nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2006-08-29, 22:12   #1
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31

nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?




Tak, po prostu confused... o co chodzi... jesteśmy razem.. 5,5 roku... Mamy po 21 lat.
Nasza miłość była po prostu prawie idealna (prawie, bo nic nie jest idealne w 100% ). Na początku zwykłe "szczeniackie" zauroczenie... zakochanie, zwał jak zwał. Po jakimś czasie zaczęliśmy czuć coś więcej. Świat zewnętrzny przestał dla nas istnieć. Uważaliśmy, że ludzie są nam zbędni, do niczego nie potrzebni, że jesteśmy samowystarczalni.
Zanim zaczęliśmy być razem miałam mnóstwo dobrych znajomych, takich lepszych... których mogłam wówczas spokojnie nazwać przyjaciółmi, gdybym tylko ich dostrzegała... Moje życie podobało mi się bardzo, poszłam do liceum, miałam dużo nowych znajomych, bawiłam się z nimi na fajnych imprezkach, ale nie tylko. Spotykaliśmy się w różnych miejscach i było fajnie. Tak poznałam mojego TŻ. Z czasem, jak już wspomniałam, odsunęłam tych ludzi. Im bardziej oni chcieli przekonać mnie, że odsuwanie się od ludzi jest złe, tym bardziej ja się odsuwałam, buntowałam, chciałam być przekorna. Było mi bosko z moim TŻ. Kiloro z nich dość wytrwale walczyło. Z moją najlepszą przyjaciółką straciłam kontakt. TŻ był zazdrosny o wszystkich więc chciałam mu pokazać że będę tylko jego, jak i on dla mnie.
Tylko że z natury ja jestem osobą, która lubi mieć wokół siebie ludzi, uwielbiam rozmawiać, rozwiązywać wszelkie problemy czy sytuacje rozmawiając, dyskutując. A mój TŻ to zupełne przeciwieństwo. Antytowarzyski domator, nie lubi rozmawiać, woli posiedzieć w milczeniu.
Ale ja to rozumiem, taki jest i już.
Taki stan trwał ze 2, może 3 lata... potem oboje trochę zaczęliśmy sie otwierać na ludzi, znajomych. Ja na tyle bardziej, ze obecnie mam o wiele więcej znajomych niż on. On twierdzi, że nie ma takiej potrzeby.
Miałam później takie dziwne akcje, że spotykałam się ze znajomymi swoimi kiedy chciałam czy kiedy oni mnie potrzebowali, tylko wtedy gdy akurat TŻeta nie było, pracował itp. Nie dlatego, że on mi nie pozwalał. Dlatego, że nie chciałam, żeby on był sam, martwiłam się co on będzie robił beze mnie...
Przez cały ten czas miewałam różne wątpliwości, pojawiali się nowi ludzie, faceci, którzy się mną interesowali. A ja byłam wierna. I jestem wciąż..
Mój TŻ miewał bardzo złe napady agresji. Nie bił mnie. To było takie psychiczne męczenie... Po ostatnim, ktory był dobrych kilka miesięcy temu, nie obiecał że juz tak nie zrobi. Powedział mi tylko: "Zobaczysz".
A ja mu powiedziałam, że na jeszcze jeden taki napad nie mam cierpliwości i nerwów. Straciłam swój honor przy nim. Nie wiem tylko co zrobię jeśli taki się znów przytrafi. Od roku mieszkamy razem w jednym pokoju.
Od dawna czułam, że wiele mi w życiu brak. Brak mi ludzi. Więc powoli doszłam do takiego stanu, że wychodzę kiedy chcę z kim chce i jest OK. TŻ nie ma nic przeciwko i jest fajnie.
Ja zawsze uwielbialam tańczyć. A mój TŻ w ogóle nie. Bardzo mi brakowało tańca, a jego później już nie moglam wyciagąć gdzieś.
W te wakacje postanowiłam, że w takim razie sama będę chodzić sobie tańczyć do klubu z kumpelami. Zaczęłam chodzić, zaczęłam żyć bardziej intensywnie i co? I poczułam, że żyję! A nie tkwię bez ruchu w jednym suchym i nudnym punkcie.
Poznałam nowych ludzi. Fajnego chłopaka, z którym się bawiłam obłędnie...nigdy w życiu jeszcze tak się nie bawiłam jak z nim. Ale wciąż jestem fair wobec mojego chłopaka.
Jak już pisałam, to ja miałam różne myśli. Często ostatnio zastanawiam się jak to właściwie jest z tą miłością. Kiedyś, na samym początku naszego związku uparłam się że im wcześniej spotkm kogoś kto będzie mi bez reszty oddany do końca życia to już musi być TYM i na pewno nim będzie. Uważałam, że to cudownie, ze tak szybko go znalazłam. Mój TŻ tak samo uważał i teraz uważa.
Wiem, że on mnie bardzo kocha, widzę jak się stara... i wiem,ze on chce być ze mną tak zawsze.
A ja osttanio mam tyle wątpliwości.. odkąd poczułam trochę wolności, zabawy, której nie miałam właśnie w takich latach swojego życia, które powinny być jedną wielką zabawą, nic nie wiem. Zastanawiam się nad tym wszystkim.
Z jednej strony on mi jest szalenie oddany i wiem, że tkai będzie zawsze. Po prostu to wiem.
Z drugiej... tak bardzo różnimy się od siebie...
Nie umiałabym zerwać tego związku.... 5,5 roku razem... przecież to ta cała bardziej "dorosła" część mojego życia. I jego również...

Nie wiem co mam ot ym wszystkim myśleć. Ciekawe, czy ktoś wytrwały dotarł do końca moich wypocin
Chętnie poczytałam Wasze opinie na temat związków..może Wasze doświadczenia.. jakieś rady...
Bardzo mi tego trzeba. Czuję się okropnie rozdarta... Nie wiem co do niego czuje A przykro mi jak tak myślę, bo czuję że to nie jest okej wobec niego. Bo on mnie tak kocha....

To takie chaotyczne co pisałam... uznam to za sukces, jeśli ktoś zrozumie ogólną message płynącą z powyższego tekstu...
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 22:28   #2
Ryfka
Zadomowienie
 
Avatar Ryfka
 
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 1 662
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Byłam w podobnej sytuacji-TŻ poznany w liceum, miłość po wsze czasy, nieustanna euforia i motylki. Później coraz trudniej, coraz gorzej. Brakowało mi tego- tej zabawy, byłam przerażona że młodość przecieka mi przez palce, że nie mogłąm robić czegoś bez kontroli. Miałam przyjaciół, owszem, ale widziałam że każda moja impreza bez niego to dla niego cios. Bo na imprezach będę tańczyć i poznam kogoś, najlepiej siedź w domu, Twój rycerz zastąpi Ci cały świat. Rozstałam się z nim po trzech latach związku i teraz, pół roku od rozstania, mogę powidzieć-odżyłam. Wycisnęłam moją młodość jak cytrynę, szalałam i nie myślałam o konsekwencjach, flirtowałam i chodziłam na niepoważne randki, tańczyłam z kim chciałam i jak chciałam. I jestem pewna, że w starości będę miała co wspominać Pomyśl o sobie Ingrid, czasami warto
Ryfka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 22:36   #3
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

To by nie było rozsądne z mojej strony...
Powiedzieć mu: Dość ja odchodzę, bo chce mi się bawić, poznawać nowych facetów, zobaczyć jak to jest z kimś innym.

Bardzo wcześnie zaczęliśmy traktkować nasz związek poważnie.. bardzo poważnie... Oboje.
On go do teraz tak traktuje, ciągle podkreśla że jestem jego Jedyną.
Nie ma nic przeciwo moim imprezom, wypadom ze znajomymi.
Czuje się lekko zagrożony więc przelewa na mnie więcej czułości, miłości.

