Ile zarabiają Wizażanki ;)

[ama]

Słów nie mam. Ale mój radca powiedział o protestujących w Warszawie związkowcach "ci frajerzy". Ja się bardzo wtedy obruszyłam, bo ok, obecne związki zawodowe są różne, można mieć o nich złe zdanie (chociaż ja go tak do końca nie podzielam -moją mamę związek raz naprawdę wybronił) to ci ludzie co szli, 100 tys. obywaleli, to byli ludzie którzy ciężko pracują, mają czesto po kilknaście albo kilkadziesiąt lat pracy. Jakby on miał być taką pielęgniarką, która zajmuje się starszymi schorowanymi ludźmi za 2000 zł to by chyba umarł. Należy im się szacunek moim zdaniem.
A co jest najgorsze to mój szef wydaje się naprawdę fajnym człowiekiem. Jest miły, sympatyczny, cierpliwy i lubię go. Tylko żyje jakby w innym świecie, co mnie przeraża.

[201606210931]

Napisane przez visionAM

I to jest Twoje jedyne wynagrodzenie, czy masz podstawę + premie?

Co do sprzątania - u mnie w pracy jest nas na dzień dzisiejszy 6 osób (jak zaczynałam pracę razem ze mną było nas 4 osoby) i mamy ustalony grafik, sprzątanie polega na odkurzeniu i umyciu szklanych drzwi wejściowych, więc w sumie niewiele I sprzątamy raz w tygodniu albo raz na dwa tygodnie, zalezy od intensywności pracy. Więc ogólnie jest OK, bo wypada że mam swój dyżur raz na 2 miesiące
Nie mamy za to żadnej dodatkowej kasy.

premia jest co 3 miesiące za wykonanie określonych celów. Jak zrobię 100% celu to dostaję + 700 zł. Z tym, że premia jest w ogóle wypłacana od 75% zrealizowanego celu.

Ostatnio jestem w szoku jak wszytsko jest drogie zapłacę za studia zaoczne + wyjazdy (noclegi), zaleję sobie samochód i wypłaty nie ma... A gdzie np. kupić buty na zimę ?

[_Matilde_]

staż w administracji uczelni, 35 godzin tygodniowo - ok. 1000 zł

[velika]

Moje zarobki na aplikacji tak się kształtowały (notarialna):
1. rok - 500-700 zł (2-3 razy w tygodniu byłam w kancelarii)
2. rok - dostałam umowę na 4/5 etatu (bo miałam zajęcia w piątki ;/)- 1300 zł
3. rok - 1500 zł.
Uważam, że to mało, no ale i tak jestem zadowolona, bo mam koleżanki, które nie dostawały nic. Przez 2,5 roku. Z pieniędzmi które dorobiam jako kuratorka jakoś mi się żyje.
Z drugiej strony mój narzeczony rok po studiach pracował u adwokata za 1100. Potem dostał się na aplikację, dostał podwyżkę do 1500, a od listopada kolejną - do 2000. Plus ma dodatkowe pieniądze na paliwo od szefa i czasami coś extra za porady.
Oboje w tym samym, małym mieście.

[michal100]

Praca w ochronie - 1600 zł.

[yoona]

Napisane przez ama

Jakby on miał być taką pielęgniarką, która zajmuje się starszymi schorowanymi ludźmi za 2000 zł to by chyba umarł. Należy im się szacunek moim zdaniem.

zeby tylko. moja mama- pielęgniarka, 40 lat stażu pracy- 1600zł na rękę. 2 albo 3 lata temu dostała podwyżkę, której na oczy nie widziała, co roku obiecują, że już w tym roku, zrobią wyrównanie.
za rok przechodzi na emeryturę, która nie będzie wynosiła nawet 1000zł.

[20160901857]

Napisane przez yoona

zeby tylko. moja mama- pielęgniarka, 40 lat stażu pracy- 1600zł na rękę. 2 albo 3 lata temu dostała podwyżkę, której na oczy nie widziała, co roku obiecują, że już w tym roku, zrobią wyrównanie.
za rok przechodzi na emeryturę, która nie będzie wynosiła nawet 1000zł.

Moja prawie tak samo. 35 lat pracy, 1900 zł netto (za taką odpowiedzialność to kpina) i za 3 lata emerytura - szałowe 1400 zł.

