zostawic go??

[unbridled]

.

[uparta Marti]

skoro jesteś PEWNA że Twój TZ Cie kocha to jak to okazuje ? bo miłość nie mierzy się miarą słow tylko miarą czynów-przynajmniej moim zdaniem.
więc jak on Tobie okazuje to że Cie kocha ? bo mówić to on dużo rzeczy może.

Rozumiem Twoją fascynacje nowym znajomym. Wreszcie znalazł się ktoś kto dba o Ciebie, czujesz że mu zależy więc myślę że warto spróbować. Oczywiście najpierw porozmawiaj z TŻ ,zakończ to jeśli czujesz jedynie przywiązanie.

[przekora]

Możecie mnie krytykować, ale ja bym szła do przodu i zainteresowała się bardziej tym nowym chłopakiem. Napisałaś wyraźnie czego oczekujesz w związku, Twój chłopak Ci tego nie daje. Życie ze sobą nie może opierać się tylko na przywiązaniu.

[kamila2006]

bylam kiedys z kims 2 lata i mialam podobny problem do ciebie. on domator wiecznie by siedzial przed tv a ja spragniona wyjsc, imprez, zycia towarzystkiego a nie jak emeryt płaszczyc sie na kanapie. kiedy wychodzilam sama z kolezankami sie rozerwac -on byl zly, gdy siedzielismy razemw domu, ja bylam zła. i tak to trwalo. do czasu. rozpadlo sie po prostu nie bylismy dopasowani charakterami sposobem zycia zainteresowaniami. ja sie poprostu w tym meczylam.
dzis jestem z kims kto tak jak ja lubi imprezy i wychodzimy srednio co 2 tyg., spacery to praktycznie zawsze jak jest ciepla pogoda. czuje sie zrozumiala i w koncu ze jestemz kims kto mi pasuje.
piszesz ze jestescie 2.5 roku razem... jak mozna w upalne lato siedziec zamknietym w pokoju? zeby chlopak nie wzial cie na spacer? na walentynki nie dal kwiatuszka? to juz jest troszke dla mnie dziwne. pomysl ze skoro 2.5 roku nic nie zmienilo to marna szansa na to ze cos sie zmieni. napisalas wazne zdanie "nigdy nie bylo tak jakys chciala" to chyba wszystko jasne ze nie ma sensu dalej w tym tkwic.

[uparta Marti]

Napisane przez przekora

Możecie mnie krytykować, ale ja bym szła do przodu i zainteresowała się bardziej tym nowym chłopakiem. Napisałaś wyraźnie czego oczekujesz w związku, Twój chłopak Ci tego nie daje. Życie ze sobą nie może opierać się tylko na przywiązaniu.

dokładnie

[unbridled]

ja bym chciala to wszytsko zmienic ale czuje jakas dziwna niemoc zeby postawic natepny krok, wiem ze kiedys moglabym zalowac ze nie skorzystalam z tej okazji...

[Madzia_123]

Napisane przez przekora

Możecie mnie krytykować, ale ja bym szła do przodu i zainteresowała się bardziej tym nowym chłopakiem. Napisałaś wyraźnie czego oczekujesz w związku, Twój chłopak Ci tego nie daje. Życie ze sobą nie może opierać się tylko na przywiązaniu.

Zgadzam się.

[przekora]

Napisane przez unbridled

ja bym chciala to wszytsko zmienic ale czuje jakas dziwna niemoc zeby postawic natepny krok, wiem ze kiedys moglabym zalowac ze nie skorzystalam z tej okazji...

Jak będziesz się tak dalej męczyć to możesz być pewna, że tak będzie.
Bo za miesiąc go rzucisz, bo już nie wytrzymasz, a tamten w tym czasie zajmie się inną.

[uparta Marti]

Napisane przez unbridled

ja bym chciala to wszytsko zmienic ale czuje jakas dziwna niemoc zeby postawic natepny krok, wiem ze kiedys moglabym zalowac ze nie skorzystalam z tej okazji...

no to my w niczym Tobie nie pomozemy w takim razie.
sama musisz byc zdecydowana na zakończenie swojego związku i poprstu jak najszybciej to zrobić bez rzadnych wyrzutów sumienia.
Mozesz stracić coś co masz na wyciagnięcie ręki a o czym od zawsze marzyłas.

