Praca w Empiku - proszę o opinie osoby, które tam pracowały (pracują)

[aaniolekk]

Napisane przez zygul

Jakie u Was nastawienie po podwyższeniu kryteriów premii? Przyznam, że trochę mnie to zszokowało, wszystko chyba wymyślą, żeby nie dorzucić tych paru groszy...

Też nas to zaskoczyło, nikomu się to nie podoba. Najpierw wypożyczenia, teraz to jeszcze. Coraz więcej wymagań, mniej motywacji. Z premią za tajemniczego to już możemy się pożegnać. Zawsze nam brakowało 0,1 do 4.00. Jeden szczegół do którego się przyczepił to teraz podwyższyli

[zygul]

Teraz to już nawet sam tajemniczy klient będzie nie do zdobycia... Naprawdę, sprzedaż jest ogromna, a ciągle wciskać klientom więcej... :/

Tym bardziej, że nawet przed wprowadzeniem zmian do TK u nas grudzień był zawalony ("zaproponowano mi produkty z każdej kategorii, ale żaden nie spełniał moich oczekiwań"), styczeń też (umbrella). Teraz zaczynam się stresować, bo nie mam w zwyczaju proponować czegoś, po co klient nie przyszedł.

[awboxx]

Dzisiaj byłam w Empiku w Gdańsku w pracy - jednorazowe zlecenie załatwiane przez agencję pracy tymczasowej, jako że studiuję i tylko praca tymczasowa wchodzi w grę. I szczerze mówiąc, to jestem w szoku.

Przyszłam wcześniej, by przejść szkolenie - miałam pracować na kasie itd. "Trener" (piszę w cudzysłowie, ponieważ wg mnie, dobry trener motywuje, a nie wywiera presję i nacisk) powiedział mi jakie są standardy obsługi klienta. W 3 minuty opowiedział mi o produktach z umbrelli, o zakładaniu karty "Mój Empik" itd., po czym powiedział mi jakie on ma wymagania wobec mnie - do godziny 14 tyle i tyle sprzedanych produktów z umbrelli, tyle i tyle założonych nowych kart itd. Przy czym metody perswazji klientów zaczynały się od narzucania im się, na braniu na litość kończąc - wszystko, byleby wyrobić normę... ("Nie akceptuję pytania "czy ma Pani kartę Mój Empik?", od razu mówimy "poproszę kartę" - to jego słowa m.in.)

Następnie poszliśmy na kasę obsługiwać klientów - ten "trener" nie dosyć, że wtrącał mi się w pół słowa i nie dał mi szansy nawet na spokojnie, z uśmiechem zaproponować klientowi tego, co mogłoby mu się spodobać, to jeszcze - zgodnie ze standardami obsługi - musiałam założyć kartę starszemu Panu, który przyszedł tylko po krzyżówki i gazetę, nie miał nawet maila, a wypełnianie formularza było dla niego niezręczne... Polityka firmy polityką, ale gdzie indywidualne spojrzenie i zrozumienie klienta?

Ale to nie koniec. Jako że było to zlecenie załatwiane przez agencję pracy studenckiej, po godzinie przyszła dziewczyna, która również była zapisana na te same godziny co ja - błąd popełniony przez agencję oczywiście, ale nie o tym chcę teraz pisać - pomyłki ludzka rzecz, jednak to jak "trener" mnie potraktował już ludzkie nie było. Poszliśmy na zaplecze wszystko wyjaśnić, dzwonić do agencji. Usłyszałam w międzyczasie od "sympatycznej" pani, że oni za nas dwie na pewno nie zapłacą. Poczułam się jak zbędny śmieć, tak mnie potraktowali. Ta dziewczyna była już wcześniej, więc "trener" stwierdził tylko oschle, że "Kamilka zostanie, Ty idź do domu"...

Oczywiście jest to niedopatrzenie agencji, jednak to jak w tej całej sytuacji zachował się "trener" z Empiku jest dla mnie szokiem. Wystarczy powiedzieć "przepraszam za zaistniałą sytuację". Tymczasem wyszłam stamtąd ze łzami w oczach.

Rzeczony "trener" musi się jeszcze wiele nauczyć - nie o wyrabianiu norm i standardów, ale o zwykłej współpracy z ludźmi i traktowaniu ich godnie.

Po opadnięciu emocji cieszę się, że nie musiałam zostać tam do końca.

