2009-03-12, 13:32 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 67
|
Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Piszę do Was drogie wizażanki, bo mam już taki chaos w głowie, że sama sobie nie poradzę. Nie wiem co mam robić.. pomóżcie...
Jestem z K. ponad 2 lata, prawie rok mieszkamy razem. Ja mam 22 a on 23 lata, oboje studiujemy. Nasz związek był idealny a nasza miłość silna i czysta. Był moim przyjacielem, kochankiem i adoratorem, przetrwaliśmy mój semestralny wyjazd i wiele trudnych sytuacji. Niestety ostatnio wszystko zaczęło się walić. To zjazd prosto w dół bez trzymanki, ja jestem komp[letnie rozbita psychicznie, nie śpię już kilka nocy, alkohol, proszki uspokajające nie pomagają, bo potem ten okropny ciężar w sercu wraca ze zdwojoną siłą. Staram się nie okazywać tego jemu i trzymać sie na dystans z nadzieją, że to się zmieni z czasem. A to było tak: Bardzo mi zależało, żeby pojechał ze mną w weekend do mojej rodziny, żeby pokazać się im jako udana szczęsliwa para ( bo oni mieli spore obiekcje co do K. i sprzeciwiali sie wspólnemu mieszkaniu, bo to nie po bożemu bez śłubu; ogólnie od roku byłąm mocno skłócona z rodziną przez to, wyoprowadziłam się od rodziców, zeby mieszkać z nim , więc teraz kiedy już emocje opadły chciałam im pokazać, ze jesteśmy razem szczęśłiwi). Mówiłąm mu o tym od 2 tygodni, a on ze się zdecyduje później, bo nie wie, potem,ze bedzie wiedział w środe, w środe,ze będzie wiedział nazajutrz, a w czwartek powiedział mi,ze nie jedzie i na potwierdzenie dał słuchawke swojemu ojcu który powiedział, że kategorycznie potrzebuje k. w ten weekend do pracy, bo mają długi w firmie. Ja na to "ok, rozumiem, dowidzenia". potem pochlipałam sobie , było mi smutno, że nie troszczy się już tak jak kiedyś o mnie i nie może dla dobra naszego związku poświęcić 2 cholernych d ni w roku dla mojej rodziny. I byłoby po sprawie, gdyby on nie zadzwonił i nie zaczął krzycząc mi tłumaczyć, ze to nie jest tak,ze on nie chce, tylko nie może, a potem, że jego ojciec powiedział mu "jak wyjedziesz to nie dostaniecie kasy na czynsz za ten miesiąc (to jego ojciec płacił za mieszkanie). Na te słowa ostro się wkurzyłam, bo poczułam się jak kupiona zabawka, która ma siedzieć cicho i nie ma prawa zaspokajania swoich fanaberii związanych z "tą złą rodziną". Zareagowałam emocjonalnie i zrobiłam mu awanturę, ze urazili moją godność, ze nie bede przyjmować takich darów, ze jeżeli dla niego są ważniejsze sprawy niż dobro naszego związku to to nie ma sensu , zrywam z nim i się wyprowadzam do koleżanki. I zrobiłabym to , ale miałam tegoi dnia paskudną grypę zółądkową i 40 stopni gorączki. Wieczorem zadzwonił do mnie, żebyśmy się nie wygłupiali, bo on mnie cały czas kocha nie wyobreaża sobie życia beze mnie itp. Ja rozpłakałam się ze szczęścia. kiedy wrócił do domu był zimny i oschły, poszedł od razu spać... W piątek, nastęnego dnia było tak samo, zimno i oschle, wiefczorem zaś zaproponował seks, myślałam, ze już bedzie dobrze i sie zgodziłam. (głupia!). Potem zaczął być dla mnie złośliwy jak nigdy dotąd, przytykać mi ,ze jestem *******nięta i muszę się leczyć i się podśmiewać, a potem oznajmił,ze jego rodzice wiedzą wszystko o tej kłótni, bo słuchali naszych rozmów i z tego też się podśmiewał. Serce mi pękło jak zobaczyłam jego złośliwość i taki styl rozmowy ze mną. Przestałam się do niego odzywać, tej nocy chciałam się zabić i długo płakałam. W sobotę wyjechałam do rodziny sama. nikomu nie pisnęłam