Która z dziewczat ma "doła" przez faceta prosze pisac!!

[eluśka87]

Ja też..tak bardzo nie chcę sie rozczarować..sama sobie stwarzam problem..i niby wszystko jest ok...a tak naprawdę wszystko się sypie...w środku..wszystko...cierpi ę..a w sumie powinnam się cieszyć,że ktoś jest..kolega?Dlaczego to nigdy nie wygladało na relację..kolega- koleżanka..bo na to pozwoliłam..żeby było tak zwyczajnie bez zobowiązań....Kiedyś podczas zabawy w 'opisy na gadu'...miałam taki 'Szczęście to coś do zrobienia, ktos do kochania i nadzieja na coś...' Jego opisy były następujące...'A co jeśli to szczęście samo do Ciebie przyjdzie..przejdę obok..??'...mój:'' pewnie tak właśnie będzie...'' Jego: "napewno nie.."... Teraz tak bardzo bym chciała dopisać.. nie będzie tak..złapie je za rekę i będę trzymac tak mocno..nie puszczę..bo będę się bała ,że mi gdzieś ucieknie... tak źle..i tak niedobrze..cokolwiek robię..cokolwiek zrobię...nie ma nic sensu..nigdy nie tęskniłam tak...

'Co dziś zrobić mam by oszukac czas...??'

Napisane przez soniulaaa

Ja mam strasznego doła: cry: płakac mi sie chce

<przytulam> płacz , będzie Ci lżej..tak mi dzis Ktoś napisał...

[jowisia]

Napisane przez eluśka87

Ja też..tak bardzo nie chcę sie rozczarować..sama sobie stwarzam problem..i niby wszystko jest ok...a tak naprawdę wszystko się sypie...w środku..wszystko...cierpi ę..a w sumie powinnam się cieszyć,że ktoś jest..kolega?Dlaczego to nigdy nie wygladało na relację..kolega- koleżanka..bo na to pozwoliłam..żeby było tak zwyczajnie bez zobowiązań....Kiedyś podczas zabawy w 'opisy na gadu'...miałam taki 'Szczęście to coś do zrobienia, ktos do kochania i nadzieja na coś...' Jego opisy były następujące...'A co jeśli to szczęście samo do Ciebie przyjdzie..przejdę obok..??'...mój:'' pewnie tak właśnie będzie...'' Jego: "napewno nie.."... Teraz tak bardzo bym chciała dopisać.. nie będzie tak..złapie je za rekę i będę trzymac tak mocno..nie puszczę..bo będę się bała ,że mi gdzieś ucieknie... tak źle..i tak niedobrze..cokolwiek robię..cokolwiek zrobię...nie ma nic sensu..nigdy nie tęskniłam tak...

'Co dziś zrobić mam by oszukac czas...??'

eluska, to napisz cos jeszcze...moze nie wszystko stracone... tyle tego na gadulcowym watku...
"..::To smutne ukrywać się przed czymś, czego pragniesz::..", czy "Mówiłam że dam radę..nie dałam..mówiłam że zapomnę...skłamałam" ...

[eluśka87]

Napisane przez malkol13

wiem..niestety, rozstalismy sie, musialam sier zwolnic z pracy, nei dalam rady wysiedziec... nie jestem nawet w stanie sie czegokolwiek napic, trzesie mnie rozrywa, niby ma jeszcze pomyslec, ale wszystkoi zostalo juz powiedziane, nie wiem co zrobie, zabije sie chyba tyle czasu, tyle zycia zmarnowalam i po co?? szkoda gadac...choc dla tylu pieknych chwil bylo warto... nie samowicie warto... teraz mam wszystko gdzies, to dla niego sie zmienilam i ciagle zmienialam... mam dosc:
((((

brak mi słow...oni nie są warci łez.. choc one i tak lecą bezwarunkowo
;( <przytulam>

Napisane przez jowisia

eluska, to napisz cos jeszcze...moze nie wszystko stracone... tyle tego na gadulcowym watku...
"..::To smutne ukrywać się przed czymś, czego pragniesz::..", czy "Mówiłam że dam radę..nie dałam..mówiłam że zapomnę...skłamałam" ...

'Why you're so far away ..When I'm still so close ' ;( ??

Napisane przez Zuzannka

nie jesteś sama ja zawsze musze ulokowac swoje uczucia w tak beznadziejny sposob ze nic mi nie pozostaje jak cierpieć później

Ps. a najgorsze jest to ze jak staliśmy w objęciach to mi mowił ze on wie ze uchodzą on i jego koledzy za narkomanów i ze to nie prawda i tak mnie przekonywał i całowała w głowie echhh


a co do znienawidznia to ja juz dawno go nienawidze...za to ze mi sie podoba i mi na nim zależy

Zuzannka...ja mam bardzo podobny problem...z tym nałogiem...wiemy jak jest..i też wszystko, kazdy mówi..uciekaj..ale on się zmienił..od czasu jak go poznałam..zmienił się..więc może...tak jak mówił mam duzy wpływ..teraz nie wiem..zbyt daleko sie znalazł...

"Serce:..bo widzisz,
on jest tak daleko,
a ma tak malo szans aby konkurowac z kimkolwiek,
kto moglby mnie przyspieszac bedac tu na wyciagniecie reki,
a i tak tylko przy nim bije tak naprawde.
Myslalam, ze ty pomozesz mi z tym sobie poradzic,
Ale ty, Rozum, nigdy tego nie zrozumiesz..."

Jowisia... śliczny text...z "Samotność w sieci...'' piekny ...

'Serce, bo widzisz...
Ale Ty Rozum...tego nigdy nie zrozumiesz...'

