|
Notka |
|
Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia. |
|
Narzędzia |
2004-04-09, 15:52 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 46
|
poradźcie... :(
moze nie powinnam tutaj o tym pisac ,ale..... strasznie jestem zakochana. w chlpaku z ktorym laczy mnie blska znajomosc, prawie przyjazn, chcociaz nie znamy sie dlugo, od pół roku . wiem ze on do mnie nic nie czuje, ale męczy mnie to i mysle o tym czy mu tego nie wyznac. dodam ze chodzimy do jednej klasy , i boje sie ze gdy on sie dowie, ciezko bedzie nam razem tak dobrze byc ze soba, jak przyjaciele. czy ktoras z was byla w takiej sytuacji, i co zrobila?? naprawde boje sie zepsuc to co juz jest miedzy nami nawet jesli mi to nie wystacza.....
|
2004-04-09, 15:58 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-02
Wiadomości: 4 527
|
Re: poradźcie... :(
Hmm...a po czym wiesz, że on do Ciebie nic nie czuje?
|
2004-04-09, 16:10 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-04
Lokalizacja: mała mieścinka
Wiadomości: 167
|
Re: poradźcie... :(
No ja juz kilka razy bylam w takiej sytuacji, jak mialam 15, 16-scie lat i za kazdym razem, gdy robilam pierwszy krok to zle na tym wychodzilam, niestety. Chlopcy chyba nie lubia, gdy ktos tak im sie narzuca. Moze jednak warto bedzie poczekac, takie sytuacje zazwyczaj szybko sie same wyjasniaja.
|
2004-04-09, 16:23 | #4 |
Raczkowanie
|
Re: poradźcie... :(
ja też jak robiłam pierwszy krok to nie wychodziłam na tym dobrze,ale znam wiele par,w których dziweczyny robiły ten krok.Faceci są w gruncie rzeczy nieśmiali więc wszystko zależy od sytuacjii...ja bym jeszcze troche poczekała powodzenia!
|
2004-04-09, 16:31 | #5 |
Raczkowanie
|
Re: poradźcie... :(
Na Twoim miejscu poczekałabym aż skończycie szkołę. Głupio będziesz się czuła kiedy on nie odwzajemni Twoich uczuć a na dodatek Wasze obecne kontakty uległyby zmianie, więc chyba lepiej poczekać a potem spróbować się dowiedzieć co on tak naprawdę czuje.
|
2004-04-09, 16:37 | #6 |
Raczkowanie
|
Re: poradźcie... :(
dokładnie,tez tak mysle...cmożecie spróbować tylko wtedy gdy on zacznie sie Toba interesować..inaczej
|
2004-04-09, 17:03 | #7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 240
|
Re: poradźcie... :(
jeszcze drugi watek tego problemu- jesli sie przyjaznicie, pomysl, czy warto to tracic... z autopsji (ja i facet-moj najblizszy przyjaciel, ktory ma od 6 lat dziewczyne) wiem, ze nie warto.
|
2004-04-09, 18:14 | #8 |
Raczkowanie
|
Re: poradźcie... :(
a moja przyjaciółka właśnie jest zaręczona ze swoim najlepszym przyjacelem
|
2004-04-12, 21:50 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 46
|
Re: poradźcie... :(
wielkie dzieki za odpowiedzi no i zdecydowalam sie jednak poczekac, ale to trudne... on ostatnio zerwal ze swoja kobieta , z ktora byl od 2 lat (tera zoboje mamy 17...). Ale nie mam nadzieji , chyba musze sie pogodzic.... ehhh.... milosc to chyba najgorsza recz jaka sie moze przytrafic....
|
2004-04-12, 21:58 | #10 |
Wtajemniczenie
|
Re: poradźcie... :(
Ma 17 lat, i był z dziewcyzną 2 lata??? Czyli od 15 roku życia Rany, to się chyba strasznie rzadko zdarza, żeby taki młody chłopiec był tak długo z jedną dziewczyną
__________________
rozpakowana - 14.03.2009 http://www.otofotki.pl/obrazki/wqdz690429546a.GIF Piszę poprawnie po polsku... a przynajmniej się staram . |
2004-04-12, 22:35 | #11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 46
|
Re: poradźcie... :(
tak, to bardzo dojrzaly chłopak... to nie byla taka glupia przelotna mlodziencza milosc, tylko naprawde uczucie... dlatego tym bardziej wiem ze nie ma szans moje uczucie do niego.... no ale moge sie przynajmniej tu wygadac, moja przyjaciolka ma jusz dosyc mojego mędzenia....
