Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-01-31, 15:31   #1
uciekająca_marchewka
Zadomowienie
 
Avatar uciekająca_marchewka
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: internet :)
Wiadomości: 1 084
GG do uciekająca_marchewka Send a message via Skype™ to uciekająca_marchewka

Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych


Mam nadzieję, że znajdzie się kilka osób chcących wyrazić swoją opinię na ten temat.
Nakreślę całe tło sprawy. Kwestia wielowątkowa, postaram się opisać jak najprościej i samej w tym nie pogubić.

Jestem z partnerem prawie 5 lat. Pierwsze kilka miesięcy – związek na odległość, dojeżdżanie do siebie weekendami, wspólne wyjazdy, wielka miłość, ciągłe wiszenie na telefonie, skype itp. Oboje czuliśmy, że to jest TO, żadne z nas nie wyobrażało sobie świata bez siebie ( do teraz tak jest, tylko to wszystko trochę przyćmione). Wspólne plany (ogólnikowe, niesprecyzowane) dot. Zamieszkania, ślubu, dzieci.
On kilka lat starszy ode mnie, kiedy się poznaliśmy jeszcze studiował, ale już pracował. Ja dopiero zaczynałam studia, ale też zarabiałam na siebie.
Po około roku znalazłam dobrą pracę na pełen etat w swoim mieście, co spowodowało zmianę trybu studiów z dziennych na zaoczne. Wiązało się to z tym, że nie miałabym czasu na spotykanie się z TŻ i zakomunikowałam mu, że nie damy rady tak żyć i powinien się do mnie przeprowadzić chociaż do czasu kiedy zrobię licencjat. Nie było sprzeciwu i tak też się stało. Pomimo tego, że w moim mieście nie było łatwo z pracą, znalazł pracę, co prawda nie jego marzeń, ale taką która pozwalała nam razem mieszkać.
Mieszkaliśmy razem ok. Rok, było w porządku, czasem jakieś drobne kłótnie w zasadzie o nic.. Udało nam się odłożyć sporo kasy, ja dostałam spadek i szukaliśmy czegoś (mieszkania / domu) w moim mieście, wiedząc, że nie oznacza to, ze będziemy Tu mieszkać już zawsze. Bardziej chodziło o to aby w coś zainwestować i tymczasowo nie płacić komuś za wynajem, a dobrać trochę kredytu i sobie go spłacać.
Zawsze chciałam mieć domek na wsi i na to nalegałam. TŻ nie był przeciwko, nie był też super ‘ZA’ale on wychował się w domu i wiedział z czym to się wiąże (więcej czasu zajmuje pielęgnowanie domu i ogrodu niż mieszkania).
Jako, że oboje jesteśmy dość pracowitymi osobami stanęło na domu, choć im bliżej zakupu tym mój TŻ stawał się bardziej przeciwny. Po całym zakupie pomógł go wyremontować, odświeżyć itp.
Dodam jeszcze, że ja jestem jedynym właścicielem domu, ponieważ wszystkie oszczędności należały do mnie i ja brałam na siebie kredyt i się zajmowałam wszelkimi papierkowymi sprawami. On dołożył kilka tys. Na odświeżenie scian itp. Natomiast on jest właścicielem naszych aut, pomimo iż zakupione ze wspolnego budzetu.
Tak sobie mieszkamy już 3 lata razem i czasem jest super, a czasem czuję że on ma do mnie żal. Każda kłótnia dotyka tematu domu, że to przeze mnie i przez moją decyzję ciągle trzeba coś wkoło tego domu robić. Że on nie ma życia, że jak coś się stanie w domu to tylko na jego głowie.
On ma więcej czasu niż ja, ponieważ tylko pracuje, ja oprócz tego, że pracuję – to jeszcze studiuję weekendowo dość ciężki kierunek i na te studia muszę 120 km dojeżdżać. Staram się jak mogę to wszystko ogarnąć i wydaje mi się, że jakoś daję radę.
Fakt faktem, wymaga to większej ilości tzw. Męskich prac, ale gdy tylko mam czas mu pomagam. Ogólny podział jest taki, że on zajmuje się drobnymi naprawami, opałem, samochodami itp. A ja zakupami, gotowaniem, sprzątaniem, sprzętem elektronicznym, rachunkami i bieżącymi wydatkami ogólną organizacją jakichś wyjazdów itp.