[atka83]

Ja mam mega doła
Mój tż się wkurzył,bo napisałam mu,że chciałabym wyjechać do Hiszpani i tak bym zrobiła gdybym miała kase,bo mam dośc takie zycia.Pisałam do niego tak,bo miałam doła,bo nie widzimy się już 2 tydzień.I to mnie przytłoczyło.Po tym się zdołował,wkurzył,że mi nie ufa,bo bym wyjechała,a jego bym zostawiła i że zostałby sam.Pisał mi,że nie wie czy go naprawde bardzo kocham i kazał mi dać mu spokój do końca tygodnia,bo musi wszystko przemysleć.A jeszcze pisałam,że przecież planujemy wspolną przyszłośc,a on odpowiedział,że planowaliśmy,bo on teraz to musi przemysleć. Jestem załamana,probóje to odkręcić,bo wcale nie zamierzam jak narazie wyjeżdzać,bo nie mam kasy to raz,a drugie to nie zamierzam się zapożyczać,on dobrze o tym wie,ale jest teraz taki nieugięty
Skończyło się na tym,że ściągnełam pierścionek zaręczynowy
Nawet nie pisze już,że mnie kocha.......
Ciągle powtarza,że musi przemyśleć to wszystko....
Mam nadzieje,że mnie nie zostawi,bo go bardzo mocno kocham...
Nie wiem co mam mysleć.....

[eluśka87]

Napisane przez iglo

To ja się przyłącze. Smuutno mi i źle oraz okropnie. Faceci są zwykle beznadziejni. O jej

<przytulam> ..oni są... ale jest gorzej jak znikają...nam z oczu..wyjeżdzają ;(

Napisane przez atka83

Ja mam mega doła
Mój tż się wkurzył,bo napisałam mu,że chciałabym wyjechać do Hiszpani i tak bym zrobiła gdybym miała kase,bo mam dośc takie zycia.Pisałam do niego tak,bo miałam doła,bo nie widzimy się już 2 tydzień.I to mnie przytłoczyło.Po tym się zdołował,wkurzył,że mi nie ufa,bo bym wyjechała,a jego bym zostawiła i że zostałby sam.Pisał mi,że nie wie czy go naprawde bardzo kocham i kazał mi dać mu spokój do końca tygodnia,bo musi wszystko przemysleć.A jeszcze pisałam,że przecież planujemy wspolną przyszłośc,a on odpowiedział,że planowaliśmy,bo on teraz to musi przemysleć. Jestem załamana,probóje to odkręcić,bo wcale nie zamierzam jak narazie wyjeżdzać,bo nie mam kasy to raz,a drugie to nie zamierzam się zapożyczać,on dobrze o tym wie,ale jest teraz taki nieugięty
Skończyło się na tym,że ściągnełam pierścionek zaręczynowy
Nawet nie pisze już,że mnie kocha.......
Ciągle powtarza,że musi przemyśleć to wszystko....
Mam nadzieje,że mnie nie zostawi,bo go bardzo mocno kocham...
Nie wiem co mam mysleć.....

wszystko sie ułoży..napisz mu co czujesz..że jest najważniejszy..napisz będzie dobrze..albo lepiej porozmawiaj..

[aniany]

Moze i ja gdy sie wygadam, zrobi sie lzej na sercu i jasniej w rozumie
Znam Go od 2 miesiecy, jestesmy na jednej uczelni, wiec chcac nie chcac czesto sie widujemy. Praktycznie codziennie rozmawiamy na gg, kilka razy spotkalismy sie "sam na sam". I wszystko by bylo ok, gdyby nie to ze ja przestaje go traktowac jak zwyklego kolege, staje sie dla mnie kims duzo blizszym, a problem w tym, ze on caly czas powtarza ze nie chce miec dziewczyny, luzne zwiazki, owszem, ale nie chce miec dziewczyny.
A ja nie wiem co robic... czy liczyc na to ze zmieni zdanie, czy dac sobie spokoj i ograniczyc kontakty.
Cos musze zrobic, poki nie jest za pozno, bo nawet glupi dotyk jego reki, czy przyjacielskie przytulenie, powoduje ze chce wiecej i wiecej...
Jestem w kropce, jestem w dolku psychicznym, ktory sie poglebia...

[eluśka87]

Napisane przez aniany

Moze i ja gdy sie wygadam, zrobi sie lzej na sercu i jasniej w rozumie
Znam Go od 2 miesiecy, jestesmy na jednej uczelni, wiec chcac nie chcac czesto sie widujemy. Praktycznie codziennie rozmawiamy na gg, kilka razy spotkalismy sie "sam na sam". I wszystko by bylo ok, gdyby nie to ze ja przestaje go traktowac jak zwyklego kolege, staje sie dla mnie kims duzo blizszym, a problem w tym, ze on caly czas powtarza ze nie chce miec dziewczyny, luzne zwiazki, owszem, ale nie chce miec dziewczyny.
A ja nie wiem co robic... czy liczyc na to ze zmieni zdanie, czy dac sobie spokoj i ograniczyc kontakty.
Cos musze zrobic, poki nie jest za pozno, bo nawet glupi dotyk jego reki, czy przyjacielskie przytulenie, powoduje ze chce wiecej i wiecej...
Jestem w kropce, jestem w dolku psychicznym, ktory sie poglebia...