ani słowa,ze jest coś nie tak, boje się,ze powiedzieliby "a nie mówiliśmy, czemu nas nie słuchałaś?, teraz masz". Wieczorem K. zadzwonił do mnie, po tym telefonie znowu moje serce ożyło, bo mówił,ze robił zawsze wszystko z miłości do mnie i dla mojego dobra. W niedziele wróciłam do domu i znowu spotkanie było oschłe i zimne, znowu nie spałąm. Rano podszedł do mnie, przytulił i powiedział,ze mnie kocha (znowu balsam na moje serce). Wieczorem zaś usiadł przybity i powiedział "czuję, ze ostatnie wydarzenia były graniczne dla naszego związku, jest między nami ściana" ja na to" wiem... wciąż boję się tego uczucia" a on na to: "a ja się już właśnie nie boję" i spojrzał na mnie zuchwale. Wtedy pękło mi serce po raz kolejny. POtem powiedział,ze jego rodzice powiedzieli mu , ze nie widzą przyszłości naszego związku i że on musi odetchnąć i zastanowić się, czy bedzie mógł być ze mną szczęśłiwy i żebym potraktowała to jako pierwszy w życiu kop w dupe. Tej nocy nie zmrużyłam oka nawet na moment, stałam już z nożem przy żyłach, czułąm się jakbym już umarła...To byłą najgorsza noc w moim życiu. (a on odwrócił sie plecami i świetnie spał, bo ma silne leki nasenne, wiec nawet by nie zauważył jakbym wyzionęła ducha) Rano pojechałam do koleżanki i pierwszy raz powiedziałam komuś o moim problemie. wieczorem zadzwonił k. ze chce się ze mną spotkać, w końcu spotkaliśy sie w domu i on powiedział,ze podjął decyzje,ze chce ze mną być i bedziemy powoli małymi kroczkami odbudowywać to. Znowu ukojenie na moje serce (ale po tej strasznej nocy już coraz mniej czułam). Wieczorem się do niego przytuliłam, a on mnie opieprzył, ze "miało być małymi kroczkami". Pomyślałam,ze on ma jakiś problem , poprzestawiało mu się w głowie. On leczy się psychiatrycznie, bierze serotoninę, a ostatnio zwiększyły mu się dawki, ponadto jako osoba skłonna do uzależnień, nadużywa Lerivonu (silnego antydepresanta, którego miał używać tylko w skrajnych przypadkach, ostatnio bierze go codziennie przed snem i rano jest nie doż ycia, stał sie tez bardziej agresywny). Sugerując się radami z książki "dlaczego mężczyźni kochaja zołzy" którą poleciłyście mi na wizażu postanowiłam zejść mu z pola widzenia dopóki nie zatęskni. pOszłam więc na fajną impre, spotkałam się z dawno nie widzianym przyjacielem. Przed imprezą zadzwonił k. i powiedział na koniec ze mnie kocha. Wszystko to pocieszyło mnie bardzo i lepiej się poczułam. Wracałam do domu z koleżanką, kiedy on już spał. kładąc się spać, trochę wstawione hałasowałyśmy jakieś 10 min. Rano nie odezwał sie i wyszedł z domu. potem nagrał mi wiadomość "Śpij dzisiaj u koleżanki, przegięłyście w nocy [obudziłyśmy go]". {po tym jak moi rodzice wyrzucili mnie z domu k. obiecał,ze już nikt nigdy nie wyrzuci mnie z domu, a tymczasem własnie to zasugerował}. Moje serce pękło już kompletnie. Zupełnie nie wiem na czym stoję. Wiem tylko, i nie trzeba być geniuszem, że on już nie kocha mnie jak kiedyś. O co mu chodzi? Może inna laska? Może te psychodeliki? Nie wiem czy to ja coś źle zrobiłam, czy on. Powiedzcie jak to wygląda z waszego punktu widzenia? Co powinnam zrobić? Spakować sie i przeprowadzić? PS: sorry za takie rozpisanie sie....... |
2009-03-12, 13:49 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 89
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Mi się wydaje, że to wpływ leków na jego osobowość, ale nie powiem tego z pełnym przekonaniem. Bardzo Ci współczuję i trzymam kciuki, żeby Wam się ułożyło.
