2005-11-24, 16:12 | #1 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 600
|
małżeństwo czy konkubinat?
hej chciałabym poznać wasze opinie co do tematu małżeństwa i konkubinatu? co Wam wydaje się obecnie blizsze? czy ktoras z Was jest przekonana ze nie będzie chciała sformalizowac swojego związku gdyz jest to np zbędne? ja osobiście uważam od jakiegoś czasu, że ślub nie jest niczym dobrym dla ludzi, że wprowadza rutynę, osoby przestają po jakimś czasie o siebie zabiegać itd. zdaję sobię sprawę z tego, że istnieją szczęsliwe małżeństwa ale ja jednak wolałabym być bardziej niezależna, co nie oznacza wcale mniej wierna przez to, a ślub kojarzy mi się właśnie z pewnym ograniczeniem,poza tym żaden papierek nie jest chyba potrzebny aby komuś udowodnić,jak bardzo się go kocha.Co o tym sądzicie?
|
2005-11-24, 16:49 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Hmmm... pomyślmy.
W większości przypadków kochające się pary, które biorą ślub: - mieszkają razem - są sobie wierne - spędzają ze sobą dużo czasu - wiele rzeczy robią razem - decydują się na dziecko - razem planują wydatki, mają wspólny budżet itd. itp. W większości przypadków kochające się pary, które żyją w konkubinacie: - mieszkają razem - są sobie wierne - spędzają ze sobą dużo czasu - wiele rzeczy robią razem - decydują się na dziecko - razem planują wydatki, mają wspólny budżet itd. itp. Zadziwiająco wiele podobieństw, prawda? Nie wiem skąd przekonanie, że małżeństwo = rutyna. Stały związek poza małżeństwem to przecież dokładnie to samo! Rutyna? Zależy od partnerów. Czyżby podpisanie papierka diametralnie zmieniało podejście do siebie dwojga ludzi? Było czymś złym, oznaczało zakucie w łańcuchy i skazanie na galery? Nie sądzę. Wydaje mi się natomiast, że jeśli ktoś na myśl, że ze swoim partnerem miałby zawrzeć związek małżeński - wpada w panikę, to po prostu nie jest do końca pewny swoich uczuć. To moje (być może błędne) zdanie. Bo jeśli się kocha, planuje spędzić z drugą osobą całe życie, chce być przy tej osobie - to czemu się nie pobrać? Małżeństwo to przede wszystkim symbol, przypieczętowanie związku. Oczywiście dla tych, którzy pobierają się z miłości. Na pewno są rozmaite wyjątki, które kochają się na zabój, ale nie decydują na małżeństwo (bynajmniej nie z uwagi na zostawianie sobie furtki). Ale to już trzeba by te pary spytać dlaczego podjęły taką, a nie inną decyzję |
2005-11-24, 17:07 | #3 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 1 089
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Akane, podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś. Choć na pewno nie jest to wypowiedź na czasie .
Dorzucę jeszcze parę uwag z mego doświadczenia. Jestem mężatką. Swego czasu byłam bardzo zazdrosna i zaborcza o swojego (wtedy) chłopaka. Po ślubie wszystko minęło (a nawet wcześniej- gdy TŻ zadeklarował, że chce, abym była jego żoną i czynilismy w tym kierunku przygotowania) - jakby ta pieczęć była mi potrzebna, bo daje mi poczucie bezpieczeństwa. Być może złudne poczucie, może moja "czujność" została uśpiona. Wiem, że prawdopodobnie małżeństwo jest mi potrzebne, bo mam wiele kompleksów, zahamowań, lęków i bez sformalizowania związku żyłabym w stresie, że On mnie kiedyś zostawi. Wiem, że to sprawa niezbyt wysokiego i stabilnego poczucia własnej wartości |
2005-11-24, 17:14 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 660
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Ja wierzę, że dla wielu ludzi małżeństwo - tak jak napisala Akane - to symbol, założenie rodziny, kolejny ważny rozdział w życiu. Jeśli widzę takie podejście, a do tego jeśli wzięcie ślubu kościelnego jest podyktowane przez wiarę i życie według katolickich powiedzmy zasad - popieram i patrzę z podziwem (a znam takie pary). Drażnią mnie natomiast śluby pod tytułem "bo tak wypada, bo ciąża, bo cośtam". Wtedy ślub może się kojarzyć z jakimś zniewoleniem, a losy związków bywają różne. Z drugiej strony jest to z reguły dla ludzi dowód na wzięcie odpowiedzialności za to, co się "zmajstrowało" Tylko czy rzeczywiście śluby z okazji przypadkowej ciąży są lepszym wyjściem niż tzw. wolny związek? (Nie wnikam tu we "wpadki" przy jednorazowych przygodach, bo to inna kategoria).