Zaskakuje mnie jego podejście, bo czasem mówi „ucz się, nie przejmuj się, ja zrobię wszystko abyś nie musiała się przejmować tylko spokojnie skończyć studia”, a czasem ma ciągle jakiś problem.
Jestem już na końcówce studiów i powiedziałam mu, że jeśli tak jest mu źle to w zamian za to, że parę lat temu to on poświęcił się i dzięki niemu mogłam zrealizować swoje plany – daję mu wolną rękę i możemy się przeprowadzić do miasta w którym wcześniej mieszkał, że ja bez problemu sobie znajdę pracę, itp.
I pojawia się kolejny problem, a nawet dwa:
- on liczy na to, że ktoś mu pomoże tę pracę znaleźć. A sam niczego dodatkowo nie szuka. Myśli, że po znajomości łatwiej.. Tylko, że to mu nie daje żadnej pewności znalezienia tej pracy, tym bardziej, ze szuka jej jednotorowo
- dajmy na to, ze już znalazł te wymarzoną pracę. Pojawia się druga kwestia – gdzie będziemy mieszkać –
W miejscu, do którego chcielibyśmy się wyprowadzić mieszkania są dość drogie i mój TŻ wolałby zamieszkać z jego rodzicami, którzy mają dom oddalony ok. 1,2 h drogi samochodem od domniemanego miejsca pracy. Mają duży dom, bardzo ich lubię – wszystko super, nie miałabym nic przeciwko, tylko wg. Mnie jest ZA WCZEŚNIE na mieszkanie z rodzicami. Poza tym, że nie mamy slubu, ba – nawet nie jesteśmy zaręczeni. (Też nie wiem co o tym myśleć, jesteśmy już razem 5 lat a nie zanosi się na zaręczyny.. przynajniej tak mi się wydaje. Mój TZ nie jest tez typem romantyka, rzadko mnie zaskakuje, chyba, ze mu o tym powiem. Nawet muszę mu przypominać, że np. jest dzien kobiet czy moje urodziny, a i tak czasem zapomni mi złożyć nawet życzeń. Jak mu komunikuję, że nie podoba mi się to i wolałabym aby było inaczej to twierdzi, ze ‘ nie jest typem romantyka, taki zawsze był i się nie zmieni” Tylko, ze na początku było trochę inaczej…)
Wiem, ze mnie kocha i wiem, ze ja kocham jego. Jestesmy sobie wierni i wiem, ze by mnie nie zdradził (tak zostal wychowany, ze zdrady nie bierze pod uwagę, zreszta ja tez – brzydzę się). Nie wyobrażam sobie być z kimś innym. Czasem po jakiejś kłótni jest mi po prostu przykro, ze tak się dzieje i mam ochotę wykopać go ze swojego życia.
Nie jest to wszystko, co się składa na tę sytuację. Musiałabym wydać jakiś tomik aby to wszystko dokładnie opisać. Takie jest życie J
Zaczynam sobie nie radzić, choć zawsze uważałam się za osobę silną psychicznie.
Pomocy..
Dziękuję
__________________
są w życiu ważniejsze sprawy od wagi


uciekająca_marchewka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 15:49   #2
niebieskie_oczko
Zakorzenienie
 
Avatar niebieskie_oczko
 
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: całe życie na walizkach ;-)
Wiadomości: 6 298
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez uciekająca_marchewka Pokaż wiadomość
Mam nadzieję, że znajdzie się kilka osób chcących wyrazić swoją opinię na ten temat.
Nakreślę całe tło sprawy. Kwestia wielowątkowa, postaram się opisać jak najprościej i samej w tym nie pogubić.

Jestem z partnerem prawie 5 lat. Pierwsze kilka miesięcy – związek na odległość, dojeżdżanie do siebie weekendami, wspólne wyjazdy, wielka miłość, ciągłe wiszenie na telefonie, skype itp. Oboje czuliśmy, że to jest TO, żadne z nas nie wyobrażało sobie świata bez siebie ( do teraz tak jest, tylko to wszystko trochę przyćmione). Wspólne plany (ogólnikowe, niesprecyzowane) dot. Zamieszkania, ślubu, dzieci.
On kilka lat starszy ode mnie, kiedy się poznaliśmy jeszcze studiował, ale już pracował. Ja dopiero zaczynałam studia, ale też zarabiałam na siebie.
Po około roku znalazłam dobrą pracę na pełen etat w swoim mieście, co spowodowało zmianę trybu studiów z dziennych na zaoczne. Wiązało się to z tym, że nie miałabym czasu na spotykanie się z TŻ i zakomunikowałam mu, że nie damy rady tak żyć i powinien się do mnie przeprowadzić chociaż do czasu kiedy zrobię licencjat. Nie było sprzeciwu i tak też się stało. Pomimo tego, że w moim mieście nie było łatwo z pracą, znalazł pracę, co prawda nie jego marzeń, ale taką która pozwalała nam razem mieszkać.
Mieszkaliśmy razem ok. Rok, było w porządku, czasem jakieś drobne kłótnie w zasadzie o nic.. Udało nam się odłożyć sporo kasy, ja dostałam spadek i szukaliśmy czegoś (mieszkania / domu) w moim mieście, wiedząc, że nie oznacza to, ze będziemy Tu mieszkać już zawsze. Bardziej chodziło o to aby w coś zainwestować i tymczasowo nie płacić komuś za wynajem, a dobrać trochę kredytu i sobie go spłacać.
Zawsze chciałam mieć domek na wsi i na to nalegałam. TŻ nie był przeciwko, nie był też super ‘ZA’ale on wychował się w domu i wiedział z czym to się wiąże (więcej czasu zajmuje pielęgnowanie domu i ogrodu niż mieszkania).
Jako, że oboje jesteśmy dość pracowitymi osobami stanęło na domu, choć im bliżej zakupu tym mój TŻ stawał się bardziej przeciwny. Po całym zakupie pomógł go wyremontować, odświeżyć itp.
Dodam jeszcze, że ja jestem jedynym właścicielem domu, ponieważ wszystkie oszczędności należały do mnie i ja brałam na siebie kredyt i się zajmowałam wszelkimi papierkowymi sprawami. On dołożył kilka tys. Na odświeżenie scian itp. Natomiast on jest właścicielem naszych aut, pomimo iż zakupione ze wspolnego budzetu.
Tak sobie mieszkamy już 3 lata razem i czasem jest super, a czasem czuję że on ma do mnie żal. Każda kłótnia dotyka tematu domu, że to przeze mnie i przez moją decyzję ciągle trzeba coś wkoło tego domu robić. Że on nie ma życia, że jak coś się stanie w domu to tylko na jego głowie.
On ma więcej czasu niż ja, ponieważ tylko pracuje, ja oprócz tego, że pracuję – to jeszcze studiuję weekendowo dość ciężki kierunek i na te studia muszę 120 km dojeżdżać. Staram się jak mogę to wszystko ogarnąć i wydaje mi się, że jakoś daję radę.
Fakt faktem, wymaga to większej ilości tzw. Męskich prac, ale gdy tylko mam czas mu pomagam. Ogólny podział jest taki, że on zajmuje się drobnymi naprawami, opałem, samochodami itp. A ja zakupami, gotowaniem, sprzątaniem, sprzętem elektronicznym, rachunkami i bieżącymi wydatkami ogólną organizacją jakichś wyjazdów itp.

