Młode małżeństwo duże dylematy :( - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-08-07, 18:12   #1
takasobieja23
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 2

Młode małżeństwo duże dylematy :(


Zacznę więc od początku... biegał za mną 2 lata (smsy że mnie kocha itd), poznał nas jego świętej pamięci kuzyn... nieustannie go odrzucałam, miałam w międzyczasie innych. Urzekł mnie wielkim bukietem róż na 18ste urodziny . Zaczęliśmy się widywać, było mi z nim dobrze, jednak długi czas nie wyznałam miłości. Potem zaczęły się tęsknoty. Przyznam, że nigdy nie byłam święta i wierna facetom (nie mowię o seksie, tylko pocałunki flirty itd). Mój Mateusz wyjechał do ANglii na pół roku, byliśmy wtedy pół roku razem... wierna jak zakonnica zakonowi, wiecznie siedziałam przy komputerze gdy wiedziałam że konczy pracę... Nie myślałam o żadnych facetach. Zakochałam się. Wrócił, liczyli się głównie koledzy, jego wielka miłość o którą tyle ubiegał odeszła w odstawkę. Przeryczane noce i dnie. Jakoś potem wszystko się polepszyło, muszę dodać że jestem wymagająca (wiem to). Wymagałam rzeczy, na które normalny facet by się nie godził. W większej części odseparowałam od kolegów (są idiotami, zdradzają swoje dziewczyny, ćpają, piją itd.), zabroniłam palić papierosy, jeździc na imprezy. Studiowałam w innym mieście, wracałam tylko na weekendy, znowu zaczęło się psuć. Mimo, że nigdy nie dal mi powodu do niepokoju (jeśli chodzi o zdradę), to nie umiałam mu zaufać. (Z innymi chłopakami tak nie miałam, robili co chcieli, imprezowali itd). Nigdy nie dogadywałam się z jego siostrą, wręcz jak widzimy się zbyt długo to byśmy się pozabijały, wiecznie dogryza, jest wulgarna, chamska itd. Nauczyłam się też taka być, Z czasem mój ukochany Mateusz też nauczył się do mnie odnosić w ten sposób. Więc w obronę ja do niego też. Nienawidzę tego, nigdy nie chciałam i nie wyobrażałam sobie, że kochający się ludzie mogą się tak do siebie odnosić. Zaręczyliśmy się... ustaliliśmy datę ślubu, wmawiałam sobie, że się zmieni, że dorośnie bo jest mlody i głupi. Tydzień rozmyślałam czy iść do ołtarza. Mama powtarzała, że mogę się wycofać (nie wie do dziś jak on się do mnie odnosi). Chciałam jej pokazać że już koniec z jej narzucaniem, kontrolowaniem itd. Mimo, że nie chciałam brać ślubu to go wzięlam, bo chcialam postawić na swoim. Rodzice widzą, że nie jestem szczęśliwa. Dzień ślubu byl najszczęśliwszym dniem w moim życiu... Dbał o mnie, całował, czule do mnie mówił, całe wesele patrzył na mnie jak w obrazek. Nie pracowałam cały rok, ciągle narzekał, że ja nic nie robie, że on tylko pracuje, wyzywał, nigdy mnie nie uderzył, wie że automatycznie od niego odchodzę. Staramy się 2 lata o dziecko, ja mam niedoczynność tarczycy, bardzo przytyłam, ale on twierdzi że mu to nie przeszkadza. Biorąc ślub miałam już 78kg na 162cm. Nie mam przeciwwskazań do zajścia w ciążę, jednak testy ciągle negatywne. Dochodzi do tego, że wygadujemy sobie, że nawet nie potrafimy jeden z drugim dać sobie dziecka. On jest mało uczuciowy, nie umie okazywać uczuć, nie lubi tulenia, całowania, pieszczenia się, wygłupów, wiecznie by lezął po pracy przed tv albo spał. Przy ludziach jesteśmy całkiem inni, każdy mówi jaka dobrana z nas para, że się kochamy i dogadujemy. Wiem, że on mnie kocha, że mnie nigdy nie zdradził, ale to nie wszystko. Powtarzam mu codziennie że chciałabym żebyśmy się uszczęśliwiali nawzajem, on twierdzi, że mam się zmienić. Nie widzi w sobie błędów, nie umie przepraszać i wyciągać ręki, nawet jeśli wie ze wina jest po jego stronie. Poszłam do pracy, a teraz wracam do domu i wszystko jest na mojej głowie. On ciągle spi, nie chce mi pomagać. Pracuje i studiuje. Jestem na tyle zdesperowana, że wydaje mi się że tylko dziecko może nam pomóc. On w ogole nie slucha. Spóźniał mi się okres kilka dni, miałam plamienia, latał po testy, miał w oczach taką nadzieję, mialam wrażenie że byłby najszcześliwszym facetem na świecie. Ale czemu my nie możemy być szczęśliwi? Nie chce chyba tego dziecka już. Nie jestem szczęśliwa. Codziennie kłotnie... pracuje w Zakładzie Karnym, mam stresującą pracę, nie potrzebuje stresu w domu. Mam nerwicę, leczyłam już depresję. Czemu on nie chce NAM pomoc?? ( jestem coraz bliższa spakowaniu się. Nie chce z nim życ. Nienawidzę tego co on ze mną robi i że nie chce nic zmienić. Kocham go ale nie chcę takiego faceta. Patrzę codziennie na tylu mężczyzn i myśle czy oni też by mnie tak traktowali "jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka). A ja jestem taka glupia ze nie mam tyle siły zeby się postawić, bo nie chcę bez niego żyć, chcę tego Mateusza który był 5lat temu. tzn stawiać to ja się umiem aż za bardzo, ale nie umiem odejść... nie odzywać się kilka dni. Proszę żeby szedł do psychologa... bez skutku