A od kiedy on używa tych leków? I co spowodowało, że musiał podjąć leczenie?
__________________
_______________ ...only apathy from the pills in me, it's all in me, all in you... ____________
|
2009-03-12, 13:56 | #3 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: z poddasza
Wiadomości: 675
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
Może w domu cos mu sie posypało i odreagowuje na tobie? a czy ty przypadkiem nie za dużo postawiłaś na jedną karte? tj, na niego? czy nie idealizowalaś sobie do tej pory tego związku? Dlaczego twoja rodzina go nie akceptowała, moze widzieli coś czego ty nie chcialas widzieć? czy nie jestes od niego za bardzo uzależniona? masz własną prace, pieniądze itd.? Musisz sobie przemyslec troche to wszystko ale na spokojnie i alkohol i leki nie pomoga ci w tym. trzymam kciuki, być moze to tylko kryzys, czasem sie zdarzają...
__________________
26.04.2008- Nas Dwoje 31.03..2009-Nas Troje , Bartuś jest już z nami Nie można zmienić kobiety. Można zmienić kobietę, ale to niczego nie zmienia. |
|
2009-03-12, 13:58 | #4 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Jedno jest pewne: Twój tż jest w bardzo niestabilnym stanie psychicznym i w tej chwili to Ty musisz być tą silniejszą, nie załamuj się tymi wahaniami jego zachowań To nie musi być koniec Waszego związku. Jest kryzys, jest ciężko i z dnia na dzień nie zrobi się nagle cacy i cudownie. Nie wiem sama jak znaleźć wyjście z takiej sytuacji, nigdy w podobnej nie byłam- ale myślę, że wyprowadziłabym się od niego na parę dni (oczywiście uprzedzając go wcześniej i rozmawiając o tym). Może będzie miał wtedy wiecej czasu żeby odetchnąć i przemyśleć pewne sprawy, Ty z resztą podobnie.
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
2009-03-12, 13:58 | #5 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 97
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
O co mu chodzi nie wiem. Nie sądzę, że powodem tego wszystkiego jest inna dziewczyna. Stawiałabym raczej na jego rodzinę. Dla mnie nie do pomyślenia jest to, co powiedzieli. Oni nie widzą przyszłości dla Waszego związku i dlatego on MUSI sie nad tym wszystkim zastanowić? Sądzę, że rodzicom nie podoba się, że nie mają synka na wyłączność. A on "biedny", rozdarty, nie wie co ze sobą począć. Bardzo Ci współczuję, widzę, że jesteś wrażliwą osobą. Mogłabym Ci radzić, żebyś go zostawiła, bo bardzo ucierpisz trwając w toksycznym związku, ale i tak pewnie tego nie zrobisz. Więc proponuję wyprowadzić się na jakiś czas od niego. Niech sobie wszystko przemyśli i zdecyduje czego właściwie chce. Z doświadczenia wiem, że osoby słuchające podszeptów innych "życzliwych" ludzi są strasznymi partnerami w związkach. Każdy ma swój rozum i to nim powinien się kierować. I nie zadręczaj się, nie zrobiłaś nic złego. |
|
2009-03-12, 14:00 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 1 742
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Jak dla mnie to twój facet jest niestabilny emocjonalnie, jego choroba i te leki ewidentnie wpływają na wasz związek.
Zastanów się, czy wytrzymasz dalej takie huśtawki z nim, czy masz na to siłę. |
2009-03-12, 14:06 | #7 |
Buc
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 915
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Kiedy ma następną wizytę u lekarza? Czy wcześniej, zdarzyły mu się takie wahania nastroju ?
Bardzo możliwe, że ma zaostrzenie choroby i obecna dawki, które ma są niewystarczjące. Ile czasu bierze lerivion?