A mnie się to troche nudzi... a czasem sobie myślę ze mogłabym się wybawić a potem wrócić do niego? A jeśli nie znajdę drugiego takiego oddanego? Już pal licho takie różnice charakterów, inne potrzeby na spędzanie czasu... ale to oddanie bezgraniczne, wierność...


Ale czy chciałabym spędzić z nim całe życie? Dlaczego ja już o tym całym zyciu mysle i dlaczego myślałam o tym w wieku zaledwie 16 lat ?
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 23:21   #4
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

właściwie to ja sama nauczyłam go tej bezgranicznej miłości i oddania.. sama tego tak bardzo potrzebowałam...
a teraz brak mi wolności, a teraz chciałabym znów bardzo intensywnie przeżywać życie....

jedyne co mogłabym zrobić, to sprawić aby w jego głowie nastąpiła wielka rewolucja myśli i w sercu uczuć. Aby on poczuł to co ja teraz.
Niewykonalne.
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 23:39   #5
5th.element
Raczkowanie
 
Avatar 5th.element
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: londyn
Wiadomości: 67
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

wiesz ingrid, moja przyjaciółka jets teraz w bardzo podobnej sytuacji. z tym że jest z facetem swoim 2 lata, a nie 5. i ma takie same myśli jak twoje i przegadałyśmy bite kilkanaście godzin na ten temat i przewałkowałyśmy jej sytuacje tysiąckrotnie i niestety chyba w takiej sytuacji nie można nikomunic doradzić. bo tak naprawdę tylko ty wiesz, co jest dla ciebie najważniejsze i tylko ty możesz sobie sama ułożyć priorytety.. strasznie mocno trzymam za ciebie kciuki i mam nadzieję że wkrótce ci się wszystko wyklaruje..
__________________
www.animalsmatter.org
5th.element jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 23:41   #6
asia^^
Zadomowienie
 
Avatar asia^^
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 1 161
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Ja bym po prostu to przeczekala.
Zawsze odrobina innosci i poznanie nowych rzeczy, doznan jest ciekawe, interesujace. Wierze, ze fascynuje Cie "nowe" zycie. Pewnie jestes jeszcze mloda.
Ale skoro sie kochacie to bedziecie razem i za kilkanascie lat, a wtedy juz nie beda interesowac Cie dyskoteki, tylko prawdziwe zycie. Dom, rodzina, spokoj. I mysle ze to jest najwazniejsze...

Powinnas miec przyjaciol. Spotykac sie z nimi. Umow sie z TŻ, ze bedziesz wychodzic na dyskoteki np raz w tygodniu. Kompromis jest najlepszy.

Pozowdzenia

I pamietaj, ze milosc przezwyciezy wszystko, a nie warto niszczyc 5 lat dla moze chwilowego zauroczenia czyms nowym
asia^^ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 23:42   #7
Chasma
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 8
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Oh Ingrid , spadłaś mi z nieba i pocieszyłaś
Ja przeżywam niemalże identyczną sytuację, tylko, ze jestem w trakcie "odrzucania" przyjaciół...
Z moim TŻ poznaliśmy się rok temu.. I tak samo: motylki w brzuchu, przyspieszone bicie serca i miłość aż do końca świata... Jeszcze na początku mojego bycia z nim, mielismy obydwoje wianuszek znajomych. Teraz czuje,ze nie mam nikogo. Sama pomału pomału odwracałam się od wszystkich i TZ też. Wydawało nam się że do szczęścia potrzebujemy tylko siebie: ciągle byliśmy razem, wszytsko razem, tacy właśnie 'samowystarczalni'. Już po niecałym roku wiedziałam,że to nie tego szukam. Że brak mi babskich wieczorków, szaleństw ze znajomymi...
Mój TŻ też miał napady agresji... (mimo tego, że to dopiero rok razem..). Ale cóż począć, kocham go. I nie potrafię ani go rzucić, ani ranić. Podobnie jak Ty, Ingrid, wychodze gdzieś z koleżankami tylko jak TŻ jest czymś zajęty, albo jak go nie ma, bo serce mnie boli jak wiem, ze jest sam... : ( I to jest, tak mysle, taka toksyczna trochę miłość. Nie potrafię go zostawic. Jestem od niego uzależniona i wiem,ze będzie mi wierny cały czas. Kocham go na jakiś taki chory sposób i nie mam pojęcia co robić, ponieważ wiem,że nie takiego życia pragnę i nie takie chcę wspominać za 50 lat....
Chasma jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2006-08-29, 23:44   #8
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

5th. Element.. Bardzo Ci dziękuję

Mój problem polega na tym, że ja nie jestem w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji, zrobić krok, sama nie wiem w jakim kierunku.

Mam zerwać z chłopakiem, któremu takna mnie zalezy dla kilku uniesień i motylków?
Sama nie wiem czy te moje wątpliwości są tylko chwilowe i powierzchowne czy siedzą gdzieś bardzo głęboko i im częściej się ujawniają to tym większą siłę prezentują?

Ja sama nie wiem nic... Ja chyba potrzebuje, żeby ktoś mi powiedział o co w tym wszystkim chodzi..
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 23:53   #9
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez asia^^
Ja bym po prostu to przeczekala.
Zawsze odrobina innosci i poznanie nowych rzeczy, doznan jest ciekawe, interesujace. Wierze, ze fascynuje Cie "nowe" zycie. Pewnie jestes jeszcze mloda.
Ale skoro sie kochacie to bedziecie razem i za kilkanascie lat, a wtedy juz nie beda interesowac Cie dyskoteki, tylko prawdziwe zycie. Dom, rodzina, spokoj. I mysle ze to jest najwazniejsze...

Powinnas miec przyjaciol. Spotykac sie z nimi. Umow sie z TŻ, ze bedziesz wychodzic na dyskoteki np raz w tygodniu. Kompromis jest najlepszy.

Pozowdzenia

I pamietaj, ze milosc przezwyciezy wszystko, a nie warto niszczyc 5 lat dla moze chwilowego zauroczenia czyms nowym
Mam niecałe 21 lat
I faktycznie tak jest, chodze na dyskoteki raz w tygodniu. Jest swietnie. Gorzej z tym ze przez nastepny tydzien mysle tylko o tej dyskotece i o tym jak to swietnie bedzie...
Mam przyjaciol. Spotykam sie z nimi kiedy chce..
Jakos tak nie po kolei mi to wszystko przyszlo. Bo kiedy zaczynaliśmy być razem... to myśleliśmy właśnie o takim poważnym życiu, o domu, rodzinie, dzieciach...
A teraz nawet o tym myśleć nei chcę!

Martwią mnie tylko te motylki wobec innych ciekawych facetów..
Nie chcę być nie fair wobec mojego chłopaka.Ale czasem nie wem czy to to czy nie to....