[unbridled]

tylko nie wiem, moze nigdy nie czulyscie nic takiego ale ja mam tak, ze gdy jestem z TZ to wydaje mi sie ze to ja przesadzam, ze oczekuje czegos niewiarygodnego od niego, ze szukam sobie jakis dziwnych problemow, on mi to wmawia a ja czuje ze to moze byc prawda, tyle ze jak jestem z tamtym to widze jak szczesliwa mogalbym byc...to juz trwa ponad 2 miesiace, a ja czuje sie z tym coraz gorzej

[carmen88]

Na Twoim miejscu chyba zaryzykowałabym i spróbowała stworzyć związek z tym nowym przyjacielem. Tutaj mam wrażenie, że tkwisz w obecnym związku raczej z przyzwyczajenia, niż miłości... Prosiłaś Twojego mężczyznę, żeby się zmienił, nie udało mu się tego dokonać przez 2,5 roku, więc najprawdopodobniej nie zmieni się nigdy.
Zastanawiam się, jakie są zalety Twojego obecnego TŻta... Z tego, co piszesz, wydaje się, że on nie tylko nie jest spontaniczny i rozrywkowy (to nie jest taka tragedia), ale nie bardzo troszczy się o Ciebie, nie zabiega. Np. napisałaś też, że przyjechał po Ciebie na dworzec, niósł torbę, a tego nie miałaś dotąd. Więc jak jest teraz? Takie przyzwyczajenie i apatia?
Na Twoim miejscu spróbowałabym być z tym nowym przyjacielem. Niewiele tracisz, skoro i tak w związku nie jesteś obecnie szczęśliwa.
Tylko najpierw porozmawiałabym z obecnym chłopakiem, postawiła sprawę jasno. Szczerze.

[malpula]

Śmiało do przodu!
Dziwię się, że 2,5 roku wytrzymałaś ja zdzierżyłam 10 miesięcy i uważam, że było to o jakieś 9,5 miesiąca za dużo

Czegoś takiego jak przy tym drugim chłopaku możesz nigdy więcej nie zaznać! Bierz życie za rogi i żyj!!!
A Twój obecny Tż raczej się nie zmieni- już taki jest (zresztą oni się nie zmieniają)- i albo poświęcisz samą siebie i przepadniesz albo wyrwiesz się z przyzwyczajenia do bylejakości ( przepraszam, moje zdanie) i będziesz szczęśliwa.
Rachunek jest chyba dość prosty
Powodzenia

[Behemoth666]

Widzę, że męczysz się w tym zwiazku i nie licz na poprawę skoro jesteś z nim już ponad 2 lata. Czy chciałabyś całe życie w domu przed tv przesiedzieć? Każdy weekend po męczącym tygodniu spedzać pasywnie? Ok, jak będziesz miała 65 lat to zrozumie. Ale Ty jesteś młoda i marnujesz swój czas gnijac w domu bo Twój chłopak nie chce się nigdzie ruszyć. Co będziesz wspominać za parę lat? "O jakie fajne seriale na tvn leciały kiedyś, nic tylko zamurować drzwi z domu i nie wyłazić!" Pozatym to nie tylko o te wychodzenie z domu chodzi. On w ogóle się o Ciebie nie stara! Myśli, że jestes jego pod każdym wzgledem, 'zaklepał' sobie Ciebie i żadna siła mu Cię nie odbierze więc po co się starać. Na Twoim miejscu skopńczyła bym ten związek ale też powiedziała nowemu koledze, że jeszcze pewne rzeczy musisz przemyśleć. I wtedy już będeziesz pewna swoich uczuć i tego, co naprawde chcesz.