[ama]

Napisane przez yoona

zeby tylko. moja mama- pielęgniarka, 40 lat stażu pracy- 1600zł na rękę. 2 albo 3 lata temu dostała podwyżkę, której na oczy nie widziała, co roku obiecują, że już w tym roku, zrobią wyrównanie.
za rok przechodzi na emeryturę, która nie będzie wynosiła nawet 1000zł.

To się w głowie nie mieści. Ja uważam, że zawód pielęgniarki to najtrudnieszy zawód jaki tylko może być. Mają gorzej niż lekarze, a to na nie spada tak naprawdę cała robota, to one muszą sobie radzić z patrzeniem jak pacjenci umierają, cierpią, one się nimi zajmują. lekarz wpadnie na kilka minut i idzie dalej, ona patrzą czasem całymi miesiącami na człowieka. Jak leżałam kiedyś jako dziecko w Boże Narodzenie w szpitalu i byłam przerażona to pielęgniarki mnie nie odstępowały na krok. Kupiliśmy im bombonierkę mojego wzrostu (gigantyczną, taką metr na metr tacie udało się znaleźć), a i tak miałam wrażenie, że to żadne podziękowanie za ich pracę. Niesamowitą wściekłość we mnie wywołuje, że takie kobiety są tak strasznie wynagradzane, a taki laluś z korpokancelarii za przewracanie papierów żeby bogaci byli jeszcze bogatsi ma kilka(naście) tysięcy. Szkoda gadać po prostu. Chyba czas na kolejną zmianę systemu.

[yoona]

Napisane przez ama

To się w głowie nie mieści. Ja uważam, że zawód pielęgniarki to najtrudnieszy zawód jaki tylko może być. Mają gorzej niż lekarze, a to na nie spada tak naprawdę cała robota, to one muszą sobie radzić z patrzeniem jak pacjenci umierają, cierpią, one się nimi zajmują. lekarz wpadnie na kilka minut i idzie dalej, ona patrzą czasem całymi miesiącami na człowieka. Jak leżałam kiedyś jako dziecko w Boże Narodzenie w szpitalu i byłam przerażona to pielęgniarki mnie nie odstępowały na krok. Kupiliśmy im bombonierkę mojego wzrostu (gigantyczną, taką metr na metr tacie udało się znaleźć), a i tak miałam wrażenie, że to żadne podziękowanie za ich pracę. Niesamowitą wściekłość we mnie wywołuje, że takie kobiety są tak strasznie wynagradzane, a taki laluś z korpokancelarii za przewracanie papierów żeby bogaci byli jeszcze bogatsi ma kilka(naście) tysięcy. Szkoda gadać po prostu. Chyba czas na kolejną zmianę systemu.

masz racje. mnie jest bardzo mojej mamy żal.

[blekitne_niebo]

Ja zarabiam brutto 2007 zł (pensja ustalona jest z góry przez ustawę), jestem lekarzem stażystą. O ile na razie nie narzekam na sprawy finansowe, to z pewnym niepokojem myślę o przyszłości, bo najbliższe lata zapowiadają się raczej skromnie (pensja skoczy najwyżej o kilkaset złotych). Alternatywą był dla mnie zawsze wyjazd za granicę, ale życie rodzinne mi się skomplikowało i wolałabym zostać w kraju.
Jestem bardzo szczęśliwa że skończyłam studia i mogę pracować w wymarzonym zawodzie, tylko szkoda że moje ogromne poświęcenie i nadprogramowa liczba godzin które spędzam w szpitalu nie są w żaden sposób premiowane (często nie usłyszę nawet zwykłego "dziękuję"). Jest jednak we mnie naiwna wiara w uzdrowienie systemu polskiej służby zdrowia

[Emilia 25]

Napisane przez blekitne_niebo

Ja zarabiam brutto 2007 zł (pensja ustalona jest z góry przez ustawę), jestem lekarzem stażystą. O ile na razie nie narzekam na sprawy finansowe, to z pewnym niepokojem myślę o przyszłości, bo najbliższe lata zapowiadają się raczej skromnie (pensja skoczy najwyżej o kilkaset złotych). Alternatywą był dla mnie zawsze wyjazd za granicę, ale życie rodzinne mi się skomplikowało i wolałabym zostać w kraju.
Jestem bardzo szczęśliwa że skończyłam studia i mogę pracować w wymarzonym zawodzie, tylko szkoda że moje ogromne poświęcenie i nadprogramowa liczba godzin które spędzam w szpitalu nie są w żaden sposób premiowane (często nie usłyszę nawet zwykłego "dziękuję"). Jest jednak we mnie naiwna wiara w uzdrowienie systemu polskiej służby zdrowia