Może faktycznie to minie... Kurcze..
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-29, 23:58   #10
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez Chasma
Oh Ingrid , spadłaś mi z nieba i pocieszyłaś
Ja przeżywam niemalże identyczną sytuację, tylko, ze jestem w trakcie "odrzucania" przyjaciół...
Z moim TŻ poznaliśmy się rok temu.. I tak samo: motylki w brzuchu, przyspieszone bicie serca i miłość aż do końca świata... Jeszcze na początku mojego bycia z nim, mielismy obydwoje wianuszek znajomych. Teraz czuje,ze nie mam nikogo. Sama pomału pomału odwracałam się od wszystkich i TZ też. Wydawało nam się że do szczęścia potrzebujemy tylko siebie: ciągle byliśmy razem, wszytsko razem, tacy właśnie 'samowystarczalni'. Już po niecałym roku wiedziałam,że to nie tego szukam. Że brak mi babskich wieczorków, szaleństw ze znajomymi...
Mój TŻ też miał napady agresji... (mimo tego, że to dopiero rok razem..). Ale cóż począć, kocham go. I nie potrafię ani go rzucić, ani ranić. Podobnie jak Ty, Ingrid, wychodze gdzieś z koleżankami tylko jak TŻ jest czymś zajęty, albo jak go nie ma, bo serce mnie boli jak wiem, ze jest sam... : ( I to jest, tak mysle, taka toksyczna trochę miłość. Nie potrafię go zostawic. Jestem od niego uzależniona i wiem,ze będzie mi wierny cały czas. Kocham go na jakiś taki chory sposób i nie mam pojęcia co robić, ponieważ wiem,że nie takiego życia pragnę i nie takie chcę wspominać za 50 lat....
Doskonale Cię rozumiem. Z tym, że ten etap mam już (na szczęście!) za sobą. Umawiam się z kim chcę i kiedy chcę i TŻ nie ma absolutnie nic przeciwko. Mówię mu, że mam taką potrzebę i ochotę i już. Jest ok. On po prostu tak często nie potrzebuje spotykać się z ludźmi.
To samo jest z imprezami.. bez problemu chodzę bez niego. On nie lubi tego typu imprez, nie lubi tańczyć, więc ja chodzę sama.
Wiesz, on mi pomógł w tym trochę jak na przykład wolał raz zostać w domu z rodziną bo coś tam, bo poszedł z kolegami na rower, bo prosili, bo nakrzyczał na mnie, że chcę go mieć ciągle przy sobie. Skoro on nie robi wszystkiego ze mną, to ja tez nie muszę! Ja za bardzo chciałam mieć każdą część jego dla siebie. I to się obróciło przeciwko mnie!
Wiem, że on nie wyobraża sobie swojego życia beze mnie, ale tak naprawdę to ja sobie sama umyśliłam, że jemu źle beze mnie jest
Czy u Ciebie nie jest tak samo ? Że to bardziej Twoje myśli, że nie chcesz go zostawić sama?

Problem się pojawił u mnie teraz... bo mam dużo wątpliwości.. Jak pisała Asia, najlepiej chyba je przeczekać.
Albo po prostu nie myśleć o niczym tylko żyć.. nie wyciągać wniosków.. a czas pokaże?
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-30, 00:46   #11
talla
Raczkowanie
 
Avatar talla
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 284
GG do talla
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Nie wiem, czy powinnam zabierać głos w tej sprawie... Mogę Ci powiedzieć, jak zrobiłam ja.
Spotykałam się z pewnym chłopakiem dwa lata i to był mój rekord nad rekordy, totalnie się zakochałam. Byłam zaślepiona jak wiele dziewczyn...Zresztą to nie tylko nasza babska cecha.
Zawsze lubiłam tłum, to cudowne uczucie bycia w centrum zainteresowania, szaloną zabawę, nowe doświadczenia, przygody. A mój (już były) TŻ był taki, jak Twój. Domator, spokojny...Nie lubił tańczyć. Każda impreza kończyła się kłótnią! Miałam tego dość. Wokół mnie było tylu ludzi, ale związek zazwyczaj trochę izoluje...Postanowiłam, że skoro są wątpliwości, to miłość gdzies się zapodziała-o ile w ogóle kiedykolwiek istniała! Zerwałam z tym chłopakiem, chociaż było mi bardzo szkoda tych dwóch lat...I było mi go żal..że sobie nie poradzi beze mnie (brzmi głupio), że będzie tak cierpiał. Mimo wszystko zakończyłam ten związek i teraz, pół roku od tego wydarzenia, mogę Ci powiedzieć, że to była zdecydowanie słuszna decyzja. Czuję, że żyję. Póki co nie chcę wiązać się z nikim, chcę posmakować tej wolności. Męczyła mnie zazdrość, spowiadanie się facetowi gdzie/z kim byłam.
Nie wiem, czy Twoja sytuacja jest taka, jak moja..Ale tak właśnie Cię zrozumiałam

Powiem Ci, że kiedy miałam wielkie wątpliwości co do przyszłości tego związku napisałam post tutaj na wizażu. I jedna z wizażanek pomogła mi pisząc: "zastanów się, czy chciałabyś, żeby ktoś był z Tobą z litości"

Litość to może duże słowo, ale ujęła to doskonale.

Napisz, co postanowiłaś..I życzę rozwiania wątpliwości! Trzymaj się ciepło
__________________
Nic nie jest niemożliwe!
talla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2006-08-30, 01:05   #12
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Talla.. tylko wiesz.. ja nie wiem czego naprawdę chcę.
Nie wiem co czuję - miłość? przyzwyczajenie?
Nie wiem czego chcę (ach ta głupia babska cecha..)... niby chciałabym poszaleć, robić co chcę, studiować tak jak się studiuje a nie myśleć tak cholernie poważnie o tym życiu, bo to już mi się znudziło!
Ale z drugiej strony nie wiem czy chcę poszaleć na chwile i wrócić do niego.
Czy chcę wrócić do niego, czy do kogoś nowego.

Póki co zafascynowana ogromnie jestem nowymi przygodami, ludźmi, imprezami... może chłopakiem... ale wiem, ze to tylko tak na chwile, na impreze... fajny kumpel...
Może po prostu mam nie myslec?

Aha.. no i teraz jestesmy na wakacjach oboje.. w pazdzierniku powrocimy na studia... do wspolnego mieszkania..
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-30, 06:12   #13
gotika1
Raczkowanie
 
Avatar gotika1
 
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: świętokrzyskie
Wiadomości: 383
GG do gotika1
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