|
2004-04-12, 22:38 | #12 |
Wtajemniczenie
|
Re: poradźcie... :(
No wiesz... po pierwsze podobno czas leczy rany, a po drugie, to ludzie czasem po latach przyjaźni dostrzegają "coś" w drugiej osobie i rozumieją, że coś, czego szukali, było i jest całkiem blisko
Więc nie wszystkie nadzieje jeszcze stracone moim zdaniem
__________________
rozpakowana - 14.03.2009 http://www.otofotki.pl/obrazki/wqdz690429546a.GIF Piszę poprawnie po polsku... a przynajmniej się staram . |
2004-04-13, 07:38 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2002-07
Lokalizacja: Nizina Mazowiecka
Wiadomości: 9 023
|
Re: poradźcie... :(
Karola napisał(a):
> Ma 17 lat, i był z dziewcyzną 2 lata??? Czyli od 15 roku życia Rany, to się chyba strasznie rzadko zdarza, żeby taki młody chłopiec był tak długo z jedną dziewczyną Zupełnie jak mój młodszy brat. On też od maleńkości preferował długie i szczere związki. Ciri - na pewno bez sensu jest zapytać go wprost o to co czuje - bo wiele możesz stracić, ale.. może jakieś sugestie.. może zacznij częściej namawiać go na spotkania, spacery, rozmowy [w końcu jesteście dobrymi znajomymi] - i zobacz jak to przyjmie.
__________________
Naucz się zachowywać obojętność wobec fałszywych sądów o Tobie. Bez takiej obojętności człowiek nie może być wolny. Lew Mikołajewicz Tołstoj WESOŁYCH ŚWIĄT! |
2004-04-13, 17:37 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 419
|
Re: poradźcie... :(
Jeden z moich kolegów jest ze swoją dziewczyną od 15 roku życia. Teraz mamy po 17 lat. I planują współną przyszłość.
On z żadną dziewczyną nie zerwał. Zawsze jego, biedaczka zostawiały. Ja też byłam taka podła swego czasu, czego potem dłuuugo żałowałam, bo jeszcze ponad dwa lata się w nim podkochiwałam. Ale to inna historia. Co do związków przyjacielskich, to można by powiedzieć, mam doświadczenie. Nie warto... Pomyśl, faceci przychodzą i odchodzą, a przyjaźń pozostaje. Jest moim zdaniem ważniejsza i cenniejsza niż związki, przynajmniej w naszym wieku. Wprawdzie prawdziwa miłość powinna być oparta przede wszystkim na przyjaźni, ale to inna sprawa. Miałam przyjaciela... Było za nami 9 lat prawdziwej przyjaźni. Takiej, że nikt nie wątpił, że będziemy tymi przyjaciółmi po dni naszych kres i że nic nie jest w stanie nam zagrozić. Ja kibicowałam jego poszukiwaniom dziewczyny, on pomagał mi wybierać spódniczki, które skusiłyby facetów... No i jednak coś nam zagroziło. My sami... A raczej wydumane uczucie kolegi. Nie przeczekał, aż mu minie... Kiedy mu powiedziałam, że nici z tego, że go kocham, ale nie tak, jakby chciał... Obraził się. Normalnie, jak dzieciak, uraziłam jego męską dumę. Nie będziesz moja przyjaciółką, to nie będziesz nikim! Teraz chodzimy do jednego liceum... Teoretycznie moglibyśmy być dalej przyjaciółmi, bo mu przeszło oczywiście. Ale tego już się nie da odbudować... Każda nasza rozmowa kończy się kłótnią. O moje kochanie zresztą... No i tu jest ta druga strona medalu. Bo "nie warto" mówi Lejka, która chodzi ze swoim najlepszym przyjacielem. Żeby było jeszcze ciekawiej, znaliśmy się tyle, co Wy, około pół roku, jak zaczęliśmy być ze sobą. Tylko że to była trochę inna sytuacja chyba, tzn. oboje tego chcieliśmy. Wiem, że trudno kogoś nazwać przyjacielem po kilku miesiącach, ale ja tak czułam. I wszyscy dookoła mówili mi, że pasujemy do siebie, a ja się zapierałam, że nie, nie, nic nie czuję, szkoda mi przyjaźni... Bo tak czułam. Jak się zeszliśmy, było tylko jedno wielkie: "Wiedzieliśmy, że tak będzie!". Taaa, to ciekawe, bo ja nie wiedziałam, ani on. Moim skromnym zdaniem związki oparte na porozumieniu dusz, przyjaźni, dobrym poznaniu się, a nie nagłym porywie, są jakieś takie pewniejsze. I jeżeli obie strony to czują, to świetnie. Ale nie warto wyskakiwać ze swoim uczuciem... Bo równie pradopodobne jest, że stracisz go. I nie tylko nie zyskasz chłopaka, ale i stracisz przyjaciela... Wyobrażam sobie, co czujesz, jak bardzo ci to ciąży, jak myślisz, że może by wreszcie rozwiązać tę sytuację, wyklarować się i zobaczyć, co z tego będzie... Ja bym tak myślała. Ale uwierz mi, nie warto. Lepiej po prostu poczekać... Bądź blisko, pomagaj mu, bo od tego sa przyjaciele. Kto wie, może zobaczy w Tobie właśnie tę czułość, której szuka, to dobro i ciepło kobiece. A jak będzie ci bardzo ciężko, powtarzaj sobie, że lepiej mieć prawdziwego przyjaciela, niż nie mieć ani chłopaka ani przyjaciela. |
2004-04-13, 19:09 | #15 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
|
Re: poradźcie... :(
A ja zawsze bylam innego zdania. Kiedys oczywiscie zrobilam jak wy , ale to bolalo patrzec z boku jak on z innymi...