Widzisz u mnie było podobnie..kiedy poznalam Jego było podobnie..nie chcialiśmy ani ja chłopaka(bo w tamtym czasie sie rozstalam) ani on dziewczyny( on tez po przejsciach)...ale czas wiele zmienił..i choć nie jesteśmy razem..działo sie wiele..więc..musisz przemysleć..bo czasem warto czekać...zrób to co Ci mówi serce..ono czasem jest najlepszym doradcą..powodzenia

[Mircalla]

Ja mam teraz wielkiego doła jak Rów Mariański!!
Mój TŻ mnie złościł od rana i w końcu teraz nie wytrzymałam!! Chodzi m.in. o to, że on ma możliwość wyjazdu latem za granicę a my jesteśmy razem prawie rok. On jeśli pojedzie to sam, na 3m-ce albo na zawsze... Mówi że jeszcze nie wie kiedy wyjeżdża i czy w ogóle no i w końcu pokłóciłam się z nim na gg, powiedziałam że proszę żeby niedługo zdecydował albo go nie zatrzymuje... Bo ja nie chcę czekać na niego, kiedy ew. wróci i czy w ogóle. A nie chcę usłyszeć miesiąc wcześniej że jedzie. Bo jak zdecyduje że wyjeżdża to zrywam z nim, i chociaż bardzo go kocham to nie będę czekać na niego nie wiadomo ile, może bez sensu bo znajdzie sobie tam inną, a ja wolę wiedzieć już teraz żeby móc sobie ułożyć życie bez niego, a nie zostać sama na lodzie. Powiedzcie co myślicie o tym? Bo sama już nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to i jeszcze parę przykrych rzeczy...

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Mam już 2,5 roku dola przez mojego faceta, ale za dużo by pisać... :-S Dziś po raz kolejny dzwonila do mnie jego matka... :-S

[Zuzannka]

a do mnie odezwał sie wczoraj "on" i chciał się ze mną spotkać myślałam ze zwymiotuje aż tak sie przestraszyłam
hmm i teraz nie wiem co mam robić
jednak boje się ze moze mu tylko o jedno chodzić
echh i ja nie wiem co mam wtakiej sytuacji robić
juz wolałam jak on się nieodzywał

[nnia***]

Napisane przez nnia***

Dziewczyny ja tez musze dolaczyc do waszego grona bo az serce mi peka jestem z moim TZ 4 lata i juz mielismy 2 sprzeczki o ta sama rzecz i w sobote znow sie to powtorzyko.Chodzi o to ze jak TZ nie ma kumpli bo sa np w wojsku itp to jest u mnie.Jak tylko jego brat przyjedzie na przepustke to zaraz imprezuja.W piatek TZ do mnie nie przyjechal i mowil zebym przyjechala do niego w sobote bo przyjedzie jego brat i sobie posiedzimy w domku.W sobote napisalam wiec co robimy?Moze pojedziemy na jakas dyskoteke albo do pubu?On mi odpisal ze siedzi z bratem,kumplem i jeszcze jednym kumplem,ktory byl z dziewczyna i zastanawiaja sie czy gdzies jechac,jak cos to da mi znac.Ja sie wkurzylam i zadzwonilam mowiac ze super mam wieczor bo bede siedziec jak glupia i czekac na jego telefon bo oni nie wiedza co robic. W tej rozmowie wspomnialam mu o tym ze zawsze musialam jechac na wlasna reke,a on powiedzial ze jeszcze ze to oczywiste ze po mnie wpadna tylko jeszcze nie wiedza czym pojada.Pozniej napisal: "wiesz my jedziemy w szostke do pubu,bo moj tata nas zawozi i czy moglabym jakos dojechac." Jak ja sie wkurzylam napisalam do noiego ze znow mnie wystawil na wiatr i jakby mu zalezalo to by po mnie podjechal.A on odpisal "no my w szostke jedziemy a tobie ciezko przyjechac w 2 osoby(bo mowil zeby mama mnie podwiozla).A pozniej dodal: szkoda Ci paliwa czy co?" Ja mu odpisalam "baw sie swietnie,tylko nie pisz jutro do mnie i nie dzwon czy mozesz przyjechac , bo ja nie bede miala najmniejszej ochoty z nim rozmawiac.Bo jak ma kumpli to ja jestem na drugim planie" W niedziele puscil mi strzalke i napisal "Moglabys do mnie przyjechac,posiedzielibys my i porozmawiali? Ja do ciebie nie przyjade bo wszyscy beda sie krzywo na mnie patrzec" Ja mu nic nie odpisalam a on dzisiaj znow puscil strzalke.Dziewczynki pomozcie ,co ja mam zrobic? Juz kilka razy rozmawialismy na ten temat i obiecywal mi ze juz tak nie zrobi i ze nie pojdzie beze mnie na zadna impreze,a tu znow taka gafa.Juz po malu zazynam watpic w to czy on naprawde mnie kocha..... blagam doradzcie mi .Az sie rozplakalam.....

a teraz dalsza czesc.Mam doła juz 4 dzien. wczoraj wieczorem napisal mi smsa"nawet sygnalka nie puscisz?A wszystko przez to ze nie mialas czym jechac.A ty od razu..kumple wazniejsi.Tato nie chcial nas w 6 zawiezc.Od razu wina na mnie i kolegow.Moglas przyjechac,mama by cie przywiozla a ty od razu zaczelas sie wkurzac.Ja chcialem byc z toba i nie chcialem sie klocic" ja oczywiscie znow sie nic nie odezwalam.Zawsze tak jest jak sie poklocimy to pozniej on obraca kota ogonem i mowi ze to przeze mnie.A przeciez jakby mu NAPRAWDE zalezalo to zadbalby o to zeby po mnie podjechac,a przeciez kumple mogli zamowic sobie taksowke.Ale nie po co sie fatygowac.Lepiej zeby im dogodzic a ja moge sobie przyjechac czym chce....... co ja mam robic? Dzisiaj znow mi sygnal puscil a ja znow nic ....ciezko mi

[nadia07]

Faceci to swinie !! mam ochote az krzyczec !! aaaa!!
nnia a co do Twojego faceta :/ to straszny dzieciuch :/
moj jest podobny.. woli sie popisac, pokazac cos ludziom, jaki on to super nie jest.. zrobic cos na pokaz.. a Ty sobie radz sama..
No chore.. chyba jest nieodjrzaly.. jak wiekszosc opisywanych na tym watku facetow..
teraz pytanie : czy oni kiedys z tego wyrastaja?