Zaskakuje mnie jego podejście, bo czasem mówi „ucz się, nie przejmuj się, ja zrobię wszystko abyś nie musiała się przejmować tylko spokojnie skończyć studia”, a czasem ma ciągle jakiś problem.
Jestem już na końcówce studiów i powiedziałam mu, że jeśli tak jest mu źle to w zamian za to, że parę lat temu to on poświęcił się i dzięki niemu mogłam zrealizować swoje plany – daję mu wolną rękę i możemy się przeprowadzić do miasta w którym wcześniej mieszkał, że ja bez problemu sobie znajdę pracę, itp.
I pojawia się kolejny problem, a nawet dwa:
- on liczy na to, że ktoś mu pomoże tę pracę znaleźć. A sam niczego dodatkowo nie szuka. Myśli, że po znajomości łatwiej.. Tylko, że to mu nie daje żadnej pewności znalezienia tej pracy, tym bardziej, ze szuka jej jednotorowo
- dajmy na to, ze już znalazł te wymarzoną pracę. Pojawia się druga kwestia – gdzie będziemy mieszkać –
W miejscu, do którego chcielibyśmy się wyprowadzić mieszkania są dość drogie i mój TŻ wolałby zamieszkać z jego rodzicami, którzy mają dom oddalony ok. 1,2 h drogi samochodem od domniemanego miejsca pracy. Mają duży dom, bardzo ich lubię – wszystko super, nie miałabym nic przeciwko, tylko wg. Mnie jest ZA WCZEŚNIE na mieszkanie z rodzicami. Poza tym, że nie mamy slubu, ba – nawet nie jesteśmy zaręczeni. (Też nie wiem co o tym myśleć, jesteśmy już razem 5 lat a nie zanosi się na zaręczyny.. przynajniej tak mi się wydaje. Mój TZ nie jest tez typem romantyka, rzadko mnie zaskakuje, chyba, ze mu o tym powiem. Nawet muszę mu przypominać, że np. jest dzien kobiet czy moje urodziny, a i tak czasem zapomni mi złożyć nawet życzeń. Jak mu komunikuję, że nie podoba mi się to i wolałabym aby było inaczej to twierdzi, ze ‘ nie jest typem romantyka, taki zawsze był i się nie zmieni” Tylko, ze na początku było trochę inaczej…)
Wiem, ze mnie kocha i wiem, ze ja kocham jego. Jestesmy sobie wierni i wiem, ze by mnie nie zdradził (tak zostal wychowany, ze zdrady nie bierze pod uwagę, zreszta ja tez – brzydzę się). Nie wyobrażam sobie być z kimś innym. Czasem po jakiejś kłótni jest mi po prostu przykro, ze tak się dzieje i mam ochotę wykopać go ze swojego życia.
Nie jest to wszystko, co się składa na tę sytuację. Musiałabym wydać jakiś tomik aby to wszystko dokładnie opisać. Takie jest życie J
Zaczynam sobie nie radzić, choć zawsze uważałam się za osobę silną psychicznie.
Pomocy..
Dziękuję
Przeczytałam całość, ale nie wiem, co tu doradzać. Może tylko to, żebyś nie poszła mieszkać do jego rodziców.

Musicie usiąść i porozmawiać jak widzicie swoje życie teraz, za rok, za 5 lat. Nie wiem, jak traktujecie swoje budżety. Może facet ma obawy, że mieszka tak naprawdę u ciebie, a sam nie ma własnego kąta? Może ma w duchu uraz, że wiele poświęcił dla tego związku (przeprowadzka, zmiana pracy).