__________________
|
2009-03-12, 14:20 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 4 241
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
ciezka sprawa. no szczerze to najlepiej to nie wygląda.
wiem co to znaczy męczyć się w niepewności. Ta niepewność zabija. nie próbuj zrobić sobie krzywde- on nie jest tego wart. spróbuj z nim pogadać. powiedz mu to co nam. powiedz jak Ci źle. popros o skonsultowanie tych lekow raz jeszcze z lekarzem gdyż skutki ich przyjmowania są dosyć dziwne. nie powinien Cię tak traktować- mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawe. on sam nie jest pewny tego co chce i co ma robić. zrobcie sobie moze pare dni przerwy od siebie. ty śpij u kolezanki a on niech zostanie w waszym mieszkaniu. myślę ze taka sytuacja powinna mu doć do myślenia. jeśli nie pozwoli Ci sie znów przytulić- nie zabiegaj o to, ale jak on bedzie chcial przytulic sie do ciebie odsuń się stanowczo od niego. jak zapyta dlaczego to robisz to mu wyjaśnij ze on w stosunku do Ciebie zachowuje się tak samo. Pisz co i jak. Trzymam za Ciebie kciuki
__________________
21. 04.2014 Karolek 19.01.2015 http://www.suwaczek.pl/cache/14430ff3c8.png http://www.fotografia.slubna.com.pl/...4-04-21/05.jpg |
2009-03-12, 14:20 | #9 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 769
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Niestety wiem jak to jest być w związku z kimś, kto bierze psychotropy... Przeżyłam z takim człowiekiem 5 lat i koniec. Dłużej nie dałam rady. Ja należę do osób o bardzo silnej psychice i nie rozumiem sięgania po prochy przy najmniejszym nawet problemie. Takie leki bardzo człowieka zmieniają i stąd też brały się nasze kłótnie... Początkowo (a w zasadzie przez prawie całe 5 lat) próbowałam w jakiś sposób matkować mojemu eks, czułam się za niego odpowiedzialna i chciałam żebyśmy razem przez to wszystko przeszli. Dlatego też podziwiam Cię, że chcesz pomóc swojemu chłopakowi. Ja nie wytrzymałam i dzięki temu jestem teraz z cudownym człowiekiem, z którym chcę spędzić całe moje życie ale tamten związek i tak wspominam z sentymentem.
Przede wszystkim nie rozumiem jednej sprawy: czemu do Waszego związku wtrącają się jego rodzice? Rozumiem, że to oni płacą za mieszkanie, ale nie może być tak, że będą decydować o Waszym życiu. Chociaż mam wrażenie, że mają ogromny wpływ na Twojego chłopaka i to jest według mnie największy problem. Musisz porozmawiać z nim na poważnie i powiedzieć co dokładnie nie pasuje Ci w Waszym związku. Myślę też (to oczywiście moje zdanie), że przydałoby się Wam parę dni wolnego na złapanie oddechu i przemyślenie wszystkich spraw. |
2009-03-12, 14:27 | #10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: śląskie
Wiadomości: 191
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Widac ze Twoj Tż sam nie wie czego chce, straszna hustawka nastrojow i bardzo szybka zmiana zdania. Raz mowi Ci ze Cie kocha, nie wyobraza sobie zycia bez Ciebie itp a za godzine, wieczorem, nastepnego dnia twierdzi zupelnie cos innego.. To juz nie jest calkowicie normalne. Chce rezygnowac ze zwiazku i milosci tylko dlatego, ze Jego rodzicom to sie nie podoba? Nie na tym chyba rzecz polega.
