Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[parisienka90]

Napisane przez ciri15

Odcięłabym mu dostęp do tych rzeczy. Nie cierpię takiego zachowania.

Fakt, że zachowanie okropnie denerwujące, ale nikomu z nas juz nie chcialo się bawić w szpiega, poza tym przy takiej liczbie wspollokatorow trudno by bylo dociec czy podbiera czy nie, wiec kazdy machnal reka i dalismy sobie spokoj... ale ciekawa jestem, czy po 3 latach od tamtego czasu się zmienił...

---------- Dopisano o 19:47 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------

Napisane przez elsene

parisienka90, przy Typie nr 3 mogłaś zostawić swoją dyszkę ze słowami "no, to ja już uregulowałam swoją część rachunku." i wyjść
Okropne jest to, że czuje się, że nie powinno się płacić, ale woli się "stracić" niż trwać w takiej żenującej sytuacji.. .
Tak sobie myślę, że takie kelnerki/barmanki to dopiero muszą się napatrzeć na takie sytuacje!

No fakt, ciekawe jakby w takiej sytuacji się zachował, nie pomyśłam... Chociaż ja juz taka jestem, że jesli chodzi o kase jestem honorowa i chocbym miala potem przymierac glodem to nie naraze sie na jakis wstyd z tym zwiazany...A Facet był po prostu załosny i tyle ;] Ale dostarczyl rozrywki nam obu

[nikisa]

Napisane przez parisienka90

Znałam w swoim życiu jak do tej pory 3 skąpych facetów.

Typ1: Kolega ze studiów. Fakt faktem, że miał mało pieniędzy na życie, żył tylko z renty po ojcu i z tego opłacał akademik bilety itd. Oszczędzał praktycznie na wszystkim, ale jednak dość przesadnie. Kiedyś przetarły mu się nieśmiertelne spodnie na tyłku...w których chodził non stop i ktos ze znajomych zwrocil mu uwage, żeby juz w nich jednak nie chodził, bo "swieci dziurami na du..pie." Na co kolega, że nie ma innych. Na co znów znajomy: To kup sobie nowe, chyba nie będziesz tak non stop chodził. Na co znów skąpy kolega: Że go nie stać na nowe, bo te są oryginalne Levisy, dostał je na urodziny i innych nie chce (bo sugerowalismy mu kupienie czegos taniego po prostu) więc poczeka do swoich urodzin, aż mu mama sprezentuje nowe. Dodam tylko, że to był luty a urodziny miał w lipcu...

kurcze, ale mi smutno jak to czytam
chociaż z drugiej strony nie rozumiem upierania się, że musi chodzić w levisach skoro nie ma kasy

[parisienka90]

@nikisa no wlasnie mi chodziło o to upieranie się, że musi mieć Levisy, a nie oszczędność samą w sobie...

[Pijana truskawkami]

Kiedyś wybrałam się z kolegą do KFC, zamówiłam jakąś taniochę za 5 zł. On się uparł, że będzie płacił kartą, choć powtarzałam mu, że nie mam drobnych, żeby mu zwrócić, więc wolałabym zapłacić za siebie. I tak zapłacił kartą. Po czym ja dałam mu 20 zł, on je schował do kieszeni i nie oddał reszty W czasie rozmowy upomniałam się o te 15 zł ( dla mnie to była cena jednego obiadu, więc zawsze coś), to on nagle udał, że zobaczył kogoś i poszedł gdzieś w drugą stronę bez słowa. Więcej się nie upomniałam. Niby nic wielkiego, ale niesmak pozostał. Później zauważyłam, że robił tak częściej, tzn. płacił za coś, a ja mu zwracałam, ale nigdy mi reszty nie oddawał - zazwyczaj były to małe kwoty, więc bardzo mnie to nie raziło. Ale dopiero wkurzyłam się jak ja kiedyś nie oddałam mu chyba 50 gr, to przypomniał się o tym od razu. Często też wpychał mi na siłę jakieś rzeczy. Np. w kinie mówiłam mu, że nie mam kasy na zestaw popcorn plus cola, więc go nie chce, to on i tak kupował, a potem mówił, żebym mu zwróciła. A jak nie zwróciłam, to siedział cały czas z tym pocornem na kolanach, ani razu mnie nie poczęstował i szczelnie chował rękoma, żebym czasem się nie poczęstowała. Dodam, że nigdy nie dojadł całego popcornu, zostawała mu co najmniej połowa. W sumie dopiero niedawno rozluźniłam tę znajomość.