ingrid_m - miałam podobną sytuację...na szczęście już z niej wypełzłam...blehh
Nieciekawie jest być w takim stadium ..wiem cos o tym, przeszłam niemalże to samo, z tym, że ja jestem z facetem 8 lat!!! Od początku był moim pierwszym jedynym i nadal jest. Mielismy sporo znajomych, potem juz mniej a teraz prawie wcale, ewentualnie jakieś też kochające się parki myślące tylko powaznie o planach życiowych. Nadszedł u mnie tak samo czas takich przemyślen jak u Ciebie. Zaczęło mnie męczyć jego towarzystwo, że ciągle tylko z nim i z nim i za każdym moim krokiem stał on... zobaczyłam, że moje życie to cały on i nic poza tym... Postanowiłam zrobić sobie mała przerwę w związku, trochę od niego odetchnąć żeby zobaczyć czy rzeczywiście mi tego trzeba tego luzu i samotności.. czy będę tęsknić itd..
Spotykaliśmy się codziennie i sypialismy ze soba, więc cięzko było mu nagle powiedzieć, ze dziś chcę być sama, ze niechcę się z nim widzieć..
Przebrnęłam przez to, nie spotykaliśmy się a ja zaczęłam zastanawiać się nad rozstaniem. Im dłużej się nie spotykalismy tymbardziej się oddalalismy od siebie, im bardziej widziałam, ze żyję i radzę sobie bez niego tymbardziej stawałam się obojętna do tego całego związku..
Postanowiłam się rozstać...
I dziwne..bo zaraz na drugi dzień zrozumialam tak nagle, ze zrobiłam bardzo źle..że mam człowieka który mnie kocha, rozumie, szanuje ... tak świetnie się dogadujemy..wróciłam... i nie żałuję . Przeżywamy wszystko tak jakby od nowa. Jakbyśmy się poznali. Jest to fascynujące. Taki kryzys sprawił, że teraz jakby mocniej odczuwamy swoją miłośc do siebie.
Ingrid, po prostu muisz od niego odetchnąć by zobaczyć jak długo jesteś w stanie bez niego być i czy wogóle jesteś w stanie?
Czy go kochasz? czy bedziesz tesknić? czy bedzie ci go brakowac?
zróbcie przerwę, nie spotykajcie się na jakiś czas.. mozę wtedy czas na osobno da ci do zrozumienia czego tak naprawde chcesz..
ja zrozumiałam ze chcę wrócić, bo jednak tak cholernie tego chłopa kocham że nic nie jest w stanie chyba teraz tego zmienić, może Ty dojdziesz też do takich wniosków..a może przeciwnych? Może lepiej Ci będzie samej..
Przemyśl na spokojnie, i zrób oddech...pozdrawiam serdecznie
gotika1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-30, 18:19   #14
lorelei*
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2003-05
Wiadomości: 71
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Oj, skąd ja to wszystko znam
Też już pisałam gdzieś tu o sobie kiedyś. Byłam w bardzo podobnej sytuacji i chętnie Ci napiszę jak to było ze mną Mam teraz 19 lat i 1,5 roku temu zerwałam z chłopakiem po 2,5-rocznym związku. Byliśmy w sobie szalenie zakochani, wszystko robiliśmy razem i, choć początkowo było to raczej coś jak szczeniackie zauroczenie, wybiegaliśmy daleko w przyszłość. Nie wyobrażałam sobie siebie bez niego, a jego beze mnie I tak też zresztą całe nasze otoczenie, dla którego byliśmy idealną parą. My akurat obracaliśmy się mniej więcej w tym samym towarzystwie, dlatego nie było problemów typu wyjście na imprezę... bo wszędzie chodziliśmy razem W końcu coraz więcej rzeczy w nim zaczęło mnie irytować, irytowało również to, że wszyscy uważają nas za wspaniałą parę, podczas gdy potrafiliśmy się nieźle pociąć; irytowało to, że nie jestem postrzegana jako kobieta, tylko zawsze jako jego dziewczyna... :/ Wiadomo, że dla niego akurat byłam tą najwspanialszą, najpiękniejszą i naj... o czym zresztą często mnie zapewniał, ale zwyczajnie przestało mi to wystarczać. Zaczęłam się powoli od niego uniezależniać, częściej imprezowaliśmy osobno - nawet w tych samych miejscach Tak jak ja byłam zazdrosna wcześniej, tak on wtedy zaczął mieć do mnie pretensje. Gwoździem do trumny był jednak ktoś nowy - chwilowa fascynacja, ale zawrócił mi w głowie tak, że w kilka dni podjęłam ostateczną decyzję i zerwałam z nim. Akurat ta fascynacja na dobre mi nie wyszła, długo mi się jeszcze odbijała, potem miałam przebłyski, by wrócić do mojej pierwszej wielkiej miłości Wciąż czekał na mnie z otwartymi ramionami, bo był we mnie totalnie zakochany. Ale to byłoby strasznie egoistyczne z mojej strony, więc nigdy tego nie zrobiłam i nie żałuję. Zamknęłam ten rozdział w swoim życiu definitywnie, przez pewien czas się "przyjaźniliśmy", a teraz nawet i to się rozpadło z jakiegoś głupiego powodu...

To rozstanie było dla mnie bardzo dobrą decyzją, uwolniłam się od ciężaru bycia "jego dziewczyną", mogę robić, co chcę, kiedy chcę, z kim chcę, korzystać z uroków młodości Na pewno go kochałam i tak, jak kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez niego (wiedzieliśmy nawet jakiego psa będziemy mieli), tak teraz nie wyobrażam sobie jeszcze życia z kimkolwiek tak na dłuższą metę...

Mogę Ci poradzić jedynie, żebyś zrobiła to, co czujesz... Banalne, wiem. Mogę tylko powiedzieć, że jeśli chcesz się z nim rozstać "na chwilę", żeby się wyszaleć, a potem wrócić... to złe rozwiązanie - bardzo nie w porządku wobec niego. Chyba że oboje podejmiecie taką decyzję. Ale, szczerze, ja nie potrafię sobie wyobrazić w moim związku takiej sytuacji - że odchodzimy od siebie na jakiś czas, robimy przerwę po to, by pobawić się z innymi ludźmi, pochodzić na imprezy...

Aha, i jeszcze jedno. Tak jak napisała talla, nie można być z kimś z litości - to naprawdę warto sobie wbić do głowy Jeśli masz być z nim, bo on Cię tak kocha... i myśleć o tym, jak bardzo chcesz spróbować życia bez niego - będzie to nie fair. Ja też tak myślałam - kurczę, przecież jak on sobie beze mnie poradzi, w końcu nie widzi świata poza mną...? Ale nie mogłam udawać, że wszystko jest ok. Generalnie to wiem, że popełniłam pewien błąd - nie podzieliłam się wcześniej moimi wątpliwościami z nim, tylko uznałam, że nie chcę już z nim być, po prostu i nie widziałam innego wyjścia jak rozstanie i sama się nie starałam już o to, by zmienić swoje nastawienie. Akurat wyszło mi to wszystko na dobre, z perspektywy czasu tak sądzę, ale mogło być równie dobrze inaczej, dlatego... Szczerze porozmawiajcie, zastanówcie się razem, co dalej i postaraj się zmienić również coś w sobie, jeśli naprawdę Ci na nim zależy. Może warto się poświęcić? A może nie? To już niestety najtrudniejsza decyzja, która należy do Ciebie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia
lorelei* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 09:44   #15
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Hmmm... gdyby to tylko było takie proste.. ot tak podejmij decyzje po ponad 5 latach związku....
Nie umiem podjąć decyzji. Wiem, że to nieodpowiedzialne chcieć się teraz bawić a potem wrócić do niego.
Jutro kolejna impreza na którą idę z przyjaciółką i mojemu TŻtowi się to nie bardzo już podoba - bo jak można tak często chodzić?
Sęk w tym że ja nie wiem czego naprawdę chcę. Czy jego, czy moje uczucie wygasło, czy przygasło.. nie wiem co się dzieje.
Co to w ogóle jest miłość? Jest tylko jedna jedyna? O co w ogóle w tym życiu chodzi?
Myślę sobie, że jedyną rzeczą jaką mogłabym zrobić (tak tak, wynika z mojego tchórzostwa i może perfidii?), to dokonać przemian w jego sposobie myślenia, tak jak to zrobiłam na początku naszego związku - wtedy to wpoiłam mu, że jest jedna jedyna miłośc na świecie, ze my jesteśmy dla siebie tylko. I on w to święcie wierzy.
Nie zrobię nic wprost.. nie umiem. Nie wiem czy chcę. Oczywiście wiem, ze zadna z Was nie powie mi tego czego ja sama nie wiem.

Od kilku dni zastanawiam się co by tu zrobić żeby odmienić ego sposób myślenia i postrzegania naszego związku. Może nie bezpośrednio... ale jakoś.. coś.. żeby on zrobił coś co przesądzi o tym co dalej...

ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 10:46   #16
koKOro
Zakorzenienie
 
Avatar koKOro
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez ingrid_m
Nie umiem podjąć decyzji. Wiem, że to nieodpowiedzialne chcieć się teraz bawić a potem wrócić do niego.
nawet nie nieodpowiedzialne, ale wg mnie bezlitosne i egoistyczne. Rozumiem, ze Twój TŻ nie spełnia Twoich wymagań, ale ludzkie uczucia to nie zabawka. A w tym momencie myslisz tylko o swoich, chcesz sie zabezpieczyc zeby miec gdzie wracac. Jesli chcesz wybrac zabawe to powinnas pomyslec o rozstaniu (oczywiscie piszac o wyborze zabawy mam na mysli to co piszesz wyzej, gdzie nie bierzesz pod uwage TŻ). Boisz sie byc sama, a zarazem chcesz szalec. Nie mozna miec wszystkiego.
Jestem w stanie zrozumiec, ze jest Ci zle w zwiazku z pewnych powodow i nie mam nic do tego, ale Twoje zachowawcze myslenie troche mnie uderzylo...
__________________
narysuj mi baranka...

zakorzenienie
koKOro jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 11:04   #17
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez koKOro
nawet nie nieodpowiedzialne, ale wg mnie bezlitosne i egoistyczne. Rozumiem, ze Twój TŻ nie spełnia Twoich wymagań, ale ludzkie uczucia to nie zabawka. A w tym momencie myslisz tylko o swoich, chcesz sie zabezpieczyc zeby miec gdzie wracac. Jesli chcesz wybrac zabawe to powinnas pomyslec o rozstaniu (oczywiscie piszac o wyborze zabawy mam na mysli to co piszesz wyzej, gdzie nie bierzesz pod uwage TŻ). Boisz sie byc sama, a zarazem chcesz szalec. Nie mozna miec wszystkiego.
Jestem w stanie zrozumiec, ze jest Ci zle w zwiazku z pewnych powodow i nie mam nic do tego, ale Twoje zachowawcze myslenie troche mnie uderzylo...
Wiesz co, myślę że odniosłaś się do czegoś co akurat nie ma żadnego znaczenia. Ale odniosłaś się do tego, bo to co napisałam było faktycznie nieprzemyślane i miałaś prawo się oburzyć.

Sprostuję - ja chcę tańczyć, wychodzić ze znajomymi (bez TŻeta bo onnie lubi) i być wierna mojemu TŻ. Jemu nie bardzo się podobają moje wyjścia, sa dla niego za często. A ja potrzebuję tego. Przez 5 lat naszego związku poświęciłam się bez reszty dla tego związku. Teraz odczuwam brak wielu rzeczy i ten brak uzupełniam.
Przez te nasze różnice stylu życia i bycia zastanawiam się czy on to ON, czy z nim chcę być czy wciąż czuję to co czułam....
Nie chce się baiwć jego uczuciami broń Boże.
Jestem fair wobec niego cały czas, ale mam mnóstwo wątpliwości....

Jestem w wielkiej kropce, jestem confused i wciąz nie umiem sobie z tym poradzić... dlatego piszę na tym forum...
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 11:52   #18
wredne_slonko
Rozeznanie
 
Avatar wredne_slonko
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 665
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Myślę, że Twój TŻ dlatego się denerwuje o Twoje wyjścia, bo tego poprostu nie rozumie. On jest domatorem, nie potrzebuje wychodzić na dyskoteki czy spotykać się tak często ze znajomymi. Ty zachowujesz się wręcz odwrotnie i może boi się, że przestajesz Go kochać, że już nie jest dla Ciebie taki atrakcyjny(pod względem spędzania czasu) może poprostu boi się, że 'takie' spodoba Ci się tak bardzo, że Go zostawisz. Powinnaś z Nim dużo rozmawiać na ten temat, tłumaczyć i zapewniać o swojej miłości. Dla Niego to nowa sytuacja, bo przez 5 lat byliście tylko we dwoje, a nagle Tobie przestało się to podobać. Może myśleć, że to Jego wina i dlatego robi się agresywny i często się kłucicie. Postaraj się czasem Go wyciągnąc na impreze. Może przekonasz Go do tańca ale niech to będzie impreza 'na Jego warunkach'. Niech on wybierze klub z taką muzyką jaką lubi, niech pójdą też Jego znajomi, żeby czuł sie pewniej. Nie zostawiaj Go i nie idź tańczyć sama lub co gorsza z kolegą i jeśli będzie chciał iść do domu to (nawet jeśli byłaby to najlepsza impreza) idź z Nim i nie rób wymówek, że za wcześnie itp. Myślę, że w końcu by się przekonał. Może nie chodził by z Tobą zawsze, ale warto spróbować.

Twoje posty pozwoliły mi zrozumieć mojego TŻ. U nas sprawa ma się nieco inaczej bo chodzi o koleżanki Baby lecą do niego jak muchy i zanim się poznaliśmy miał baardzo dużo koleżanek( i tylko koleżanek). Oczywiście jak się związaliśmy koleżanki poszły w odstawkę, ale teraz po 3 latach nacieszyliśmy się już soba i jemu zachciało się od czasu do czasu z jakąś spotkać. Aż do dzisiaj był to dla mnie duży problem, bo tego nie rozumiałam. Po co mu koleżanki, skoro ma przyjaciółkę o która nie jestem zazdrosna (ale jemu mało). Twoje posty skłoniły mnie do przemyśleń.. Teraz już rozumiem, że wcale nie trzeba wszystkiego rozumieć Ważne, że mu ufam i wiem, że to są czysto koleżeńskie spotkania. Już się nie moge doczekać jutra kiedy powiem TŻ o tym, bo Jemu też kamień z serca spadnie

Dziękuje ingrid i życze Ci, żeby TŻ też zrozumiał, jeśli nadal tego chcesz..
__________________
Zaginieni !!

Asia Surowiecka

Maciek Marczak
wredne_slonko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 12:00   #19
koKOro
Zakorzenienie
 
Avatar koKOro
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

odnioslam sie do tego, bo juz chyba drugi raz pojawilo sie w Twoich postach, ale dziekuje za wytlumaczenie i ze swojej strony przepraszam za pochopna reakcje.

teraz rozumiem w jakim kontekscie bylo: pobawie sie i wroce. I w odniesieniu do tego pomyslalam sobie, ze moze to doprowadzic do powtorki sytuacji. Bo chcesz sie wyszalec i wrocic do pelnego zaangazowania w zwiazek. A moze lepiej byloby pomyslec o rownowadze tych dwoch spraw. Czyli ani nie bawic sie na umor, ani nie poswiecac tylko zwiazkowi. Moze daloby rade i przebywac ze znajomymi i dbac o zwiazek. Ten szał na zabawe i zycie towarzyskie moze byc tez takie zludne. Rzucilas sie na to bo Ci tego brakowalo, ale pozniej znow mozesz zatesknic za ustabilizowanym zyciem. Dlatego pisze o znalezieniu srodka miedzy tymi sprawami. Twoj TŻ pozwala Ci wychodzic i mysle, ze to jest fajne zjego strony, nie musisz kombinowac, klamac. Naduzywanie tego jednak i wychodzenie bardzo czesto moze prowadzic do duzego oddalenia. Moze da sie to wszystko jakos jeszcze ulozyc. Mnie sie wydaje, ze zwiazek jest dobry gdy najpierw jestes Ty, potem jestescie Wy. Kazde z Was powinno miec czas dla siebie, na wlasne zainteresowania, a tego chyba brakowalo gdy bylas pelna zaangazowania. Jednak piszac najpierw Ty, nie mam jedynie na mysli imprez, ale np. zrobieniu czegos dla siebie.
Moze dasz rade troszke wyhamowac z imprezami, bo chyba kazdemu byloby przykro gdyby ktos non stop wychodzil. Postaw sie w sytuacji TŻ, razem z Toba byl (jest) w tym zwiazku. Moze rzem udaloby sie Wam cos wypracowac. Fajnie, ze piszesz o wiernosci, to sie ceni
__________________
narysuj mi baranka...