Bardzo mozliwe, ze wplyw na takie zachowanie maja wlasnie leki, ktore przyjmuje.. Jak dla mnie poki co na dzien dzisiejszy sa 2 wyjscia, albo zrobic cos z tymi lekami (ograniczyc, zmienic, skonsultowac sie z lekarzem) - jesli one sa tego powodem, albo wyprowadzic sie na jakis czas, aby Tż mogl wszystko przemyslec i dojsc do jakis jasnych wnioskow, bo teraz to jest straszny kocioł
__________________
"...Never give up! It's such a wonderful life..." 27.02.2004r. 27.06.2010r. - PIERWSZE "TAK"
15.07.2010r. - MGR! |
2009-03-12, 14:31 | #11 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 928
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
moim zdaniem powinnas sie usamodzielnic i tak samo jak Twoj Tz przejsc sie do psychologa a najlepiej psychiatry. Jesli cale Twoje zycie zalezy od Twojego Tz-ta, jego humoru i jestes gotowa popelniac samobojstwo z powodu jakis ******* to na serio powinnas zapisac sie do lekarza, tak samo z reszta jak Twoj TZ, bo obydwoje jestescie niestabilni emocjonalnie.
__________________
jeśli kochasz to wybacz jeśli wybaczysz to nie wypominaj jeśli nie masz sił to odejdź od niego jeśli odejdziesz to już nie wracaj jeśli chcesz być z nim mimo wszystko to przeczekaj zestarzeje się i już nie będzie zdradzał lecz swoje najpiękniejsze lata stracisz na czekaniu na jego starość |
|
2009-03-12, 14:37 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Tu widze dwa problemy:
1. Jego hustawka nastrojów. 2. Twoje awanturnictwo o pracę w weekend. Zacznę od prostszego -2. Źle zrobiłaś robiąc awanturę o ten weekend. Firma rodzinna ma kłopoty i Tobie też powinno zależeć na tym, aby z kłopotów jego rodzina wybrnęła, skoro płaci za was czynsz. Wcale nie dziwie sie TŻ ze pojechał do domu pomagać. W koncu jego rodzina bedzie dla niego zawsze ważniejsza niż twoja. Ale on przegiął z długością dąsów i "karaniem ciebie" za awanturę. I tu przechodzimy do pkt. 1 Mozliwe ze jego zachowanie jest wywołane lekami, ale to nie znaczy, ze masz przez cały czas ty na tym cierpieć. Rozmowa i jasno kawa na ławe. " Powiedz mi na spokojnie co do mnie masz, bo kompletnie nie rozumiem twojego zachowania. Dajesz mi mylne sygnaly: raz mowisz ze mnie kochasz, drugi raz odpychasz. Pogubiłam sie w tym i nie wiem co mam myslec o naszym zwiazku. " Jeśli zacznie kręcić i mowic ze nie wie co czuje to zaproponuj przerwe z miesiac, aby sobie poukładał. Po miesiacu wrocicie do rozmowy albo sie rozstaniecie. A tymczasem powinniscie przestac ze soba mieszkac i wogole sie spotykac. Trudno, schowaj dume do kieszeni i wroc do rodzicow jak nie masz gdzie sie wyprowadzic. To bedzie dojrzale zachowanie. Mogło wam wyjsc, ale wcale nie musiało, niezaleznie od tego co sobie rodzina na ten temat myslała. Jesli jednak nie bedzie chcial sie rozstawac to poproś o komunikacje: "Ustalmy miedzy sobą - każdy mówi co ma na watrobie, a druga strona nie bedzie sie obrazac i krzyczec tylko bedzie probowac zrozumiec i logicznie argumentowac jesli nie bedzie sie z zarzutami zgadzac, az osiągniemy kompromis." Jestes niesamowicie emocjonalna, co swiadczy o twoim postepowaniu w tej sprawie i kolejnym problemie jaki widze Problem nr 3 - myslenie o samobójstwie. Nie chciałaś się zabijać, chciałaś na siebie zwrócić uwagę, bo krzyczenie przestało skutkować. Ty byś sie z radością dała wyratowac, bo chodzi tylko o wywołanie poczucia winy w TŻ a nie skończenie ze sobą. Dziewczyno - mniej egzaltacji i użalania się nad sobą! Nie ma takiego faceta na świecie ze którego warto byłoby umierać
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2009-03-12, 14:48 | #13 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 97
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
|
|
2009-03-12, 15:27 | #14 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 67
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Tak dokłądnie, byłąm w stanie się pogodzić i już sie pogodziłam,ze nie pojedzie ze mną. Ale pod wpływem jego i moich emocji sprawa została rozdmuchana. Ja zrobiłąm źle,ze zareagowałam emocjonalnie, ale znam go na tyle,ze wiedziałam, że MÓGŁBY SPOKOJNIE ze mną pojechać. I miałam rację, bo wyszło na to, że przez czas mojego wyjazdu nie spotkał sie z ojcem ani razu w sprawie pracy, był tylko na obiedzie u mamy i siedział w mieszkaniu (swoją drogą nawet nie posprzątał, o co go poprosiłam).