[kolejna_wizazanka]

Napisane przez Pijana truskawkami

Kiedyś wybrałam się z kolegą do KFC, zamówiłam jakąś taniochę za 5 zł. On się uparł, że będzie płacił kartą, choć powtarzałam mu, że nie mam drobnych, żeby mu zwrócić, więc wolałabym zapłacić za siebie. I tak zapłacił kartą. Po czym ja dałam mu 20 zł, on je schował do kieszeni i nie oddał reszty W czasie rozmowy upomniałam się o te 15 zł ( dla mnie to była cena jednego obiadu, więc zawsze coś), to on nagle udał, że zobaczył kogoś i poszedł gdzieś w drugą stronę bez słowa. Więcej się nie upomniałam. Niby nic wielkiego, ale niesmak pozostał. Później zauważyłam, że robił tak częściej, tzn. płacił za coś, a ja mu zwracałam, ale nigdy mi reszty nie oddawał - zazwyczaj były to małe kwoty, więc bardzo mnie to nie raziło. Ale dopiero wkurzyłam się jak ja kiedyś nie oddałam mu chyba 50 gr, to przypomniał się o tym od razu. Często też wpychał mi na siłę jakieś rzeczy. Np. w kinie mówiłam mu, że nie mam kasy na zestaw popcorn plus cola, więc go nie chce, to on i tak kupował, a potem mówił, żebym mu zwróciła. A jak nie zwróciłam, to siedział cały czas z tym pocornem na kolanach, ani razu mnie nie poczęstował i szczelnie chował rękoma, żebym czasem się nie poczęstowała. Dodam, że nigdy nie dojadł całego popcornu, zostawała mu co najmniej połowa. W sumie dopiero niedawno rozluźniłam tę znajomość.

Zabrał Ci 15 złotych i nie reagował jak prosiłaś o zwrot? Znaczy ukradł Ci 15 złotych a Ty dopiero niedawno "rozluźniłaś" tę znajomość? To co by się musiało stać, żebyś zerwała znajomość? Bo ja tego trochę nie pojmuję jak można przyjaźnić się z osobą, która Cię okrada.

[Pijana truskawkami]

Napisane przez kolejna_wizazanka

Zabrał Ci 15 złotych i nie reagował jak prosiłaś o zwrot? Znaczy ukradł Ci 15 złotych a Ty dopiero niedawno "rozluźniłaś" tę znajomość? To co by się musiało stać, żebyś zerwała znajomość? Bo ja tego trochę nie pojmuję jak można przyjaźnić się z osobą, która Cię okrada.

Poza tą jedną cechą, chłopak miał sporo zalet, często mnie wspierał i pomagał mi w trudnych chwilach. Nie miałam wtedy innej osoby, której mogłabym się tak wygadać jak jemu, dlatego trzymałam się tej znajomości

[Lynn]

Napisane przez Pijana truskawkami

Kiedyś wybrałam się z kolegą do KFC, zamówiłam jakąś taniochę za 5 zł. On się uparł, że będzie płacił kartą, choć powtarzałam mu, że nie mam drobnych, żeby mu zwrócić, więc wolałabym zapłacić za siebie. I tak zapłacił kartą. Po czym ja dałam mu 20 zł, on je schował do kieszeni i nie oddał reszty W czasie rozmowy upomniałam się o te 15 zł ( dla mnie to była cena jednego obiadu, więc zawsze coś), to on nagle udał, że zobaczył kogoś i poszedł gdzieś w drugą stronę bez słowa. Więcej się nie upomniałam. Niby nic wielkiego, ale niesmak pozostał. Później zauważyłam, że robił tak częściej, tzn. płacił za coś, a ja mu zwracałam, ale nigdy mi reszty nie oddawał - zazwyczaj były to małe kwoty, więc bardzo mnie to nie raziło. Ale dopiero wkurzyłam się jak ja kiedyś nie oddałam mu chyba 50 gr, to przypomniał się o tym od razu. Często też wpychał mi na siłę jakieś rzeczy. Np. w kinie mówiłam mu, że nie mam kasy na zestaw popcorn plus cola, więc go nie chce, to on i tak kupował, a potem mówił, żebym mu zwróciła. A jak nie zwróciłam, to siedział cały czas z tym pocornem na kolanach, ani razu mnie nie poczęstował i szczelnie chował rękoma, żebym czasem się nie poczęstowała. Dodam, że nigdy nie dojadł całego popcornu, zostawała mu co najmniej połowa. W sumie dopiero niedawno rozluźniłam tę znajomość.