Edytowane przez takasobieja23
Czas edycji: 2013-08-07 o 18:18
takasobieja23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:27   #2
3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 360
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Zacznę więc od początku... biegał za mną 2 lata (smsy że mnie kocha itd), poznał nas jego świętej pamięci kuzyn... nieustannie go odrzucałam, miałam w międzyczasie innych. Urzekł mnie wielkim bukietem róż na 18ste urodziny . Zaczęliśmy się widywać, było mi z nim dobrze, jednak długi czas nie wyznałam miłości. Potem zaczęły się tęsknoty. Przyznam, że nigdy nie byłam święta i wierna facetom (nie mowię o seksie, tylko pocałunki flirty itd). Mój Mateusz wyjechał do ANglii na pół roku, byliśmy wtedy pół roku razem... wierna jak zakonnica zakonowi, wiecznie siedziałam przy komputerze gdy wiedziałam że konczy pracę... Nie myślałam o żadnych facetach. Zakochałam się. Wrócił, liczyli się głównie koledzy, jego wielka miłość o którą tyle ubiegał odeszła w odstawkę. Przeryczane noce i dnie. Jakoś potem wszystko się polepszyło, muszę dodać że jestem wymagająca (wiem to). Wymagałam rzeczy, na które normalny facet by się nie godził. W większej części odseparowałam od kolegów (są idiotami, zdradzają swoje dziewczyny, ćpają, piją itd.), zabroniłam palić papierosy, jeździc na imprezy. Studiowałam w innym mieście, wracałam tylko na weekendy, znowu zaczęło się psuć. Mimo, że nigdy nie dal mi powodu do niepokoju (jeśli chodzi o zdradę), to nie umiałam mu zaufać. (Z innymi chłopakami tak nie miałam, robili co chcieli, imprezowali itd). Nigdy nie dogadywałam się z jego siostrą, wręcz jak widzimy się zbyt długo to byśmy się pozabijały, wiecznie dogryza, jest wulgarna, chamska itd. Nauczyłam się też taka być, Z czasem mój ukochany Mateusz też nauczył się do mnie odnosić w ten sposób. Więc w obronę ja do niego też. Nienawidzę tego, nigdy nie chciałam i nie wyobrażałam sobie, że kochający się ludzie mogą się tak do siebie odnosić. Zaręczyliśmy się... ustaliliśmy datę ślubu, wmawiałam sobie, że się zmieni, że dorośnie bo jest mlody i głupi. Tydzień rozmyślałam czy iść do ołtarza. Mama powtarzała, że mogę się wycofać (nie wie do dziś jak on się do mnie odnosi). Chciałam jej pokazać że już koniec z jej narzucaniem, kontrolowaniem itd. Mimo, że nie chciałam brać ślubu to go wzięlam, bo chcialam postawić na swoim. Rodzice widzą, że nie jestem szczęśliwa. Dzień ślubu byl najszczęśliwszym dniem w moim życiu... Dbał o mnie, całował, czule do mnie mówił, całe wesele patrzył na mnie jak w obrazek. Nie pracowałam cały rok, ciągle narzekał, że ja nic nie robie, że on tylko pracuje, wyzywał, nigdy mnie nie uderzył, wie że automatycznie od niego odchodzę. Staramy się 2 lata o dziecko, ja mam niedoczynność tarczycy, bardzo przytyłam, ale on twierdzi że mu to nie przeszkadza. Biorąc ślub miałam już 78kg na 162cm. Nie mam przeciwwskazań do zajścia w ciążę, jednak testy ciągle negatywne. Dochodzi do tego, że wygadujemy sobie, że nawet nie potrafimy jeden z drugim dać sobie dziecka. On jest mało uczuciowy, nie umie okazywać uczuć, nie lubi tulenia, całowania, pieszczenia się, wygłupów, wiecznie by lezął po pracy przed tv albo spał. Przy ludziach jesteśmy całkiem inni, każdy mówi jaka dobrana z nas para, że się kochamy i dogadujemy. Wiem, że on mnie kocha, że mnie nigdy nie zdradził, ale to nie wszystko. Powtarzam mu codziennie że chciałabym żebyśmy się uszczęśliwiali nawzajem, on twierdzi, że mam się zmienić. Nie widzi w sobie błędów, nie umie przepraszać i wyciągać ręki, nawet jeśli wie ze wina jest po jego stronie. Poszłam do pracy, a teraz wracam do domu i wszystko jest na mojej głowie. On ciągle spi, nie chce mi pomagać. Pracuje i studiuje. Jestem na tyle zdesperowana, że wydaje mi się że tylko dziecko może nam pomóc. On w ogole nie slucha. Spóźniał mi się okres kilka dni, miałam plamienia, latał po testy, miał w oczach taką nadzieję, mialam wrażenie że byłby najszcześliwszym facetem na świecie. Ale czemu my nie możemy być szczęśliwi? Nie chce chyba tego dziecka już. Nie jestem szczęśliwa. Codziennie kłotnie... pracuje w Zakładzie Karnym, mam stresującą pracę, nie potrzebuje stresu w domu. Mam nerwicę, leczyłam już depresję. Czemu on nie chce NAM pomoc?? ( jestem coraz bliższa spakowaniu się. Nie chce z nim życ. Nienawidzę tego co on ze mną robi i że nie chce nic zmienić. Kocham go ale nie chcę takiego faceta. Patrzę codziennie na tylu mężczyzn i myśle czy oni też by mnie tak traktowali "jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka). A ja jestem taka glupia ze nie mam tyle siły zeby się postawić, bo nie chcę bez niego żyć, chcę tego Mateusza który był 5lat temu. tzn stawiać to ja się umiem aż za bardzo, ale nie umiem odejść... nie odzywać się kilka dni. Proszę żeby szedł do psychologa... bez skutku
Nie pomoże i nie mam nic więcej do dodania
3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:27   #3
wiktoriol
Raczkowanie
 