Teraz co planujecie zrobić? Przeprowadzić się do jego miasta? A co z domem? Jakie macie plany na przyszłość? Jakiś ślub?
__________________
Postanowienie: jeździć, latać, zwiedzać za grosze!
2016: Berlin, Monachium, Erfurt, Budapeszt, Chicago, Nowy Jork
Podróże 2015: Praga, Bolonia, Oslo, Rodos, Kijów, Kos
Podróże 2014: Wiedeń, Bratysława, Londyn, Lwów, Budapeszt, Ostrava, Berlin, Budva, Paryż
K&K
niebieskie_oczko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 16:10   #3
uciekająca_marchewka
Zadomowienie
 
Avatar uciekająca_marchewka
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: internet :)
Wiadomości: 1 084
GG do uciekająca_marchewka Send a message via Skype™ to uciekająca_marchewka
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

niebieskie_oczko – dziękuję za poradę

"Przeczytałam całość, ale nie wiem, co tu doradzać. Może tylko to, żebyś nie poszła mieszkać do jego rodziców.

Musicie usiąść i porozmawiać jak widzicie swoje życie teraz, za rok, za 5 lat. Nie wiem, jak traktujecie swoje budżety. Może facet ma obawy, że mieszka tak naprawdę u ciebie, a sam nie ma własnego kąta? Może ma w duchu uraz, że wiele poświęcił dla tego związku (przeprowadzka, zmiana pracy).

Teraz co planujecie zrobić? Przeprowadzić się do jego miasta? A co z domem? Jakie macie plany na przyszłość? Jakiś ślub? "


-Sęk w tym, że rozmawiamy o tym, niby wszystko wyjaśnione - a on raz na jakiś czas ma 'odpał' i mimo wyjaśnienia spraw tak jakby o tym zapominał i ciągle drąży to samo. Mówie mu, znajdz pracę gdzie chcesz, mi zależy na tym abyś robił to, co zawsze chciałeś - to jest pierwszy punkt zaczepienia. Ze mną nie powinno być problemów, jestem dość obrotną osobą i pracuję w takiej branży, gdzie nietrudno o pracę.

- Pochodzi z dość zamożnej rodziny i raczej nie jest 'materialny'. Wiedzial, jak jest, ze przez zakup domu spełnilam swoje marzenie i wydaje mi sie, ze sie z tym pogodzil. Nawet gdyby bylo inaczej - dalam mu wolną rękę, powiedziałam, ze dom sprzedamy, wynajmiemy, albo będziemy razem z moimi rodzicami dbać o niego, spedzac wolne dni, itp. Moze moi rodzice przeprowadziliby sie tu na starosc.. Ja jestem otwarta na wszelkie zmiany.

- Jesli chodzi o slub - nie wiem.. Kiedys wiecej rozmawialismy na te tematy.. Oboje nie chcemy jakiegos wystawnego przyjecia i na pewno nie bedzie to wymagalo duzego nakladu czasu, pracy i kasy.
Ja wychodze z załozenia, ze to ON powinien zainicjować cały process, nie ja.. ja się nie lubię prosić.. a nie ukrywam, ze bym chciala wyjsc juz za maz.. Zacząć starać się o dziecko.. Zwłaszcza, że mam problemy o podłożu hormonalnym i im wcześniej zaczniemy się starać, tym lepiej..

__________________
są w życiu ważniejsze sprawy od wagi


uciekająca_marchewka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 16:14   #4
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

dla mnie, to facet jest jakis niepowazny.

Jeczy ze wkoło domu tyle roboty i wszytko na niego.
Tak, w koło domu zawsze coś jest.
ALE, po przeliczeniu godzin, to o ile więcej czasu Ty spedzasz na kupowaniu jedzenia, robieniu jedzenia, sprzataniu, praniu itp. na codzień?
Cóz jest do zrobienia przy samochodach? raz w roku ubezpieczyć (telefon= akcja/reakcja ubezpieczyciela) i zrobic przelew przez neta? Czaszmi sprzątnąc i na myjnię podjechac/czy samemu umyć?
Raz w roku na przegląd odstawić?

I w zwiazku z tym natłokiem obowiązków on wykminił, ze przeprowadzi się do rodziców domu, będzie tracił minimum 2,5 godziny dziennie na dojazdy (jaki pomysł, facet chyba mózg jesienią zagrabił i spalił ze starymi liściami), a w tym zcczasie, jego dziewczyna, oraz stara matka i stary ojciec obrobią dom i codzienne obowiązki.

Głupi a będziesz, jak się zgodzisz. masz WŁASNY dom, on w sumie też, bo kwestie własnosci rozmywają się po ślubie w normalnych związkach, a w planach pan ma powrót do mamy i taty, żeby co? Zeby po pracy nie mieć NIC do roboty poza leżenim brzuchem do góry? Nie wstyd mu isc siedzieć starym rodzicom na karku?