Najgorsze jest jeszcze to ze nnia maasz tak samo jak ja.. nie da sie takiemu facetowi przetlumaczyc o co Ci chodzi.. bo on i tak ZAWSZE MA RACJE (mimo ze jej tak naprawde nie ma) i koniec tematu..
Eh.. tragedia..
Ja ide dzis z moim na zakupy i strasznie sie boje.. smsy zimne, malo ich.. ja nawet nie wiem czy my jestesmy razem..
rozpiescilam go za bardzo i on chyba mysli ze moze do mnie w kazdej chwili wrocic..eh
mimo ze go b. kocham bede musiala sie w koncu postawic

[nnia***]

Napisane przez nadia07

Faceci to swinie !! mam ochote az krzyczec !! aaaa!!
nnia a co do Twojego faceta :/ to straszny dzieciuch :/
moj jest podobny.. woli sie popisac, pokazac cos ludziom, jaki on to super nie jest.. zrobic cos na pokaz.. a Ty sobie radz sama..
No chore.. chyba jest nieodjrzaly.. jak wiekszosc opisywanych na tym watku facetow..
teraz pytanie : czy oni kiedys z tego wyrastaja?

Najgorsze jest jeszcze to ze nnia maasz tak samo jak ja.. nie da sie takiemu facetowi przetlumaczyc o co Ci chodzi.. bo on i tak ZAWSZE MA RACJE (mimo ze jej tak naprawde nie ma) i koniec tematu..
Eh.. tragedia..
Ja ide dzis z moim na zakupy i strasznie sie boje.. smsy zimne, malo ich.. ja nawet nie wiem czy my jestesmy razem..
rozpiescilam go za bardzo i on chyba mysli ze moze do mnie w kazdej chwili wrocic..eh
mimo ze go b. kocham bede musiala sie w koncu postawic

nadia07 dziekuje za pocieszenie.Wiem co Ty tez czujesz.Musisz byc dzielna i twarda.Badz na poczatku dla niego obojetna.Faceci to swinie,mysla ze jak maja dziewczyne i sa z nia dlugo to wszystko im wolno.... Nie poddawaj sie!!!
ja przed chwila napisalam do mojego TZ smsa"Jakby Ci na mnie naprawde zalezalo to zrobilbys wszystko zeby po mnie przyjechac... ale po co skoro moge sama sobie dojechac,lepiej z kumplami byc a ja sobie jakos dojade.Acha i jak naprawde by Ci zalezalo to juz dawno bys zadzwonil i przyjechal do mnie a ty piszesz smsy ze to moja wina i puszczasz sygnalki"
nie wiem czy dobrze zrobilam....

[nadia07]

Napisane przez nnia***

nadia07 dziekuje za pocieszenie.Wiem co Ty tez czujesz.Musisz byc dzielna i twarda.Badz na poczatku dla niego obojetna.Faceci to swinie,mysla ze jak maja dziewczyne i sa z nia dlugo to wszystko im wolno.... Nie poddawaj sie!!!
ja przed chwila napisalam do mojego TZ smsa"Jakby Ci na mnie naprawde zalezalo to zrobilbys wszystko zeby po mnie przyjechac... ale po co skoro moge sama sobie dojechac,lepiej z kumplami byc a ja sobie jakos dojade.Acha i jak naprawde by Ci zalezalo to juz dawno bys zadzwonil i przyjechal do mnie a ty piszesz smsy ze to moja wina i puszczasz sygnalki"
nie wiem czy dobrze zrobilam....

zrobilas b. dobrze !! on probuje zwalic wine na Ciebie (wogole ze tez ma tupet, zeby tak robic?!) a Ty nie mozesz mu na to pozwolic !!
Ja nie wiem co on sobie wogole wyobraza !!
Nawet z czystego szacunku do kobiety, powinien po nia przyjechac, powinien o nia zadbac !!
Zreszta jak juz patrzac na ten swiat gdzie nadal nie mozemy doczekac sie rownouprawnienia.. (w moim zwiazku tak jest (było) mnie nic nie wolno bo jestem babka, a mojemu (juz chyba bylemu) wszystko wolno) to do jasnej cholery..:
Kumple - faceci w duzej ilosci napewno sobie poradza sami, a delikatna kobieta ma sie sama po nocach , wieczorami wozic?! No cos tu jest nie tak..
Ci faceci sami nie wiedza czego chca :/ Naprawde chce mi sie krzyczec .. jest we mnie tyle zlosci !!
FACECI TO ******************** ******** ********* ****** !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

[nnia***]