zakorzenienie
koKOro jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2006-08-31, 12:27   #20
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez wredne_slonko
Myślę, że Twój TŻ dlatego się denerwuje o Twoje wyjścia, bo tego poprostu nie rozumie. On jest domatorem, nie potrzebuje wychodzić na dyskoteki czy spotykać się tak często ze znajomymi. Ty zachowujesz się wręcz odwrotnie i może boi się, że przestajesz Go kochać, że już nie jest dla Ciebie taki atrakcyjny(pod względem spędzania czasu) może poprostu boi się, że 'takie' spodoba Ci się tak bardzo, że Go zostawisz. Powinnaś z Nim dużo rozmawiać na ten temat, tłumaczyć i zapewniać o swojej miłości. Dla Niego to nowa sytuacja, bo przez 5 lat byliście tylko we dwoje, a nagle Tobie przestało się to podobać. Może myśleć, że to Jego wina i dlatego robi się agresywny i często się kłucicie. Postaraj się czasem Go wyciągnąc na impreze. Może przekonasz Go do tańca ale niech to będzie impreza 'na Jego warunkach'. Niech on wybierze klub z taką muzyką jaką lubi, niech pójdą też Jego znajomi, żeby czuł sie pewniej. Nie zostawiaj Go i nie idź tańczyć sama lub co gorsza z kolegą i jeśli będzie chciał iść do domu to (nawet jeśli byłaby to najlepsza impreza) idź z Nim i nie rób wymówek, że za wcześnie itp. Myślę, że w końcu by się przekonał. Może nie chodził by z Tobą zawsze, ale warto spróbować.

Twoje posty pozwoliły mi zrozumieć mojego TŻ. U nas sprawa ma się nieco inaczej bo chodzi o koleżanki Baby lecą do niego jak muchy i zanim się poznaliśmy miał baardzo dużo koleżanek( i tylko koleżanek). Oczywiście jak się związaliśmy koleżanki poszły w odstawkę, ale teraz po 3 latach nacieszyliśmy się już soba i jemu zachciało się od czasu do czasu z jakąś spotkać. Aż do dzisiaj był to dla mnie duży problem, bo tego nie rozumiałam. Po co mu koleżanki, skoro ma przyjaciółkę o która nie jestem zazdrosna (ale jemu mało). Twoje posty skłoniły mnie do przemyśleń.. Teraz już rozumiem, że wcale nie trzeba wszystkiego rozumieć Ważne, że mu ufam i wiem, że to są czysto koleżeńskie spotkania. Już się nie moge doczekać jutra kiedy powiem TŻ o tym, bo Jemu też kamień z serca spadnie

Dziękuje ingrid i życze Ci, żeby TŻ też zrozumiał, jeśli nadal tego chcesz..
Nie nie nie to nie jest tak.
On nie jest agresywny dlatego że ja gdzieś wychodzę. On się stara o mnie teraz. Agresja pojawiasie u niego z innych przyczyn. Nie poswięcałam temu uwagi tutaj na forum, bo obecnie tego nie ma, on pracuje nad sobą, ale wiem, że jeśli jeszcze raz wybuchnie na mnie o nic, to się już poddam i odejdę.
Fakt, że jest to nowa sytuacja dla niego,ze nie poswiecam mu juz tyle uwagi. Ze jest domatorem i nie rozumie idei zabawy.
Znam go ponad 5 lat i na początku chodziliśmy gdzieś razem. A teraz on tego nie chce a ja go niebędę zmuszać. I nie będę ukrywać, ze z nim bym się tak świetnie nie baiwła, bo on nie umie się bawić....

Kokoro piszesz o złotym środku na to wszystko.
Tak właśnie w chwili obecnej jest kochamy się, ja go zapewniamo mojej miłości, chodzę gdzie chcę i to mnie bardziej kręci niż ta stabilizacja w związku.
Jak myślę o przyszłości z nim, to ... nie wiem co mam myśleć. Co my będziemy razem kiedyś robić? Dom, praca, dzieci, telewizor? Chyba umrę z nudów. Ja chcę wykorzystać życie maksymalnie. A on bardzo rozsądnie, zumiarem..
Jest dobrze między nami. Ten złoty środek osiąnięty

To JA mam wątpliwości...

Może po prostu obecny stan moich uczuć powinien minąć.. w którąś strone to wszystko w końcu pójdzie.

Niektóre dziewczyny mialy taki kryzys i z nego wyszły.
Niektóre odeszły...

Gotika jest ze swoim facetem 8 lat... i to wciąż jej pierwszy.. tak jak mój.
A mnei nachodzą myśli czy chcę żeby ten mój był moim pierwszym i ostatnim.
Kieydś bardzo marzyłam o tym aby ten pierwszy był ostatnim..

Ja naprawde mam wielki mętlik w głowie :/
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 13:02   #21
wredne_slonko
Rozeznanie
 
Avatar wredne_slonko
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 665
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez ingrid_m
Znam go ponad 5 lat i na początku chodziliśmy gdzieś razem. A teraz on tego nie chce a ja go niebędę zmuszać. I nie będę ukrywać, ze z nim bym się tak świetnie nie baiwła, bo on nie umie się bawić....
Hmm jeśli kiedyś wychodziliście, a teraz On nie chce to może jest jakaś tego przyczyna? Wszystko zależy od tego czy chcesz ratować wasz związek.. Jeśli tak to podobnie jak koKOrouważam, że musicie iść na kompromis. Dlatego umyśle, że dobrym wyjściem było by choć spróbować Go gdzieś wyciągnąć.. Taka metoda małych kroczków i może okazać się, że jednak umie isę bawić Ja też jestem zdania, że bez TŻ zabawa może być lepsza, ale żeby tak naprawdę 'zaszaleć' z kimś w tańcu to można tylko z TŻ Tez lubie chodzić sama, ale równie dobrze mogę iść z TŻ nawet jeśli jemu akurat nie chce się tańczyć.

Cytat:
Napisane przez koKOro
Twoj TŻ pozwala Ci wychodzic i mysle, ze to jest fajne zjego strony, nie musisz kombinowac, klamac. Naduzywanie tego jednak i wychodzenie bardzo czesto moze prowadzic do duzego oddalenia.
i tu też muszę się zgodzić. W pewnym momencie może to zacząc męczyć TŻ i jeszcze zaczniecie się o to kłucić

Sama jesteś rozdarta i chyba nie wiesz czy napewno chcesz być z TŻ.. Musisz to sobie przemyśleć i porozmawiać z Nim szczerze. Mam nadzieje, że szybko dojdziesz z tym wszystkim do ładu i podejmiesz słuszną dla siebie decyzje
__________________
Zaginieni !!