Ja jeszce rozumiem, jakby on Ci wiercił dziure w brzuchu o przeprowadzkę do miasta. Ze sprzedajesz dom, kupujecie mieszkanie w mieście, gdzie macie blisko do pracy oboje, blisko do sklepu, na siłkę,do kina, wszedzie a jak żarówka się na korytarzu bloku wypali, to spółdzielnia wymienia a nie wasza sparwa. :/

Ale tak?
facet coś knuje, ewidentnie. Pomysł jest tak absurdalny, ze az strach.

jak Ci kolejny raz zacznie smęcic na temat nawału obowiązków, to powiedz że się zamieniacie. Ty zapracujesz, trudno, na "pana od wszytkiego" a Twój niech na codzień sprzata, gotuje, kupuje, pierze itp.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 16:27   #5
Istielig
Rozeznanie
 
Avatar Istielig
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 535
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Uderzylo mnie zdanie, ze 'zakomunikowalas mu, ze ma sie do Ciebie przeprowadzic' doroslemu facetowi zakomunikowalas, zamiast po prostu porozmawiac i przedtawic to jako jedna z opcji? Generalnie caly ten post jest napisany w takim charakterze, jakbyś byla jedyna osoba decyzyjna w tym zwiazku. Przeprowadz sie, kupuje dom bo ja tak chce, nie liczac sie z tym ze masz obiekcje, zajmuj sie tym i tamtym bo ja tak mowie itd.
Przyznaje racje osobie powyzej, wydaje mi sie ze facet chowa jakas uraze mniejsza albo wieksza.

Zdziwilo mnie to, ze bedac w kilkuletnim zaawansowanym zwiazku kupilas sama dom i sama go sobie splacasz. Ja bym tak nie zrobila bo jakos tak mam ze moja potrzeba w zwiazku jest to, zeby sytuacja byla jasna, żeby wszystko bylo oficjalnie wspolne, od pierzyn noca zaczynajac na mieszkaniach, domach i samochodach konczac, no ale to ja zreszta fakt ten moim zdaniem tylko jeszcze bardziej akcentuje Twoja decyzyjnosc, niezaleznosc.

Dlaczego w ogole chcesz sie przeprowadzac? Macie oboje prace, macie gdzie mieszkac bo kupilas dom i chcesz to rzucic zeby zmieniać prace, tracic grunt pod nogami i mieszkac katem u rodzicow?

Co do faceta: wydaje mi sie po Twoim opisie troche ciapowaty i pod pantoflem. Niby w domu to on za bardzo nie chce mieszkac, ale nie wyrazi sie jasno i niezadowolony pojdzie za Toba, prace nowa niby by chcial, ale niech mu ktos na tacy umowe przyniesie, wyprowadzic tak, ale zamiast zyc jak dorosli ludzie to cofnijmy sie w rozwoju i wrocmy do rodzicow, zeby ich uszczesliwiac na sile, no prosze.

Z tymi oświadczynami, moze tak sie przyzwyczail do zycia pod Ciebie, ze czeka az sama z jakims sygnetem przyklekniesz?
Istielig jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 16:30   #6
uciekająca_marchewka
Zadomowienie
 
Avatar uciekająca_marchewka
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: internet :)
Wiadomości: 1 084
GG do uciekająca_marchewka Send a message via Skype™ to uciekająca_marchewka
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez cava Pokaż wiadomość
dla mnie, to facet jest jakis niepowazny.

Jeczy ze wkoło domu tyle roboty i wszytko na niego.
Tak, w koło domu zawsze coś jest.
ALE, po przeliczeniu godzin, to o ile więcej czasu Ty spedzasz na kupowaniu jedzenia, robieniu jedzenia, sprzataniu, praniu itp. na codzień?
Cóz jest do zrobienia przy samochodach? raz w roku ubezpieczyć (telefon= akcja/reakcja ubezpieczyciela) i zrobic przelew przez neta? Czaszmi sprzątnąc i na myjnię podjechac/czy samemu umyć?
Raz w roku na przegląd odstawić?

I w zwiazku z tym natłokiem obowiązków on wykminił, ze przeprowadzi się do rodziców domu, będzie tracił minimum 2,5 godziny dziennie na dojazdy (jaki pomysł, facet chyba mózg jesienią zagrabił i spalił ze starymi liściami), a w tym zcczasie, jego dziewczyna, oraz stara matka i stary ojciec obrobią dom i codzienne obowiązki.

Głupi a będziesz, jak się zgodzisz. masz WŁASNY dom, on w sumie też, bo kwestie własnosci rozmywają się po ślubie w normalnych związkach, a w planach pan ma powrót do mamy i taty, żeby co? Zeby po pracy nie mieć NIC do roboty poza leżenim brzuchem do góry? Nie wstyd mu isc siedzieć starym rodzicom na karku?