Moim zdaniem prywatyzacja służby zdrowia to jedyne wyjście.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[ama]

Napisane przez blekitne_niebo

Ja zarabiam brutto 2007 zł (pensja ustalona jest z góry przez ustawę), jestem lekarzem stażystą. O ile na razie nie narzekam na sprawy finansowe, to z pewnym niepokojem myślę o przyszłości, bo najbliższe lata zapowiadają się raczej skromnie (pensja skoczy najwyżej o kilkaset złotych). Alternatywą był dla mnie zawsze wyjazd za granicę, ale życie rodzinne mi się skomplikowało i wolałabym zostać w kraju.
Jestem bardzo szczęśliwa że skończyłam studia i mogę pracować w wymarzonym zawodzie, tylko szkoda że moje ogromne poświęcenie i nadprogramowa liczba godzin które spędzam w szpitalu nie są w żaden sposób premiowane (często nie usłyszę nawet zwykłego "dziękuję"). Jest jednak we mnie naiwna wiara w uzdrowienie systemu polskiej służby zdrowia

To i tak nieźle, bo masz pensje skromna, ale da sie za to przeżyć. Ja za swoją bez pomocy taty i mamy bym po prostu nie przeżyła. Albo nie miałabym zeby zapłacić za pokój albo za jedzenie. Przynajmniej nie myjesz podług w szpitalu. Swoją drogą tez planuje zostać lekarzem w przyszłości. Pewnie dalszej i pewnie za granica, ale to przepiękny zawód.

[blekitne_niebo]

Napisane przez ama

To i tak nieźle, bo masz pensje skromna, ale da sie za to przeżyć. Ja za swoją bez pomocy taty i mamy bym po prostu nie przeżyła. Albo nie miałabym zeby zapłacić za pokój albo za jedzenie. Przynajmniej nie myjesz podług w szpitalu. Swoją drogą tez planuje zostać lekarzem w przyszłości. Pewnie dalszej i pewnie za granica, ale to przepiękny zawód.

Przeżyć się owszem da, ale dla mnie to nie oznacza że jest nieźle. Płatne kursy zawodowe, udział w konferencjach, zakup książek i czasopism jest przy takiej pensji mocno utrudniony, co z kolei hamuje rozwój zawodowy. Na szczęście czasem zdarzy się coś taniego albo bezpłatnego

Ponadto w stosunku do tego co robię, ile mam obowiązków i przede wszystkim - jaką ponoszę i będę ponosić odpowiedzialność to zarobki są bardzo niskie. Natomiast sama praca daje ogromną satysfakcję i szczęście, więc nie wyobrażam sobie siebie w innej roli

[softgrey]

Napisane przez blekitne_niebo

Ja zarabiam brutto 2007 zł (pensja ustalona jest z góry przez ustawę), jestem lekarzem stażystą. O ile na razie nie narzekam na sprawy finansowe, to z pewnym niepokojem myślę o przyszłości, bo najbliższe lata zapowiadają się raczej skromnie (pensja skoczy najwyżej o kilkaset złotych). Alternatywą był dla mnie zawsze wyjazd za granicę, ale życie rodzinne mi się skomplikowało i wolałabym zostać w kraju.
Jestem bardzo szczęśliwa że skończyłam studia i mogę pracować w wymarzonym zawodzie, tylko szkoda że moje ogromne poświęcenie i nadprogramowa liczba godzin które spędzam w szpitalu nie są w żaden sposób premiowane (często nie usłyszę nawet zwykłego "dziękuję"). Jest jednak we mnie naiwna wiara w uzdrowienie systemu polskiej służby zdrowia

Przyznam, że trochę mnie to zszokowało, myślałam że początkujący lekarze zarabiają trochę więcej. Na pewno nie jest to pensja adekwatna to wymaganych umiejętności, odpowiedzialności i poświęconego czasu.

