Afrodyzjak w kosmetyczce :)

[Aphrodisyack]

Każda z nas nie opuszcza bazy bez podkreślenia swojej urody podstawowymi zabiegami kosmetycznymi to fakt.

Nic więc dziwnego, że również Aphrodisyack ma swoje żelazne conditiones sine quae nie rusza się za drzwi mieszkania

Oto i one:

1) Magiczny korektor KOBO Professional. (ojj...jakże szybko znikają cienie pod oczami)

2) Podkład Maybelline Affinitone. (przyjemnie lekki, perfekcyjnie stapia się z cerą, pozwala skórze oddychać)

3) Puder ASTOR Skin Match. (subtelny mat, bez efektu maski i niepotrzebnego obciążania buźki )

4) Kredka do brwi AVON (matka natura niestety nie obdarza delikatnych blondynek ładnym "ubrwieniem" ale - nie ma problemu - wszystko się domaluje, jeśli trzeba)

5) Róż do policzków L'Oreal True Match (żeby policzki zakwitły jak pąki na wiosennych drzewach i flirtowały błogo ze słońcem)

6) Tusz do rzęs Max Factor 2000 Calorie (swoją głęboką czernią pięknie wydobywa błękit moich oczu, a dzięki świetnej szczoteczce pięknie wydłuża i rozdziela rzęsy na caaały dzień)

7) Eyeliner Manhattan (śmiga cudne kreseczki nad linią rzęs, figlarnie wywijając je ku górze przy zewnętrznych kącikach)

8) Cienie do powiek...och i ach w zależności od nastroju i okazji... najczęściej jednak sięgam po Maybelline (rozkoszna magnetyzująca zieleń) lub coś z paletki H&M w stonowanych nude, lub brązie... bywa też, że pojawia się klasyczny smokey w rolach głównych z Rimmelem lub fikuśna wariacja kolorystyczna w towarzystwie Inglota

9) Błyszczyk... ostatnimi czasy Sensique. Poziomkowy bo mój mężczyzna lubi jak go całuję poziomkowymi ustami a jeśli szminka...to tylko cudowna i soczysta czerwień Accessorize. I tylko na specjalne okazje



...ach być kobietą, być kobietą