_________________________ ________________

A "trener" niech kiedyś usiądzie do mnie na fotel stomatologiczny, to równie uprzejmie go potraktuję

[goosia98]

Pracowałam w EMPIKU krótko... chociaż jak dla mnie to i tak za długo.. Nie idźcie tam! 1418 zł za 170 godzin ciągłego stania/chodzenia/dźwigania. Jedna przerwa 15 min na 8 godzin pracy stojącej. Atmosfera pracy - dno! Chore traktowanie pracowników, załatwianie wszystkiego krzykiem. Pracownicy, którzy są dłużej stażem wykorzystują młodszych a sami nic nie robią. Zatudniona na stanowisku doradca klienta musiałam -
rozładowywać codziennie dostawy - nie raz o 15 nie była zrobiona dostawa gazet z rana (totalny bajzel)
dźwigać ciężkie rzeczy, robic porządki na sklepie jednocześnie obsługując kasę, wykonywać kilkanaście innych poleceń zgodznie z zachciankami SM. Jawnie mnie wykorzystywano-starsi stażem pracownicy gdy się pojawiałam w sklepie odrazu uciekali z kasy i logowali mnie bym odwalała robote za nich podczas gdy oni zajmowali się ploteczkami na zapleczu. Proszenie się o zejście na przerwe to codziennośc, raz chciałam zejsc i uslyszałam : nie widzisz ze jest zap****** stój tu i kasuj. Pracownicy ponadto są rozliczani z % sprzedanych artykułów przykasowych oraz z dziennego utargu. Pracownicy boją sie swojego szefa dlatego sami kupują produkty przykasowe. Oprocz tego masz codziennie do zrealizowania CEL, cały miesiąc siedzisz ob**rana, że TAJEMNICZY KLIENT trafil na ciebie i ze zle wypadlas i ze przez to nie dostaniesz premii (caly sklep jej wtedy nie dostaje) - swoją drogą premia za TK, cel i umbrelle to całe 109zł... Starsi pracownicy w momencie gdy nikt nie chciał kupywać tego chłamu obok kasy zabierali się z kasetką i mowili ze dzis im nie idzie i ze nie beda wiecej kasować.. Ale ty dostaniesz za to opi***dol bo nie możesz zrobić tak samo masz stać i wciskać szajs.. A o zj**bach za to że kasa się zbugowała i nabiła jakiś produkt to już nie mowie- bo to przeciez twoja wina ze sprzet szwankuje... OMIJAJCIE SZEROKIM ŁUKIEM!!!

[kaczka500]

Pracowałam w empiku około pół roku. To, co się tam działo to był śmiech na sali. Po pierwsze - żadnych szkoleń, stajesz na kasie i już masz wszystko wiedzieć, uczysz się w trakcie, a każdy twój błąd spotyka się z karcącym spojrzeniem przełożonych ( w najlepszym wypadku).
Praca 8- 10h na nogach z jedną przerwą, podczas której i tak nie mogłam nigdzie wyjść, bo zawsze trzeba było lecieć na kasę. A jeszcze usłyszałam, od "store menagera", że mam się cieszyć, że mi w ogóle za te przerwy płacą. aha.
Na początku zaczynasz na kasie. Wszystko ładnie, pięknie, bez stresu kasujesz klientów, rozmawiasz sobie z nimi, żyć nie umierać. Ale za godzinę przychodzi do ciebie kierownik i mówi, że za mało umbrelli (produkty przykasowe, które proponujemy klientom pod koniec zakupów), za mało zeskanowanych kart mój empik. codziennie tabelka z wynikami - możesz być albo TOPEM, jeżeli jesteś mistrzem marketingu i wciskania niepotrzebnych rzeczy (za 11 złotych na rękę), albo zostać wdzięcznie nazwanym FLOPEM.
Na początku mówią ci, że jak nie da rady wyrobić celu sprzedanych umbrelli czy założonych kart, to nic się nie stanie i w ogóle cud miód i orzeszki. Ta, jasne - dopóki nie zadzwonił dyrektor regionalny, postrach sieci, z pytaniem, czemu k*wa tak mało tych umbrelli wciskamy.
Ogólnie jest się tam człowiekiem od wszystkiego - stoisz na kasie i informacji jednocześnie, musisz dbać o porządek, pilnować, czy ktoś właśnie nie podpieprza klocków Lego, wydrukować bilety, policzyć gry co 3 godziny, rozłożyć dostawę, a przy okazji zrobić jakiś zwrocik, bo jest ich do zrobienia 40 na dzień...Na koniec dnia opieprz, że za mało zrobiłeś xD Nigdy więcej. A to tylko jakaś 1/10 tego, co się tam potrafiło dziać.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez kaczka500

możesz być albo TOPEM, jeżeli jesteś mistrzem marketingu i wciskania niepotrzebnych rzeczy (za 11 złotych na rękę), albo zostać wdzięcznie nazwanym FLOPEM.

Słyszałam o tym kiedyś, to dalej funkcjonuje?

Jakiś koszmarny idiotyzm nawet jak na tych gienjuszy marketingu. Możesz stanąć na głowie i klaskać uszami a nie wciśniesz mi badziewia, którego nie chcę, w dodatku z chorą przebitką. A im bardziej ktoś mi próbuje coś wcisnąć, tym mniejszą ochotę mam w takie miejsce wrócić, Po prostu jest pewien typ osób, i ośmielam się założyć, że to całkiem spora grupa, która po prostu tak reaguje i żaden regionalny bóg sprzedaży cudu nie uczyni.

Przeżyć współczuję. Dodam, że jako dziecko praca w empiku jawiła mi się niemal jak marzenie - bo książki, tyle pachnących książek (było to rzecz jasna jeszcze w czasach, gdy w empiku sprzedawano książki, że tak sobie ponuro teraz zażartuję).