2006-05-03, 11:35 | #301 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Siedlce
Wiadomości: 891
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
__________________
Koniecznośc uwalnia od męki wyboru... |
|
2006-05-05, 07:23 | #302 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witaj Kasandro!Rozumiem cie.Ja zyje w wolnym zwiazku i may dziecko.Znamy sie juz 4lata i mieszkalismy dosc szybko razem.Takie jest zycie,ze milosc umiera i fascynacja,ale...nasze uczucia powinny sie przeobrazic w inna miolos..duchowa..i przyjazn.Moj partner pracuje do poznego wieczora,ma stresy i na dodatek przerastaja go obowiazki i pensja do niczego.Czepiam sie go,i nieraz mowie wprost,ze sie rozstaniemy,bo za malo rozmow,bliskosci i jego zamkniecie.Jednak wiem jak to jest,zyc w stresie,tez sie zamykalam.Jesli twoj maz ma chec isc do psychologa to duzy plus!!Daj mu szanse..ja tak uwazam..ja tez mam wiele zalow,choc niewiem jeszcze jak sie dalej potoczy.Niepatrze juz na"milosc" z ksiazek.jednak wazna jest dla mnie rozmowa i wiez duchowa a z tym u nas jest wlasnie marnie.Ja mowie zawsze co mnie boli i wprost.On wie,co mnie boli i ze mysle czasem o rozstaniu.Jedanak jest dobrym,czulym ojcem i mi okazuje tez wiele czulosci,to raczej ja mam problem bo sie zablokowalam na niego.Jest wiele w nas nierozwiazanych spraw z naszego dziecinstwa,a tu moze pomoc tylko psycholog.Ja zajmuje sie psychologia tak z zainteresowania i wiem,ile spraw przerzuca sie na druga osobe.
Pamietaj,partner niezapelni nigdy pustki w tobie ani zadna rzecz na zewnatrz.Trzeba sie zajac soba i robic to co sie lubi,bedziesz wtedy szczesliwsza,Ja niejestem uzalezniona od partnera,czesto chodze do znajomych i rodziny sama i to mi pasuje,czasem idziemy razem. Jedno co mi sie niepodoba,ze niedaje ci pieniedzy!!Moj nigdy sie niepyta na co wydaje,tyle czasu niepracowalam bo siedzialam z dzieckiem.Dawal mi pieniadze i niekontrolowal.Teraz pracuje i ta kwestia sie niezmienila,on robi oplaty i co mu zostanie na koncie to jego,i ja mu tez daje pieniadze,jak niema i tyle!Jestescie malzenstwem,moze zostawiac sobie pieniadze,ale reszta powinna byc wspolna..niejestes jego przyjaciolka a zona!! Zycze ci powodzenia i waszej wspolnej wyprawy do psychologa,bo moze wiele wam pomoc zrozumiec.papa |
2006-05-06, 17:37 | #303 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam ponownie . Ta długa wyprawa jak nazywam rozstanie z mezem i podejmowane decyzje musi sie zakonczyc i musze dobic do portu .Szkoda mojego zycia , czas mi ucieka , nie mozna zyc marzeniami . Jak był maz na swieta wiecie co przezywałam . On błagał , zebym do niego wrociła, ja zaczełam o tym myslec , bo serce mocniej biło. Teraz juz wiem , ze miłosc nie jest najwazniejsza, nie mam juz 16 lat. Chce miec odpowiedzialnego partnera , dojrzałego ojca moich dzieci. Maz po powrocie do Anglii przez TYDZIEN pisał słodkie sms dzwonił , juz to sie skonczyło , a ja sie łudziłam , zaczynałam wierzyc , ze zrobi wszystko , zeby mnie odzyskac. A jednak sie znow zawiodłam . Zamiast kozystac z zycia ja siedzie w domu i łapie znow doła , dlaczego.....dlaczego znow przez niego. Czy on o mnie mysli? Co robi?? Nie ma czasu na zwykłego sms"kocham cie zono " ??? Pytam sie gdzie ta jego miłosc ?? Słowa mało sie dla mnie licza , gdzie czyny?