Dla mnie osobiście nie ma nic złego w życiu w "konkubinacie" (swoją drogą nie cierpię tego słowa, ma jak dla mnie baaaardzo negatywne konotacje). Z drugiej strony wiem, że na przykład moim rodzicom byłoby to trudno przełknąć, nie mówiąc o zrozumieniu. A z trzeciej strony chciałabym sama o sobie decydować i nie robić niczego "bo tak wypada". Jednocześnie jest mi trochę przykro, że ślub kojarzy się ludziom generalnie z papierkiem, bieganiną, wódką na stołach, salą, zespołem, sukienką, fotografem, kamerzystą, prezentami, kredytami, kto w co przyszedł ubrany, kto ile dał w kopercie. Taka mentalność - niestety bardzo powszechna - niszczy to, co najpiękniejsze w tej ceremonii.
__________________
- Myszo, jak ty słodko wyglądasz! Tak po domowemu, po mysiemu, tak futerkowato, tak pazurkowato. Jesteś urocza, kiedy się ciskasz! I razem zabrali się do zbierania potłuczonych talerzyków. |
2005-11-24, 17:14 | #5 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 1 162
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
W całości podpisuję się pod wypowiedzią Akane. Od siebie dodam, że ślub, głównie ceremonia w Kościele to dla mnie najpiękniejsze wyznanie Miłości dwojga osób. Bardzo poważnie podchodzę do tej deklaracji bycia ze sobą na dobre i na złe, głównie chodzi mi o przeżycia wewnętrzne, hierarchię wartości. Gdybym np. nie myślała o Moim Partnerze jako o osobie, za którą chciałabym wyjść za mąż w moim odczuciu byłoby to równoznaczne, że nie traktuję związku poważnie, nie wiążę nadziei na przyszłość z danym partnerem. Może to trochę zbyt tradycyjne podejście, ktoś uzna, że staroświeckie, ale marzę o ślubie i tej magicznej otoczce, która się z nim wiąże.
__________________
Kocham Cię Darku najmocniej na świecie... Anna Dostęp do netu ograniczony(zmiana miejsca zamieszkania- w końcu) |
2005-11-24, 17:20 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 241
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
jestem za małżenstwem musze przyznac ze w tym co napisalyscie jest sporo racji
|
2005-11-24, 17:24 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: skądkolwiek
Wiadomości: 6 613
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Nigdy nie marzyłam o ślubie, białej sukni, etc. Dla mnie ślub nie ma tak dużgo znaczenia, ponieważ i bez niego , wiem że to co łączy mnie z moim partnerem przetrwa dobre i złe chwile.