Teraz odp na kilka waszych pytan: 1) Leki - psychiatra (ponoć najlepszy w Wawie, 200 zł za wizyte, ordynator szpitala na sobieskiego i członek stowarzyszenia nainteligentniejszych ludzi w polsce) zdiagnozował u niego fobię społeczną oraz problem z alkoholem. Od listopada k.nie pije alkoholu (dobrze sobie radzi) i bierze lek Seroxat (do niedawna 1 tabletka dziennie, a teraz 1,5. Dostał też Lerivon i Hydroksyzynę na "skrajne przypadki" złego nastroju., Dawka została zwiększona, bo K. poprosił o to lekarza mówiąc o coraz częściej dręczącej go myśli o "braku jakiejkolwiek racji swego bytu". 2) Jego rodzice - zawsze mnie uwielbiali, mówili,ze jestem najlepsza, widzą u niego poprawę, dzięi mnie wrócił do nauki, przestał pić i palić, skończył ze złym towarzystwem, zaczął odbudowywać więź z rodziną, skończyły się jego sprawy karne (miał kilka wpadek przez to, ze zawsze krył swoich kumpli). Jego ojciec bardzo zabiegał o kontakt ze mną, nazywał mnie młodszą koleżanką, synową, córeczką, woził mnie do szkoły, kupił nam specjalny komputer do grafiki, dla mnie na studia. Nie rozumiem co teraz się stało,ze przestał wierzyć w naszą przyszłość. Po tej strasznej nocy zadzwoniłam do niego zeby się spotkac i przeprosić za ewentualne nieporozumienia (skąd mam wiedziec co k. mu opowiedział), odpowiedział : "to sie jakoś rozejdzie po kościach, nie mam ochoty się z tobą spotykać". widzę, że wszyscy zgadzają się z jednym - śpię dziś , jutro i zobaczymy jak długo jeszcze u koleżanki. Czy uważacie, ze przedtem powinnam poprosić go o rozmowę? |
2009-03-12, 15:32 | #15 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Powinniście porozmawiać, żeby on nie odebrał Twojej wyprowadzki jako ucieczki od niego i problemu czy braku zainteresowania.
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
2009-03-12, 17:53 | #16 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 97
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
Po co chcesz go prosić o rozmowę? O czym chcesz rozmawiać? Co jeśli powie, że Cię kocha, przeprasza i wszystko będzie dobrze? Zostaniesz? Bo po takich słowach chyba nie idzie się spać do koleżanki. Jeśli chcesz wyjaśnij mu dlaczego się wyprowadzasz. I na co liczysz. Ale nie wdawaj się w głębszą rozmowę. |
|
2009-03-13, 08:29 | #17 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 769
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Wiem, że cała sytuacja jest przykra, ale ja od siebie mogę dać jedną radę: nawet jeśli Go kochasz, to odejdź! Jesteś jeszcze młodziutka, masz całe życie przed sobą. Ja się rozstawałam z moim równie rozchwianym emocjonalnie eks kilka, a może i kilkanaście razy. Wiedziałam, że ten związek mnie niszczy, ale kochałam... Rozstanie było dla niego straszne (dla mnie też, ale jakoś to przeżyłam), płakał, prosił, obiecywał... Nie dałam się i powiem Ci, że taki porządny kop mu pomógł! Początkowo był załamany, ale z czasem doszedł do siebie i poznał kogoś Wtedy wydawało mi się, że jest dla mnie najważniejszy, że nie wyobrażam sobie życia bez niego... Widocznie nie byliśmy sobie przeznaczeni . Teraz jesteśmy dobrymi znajomymi (trochę czasu nam to zajęło, a właściwie jemu) i oboje zdajemy sobie sprawę, że właśnie to rozstanie mu pomogło. Dzięki niemu otworzył oczy. Oczywiście nie piszę tego po to, żebyś zrobiła to samo, po prostu zastanów się czy chcesz z kimś takim spędzić życie?