Dzisiaj podjełam ostateczna decyzje i juz jej nie zmienie . Dawałam szanse , czekałam . Sama nie wiem na co ?Nic mi nie udowodnił przez te 6 miesiecy. Martwi sie o mnie , troszczy, zapewnił mi cos??? Jest moim mezem . A gdzie jest ? Co robi? Pewnie sie dobrze bawi .Mam tego dosc , mam juz czyste sumienie, czekałam... i sie nie doczekałam . Nie bede naiwna , nie poswiece sie dla niego , zeby jemu było dobrze.Chce w koncu byc szczesliwa, zasluguje na to . Jesli on tego nie docenił to jego sprawa. Czas zakonczyc ten rozdział. Mam 27 lat , chce miec dzieci , odpowiedzialnego partnera. Nie moge wiecznie czekac , az moj maz cos zrobi . Bo nic nie robi. Czekałam na zwykłego sms , nic wiecej nie chciałam. Czas skonczyc z zyciem marzeniami i nadziejami. Czas pomyslec o sobie.Chce byc szczesliwa. Czas wyjsc z domu ..i poszukac. Zyczcie mi szczescia.
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-05-06, 18:31 | #304 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Siedlce
Wiadomości: 891
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro z całego serduszka życzę Ci, abyś trafiła na człowieka, która odda Ci cząstke siebie i będzie dla Ciebie wsparciem i ojcem i kochankiem i mężem i przyjacielem i wszystkim, czego będziesz potrzebowała. Ale Ty też nie zapomnij dac Mu tego samego, gdy już Go spotkasz, bo tylko wtedy poczujesz, że jesteś szczęśliwa.
__________________
Koniecznośc uwalnia od męki wyboru... |
2006-05-06, 20:25 | #305 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 35
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Czas pomyslec o sobie.Chce byc szczesliwa. Czas wyjsc z domu ..i poszukac. Zyczcie mi szczescia.[/quote]
Uda się, tak myślę Jestem tego przykładem Już 19 lat jestem żoną innego faceta. Nie mam żalu do pierwszego męża za tamte lata (przeciwnie - rozgrzeszyłam go, kładąc niepowodzenia na karb młodości), jednak następne lata pokazały dopiero mi jak nieodpowiedzialnym był i jest mężczyzną. Ostatnio rozstał się z 4-tą żoną, teraz jest sam, zgorzkniały. Każdy kontakt jego z naszym wspólnym synem (zaznaczam: z jego jedynym dzieckiem) , to wieczne nieporozumienia, jakieś chore żale. Odmówił nawet ostatnio przyjazdu na ślub własnego dziecka. Zrobiłam dobrze, ale pewna tego jestem obserwując jego życie z oddali. Wcześniej też nie byłam !! I nie miałam 100% pewności !! Mój obecny mąż jest czuły i dobry Warto było podjąć ryzyko ucieczki od "wiecznego chłopca" i cholernego egoisty. Będzie dobrze, zobaczysz |
2006-05-07, 07:09 | #306 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro!!to prawda.Trzeba myslec o swoim szczesciu.Jezeli twoj maz cie ignoruje i jemu nieufasz,to czas sie naprawde rozstac.Ja jestem z czlowiekiem,ktory nieimprezuje,jest dobrym ojcem,lecz relacje miedzy nami sa destruktywne.Ciagle sie klocimy,on potrafi byc hamski,czego ja nieznosze,a pozniej przerzuca na mnie swoje nieudane rozmowy,ze mna.Mi potrzeba w zwiazku duchowosci.Nie namietnosci,ktora i tak zniknie,ale rozmow,wspolnych tematow..nieraz rozmow do rana...u nas tego niema i czuje,ze ktoregos dnia wszystko moze sie skonczyc,raz na zawsze.W zwiazku niechodzi o to,by tylko byc,trzeba czuc,ze sie rozwijasz,ze partner daje ci kopa,do prubowania nowych rzeczy i poznawanie samej siebie.Ja czuje,ze utknelam i sie zablokowalam.Jezeli mam tylko przestrzen do bycia soba,do rozmow o wszystkim wtedy rozkwitam...pewnego dnia,moze trafie na taka osobe i moja decyzja moze byc spontaniczna.