Nie jestem mężatką a konkubiną, chociąz moje życie niczym nie różni się od życia innych mężatek. Wierność, zaufanie, wspólne planowanie, wychwywanie dzieci to moje priorytety. Może kiedyś zmienię zdanie, może stanę przed ołtarzem i powiem Mu sakramentalne "tak", ale nie teraz. Nie czuję wewnętrznej potrzeby, bo wiem , ze to i tak ani w niczym mi nie pomoże, ani nie zaszkodzi , ani nic nie zmieni. Jest mi dobrze w moim życiu, mimo chwilowych niepowodzeń, czuję się szczęśliwa |
2005-11-24, 17:34 | #8 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 600
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
hm nie powiem, że kiedy widzę piękne suknie ślubne to nie chciałabym także stanąć na ślubnym kobiercu obok kochanego mężczyzny,ale później już po wydaje mi się, że czar by prysnął;/ że tylko ta ceremonia jest piękna...dziwne myślenie troszkę ale nie mam zamiaru go jak narazie zmieniać ktoś może teraz napisać, że w takim razie ślub kojarzy mi się z końcem miłości, może nie odrazu i nie u wszystkich...ale ja siebie widze w tej drugiej wersji, może to9 wynika z tego, że uwielbiam niezależność i nienawidzę jak mnie ktoś ogranicza, kontroluje
|
2005-11-24, 19:24 | #9 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
mogalbym pisac i pisac, ale niedawno bo z rok temu, moze 1,5 roku temu byl juz ten temat poruszany i zrobil sie naprawde dlugi watek. Poszukaj, a napewno znajdziesz.
|
2005-11-24, 19:30 | #10 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 9 023
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
__________________
KOTY. KOTY SĄ MIŁE. |
|
2005-11-24, 19:43 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 9 656
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
sporo racji macie dziewuszki obecnie jestem konkubiną ale niedługo juz bede zoną co prawda małzenstwo nie rozni sie sporo od "konkubinatu" (oblesnie brzmi ) jednak bedac zona ma sie wiecej mozliwosci ze tak powiem prawnych. Łatwiej jest np załatwic mieszkanko itp itd.
jednak rownie mocno mozna kochac bedac konkubina i rownie mocno bedac zonka i nie zgodze sie z tym, ze małzentwo zabija miłosc bo ona zalezy tylko od partnerów a nie od tego jak nasz zwiazek jest nazywany przez innych the end wynózen |
2005-11-24, 22:34 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: skądkolwiek
Wiadomości: 6 613
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
To prawda, ani knkubinat nie zapewnia w związku specjalnej egzotyki, ani małżeństwo nie jest powodem jego rutyny. To wszystko zależy od ludzi.
No właśnie zapmniałam dodać , ze jeśli kiedykolwiek stanę się "prawdziwą żoną", to tylko ze względów prawnych.Chociąz mam ciągle mam cichą nadzieję na zalegalizownie związków konkubinatowych, że TE związki wszędzie w każdum urzędzie będą miały takie same prawa, bo jak dotąd różnie to bywa |
2005-11-24, 23:50 | #13 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 25
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
__________________
cierpliwość i wyrozumiałość to cnoty brzydkich kobiet |
|
2005-11-25, 08:37 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
wolk: zgadzam się z Tobą Smutne jest to, że wiele dziewczyn marzy o przypieczętowaniu związku (ślub) i milczy, czekając na inicjatywę partnera. Dla mnie to trochę dziwne i niezrozumiałe. Kiedy ja poczułam się gotowa do małżeństwa, po prostu powiedziałam o tym swojemu chłopakowi. Któregoś wieczoru siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy i padła z mojej strony deklaracja "czuję, że chcę spędzić z Tobą życie". Okazało się, że mój partner czuł tak już od dawna, ale chciał mieć pewność, że i ja będę zdecydowana. Decyzja o zaręczynach była wspólna. Był i miły element zaskoczenia z jego strony, co z pewnością było szalenie sympatyczne, ale nie uważam tego za niezbędne (wiele dziewczyn zachwyca się tym, że były zaskoczone propozycją małżeństwa... ja osobiście nie wiem jakbym zareagowała i dlatego jestem wdzięczna mojemu TŻ, że zaczekał aż i ja zaczęłam otwarcie się na ten temat wypowiadać). O ślubie rozmawiamy dużo, razem odkładamy pieniądze, razem kalkulujemy, zastanawiamy się nad rozmaitymi aspektami, wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie, podczas długich dyskusji. Pewnie, że czasem się i pokłócimy i zachowamy niedojrzale, ale cóż - jesteśmy tylko ludźmi. Wydaje mi się, że to najcudowniejszy związek w jakim kiedykolwiek byłam. Właśnie z uwagi na prwadziwe partnerstwo i łączące nas uczucie. Czego można chcieć więcej?