Avatar wiktoriol
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 466
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Zacznę więc od początku... biegał za mną 2 lata (smsy że mnie kocha itd), poznał nas jego świętej pamięci kuzyn... nieustannie go odrzucałam, miałam w międzyczasie innych. Urzekł mnie wielkim bukietem róż na 18ste urodziny . Zaczęliśmy się widywać, było mi z nim dobrze, jednak długi czas nie wyznałam miłości. Potem zaczęły się tęsknoty. Przyznam, że nigdy nie byłam święta i wierna facetom (nie mowię o seksie, tylko pocałunki flirty itd). Mój Mateusz wyjechał do ANglii na pół roku, byliśmy wtedy pół roku razem... wierna jak zakonnica zakonowi, wiecznie siedziałam przy komputerze gdy wiedziałam że konczy pracę... Nie myślałam o żadnych facetach. Zakochałam się. Wrócił, liczyli się głównie koledzy, jego wielka miłość o którą tyle ubiegał odeszła w odstawkę. Przeryczane noce i dnie. Jakoś potem wszystko się polepszyło, muszę dodać że jestem wymagająca (wiem to). Wymagałam rzeczy, na które normalny facet by się nie godził. W większej części odseparowałam od kolegów (są idiotami, zdradzają swoje dziewczyny, ćpają, piją itd.), zabroniłam palić papierosy, jeździc na imprezy. Studiowałam w innym mieście, wracałam tylko na weekendy, znowu zaczęło się psuć. Mimo, że nigdy nie dal mi powodu do niepokoju (jeśli chodzi o zdradę), to nie umiałam mu zaufać. (Z innymi chłopakami tak nie miałam, robili co chcieli, imprezowali itd). Nigdy nie dogadywałam się z jego siostrą, wręcz jak widzimy się zbyt długo to byśmy się pozabijały, wiecznie dogryza, jest wulgarna, chamska itd. Nauczyłam się też taka być, Z czasem mój ukochany Mateusz też nauczył się do mnie odnosić w ten sposób. Więc w obronę ja do niego też. Nienawidzę tego, nigdy nie chciałam i nie wyobrażałam sobie, że kochający się ludzie mogą się tak do siebie odnosić. Zaręczyliśmy się... ustaliliśmy datę ślubu, wmawiałam sobie, że się zmieni, że dorośnie bo jest mlody i głupi. Tydzień rozmyślałam czy iść do ołtarza. Mama powtarzała, że mogę się wycofać (nie wie do dziś jak on się do mnie odnosi). Chciałam jej pokazać że już koniec z jej narzucaniem, kontrolowaniem itd. Mimo, że nie chciałam brać ślubu to go wzięlam, bo chcialam postawić na swoim. Rodzice widzą, że nie jestem szczęśliwa. Dzień ślubu byl najszczęśliwszym dniem w moim życiu... Dbał o mnie, całował, czule do mnie mówił, całe wesele patrzył na mnie jak w obrazek. Nie pracowałam cały rok, ciągle narzekał, że ja nic nie robie, że on tylko pracuje, wyzywał, nigdy mnie nie uderzył, wie że automatycznie od niego odchodzę. Staramy się 2 lata o dziecko, ja mam niedoczynność tarczycy, bardzo przytyłam, ale on twierdzi że mu to nie przeszkadza. Biorąc ślub miałam już 78kg na 162cm. Nie mam przeciwwskazań do zajścia w ciążę, jednak testy ciągle negatywne. Dochodzi do tego, że wygadujemy sobie, że nawet nie potrafimy jeden z drugim dać sobie dziecka. On jest mało uczuciowy, nie umie okazywać uczuć, nie lubi tulenia, całowania, pieszczenia się, wygłupów, wiecznie by lezął po pracy przed tv albo spał. Przy ludziach jesteśmy całkiem inni, każdy mówi jaka dobrana z nas para, że się kochamy i dogadujemy. Wiem, że on mnie kocha, że mnie nigdy nie zdradził, ale to nie wszystko. Powtarzam mu codziennie że chciałabym żebyśmy się uszczęśliwiali nawzajem, on twierdzi, że mam się zmienić. Nie widzi w sobie błędów, nie umie przepraszać i wyciągać ręki, nawet jeśli wie ze wina jest po jego stronie. Poszłam do pracy, a teraz wracam do domu i wszystko jest na mojej głowie. On ciągle spi, nie chce mi pomagać. Pracuje i studiuje. Jestem na tyle zdesperowana, że wydaje mi się że tylko dziecko może nam pomóc. On w ogole nie slucha. Spóźniał mi się okres kilka dni, miałam plamienia, latał po testy, miał w oczach taką nadzieję, mialam wrażenie że byłby najszcześliwszym facetem na świecie. Ale czemu my nie możemy być szczęśliwi? Nie chce chyba tego dziecka już. Nie jestem szczęśliwa. Codziennie kłotnie... pracuje w Zakładzie Karnym, mam stresującą pracę, nie potrzebuje stresu w domu. Mam nerwicę, leczyłam już depresję. Czemu on nie chce NAM pomoc?? ( jestem coraz bliższa spakowaniu się. Nie chce z nim życ. Nienawidzę tego co on ze mną robi i że nie chce nic zmienić. Kocham go ale nie chcę takiego faceta. Patrzę codziennie na tylu mężczyzn i myśle czy oni też by mnie tak traktowali "jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka). A ja jestem taka glupia ze nie mam tyle siły zeby się postawić, bo nie chcę bez niego żyć, chcę tego Mateusza który był 5lat temu. tzn stawiać to ja się umiem aż za bardzo, ale nie umiem odejść... nie odzywać się kilka dni. Proszę żeby szedł do psychologa... bez skutku

Dziecko w tej sytuacji napewno wam nie pomoże. Jeżeli chcesz to małżeństwo ratowac, to dla mnie jedynym wyjściem jest terapia dla par i póki co zaprzestanie starania się o dziecko, do czasu aż zaczniecie tworzyc szczęśliwe małżeństwo.

