mam dośc..:(

[karolciaa]

nie wiem co sie ze mną dzieje..od jakiegos czasu..codziennie przed pół dnia przesiaduje w pokoju i rycze dosłownie rycze..o wszystko..o to ze ktos mi cos przykrego powiedzial..ze rodzice mnie denerwuja..ze jestem sprzataczka w domu bo rodzice nie maja czasu..o to ze oni juz chyba nie wiedza co to znaczy rozmawiac..tyllko sie dra..a ja wysiadam..chcialalm im kiedys to powiedziec..ze ja juz nie wytrzymuje..ale oni ogole tak jakby mnie nie bylo..rozumiem maja firme..siedza tak od 7 do 21 i wt3edy gdy do domu przychodza sa zmeczeni..ale dlaczego muszą sie na mnie wyżywac?? "przyjaciolka" ma do mnie jakies pretensje co chwile..ale ja juz ją olewam..bo juz wysiadam..ide do szkoły rycze, wracam ze szkoły rycze, siedze w domu rycze..mam..dosc..
pisze to bo chche sie poprostu wyzalic..chce wyrzucic to z siebie..
dziekuje..ze moge to napsiac..

[lulina]

Trochę CIę rozumiem. Mam coś podobnego, tylko inaczej to przeżywam. Mama podejrzewa nawet u mnie nerwicę, ale to już inna sprawa. Dobrze ze napisałaś, zawsze lepiej jest się okmuś wyzalić

[karolciaa]

ja własnie juz samam siebie nie rozumeiem..nie wiem co to mi jest..jestem wrazliwa..i moze dlatego tak wszystko przezywam..i niestety ja nie mam z kim pogadac..i jeszcze czesto mam jak to pwoiedziala mi p. doktor nerwobóle..serduszko kłuje..i mam tak prawie caly czas..ale juz sie powoli przyzwyczajajm..i dostalam syropek uspokajajacy..

[lulina]

To tak jak ja. Też mam czasem takie kłucie. Iczasem nie wiadomo czemu cała się telepie! Też wszystko mnie denerwuje itp. Chyba przeżywamy cos podobnego

[natee]

ahh te nerwy tez mi sie czasem nawet bez powodu na płacz zbiera i byle co mi kto powie to juz mam łzy w oczach ... Masz strasznego dołka albo dopadło Cie wiosene przesilenie tak jak mojego przyjaciela (on to nawet do psychologa poszedł...)
Nie wiem co ci poradzić Trzymkaj sie i moze warto chociaz o ta przyjaciółke sie postarać bo przynajmniej bedziesz miała kogoś z kim bedziesz mogła porozmawiać ...

[karolciaa]

dokladnie..to samo..jka sie wkurze..to w ryk i telepie mnie..i tak przez niekiedy cała noc..

[karolciaa]

dokladnie..to samo..jka sie wkurze..to w ryk i telepie mnie..i tak przez niekiedy cała noc..

[karolciaa]

ups dwa razy sie dalo

[et-ka]

też kiedyś miałam coś takiego. może nie aż w takim stopniu, ale było.
i zmieniło się w chwili kiedy mój TŻ mnie odnalazł, bo teraz on daje mi wszystko to czego mi brakowało. może Ty też znajdź choc jedną jedyną taką osobę, która będzie tylko dla Ciebie. nie musi być to ktos realny, może będzie to ktoś w necie? trzymam kciuki by Ci się udało..i byś poczuła sie zdecydowanie lepiej

[lulina]

Tak jak mnie. Wczoraj np. jak ubierałam się do kościaoła, to pękły mi na pięcie rajstopy i chciałam je zszyć ale co chwila mi się nitka plątała(nie zebym na rajstopy nie miała,tylko że nie miałam zapasowych a pod spódnice trza było ). No to się poryczałam.... Czasem mnie nawet bez powodu telepie, nawet jak się nie wkurze. NIe wiem co to jest

[karolciaa]

ja nwewt kurde teraz rucze..kurde..ja juz smama nie wiem co jest..mam chlopaka..kocham go..ale..rzadko sie z nim widuje..a mi bardzo potrzeba takiego oparcia..zebym moghla sie przytulic..przyjaciolka ma mnie w dupie..nie wiem czemu..fajnie

[palomino]