Tak bywa,choc to boli na poczatku.Szkoda,ze niemyslalam bardziej swiadomie,jak weszlam w ten zwiazek. |
2006-05-07, 07:47 | #307 | |
Rozeznanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
__________________
giganciara "uczę się sztuki życia, hip-hop to mój sensei.." |
|
2006-05-07, 07:49 | #308 | |
Rozeznanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
__________________
giganciara "uczę się sztuki życia, hip-hop to mój sensei.." |
|
2006-05-07, 20:25 | #309 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Ja walczyłam do konca. Czekałam , łudziłam sie zylam nadziejami. Jestem juz pewna . Maz wyjechał do Anglii i znow nie daje znaku zycia , nie interesuje sie mna. Czy tak zachowuje sie kochajacy maz? Watpie... a ja nie chce tak dłuzej zyc. Ciagle sama , czas pomyslec o sobie i o swoim szczesciu. Tak na marginesie 15 maja obchodzilibysmy nasza druga rocznice slubu , znow czeka mnie kolejna proba. Ciekawe jak bede sie czuła , no coz musze to jakos przezyc.
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-05-07, 23:19 | #310 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
A czy Ty na pewno jestes bez winy ?
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-05-08, 06:43 | #311 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro!!Wiem,ze to bolesne i cierpienie ustanie jak zajmiesz sie soba.Jest wokol tak wiele osob zdolnych do kochania.Czasami musimy w zyciu poczekac na te "duchowa prawdziwa milosc",nawet jesli bedzie to ktos po mezu.Jest z tym tak,ze kazdy z nas ma pewne wzorce z dziecinstwa i jesli ich nierozwiazemy,wszystko przenosimy na zwiazek.wiec jesli naprzyklad meza mam byla nadopiekuncza i sie przymilala,moze on szukac partnerki podobnej do matki lub odwrotnie,przerzucac nienawisc do matki na partnerke.....jesli mezczyzny nikt nienauczyl szanowac siebie ani kobiety,to ty jego tego nienauczysz.
Mam podobny problem ale delikatniejszy.Jak sie kocimy z partnerem,to on bywa hamski,a to mnie doprowadza do furii.Teraz juz jestem swiadoma,ze jego niezmienie,dopuki on musi sam dojsc do tego,ze ma takie wzorce.Ja duzo pracuje na dsoba,czytam i wiele sobie pomoglam.On jest przemeczony praca i niema sil na prace wewnetrzna,jednak ja mu mowie,ze problem istnieje i sam sie nierozwiaze..na dodatek mieszkamy z jego rodzicami i od lat mam z nimi problemy.co zlego to ja,nikt inny!ale ja sobie niedam wejsc na glowe.Kiedys bylam mila,spokojna i mysleli ,ze trafili na glupia,mloda kobietke,az sie zdziwili,bo pokazalam pazurki.Cale szczescie,ze moj men,jest za mna i kocha synka,bo bym odrazu odeszla. Mysle,ze jestem silna kobieta,bo tyle co mnie nawyzywali jego rodzice i zrobili zla opinie w jego rodzinie,to sie w glowie niemiesci! Ja mowie wprost,ze nasz zwiazek wisi na wlosku.Bedziemy sie starac mieszkac sami,i jesli to niepomoze,to bedzie sie wypalac zwiazek do konca.Zycze ci duzo sily i wsparcia u znajomych.Zobaczysz,ze kiedys spojrzysz na to z dystansem. "NIE ZALUJ TEGO CO ZROBILAS,BO MOZESZ ZALOWAC,TEGO,CZEGO NIEZROBILAS"-moje motto,i zycie jest tylko w twoich rekach..mozesz osiagnac w nim wiele,ale nieboj sie probowac i isc naprzod,bo umknie nam wlasne szczescie. |
2006-05-08, 08:21 | #312 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: wcześniej Mysłowice, teraz Jaworzno
Wiadomości: 12 812
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
sama nie wiem do końca co myśleć o całej tej sytuacji... na pewno nie wiemy wszystkieog,nie wiemy co i jak... mimo,że przejżałam dokladnie caly wątek... wiesz jakie najlepsze byloby teraz rozwiazanie? gdyby na twojej drodze pojawil sie KTOŚ... ktos dobry, czuly, kochany, nie naciskajacy na nic, ktos po prostu, kto z czasem moze przerodzić sie w KOGOŚ! moze na dana chwile,to jest ciezkie do wyobrazenia, ale do wykonania nawet serce samo tutaj sie odnajdzie