Napisane przez nadia07

zrobilas b. dobrze !! on probuje zwalic wine na Ciebie (wogole ze tez ma tupet, zeby tak robic?!) a Ty nie mozesz mu na to pozwolic !!
Ja nie wiem co on sobie wogole wyobraza !!
Nawet z czystego szacunku do kobiety, powinien po nia przyjechac, powinien o nia zadbac !!
Zreszta jak juz patrzac na ten swiat gdzie nadal nie mozemy doczekac sie rownouprawnienia.. (w moim zwiazku tak jest (było) mnie nic nie wolno bo jestem babka, a mojemu (juz chyba bylemu) wszystko wolno) to do jasnej cholery..:
Kumple - faceci w duzej ilosci napewno sobie poradza sami, a delikatna kobieta ma sie sama po nocach , wieczorami wozic?! No cos tu jest nie tak..
Ci faceci sami nie wiedza czego chca :/ Naprawde chce mi sie krzyczec .. jest we mnie tyle zlosci !!
FACECI TO ******************** ******** ********* ****** !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

nadia07 ciesze sie ze Ty tez tak sadzisz ze dobrze zrobilam,moze w koncu cos mu wejdzie do tego łba!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!! A co sie miedzy wami stalo? czemu jest tak zle? Poklociliscie sie o cos konkretnego, czy to tak samo wyszlo w praniu? Tez chcialabym Ci jakos pomoc
Ps.Czekam czy w ogole cos mi odpisze czy przyjedzie wieczorem....

[nadia07]

Napisane przez nnia***

nadia07 ciesze sie ze Ty tez tak sadzisz ze dobrze zrobilam,moze w koncu cos mu wejdzie do tego łba!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!! A co sie miedzy wami stalo? czemu jest tak zle? Poklociliscie sie o cos konkretnego, czy to tak samo wyszlo w praniu? Tez chcialabym Ci jakos pomoc
Ps.Czekam czy w ogole cos mi odpisze czy przyjedzie wieczorem....

a wiec tak niedawno ze soba zerwalismy.. nie widzielismy sie tydzien.. mielismy maly kontakt.. on mi mowil ze nie wie czy mnie kocha, ze kocha ale boi sie byc ze mna w przyszlosci , ze nie pasujemy do siebie itd..
po tygodniej przerwie zeszlismy sie !!
On mi wprost wykrzyczal ze mnie kocha, ze zyc beze mnie nie moze, ze bardzo tesknil i ze jest teraz szczesliwy (jak sie zeszlismy). To niby miala byc nasza ostatnia szansa..
W ten dzien ktory sie pogodzilismy, spedzalismy czas ze soba, pozniej zostalam u niego na noc, na nastepny dzien sie widzielismy.. bylo niby w porzadku.. jeszcze do czwartku dostalawam smsy ze kocha.. ale pozniej wszystko sie zmienilo i 180 stopni.. teraz nie wie czy kocha, nie kocha.. po chwili mowi ze kocha.. a po kolejnych 5 minutach ze to tylko przyzywczajenie..
Facet ma kryzys.. jestesmy b. mlodzi.. jestesmy ze soba juz b. dlugo..
najwidoczniej jemu teraz sie przypomnialo o imprezach i bawieniu sie..
ja juz z tego wyroslam.. mimo ze nie mialam w swoim zyciu tego tak duzo.. ominelam ten etap i ja juz mysle eh o zakladaniu rodziny (no co babka jestem tylko ) Jemu chyba zaczelo brakowac tego etapu zycia
ale skoro zabawa jest dla niego wazniejsza niz nasz 3,5 roczny zwiazek to trudno..
Na dodatek to w nim jest problem to on powinien sie zmienic nie ja..
ja nic nie moge juz zrobic.. czuje sie bezradna i bezsilna !! i chyba tylko to mnie tak denerwuje bo ja nic nie moge juz zrobic !!

[wieraaa]

Napisane przez nadia07

a wiec tak niedawno ze soba zerwalismy.. nie widzielismy sie tydzien.. mielismy maly kontakt.. on mi mowil ze nie wie czy mnie kocha, ze kocha ale boi sie byc ze mna w przyszlosci , ze nie pasujemy do siebie itd..
po tygodniej przerwie zeszlismy sie !!
On mi wprost wykrzyczal ze mnie kocha, ze zyc beze mnie nie moze, ze bardzo tesknil i ze jest teraz szczesliwy (jak sie zeszlismy). To niby miala byc nasza ostatnia szansa..
W ten dzien ktory sie pogodzilismy, spedzalismy czas ze soba, pozniej zostalam u niego na noc, na nastepny dzien sie widzielismy.. bylo niby w porzadku.. jeszcze do czwartku dostalawam smsy ze kocha.. ale pozniej wszystko sie zmienilo i 180 stopni.. teraz nie wie czy kocha, nie kocha.. po chwili mowi ze kocha.. a po kolejnych 5 minutach ze to tylko przyzywczajenie..
Facet ma kryzys.. jestesmy b. mlodzi.. jestesmy ze soba juz b. dlugo..
najwidoczniej jemu teraz sie przypomnialo o imprezach i bawieniu sie..
ja juz z tego wyroslam.. mimo ze nie mialam w swoim zyciu tego tak duzo.. ominelam ten etap i ja juz mysle eh o zakladaniu rodziny (no co babka jestem tylko ) Jemu chyba zaczelo brakowac tego etapu zycia
ale skoro zabawa jest dla niego wazniejsza niz nasz 3,5 roczny zwiazek to trudno..
Na dodatek to w nim jest problem to on powinien sie zmienic nie ja..
ja nic nie moge juz zrobic.. czuje sie bezradna i bezsilna !! i chyba tylko to mnie tak denerwuje bo ja nic nie moge juz zrobic !!

A nie wydaje ci sie ze on jest taki kochajacy tylko przed wspolna noca?Kiedy ma nadzieje na troche bliskosci to jest prawie pewien ze kocha a potem znowu brak mu pewnosci czy cie chce czy nie????????Moze sie myle ale taki odnosze wrazenie....Pozdrawiam cie.Nie daj sie!!!!