Napisane przez karolciaa

nie wiem co sie ze mną dzieje..od jakiegos czasu..codziennie przed pół dnia przesiaduje w pokoju i rycze dosłownie rycze..o wszystko..o to ze ktos mi cos przykrego powiedzial..ze rodzice mnie denerwuja..ze jestem sprzataczka w domu bo rodzice nie maja czasu..o to ze oni juz chyba nie wiedza co to znaczy rozmawiac..tyllko sie dra..a ja wysiadam..chcialalm im kiedys to powiedziec..ze ja juz nie wytrzymuje..ale oni ogole tak jakby mnie nie bylo..rozumiem maja firme..siedza tak od 7 do 21 i wt3edy gdy do domu przychodza sa zmeczeni..ale dlaczego muszą sie na mnie wyżywac?? "przyjaciolka" ma do mnie jakies pretensje co chwile..ale ja juz ją olewam..bo juz wysiadam..ide do szkoły rycze, wracam ze szkoły rycze, siedze w domu rycze..mam..dosc..
pisze to bo chche sie poprostu wyzalic..chce wyrzucic to z siebie..
dziekuje..ze moge to napsiac..

znajdź sobie jakies zajęcie. nawet wolontariat.
Jak człowiek ma wiele własnych zainteresowań, nie wie w co rece wsadzić to przestaje koncentrować sie na sobie i wiele "nerwobóli" mu mija
Juz nie mowiac o tym że przestanie ci życie przeciekac przez palce
pozdrawiam

[karolciaa]

wlansie ja mam duzo zajec..hacerstwo, kółko teatralne, kurs tanca..robie bizuterie..i mi nawet czasu brakuje..ale i tak siedze i rycze..w nocy nadrabiam to ze w czais dnia nie płakałam..

[palomino]

Napisane przez karolciaa

wlansie ja mam duzo zajec..hacerstwo, kółko teatralne, kurs tanca..robie bizuterie..i mi nawet czasu brakuje..ale i tak siedze i rycze..w nocy nadrabiam to ze w czais dnia nie płakałam..

skoro masz czas na siedzenie i ryczenie to widocznie nie jestes AŻ TAK zajęta

[karolciaa]

siedze i rycze w nocy najczesciej..albo jak sie ucze..albo jak robie biżu..

[lulina]

Napisane przez karolciaa

ja nwewt kurde teraz rucze..kurde..ja juz smama nie wiem co jest..mam chlopaka..kocham go..ale..rzadko sie z nim widuje..a mi bardzo potrzeba takiego oparcia..zebym moghla sie przytulic..przyjaciolka ma mnie w dupie..nie wiem czemu..fajnie

A ja nawet przyjaciółki nie mam... Znaczy nie wiem, moze to przyjaciółka, moze dobra koleżanka, ale w każdym razie nie mamy dla siebie czasu... Z chłopakiem widuję się wieczorami i czasem mam zły humor to się na nim wyżywam i tylko kłótnią sę to kończy... No i wtedy znowu ryczę.

[stokrotka_to_ja]

Pytanie brzmi : czemu ryczycie? Jakis powód? Jak jest problem to trzeba go rozwiazac,nie ma rady.A jak to ogólny rozstrój nerwowy to znalesc pozytywy,cos co daje radosc i zajecie. Jak ręce sa zajetę to głowa nie ma czasu na smuty

chyba ,że to taki stan cierpienio-lubienia, czyli :jestem smutna,booolii,płacze,ale z drugiej strony to tak fajnie sie pouzalac...ale to juz inna bajka.

[karolciaa]

ja rycze przez wsyzstko ze cos mi nie wyszlo..ze mnie cos boli ze ktos sie czepia..

[lulina]

No własnie czemu płaczemy?? nie ma powodu! Po prostu czasem tak jest. Żeby rozładować napięcie, które ma się w sobie. Nie da sie znaleźć konkretnego powodu bo każdy jest dobry, choćby podarta rajstopa...

[karolciaa]

dokladnie..i ja sie wlasnie zastanawiam co zrobic zeby tak nie płakac..nie wiem..gadam niekiedy o tym z moim TŻem ale mi to nie pomaga..nie wiem..

[lulina]

Też próbowałam o tym rozmawiać, ale nic nie pomaga..