Nie jestem do końca pewna czy i terapia wam pomoże, bo z tego co piszesz to macie problemy jeszcze z okresu gdy byliście "zwykłą" parą. Ale jeżeli chcesz spróbowac to uratowac, to to jest jedyne wyjście.
wiktoriol jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:33   #4
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Zacznę więc od początku... biegał za mną 2 lata (smsy że mnie kocha itd), poznał nas jego świętej pamięci kuzyn... nieustannie go odrzucałam, miałam w międzyczasie innych. Urzekł mnie wielkim bukietem róż na 18ste urodziny . Zaczęliśmy się widywać, było mi z nim dobrze, jednak długi czas nie wyznałam miłości. Potem zaczęły się tęsknoty. Przyznam, że nigdy nie byłam święta i wierna facetom (nie mowię o seksie, tylko pocałunki flirty itd). Mój Mateusz wyjechał do ANglii na pół roku, byliśmy wtedy pół roku razem... wierna jak zakonnica zakonowi, wiecznie siedziałam przy komputerze gdy wiedziałam że konczy pracę... Nie myślałam o żadnych facetach. Zakochałam się. Wrócił, liczyli się głównie koledzy, jego wielka miłość o którą tyle ubiegał odeszła w odstawkę. Przeryczane noce i dnie. Jakoś potem wszystko się polepszyło, muszę dodać że jestem wymagająca (wiem to). Wymagałam rzeczy, na które normalny facet by się nie godził. W większej części odseparowałam od kolegów (są idiotami, zdradzają swoje dziewczyny, ćpają, piją itd.), zabroniłam palić papierosy, jeździc na imprezy. Studiowałam w innym mieście, wracałam tylko na weekendy, znowu zaczęło się psuć. Mimo, że nigdy nie dal mi powodu do niepokoju (jeśli chodzi o zdradę), to nie umiałam mu zaufać. (Z innymi chłopakami tak nie miałam, robili co chcieli, imprezowali itd). Nigdy nie dogadywałam się z jego siostrą, wręcz jak widzimy się zbyt długo to byśmy się pozabijały, wiecznie dogryza, jest wulgarna, chamska itd. Nauczyłam się też taka być, Z czasem mój ukochany Mateusz też nauczył się do mnie odnosić w ten sposób. Więc w obronę ja do niego też. Nienawidzę tego, nigdy nie chciałam i nie wyobrażałam sobie, że kochający się ludzie mogą się tak do siebie odnosić. Zaręczyliśmy się... ustaliliśmy datę ślubu, wmawiałam sobie, że się zmieni, że dorośnie bo jest mlody i głupi. Tydzień rozmyślałam czy iść do ołtarza. Mama powtarzała, że mogę się wycofać (nie wie do dziś jak on się do mnie odnosi). Chciałam jej pokazać że już koniec z jej narzucaniem, kontrolowaniem itd. Mimo, że nie chciałam brać ślubu to go wzięlam, bo chcialam postawić na swoim. Rodzice widzą, że nie jestem szczęśliwa. Dzień ślubu byl najszczęśliwszym dniem w moim życiu... Dbał o mnie, całował, czule do mnie mówił, całe wesele patrzył na mnie jak w obrazek. Nie pracowałam cały rok, ciągle narzekał, że ja nic nie robie, że on tylko pracuje, wyzywał, nigdy mnie nie uderzył, wie że automatycznie od niego odchodzę. Staramy się 2 lata o dziecko, ja mam niedoczynność tarczycy, bardzo przytyłam, ale on twierdzi że mu to nie przeszkadza. Biorąc ślub miałam już 78kg na 162cm. Nie mam przeciwwskazań do zajścia w ciążę, jednak testy ciągle negatywne. Dochodzi do tego, że wygadujemy sobie, że nawet nie potrafimy jeden z drugim dać sobie dziecka. On jest mało uczuciowy, nie umie okazywać uczuć, nie lubi tulenia, całowania, pieszczenia się, wygłupów, wiecznie by lezął po pracy przed tv albo spał. Przy ludziach jesteśmy całkiem inni, każdy mówi jaka dobrana z nas para, że się kochamy i dogadujemy. Wiem, że on mnie kocha, że mnie nigdy nie zdradził, ale to nie wszystko. Powtarzam mu codziennie że chciałabym żebyśmy się uszczęśliwiali nawzajem, on twierdzi, że mam się zmienić. Nie widzi w sobie błędów, nie umie przepraszać i wyciągać ręki, nawet jeśli wie ze wina jest po jego stronie. Poszłam do pracy, a teraz wracam do domu i wszystko jest na mojej głowie. On ciągle spi, nie chce mi pomagać. Pracuje i studiuje. Jestem na tyle zdesperowana, że wydaje mi się że tylko dziecko może nam pomóc. On w ogole nie slucha. Spóźniał mi się okres kilka dni, miałam plamienia, latał po testy, miał w oczach taką nadzieję, mialam wrażenie że byłby najszcześliwszym facetem na świecie. Ale czemu my nie możemy być szczęśliwi? Nie chce chyba tego dziecka już. Nie jestem szczęśliwa. Codziennie kłotnie... pracuje w Zakładzie Karnym, mam stresującą pracę, nie potrzebuje stresu w domu. Mam nerwicę, leczyłam już depresję. Czemu on nie chce NAM pomoc?? ( jestem coraz bliższa spakowaniu się. Nie chce z nim życ. Nienawidzę tego co on ze mną robi i że nie chce nic zmienić. Kocham go ale nie chcę takiego faceta. Patrzę codziennie na tylu mężczyzn i myśle czy oni też by mnie tak traktowali "jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka). A ja jestem taka glupia ze nie mam tyle siły zeby się postawić, bo nie chcę bez niego żyć, chcę tego Mateusza który był 5lat temu. tzn stawiać to ja się umiem aż za bardzo, ale nie umiem odejść... nie odzywać się kilka dni. Proszę żeby szedł do psychologa... bez skutku

Mam wielką nadzeiję, że jednak dziecka do tej chorej rodziny nie uda się Wam spłodzić.
Bądź wreszcie mądra (bo póki co to zachowujesz się jak kompletna idiotka) i odejdź. Nie wiem, po co się z nim zaręczyłaś, nie wiem po co za niego wyszłaś. Trzeba było się rozstac jak wrócił z Anglii i nie było w porządku.

Masakra.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:37   #5
takasobieja23
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 2
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Boję się być sama. Taki jest problem. Boje się powiedzieć rodzinie (która myśli, że jest ok) że tak nie jest. Rozmawiałam z nim o terapii dla par, ale wyleciało mu to uchem drugim. Najwiekszy problem jest w tym, że on nie umie rozmawiać. Mi się po prostu wydaje, że za dużo od niego wymagam. Że wszystkiego się czepiam. Co prawda rodzice też mi to mówią. Więc może jest tu moja wina?

Edytowane przez takasobieja23
Czas edycji: 2013-08-07 o 18:39
takasobieja23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:39   #6
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Boję się być sama. Taki jest problem. Boje się powiedzieć rodzinie (która myśli, że jest ok) że tak nie jest. Rozmawiałam z nim o terapii dla par, ale wyleciało mu to uchem drugim. Najwiekszy problem jest w tym, że on nie umie rozmawiać. Mi się po prostu wydaje, że za dużo od niego wymagam. Że wszystkiego się czepiam. Co prawda rodzice też mi to mówią. Więc może jest tu moja wina?

No to bój się dalej i niszcz sobie życie dalej.
Tylko dziecka nie płodź.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:46   #7
Jacqueline__
Zakorzenienie
 
Avatar Jacqueline__
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 544
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Boję się być sama. Taki jest problem. Boje się powiedzieć rodzinie (która myśli, że jest ok) że tak nie jest. Rozmawiałam z nim o terapii dla par, ale wyleciało mu to uchem drugim. Najwiekszy problem jest w tym, że on nie umie rozmawiać. Mi się po prostu wydaje, że za dużo od niego wymagam. Że wszystkiego się czepiam. Co prawda rodzice też mi to mówią. Więc może jest tu moja wina?
tak, twoja wina. 'żyjcie' sobie tak dalej, w tym waszym 'małżeństwie' i 'ratujcie' je dzieckiem
__________________
carpe diem


Jacqueline__ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-08-07, 18:47   #8
Natalie_92
Przyczajenie
 
Avatar Natalie_92
 
Zarejestrowany: 2013-01
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 7
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Niestety ale jedynym wyjściem (sensownym) jest rozstanie się.
Natalie_92 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 18:53   #9
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Zaręczyliśmy się... ustaliliśmy datę ślubu, wmawiałam sobie, że się zmieni, że dorośnie bo jest mlody i głupi.
- nie trzeba było wychodzić za mąż za głupiego i niedorosłego. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz miała z nim dziecka- pójdzie na zmarnowanie. Nie zasługuje na tak beznadziejnego ojca, bo naiwna matka uwierzy, ze "on się zmieni".