Wiedział jak zadbać o kasę dla siebie. Ja bym mu chyba nie odpuściła tych 15 zł, zwłaszcza jak sam się upominał o 50 gr.

Ja tu o swoim eksie pisałam- on z kolei chciał wszystko na pół kupować, nawet oscypka za 1,50 zł Poza tym pracując odpowiadało mu życie jak jakiś biedak, wszystko na kupkę a potem z dumą mówił, że całą wypłatę odkłada...

[vyenna]

Pijana truskawkami, mozna powoedziec, ze oplacilas jego troske w takim razie :p

Wysłane z mojego GT-I9300 przy użyciu Tapatalka

[marcingej]

Niektore historie nawet smieszne, ale momentami wrecz chamskie albo dazace do wykorzystania. Ja bym tak nie mogl, gdyby TZ wyklocal sie ze mna o jakies grosze.

Co do wszedlkiego podzialu uwazam, ze dzielenie na pol np. na randkach, przy roznych wyjsciach itp. idealnie przystaje do dzisiejszych czasow. Nie wyobrazam sobie, zeby kogos sponsorowac, a tym bardziej byc sponsorowanym. Dlatego z TZtem idealnie sie dobralismy. Pol na pol nie oznacza wyklocania sie o kazdy grosz.

[achajq]

przypomnialy mi sie inne skapstwa meza kolezanki, opisywalam ich juz wczesniej nazywajac Marta i Kamil, wiec niech tak pozostanie.

Wspominane juz wczesniej wesele owych znajomych- za wszystko placila mama panny mlodej, ustalone bylo, ze po podsumowaniu kosztow sie rozliczaja obie strony zeby nie bylo zamieszania kto placil za co. Po weselu cisza nt rozliczenia ze strony rodzicow i pana mlodego. Mama Marty upominala sie o kase kilka razy, ale bez odzewu. Minelo kilka lat, a oni nie wstydzili sie nie zaplacic za wlasnych gosci, porawiny, obraczki (!), polowy za samochod, dj, floryste i innych kosztow zwiazanych z weselem. Moim zdaniem zenada!

Rodzina Marty ma taka tradycje, ze co roku w Boze Narodzenie wyjezdzaja cala rodzina w gory. Pierwsze swieta po weselu powstal problem, bo rodzice Kamila nie chcieli jechac (szkoda bylo im kasy), a mlodzi nie wiedzieli co zrobic. Ostatecznie stanelo na tym, ze pieniadze ,,pozycza'' od mamy Marty (znowu!) i pojada wspolnie. Do dzisiaj temat zwrotu za wesele jak i za swieta ucichl i umarl smiercia tragiczna. Chcialabym jeszcze raz podkreslic, ze nie jest to rodzina biedna, maja kase na normalne rzeczy jak i na przyjemnosci tylko sknerza i obracaja zlotowke kilka razy zanim ja wydadza.

Prezenty na wspomniane swieta byly normalne ze strony rodziny Marty, rodzice Kamila jak i sam Kamil kupili jakies smieszne rzeczy typu czekolady czy cos takiego. Gdyby nie mieli kasy to okej, ale po co przy tym chwalili sie, ze szukaja auta z salonu za gotowke? Pomijajac to, ze poprzednie auto bylo na moja miare dobre.

[o_Khaleesi_o]

Napisane przez achajq

przypomnialy mi sie inne skapstwa meza kolezanki, opisywalam ich juz wczesniej nazywajac Marta i Kamil, wiec niech tak pozostanie.