|
2006-05-08, 17:35 | #313 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Skoro by istniała potrzeba jakiegoś zewnętrznego bodźca, jakiejś innej zupełnie osoby, jakiegoś wsparcia, skoku adrenaliny, żeby podjąć decyzję, to oznaczałoby tylko jedno, że Kasandra nie dojrzała do podejmowania decyzji, nie dojrzała do dorosłości i samodzielności, a skoro tak, to dlaczego całą winę za nieudany zwiążek zrzuca na partnera i jego niedojrzałość. Tak naprawdę nie bardzo wiemy z jakimi oczekiwaniami wzajemnymi weszli partnerzy w ten związek i kto czemu jest winien.
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-05-08, 20:22 | #314 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: wcześniej Mysłowice, teraz Jaworzno
Wiadomości: 12 812
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
no to prawda... dobrze napisalas, ja wprawdzie odnioslam wrazenie,ze to jego i tylko jego wina... ze to on wszystko zagubil,ale nie wiemy dokladnie jak to wszystko bylo... taka prawda, wiemy tylko to co opisuje ONA... nie mamy mozliwosci dowiedzenia sie czegokolwiek od NIEGO... ale kazdy oczyszczal by swoje imie,taka prawda... i tylko oni oboje wiedza jak ejst naprawde
|
2006-05-09, 06:51 | #315 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Zgadzam sie z wami kolezanki!!Niemozna obwiniac jednej strony.Ja podalam tylko przyklad wzorcow,ale niestety kazdy z nas ma jakies obciazenia emocjonalne z przeszlosci i aby zwiazek sie udal,trzeba pracowac nad nim,a do tego dwie osoby musza byc chetne.Zdarzaja sie zwiazki,gdzie dwie osoby sa bardzo swiadome siebie,samodzielne i maja wysokie poczucie wlasnej wartosci....a sa zwiazki gdzie trzeba uzdrawiac siebie,by milosc mogla rozkwitnac,wiem cos o tym.
Najgorzej jesli jedna osoba do tego darzy,a druga jest w inym swiecie..oj ciezko jest taki zwiazek utrzymac i czesto sam umiera. |
2006-05-17, 18:08 | #316 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam ponownie, zgadzam sie z wami dziewczyny , nie twierdze , ze jestem bez winy bo tez posiadam wady. Ale , zeby stworzyc udany zwiazek trzeba checi obojga partenerow. Starałam sie , walczyłam o ten zwiazek. Jak bym go nie zakonczyła to wyladowała bym w wariatkowie. Miarka sie przebrała. To była wegetacja , nie zycie, zwłaszcza ze bylismy dopiero 1,5 roku po slubie. Dawałam szanse mezowi na poprawe, na słowach sie konczyło , wszystko wracało po dwoch tygodniach do normy. Gdy był na swietach w Polsce dowiedziałam sie od niego , ze on nie okazuje uczuc , ze nie pokaze swojej miłosci bo kobieta to wykorzysta i go zniszczy. Byłam w szoku i wtedy zrozumiałam dlaczego traktował mnie obojetnioe , skapił uczuc. 15 maja była nasza druga rocznica slubu. Bardzo mi ciezko było. Maz dzwonił płakał, prosił zebym nie odrzucała jego miłosci,zebym szanowała obraczke. Napisał mi sms ze nie szanuje naszego zwiazku. A ja sie pytam czy on mnie szanował przez te wszystkie lata?? Traktował jak bezpłatna słuzaca, jak kogos z kim musi byc na siłe, był ze mna bo było mu dobrze, bo byłam dobra kandydatka na zone. Teraz jest w drodze do Polski , chce porozmawiac, moze ten ostatni raz.Ciezko było mi dojrzec do tej decyzji , ale wiem czego chce . Nie chce wracac do tego co było , nie chce takiego zycia. I niestety nie wierze , ze maz sie zmienił , ze moze mi zapewnic szczesliwe zycie przy swoim boku.Wiem , ze znow bedzie mi ciezko jak przyjedzie , ale to juz bedzie ostatnia nasza rozmowa. Maz twierdzi , ze mnie kocha i dlatego jest przekonany ze nam sie uda, ale chyba nie wie czym jest prawdziwa miłosc...