[natalia21]

tak czesmem jest ze mamy dola i wszystko nas denerwuje ale to normalne... to jest tzw.przesilenie ja tak mialam ostatnio ze caly czas plakalam bylam drazliwa i wogole ... ale zycie jest krotkie i trzeba z niego korzystac

[stokrotka_to_ja]

A jakby tak potrakotwac dołka mniej serio ? Pomyslec "no jest sobie dołek,becze..ale co z tego,kiedys minie" Po prostu nie zagłębiac się w tym. Potraktować jako stan naturalny i przejsciowy jak np. okres Mi to pomaga,ale ja mutant podobno jestem

[karolciaa]

a ja teraz dodatkowo wlansie okres mam i wogole juz..to mi humor popsulo..ale dzieki mojemu TŻ narazie jest dobrze..on to jednak umie mi humor poprawic..ale to i tak pewnie chwilowe jest..

[shacka]

Wiem co to znaczy ryczec dniami i nocami. Tez to pzrechodzilam, dwukrotnie, teraz tez zdarzaja mi sie takie dni nawet tygodnie. ciagle placze nawet jesli nie mam jakiegos konkretnego powodu. Czuje sie brzydkaglupia, niechciana. Mam tradzik, chcialabym miec wiekszy biust, wezsza talie, ladniejsza pupe i uda <pupy to wogole jakbym nie miala >. W szkole jest ok, za rok maturka. W domu jak w domu...Lepiej bylo kiedy mieszkala ze mna i rodzicami sis, teraz od 2 lat mieszka gdzie indziej. Chlopaka mam i to jedyna 'rzecz', ktora naprawde trzyma mnie przy zyciu. Moze dojrzewam jeszcze i dlatego tak sie czuje, nie wiem. Ciezko na sercu, smutno cholernie. W zeszlym roku przeszlam sie do psychologa bo juz mialam dosc, wciaz beczalam. Pomoglo Ale teraz tez placze, zloszcze sie o nic, wciaz smutna , z glowa w dole...

[karolciaa]

ja wlansie juz czasem myslalam o pojsciu do psychologa..ale poprostu sie boje..meiszkam w malej miejscowosci i nawet nie mam pojęcia gdzie jest jakis psycholog..nie wiem czemu wstdze sie..

[shacka]

Karolcia tez sie wstydzilam, a nawet sie balam. Mama mnie do niego a raczej niej wyslala bo widziala co sie dzieje. Czasem nie umialam slowa powiedziec. Przychodzilam siadalam i od razu lzy plynely po policzkach. Ciezko bylo naprawde, z czasem znalazlam w sobie troche sily i zaczelam mowic o tymco mnie boli. Strasznie nie chcialam tam isc, pzred pierwsza wizyta strasznie darlam sie na mame i zapieralam jak tylko moge zeby nie isc. Teraz nie zaluje, ze poszlam ale te ciezkie dni i tak sa. Nie chcialam isc do obcej kobiety i mowic jej co we mnie siedzi, co czuje. Wolalam tlumi moje smutki w sobie co pogarszalo sytuacje. Wyrzucilam tego troche z siebie. Staram sie ale i tak wciaz sie tego we mnie pelno zbiera. Chlopak tez miewal dosc mojego marudzenia i uzalania sie nad soba. Czasem mu o niczym nie mowie zeby nie psuc mu humotu i nie obarczac moimi glupotami..'zosia samosia'.

[karolciaa]

moja mama to nawet nie wie ze placze i wogole ze mi jest zle bo jej prawie wogole w domu nie ma..i wogogle ja nie mam ochoty z nia o tym gadac..nie wiem czemu..

[shacka]

Ja z moja nie gadalam na ten temat, nie chcialam...Widziala tylko ze zle ze mna i zareagowala. W 1 klasie mialam przyjaciolke, ktorej moglam powiedziec o wszystkim. Niestety przepisala sie do innego Lo poniewaz sobie nie radzila. Zostalam powiedzmy no sama i teraz nie mam sie komu wygadac. Blisko siebie mieszkamy ale kontakt sie urwal Czasem pogadamy na gg i tyle. Mam dobre kolezanki ale to nie to samo co prawdziwa przyjaciolka, brak mi takiej. Ja bym Ci radzila isc do psychologa, albo pogadac z kims szczerze i wyryczec sie w jego ramionach Naprawde pomaga...

[karolciaa]

ja czesto płacze przy moim TŻcie ale i tak nic mi to nie pomaga..ja jestem hmm..zamknieta w sobie ze tak powiem..i nie zabardzo jestem przyzwyczajona do rozmawiania o moich problemach..ja poprostu wszystko zawsze trzymam w sobie..i sie męcze...