielskie czy miłe. Rzeczywiście czysto służbowe.

Przyszedł, dużo mi powiedział. Rozumiem jego punkt widzenia, ale jeszcze nie wiem, czy mogę go w pełni zaakceptować nie mam siły dzisiaj już wszystkiego opisywać ale napisze jutro

Emilka, tak, to prawda, on tego nie zmieni, mógł robić co chce do tej pory i generalnie jemu zależy, żeby zachować niezależność, jeśli chodzi o biznes. Przedstawił mi to sensownie, już wiem co, jak i dlaczego - teraz tylko muszę się zastanowić, czy ja jestem gotowa na takie warunki nie są jakieś straszne, tylko ze sama jestem dość... Hmm, dumna. Opisze wszystko jutro jasno jak się wyspie

---------- Dopisano o 23:45 ---------- Poprzedni post napisano o 23:38 ----------

Aaa, No i nie jest sporo starsza od niego. On jest sporo starszy ode mnie ale zazdrosna o nią nie jestem, nie będę tłumaczyć dlaczego, bo ja sama czytając tego typu tłumaczenia często myśle "ale naiwniara", ale to na bank nie romans. Tu nie chodzi zupełnie o nią, on po prostu ma taki stosunek do swojego biznesu.

[gryzelda]

Czegoś tu nie rozumiem - piszesz że łączy ich tylko biuro więć co to za oamwianie spraw codziennie ?? uważam ze to nie jest normalne... Uważasz że dzwonienie do kogos z kim nie łaczy Cię więz po 22 i to CODZIENNIE jest normalne ?
jak dla mnie sytuacja nieakceptowalna totalnie i mocno mi śmierdzi ten ich kontakt.

[201803080934]

czytajac watek zastanawiam sie o czym oni wlasciwie tak codziennie rozmawiaja? maja jedynie wspolne pomieszczenie, nawet jesli to ta sama branza to nie moga sie nagadac w dzien?
gdyby to byla sytuacja przejsciowa i wyjatkowa, to bym zacisnela zeby i odpuscila. ale musialabym znac daty, i wtedy zdecydowalabym czy jestem w stanie tyle wytrzymac.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kalor]

Dziewczyny, ja jestem przy tych rozmowach i je słyszę. Jak da mnie są niepotrzebne, ale nie ma w nich omawiania prywatnych spraw. Zazwyczaj trwają tylko kilka sekund, bo długo nie trzeba omawiać tych pierdół, ale i tak są irytujące.

[elvegirl]

Napisane przez kalor

Przyszedł, dużo mi powiedział. Rozumiem jego punkt widzenia, ale jeszcze nie wiem, czy mogę go w pełni zaakceptować nie mam siły dzisiaj już wszystkiego opisywać ale napisze jutro

Bardzo jestem ciekawa jego argumentów. Jak na razie żaden z przedstawionych dla mnie zrozumiały nie jest.

[new woman in town]

Niestety, twój chłopak nie jest zainteresowany spędzaniem z tobą czasu w taki sposób, w jaki ty tego chcesz. Wasz związek jest pewnie dla niego ważnym dodatkiem do jego życia, ale nie jest na tyle istotny, żeby wieczorem odłożyć telefon i wspólnie, bez zakłóceń spędzić ten czas, jaki wam został z całego dnia.

Jedyną osobą, która może to zmienić jest on. A jeśli on nie chce, to ty niczego nie zdziałasz.

[kalor]

Tak, ogólnie chodzi o to, ze on zbudował swoją firmę od podstaw, zawsze był niezależny, ciężko pracował i zawsze mieszkał sam nawet jak był studentem (tzn bez współlokatorów, był okres, ze kilka lat z dziewczyna), bo nie jest w stanie zaakceptować tego, ze ktoś ma mu mówić, co ma robić. Zależy mu na tej firmie jak na niczym innym na świecie, boi się, ze sam tego nie udźwignie na razie, a telefony mu ZAZWYCZAJ nie przeszkadzają, jeśli rzeczywiście są z jakimś pytaniem służbowym - nawet jeśli chodzi o ich osobne firmy. Przyznaje, jeśli rozmowa zaczyna schodzić na jej narzekania lub na jakieś sprawy prywatne - on się wkurza, huknie na nią i wycisza telefon na resztę dnia. Myślał, ze nie mam z tym problemu do tej pory, ale on ma tyle problemów w innych dziedzinach życia, ze nie ma zamiaru wracać do domu i się klocic jeszcze ze mną. I nie będzie się pode mnie uginał. Jeśli ja będę robić problemy, to będzie nieprzyjemnie z jego strony i nam się nie uda. On woli mieć spokój beze mnie niz kłótnie ze mną.