I dlatego jestem zdania, że kobiety nie powinny siedzieć biernie i czekać, ale rozmawiać, mówić otwarcie, współdecydować. Czasy mężczyzny, który w związku jest "panem i władcą", minęły bezpowrotnie. I tym facetom, którzy jeszcze tego nie zauważyli, wypada to po prostu pokazać |
2005-11-25, 08:48 | #15 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 1 089
|
małżeństwo czy konkubinat?
Wolk, może to wszystko nie zabrzmi logicznie, bo jednak jestem mezatką, ale wrócę jeszcze do okresu "przed".
Mój mąż nie oświadczył mi się w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, nie było żadnych zaręczyn, ani nawet pierścionka zaręczynowego. Nie chciałam tego wszystkiego, bo myslę, że czułabym presję, że czułabym się już zobowiazana i przywiązana. Niedawno Rafał opowiadał mi o swoim koledze, który zaaranżowal oświadczyny w zamku, jakimś muzeum - dogadal się z kierownictwem i załatwił catering - nie była to prosta sprawa, bo na co dzień nie ma tam żadnej restauracji. Czyli facet musiał sie mocno postarać. Dziewczyna niczego się nie spodziewała. No i tak sobie myślę - z jednej strony jakie to romantyczne. Z drugiej - w życiu nie chciałabym byc na jej miejscu, bo po prostu nie potrafiłabym powiedzieć "nie" - zakładając, że nie chciałabym tego ślubu. A gdybym jednak powiedziała "nie" w takiej sytuacji, to myślę, ze coś bym zniszczyła we wzajemnej relacji z tym mężczyzną. Na pewno poczułby się odrzucony. Jednak wolę spokojną rozmowę na ten temat. I podobnie jak Ty nie jestem zwolenniczką biernej postawy kobiet. Myślę, ze pomiędzy postawą czekającą a narzucaniem się komus jest całe spektum zachowań, które pozwalają dwojgu ludziom zbliżyć się do siebie - a kiedy dwie strony działają w tym samym kierunku, to do zbliżenia dochodzi po prostu wczesniej, a po drugie nie ma dylematów "nie wiem, czy on/ona by chciał/a" - wszystko jest prostsze, gdy obie strony komunikują swoje oczekiwania i pokazują, że im na sobie zależy. A. Akane, pisałam swoją odpowiedź nie znając jeszcze Twojej - ponownie mogłabym sie podpisać. Następnym razem jesli będę Ciebie widzieć w jakimś wątku, to poczekam, aż się wypowiesz, a potem najwyżej potaknę. A. Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2005-12-12 o 22:03 Powód: Post po poscie!! |
2005-11-25, 09:25 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Jak narazie jestem konkubina juz 7 rok ,mamy dziecko i jak narazie nic nie zmusilo nas do slubu(w naszym wypadku tylko cywilny),byc moze to szczescie ze wiele spraw (us,mieszkanie)udaje nam sie rozwiazywac bez papierka z USC.