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) Edytowane przez Kasandra79 Czas edycji: 2006-05-19 o 17:59 |
2006-05-19, 16:04 | #317 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Ja juz w tej chwili tez niewiem czym jest milosc,ale wiem czym niejest.Osoby ktore sa ze soba juz jakis czas,nagle czuja oslabienie pociagu,namietnosci..przy chodzi rutyna i wtedy powinna rozwinac sie milosc na wyzszym poziomie i inaczej mowiac prawdziwa przyjazn.Mysle,ze wtedy wazny jest szacunek do partnera i do jego wyborow i wspieranie sie..mowienie o uczuciach,obawach,marzeni ach..jak tego niema i obydwoje niestaraja sie otwierac,obnazac to nic z tego..wiem cos o tym.W moim zwiazku sie polepsza...mamy synka a ja mowie czesto wprost,ze albo zaczniemy pracowac nad soba albo bedzie koniec.Albo poskutkuje albo czs budowac zycie od nowa.Tobie Kasandro tez tego zycze,bys dostala sil z "Gory" by isc dalej.Pozdrawiam
|
2006-05-22, 08:20 | #318 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Podlasie
Wiadomości: 100
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
No ręce opadają.... Rozumiem, że decyzja o rozwodzie jest piekielnie trudna i trzeba ją dobrze przemyśleć, ale na tym forum rozważasz ją już pół roku. Przez ten czas zdecydowałaś się na to przynajmniej dwa razy i wycofywałaś po czym żałowałaś. Uczysz się na błędach czy nie? Czego ty się spodziewasz? Że stanie się cud i twój mąż zmieni osobowość? Wybacz ale to delikatnie mówiąc naiwne, a ty nie jesteś nastolatką. Może przepraszać cię potrafi, ale trwać z tobą w związku- nie. Ty z nim też nie. Chyba, że odpowiada ci jednak rola poniewieranej służącej, bardziej niż singla. On cię inaczej kochać nie będzie, po prostu tego nie umie. Możliwe, że cię kocha (jak pisały dziewczyny znamy tylko twoją wersję), ale nie będzie tego okazywał tak jak tego oczekujesz. Jesteście dwa lata po ślubie, to jest początek małżeństwa, dalej będzie tylko gorzej, bo nie umiecie się porozumiewać. Może szansą byłaby terapia małżeńska, ale nie da się jej przeprowadzić na odległość, a wątpię, aby twój mąż był w stanie podjąć wysiłek powrotu do Polski i pracy nad wami dłużej niż tydzień. Nie ma rady, ktoś z was musi być mężczyzną, wychodzi na to , że ty. Trzymaj się
|
2006-05-25, 02:24 | #319 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 4
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro piszesz tym razem że jesteś pewna decyzji. Kilka dni temu byłas rozgoryczona.