[nnia***]

Napisane przez nadia07

a wiec tak niedawno ze soba zerwalismy.. nie widzielismy sie tydzien.. mielismy maly kontakt.. on mi mowil ze nie wie czy mnie kocha, ze kocha ale boi sie byc ze mna w przyszlosci , ze nie pasujemy do siebie itd..
po tygodniej przerwie zeszlismy sie !!
On mi wprost wykrzyczal ze mnie kocha, ze zyc beze mnie nie moze, ze bardzo tesknil i ze jest teraz szczesliwy (jak sie zeszlismy). To niby miala byc nasza ostatnia szansa..
W ten dzien ktory sie pogodzilismy, spedzalismy czas ze soba, pozniej zostalam u niego na noc, na nastepny dzien sie widzielismy.. bylo niby w porzadku.. jeszcze do czwartku dostalawam smsy ze kocha.. ale pozniej wszystko sie zmienilo i 180 stopni.. teraz nie wie czy kocha, nie kocha.. po chwili mowi ze kocha.. a po kolejnych 5 minutach ze to tylko przyzywczajenie..
Facet ma kryzys.. jestesmy b. mlodzi.. jestesmy ze soba juz b. dlugo..
najwidoczniej jemu teraz sie przypomnialo o imprezach i bawieniu sie..
ja juz z tego wyroslam.. mimo ze nie mialam w swoim zyciu tego tak duzo.. ominelam ten etap i ja juz mysle eh o zakladaniu rodziny (no co babka jestem tylko ) Jemu chyba zaczelo brakowac tego etapu zycia
ale skoro zabawa jest dla niego wazniejsza niz nasz 3,5 roczny zwiazek to trudno..
Na dodatek to w nim jest problem to on powinien sie zmienic nie ja..
ja nic nie moge juz zrobic.. czuje sie bezradna i bezsilna !! i chyba tylko to mnie tak denerwuje bo ja nic nie moge juz zrobic !!

jejku biedactwo .Twoj TZ naprawde ma jakis problem ale ze soba.Moze musicie troche od siebie odpoczac.Np miesiac.Moze to bedzie proba dla waszego zwiazku.Jak zrozumie ze jestes mu potrzebna to wroci i bedziecie znow szczesliwi,a jesli wroci i sytuacja sie powtorzy tzn. ze ....musi sie wiele nauczyc.Wiem ze jest ciezko w takich sytuacjach,ale moze porozmawiajcie szczerze,powiedz mu wszystko co o tym myslisz i zapytaj czy nie szkoda mu tych chwil spedzonych razem,skoro on nie wie czy chce byc z Toba....... Niunia tylko przez powazna rozmowe dojdziecie do porozumiena.Acha i tak jak kolezanka napisala ze chodzi mu tylko o "sex" to moze faktycznie tez cos w tym byc.Sprobujcie tez poruszyc ten problem ....Trzymam mocno kciuki....

[jowisia]

Dziewczyny... u mnie to wszystko jest tak popieprzone, ze az ciezko to wytlumaczyc.. wiec popisze sobie tu.. moze lepiej zrozumiem... musze poukladac mysli, zanalizowac wszystko... od poczatku to nie mialo wiekszego sensu.. wlasciwie nie wiem jak to sie stalo ze dalam sie wplatac.. od poczatku wiedzialam, ze to ktos nie dla mnie... ze nic z tego nie bedzie... czulam sie wiec bezpieczna pozwalajac mu przyjechac pozwiedzac moje miasto... Kiedy go zobaczylam na dworcu, pomyslalam : fajny chlopak, choc to jeszcze dziecko. Bylam przekonana, ze nie mozna wpasc tak po prostu. Zreszta ja 'nie wpadam' tak po prostu. Ciezko sie zakochuje. A od Tamtej pory... to jeszcze sie nie udalo. WIec bylo OK. TO lekkie podekscytowanie, fakt, ze jego spojrzenie zaczelo mnie przeszywac, nie straszylo mnie. TO tylko chlopak. Potem zaczely sie rozmowy.. choc on rozmawiac nie umie.. wiec to byly takie polslowa.. o zyciu..o niczym.. Potem bylo pierwsze zlapanie sie za reke... potem wspolne wypady, wspolny klimat, zwiedzanie, jezdzenie pociagami, imprezy, spacery nad brzegiem rzeki, choc nigdy nie rozmawialismy.. najczesciej wspolnie milczelismy... chcialam zlamac mileczenie, on nie dal sie zlamac. JEgo swiat odgradzaly zawsze antywlamaniowe drzwi. Jest jedna wielka sprzecznoscia. Wszystko co robi, co mowi jest sprzecznoscia. Caly on jest sprzecznoscia. Z jedenj strony jest tak latwy do odkrycia, z drugiej nie moge go rozgryzc. Z jednej dazy zeby mnie zlapac, z drugiej o nic nie pyta. Musial w koncu wyjechac. Wyjazd przedluzal sie z dnia na dzien. W koncu musial. Pojechal. Nawet nie zabolalo. TO mialo byc takie latwe przewrocenie strony. I jak to sie stalo.. jak to sie stalo, ze wpadlam...
te wszystkie rozmowy na gadu ktorych nie bylo, te wszystkie smsy ktorych za duzo, slowa ktorych nie rozumiem, ciagla tesknota za czyms, czego nie ma, a on nic nie rozumie, daje z siebie wszystko, a w rzeczywistosci tak niewiele, i nigdy go nie ma kiedy potrzebuje, i tylko bywa sobie, a nie jest, i nie rozumie, i nie chce rozumiec, chociaz mowi ze kocha i ze wie, ze nie kocha idealnie... a ja glupia jestem tak beznadziejnie zakochana w beznadziejnej beznadziejnosci...