Ja jeszce rozumiem, jakby on Ci wiercił dziure w brzuchu o przeprowadzkę do miasta. Ze sprzedajesz dom, kupujecie mieszkanie w mieście, gdzie macie blisko do pracy oboje, blisko do sklepu, na siłkę,do kina, wszedzie a jak żarówka się na korytarzu bloku wypali, to spółdzielnia wymienia a nie wasza sparwa. :/

Ale tak?
facet coś knuje, ewidentnie. Pomysł jest tak absurdalny, ze az strach.

jak Ci kolejny raz zacznie smęcic na temat nawału obowiązków, to powiedz że się zamieniacie. Ty zapracujesz, trudno, na "pana od wszytkiego" a Twój niech na codzień sprzata, gotuje, kupuje, pierze itp.
Owszem, Pojawiała się opcja zakupu mieszkania, tyle ze aby odlozyc na to mieszkanie mielibysmy sie na jakis czas przeprowadzic do rodzicow - bo taniej. Tyle ze martwie sie, ze jemu ciezko byloby sie od tych rodzicow wyprowadzic. A ja bym się męczyła. Ja ze swoimi własnymi rodzicami nie wyobrazam sobie zyc. Pomimo tego, ze baaaardzo lubie jego rodzicow, jeszcze bardziej lubię być często SAMA w domu, miec ciszę, spokoj, być niezależną..

Wiem, ze sporo kasy bysmy odlozyli mieszkajac z nimi. Ale pieniadze to nie wszystko przeciez.
Zwlaszcza, ze jego mama jest b. dobra osoba I chce dla synka jak najlepiej. Ja go sobie troche wychowalam, bo byl rozpuszczony. Pamietam kiedys na pare miesiecy pomieszkal u rodzicow bo bylam w delegacji - zauwazylam ze sie rozbestwił. Chodzilo o takie kwestie, jak wrzucanie brudnych ubran do kosza, a nie gdzie popadnie. To wkurza..

On strasznie ciagnie do swoich rodzicow. Mimo, ze moi mieszkaja blizej, bardzo ciezko jest nam razem do nich pojechac. A on u swoich spedza prawie kazda wolna chwile.

Martwie sie, ze jak bedzie 'blizej swoich' zrobi sie zbyt pewny siebie i nie dam sobie rady. Facet powinien byc posluszny kobiecie chyba, nie? Nie jestem jakas zaborcza..

Postawic jakies ultimatum? Jak go dobrze podejsc?
__________________
są w życiu ważniejsze sprawy od wagi


uciekająca_marchewka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 16:37   #7
Mojwa
zuy mod
 
Avatar Mojwa
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 23 352
GG do Mojwa
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Uderzylo mnie zdanie, ze 'zakomunikowalas mu, ze ma sie do Ciebie przeprowadzic' doroslemu facetowi zakomunikowalas, zamiast po prostu porozmawiac i przedtawic to jako jedna z opcji? Generalnie caly ten post jest napisany w takim charakterze, jakbyś byla jedyna osoba decyzyjna w tym zwiazku. Przeprowadz sie, kupuje dom bo ja tak chce, nie liczac sie z tym ze masz obiekcje, zajmuj sie tym i tamtym bo ja tak mowie itd.
Przyznaje racje osobie powyzej, wydaje mi sie ze facet chowa jakas uraze mniejsza albo wieksza.
Takie samo wrażenie odniosłam. W tym związku jesteś tylko Ty - Twój facet jest dodatkiem, który się dostosował, ale próbuje znaleźć trochę niezależności - stąd "odpały" (swoją drogą niezłe określenie na jakieś obiekcje do Twoich pomysłów).

możecie wyjechać do jeszcze innego miasta, świat się nie kończy na Twoim i jego mieście rodzinnym.

Cytat:
Facet powinien byc posluszny kobiecie chyba, nie?
? Ty serio to napisałaś, czy mi się przewidziało?...
__________________


L'amore scalda il cuore.




Do. Or do not. There is no try.

23.05.2011
22.05.2017
02.12.2017
Mojwa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-01-31, 16:49   #8
uciekająca_marchewka
Zadomowienie
 
Avatar uciekająca_marchewka
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: internet :)
Wiadomości: 1 084
GG do uciekająca_marchewka Send a message via Skype™ to uciekająca_marchewka
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez Istielig Pokaż wiadomość
Uderzylo mnie zdanie, ze (1)'zakomunikowalas mu, ze ma sie do Ciebie przeprowadzic' doroslemu facetowi zakomunikowalas, zamiast po prostu porozmawiac i przedtawic to jako jedna z opcji? Generalnie caly ten post jest napisany w takim charakterze, jakbyś byla jedyna osoba decyzyjna w tym zwiazku.
(2)Przeprowadz sie, kupuje dom bo ja tak chce, nie liczac sie z tym ze masz obiekcje, zajmuj sie tym i tamtym bo ja tak mowie itd.
Przyznaje racje osobie powyzej, wydaje mi sie ze facet chowa jakas uraze mniejsza albo wieksza.

Zdziwilo mnie to, ze bedac w kilkuletnim zaawansowanym zwiazku kupilas sama dom i sama go sobie splacasz. Ja bym tak nie zrobila bo jakos tak mam ze moja potrzeba w zwiazku jest to, zeby sytuacja byla jasna, żeby wszystko bylo oficjalnie wspolne, od pierzyn noca zaczynajac na mieszkaniach, domach i samochodach konczac, no ale to ja zreszta fakt ten moim zdaniem tylko jeszcze bardziej akcentuje Twoja decyzyjnosc, niezaleznosc.