Potem powiedzialam dosc tego to nie jestem ja nie bede sluchac takich rad jak wy tu wlasnie dajecie woz albo przewoz (zawsze taka bylam), wolalam wiedziec na czym stoje a nie cierpiec bez powodu. Przez to czekanie przegapilam tyle szans na szczescie. Wiec przaszedl czas i powiedzialm jak jest i nie bylo zle chlopak mi powiedzial co czuje mi bylo lepiej bo z siebie to zrzucialm i wiedzialam nie ma sie co ludzic trzeba o nim zapomniec i to ja sama sie troche odseperowalam , do momentu jak uporam sie z tym uczuciem. Moj kolega zawsze byl jak go potrzebowalam, moglam zadzwonic ze cos tam w domu potrzebuje zrobic albo cos mi sie popsulo i zawsze byl gotowy przyjechac i zajac sie tymi meskimi sprawami, czasami poszlismy na pizze lub piwko. Ale w moim przypadku to za zrezygnowalam nie on. On od dawna chyba widzail co sie swieci i nie umial sie zdecydowac wiec ja przejelam inicjatywe i do tej pory tak robie woz albo przewoz, lubie wiedzic na czym stoje i to nie tylko w sprawach milosci. Dla mnie zycie jest za krotkie zeby je tak marnowac, czekac nie wiadomo na co ,jak nie to nie, bedzie inny. |
2004-08-20, 23:21 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 46
|
Re: poradźcie... :(
Pomyślałam ze napisze jak to wszystko sie ułożyło...
Powiedziałam mu. To była długa i bolesna rozmowa zakończona łzami z obu stron.... Zdecydowałam sie na to, bo on i tak wiedział co do niego czuję. To było widać, nie udało mi sie tego ukryć, a moze nie chciałam nic ukrywać... Powiedział że to nie ma wiekszego znaczenia, że bede dla niego tym samym kim byłam do tej pory... Ze to moje wyznanie to po prostu zwrot o 360 stopni... Jednym slowem zachował sie wspaniale. W praktyce wyglada to jednak troche inaczej... Przyszły wakacje, i od zakończenia roku szkolnego nie rozmawialismy ani razu... Taka była jego cicha decyzja... wiem że tak powinno być mi łatwiej poukładać sobie wszystko, moze zapomniec... On pewnie tak mysli, chce dac mi czas. Czesto mysle jak by to bylo gdybym mu nie powiedziala. Nie jest mi teraz łatwo, boli, boli , boli... tesknie za nim... Ale przynajmniej nie oszukuje sie juz, nie mam zludnych nadzieji... No i wierzę ze jakos wszystko sie ułoży... Nie wiem po co tu o tym pisze, ale moze ktos bedzie w podobnej sytuacji.... a wtedy dobrze jest poczuć ze nie jest sie samemu.... Zawsze jest jakies wyjscie... A najlepszym wyjściem byłoby nigdy sie nie zakochać... No to tyle.. Pozdrawiam cieplutko Ciri |
2004-08-20, 23:36 | #17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-02
Wiadomości: 4 214
|
Re: poradźcie... :(
Smutna ta Twoja historia. Mam nadzieję, że za niedługo napiszesz, że jesteście razem. Tego Ci życzę z całego serca.
Czy on ma teraz dziewczynę? |
2004-08-21, 10:10 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-01
Wiadomości: 11 837
|
Re: poradźcie... :(
Ciri wiesz co... Ja opowiem Ci 2 podobne historie z optymistycznym zakonczeniem. Nie chce Ci tym robic nadzieji ze i u Ciebie dobrze sie skonczy ale chce pokazac ze nawet w "beznadziejnych" przypadkach istnieją happy endy.