Pisałaś że kochasz męża i że potraficie miło spędzić czas. Faktycznie potykacie sie chyba o kretowiska a nie o góry. Decyzja o rozwodzie jest bardzo trudną decyzją. Chcesz odejść od człowieka którego kochasz? Piszesz nawet, że możecie znaleźć też wspólny język. Jesteście już ze sobą długo i wasz związek był zawarty z miłości, a to jest to całkiem inna sprawa niż związki z konieczności. Takie właśnie to związki z rozsądku rozsypują sie najczęściej. Tak samo twoje dzieci powinny przyjśc na świat z miłości a nie tylko z rozsądku. Jeśli kochasz partnera to nie zapomnisz o nim. Ja chciałam odejśc od męża. W nasz związek wkradła sie rutyna i straciliśmy wspólny język. Potem już tylko o krok do cichych dni i sprzeczek. Myślałam o swoim szczęściu. Poznałam kogoś i chciałam odejść. Wtedy byłam prawie na 100% pewna że robie dobrze. Wyprowadziłam sie nawet z domu, a mój rozwód miał być tylko formalnością. Dziś wiem że to była tylko chwilowa fascynacja i zauroczenie a mąż jest tą osobą którą naprawde kocham. Wróciłam do niego. Mój mąż sie zmienił i ja sama sie zmieniłam. Zaczęliśmy bardziej siebie doceniać i szanować. W końcu jest tak jak powinno. Teraz wiem że jest on ta osobą której oddałam serce. Dziś jesteśmy szczęśliwą rodziną. Mamy 2 letnią córeczke, która umocniła nas jeszcze bardziej w naszej miłości i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Dlatego nie do końca sie zgodze z Tobą że miłość w życiu nie jest najważniejsza. Owszem jest! A wiem że go kochasz, więc nie stójcie z założonymi rękami czekając na siebie. Zburzcie więc te kretowiska o których piszesz. wyciągnij może też ręke. Wasze życie zależy tylko od was samych, więc nie utrudniajcie go sobie. Przestańcie sie ranić i wzajemnie oskarżać. Sprwacie by wróciły dobre czasy o których pisałaś. Chyba sami nie wiecie jaką macie szanse. Pamiętaj że rozwody są dla małżeństw totalnie wypalonych gdzie nie ma już miłości, szacunku, a w zamian za to są tylko upokorzenia. |
2006-08-17, 21:06 | #320 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 349
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
odswiezam watek co u ciebie kasandro? czy juz sie wszystko wyjasniło?
|
2006-08-18, 17:32 | #321 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam... nie wiem co mam wam napisac. Własnie wrociłam znad morza, musiałam tam pojechac, pozegnac sie z przeszłoscia... to było nasze morze, wspolne wakacje , oswiadczyny na plazy... Pojechałam tam i wyrzuciłam do morza pierscionek zareczynowy, musiałam to zrobic. Duzo sie wydarzyło od ostatniego mojego posta. Az nie wiem od czego mam zacząc, nie wiem czy jestescie chetne to czytac ? Poczekam na wasz odzew i wtedy napisze...pozdrawiam goraco.
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-08-18, 20:00 | #322 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-02
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
jestem ciekawa podczytuje o twoim problemie
__________________
hmm...mówię Wam w sekrecie Mieszkam w Elfolandii |
2006-08-18, 20:02 | #323 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 958
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
no pisz, pisz ja też chcę wiedzieć co i jak...