[nnia***]

Napisane przez jowisia

Dziewczyny... u mnie to wszystko jest tak popieprzone, ze az ciezko to wytlumaczyc.. wiec popisze sobie tu.. moze lepiej zrozumiem... musze poukladac mysli, zanalizowac wszystko... od poczatku to nie mialo wiekszego sensu.. wlasciwie nie wiem jak to sie stalo ze dalam sie wplatac.. od poczatku wiedzialam, ze to ktos nie dla mnie... ze nic z tego nie bedzie... czulam sie wiec bezpieczna pozwalajac mu przyjechac pozwiedzac moje miasto... Kiedy go zobaczylam na dworcu, pomyslalam : fajny chlopak, choc to jeszcze dziecko. Bylam przekonana, ze nie mozna wpasc tak po prostu. Zreszta ja 'nie wpadam' tak po prostu. Ciezko sie zakochuje. A od Tamtej pory... to jeszcze sie nie udalo. WIec bylo OK. TO lekkie podekscytowanie, fakt, ze jego spojrzenie zaczelo mnie przeszywac, nie straszylo mnie. TO tylko chlopak. Potem zaczely sie rozmowy.. choc on rozmawiac nie umie.. wiec to byly takie polslowa.. o zyciu..o niczym.. Potem bylo pierwsze zlapanie sie za reke... potem wspolne wypady, wspolny klimat, zwiedzanie, jezdzenie pociagami, imprezy, spacery nad brzegiem rzeki, choc nigdy nie rozmawialismy.. najczesciej wspolnie milczelismy... chcialam zlamac mileczenie, on nie dal sie zlamac. JEgo swiat odgradzaly zawsze antywlamaniowe drzwi. Jest jedna wielka sprzecznoscia. Wszystko co robi, co mowi jest sprzecznoscia. Caly on jest sprzecznoscia. Z jedenj strony jest tak latwy do odkrycia, z drugiej nie moge go rozgryzc. Z jednej dazy zeby mnie zlapac, z drugiej o nic nie pyta. Musial w koncu wyjechac. Wyjazd przedluzal sie z dnia na dzien. W koncu musial. Pojechal. Nawet nie zabolalo. TO mialo byc takie latwe przewrocenie strony. I jak to sie stalo.. jak to sie stalo, ze wpadlam...
te wszystkie rozmowy na gadu ktorych nie bylo, te wszystkie smsy ktorych za duzo, slowa ktorych nie rozumiem, ciagla tesknota za czyms, czego nie ma, a on nic nie rozumie, daje z siebie wszystko, a w rzeczywistosci tak niewiele, i nigdy go nie ma kiedy potrzebuje, i tylko bywa sobie, a nie jest, i nie rozumie, i nie chce rozumiec, chociaz mowi ze kocha i ze wie, ze nie kocha idealnie... a ja glupia jestem tak beznadziejnie zakochana w beznadziejnej beznadziejnosci...

Biedna... ale jestes w ciezkiej sytuacji. A moze on po prostu ma jakies problemy o ktorych boi sie rozmawiac i co go blokuje przed wyzaleniem sie....naprawde nie wiem co Ci doradzic...trudny orzech do zgryzienia.Ale skoro i tak wpadlas,to sama sprobuj cos zmienic w waszym zwiazku,moze spotkania ze wspolnymi znajomymi wplyna na niego lepiej? Ciezko mi cokolwiek doradzic,ale mam nadzieje ze chociaz ociupinke pomoglam

[jowisia]

Napisane przez nnia***

Biedna... ale jestes w ciezkiej sytuacji. A moze on po prostu ma jakies problemy o ktorych boi sie rozmawiac i co go blokuje przed wyzaleniem sie....naprawde nie wiem co Ci doradzic...trudny orzech do zgryzienia.Ale skoro i tak wpadlas,to sama sprobuj cos zmienic w waszym zwiazku,moze spotkania ze wspolnymi znajomymi wplyna na niego lepiej? Ciezko mi cokolwiek doradzic,ale mam nadzieje ze chociaz ociupinke pomoglam

Dziekuje ci nnia...
Samo to, ze moglam sie wypisac, ze ktos to przeczytal, ze mi wspolczuje.. daje mi STRASZNIE duzo.. dziekuje....

On ma problemy ze samym soba, ale ja staram sie go zrozumiec, on natomiast nie rozumie mnie i nawet sie nie stara. Wiec... trace cierpliwosc. Ten zwiazek jest bez sensu, to tylko strata czasu. Coraz bardziej sie w tym utwierdzam.

Dziekuje

[nadia07]

ja wrocilam z zakupow.. nie tylko z zakupow, dalam sie poniesc chwili eh
Ale i tak jestem silna, nie bede plakac - obiecuje.