Dlaczego w ogole chcesz sie przeprowadzac? (3) Macie oboje prace, macie gdzie mieszkac bo kupilas dom i chcesz to rzucic zeby zmieniać prace, tracic grunt pod nogami i mieszkac katem u rodzicow?

Co do faceta: wydaje mi sie po Twoim opisie troche ciapowaty i pod pantoflem. Niby w domu to on za bardzo nie chce mieszkac, ale nie wyrazi sie jasno i niezadowolony pojdzie za Toba, prace nowa niby by chcial, ale niech mu ktos na tacy umowe przyniesie, wyprowadzic tak, ale zamiast zyc jak dorosli ludzie to cofnijmy sie w rozwoju i wrocmy do rodzicow, zeby ich uszczesliwiac na sile, no prosze.

Z tymi oświadczynami, moze tak sie przyzwyczail do zycia pod Ciebie, ze czeka az sama z jakims sygnetem przyklekniesz?
1. No tak mniej wiecej bylo. Po prostu nie dałabym rady wydajnościowo siedzac pon - pt w pracy , w weekend na uczelni. Powiedzialam mu, ze mnie za duzo rzeczy tu trzyma na najblizsze 2 lata i widzę to jako jedyne rozwiązanie jeśli chcemy być razem. Była to jedyna rozsądna opcja.

2. Rozważaliśmy razem, a decyzję owszem - podjęłam sama. Ze względu na to, że wiedzialam, ze ten dom nas do siebie nie przywiąże i brałam pod uwagę zmianę lokum w najbliższych latach. Chodziło głównie o to aby niczego nie wynajmować i nie płacic komus, a splacac sobie kredyt. A kredyt byl na tyle nieduzy, ze p. w banku powiedziala, ze nie ma sensu obciazac nim dwóch osob.
3. On nie może tutaj znaleźć pracy w zawodzie.. to glowny powod.

Niby jak ktos zapyta ' to kiedy slub' czy cos w tym stylu, to mowi, ze na razie nie mamy czasu.. Fakt, jesteśmy troche zabiegani. Ale jak się chce to można zawsze i wszystko.
Jak pytalam o dziecko to mowil, jak się wszystko ustabilizuje.. Jakoś mi bardzo na czasie nie zależy, bo jeszcze ok roku potrzebuję by zrealizować jakieś tam swoje / nasze marzenia i pozamykac niektore sprawy.

Z jednej strony chcę mu dać wolną rękę, zrekompensowac mu to, ze się poświęcił. Z drugiej nie chcę dać się zmanipulować.

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:43 ----------

[QUOTE=Mojwa;54872206] Takie samo wrażenie odniosłam. W tym związku jesteś tylko Ty - Twój facet jest dodatkiem, który się dostosował, ale próbuje znaleźć trochę niezależności - stąd "odpały" (swoją drogą niezłe określenie na jakieś obiekcje do Twoich pomysłów).

możecie wyjechać do jeszcze innego miasta, świat się nie kończy na Twoim i jego mieście rodzinnym.


? Ty serio to napisałaś, czy mi się przewidziało?... [/QUOTE]
Chodzi mi bardziej o takie, adorowanie, jakis mily gest, zaskoczenie czyms milym. Tego nie ma. Nie pamiętam kiedy coś od niego dostalam. Nie mówię o jakiś wielkich prezentach, chodzi o drobiazg.

W podejmowaniu decyzji jestem zawsze za kompromisem.
Ale ogólnie rzecz biorąc, to mężczyzna powinien głównie zabiegać o kobietę, czyż nie?
Może źle się wyraziłam.

Pierwsze 2 lata związku może i fakt - były troche pode mnie, ze względu na to, ze jestem 6 lat młodsza od TZ. Poznalismy sie gdy on konczyl studia, a ja zaczynalam
On sam doszedl do wniosku, ze mam się skupić na sobie, bo on miał czas na to w swoim zyciu. Sam tez wie, ze nie wykorzytsal tego czasu za dobrze i nie chcial abym ja popelnila jego bledy. Dlatego tez poczatkowo dbalismy o moje wyksztalcenie i zycie zawodowe.
__________________
są w życiu ważniejsze sprawy od wagi



Edytowane przez uciekająca_marchewka
Czas edycji: 2016-01-31 o 16:57
uciekająca_marchewka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 16:55   #9
Mojwa
zuy mod
 
Avatar Mojwa
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 23 352
GG do Mojwa
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Pisałaś o posłuszeństwie, a nie o prezentach. To bardzo odległe od siebie pojęcia.
__________________


L'amore scalda il cuore.




Do. Or do not. There is no try.

23.05.2011
22.05.2017
02.12.2017
Mojwa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 17:08   #10
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Patrząc z boku, z tego co piszesz Autorko, coś w tym związku mocno nie gra.