__________________
Niegrzeczna Mamuśka |
2006-08-18, 20:35 | #324 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
hmm chciałabym znac zdanie wasze na pare moich problemow zwiazanych z moim "mezem" ale nie chciałam was juz zanudzac.No ale opowiem jedna historie, wypowiedzcie sie co o tym myslicie. Moj maz prosił mnie , zebym podpisała mu papiery o przydział mieszkania. Jako młode małzenstwo ma wieksza szanse na dostanie, ale przez 10 lat nie moze go sprzedac. On dobrze wie, ze ja chce rozwodu. Prosił , błagał zebym mu pomogła , zebym chociaz to dla niego na koniec zrobiła . Zastanawiałam sie... ale znajac go dobrze, wiedzac jak postepuje.Mieszkajac ze mna nie płacił rachynkow, mielismy ciagle długi. Bałam sie.... odmowiłam. Nagle wrocił z Anglii... spotkałam sie z nim. Dowiedziałam sie , sprytem, ze jest ciezko chory na serce. Wiem , ze miał problemy jak był mały . Dalej prosił , zebym podpisała te papiery. Jego argumentem było to , ze bedzie potrzebowal kase na leczenie , ze nie moze kupic mieszkania , tylko jak ma szanse je dostac to chce zebym mu pomogła. hmmm spotkałam sie z nim , odmowiłam. Juz nie mowił o mieszkaniu , dalej błagał zebym wrociła , ze mnie kocha,ze nie chce byc z nikim innym . Było mi go zal.Pojechał na badania na koniec Polski .Myslałam o nim ,bałam sie o niego. Jak tam jechał to mowił , ze jak bedzie dobrze to nie pozwoli mi odejsc, a jak bedzie zle to da mi juz spokoj. Czekał na wyniki , czekałam na jego telefon. Nie odpisał, dzwoniłam nie odbiera moich telefonow. Jutro jade w gory, poprzebywac ze swoimi myslami, jest mi ciezko.... po powrocie składam pozew......
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-08-19, 19:30 | #325 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-02
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Jestem nie ufna więc podejrzewam że twoj facet kombinuje i cwaniakuje.Nie wiem jak można sprawdzić czy zależy mu na Tobie czy mieszkaniu.Nie odbiera telefonow hmm..może chce abyś myślala i się denerwowala.Spróbuj zadzwonić do jego rodziny, dowiedz się czy wszystko u niego ok.
Jeśli złożysz pozew to wiedz że czeka Cię ostra przeprawa,wywalanie brudów i oczernianie,obwinianie itd. Pytanie czy jesteś gotowa? Roz-ter-ko doradz jak jest na takich sprawach,pomożesz w tej kwestii?
__________________
hmm...mówię Wam w sekrecie Mieszkam w Elfolandii |
2006-08-20, 09:23 | #326 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 958
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Ja bym też do końca w te jego "sercowe" historie nie wierzyła, a zresztą chory nie chory , przecież nie zostaniesz z nim z litości
__________________
Niegrzeczna Mamuśka |
2006-08-21, 19:46 | #327 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandor dobrze to nie wyglada. Ja mam skomplikowana droge zyciowa, ale nie bylo tak zle, mimo roznych przykrosci jakie nam sie zdarzaly, zeby moj maz powiedzial mi ze ma mnie gdzies. Owszem bywa, ze nie chodzimy razem do kina, czy ja jade z kolezanka sama w gory, bywa ze czasami mam dosc zycia z dlugami i facetem ktory codziennie gra w diablo. Ale nigdy mnie nie obrazil, nie zranil, jezeli juz to nie celowo. prawie sie rozwiodlam po poltorej roku malzenstwa i byciu razem okolo 5 lat przed. Ale zaczelismy rozmawiac i sami sobie pomoglismy... bo chcielismy jednak ratowac nasze zycie.