Przecież ty już przed ślubem miałaś wątpliwości, matka mądrze ci radziła, że to można odkręcić, a teraz w czarnej dupie jesteś i jeszcze ukrywasz przed rodziną, że jest źle.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2013-08-07 o 18:58
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:01   #10
af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 11 173
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- nie trzeba było wychodzić za mąż za głupiego i niedorosłego. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz miała z nim dziecka- pójdzie na zmarnowanie. Nie zasługuje na tak beznadziejnego ojca, bo naiwna matka uwierzy, ze "on się zmieni".

Przecież ty już przed ślubem miałaś wątpliwości, matka mądrze ci radziła, że to można odkręcić, a teraz w czarnej dupie jesteś i jeszcze ukrywasz przed rodziną, że jest źle.
af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:02   #11
Mick
Rozeznanie
 
Avatar Mick
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 955
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Dziecko nie jest lekarstwem na beznadziejny związek ani magicznym zaklęciem dającym szczęście!!!! Jak w ogóle można tak myśleć
Mick jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-07, 19:03   #12
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

nie, dziecko wam nie pomoże, co najwyżej będzie jeszcze gorzej. i oczywiście dziecko ucierpi najbardziej, jeśli się pojawi.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:08   #13
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
. On jest mało uczuciowy, nie umie okazywać uczuć, nie lubi tulenia, całowania, pieszczenia się, wygłupów, wiecznie by lezął po pracy przed tv albo spał.
i to:
Cytat:
a teraz wracam do domu i wszystko jest na mojej głowie. On ciągle spi, nie chce mi pomagać.
- i niby mu się cudownie odmieni i przy dziecku zacznie pomagać?

i to:
Cytat:
"jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka).
- do tego agresywny śmieć- jak możesz chcieć TAKIEGO ojca dla dziecka? Dlaczego traktujesz dziecko przedmiotowo jak "lep" na zły związek, na małżeństwo, którego w ogóle nie powinniście byli zawrzeć?

Cytat:
Dzień ślubu byl najszczęśliwszym dniem w moim życiu... Dbał o mnie, całował, czule do mnie mówił, całe wesele patrzył na mnie jak w obrazek.
- no to może w końcu zrozumiem, dlaczego ktoś nazywa dzień ślubu (jeden dzień!- 24 godziny!) "najpiękniejszym dniem w życiu.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2013-08-07 o 19:10
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:17   #14
marta1995_5991
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 17
Arrow Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Chciałabym się odnieść do tego co napisałaś, że chciałabyś by wrócił tamten Mateusz... A jak długo on się tak zachowywał? Faceci mają to do siebie, że lubią stawiać sobie wyzwania i może kiedy go olewałaś to on się nakręcał by cię zdobyć itd. a gdy już dostał co chciał to stał się taki jaki jest w rzeczywistości? Ja osobiście mam problem odwrotny bo mój chłopak jest.świetny gdy jesteśmy we dwójkę a gdy pojawiają się znajomi jest źle. Ale chyba żadna z tych sytuacji nie jest normalna jak ktoś się kocha to zarówno gdy jest sam na sam jak i w gronie rodziny, przyjaciół. Z tego można tylko wywnioskować, że ktoś udaje lub ma ze sobą problem. Ja tez jestem wymagająca i często się czegoś czepiam przy okazji jestem okropnie zazdrosna... Ale nigdy wina nie leży po jednej stronie. Takie jest moje zdanie. Jedno jest pewne gdy nie jesteś do końca pewna swojego faceta jako męża nie krzywdź najważniejszej osoby w twoim życiu którą będzie z pewnością dziecko/
marta1995_5991 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:26   #15
skrywana_fantazja
Wtajemniczenie
 
Avatar skrywana_fantazja
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: spod pierzyny xd
Wiadomości: 2 337
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Też wydaje mi się, że wina nie leży tylko po jednej stronie. Fakt, facet zachowuje sie nagannie, ale czy Ty Autorko potrafisz się z nim komunikować? Nie będę lekką ręką doradzać rozwodu - to był slub kościelny. Ta decyzja należy do Autorki.

Polecam terapię małżeńską, dodatkowo indywidualną dla Ciebie i nie płodzenie dziecka aby nie wzrastało w chorej rodzinie.

Poza tym wydaje mi sie, że jeśli jedna osoba w związku jest bardziej nerwowa, druga musi być siłą rzeczy skora do pojednania i łagodniejsza. Inaczej wyjdzie z tego jedna wielka bomba wybuchowa. A od odpłacana wyzwiskiem na wyzwisko bardziej przyda się zakomunikowanie smutku i przykrości. Okazanie smutku i prawdziwych uczuć jest zawsze lepsze niż złość. W każdym razie terapia jest tu niezbędna, nie widze innego wyjścia albo regularna terapia, albo jeśli mąż nie będzie chciał separacja. I przestańcie się czepiać tego dziecka, może za parę lat jak już naprawicie ten związek i przejdziecie przez pomoc psychologiczną bedzie czas na potomstwo.

Edytowane przez skrywana_fantazja
Czas edycji: 2013-08-07 o 19:28
skrywana_fantazja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:32   #16
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez skrywana_fantazja Pokaż wiadomość
Też wydaje mi się, że wina nie leży tylko po jednej stronie. Fakt, facet zachowuje sie nagannie, ale czy Ty Autorko potrafisz się z nim komunikować? Nie będę lekką ręką doradzać rozwodu - to był slub kościelny. Ta decyzja należy do Autorki.

Polecam terapię małżeńską, dodatkowo indywidualną dla Ciebie i nie płodzenie dziecka aby nie wzrastało w chorej rodzinie.