Rozmawialam z nim w sumie nawet troche.. i to szczerze..
-on ma calkiem inne poglady niz ja dlatego boi sie przyszlosci
-boi sie ze nie bedzie szczesliwy, sam chcialby mi dac szczescie ale na chwile obecna on sam nie jest szczesliwy
-boi sie miec tylko jeden zwiazek przez cale zycie (jestem jego 1 prawdziwa dziewczyna, on moim chlopakiem w sumie tez)
-no i on sam nadal nic nie wie

wiec moze teraz cos poradzicie? Nie wiem czy jestesmy razem w sumie chyba nie.. jak z nim rozmawialam - 1 raz w zyciu sie nie klocilismy, on nie wydziwial tylko porozmawialismy..
no i mowilam mu ze zeby zwiazek dobrze funkcjonowal musza nad nim pracowac 2 osoby.. a nie tylko ze ja mam sie zmienic o 180stopni a on nic, bo ot poprostu nie chce..
No ale nadal nic niewiadomo. Jutro i w czwartek sie nie zobaczymy (no chyba ze w czwartek rano pojedziemy do lekarza bo mam maluskie problemy)..
Ewentualnie w pt na chwile rano..

W sobote sa moje imieniny, i nie wiem czego sie spodziewac

dziewczyny wszyscy faceci maja problemy ze soba !!
a dlaczego?!
My kobitki, jestesmy szczere, nie boimy sie przyznawac do bledow, pomagamy sobie, zalimy sie chociazby na forum takim jak wizaz. Dzieki czemu nam lzej, rozumiemy cos bardziej..
A faceci .. przynajmniej wiekszosc : tlumia w sobie prawdziwe uczucia..
nie maja z kim porozmawiac.. meska przyjazn to zazwyczaj wspolne piwo i pogawedka o samochodach.. wiec jak im sie dziwic?

Moj Tz (byly Tz?) ma przyjaciela kuzyna..ale czy sie z nim dogaduje tak jak przyjaciolka z przyjaciolka? watpie
Zreszta faceci sa tez w wiekszosci tacy ze poklepia po ramieniu, przytakna i to koniec pomocy z ich strony. Zgodza sie w 100% ze soba.
A kobiety przynajmniej spojrza obiektywnie na cala sytuacje..

Moral z tego taki my kobiety jestesmy lepsze :P
Faceci to podgatunek :P ktory Bog nam zeslal do naprawy

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Nadia, przypomnial mi sie pewien dowcip odnosnie "Faceci to podgatunek :P ktory Bog nam zeslal do naprawy".
Dlaczego Bóg najpierw stworzył mężczyzne? Bo każdy, nawet najlepszy zaczyna od zera.
A ja nadal nie moge przelknac pewnych rzeczy, cale otoczenie namawia mnie bym jednak z nim sie nie rozstala. Mimo że pewna rzecz (a raczej cztery) mnie męczą już te 2 i pół roku Z jednej strony go kocham, ale z drugiej przez jego 'numery' od roku (przez poltora roku dawalam rade) nie umiem sie do niego nawet przytulić... Co dopiero mowic o czymś więcej. Ciężko mi. Coś we mnie gnije.

[jowisia]

Napisane przez nadia07

My kobitki, jestesmy szczere, nie boimy sie przyznawac do bledow, pomagamy sobie, zalimy sie chociazby na forum takim jak wizaz. Dzieki czemu nam lzej, rozumiemy cos bardziej..
A faceci .. przynajmniej wiekszosc : tlumia w sobie prawdziwe uczucia..
nie maja z kim porozmawiac.. meska przyjazn to zazwyczaj wspolne piwo i pogawedka o samochodach.. wiec jak im sie dziwic?

Moj Tz (byly Tz?) ma przyjaciela kuzyna..ale czy sie z nim dogaduje tak jak przyjaciolka z przyjaciolka? watpie
Zreszta faceci sa tez w wiekszosci tacy ze poklepia po ramieniu, przytakna i to koniec pomocy z ich strony. Zgodza sie w 100% ze soba.
A kobiety przynajmniej spojrza obiektywnie na cala sytuacje..

Tak, swiete slowa.

[jowisia]

Sluchajcie, kiedys poklocilam sie strasznie z moim prosiakiem.
Powydzieralismy sie przez telefon, porzucalismy sluchawka i wyslalismy sie do diabla.

I co..? Zapalilam, odczekalam trzy sekundy i rzucam sie na skypa do mojej przyjaciolki; Pisze jej wszystko, co i jak, opowiadam, jaki to gnoj, co on sobie w ogole mysli, ze powiedzial mi to i tamto, a w ogole to powinnam juz byla dawno to skonczyc jak on smie, trzesie mnie, przyjedz do mnie pogadamy musze ci wszystko opowiedziec, to bedzie dluga noc itp..

A wiecie co zrobil moj prosiak? Napisal do swojego psiapsiola (bo przez pomylke wyslal do mnie) na skypie : "Przemek, choc na piwo, napijemy sie".

[nadia07]

no i to wlasnie clai faceci :/
Nie zaczynacie sie zastanawiac po co oni nam wogole hehe

[zuza =D]

hey.... ja tez mam...;/

[ahinsa]

zuza

[zuza =D]

ja mam!!!!!!!!!!

[sorceress]

Mi też smutno. Trudno powiedzieć czy przez konkretnego faceta, w sumie tak. Dopóki nikt mi się nie podobał po prostu nie myślałam o tym (a przynajmniej się starałam nie myśleć) jakiego mam maksymalnego pecha w miłości. A teraz podoba mi się On i jakoś tak mi smutno, wolałabym, żeby nikogo nie było w moim serduszku i w mojej głowie. Bo i tak wiem, że jak tylko coś się zacznie, to po raz kolejny przeżyję rozczarowanie. Źle to ujęłam - ja kolejnego rozczarowania już nie przeżyję
Staram się trzymać dystans i mieć serce zamknięte na klucz, ale nie wiem ile tak wytrzymam...

A wszystkim zdołowanym Wizażankom proponuję piosenkę Ani Dąbrowskiej "Musisz wierzyć". Jest śliczna i trochę dodaje sił....