|
2009-03-13, 11:09 | #18 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 2 798
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Podejrzewam, że Twój TŻ nie zechce wybrać się do specjalisty w związku ze swoim zachowaniem... Czy jest jednak szansa, żebyś Ty się skonsultowała z jego lekarzem prowadzącym? Jak dla mnie to wpływ leków - huśtawki nastrojów, nieprzemyślane okrutne słowa, podczas gdy tyle czasu był dobrym człowiekiem.
No i skoro dawka leków została wcześniej zwiększona, bo już wcześniej nastąpiło pogorszenie. Jaki był wtedy? Kiedy to było? |
2009-03-13, 14:19 | #19 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Małopolskie
Wiadomości: 1 153
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Ja po takim czymś na pewno wyprowadziłabym się na jakiś czas do koleżanki. Przegięłyście, bo obudziłyście go w nocy To ciekawe, jak by wielmożny pan zareagował, gdyby np płaczące niemowlę ośmieliło się zakłócić jego sen?
__________________
Może to jej urok... a może to Photoshop http://www.suwaczek.pl/cache/c817e680de.png http://www.suwaczek.pl/cache/f0213a49a4.png |
2009-03-13, 16:50 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: królewskie miasto :*
Wiadomości: 471
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Nie czytałam innych odpowiedzi, ale sama powiem: zostaw go. Wiem,że to nie łatwe. Ja sama cierpie bardzo po tym jak zostawił mnie mó facet niedawno. Ale nie radzę dlatego,żebyś również cierpiała, wydaje mi się,że będziesz się bardzo męczyć z nim. Oczywiscie nie mozna ranić go tylko dlatego,że jest chory.. Ale popatrz teraz bardziej egoistycznie- czy jest Ci tak dobrze? Czy go kochasz i jesteś w stanie znosić te huśtawki, gdzie tak czy tak jest coraz ciężej i gorzej? Jeżeli jesteś silna i przetrwasz, to zycze wam dużo szczęścia, bo miłość jest warta walki! Mój nie pozwolił mi walczyć o nas.....
__________________
jesteście moim natchnieniem i wsparciem...a ja jestem cholernym leniem.. |
2009-03-13, 22:47 | #21 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 817
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
trzymaj się będzie dobrze - nieważne jak, ale dobrze na pewno |
|
2009-03-13, 23:06 | #22 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
do kasika...z kims takim?
czyli jakim?\ chorym? jak dla mnie to skoro bierze leki powinno byc lepiej a on ma hustawki nastrojow.. patrzylas czy rzeczywiscie BIERZE te leki jak trzeba to znaczy nie za malo nie za duzo itd?
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”. |
2009-03-14, 13:00 | #23 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Piszę z Górnego Śląska
Wiadomości: 894
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
Z tego co piszesz to ten Twój TŻ zmienia nastroj co 5 minut. Po kłótni dzwoni mówiąc, że Cię kocha i żebyś wróciła, a jak już jesteś to ma Cię za przeproszeniem w głębokim poważaniu. A Ty się na to godzisz, aby tak Tobą manipulował. Pisze, że przegiełaś, bo Go obudziłyście niechcący? Proszę Cię... a On przypadkiem nie przegina z lekami? Nie chcę Cię nastawiać przeciwko Niemu, bo rozumiem, że Go kochasz, ale przyznam,, że ja na Twoim miejscu nie wytrzymałabym takiego napięcia. I uzależnienia od jakiś psychodelików... to jest dopiero chore... nie boisz się co będzie z Nim za kilka lat?