Nie czuje potrzeby ślubu,przysiegania przed pania z łańcuchem czy tym bardziej facetem w sukni . Po zajsciu w ciąze chyba wszyscy oczekiwali slubu i tu zonk ja nie chcialm ,TŻ bez róznicy(mamy olewawczy stosunek do oświadczyn ,piersionków ,itp szopki)rodzice podpytywali przez kilka miesiecy ale zostali ustawieni do pionu i temat umarł. Byc moze kiedys zdecydujemy sie na ten krok. |
2005-11-25, 11:18 | #17 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 1 461
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Ja może dodam coś od siebie, jako dwuletniej mężatki. Otóz wydaje mi się, że takie traktowanie ślubu jak jakiegoś wielkiego przełomu, romantycznego wzlotu i umocnienia nadwątlonej miłości, może prowadzić na manowce. Biała suknia i sterta prezentów może przysłonić to co naprawe ważne. Trzeba spojrzeć na ślub trochę z dystansem (może to brzmi okrutnie, bo w obliczu wielkiej miłości często myśli się emocjami) i być naprawdę pewnym tego kroku. Ja, podobnie jak Akane i Abuba, podjęłam tę decyzję wspólnie z moim ówczesnym chłopakiem, nie było kwiatów ani padania na kolana, po prostu rozmawialiśmy. Tak naprawdę małżeństwo nic nie zmieniło w naszym związku, dało większą pewność, poczucie bezpieczeństwa. Chcieliśmy tego oboje i byliśmy pewni. To jest jednak bardzo indywidualna sprawa, moim zdaniem jeśli ludzie naprawdę się kochają to nie ma znaczenia czy żyją w stałym czy wolnym związku.
|
2005-11-25, 12:54 | #18 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Italia
Wiadomości: 572
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Ja jestem za slubem Akane wszystko tutaj dokladnie opisala .Smieszne bo tutaj gdzie mieszkam mnostwoo mlodych par zyje w konkubinacie od 5 do 10 lat a potem sie rozchodza w wiekszosci maja dzieci .Lub druga opcja zyja ze soba 5-10 lat wchodza w zwiazek malzenki i po 1 roku lub 3 latach sie rozwodza z wielkim krzykiem .Moim zdaniem konkubinat to obawa i brak z jakiejs strony zaufania oraz strach w stosunku do naszego partnera i dlatego nie ktore osoby decyduja sie na konkubinat .A z drugiej strony to wygodnictwo i niezaleznosc.Tutaj w Italii jest baardzo duzo par tak nowoczesnych , ze zyja w takich wolnych zwiazkach ale ta ich nowoczesnosc to do niczego dobrego nie prowadzi.Ja jestem za starym dobrym malzenstwem
|
2005-11-25, 13:13 | #19 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 25
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
ojejku, ale się zrobiłam romantyczna. fuj!
__________________
cierpliwość i wyrozumiałość to cnoty brzydkich kobiet |
|
2005-11-25, 13:47 | #20 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-02
Wiadomości: 1 006
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
A tak trochę z innej beczki - nie uważacie, że słowo konkubinat jest okropne? Zawsze jak je słyszę mam skojarzenia z jakąś patologicznym konkubinatem gdzie facet bije babke, oboje piją itp... Jakieś złe przykłady mi przychodzą na samą myśl o tym słowie
|
2005-11-25, 14:14 | #21 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-02
Lokalizacja: gdańsk
Wiadomości: 228
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
dokładnie, mam to samo skojarzenie- "konkubent" to słowo rodem z kroniki kryminalnej! a pochodzi podobno od łacińskiego "spać ze sobą"
tak, sorki za zmianę tematu |
2005-11-25, 18:47 | #22 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dania
Wiadomości: 2 053
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Mi także słowo konkubunat kojarzy sie bardzo negatywnie, ale to wszystko ma źródło w informacjach telewizyjnych, poniewaz mniej więcej tak to bywa przedstawiana: Pan N. będący w konkubinacie z panią B. pobił dziecko pani B. , i dlatego mamy wszyscy takie skojarzenia.