Wspominane juz wczesniej wesele owych znajomych- za wszystko placila mama panny mlodej, ustalone bylo, ze po podsumowaniu kosztow sie rozliczaja obie strony zeby nie bylo zamieszania kto placil za co. Po weselu cisza nt rozliczenia ze strony rodzicow i pana mlodego. Mama Marty upominala sie o kase kilka razy, ale bez odzewu. Minelo kilka lat, a oni nie wstydzili sie nie zaplacic za wlasnych gosci, porawiny, obraczki (!), polowy za samochod, dj, floryste i innych kosztow zwiazanych z weselem. Moim zdaniem zenada!

Rodzina Marty ma taka tradycje, ze co roku w Boze Narodzenie wyjezdzaja cala rodzina w gory. Pierwsze swieta po weselu powstal problem, bo rodzice Kamila nie chcieli jechac (szkoda bylo im kasy), a mlodzi nie wiedzieli co zrobic. Ostatecznie stanelo na tym, ze pieniadze ,,pozycza'' od mamy Marty (znowu!) i pojada wspolnie. Do dzisiaj temat zwrotu za wesele jak i za swieta ucichl i umarl smiercia tragiczna. Chcialabym jeszcze raz podkreslic, ze nie jest to rodzina biedna, maja kase na normalne rzeczy jak i na przyjemnosci tylko sknerza i obracaja zlotowke kilka razy zanim ja wydadza.

Prezenty na wspomniane swieta byly normalne ze strony rodziny Marty, rodzice Kamila jak i sam Kamil kupili jakies smieszne rzeczy typu czekolady czy cos takiego. Gdyby nie mieli kasy to okej, ale po co przy tym chwalili sie, ze szukaja auta z salonu za gotowke? Pomijajac to, ze poprzednie auto bylo na moja miare dobre.

To co opisujesz o tej parze tutaj i na wcześniejszych stronach to jakaś paranoja

Jak ona może być z kimś takim?

[nikisa]

Napisane przez Pijana truskawkami

Kiedyś wybrałam się z kolegą do KFC, zamówiłam jakąś taniochę za 5 zł. On się uparł, że będzie płacił kartą, choć powtarzałam mu, że nie mam drobnych, żeby mu zwrócić, więc wolałabym zapłacić za siebie. I tak zapłacił kartą. Po czym ja dałam mu 20 zł, on je schował do kieszeni i nie oddał reszty W czasie rozmowy upomniałam się o te 15 zł ( dla mnie to była cena jednego obiadu, więc zawsze coś), to on nagle udał, że zobaczył kogoś i poszedł gdzieś w drugą stronę bez słowa. Więcej się nie upomniałam. Niby nic wielkiego, ale niesmak pozostał. Później zauważyłam, że robił tak częściej, tzn. płacił za coś, a ja mu zwracałam, ale nigdy mi reszty nie oddawał - zazwyczaj były to małe kwoty, więc bardzo mnie to nie raziło. Ale dopiero wkurzyłam się jak ja kiedyś nie oddałam mu chyba 50 gr, to przypomniał się o tym od razu. Często też wpychał mi na siłę jakieś rzeczy. Np. w kinie mówiłam mu, że nie mam kasy na zestaw popcorn plus cola, więc go nie chce, to on i tak kupował, a potem mówił, żebym mu zwróciła. A jak nie zwróciłam, to siedział cały czas z tym pocornem na kolanach, ani razu mnie nie poczęstował i szczelnie chował rękoma, żebym czasem się nie poczęstowała. Dodam, że nigdy nie dojadł całego popcornu, zostawała mu co najmniej połowa. W sumie dopiero niedawno rozluźniłam tę znajomość.

Fakt, że straszne zachowania faceta, to nie rozumiem po co mu od razu oddawałaś, jeśli nie miałaś równej kwoty? nie dało rady zrobić tak, że Ty kupisz coś jemu następnym razem?

---------- Dopisano o 23:11 ---------- Poprzedni post napisano o 23:06 ----------

Napisane przez achajq

przypomnialy mi sie inne skapstwa meza kolezanki, opisywalam ich juz wczesniej nazywajac Marta i Kamil, wiec niech tak pozostanie. (....)

pomijając ślepo zakochaną koleżankę, to podziwiam jej Mamę, że na to wszystko patrzy i dzielnie znosi

[Pijana truskawkami]

Napisane przez nikisa

Pomijając fakt, że straszne zachowania faceta, to nie rozumiem po co mu od razu oddawałaś, jeśli nie miałaś równej kwoty? nie dało rady zrobić tak, że Ty kupisz coś jemu następnym razem?