__________________
"Nie ufaj nikomu, to nikt Cię nie oszuka" Rozjaśnię w końcu te czarne kłaki! |
|
2009-03-14, 13:10 | #24 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 1 802
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
bawicie sie w dorosle zycie a para histerycznych dzieciakow z Was jedno drugiego warte o powiniecie zrobic? dorosnac a co do Ciebie - to puknij sie w glowe jak nastepnym razem zachce Ci sie ciac z powodu takiej głupoty, jak foch faceta nic i nikt nie jest tego wart |
|
2009-03-15, 09:52 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 67
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
wiele z was pisze, ze mam go zostawić... jednak teraz nie jestem w stanie podjąć takiej decyzji.
Przez ostatnie 9 dni kiedy to wszystko się dzieje spałam może 1 noc, mam ściśnięty żołądek non stop wiec nie czuje głodu, wiec nie jem prawie nic (dzięki temu schudłam jak nigdy dotąd , jedyny plus całej sytuacji ). PSychicznie czuję się potwornie. Spałąm niby 2 noce u koleżanki, ale miałam straszne koszmary, wiecej nie chce tam spać - nie miałabym gdzie nocować. Jestem tak osłabiona, że nie mogłabym teraz z nim zerwać, zacząc szukać mieszkania, pracy (rzucić studia?) spojrzeć w oczy rodzinie. NIe mam na to siły. wegetuje z dnia na dzień i błagam o każdy uśmiech czy słowo z jego ust. To żalosne wiem i wcale nie jest mi z tym dobrze. O szczęściu nawet szkoda gadać . A co będzie dalej, za kilka lat? może znajdę jeszcze jakąś osobę, któej zaufam , bo jak na razie takich nie mam, i wtedy będzie mi łatwiej odejść od k. którego tak bardzo kocham. |
2009-03-15, 09:59 | #26 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
A co on robi w całej tej sytuacji?
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
2009-03-15, 10:35 | #27 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 97
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
|
|
2009-03-15, 19:24 | #28 |
Raczkowanie
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Przepraszam że jestem taka bezpośrednia i nie bierz tego do siebie ale po przeczytaniu Twojego listu stwierdziłam że on ma rozdwojenie jaźni, jakieś problemy emocjonalne lub jest to efektem leków,oczywiście co zrobisz bedzie Twoją decyzją ale obserwuj go bacznie
|
2009-03-15, 19:43 | #29 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Cytat:
- teraz jest źle więc go nie rzucisz bo jest źle wiec będziesz w tym tkwić - jak będzie za parę lat lepiej i na dodatek nawinie się jakiś inny, to wtedy może go rzucisz Yyy... czy leci z nami pilot?
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
2009-03-16, 01:01 | #30 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 678
|
Dot.: Kryzys? a może to już koniec? rozpaczliwe oczekiwanie
Gezelle, gratulacje, jesteś na najlepszej drodze do stania się Męczennicą Miłości.
Gdyby jednak miejsce na podłodze zaczęło Cię kiedyś uwierać, przestań proszę chodzić wokół swojego faceta na paluszkach oraz nagradzać miłością tym większą, im on jest gorszy dla Ciebie. Nie umieraj przez gościa traktującego Cię jak Barbie, którą można brać i odrzucać w kąt, ilekroć mu się znudzi. Szkoda, że na siebie trafiliście. Rozkapryszony gówniarz na zaszczute zwierzątko. Na kogoś, kto nie potrafi obronić swojej godności i wyegzekwować, by traktowano go z powagą i szacunkiem. Facet serwuje Ci teksty, że jesteś *********ęta, pruje się o to, że go na 10 minut wybudziłaś i wywala za to z domu, a Ty zamiast być wściekła, urażona i zagniewana, nie przesypiasz nocy i błagasz, aby uraczył Cię uśmiechem? Dobry piesek, rób dalej kupki na moim pięknym białym dywanie.
__________________
Od 09/02/2010: 89 - 88 - 87 - 86 - 85- 84 -83-82 - 81 - 80 - 79- 78 - 77 - 76 - 75 -74 - 73 - 72 - 71 - 70 kg |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:12.