A wracając do tematu konkubinat różni się przede wszystkim tym, że wiele spraw prawnych załatwia się z wielkim utrudnieniem, a w szczególności jeśli w związku jest dziecko, i wydaje mi się że powinno to być jakoś prawnie w końcu rozwiązane |
2005-11-25, 19:01 | #23 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 660
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
__________________
- Myszo, jak ty słodko wyglądasz! Tak po domowemu, po mysiemu, tak futerkowato, tak pazurkowato. Jesteś urocza, kiedy się ciskasz! I razem zabrali się do zbierania potłuczonych talerzyków. |
|
2005-11-25, 19:17 | #24 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 688
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
|
|
2005-11-25, 19:19 | #25 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
Po drugie, tak to już jest w naszej (i nie tylko) kulturze, że kobieta ma przypisaną rolę bierną, a mężczyzna czynną. Emancypacja kobiet to rzecz stosunkowo świeża. Po trzecie: czy wam mamy i ciocie nie mówiły nigdy, że kobieta nie powinna "narzucać się" mężczyźnie? Ponoć powinno się doprowadzać mężczyznę do deklaracji w taki sposób, żeby on myślał, że to jego pomysł . Żartuję oczywiście, nie nadaję się do czegoś takiego, nie cierpię manipulacji i zawsze mówię wprost o co mi chodzi. |
|
2005-11-25, 19:26 | #26 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 660
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
__________________
- Myszo, jak ty słodko wyglądasz! Tak po domowemu, po mysiemu, tak futerkowato, tak pazurkowato. Jesteś urocza, kiedy się ciskasz! I razem zabrali się do zbierania potłuczonych talerzyków. |
|
2005-11-25, 19:32 | #27 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
|
|
2005-11-25, 20:10 | #28 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Cytat:
Odnośnie tematu głównego. Nie wykluczam slubu w swoim życiu, ale i nie jest to moim marzniem. Dystans. Szczerze pisząc, chcę być szczęśliwa we dwoje i nie jest mi potrzebny do tego papier-pieczęć w kościele. A konkubinat to rzeczywiście okropne określenie. Brzmi tak samo jak "kombinat" Ale jeszcze gorzej dla mojego ucha brzmi "konkubina". Ludzie co to za słowo? Kojarzy mi się negatywnie...
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
|
2005-11-25, 22:32 | #29 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: skądkolwiek
Wiadomości: 6 613
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Konkubina, knkubin, knkubinat - te wyrazy mają negatywny wydzwięk , wyłącznie przez zbyt częste używanie ich kryminalnych statystykach a szkoda...
|
2005-11-25, 22:59 | #30 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 185
|
Dot.: małżeństwo czy konkubinat?
Ja jestem tylko i wyłącznie za małżeństwem... ale tylko z miłości. Bo jeśli chodzi o lepszą pozycję społeczną, kasę itp. to można sobie żyć jak się chce, a nawet lepiej żeby takiego związku nie formalizować.
Zgadzam się z argumentami Akane. Mam jeszcze wiele innych powodów "za" instytucją małżeństwa... ale jest mało czasu i miejsca, więc się bardzo ograniczę i podam te może najmniej konwencjonalne... - wiadomo, że w życiu są cięższe dni i wogóle okresy... i wydaje mi się, że jeśli się jest małżeństwem to łatwiej jest "przeczekać" kryzys, bo za dużo ceregieli z rozwodem, podziałem majątku (i choć to niby "przeszkody" materialne to mimo wszystko jakoś trzymają związek aż do końca kryzysu... o ile nie jest poważny, bo jak tak to i formalności nie pomogą) a w konkubinacie można od tak poprostu się odwrócić i pójść - wiem, że to nie reguła i ze w małżeństwach tez jest przemoc itp., ale mimo wszystko jakoś częściej i to bardzo w mediach podają, że konkubent pobił dziecko, rozruba w domu, konkubina pobiła swoje dziecko... itp. i jakoś dlatego takie wolne związki mi się źle kojarzą... No i wogóle jak się jest w konkubinacie, to nie ma możliwości usłyszenia słów przysięgi "i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci" (no jest niby że powiedzą sobie konkubenci sami dla siebie, ale nie ma to takiej rangi, choć osobiście jestem w innych przypadkach za uczuciami prawdziwymi a nie na pokaz, to w tym przypadku kwestia ślubowania powinna być doniosła i wypowiedziana publicznie i uroczyście... ... i od teraz jesteście mężem i żoną... |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:38.