Otoz pierwsza z tych opowiesci dotyczy mojego przyjaciela ktory teraz jest juz moim chlopakiem. Zakochal sie we mnie 2 lata temu, chodzilismy do jednej klasy. Jak dla mnie byl zwyklym kumplem. Pozniej zaczelismy sie przyjaznic. W Walentynki 2003 wyslal mi kartki i wtedy dowiedzialam sie o jego milosci. Bylam wsciekla! Znowu mialam kogos zranic i wcale mi sie to nie podobalo. Na szczescie nasi dwaj przyjaciele przygotowali go na zle wiesci. Zalamal sie ale nie chcialam sie od niego odgrodzic i zdecydowalam sie dalej ciagnac nasza wartosciowa przyjazn. Nie wiedzialam wowczas ze wciaz ma jakies nadzieje... W czerwcu on, ja i moje dwie przyjaciolki wyjechalismy razem do domku jednej z nich. Tam pokazalam mu sie od najgorszej strony i postanowil raz na zawsze dac sobie spokoj. Niestety jego przeczucie ze to ja jestem ta jedyna nie pozwolilo mu tak calkiem o mnie zapomniec. Tymbardziej ze ja coraz bardziej go uwielbialam (jako przyjaciela). Jednak w stosunku do niego zawsze mialam dystans- unikalam wszelkich kontaktow fizycznych, zadnego przytulania ani nic w tym stylu. No ale tak sie trafilo ze zostal moim partnerem do studniowkowego poloneza. Tam trzeba bylo sie trzymac za reke i czasem podeprzec ze zmeczenia . Zrozumialam wtedy ze wcale mi jego bliskosc nie przeszkadza. I w grudniu, konkretnie jedenastego, wyznalam mu ze chyba moge sie w nim zakochac... Cos takiego sie we mnie stalo ze zaczelam COŚ do niego czuć. 26tego zrozumialam ze to milosc i od tego czasu jestesmy razem . Druga historia dotyczy mojej przyjaciolki, Marty. Tez byla zakochana w chlopaku ze swojej klasy. I tez byl on jej przyjacielem. Ale ewidentnie nie odwzajemnial jej uczuc. Przynajmniej tak twierdzila. Specjalnie ze wzgledu na te sytuacje zorganizowalam u siebie mala imprezke sylwestrowa. Chcialam zobaczyc jak on ja traktuje i sprawdzic czy rzeczywiscie nie ma szans. Niestety pech chcial ze na tej imprezce spodobala mu sie moja druga przyjaciolka. No i zaczeli ze soba byc, pozniej to sie rozpadlo i... zrozumial ze kocha Marte. Powiedzial jej to i teraz są razem. Wiec jak sie pozniej okazalo ten caly "zwiazek" z poznana na sylwestrze Olą byl potrzebny. Dzieki niemu zrozumial ze kocha inna dziewczyne . Jak widać cuda sie zdarzają
__________________
|
2004-08-22, 07:58 | #19 |
Przyczajenie
|
Re: poradźcie... :(
ja byłam w podobnej sytuacji, tylko ze niejako odwrotnej, to moj przyjaciel wyznal mi miłość, chodzilismy wtedy do pierszej klasy liceum, ja nie chciałam się z nim wiązać, bo chciałam miec w nim prawdziwego przyjaciela, nic więcej, nic mniej tylko właśnie przyjaciela, takiego kogos potrzebowałam. Tylko i wąłącznie za namowa przyjaciółki zdecydowałam się spróbowac z nim związać, chociaz w głębi duszy wiedziałam że go zranie, nawet nieświadomie, ale tak bedzie. Chciałam mu pokazać, ze on jednak nie chc ze mna być.. Ale mi si enie udało i teras jestesmy jusz razem od prawie półtora roku i dalej chodzimy do jednej klasy, na poczatku było troche trudno i dzifnie, ale teras jest suuper i jestem mu baardzo wdzięczna, że odwazyl sie wyznac mi swoja miłość
ciri napisał(a): > moze nie powinnam tutaj o tym pisac ,ale..... strasznie jestem zakochana. w chlpaku z ktorym laczy mnie blska znajomosc, prawie przyjazn, chcociaz nie znamy sie dlugo, od pół roku . wiem ze on do mnie nic nie czuje, ale męczy mnie to i mysle o tym czy mu tego nie wyznac. dodam ze chodzimy do jednej klasy , i boje sie ze gdy on sie dowie, ciezko bedzie nam razem tak dobrze byc ze soba, jak przyjaciele. czy ktoras z was byla w takiej sytuacji, i co zrobila?? naprawde boje sie zepsuc to co juz jest miedzy nami nawet jesli mi to nie wystacza..... |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:07.