[suszarka]

Napisane przez Hipokryzja

miasto ok 60 tyś, stawka jest taka sama dla każdego stanowiska aż do leadera. Mówię o stawce w moim dziale, nie wiem jak jest w innych, a dział stricte sprzedażowy ...

a nie myślałaś o zmianie pracy/przeniesienu się do innego miasta?

[201606210931]

Napisane przez suszarka

a nie myślałaś o zmianie pracy/przeniesienu się do innego miasta?

Myślałam, ale nie stać mnie na to, żeby przenieść się do większego miast, zwłaszcza, że zaczęłam studia zaoczne. Nad zmianą pracy myślę codziennie, ale ale nie obawiam się czy znajdę coś lepiej płatnego...

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez ama

Warszawa, umowa zlecenie w kancelarii prawnej, ok 3/4 do 4/5 etatu: między 650 a 840 zł. Do moich obowiązków należy sprzątanie, zmywanie, pisanie pozwów, obsługa korespondencji, klientów, kontakty z urzędami, etc. Mam skończone studia, tytuł magistra uzyskany na UW. Od dwóch miesięcy szukam innej pracy i albo proponują 8 zł za godzinę i niepełny etat albo w ogóle nie ma odzewu. Do korpo probowałam się dostać, ale pomimo wyniku 98% z testu mnie nie przyjęli.
Marzę o pracy za 1500 zł.

Zartujsz? Brzmi strasznie. Ja nigdy nawet kubka po nikim nie zmylam. Zupelnie sobie tej sytuacji nie wyobrazam. Wspolczuje Ci bardzo. Pieniadze, ktore dostajesz to jakis zart.
Ja zaczelam pracowac w kancelariach juz na drugim roku. Pozniej byl okres, ze zarabialam ponad 2000 zlotych za pol etatu. Bylam wtedy mniej wiecej w polowie studiow.
Nie wyobrazam sobie pracowac za taka stawke, o ktorej piszesz. Tym bardziej, ze do pewnego stylu zycia jestem przyzwyczajona. Za pare miesiecy chce zaczac szukac nowej pracy i troche zwatpilam po przeczytaniu tego watku w caly proces.

Napisane przez ama

Ja dziś dostałam telefon i idę na rozmowe we wtorek. mam tylko straszy problem, bo szefowa nade mną stała i nie mogłam za bardzo gadać, a niedosłyszałam nazwy firmy. Aplikowałam do tylu (na to samo stanowisko - pracownik biurowy/ sekretarka/ recepcjonistka), że nie ogarniam nazw ich wszystkich. Znam adres co prawda, więc chyba na recepcji będę tam pytała, ale tak głupio wyszło, że aż wstyd.

Moze wygooglaj adres i zobacz, co to za firma. Powodzenia!

Napisane przez velika

Moje zarobki na aplikacji tak się kształtowały (notarialna):
1. rok - 500-700 zł (2-3 razy w tygodniu byłam w kancelarii)
2. rok - dostałam umowę na 4/5 etatu (bo miałam zajęcia w piątki ;/)- 1300 zł
3. rok - 1500 zł.
Uważam, że to mało, no ale i tak jestem zadowolona, bo mam koleżanki, które nie dostawały nic. Przez 2,5 roku. Z pieniędzmi które dorobiam jako kuratorka jakoś mi się żyje.
Z drugiej strony mój narzeczony rok po studiach pracował u adwokata za 1100. Potem dostał się na aplikację, dostał podwyżkę do 1500, a od listopada kolejną - do 2000. Plus ma dodatkowe pieniądze na paliwo od szefa i czasami coś extra za porady.
Oboje w tym samym, małym mieście.

Te stawki to jest jakis zart. Zupelnie nie rozumiem po co ludzie ida na aplikacje. Dla mnie to nie ma sensu. Jest taki przesyt rynku teraz, ze nawet wymeczenie sie za marne grosze na aplikacji nie daje gwarancji, ze kiedys bedzie lepiej.
Jest tyle zawodow, w ktorych moza lepiej zarobic bedac po prawie. Nie rozumiem takiego pchania sie na aplikacje. Ja kiedys mialam plan isc na aplikacje. Dawno temu dalam sobie spokoj z tym. Zupelnie sie to finansowo mi nie bedzie oplacac.

btw: nie odbieraj, prosze, mojego postu jako atak. Po prostu te tlumy walace na aplikacje zawsze mnie zadziwialy.