Poza tym wydaje mi sie, że jeśli jedna osoba w związku jest bardziej nerwowa, druga musi być siłą rzeczy skora do pojednania i łagodniejsza. Inaczej wyjdzie z tego jedna wielka bomba wybuchowa. A od odpłacana wyzwiskiem na wyzwisko bardziej przyda się zakomunikowanie smutku i przykrości. Okazanie smutku i prawdziwych uczuć jest zawsze lepsze niż złość. W każdym razie terapia jest tu niezbędna, nie widze innego wyjścia albo regularna terapia, albo jeśli mąż nie będzie chciał separacja. I przestańcie się czepiać tego dziecka, może za parę lat jak już naprawicie ten związek i przejdziecie przez pomoc psychologiczną bedzie czas na potomstwo.
- no i ja jestem: choleryczna, wkurzająca się szybko, złośliwa, gdy jestem zła, ALE NIGDY nie użyłabym takich słów:
Cytat:
"jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka).
- DLATEGO nie poza naiwnością i uległością, nie widzę winy w dziewczynie (czyli: nie umiesz się komunikować) , gdy "nerwowy" mąż jest agresywnym śmieciem, bo w mojej wyobraźni żaden kochający człowiek nie zwraca się w ten sposób do osoby , którą kocha- i nerwowość nie ma tu nic do rzeczy, bo sama nerwowa i choleryczna jestem.
Aha- a pan mąż ma w dupie na dodatek wszelkie wspominki o terapii, to wg pana męża ona "ma się zmienić" Kanał.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:32   #17
martynka89
Zakorzenienie
 
Avatar martynka89
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6 790
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- nie trzeba było wychodzić za mąż za głupiego i niedorosłego. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz miała z nim dziecka- pójdzie na zmarnowanie. Nie zasługuje na tak beznadziejnego ojca, bo naiwna matka uwierzy, ze "on się zmieni".

Przecież ty już przed ślubem miałaś wątpliwości, matka mądrze ci radziła, że to można odkręcić, a teraz w czarnej dupie jesteś i jeszcze ukrywasz przed rodziną, że jest źle.
Ale ona tez nie jest swieta. Facet tez ma prawo do czegokolwiek a autorka napisala wyraznie, ze zabronila mu spotykac sie ze znajomymi, jezdzic na imprezy, palic papierosy. Duzo, ze nie zabronila mu oddychac i korzystac z toalety. Przeciez bylo do przewidzenia, ze po wiecznych zakazach facet w koncu przestanie byc mily.

Oboje sa siebie warci. I oby z tym dzieckiem nie wyszlo, bo bedzie cierpialo majac ojca idiote i matke dyktatorke.
martynka89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:37   #18
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez martynka89 Pokaż wiadomość
Ale ona tez nie jest swieta. Facet tez ma prawo do czegokolwiek a autorka napisala wyraznie, ze zabronila mu spotykac sie ze znajomymi, jezdzic na imprezy, palic papierosy. Duzo, ze nie zabronila mu oddychac i korzystac z toalety. Przeciez bylo do przewidzenia, ze po wiecznych zakazach facet w koncu przestanie byc mily.

Oboje sa siebie warci. I oby z tym dzieckiem nie wyszlo, bo bedzie cierpialo majac ojca idiote i matke dyktatorke.
- wiesz, z reguły małżeństwa nie zawierają osoby święte. I tak: winę dziewczyny widzę, ona tak samo do małżeństwa nie dojrzała, a tak się stało, że tego męża ma.
- naprawdę "przestanie być miły" rozumiesz jako : jesteś poj.ebana, spierd.alaj, zamknij pysk? cóż- w takim razie ja jestem zawsze miła
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:47   #19
cyanide sun
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 2 816
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez klempaa Pokaż wiadomość

Mam wielką nadzeiję, że jednak dziecka do tej chorej rodziny nie uda się Wam spłodzić.
Bądź wreszcie mądra (bo póki co to zachowujesz się jak kompletna idiotka) i odejdź. Nie wiem, po co się z nim zaręczyłaś, nie wiem po co za niego wyszłaś. Trzeba było się rozstac jak wrócił z Anglii i nie było w porządku.

Masakra.
nic dodac, nic ujac
cyanide sun jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-07, 19:47   #20
martynka89
Zakorzenienie
 
Avatar martynka89
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6 790
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- wiesz, z reguły małżeństwa nie zawierają osoby święte. I tak: winę dziewczyny widzę, ona tak samo do małżeństwa nie dojrzała, a tak się stało, że tego męża ma.
- naprawdę "przestanie być miły" rozumiesz jako : jesteś poj.ebana, spierd.alaj, zamknij pysk? cóż- w takim razie ja jestem zawsze miła
Dla mnie takie slownictwo jest niedopuszczalne, ale tak samo nie dopuszczam sytuacji, w ktorej jedna osoba stosuje wobec drugiej same zakazy.

Sa w zyciu rozne sytuacje. Normalne, ze nie pozwolilabym facetowi na cpanie albo naduzywanie alkoholu, tak samo bylabym przeciwna temu, zeby spotykal sie z cpajacym towarzystwem, ale zabronic komus kilku rzeczy i przywalic sie nawet do glupich papierosow, to juz lekka przesada. A jak by facet mial tyle wad, ze co chwile bym musiala sie czegos czepiac, to bym po prostu z nim slubu nie wziela. Juz nie wspomne o majstrowaniu dziecka.
martynka89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:51   #21
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez martynka89 Pokaż wiadomość
Dla mnie takie slownictwo jest niedopuszczalne, ale tak samo nie dopuszczam sytuacji, w ktorej jedna osoba stosuje wobec drugiej same zakazy.

Sa w zyciu rozne sytuacje. Normalne, ze nie pozwolilabym facetowi na cpanie albo naduzywanie alkoholu, tak samo bylabym przeciwna temu, zeby spotykal sie z cpajacym towarzystwem, ale zabronic komus kilku rzeczy i przywalic sie nawet do glupich papierosow, to juz lekka przesada. A jak by facet mial tyle wad, ze co chwile bym musiala sie czegos czepiac, to bym po prostu z nim slubu nie wziela. Juz nie wspomne o majstrowaniu dziecka.
- cóż, a ja nawet w niepozwalanie się nie bawiłabym- dla mnie to cechy skreślające i tyle.
- tu się zgodzę, ale poszło jakże częstym na wizażu tekstem "on się zmieni"- no i zawsze się zmienia: z reguły na gorsze.
- dziecko w ich sytuacji to powołanie na świat kogoś, komu zmarnują życie. I nie,dziecko TEŻ pana nie odmieni, jak cudownie nie odmienił "najpiękniejszy dzień w życiu".
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:58   #22
martynka89
Zakorzenienie
 
Avatar martynka89
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6 790
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- cóż, a ja nawet w niepozwalanie się nie bawiłabym- dla mnie to cechy skreślające i tyle.
- tu się zgodzę, ale poszło jakże częstym na wizażu tekstem "on się zmieni"- no i zawsze się zmienia: z reguły na gorsze.
- dziecko w ich sytuacji to powołanie na świat kogoś, komu zmarnują życie. I nie,dziecko TEŻ pana nie odmieni, jak cudownie nie odmienił "najpiękniejszy dzień w życiu".
Moze by odmienilo... Na jeden dzien, tak jak slub.
martynka89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 19:59   #23
skrywana_fantazja
Wtajemniczenie
 