Nie, bo wolę mieć od razu rozliczone, żeby komuś nie być dłużną. A my się nie spotykaliśmy często, raczej tak co dwa, trzy tygodnie, czasami raz na miesiąc, więc wolałam się rozliczać na bieżąco, bo pewnie sama bym zapomniała, kto kiedy co komu kupił

[ciri15]

Napisane przez achajq

Rodzina Marty ma taka tradycje, ze co roku w Boze Narodzenie wyjezdzaja cala rodzina w gory. Pierwsze swieta po weselu powstal problem, bo rodzice Kamila nie chcieli jechac (szkoda bylo im kasy), a mlodzi nie wiedzieli co zrobic. Ostatecznie stanelo na tym, ze pieniadze ,,pozycza'' od mamy Marty (znowu!) i pojada wspolnie. Do dzisiaj temat zwrotu za wesele jak i za swieta ucichl i umarl smiercia tragiczna. Chcialabym jeszcze raz podkreslic, ze nie jest to rodzina biedna, maja kase na normalne rzeczy jak i na przyjemnosci tylko sknerza i obracaja zlotowke kilka razy zanim ja wydadza.
.

Odniosę się tylko do tej historyki: nie rozumiem, czemu oni nalegali, żeby teściowie córki jechali z nimi. Strasznie dziwne moim zdaniem.

[nikisa]

Napisane przez Pijana truskawkami

Nie, bo wolę mieć od razu rozliczone, żeby komuś nie być dłużną. A my się nie spotykaliśmy często, raczej tak co dwa, trzy tygodnie, czasami raz na miesiąc, więc wolałam się rozliczać na bieżąco, bo pewnie sama bym zapomniała, kto kiedy co komu kupił

ok rozumiem, nie byłaś dłużna, ale dużo więcej stratna, taka ironia losu

[achajq]

Napisane przez nikisa

pomijając ślepo zakochaną koleżankę, to podziwiam jej Mamę, że na to wszystko patrzy i dzielnie znosi

Mama jest taka, ze dla szczescia dziecka przeklnie wszytko. Tez to, ze jak potrzebowala sie zatrzymac w miescie gdzie mieszkaja mlodzi- nie bylo dla niej miejsca u nich (nocowala u moich rodzicow), a tydzien pozniej mlodzi potrzebowali zeby ktos zostal z psem, bo strasznie wariuje jak jest sam. Nie zawiezli do ojxca Kamila, ktory mieszka na osiedlu obok tylko dzwonili do mamy Marty. Przyjechala 100km... Bez komentarza. Moim zdaniem to juz glupota z jej strony, ale coz...

Napisane przez ciri15

Odniosę się tylko do tej historyki: nie rozumiem, czemu oni nalegali, żeby teściowie córki jechali z nimi. Strasznie dziwne moim zdaniem.

Nie wiem, pewnie dlatego, ze mlodzi mieli dylemat. Po tych swietach juz nie nalegaja na wspolne wyjazdy ;P

[201803290936]

Napisane przez Lynn

Wiedział jak zadbać o kasę dla siebie. Ja bym mu chyba nie odpuściła tych 15 zł, zwłaszcza jak sam się upominał o 50 gr.
(...)

Jak wyżej. W życiu bym nie odpuściła 15 zł (zresztą i 5 nie, z jakiej racji?). Jak można się wstydzić upomnieć o własne pieniądze?

[elsene]

Napisane przez o_Khaleesi_o

Jak ona może być z kimś takim?

..bo jest taka sama jak on? On jej chyba nie zniewolił, więc wyłudziła pieniądze od matki w takim samym stopniu jak jej mąż. Tyle, że matkę pewnie bardziej boli, że oskubała ją własna córka, niż "obcy" facet.
Ech. Bardzo smutna historia.

[Mollinka]

Napisane przez achajq

przypomnialy mi sie inne skapstwa meza kolezanki, opisywalam ich juz wczesniej nazywajac Marta i Kamil, wiec niech tak pozostanie.