[unbridled]

ostatnio jak rozmawialam z nim na ten temat to spytalam, tak nawet zartobliwie dlaczego nie zabiega juz o mnie, to on prosto z mostu ze chyba juz nie musi skoro jestesmy tyle razem:/i wlasnie taki jest...

[przekora]

Cholera to przecież nie jest Twój mąż, czy narzeczony abyś nie mogła go zostawić Życie idzie do przodu, żyj kobieto!

[unbridled]

macie calkowita racje, jeszcze chyba nikt nie przetlumaczyl mi tego tak jasno jak Wy dziekuje za zainteresowanie

[uparta Marti]

Napisane przez przekora

Cholera to przecież nie jest Twój mąż, czy narzeczony abyś nie mogła go zostawić Życie idzie do przodu, żyj kobieto!

męża/narzeczonego też można zostawić

[Bachata]

Też kiedyś byłam z takim typem... Wytrzymałam 8 miesięcy przy czym pod koniec właściwie i tak nie było sensu się spotykać, bo oglądać filmy na kompie mogę sama i przy okazji zrobić inne pożyteczne rzeczy. On oczywiście też niby kochał wielce, ale ile można żyć obietnicą, że będzie lepiej. Stwierdziłam, że muszę być szczęśliwa TU I TERAZ, bo żaden dzień nie zostanie mi już nigdy zwrócony. To była naprawdę świetna decyzja

[przekora]

Napisane przez uparta Marti

męża/narzeczonego też można zostawić

Można, można, ale to już dużo trudniej

---------- Dopisano o 15:04 ---------- Poprzedni post napisano o 15:02 ----------

Napisane przez unbridled

macie calkowita racje, jeszcze chyba nikt nie przetlumaczyl mi tego tak jasno jak Wy dziekuje za zainteresowanie

Powodzenia

[unbridled]

tyle ze on jest typem bardzo rozrywkowego czlowieka, ale tylko w gronie kolegow/znajomych, chodzi o to ze nie wychodzimy nigdy sam na sam... raz jedyny go wyciagnelam, to siedzielismy przy piwie w ciszy. to bylo troche zenujace, probowalam nakrecac jakies tematy ale minelo 30 min i wrocilismy do domu:/

[Bachata]

Napisane przez unbridled

tyle ze on jest typem bardzo rozrywkowego czlowieka, ale tylko w gronie kolegow/znajomych, chodzi o to ze nie wychodzimy nigdy sam na sam... raz jedyny go wyciagnelam, to siedzielismy przy piwie w ciszy. to bylo troche zenujace, probowalam nakrecac jakies tematy ale minelo 30 min i wrocilismy do domu:/

Miałam dokładnie tak samo. Wśród znajomych spoko, chociaż robił mi czasem takie obciachy, że miałam ochotę się schować. Raz poszliśmy do naszego ulubionego pubu tylko we dwoje to nie było o czym rozmawiać. Przesiedzieliśmy godzinę może dwie komentując jakiś sport, który akurat leciał w tv.

[GoodNight]

Napisane przez unbridled

tyle ze on jest typem bardzo rozrywkowego czlowieka, ale tylko w gronie kolegow/znajomych, chodzi o to ze nie wychodzimy nigdy sam na sam... raz jedyny go wyciagnelam, to siedzielismy przy piwie w ciszy. to bylo troche zenujace, probowalam nakrecac jakies tematy ale minelo 30 min i wrocilismy do domu:/

To tak jakbys wyszła na piwo z całkiem obcym facetem. Nie mieliscie naprawde o czym rozmawiac? Przykre.

Na Twoim miejscu powaznie bym sie zastanowiła nad tym zwiazkiem. Mówisz ze On Cie kocha? Po czym wnioskujesz? Po tym ze Ci to powie? A czy robi cos żebys czuła ze naprawde jest z Toba z miłosci a nie własnie z przywiazania??

Na Twoim miejscu poszłabym do przodu. Sama piszesz ze z tym nowym czujesz sie cudownie a z obecnym kicha.

Wiec masz odpowiedź.