Asia Surowiecka

Maciek Marczak
wredne_slonko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 13:58   #22
karolinkamalinka
Zadomowienie
 
Avatar karolinkamalinka
 
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 1 065
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Myślę,że Twoje wątpliwości nie biorą sie znikąd,same mogą minąć owszem, ale wiesz to czego nie rozwiążesz,nie wyjaśnisz lubi powracać.Myślę,że to sygnał do zastanowienia się nad związkiem , nad tym czego chcesz od życia teraz.
Wizja "pierwszego i ostatniego" faceta w życiu jest romantyczna zapewne,ale bardzo można się na niej przejechać (nie zawsze oczywiście).Ja wyszłam za mąż w wieku niecałych 20 lat, po 4 latach związku i właśnie z wizją "pierwszego i ostatniego".To był wielki błąd z kilku powodów,były sygnały niepokojące pzred ślubem (agresja psychiczna - bardzo dobrze to znam),ale je bagatelizowałam, myślałam,że miłośc wszystko zwycięży,ale tak nie jest zawsze.Po trzech latach byłam już po rozwodzie.Ty wprawdzie teraz nie wychodzisz za mąż mam nadzieję ,ale wydaje mi się,że bardziej trzyma Cię przy TZ pzryzwyczajenie i wzgląd na to,że ,że jesteście ze sobą długo i,że jest "pierwszy" niż rzeczywiste uczucie, choć mogę się mylić oczywiście.
karolinkamalinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 14:30   #23
lorelei*
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2003-05
Wiadomości: 71
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez karolinkamalinka
ale wydaje mi się,że bardziej trzyma Cię przy TZ pzryzwyczajenie i wzgląd na to,że ,że jesteście ze sobą długo i,że jest "pierwszy" niż rzeczywiste uczucie, choć mogę się mylić oczywiście.
Też mi się tak wydaje - zwłaszcza, że pisałaś, że nie wiesz, czy znajdziesz potem drugiego takiego oddanego faceta. Często właśnie takie myślenie staje się pułapką.
lorelei* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-08-31, 15:59   #24
koKOro
Zakorzenienie
 
Avatar koKOro
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

ingrid_m skoro masz mętlik w głowie to daj moze temu wszystkiemu jeszcze troche czasu, moze cos sie rozjasni
__________________
narysuj mi baranka...

zakorzenienie
koKOro jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-09-02, 00:37   #25
ŚmigEłko
Raczkowanie
 
Avatar ŚmigEłko
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 220
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

oj chyba wiem co czujesz... u mnie było tak ze się poznaliśmy i na początku mówiłam, chce mięć znajomych ze w razie jak to się skończy żeby mieć do kogo wrócić... chciałam spotykać się ze znajomymi on nie lubił imprez wiec siedział w domu...a ja wracam do domu i od razu telefonik i "Kocham" były spotkania z kolegami sam na sam i komplementy z ich strony , bo w kompelenty chłopaka wierzyłam ale mniej..ale wracałam do domu i dowartościowana do niego. Tłumaczyłam ze fajnie jest z nim ale siedzenie ciągle w domu MY +TV to czasem dla mnie przytłaczające i ze musze czasem iść na imprezę wyszaleć się i będę zadowolona i on będzie. NIGDY na tych imprezach nie naruszyłam zasad NIGDY...jedyna nasza duża impreza to studniówka i to ze on nie umiał za mocno tańczyć ale sprawdził się później jemu zaczęły przeszkadzać moje wyjścia robił jakieś wyrzuty niby się zgadza a po fakcie cos wypominal..ja zerygnowalam tez potraciłam znajomych ... pamiętam jak na jednym babskim wieczorku (pozneij poszłyśmy w tany i było cudownie) mówiłam koleżankom ze chciałbym się z nim rozstać bo to nie to ale nie umiem, ale będzie mi szkoda jego, ale będzie mi brakowało tego ze jak nie ma gdzie wyjść to on - wiem to nie było dobre.... później przyszedł SYLWESTR i taki poczucie ...byliśmy MY w jego domu bez żadnych fajnosci sylwester przed telewizorem w wieku 19 lat!!! czułam ze młodość mi ucieka przyzeklam sobie ze potrwa to do marca...wiedziałam ze on Kocha mnie bezgranicznie ze cokolwiek zrobię będzie ze mną... z drugiej strony myślałam ze t co czuje to miłość... nie wiedziałam jak TO zrobić trwałam w tym..pojawila się idę wspólnych wakacji... pomyślałam ze może to szansa dla nas i wiedziałam co to będą za wakacje bo on nie pije i nie tańczy... ale zrodziła się nadzieja ze się to naprawi... z kolei on od lutego zaczął wynajdywać znajomych z którymi spędzał wieczory mi z kolei Ci znajomi nie pasowali ich poglądy itp. Ale zawsze pytałam czy woli spędzić wieczór ze mną czy z nimi nigdy nie kazałam wybierać a on twierdził ze mi na nim nie zależy bo tak mówiłam...ja myslalm ze to wolność i swoboda ... i mimo tego wszystkiego ja miałam nadal uczucie ze wielka miłość, że on Kocha bezgranicznie o czym zresztą przypominał.. On miał tych znajomych a ja praktycznie już żadnych i oczywiście nie zabraniałam wręcz zachęcałam do tych wyjść..nadzieja na wspólne wakacje... teraz on Kocha bezgranicznie inna... po niespełna meisiacu ja tak pokochał... po jakeijs głupiej sprzeczce się rozstaliśmy a tez to był POWAZNY związek plany na przyszłość na małżeństwo dzieci itp. Itd. Myślę ze za wcześnie zaczęłam się bawić w ta doroslosc..tez pierwszy związek tez myślałam pierwszy i najlepszy wiele razy powtarzałam... on tez wiele razy powtarzał w ogóle u nas było tak ze to on był nakręcony na ta wilka miłość na małżeństwo na wspólna przyszłość ... co więcej on bal się ze go zostawię ze zmienię szkole wyjadę gdzieś dalej zapomnę...bo rozmawiał o tym ze swoja była dopiero teraz się o tym dowiedzialam..tak zawsze tak było ze on był tym biednym pokrzywdzonym bez znajomych i perspektyw jak by go w razie ŚmigEłko zostawiła...co się okazało?! Ma teraz nowa dziewczynę ale to nie jest taki cios...jego opis...jest na grillu ze mną nie wychodził rpaktycznei nigdzie spacery gdzieś uboczem, wyjście na pizze było świętem z nią spotyka się „bywa” widuje z jej koleżankami...tak się zmienił?! A ja głownie siedzę w domu etraz bo tych znajomych już nie mam bo to byli TYLKO znajomi a on przecież miał być moim mężem... teraz kolega mi pwoiedzial „przecież on Ci ukradł młodość” hehe może ma i racje bo cale LO jakieś zakazy i nakazy nie było tej nieodpowiedzialności a wręcz przeciwnie wymuszona dorosłość i zabawa w małżeństwo? To były 4 lata zycia z kimś i nawet jak imprezy to oczywście zasady...a teraz..ja pamietam siebie sprzed 4 lat...nie bylam [puszczalska ale flirtowalam bawilam się szalalam... teraz czuje siejak bym robila cos zlego... tak dlugo z nim bylam teraz wyjsc z tej szufladki „zajeta” jest trudno... poza tym nie ma za bardzo gdzie wychodzic... tyle poswiecilam i etraz nie mam nic... boje się ze już takeigo nei znajde ze będzie taki przywiazany z drugiej strony AZ tak przywiazany nie był... Ja starcilam swoja mlodosc dzisiaj przez to ryczalam ale chce ja zachlannie odzyskaz poki się jeszze da... brakuje mi tej swiadomosci ze nawet jak gdzies wyjde to wroce i napisze sms „już ejstem” bo ejgo to nei obchodzi bo jego może nie być... bo on jest z nia... co smeiszne ona podobno jest rozrywkowa ale o jest dlaa niej wazniejszy niż dyskoteki... może on tak ze wszystkimi ale widze on tez troche się zmienil .... teraz czuje PUSTKE ... nie wiem czy to milosc czy przyzwyczajenie swiadomosc ze mialam skonczyc ale nie umialam ze czuje się przegrana ze strzelil mi gola... a z drugiej strony ta andzieja ze mialo być fajnie na anszych wakacjach... wiem o tej dziewczynie tez sporo... wiesz co Ingrid? Sam nie wiem co Ci radzic ja nawet nei wiem co bym zrobila majac te diswiadczenia co teraz jak by ktos cofnal czas...czy bym się starala o niego o nas czy bym to skonczyla... na pewno nie zaniedbywala bym tak kontaktow towarzyskich ... teraz wiem ze trzeba mieć przede wszystkim swoje zycie... na poczatku zwiazku z nim to wiedzialam a pozniej zapomnialam... a on w opisie caly czas na grillu ...
Daj sobie moze czas odpoczynek... jak zatesknisz/cie to wrocicie a jak mlodosc Ci sie spodoba to jeszcze kogos sie znajdzie jeszcze czas na doroslosc przyjdzie...a jak on znajdzie sobie nowa "ofiare" to... hmmm kurde sama nie wiem bo tutaj moj glos chyba nie ejst najlepszym doradca ja popelnilam chyba wszystkei mozliwe bledy a w zasadzie sama nie wiem co zle bylo sama mam metlik w glowie raz bym chciala zeby to wrocilo nawte te wieczory przed TV a raz jak juz gdzies w koncu wyjde to wierze ze odnowie kontakty bedzie super... czas pokaze to w zasadzie sie juz troche ciagnie cale wakacje praktycznie przez to popsute ale wierze ze wyjdzie mi an dobre...jak tutaj pisala jedne z dziewczyn
Trzymaj sie
ŚmigEłko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-09-02, 08:28   #26
*Vivi*
Raczkowanie
 