Avatar skrywana_fantazja
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: spod pierzyny xd
Wiadomości: 2 337
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

To co działa na okoliczność łagodzącą dla dziewczyny to fakt jej neurotyczności (nerwica, depresja), ale tutaj jest potrzebna interwencja psychoterapeuty, dobrego psychoterapeuty, więc zamiast odkładać na pampersy powinna odłożyć na terapię, spróbować namówić męża, a jeśli się nie da samemu iść. I robić porządek ze swoimi problemami. Osoby nerwicowe, depresyjne są czasem ciężkie do funkcjonowania w związkach, przewrażliwione, dodatkowo mogą wyjść jakies utrate schematy wpajane w wychowaniu, warto to wszystko przepracować ! I trzeźwo spojrzeć na swój związek z pomocą wykwalifikowanej osoby. A może Autorko jak sama zaczniesz na terpaię chodzić to terapeuta doradzi Ci jakich argumentów użyć i w jakich okolicznościach przekonywać męża do terapii i w koncu oboje się znajdziecie w gabinecie. Życzę powodzenia.

Edytowane przez skrywana_fantazja
Czas edycji: 2013-08-07 o 20:02
skrywana_fantazja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 20:12   #24
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Jestem na tyle zdesperowana, że wydaje mi się że tylko dziecko może nam pomóc.
JAK dziecko miałoby Wam pomóc?
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 20:20   #25
skrywana_fantazja
Wtajemniczenie
 
Avatar skrywana_fantazja
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: spod pierzyny xd
Wiadomości: 2 337
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Na wykładach z psychologii doświadczona pani psycholog zapodała mądry tekst, który zapadł mi w pamięć mimo szumu w sali, bo kto by tam słuchał ... :P
Mówiła ona o tym, że dziecko nie jest receptą na naprawienie związku. Dziecko pojawiające się w związku problemowym zawsze ten związek jeszcze bardziej rozbije. Pojawienie się dziecka ma sens w małżeństwie, które jest szczęśliwe we dwójkę. Wtedy umacnia je jeszcze bardziej.

Prawda tak oczywista, ale większość ludzi i tak zrobi po swojemu.

Większość par po pojawieniu siędziecka przeżywa mniejszy lub wiekszy kryzys, uczą się nowych ról, przyzwyczajają do nowych obowiązków, przezywają krótką abstynencję seksualną, zmiany w codziennym funkcjonowaniu. U Autorki może pojawić się depresja poporodowa jako, iż ma skłonności depresyjne. Dodatkowo radość męża z dziecka będzie trwała max tydzień, później pojawią się znowu kłótnie i wyzwiska, Autorka bedzie się stresować, dziecko ten stres odczuje, po przyjściu na świat też pewnie będzie tydzien sielanki a potem wszystko wróci do normy, będa kłótnie, dziecko wyczuje napiętą atmosferę i stanie się nadmiernie płaczliwe i marudne. Mąż nie pomoże, matka jeszcze bardziej się pogrąży.

Później może poczuc się w takim związku sfrustrowana i samotna, przeleje nadopiekuńczość na dziecko, nie da mu pola do samodzielnego rozwoju i zafunduje mu problemy psychiczne. Typowy schemat w takich związkach.

Edytowane przez skrywana_fantazja
Czas edycji: 2013-08-07 o 20:28
skrywana_fantazja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 20:27   #26
Shira Yuki
Zakorzenienie
 
Avatar Shira Yuki
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 3 634
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez takasobieja23 Pokaż wiadomość
Zacznę więc od początku... biegał za mną 2 lata (smsy że mnie kocha itd), poznał nas jego świętej pamięci kuzyn... nieustannie go odrzucałam, miałam w międzyczasie innych. Urzekł mnie wielkim bukietem róż na 18ste urodziny . Zaczęliśmy się widywać, było mi z nim dobrze, jednak długi czas nie wyznałam miłości. Potem zaczęły się tęsknoty. Przyznam, że nigdy nie byłam święta i wierna facetom (nie mowię o seksie, tylko pocałunki flirty itd). Mój Mateusz wyjechał do ANglii na pół roku, byliśmy wtedy pół roku razem... wierna jak zakonnica zakonowi, wiecznie siedziałam przy komputerze gdy wiedziałam że konczy pracę... Nie myślałam o żadnych facetach. Zakochałam się. Wrócił, liczyli się głównie koledzy, jego wielka miłość o którą tyle ubiegał odeszła w odstawkę. Przeryczane noce i dnie. Jakoś potem wszystko się polepszyło, muszę dodać że jestem wymagająca (wiem to). Wymagałam rzeczy, na które normalny facet by się nie godził. W większej części odseparowałam od kolegów (są idiotami, zdradzają swoje dziewczyny, ćpają, piją itd.), zabroniłam palić papierosy, jeździc na imprezy. Studiowałam w innym mieście, wracałam tylko na weekendy, znowu zaczęło się psuć. Mimo, że nigdy nie dal mi powodu do niepokoju (jeśli chodzi o zdradę), to nie umiałam mu zaufać. (Z innymi chłopakami tak nie miałam, robili co chcieli, imprezowali itd). Nigdy nie dogadywałam się z jego siostrą, wręcz jak widzimy się zbyt długo to byśmy się pozabijały, wiecznie dogryza, jest wulgarna, chamska itd. Nauczyłam się też taka być, Z czasem mój ukochany Mateusz też nauczył się do mnie odnosić w ten sposób. Więc w obronę ja do niego też. Nienawidzę tego, nigdy nie chciałam i nie wyobrażałam sobie, że kochający się ludzie mogą się tak do siebie odnosić. Zaręczyliśmy się... ustaliliśmy datę ślubu, wmawiałam sobie, że się zmieni, że dorośnie bo jest mlody i głupi. Tydzień rozmyślałam czy iść do ołtarza. Mama powtarzała, że mogę się wycofać (nie wie do dziś jak on się do mnie odnosi). Chciałam jej pokazać że już koniec z jej narzucaniem, kontrolowaniem itd. Mimo, że nie chciałam brać ślubu to go wzięlam, bo chcialam postawić na swoim. Rodzice widzą, że nie jestem szczęśliwa. Dzień ślubu byl najszczęśliwszym dniem w moim życiu... Dbał o mnie, całował, czule do mnie mówił, całe wesele patrzył na mnie jak w obrazek. Nie pracowałam cały rok, ciągle narzekał, że ja nic nie robie, że on tylko pracuje, wyzywał, nigdy mnie nie uderzył, wie że automatycznie od niego odchodzę. Staramy się 2 lata o dziecko, ja mam niedoczynność tarczycy, bardzo przytyłam, ale on twierdzi że mu to nie przeszkadza. Biorąc ślub miałam już 78kg na 162cm. Nie mam przeciwwskazań do zajścia w ciążę, jednak testy ciągle negatywne. Dochodzi do tego, że wygadujemy sobie, że nawet nie potrafimy jeden z drugim dać sobie dziecka. On jest mało uczuciowy, nie umie okazywać uczuć, nie lubi tulenia, całowania, pieszczenia się, wygłupów, wiecznie by lezął po pracy przed tv albo spał. Przy ludziach jesteśmy całkiem inni, każdy mówi jaka dobrana z nas para, że się kochamy i dogadujemy. Wiem, że on mnie kocha, że mnie nigdy nie zdradził, ale to nie wszystko. Powtarzam mu codziennie że chciałabym żebyśmy się uszczęśliwiali nawzajem, on twierdzi, że mam się zmienić. Nie widzi w sobie błędów, nie umie przepraszać i wyciągać ręki, nawet jeśli wie ze wina jest po jego stronie. Poszłam do pracy, a teraz wracam do domu i wszystko jest na mojej głowie. On ciągle spi, nie chce mi pomagać. Pracuje i studiuje. Jestem na tyle zdesperowana, że wydaje mi się że tylko dziecko może nam pomóc. On w ogole nie slucha. Spóźniał mi się okres kilka dni, miałam plamienia, latał po testy, miał w oczach taką nadzieję, mialam wrażenie że byłby najszcześliwszym facetem na świecie. Ale czemu my nie możemy być szczęśliwi? Nie chce chyba tego dziecka już. Nie jestem szczęśliwa. Codziennie kłotnie... pracuje w Zakładzie Karnym, mam stresującą pracę, nie potrzebuje stresu w domu. Mam nerwicę, leczyłam już depresję. Czemu on nie chce NAM pomoc?? ( jestem coraz bliższa spakowaniu się. Nie chce z nim życ. Nienawidzę tego co on ze mną robi i że nie chce nic zmienić. Kocham go ale nie chcę takiego faceta. Patrzę codziennie na tylu mężczyzn i myśle czy oni też by mnie tak traktowali "jesteś poj**, zamknij pysk, spier**, jesteś taka i owaka). A ja jestem taka glupia ze nie mam tyle siły zeby się postawić, bo nie chcę bez niego żyć, chcę tego Mateusza który był 5lat temu. tzn stawiać to ja się umiem aż za bardzo, ale nie umiem odejść... nie odzywać się kilka dni. Proszę żeby szedł do psychologa... bez skutku
przestań piepwrzyć ,że dziecko uratuje wasz związek.to nie maskotka,to nie zabawka,którą można odłożyć na półkę kiedy się znudzi.wam nawet pieska bym nie darowała,a co dopiero dziecko