Rozumiem, ale to nie znaczy, ze akceptuję. Ewidentnie zależy mu najbardziej na kasie i zysku, a ja mogę być, ale może tez mnie nie być. Wiadomo, ze ludzie maja różne priorytety w życiu, widać dla niego jest to firma i spokój w domu, miłość może być, ale może tez jej nie być.

To wszystko bardzo mnie wczoraj zabolało, i słowa, w jakie to ujął tez. Nie wiem, czy to ma sens, może i mogłabym zignorować telefony, gdyby ujął to inaczej, ale chyba takich słów zignorować nie potrafię.

Zasugerował, ze może powinnam jeszcze się zastanowić nad mieszkaniem razem, ze może powinnismy się spotykać tak jak kiedyś. Powiedziałam, ze jeśli się wyprowadzę, to nie mam zamiaru się z nim widywać juz w ogóle.

[elvegirl]

A...cha.

No to Cię poinformował gdzie jest Twoje miejsce w tym związku.
Wziął sobie młodą i wychowuje, hyh.
Masakra, bardzo Ci współczuję.

[hiperaktywna]

Napisane przez kalor

Tak, ogólnie chodzi o to, ze on zbudował swoją firmę od podstaw, zawsze był niezależny, ciężko pracował i zawsze mieszkał sam nawet jak był studentem (tzn bez współlokatorów, był okres, ze kilka lat z dziewczyna), bo nie jest w stanie zaakceptować tego, ze ktoś ma mu mówić, co ma robić. Zależy mu na tej firmie jak na niczym innym na świecie, boi się, ze sam tego nie udźwignie na razie, a telefony mu ZAZWYCZAJ nie przeszkadzają, jeśli rzeczywiście są z jakimś pytaniem służbowym - nawet jeśli chodzi o ich osobne firmy. Przyznaje, jeśli rozmowa zaczyna schodzić na jej narzekania lub na jakieś sprawy prywatne - on się wkurza, huknie na nią i wycisza telefon na resztę dnia. Myślał, ze nie mam z tym problemu do tej pory, ale on ma tyle problemów w innych dziedzinach życia, ze nie ma zamiaru wracać do domu i się klocic jeszcze ze mną. I nie będzie się pode mnie uginał. Jeśli ja będę robić problemy, to będzie nieprzyjemnie z jego strony i nam się nie uda. On woli mieć spokój beze mnie niz kłótnie ze mną.

Rozumiem, ale to nie znaczy, ze akceptuję. Ewidentnie zależy mu najbardziej na kasie i zysku, a ja mogę być, ale może tez mnie nie być. Wiadomo, ze ludzie maja różne priorytety w życiu, widać dla niego jest to firma i spokój w domu, miłość może być, ale może tez jej nie być.

To wszystko bardzo mnie wczoraj zabolało, i słowa, w jakie to ujął tez. Nie wiem, czy to ma sens, może i mogłabym zignorować telefony, gdyby ujął to inaczej, ale chyba takich słów zignorować nie potrafię.

Zasugerował, ze może powinnam jeszcze się zastanowić nad mieszkaniem razem, ze może powinnismy się spotykać tak jak kiedyś. Powiedziałam, ze jeśli się wyprowadzę, to nie mam zamiaru się z nim widywać juz w ogóle.

Wiesz co? W życiu nie chciałabym być w związku z kimś dla kogo jestem jedynie dodatkiem. Moje plany, marzenia, itd. schodzą w takim układzie na drugi, czy trzeci plan. Przecież związek to partnerstwo, kompromisy, równość. A nie najpierw firma, później samochód, mama, a dopiero później dziewczyna...

[kalor]

Prawda. No i wlasnie ja nie mam zamiaru być jego młoda wychowanka... Coz, może trzeba się pogodzić z faktem, ze się za bardzo różnimy, żeby stworzyć związek i się po prostu rozstać. Myśle, ze w weekend będę musiała to zalatwic.

[hiperaktywna]

Napisane przez kalor

Prawda. No i wlasnie ja nie mam zamiaru być jego młoda wychowanka... Coz, może trzeba się pogodzić z faktem, ze się za bardzo różnimy, żeby stworzyć związek i się po prostu rozstać. Myśle, ze w weekend będę musiała to zalatwic.

Całe życie przed Tobą. Szkoda je marnować na związek gdzie nie jesteś priorytetem. Naprawdę

[elvegirl]

Są ludzie, dla których taka hierarchia w związku jest oczywistością i właśnie takiej kobiety mu trzeba. Ty taką osoba nie jesteś, potrzebujesz czegoś innego. Szkoda Twojego czasu.

