Mała ilość alkoholu a reakcja jak po 3l

[lilimaer]

Witam

Przypomniałam sobie taką sytuację sprzed lat - miałam 25l właśnie zaczęłam pracę, w której miałam mnóstwo stresów, nie bardzo wysypiałam się. Mój chłopak postanowił zabrać mnie na domówkę, mimo że nie bardzo miałam ochotę, bo mieli być w sumie tylko jego koledzy (ale on zawsze nalegał, żebym na takie męskie posiadówy z nim chodziła) więc po namowach poszłam. Miała później wpaść moja kumpela ze swoją koleżanką.
Na miejscu wypiłam chyba 2, może 3 drinki, z jakiegoś mocnego alkoholu, nie pamiętam czy był "sklepowy" czy rozrabiany domowym sposobem(studenci). Mało tego dnia jadłam, chyba tez byłam zmęczona, nie pamiętam już dokładnie. W każdym razie było chyba tak, że spróbowałam od kogoś łyczka piwa czy tak jakoś. Po chwili poczułam się bardzo źle.
Wyszłam do łazienki, pamiętam,że wisiałam nad ubikacją, nie wiem czy zwymiotowałam czy nie, w każdym razie musiało być ze mną bardzo krucho bo chłopaki przenieśli mnie na łóżko i zostawili do otrzeźwienia. ktoś tam co chwilę sprawdzał czy ze mną wszystko w porządku.
Do czego zmierzam.
Otóż zaczęła mnie nurtować ta sytuacja. Nie jestem i nigdy nie byłam jakimś alkoholowym potworkiem, czasem wypiłam więcej, ale w granicach normy, tak żeby o własnych siłach wrócić do domu i nie narobić sobie wstydu.
Zastanawia mnie, dlaczego mój organizm TAK radykalnie zareagował na w sumie niewielką (chyba) ilość alkoholu?? to było jakieś 10 lat temu, nie mam kontaktu z tamtym moim chłopakiem, więc nie mogę dopytać go, jak to było....nurtuje mnie to, bo zaczęłam sobie wkręcać że może dosypano mi czegoś do drinka? Niby spokojne chłopaki, niby mój facet (byliśmy 4 lata razem, nie spaliśmy ze sobą-moje przekonania, on nie był nachalny) ale coś mnie podkusiło o taka myśl....
Ale znów, gdy obudziłam się po "zgonie" miałam na sobie kompletne ubranie, a pamiętam że było tego kilka warstw (zima itd), dodatkowo w przeciagu godziny po tej sytuacji pojawiła się moja koleżanka i tez do mnie przychodziła i sprawdzała co i jak....potem wypiłam herbatkę i nie ruszałam już żadnych %. Po kilku godzinach poprawiło mi się i poczułam się znacznie lepiej.

kurcze, urwał mi się film, a nie szalałam jakoś z tymi drinkami,pamiętam tylko że alkohol miał mocny, trochę inny smak niż wódka typu Absolwent itp.

Miała któraś z Was podobną reakcję na % ??