Powiem Ci co -przyzwyczajenie.
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 17:22   #11
uciekająca_marchewka
Zadomowienie
 
Avatar uciekająca_marchewka
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: internet :)
Wiadomości: 1 084
GG do uciekająca_marchewka Send a message via Skype™ to uciekająca_marchewka
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez Mojwa Pokaż wiadomość
Pisałaś o posłuszeństwie, a nie o prezentach. To bardzo odległe od siebie pojęcia.
Masz rację. Wyrwałaś moją wypowiedź z kontekstu.
Chodziło mi o posłuszeństwo partnerce w przypadku gdy partner jest wśród swojej rodziny, tj. rodzice, brat, siostra.
Wg. mnie partner powinien żyć w zgodzie ze zdaniem swojej partnerki i vice versa i właśnie to zdanie powinno mieć wyższą wage niż zdanie osób trzecich.
Nie miałam na myśli relacji tzw. niewolnika.

---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:20 ----------

Cytat:
Napisane przez Barbarella05 Pokaż wiadomość
Patrząc z boku, z tego co piszesz Autorko, coś w tym związku mocno nie gra.

Powiem Ci co -przyzwyczajenie.
Barbarella05 - jak to przegonić? Cale zycie przed nami..
__________________
są w życiu ważniejsze sprawy od wagi


uciekająca_marchewka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-01-31, 17:37   #12
Istielig
Rozeznanie
 
Avatar Istielig
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 535
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez uciekająca_marchewka Pokaż wiadomość
Masz rację. Wyrwałaś moją wypowiedź z kontekstu.
Chodziło mi o posłuszeństwo partnerce w przypadku gdy partner jest wśród swojej rodziny, tj. rodzice, brat, siostra.
Wg. mnie partner powinien żyć w zgodzie ze zdaniem swojej partnerki i vice versa i właśnie to zdanie powinno mieć wyższą wage niż zdanie osób trzecich.
Nie miałam na myśli relacji tzw. niewolnika.

---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:20 ----------



Barbarella05 - jak to przegonić? Cale zycie przed nami..
Naprawde nikt sobie tutaj nie da przemycic terminu posluszenstwa pod plaszczykiem liczenia sie ze zdaniem partnera i szanowaniem go
Istielig jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 17:43   #13
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez uciekająca_marchewka Pokaż wiadomość
Masz rację. Wyrwałaś moją wypowiedź z kontekstu.
Chodziło mi o posłuszeństwo partnerce w przypadku gdy partner jest wśród swojej rodziny, tj. rodzice, brat, siostra.
Wg. mnie partner powinien żyć w zgodzie ze zdaniem swojej partnerki i vice versa i właśnie to zdanie powinno mieć wyższą wage niż zdanie osób trzecich.
Nie miałam na myśli relacji tzw. niewolnika.

---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:20 ----------



Barbarella05 - jak to przegonić? Cale zycie przed nami..
Dla mnie to jest naprawde dziwne. Z opisu, to on ma koło 30 tki, tak?
I męzczyzna wtym wieku, ciagnie do meiszkania u mamuni

Nie ogarniam, w zwiazku czy bez, to osoba w tym wieku, oduczona mieszkania z rodzicami, prędzej bedzie katem wynajmować pokój ze studentami, niż mieszkac u mamusi.
Mnie facet wyglada na jakiegos mega pantoflarza.

On serio chce dojezdzac 2,5 godziny dziennie praca/dom byle z mamusia i tatsiem mieszakć? Przeciez to kupa kasy jest, będzie pewnie ze 160km dziennie.

A dlaczego on nie chce:
- żebys sprzedała dom, poslubić się, kupić wspólne mieszkanie blisko tej jego pracy co by ja miał


powiem Ci jedno. w zwiazkach różnie wyglada rozkład "sił". Pantoflarze i marudy, także wchodzą w zwiazki. Jesli Ty jestes stroną dominującą, to po prostu bądz.
I przynajmniej nie zgadzaj się na głupoty, bo zamieszkanie u mamusi i dojazdy po 2,5 godziny dziennie, to szybko się rozgonicie.
Bedzie pracował te 8-10 godzin + 3 na niespieszne dojazdy i będziesz go widziała tylko jak się przypadkiem w nocy obudzisz.
Swietlana wizja.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams

Edytowane przez cava
Czas edycji: 2016-01-31 o 17:45
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 19:12   #14
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Cytat:
Napisane przez uciekająca_marchewka Pokaż wiadomość
Ale ogólnie rzecz biorąc, to mężczyzna powinien głównie zabiegać o kobietę, czyż nie?
Jeśli tak uważasz to mimo wszystko zrobiłaś wszystko, żeby on sie o Ciebie nie starał.

Ciekawy wątek, chętnie poczytam, bo wydaje mi się, że mamy podobne charaktery.

Cytat:
Barbarella05 - jak to przegonić? Cale zycie przed nami..
Tak? A on o tym wie?
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-01-31, 19:58   #15
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Życiowe rozterki z TŻ - historia dla wytrwałych

Ja też mam wrażenie, że facet jest pantoflarzem i na dodatek chyba maminsynkiem, oceniając po tym jak chętnie by się wprowadził do mamusi w wieku lat około 30

Może autorka jest taka dominująca sama z siebie, a może dlatego, że on jest bardzo uległy, zgadza się i dostosowuje (tylko potem go to gniecie i co jakiś czas bucha frustracją).
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-01-31 20:58:52


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:13.