[kalor]

Napisane przez elvegirl

Są ludzie, dla których taka hierarchia w związku jest oczywistością i właśnie takiej kobiety mu trzeba. Ty taką osoba nie jesteś, potrzebujesz czegoś innego. Szkoda Twojego czasu.

Tak, masz racje. Dlatego po tej wczorajszej klotni go rozumiem, wiem, ze się nie zmieni i chyba nawet nie mam do niego żalu i go za to nie winie. Tylko ze ja po prostu potrzebuje czegoś innego

Dzięki dziewczyny

[wiekanka]

Napisane przez kalor

On woli mieć spokój beze mnie niz kłótnie ze mną.

Rozumiem, ale to nie znaczy, ze akceptuję. Ewidentnie zależy mu najbardziej na kasie i zysku, a ja mogę być, ale może tez mnie nie być.

no to wielka szkoda, ze Ci tego wczesniej nie powiedzial a tak ogolnie to o to chodzi, ze on Ciebie sory ale nie kocha.

[kalor]

Napisane przez wiekanka

no to wielka szkoda, ze Ci tego wczesniej nie powiedzial a tak ogolnie to o to chodzi, ze on Ciebie sory ale nie kocha.

Ogólnie on o swoich poprzednich związkach wypowiadał się zawsze tak... Racjonalnie. Ze w pewnym momencie uznawał, ze nie może z kimś być i kończył. Może to powinno było być dla mnie sygnałem alarmowym? Co prawda był w długich związkach, ale jak widać wlasnie chyba związek nigdy nie był dla niego priorytetem.

Coz, tak tez bywa.

[201712071518]

gdyby chodziło TYLKO o telefony, to sprawa jest prosta. Nie odbierać - napisać smsa o treści: ''coś ważnego? streść mi. sms/@" i konsekwentnie nie odbierać. Jak będzie coś ważnego, to się dowie, a z pierdołami mało komu chce się klepac wiadomości (poza tym je łatwiej zignorować).
Ale moim zdaniem w Waszym związku jest szafa z trupami a te rozmowy to tylko jej wierzch.

[wiekanka]

Napisane przez kalor

Ogólnie on o swoich poprzednich związkach wypowiadał się zawsze tak... Racjonalnie. Ze w pewnym momencie uznawał, ze nie może z kimś być i kończył. Może to powinno było być dla mnie sygnałem alarmowym? Co prawda był w długich związkach, ale jak widać wlasnie chyba związek nigdy nie był dla niego priorytetem.

Coz, tak tez bywa.

ten jego racjonalizm jest taki zimny i wywazony. Na ogol, jak parze jest nie po drodze, to sie rozstaje a on chce abyscie wrocili do stanu poprzedniego i mieszkali oddzielnie ale byli razem.
Przeciesz Ty juz w tej "klasie" bylas i zadna szanujaca sie kobieta nie chcialaby wracac z powrotem do tego samego punktu. Zreszta on tez by stracil szacunek do Ciebie.

ps. niech Ci d.... juz nie zawraca

[201711031014]

Napisane przez kalor

Ogólnie on o swoich poprzednich związkach wypowiadał się zawsze tak... Racjonalnie. Ze w pewnym momencie uznawał, ze nie może z kimś być i kończył. Może to powinno było być dla mnie sygnałem alarmowym? Co prawda był w długich związkach, ale jak widać wlasnie chyba związek nigdy nie był dla niego priorytetem.

Coz, tak tez bywa.

Kalor, pamiętasz moją historię?
Też podobnie się wypowiadała.

Słuchaj - postapisz jak uznasz za stosowne.Ważne czy Ty się w tym odnajdujesz.
Zostalas zaszantazowana tym tekstem o mieszkaniu razem.
Położył rękę na kaburze Colta.
Sama sobie odpowiedz czy chcesz to tolerować.Potem będzie gorzej.
Widzisz już jego sposób załatwiania konfliktów w niewygodnych dla niego sprawach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kalor]

Napisane przez Pirx

Kalor, pamiętasz moją historię?
Też podobnie się wypowiadała.

Słuchaj - postapisz jak uznasz za stosowne.Ważne czy Ty się w tym odnajdujesz.
Zostalas zaszantazowana tym tekstem o mieszkaniu razem.
Położył rękę na kaburze Colta.
Sama sobie odpowiedz czy chcesz to tolerować.Potem będzie gorzej.
Widzisz już jego sposób załatwiania konfliktów w niewygodnych dla niego sprawach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak, pamietam dla mnie powrót do mieszkania osobno to defibitywnt koniec. Tzn ogólnie i tak ta sytuacja to raczej koniec, bo niewybaczalne jest dla mnie cis takiego, ze byłam "niegrzeczna" i się doczepilam, Wiec trzeba mnie ukarać szantażem, ze powinnam wrócić do siebie. No nie. Nie jestem jego dzieckiem, żeby mnie karać za pyskowanie.