Napisane przez blekitne_niebo

Ja zarabiam brutto 2007 zł (pensja ustalona jest z góry przez ustawę), jestem lekarzem stażystą. O ile na razie nie narzekam na sprawy finansowe, to z pewnym niepokojem myślę o przyszłości, bo najbliższe lata zapowiadają się raczej skromnie (pensja skoczy najwyżej o kilkaset złotych). Alternatywą był dla mnie zawsze wyjazd za granicę, ale życie rodzinne mi się skomplikowało i wolałabym zostać w kraju.

A jak wyglada zatrudnienie w prywatnej placowce jak na przyklad Lux Med? Mialabys szanse i mozliwosc tam aplikowac?

Napisane przez Hipokryzja

Myślałam, ale nie stać mnie na to, żeby przenieść się do większego miast, zwłaszcza, że zaczęłam studia zaoczne. Nad zmianą pracy myślę codziennie, ale ale nie obawiam się czy znajdę coś lepiej płatnego...

Trzymam kciuki!

[The light]

Lux med czy inne prywatne placówki stażystów nie zatrudniają. Straż robisz w państwowej jednostce.

Co do mecenasow i innych prawników, to, owszem, staże sa groszowe i często trzeba do nich dopłacać ale później szybko się odkuwaja.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez The light

Lux med czy inne prywatne placówki stażystów nie zatrudniają. Straż robisz w państwowej jednostce.

Aha, nie wiedzialam.

Napisane przez The light

Co do mecenasow i innych prawników, to, owszem, staże sa groszowe i często trzeba do nich dopłacać ale później szybko się odkuwaja.

Te czasy juz minely. Po aplikacji dalej sie niewiele zarabia.

[20160901857]

Napisane przez The light

Lux med czy inne prywatne placówki stażystów nie zatrudniają. Straż robisz w państwowej jednostce.

Co do mecenasow i innych prawników, to, owszem, staże sa groszowe i często trzeba do nich dopłacać ale później szybko się odkuwaja.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Ułamek się odkuwa. Większość po aplikacji zarabia bez szału. Tzn oczywiście sporo więcej niż przeciętny Polak, ale jednak tyłka nie urywa.

[theoneandonly]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;43654612]Zartujsz? Brzmi strasznie. Ja nigdy nawet kubka po nikim nie zmylam. Zupelnie sobie tej sytuacji nie wyobrazam. Wspolczuje Ci bardzo. Pieniadze, ktore dostajesz to jakis zart.
Ja zaczelam pracowac w kancelariach juz na drugim roku. Pozniej byl okres, ze zarabialam ponad 2000 zlotych za pol etatu. Bylam wtedy mniej wiecej w polowie studiow.
[/QUOTE]

To sporo jak na poczatkowa prace za pol etatu
Chyba, ze to bylo kilka dobrych lat temu przed kryzysem kiedy stawki byly inne... chyba, ze praca byla stresujaca/wyczerpujaca...

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez theoneandonly

To sporo jak na poczatkowa prace za pol etatu
Chyba, ze to bylo kilka dobrych lat temu przed kryzysem kiedy stawki byly inne... chyba, ze praca byla stresujaca/wyczerpujaca...

Nie wiem od kiedy kryzys datujesz . Nie wiem co tez nazywasz poczatkowa praca. Pracuje od matury .

[theoneandonly]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;43656713]Nie wiem od kiedy kryzys datujesz . Nie wiem co tez nazywasz poczatkowa praca. Pracuje od matury .[/QUOTE]

Od 2008 roku kiedy stawki zaczely spadac...
Paradoksalnie teraz proponują na rozmowach kwalifikacyjnych nawet o 1/3 mniej niz jeszcze z 4 lata temu i to w prawie wszystkich branzach...
Poczatkowa praca myslalam tak ok. 19,20 roku zycia

[Tutli]