[unbridled]

no wlasnie, to jest chyba jedna z gorszych mozliwosci w zwiazku kiedy wkrada sie nuda... tyle ze jak on mi mowi ze nie wyobraza sobie juz zycia beze mnie, tak jakby cos przeczuwal, to mi sie zaraz przykro robi i moj caly misterny plan zakonczenia naszego zwiazku kompletnie sie rozpada:/

[anulka24]

Napisane przez unbridled

ostatnio jak rozmawialam z nim na ten temat to spytalam, tak nawet zartobliwie dlaczego nie zabiega juz o mnie, to on prosto z mostu ze chyba juz nie musi skoro jestesmy tyle razem:/i wlasnie taki jest...

Częsty błąd facetów, traktowanie dziewczyny jak własność, a niestety o kobietę zawsze trzeba dbać

Napisane przez unbridled

no wlasnie, to jest chyba jedna z gorszych mozliwosci w zwiazku kiedy wkrada sie nuda... tyle ze jak on mi mowi ze nie wyobraza sobie juz zycia beze mnie, tak jakby cos przeczuwal, to mi sie zaraz przykro robi i moj caly misterny plan zakonczenia naszego zwiazku kompletnie sie rozpada:/

Nie możesz kierować się litością i przywiązaniem! Zresztą takie podejście jest nie w porządku i wobec siebie i niego, w efekcie oboje się męczycie.

[GoodNight]

Napisane przez unbridled

no wlasnie, to jest chyba jedna z gorszych mozliwosci w zwiazku kiedy wkrada sie nuda... tyle ze jak on mi mowi ze nie wyobraza sobie juz zycia beze mnie, tak jakby cos przeczuwal, to mi sie zaraz przykro robi i moj caly misterny plan zakonczenia naszego zwiazku kompletnie sie rozpada:/

No kurcze no. Przeciez nie mozesz byc z nim, wręcz męczyc sie niemiłosienie, myslec o tym drugim i marzyc jak byłoby wspaniale gdybys z nim była, tylko dlatego ze jest Ci przykro zostawic faceta.

Dorosły facet, poradzi sobie.

[nadia_]

Moi beznadziejni ex tez mowil, ze bardzo mnie kochaja i bylo mi przykro, ze ich zostawiam - czyli powinnam do nich wrocic i porzucic obecnego TŻ, z ktorym jestem bardzo szczesliwa
Sam fakt, ze pomyslalas o zmianie swojego zycia swiadczy o tym, ze cos jest nie tak w Waszym zwiazku. Przeczytaj spokojnie, o ile mozesz z dystansem, to co napisalas w pierwszym poscie tematu i pomysl jakiej rady udzielilabys komus obcemu z tym samym problemem. Jesli Ty nie zadecydujesz, o tym jak chcesz zyc, to ksiaze z bajki moze stac pod Twoim oknem kilka lat, a Ty nie nawet nie bedziesz wiedziala o jego istnieniu - i nie mam tu nawet na mysli Twojego kolegi ze szkoly, choc moze to wlasnie on
Trzymaj sie i powodzenia!

[Fresa]