[201711031014]

Napisane przez kalor

Tak, pamietam dla mnie powrót do mieszkania osobno to defibitywnt koniec. Tzn ogólnie i tak ta sytuacja to raczej koniec, bo niewybaczalne jest dla mnie cis takiego, ze byłam "niegrzeczna" i się doczepilam, Wiec trzeba mnie ukarać szantażem, ze powinnam wrócić do siebie. No nie. Nie jestem jego dzieckiem, żeby mnie karać za pyskowanie.

A jeśli usłyszysz słowa w stylu "Zastanów się czy nie będziesz żałować"- to już nie będziesz wiedziała że jedyne czego będziesz żałować to stracony czas.
Dodam Ci tylko że byłem "świadkiem" podobnej postawy.Jak kobieta zrobiła się 'niegrzeczna' padły słowa: "Zastanów się, mogę w każdej chwili odkręcić swój rozwód". Wymiękła.Potem skończyło się to tragicznie.

[Hultaj]

Tak, ogólnie chodzi o to, ze on zbudował swoją firmę od podstaw, zawsze był niezależny, ciężko pracował i zawsze mieszkał sam nawet jak był studentem (tzn bez współlokatorów, był okres, ze kilka lat z dziewczyna), bo nie jest w stanie zaakceptować tego, ze ktoś ma mu mówić, co ma robić. Zależy mu na tej firmie jak na niczym innym na świecie, boi się, ze sam tego nie udźwignie na razie, a telefony mu ZAZWYCZAJ nie przeszkadzają, jeśli rzeczywiście są z jakimś pytaniem służbowym - nawet jeśli chodzi o ich osobne firmy. Przyznaje, jeśli rozmowa zaczyna schodzić na jej narzekania lub na jakieś sprawy prywatne - on się wkurza, huknie na nią i wycisza telefon na resztę dnia. Myślał, ze nie mam z tym problemu do tej pory, ale on ma tyle problemów w innych dziedzinach życia, ze nie ma zamiaru wracać do domu i się klocic jeszcze ze mną. I nie będzie się pode mnie uginał. Jeśli ja będę robić problemy, to będzie nieprzyjemnie z jego strony i nam się nie uda. On woli mieć spokój beze mnie niz kłótnie ze mną.

tylko wiesz, żebyś jeszcze zażądała buk wie czego.

zmiany pracy, zrobienia nowego zawodu, rezygnacji z pasji, ucięcia kontaktu z rodziną, radykalnej metamorfozy na siłce czy zabiegu powiększenia penisa .

a tu wyjechałaś raptem z tym żeby nauczył się wieczorami olewać telefony bo dlaczego jakaś baba bez minimum wyczucia ma robić za codzienne wieczorne tło waszego związku.

gdyby koleś nie był takim samolubem i umiał wartościować priorytety pomyślałby co stanowi problem i jak można go rozwiązać żebyś i ty się czuła w miarę zadowolona i on nie czuł się pod pantoflem.

a tu nieważne o co, ważne że miałaś czelność mieć jakieś oczekiwanie.

potem będzie walka o wszystko, nie bo nie.


czasem potwierdza się niestety ludowa prawda że jak ktoś długo nie jest żonaty, jest oficjalnie singlem, to coś jest nie tak; wygodnictwo, bezkompromisowość, buk wie jakie oczekiwania, lęk/niechęć do bliskości, syndrom piotrusia pana.

sugeruję porzuć tą prokrastynację i tematy zastępcze , skup się na egzaminie, a do problemu wróć sobie za parę dni ze spokojną głową.

ucz się od swojego faceta, studia wazniejsze niż twój z nim związek.

[hiperaktywna]

Napisane przez Hultaj

ucz się od swojego faceta, studia wazniejsze niż twój z nim związek.

[kalor]

Oj dziewczyny, racja ze studiami wlasnie jadę pożyczyć najkrótszy możliwy skrypt od koleżanki, bunkruję się w jakiejś kawiarni i siedzę do zamknięcia i uczę się na neutralnym gruncie jutro od rana to samo.

[hiperaktywna]

Napisane przez kalor

Oj dziewczyny, racja ze studiami wlasnie jadę pożyczyć najkrótszy możliwy skrypt od koleżanki, bunkruję się w jakiejś kawiarni i siedzę do zamknięcia i uczę się na neutralnym gruncie jutro od rana to samo.

Powodzenia

[201711031014]

Napisane przez hiperaktywna

Powodzenia

Zdaj ten egzamin, to ważniejsze niż reszta teraz