Problem jest taki, że rynek jest przesycony prostymi pracownikami biurowymi i osobami bez konkretnej specjalizacji (czyli absolwentami większości kierunków).
Nie ma i nie będzie z tego większych pieniędzy, niż stawki, które się tutaj często pojawiają (pon. 2000 zł. netto). Natomiast zauważcie, że w komentarzach padły kwoty, które mają specjaliści bez uniwersyteckiego wykształcenia (elektryk, operator koparki) i były to kwoty z 2x wyższe. Niestety, ale porwaliśmy się na masową bezsensowną wyższą edukację, która nic nie daje, poza tym, że obniża stawki większości ludzi i znacząco podnosi topniejącej grupie fachowców. Mieszkam w Warszawie i wykonanie tu usługi elektrycznej/remontowej etc. jest diablo kosztowne, o ile komuś się zachce w ogóle wziąć za coś tak małego (w jego odczuciu). Bo techników jest coraz mniej a bezrobotnych marketingowców coraz więcej. Zauważcie, że struktura w Niemczech czy WB jest diametralnie inna, tam nie ma szerzenia bezrobotnych z wyższym wykształceniem. W Polsce nie wiadomo z jakich przyczyn wylansowało się kult wyższego wykształcenia, przez co większość osób zaczyna pracę zawodową 5 lat później i ma to określone konsekwencje (chociaż zwykle jest to taka sama praca, którą dostałyby po szkole średniej). W ciągu najbliższych lat żaden (statystycznie) marketingowiec, psycholog, pedagog, socjolog etc. nie ma szans na przyzwoitą pensję.

---------- Dopisano o 19:29 ---------- Poprzedni post napisano o 19:18 ----------

I odpowiedź na pytanie tytułowe. Jestem (świeżym) specjalistą w dziale badawczym w sporej korporacji, dostaję 4,5 brutto (ok. 3,5 netto), dodatkowo prowadzę dwie nieduże działalności (sprzedaż internetowa). W miesiącu mam ok. 5 tys. na rękę, są to dobre pieniądze, chociaż większość moich znajomych z podobnym wykształceniem zarabia lepiej (Warszawa).

Przy czym praca w korpo zawsze jest czymś za coś. Można tak żyć będąc singlem czy ogólnie osobą bezdzietną. Nierzadko pracuję po 10 h., na końcówkach projektów bywa tak, że ludzie siedzą po nocach w biurze. To nie jest praca "to teraz pokomentuję na wizażu a później wypiję kawę z Anią", to jest praca w trakcie której koncentracja jest na absolutnie maksymalnym poziomie i nie możesz się z tego wyłączyć. Wątpię, by choć części z Was odpowiadało takie życie, nawet za takie pieniądze.

[visionAM]

Zgadzam się z Tobą Tutli. Ja już od jakiś 3-4 lat zauważam takie tendencje, a w dodatku na przykładzie mojego TŻta, który jest elektrykiem, wiem jak to wygląda w praktyce Zarówno on jak i jego koledzy ze szkoły pracują w zawodzie za bardzo dobre pieniądze. Potrafią miesięcznie zarobić tyle, co informatyk w dziale IT firmy Alcatel-Lucent (taki przykład, bo akurat wiem mniej- więcej ile się w tej firmie zarabia, a jest to spora korporacja). Ja osobiście cieszę się, że ich praca jest w taki sposób wynagradzana i jestem za tym aby wszelkie skomplikowane prace fizyczne, w których trzeba także intensywnie myśleć, były tak dobrze płatne. Chociaż nie zawsze jest tak kolorowo jak w przypadku mojego TŻta czy jego kolegów z branży. Często ludzie po technikum, z jakimś fachem w ręku, spotykają się z ogólną krytyką i ignorancją, z góry stawiani są w jednym szeregu z osobami mało inteligentnymi... często ich praca jest oceniana niesprawiedliwie i "wyceniana" na mniej niż powinna, tylko dlatego, że nie mają MGR przed nazwiskiem. Powiem szczerze, że mój TŻ jest mądrzejszy i inteligentniejszy od większości facetów, których spotkałam na studiach. Oni woleli pić w akademikach i chodzić na imprezy, a egzaminy zdawać na 3, podczas gdy mój TŻ ciężko pracował i dokształcał się. Serio mam wstręt do studentów ledwo zdających z roku na rok i imprezujących cały czas. I jak patrzę na to jacy ludzie z mojego otoczenia pokończyli studia z tytułami magistrów inżynierów i jak się tym szczycą to słabo mi się robi. Obecnie studia z roku na rok tracą na wartości i za przeproszeniem byle jełop może je skończyć (a egzamin zawodowy czy konkretny kurs nie jest tak proso zdać jeśli nie ma się pojęcia, co robić). Ale to w sumie chyba dyskusja na inny wątek

[ama]