Napisane przez unbridled

witam Was serdecznie, prosze o jakas rade bo nie mam sie nawet komu zwierzyc
jestem w zwiazku od 2,5 roku, kocham go ale nigdy nie bylo miedzy nami tak jak ja bym tego chciala, jednak wierzylam ze kiedys cos zmieni sie na lepsze. problem polega na tym ze niegy ze soba niegdzie nie wychodzimy,nie wazne czy do kina czy na piwo niegdy nie bylismy razem na spacerze,w ogole jezeli wychodzimy gdzies na impreze to tylko w wiekszym gronie. a on niestety nie stara sie zeby to zmienic w ogole nie czuje z jego strony jakiegos specjalnego zainteresowania, nigdy nie dostalam od niego kwiatka albo innego drobiazgu czy kartki na walentynki, od jakiegos pol roku wiecznie nie ma dla mnie czasu jak dzwonie, dochodzilo nawet to tego ze nie mielismy o czym ze soba rozmaiwac, mam wrazenie ze jest ze mna z przyzwyczajenia, nie dba o mnie. jezeli spedzamy razem czas to tylko przed tv, bo on niegdy nie ma ochoty na zadne wyjscie...a ja jestem taka osoba ktora uwielbia romantyczne spacery, kino, kawiarnie, ogolnie aktywne spedzanie czasu razem nie koniecznie za duze pieniadze. wiem ze on mnie kocha, tego jestem pewna, nie robi tego umyslnie po prostu taki jest. nie raz rozmawialm z nim na ten temat, powiedzial ze sie zmieni, ale bez wiekszych rezultatow. I moze to wszytsko nie byloby takie straszne, gdybym nie poznala na studiach fantastycznego kumpla. spedzamy ze soba mnostwo czasu, swietnie sie rozumiemy i bawimy ze soba, on poswieca mi cala swoja uwage, odwoluje spotkania z kolegami po to zeby posiedziec ze mna, wraca szybciej z domu, zeby odebrac mnie z dwoca i poniesc ciezka torbe...po prostu nigdy czegos takiego nie zaznalam, czuje ze ktos sie mnie nareszcie interesuje i dba o mnie. on wie ze mam faceta, ale widzi ze nie jestem w pelni szczesliwa, i jak sie okazalo zakochal sie we mnie i chcialby ze mna byc. z jednej strony do mojego TZ czuje ogromne przywiazanie i go kocham a przynajmniej tak mi sie wydaje, ale z drugiej strony obawiam sie mojej przyszlosci z nim, co bedzie kiedys, czy mnie uszczesliwi? czuje ze bardziej pasuje do "tego drugiego" i bedzie mi z nim kiedys lepiej, bo widac ze na prawde mu zalezy, zreszta on ma zupelnie inny charakter niz moj TZ, jest bardziej romantyczny, troskliwy, wyrozumialy, wiem ze zrobilby dlamnie wszytsko. i co teraz?? nie wiem co dalej robic..moze ktos mial albo ma taki sam problem? szczerze prosze o jakies rady..
a i dziekuje ze poswiecilyscie czas zeby to wszytsko przeczytac

Napisane przez unbridled

ja bym chciala to wszytsko zmienic ale czuje jakas dziwna niemoc zeby postawic natepny krok, wiem ze kiedys moglabym zalowac ze nie skorzystalam z tej okazji...

Napisane przez unbridled

tylko nie wiem, moze nigdy nie czulyscie nic takiego ale ja mam tak, ze gdy jestem z TZ to wydaje mi sie ze to ja przesadzam, ze oczekuje czegos niewiarygodnego od niego, ze szukam sobie jakis dziwnych problemow, on mi to wmawia a ja czuje ze to moze byc prawda, tyle ze jak jestem z tamtym to widze jak szczesliwa mogalbym byc...to juz trwa ponad 2 miesiace, a ja czuje sie z tym coraz gorzej

Rób, co chcesz... tylko chyba nie myslisz, że z tym nowym to wiecznie będą romantyczne spacery, kino i kawiarnie... proza życia prędzej lub później, ale i tak was dopadnie...

[unbridled]

mozemy nawet siedziec w domu, bylebym widziala ze on nie jest ze mna tylko dlatego bo tak mu wygodnie...

[Tetrix]

Dziewczyno nie zastanawiaj się nawet. Wiem jak trudno zerwać taką znajomość, ale trzeba mieć 'jaja' i nie tkwić w związku który tak fatalnie ogranicza Twoją wolność!
Nie trać młodości, do tego kolesia możesz wrócić jak będziesz miała sto lat.
Odpowiedz sobie na pytanie, z kim jesteś szczęśliwa - ze swoim starym, czy z tym kolegą. Bo to przecież najważniejsze, żebyś była szczęśliwa.
powodzenia

[Malaja]

a do tego twojego kolegi co czujesz?
Zafascynowałaś się nim po pomaga ci nieść torbę i się Tobą interesuje?Mam nadzieje,że jeśli już zostawisz tż to dlatego bo kogoś kochasz a nie dlatego że ktoś "jest dobry i pomocny"