Avatar *Vivi*
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: z mroku narastającym w mej duszy....
Wiadomości: 184
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez ingrid_m
To by nie było rozsądne z mojej strony...
Powiedzieć mu: Dość ja odchodzę, bo chce mi się bawić, poznawać nowych facetów, zobaczyć jak to jest z kimś innym.

Bardzo wcześnie zaczęliśmy traktkować nasz związek poważnie.. bardzo poważnie... Oboje.
On go do teraz tak traktuje, ciągle podkreśla że jestem jego Jedyną.
Nie ma nic przeciwo moim imprezom, wypadom ze znajomymi.
Czuje się lekko zagrożony więc przelewa na mnie więcej czułości, miłości.

A mnie się to troche nudzi... a czasem sobie myślę ze mogłabym się wybawić a potem wrócić do niego? A jeśli nie znajdę drugiego takiego oddanego? Już pal licho takie różnice charakterów, inne potrzeby na spędzanie czasu... ale to oddanie bezgraniczne, wierność...


Ale czy chciałabym spędzić z nim całe życie? Dlaczego ja już o tym całym zyciu mysle i dlaczego myślałam o tym w wieku zaledwie 16 lat ?
Teraz tak Ciebie czytam i...sama sie zastnawiam czy dobrze postąpiłam. Własnie mam 16 lat i niedawno zaczęłam chodzić z chłopakiem...wiem, że nie zaznam życia takim jakim jest, że będę siedzieć w domu i się zamartwiać, boję się, że przestanę się uczyć a to wszystko traktuję tak bardzo poważnie jak Ty. Treaz to on świata poza mną nie widzi i nasuwają mi się takie same pytanie jak Tobie kochana
*Vivi* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-09-02, 23:32   #27
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Tak jak mowicie... przeczekac...
Sprawy sie troche komplikuja... pojawil sie ktos... nie, nie wrozy nic na nowy zwiazek... ale czuje ze moge sie lepiej bawic z kims innym, ze poznaje cos nowego... ze jakies takie fajne zycie mam... nie wiem na ile fair...
Powinnam przeczekac ten kryzys... tak to nazwalam sobie.. mimo ze tak to nazywam, mojego TZeta utwierdzam ciagle w przekonaniu ze wszystko jest super..

Czesto jednak mysle o tym jak zrazic do siebie TZeta tak, zeby to on doszedl do wniosku, ze z "taką" inną mną nei chce byc.... ale jak?
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-09-02, 23:52   #28
**pysiaczek**
Raczkowanie
 
Avatar **pysiaczek**
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: z domciu;p
Wiadomości: 231
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

hej widze ze sporo nas z taka sytuacja w jakiej ty sie teraz znajdujesz... Moja jest podobna...tylko, że ja znam powód.. Wiele razy nadszarpnełam zaufania mojego TZta i dlatego zrezygnowałam z kilku znajomosci z facetami..No cóz, mówi sie trudno..Cos za cos.. Spytacie dlaczego?? hmmm Nie mogłam tolerowac tego, że mój TZ kumpluje sie ze swoimi bylymi, z przyjaciółkami które gdy tylko mnie nie ma<a tak jest przewaznie bo mieszkamy dlaeko od siebie> to dowalaja sie do niego na kzadym kroku.. Wiec postawiłam sprawe jasno.. ja nie mam kumpli, on kolezanek.. ale nie tak wogole.. po prostu nie spotykamy sie z osobnikami płci przeciwnej tak sam na sam;/ Jakis rok temu tez zauwazyłam ze oddalamy sie od swoich starych znajomych...Mi akurat to nie przeszkadza za bardzo... Ci, których miałam, nie byli ani prawdziwymi przyjaciółmi..ani...eh..s zkoda gadac...no ale to historia na inny watek..Wiele razy zawiedli mnie gdy ich potrzebowalam wiec wole nie takich ludzi nie miec przy swym boku... Teraz jestem na etapie odnawiania starych znajomosci, jakos tak płynnie to wychodzi..ale przyjaciół takich prawdziwych nie mam..

Wiesz, jesli Tobie jest źle w takim zwiazku to koniecznie cos z tym zrób.. Mysle, że powinniscie isc na kompromis..np niech twoj TZ choc raz w tygodniu pojdzie z toba do klubu potanczyc, poszalec z twoimi znajomymi..
__________________
Jesteś dla mnie wszystkim, marzeniem, przyszłością... Jesteś całym światem, ogromną miłością!
I choć będziemy na ziemi to chyba mówić nie trzeba, że stworzę specjalnie dla Ciebie taki malutki kawałek nieba
.....................moje postanowienie noworoczne............... .:
**pysiaczek** jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-09-03, 00:00   #29
ingrid_m
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 31
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Cytat:
Napisane przez **pysiaczek**


Wiesz, jesli Tobie jest źle w takim zwiazku to koniecznie cos z tym zrób.. Mysle, że powinniscie isc na kompromis..np niech twoj TZ choc raz w tygodniu pojdzie z toba do klubu potanczyc, poszalec z twoimi znajomymi..
Odpada On nie lubi i nie polubi tanczyc chocby swiat sie mial dzis skonczyc.
No i on nie lubi takich wyjsc...
ingrid_m jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-09-06, 15:37   #30
marzka82
Rozeznanie
 
Avatar marzka82
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 502
Dot.: nie znam lepszego słowa na mój stan niż...confused... jak to jest u WAS?

Ja przeżywałam podobne chwile. Myślę, że prędzej czy później w każdym związku pojawia się podobny kryzys. U mnie było tak. Skończyliśmy liceum, poszliśmy za studia, nowi ludzie, imprezy, całkiem inne środowisko. Chciało się coś zmienić. Wiem, że mój chłopak też miał takie chwile. Wiele związków w naszym otoczeniu nie przetrwało tego, rozpadły się. Jednym wyszło to na dobre innym nie. My przetrzymaliśmy ciężkie chwile, jesteśmy ze sobą od 7 lat, a od miesiąca jesteśmy małżeństwem. Wszystko układa się idealnie. Czasami warto przeczekać, nie przekreślać wszystkiego dla kilku imprez.
Trzymam kciuki żebyście jakoś sobie z tym poradzili
__________________
...................\!/
...............( @ @ )
..........oOO-(_)-OOo
...Nie jedź szybciej, niż twój anioł stróż umie latać...
marzka82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:13.