Zgadzam się z tobą. Ale zobacz, że większość tych prac, które mogą wykonywać technicy to są prace dla mężczyzn. Praca na budowie czy w remontach, jako elektryk, hydraulik to ciężka praca fizyczna, z którą większość kobiet sobie nie jest w stanie poradzić. Kucharek i kelnerek jest sporo. Nie słyszałam żeby w gastronomii brakowało rąk do pracy. Zawód krawcowej wymiera, bo ubrania ludzie zdecydowanie częściej kupują niż szyją. A z przeróbek trudno się utrzymać. Nie mówiąc już o wysokiej pensji. To tylko przykłady. Kobiety mają zdecydowanie trudniej, bo dla nas jest mniej pracy za którą mozna godnie zarobić. Akurat dla kobiet dużo lepszym wyjściem jest wykształcenie. Inna sprawa, ze powinno to byc wykształcenie ścisłe albo medyczne. Ale tu z kolei jest kolejny problem, bo od szkoły podstawowej dziewczynkom wbija się do głów, że mają być miłe i ładne. Mają tez pięknie pisać i recytować wierszyki ku uciesze innych. A jak są słabe z matmy to trudno, przecież to dziewczynki. Zamiast je zachęcać, uczyć to się to olewa. i potem idziemy na kretyńskie kierunki typu psychologia czy prawo.

Mnie tryb pracy przez Ciebie opisany bardzo by odpowiadał. Czemu piszesz: "Wątpię, by choć części z Was odpowiadało takie życie, nawet za takie pieniądze"? Na wizazu też sa osoby pracowite, single bez większych potrzeb społecznych Na przykład ja

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez theoneandonly

Od 2008 roku kiedy stawki zaczely spadac...
Paradoksalnie teraz proponują na rozmowach kwalifikacyjnych nawet o 1/3 mniej niz jeszcze z 4 lata temu i to w prawie wszystkich branzach...
Poczatkowa praca myslalam tak ok. 19,20 roku zycia

Napisane przez Tutli

Przy czym praca w korpo zawsze jest czymś za coś. Można tak żyć będąc singlem czy ogólnie osobą bezdzietną. Nierzadko pracuję po 10 h., na końcówkach projektów bywa tak, że ludzie siedzą po nocach w biurze. To nie jest praca "to teraz pokomentuję na wizażu a później wypiję kawę z Anią", to jest praca w trakcie której koncentracja jest na absolutnie maksymalnym poziomie i nie możesz się z tego wyłączyć. Wątpię, by choć części z Was odpowiadało takie życie, nawet za takie pieniądze.

Ja lubie w ten sposob pracowac. Nie mialam nigdy wczesniej z tym problemu. Wynagrodzenie jednak slabe, wiec rzeczywiscie motywacji byloby brak .
Wydaje mi sie, ze wszystko jest kwestia organizacja czasu. Mozna pracowac wiecej niz te 8 h dziennie i znalezc jeszcze czas na pisanie bezdetow na Wizazu.
Nie rozumiem Twojego przesadzania i tego demonizowania forum. To takie tutaj czeste. Zalatuje nieco slynnym watkiem o "naczelnych wizazankach".

[visionAM]

Napisane przez ama

Zgadzam się z tobą. Ale zobacz, że większość tych prac, które mogą wykonywać technicy to są prace dla mężczyzn. Praca na budowie czy w remontach, jako elektryk, hydraulik to ciężka praca fizyczna, z którą większość kobiet sobie nie jest w stanie poradzić. Kucharek i kelnerek jest sporo. Nie słyszałam żeby w gastronomii brakowało rąk do pracy. Zawód krawcowej wymiera, bo ubrania ludzie zdecydowanie częściej kupują niż szyją. A z przeróbek trudno się utrzymać. Nie mówiąc już o wysokiej pensji. To tylko przykłady. Kobiety mają zdecydowanie trudniej, bo dla nas jest mniej pracy za którą mozna godnie zarobić. Akurat dla kobiet dużo lepszym wyjściem jest wykształcenie. Inna sprawa, ze powinno to byc wykształcenie ścisłe albo medyczne. Ale tu z kolei jest kolejny problem, bo od szkoły podstawowej dziewczynkom wbija się do głów, że mają być miłe i ładne. Mają tez pięknie pisać i recytować wierszyki ku uciesze innych. A jak są słabe z matmy to trudno, przecież to dziewczynki. Zamiast je zachęcać, uczyć to się to olewa. i potem idziemy na kretyńskie kierunki typu psychologia czy prawo.