Nie wiem, moze Twoj maz nie dorsol do malzenstwa. Moze trzeba nim wstrzasnac mocno (czyli zlozyc pozew , ktory zawsze mozna wycofac). Nie wiem, ale wiem ze przykre jest to jak Cie traktuje. Nie zasluzylas na to. |
2006-08-24, 21:35 | #328 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 234
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro składam ci najgłębsze wyrazy współczucia. Twoja historia to już komedia. Za kogo ty wyszłaś?? Daj sobie spokój! Ty jesteś zakochana, ale chcesz skończyć to małżeństwo, bo cierpisz i nie dostałaś tego co oczekiwałaś. Ten twój mąż nigdy nie dorośnie. Te jego gierki są śmieszne, a tytak się miotasz (rozumię to), że nie możesz normalnie ocenić sytuacji. Czy on coś poświęcił dla ratowania małżeństwa, poza dziecinnymi intrygami? Nie lituj się nad nim, bo tym samym skrzywdzisz siebie!! On ciebie prosi w zwiazku z mieszkaniem?? Dziewczyno bądź rozsądna, co najwyżej podpisz intercyzę, żeby nie pozostawił po sobie pamiątki w postaci komornika. Kończ jak najszybciej to małżeństwo. Są to moje mocne słowa, ale nie umię delikatniej tego powiedzieć. Nic z tego nie będzie, napewno ty z nim nie będziesz szczęśliwa. Jeśli nie wierzysz idź do dobrego psychologa i niech postawi diagnozę na to jego postępowanie. Fachowo nie można psychologom doradzać i jednoznacznie proponować rozwiązania, ale są wyjątki - mój psycholog tak zrobił. Nazwał po imieniu to co robił mój były i powiedział, żebym jak najszybciej się rozwiodła. To było nie etyczne zachowanie pani doktor, ale będę jej wdzięczna do końca życia za to że skróciła moje cierpienia i rozważanie rozwieść sie czy ratować małżeństwo. U mnie była sprawa oczywista i daję tobie słowo, że u ciebie też. Nie uda ci się zrobić dobrego męża z tego człowieka. Poddaj się, bo i tak przegrasz. Wykorzystaj ten czas na otrząśnięcie się po rozwodzie niż na obecne rozterki. Takie akcje twojego mężulka mogą się skończyć twoją chorobą - prawdziwą. Uciekaj od tego człowieka jak najdalej i jak najszybciej. Byłam też w podobnej sytuacji i nie wyobrażałam sobie życia bez mojego ex, a życie sie toczy i to całkiem nieźle.
To do ... wizażanek Proszę mnie nie atakować za moje rady, bo nie będę miała czasu na bronienie się (innym razem zapraszam). |
2006-08-25, 11:10 | #329 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Właśnie wychodze z domu ide do sądu złożyć pozew.Mam lekkiego stresa. Napisze wiecej jak wroce , bo rece mi sie trzesa. Juz trzy razy pisałam tego posta i ciagle cos zle nacisne. Trzymajkcie kciuki, zebym nie uciekła.
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-08-25, 11:43 | #330 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 3 187
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Mam nadzieję Kassandro, że nie zawrócisz w połowie drogi do sądu i kiedyś w połowie drogi do rozwodu. Z chęcią przełożyłabym Cię przez kolano i wlepiła porządnego klapsa -trochę mnie już zniecierpliwiłaś Może raz na zawsze podjęłabyś decyzję, bo mam wrażenie że już Twój małżonek lepiej wie, czego chce Oczywiście te słowa to żart mający na celu rozluźnić nieco ostry wydźwięk tego posta. Nie zamierzam w praktyce podnosić na nikogo ręki i proszę nie traktować tego jako realnych gróźb rękoczynu! Ps. W ramach mojego małego happy endu, chciałam dodać, że obecnie jestem z mężczyzną uznawanych przeze mnie i przez innych za ideał. Po ponad dwóch latach związku, wadą, jaka u niego najbardziej mi przeszkadza, to chrapanie. W przyszłym roku bierzemy ślub. Dziękuję Bogu i swemu zdrowemu rozsądkowi, że miałam odwagę zakończyć nieudane związki (a doprawdy za drugim razem nie zastanawiałam się już długo) i wciąż nadzieję na szczęście. Jak widać była to słuszna decyzja. Taka zawsze jest. Pss. Rozumiem co Smirky miała na myśli. Choćby sam Zeus piorunem w moją głowę celował, za to co napisałam, zdania nie zmienię. Moje jest takie, jak wyżej - poparte moimi doświadczeniami. Wasze może być inne - Wasze prawo. Ale zaznaczam, że dyskusja ze mną po to, bym moje zmieniła, albo po prostu obrzucenie go błotem, nie ma sensu. Szanujmy się! |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:11.