---------- Dopisano o 21:27 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

Cytat:
Napisane przez skrywana_fantazja Pokaż wiadomość
Mówiła ona o tym, że dziecko nie jest receptą na naprawienie związku. Dziecko pojawiające się w związku problemowym zawsze ten związek jeszcze bardziej rozbije. Pojawienie się dziecka ma sens w małżeństwie, które jest szczęśliwe we dwójkę. Wtedy umacnia je jeszcze bardziej.

Prawda tak oczywista, ale większość ludzi i tak zrobi po swojemu.
__________________
Twierdzisz,że to co mówię jest chamskie?
Ciesz się,że nie słyszysz co myślę
***
Opowiadając obcym ludziom o swoich problemie ,musisz liczyc sie z tym,że 20% ma gdzieś twój problem,a 80 % cieszy się z twojego kłopotu.
***
Jestem jak dziki Mustang.
Jesli mnie oswoisz ,na zawsze będę Twoja
.
Shira Yuki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 20:36   #27
żurawinka
Zakorzenienie
 
Avatar żurawinka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 9 033
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Problem widzę w tym że każde z Was myśli tylko o sobie, nawet dziecko ma być "po coś" żeby za Was naprawiło związek. A tak naprawdę jeśli w związku się poważnie sypie to dziecko tylko przyśpieszy ten rozpad. Może nie zdajesz sobie sprawy że dziecko po za radością to multum obowiązków, wyrzeczeń, zmiana swojego życia. Jeśli oboje nie jesteście się w stanie dogadać w kwestii chociażby podziału obowiązków to wyobraź sobie że sama będziesz te obowiązki mieć na głowie bo pan szanowny tyłka nie ruszy.
Na koniec napiszę że sama jestem niezłym nerwusem i mąż też, ale są słowa zakazane, których użyć na ukochanej osobie nie można. Zamiast krzyków najlepsza rozmowa zawsze i wszędzie do skutku, do znudzenia, do efektów
żurawinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 20:38   #28
201605161006
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 8 575
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Oczywiscie, ze dziecko tylko pogorszy sprawe, sama jestem/bylam w sumie takim wlasnie dzieckiem na polepszenie stosunków z tego co wiem i teraz mam nerwice, DDA/DDD i tak ma chyba kazde dziecko, ktore plodza patologiczni rodzice, z nadzieja ze to dziecko ich polączy. Albo idz na terapie dla par a jak to nie pomoze to sie rozwiedz, albo od razu sie rozwiedz. To jedyne dwa sensowne wyjścia.
201605161006 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 20:52   #29
wlosomaniaczkaaa
Zakorzenienie
 
Avatar wlosomaniaczkaaa
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 3 261
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

Cytat:
Napisane przez skrywana_fantazja Pokaż wiadomość
Nie będę lekką ręką doradzać rozwodu - to był slub kościelny.
Przepraszam, a rozwód małżeństwa zawartego w USC można doradzać lżejszą ręką?

Autorko, bierz męża za ryj i idźcie na terapię. Nie chcesz być sama, to spróbuj ratować małżeństwo, a nuż się uda. Sami sobie nie poradzicie. Dziecko na pewno nie poprawi Waszych relacji.
wlosomaniaczkaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-07, 21:10   #30
Sadek
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 1 372
Dot.: Młode małżeństwo duże dylematy :(

I z tego małżeństwa nic nie będzie..tylko nie mieszajcie w to dziecka!
W każdym razie coraz wiecej słyszę od znajomych o rozwodach po kilku miesiącach, roku...jeszcze pare lat temu dociągali do 5 lat a teraz zdecydowana większość rozwodzi się przed tym okresem..
Sadek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:43.