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez lilimaer

Witam

Przypomniałam sobie taką sytuację sprzed lat - miałam 25l właśnie zaczęłam pracę, w której miałam mnóstwo stresów, nie bardzo wysypiałam się. Mój chłopak postanowił zabrać mnie na domówkę, mimo że nie bardzo miałam ochotę, bo mieli być w sumie tylko jego koledzy (ale on zawsze nalegał, żebym na takie męskie posiadówy z nim chodziła) więc po namowach poszłam. Miała później wpaść moja kumpela ze swoją koleżanką.
Na miejscu wypiłam chyba 2, może 3 drinki, z jakiegoś mocnego alkoholu, nie pamiętam czy był "sklepowy" czy rozrabiany domowym sposobem(studenci). Mało tego dnia jadłam, chyba tez byłam zmęczona, nie pamiętam już dokładnie. W każdym razie było chyba tak, że spróbowałam od kogoś łyczka piwa czy tak jakoś. Po chwili poczułam się bardzo źle.
Wyszłam do łazienki, pamiętam,że wisiałam nad ubikacją, nie wiem czy zwymiotowałam czy nie, w każdym razie musiało być ze mną bardzo krucho bo chłopaki przenieśli mnie na łóżko i zostawili do otrzeźwienia. ktoś tam co chwilę sprawdzał czy ze mną wszystko w porządku.
Do czego zmierzam.
Otóż zaczęła mnie nurtować ta sytuacja. Nie jestem i nigdy nie byłam jakimś alkoholowym potworkiem, czasem wypiłam więcej, ale w granicach normy, tak żeby o własnych siłach wrócić do domu i nie narobić sobie wstydu.
Zastanawia mnie, dlaczego mój organizm TAK radykalnie zareagował na w sumie niewielką (chyba) ilość alkoholu?? to było jakieś 10 lat temu, nie mam kontaktu z tamtym moim chłopakiem, więc nie mogę dopytać go, jak to było....nurtuje mnie to, bo zaczęłam sobie wkręcać że może dosypano mi czegoś do drinka? Niby spokojne chłopaki, niby mój facet (byliśmy 4 lata razem, nie spaliśmy ze sobą-moje przekonania, on nie był nachalny) ale coś mnie podkusiło o taka myśl....
Ale znów, gdy obudziłam się po "zgonie" miałam na sobie kompletne ubranie, a pamiętam że było tego kilka warstw (zima itd), dodatkowo w przeciagu godziny po tej sytuacji pojawiła się moja koleżanka i tez do mnie przychodziła i sprawdzała co i jak....potem wypiłam herbatkę i nie ruszałam już żadnych %. Po kilku godzinach poprawiło mi się i poczułam się znacznie lepiej.

kurcze, urwał mi się film, a nie szalałam jakoś z tymi drinkami,pamiętam tylko że alkohol miał mocny, trochę inny smak niż wódka typu Absolwent itp.

Miała któraś z Was podobną reakcję na % ??

Miałam podobnie. Mała ilość alkoholu. Bardzo stresujące wówczas życie, w bardzo szybkim tempie, permanentne niewyspanie. Wymioty i zgon.

[Viann]

Nie warto sobie wkręcać niczego... niewyspanie + pusty żołądek to recepta na duuużą podatność na alkohol. Do tego piszesz, że wypiłaś trzy "studenckie" drinki, w których nie wiadomo co było, czyli pewnie prawie sam alkohol 40%, możliwe że był tam absynt, a mam ogromną nadzieję, że nie spirytus Na przyszłość nie polecam pić czegoś, co nie wiesz co zawiera. Trzy takie drinki dla dziewczyny to dużo, więc raczej poszalałaś et voila.

[lilimaer]

nie jestem pewna czy nie było tam właśnie rozrabianego spirytusu...
o ile pamiętam wypiliśmy chyba po 1 normalnym (w sensie - ze sklepowej wódki) a później był ten bardzo mocny, w tym czasie mój chłopak z kolegą poszli na tournee po nocnych monopolach w poszukiwaniu czegoś normalnego (chyba godzinę to trwało). Ci kolesie raczej spokojni byli, tylko jeden z nich nie miał stałej dziewczyny i łatkę "koguta". No i cały czas czekaliśmy na tą moja kumpelę, która miała przyjść ze swoją koleżanką.
o ile mnie pamięć nie myli, było chyba tak, że ja zaliczyłam zgon a ona krótko potem przyszła i zachodziła do mnie. Więc tak jakby "i tak nie zdążyliby nic zrobić".
o matko....

[lilimaer]

jeszcze jedno - jeśli byłabym pod działaniem pigułki, wówczas film urwałby mi się na znacznie dłużej niż godzina/dwie?? (w tamtym czasie nie zarejestrowałam żadnych podejrzanych ruchów ze strony kolegów, a potem w miarę szybko dochodziłam do siebie i czułam się lepiej).

[klempaa]

Nie sadzisz ze jeden wątek na ten temat wystarczy?
Zamykam.