Rzeczywiście masz rację... pozostaje technikum fryzjerskie czy kosmetyczne, ale też wiadomo jak z tym jest

[Tutli]

Oczywiście, ciężkie prace fizyczne nie są dla kobiet i tu 100% zgoda.
Natomiast część technicznych zawodów trzeba odczarować i namawiać dziewczyny, by szły do techników zamiast ogólniaków. Spokojnie kobieta może być elektronikiem czy elektrykiem.

Co do kształcenia dziewczynek, to wydaje mi się, że to trochę minione czasy.
Na studiach (ścisłych) miałam dużo dziewczyn z małych miast a to raczej tam może jeszcze panować mentalność, którą opisałaś. Ja nigdy w Warszawie w całym toku edukacji mojej i rodzeństwa nie spotkałam się ze stereotypem "dziewczynka nie umie matmy, to naturalne" etc. Niestety problemem jest to, że większość z nas po prostu pociągają zawody społeczne. Ja sama chciałam iść na psychologię (uff, dobrze, że tego nie zrealizowałam) i rozumiem ten problem. Myśli się często o przyszłości w kontekście zainteresowań a nie pieniędzy i potem klops

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez visionAM

Zgadzam się z Tobą Tutli. Ja już od jakiś 3-4 lat zauważam takie tendencje, a w dodatku na przykładzie mojego TŻta, który jest elektrykiem, wiem jak to wygląda w praktyce Zarówno on jak i jego koledzy ze szkoły pracują w zawodzie za bardzo dobre pieniądze. Potrafią miesięcznie zarobić tyle, co informatyk w dziale IT firmy Alcatel-Lucent (taki przykład, bo akurat wiem mniej- więcej ile się w tej firmie zarabia, a jest to spora korporacja). Ja osobiście cieszę się, że ich praca jest w taki sposób wynagradzana i jestem za tym aby wszelkie skomplikowane prace fizyczne, w których trzeba także intensywnie myśleć, były tak dobrze płatne. Chociaż nie zawsze jest tak kolorowo jak w przypadku mojego TŻta czy jego kolegów z branży. Często ludzie po technikum, z jakimś fachem w ręku, spotykają się z ogólną krytyką i ignorancją, z góry stawiani są w jednym szeregu z osobami mało inteligentnymi... często ich praca jest oceniana niesprawiedliwie i "wyceniana" na mniej niż powinna, tylko dlatego, że nie mają MGR przed nazwiskiem. Powiem szczerze, że mój TŻ jest mądrzejszy i inteligentniejszy od większości facetów, których spotkałam na studiach. Oni woleli pić w akademikach i chodzić na imprezy, a egzaminy zdawać na 3, podczas gdy mój TŻ ciężko pracował i dokształcał się.

Po czesci sie z Toba zgadzam. Wynagordzenie powinno byc adekwatne do pracy, edukacji i przydatnosci tej pracy. Wyksztalcenie techniczne (za takie uwazam wyksztalcenie Twego faceta) zawsze jest cenne. Uwazam jednak, ze w zaden sposob taka osoba nie powinna zarabiac tyle, co dobry informatyk. Mam kumpli, ktorzy sa programistami. Zarabiaja na jednym etacie okolo 10 tysiecy miesiecznie. Wiem ile czasu poswiecili na te studia, ile pracy, ile "fakow" przeslali w kosmos klepiac w klawiature, bo "o polnocy deadline". Elektryk po technikum pod wzgledem pracy i edukacji stoi jednak te pare oczek nizej. Naturalnie nie mowie tutaj o prowadzeniu wlasnej dzialalnosci, ale pracy na etacie.
Z powodu malej ilosci osob obsadzajacych poszczegolne dziedziny (elektryk, spawacz itp.), ich praca jest teraz finansowo przeceniana. Dla mnie to jakis niesmieszny zart, ze elektryk zarabia 5 tysiecy, a lekarz na stazu rozbebeszajacy ludzi tylko 2 tysiace. I znow, jak pisalam wyzej, jest roznica w wyksztalceniu, pracy wkladanej w zawod. Prestiz i wage zawodu pomijam.