Wspominane juz wczesniej wesele owych znajomych- za wszystko placila mama panny mlodej, ustalone bylo, ze po podsumowaniu kosztow sie rozliczaja obie strony zeby nie bylo zamieszania kto placil za co. Po weselu cisza nt rozliczenia ze strony rodzicow i pana mlodego. Mama Marty upominala sie o kase kilka razy, ale bez odzewu. Minelo kilka lat, a oni nie wstydzili sie nie zaplacic za wlasnych gosci, porawiny, obraczki (!), polowy za samochod, dj, floryste i innych kosztow zwiazanych z weselem. Moim zdaniem zenada!

Rodzina Marty ma taka tradycje, ze co roku w Boze Narodzenie wyjezdzaja cala rodzina w gory. Pierwsze swieta po weselu powstal problem, bo rodzice Kamila nie chcieli jechac (szkoda bylo im kasy), a mlodzi nie wiedzieli co zrobic. Ostatecznie stanelo na tym, ze pieniadze ,,pozycza'' od mamy Marty (znowu!) i pojada wspolnie. Do dzisiaj temat zwrotu za wesele jak i za swieta ucichl i umarl smiercia tragiczna. Chcialabym jeszcze raz podkreslic, ze nie jest to rodzina biedna, maja kase na normalne rzeczy jak i na przyjemnosci tylko sknerza i obracaja zlotowke kilka razy zanim ja wydadza.

Prezenty na wspomniane swieta byly normalne ze strony rodziny Marty, rodzice Kamila jak i sam Kamil kupili jakies smieszne rzeczy typu czekolady czy cos takiego. Gdyby nie mieli kasy to okej, ale po co przy tym chwalili sie, ze szukaja auta z salonu za gotowke? Pomijajac to, ze poprzednie auto bylo na moja miare dobre.

witam po raz pierwszy się udzielam w tym wątku, ale znajomi moich rodziców mają taki sam przypadek - tyle że byli rodzicami pana młodego - dogadali się z matką panny młodej, że dzielą się kosztami wesela 50/50, ponieważ matka nie miała środków to wyłożyli wszystko ze swojej kieszeni, obiecała zwrócić - nie będzie przy tym zaskoczeniem, biorąc po uwagę charakter tego wątku, że do dnia dzisiejszego nie zwróciła nawet złotówki a to już dobrych parę lat. Bez żadnej żenady przy tym uczestniczy w spotkaniach rodzinnych i generalnie nie widzi problemu. Ciekawe są też jej stosunki z własną córką - znajoma rodziców była kiedyś świadkiem jak ta córka była chora i poprosiła mamę o zakupy - matka przyniosła jej kawałek pasztetowej i od razu wystąpiła z żądaniem, że ma jej oddać 3 zł ..

[elsene]

Napisane przez Mollinka

matka przyniosła jej kawałek pasztetowej i od razu wystąpiła z żądaniem, że ma jej oddać 3 zł ..

Grosz do grosza... a pewnie zbiera żeby oddać za wesele

[jelly92]

Hej od dłuższego czasu przeglądam wizaż, a, że temat idealnie odpowiada mojemu ostatniemu związkowi to z tego wszystkiego postanowiłam założyć konto

Zaczną od tego, że mój ex był przesadnie oszczędny. Na każdym kroku starał się wydawać jak najmniej (obydwoje mamy po 21, studiujemy, jednak on prócz sporej sumki od rodziców także całkiem nieźle zarabiał). Przytoczę parę faktów z naszego związku:

1. Podczas zakupów potrafił robić mi wykład, że woda nie ma smaku i najlepiej kupować tą najtańszą (za 65gr z TESCO), a ja wolałam kupić x3 droższą która nie smakuje jak kranówa.
2. Na święta dostałam od niego zestaw do kąpieli z promocji z FM Gropu gdzie pracował (był już na całkiem wysokim poziomie, ale rzeczy z FM kupował za punkty dokładając do nich niewielkie sumy, także pewnie za mój zestaw zapłacił jakieś 5zł). Sama nieco wykosztowałam się na jego prezent. Notabene reszcie rodziny też sprezentował podobne niespodzianki, nie jestem pewna czy przekroczył w nich sumę 25zł.
3. Zakręcał w mieszkaniu ciepłą wodę, kąpał się w zimnej i mył w zimnej naczynia.
4. Szacował, że na miesiąc może wydać jakieś 200zł na jedzenie co dla mnie jest raczej nie do pomyślenia, chyba, że przez cały miesiąc miałabym jeść zupki chińskie.
5. Od dwóch lat nie płacił za buty - kupował je tylko w Deichmannie, kiedy mu się porysowały niszczył je umyślnie, oddawał do reklamacji a potem brał ten sam, obleśny model (jak dla mnie wyglądały niczym buty do trumny).
6. Raz w życiu kupił mi kwiatka, a potem przez następne miesiące powtarzał, że skoro mi już go dał to powinnam wiedzieć jak mu bardzo na mnie zależy.
7. Lubiliśmy różne rzeczy, więc kupowaliśmy je osobno (np. sery, szynki). On kupując kilkanaście plasterków najtańszej mielonki cieszył się przy kasie i wytykał mi ile wydałam na swoje produkty, a w domu narzekał, że nie smakują mu jego.
8. Swego czasu u mnie pomieszkiwał, więc dorobił sobie klucz. Pewnego razu gdy byłam na zajęciach on przyjechał do mojego domu, wyjadł resztkę żarcia (tego samego dnia miałam iść na zakupy, ale zmęczona po zajęciach chciałam zjeść coś przed nimi na szybko) i wrócił na uczelnię. Oczywiście gdy zwróciłam mu uwagę, że mógł coś dla mnie zostawić to stwierdził, że "i tak było mało i lepiej by najadła się chociaż jedna osoba". Nie wspomnę już o tym, że nie dołożył się do tego żarcia ani grosza...
9. Gotował spaghetti z fixu na cały tydzień (trochę mięsa, praktycznie sama woda, i masa mąki by to wszystko zagęścić), chwaląc się przede mną, że też mogłabym tak robić i najadać się za 3zł dziennie.

W sumie mogłabym przytoczyć miliony takich sytuacji już od początku naszego związku, ale byłam chyba zbyt zaślepiona by zauważyć, że wzięłam sobie za chłopaka kompletne skąpiradło

[MonnieB]

Z moim obecnym chłopakiem znamy się jakieś 4 lata, jesteśmy razem ponad dwa. Pracowaliśmy razem, zawsze mi się podobał, ale miał dziewczynę, nieważne, po tych 2 latach zaczęliśmy pisać ze sobą, on był wolny, zaprosiłam go do siebie, zrobiłam kolację, mówię skoczmy do sklepu po jakieś wino, poszliśmy, wrzuciłam do koszyka wino, jakieś ciastka, paluszki, podchodzimy do kasy, babka kasuje, ja pakuje zakupy, nagle chłopak rzuca tekst: pozwól mi być dżentelmenem, ja sobie myślę hoho, no nieźle! zapłaci i wtedy słyszę... poniosę zakupy Nawet grosza nie dołożył, no ale trudno. Później wyszliśmy gdzieś, rachunek był jakoś 28 funtów czyli teoretycznie po 14, on wyjął 10 i patrzy się na mnie ze wstydem, że niestety nie ma więcej.. Zła byłam, nie powiem, nie uśmiechało mi się płacić za faceta.
Wiele takich historii było, nie wspomnę już o tym jak zaczęliśmy robić to co robią inne pary i chcą się zabezpieczać i ja byłam jedyną osobą, która kupowała te durne Durexy, on nigdy :P N I G D Y !!!!!!

No ale, dowiedziałam się, że po prostu nie miał pieniędzy, rodzice w innym kraju, on sam z ciotką, dziurawe buty, jedna para spodni... Pomogłam mu jakoś wyjść z tego dołka, ale miał w sobie dużo takich skąpych zachowań.

Np. już jakoś po roku bycia razem, dwa dni przed wypłatą poszliśmy do Subway'a. Mi zostało trochę więcej kasy niż jemu, bynajmniej tak mówił więc ja uznałam, że zapłacę. On poprosił abym go zaskoczyła i wybrała coś dla niego. Ok. Wzięłam mu kanapkę z jakimś mięchem, zapłaciłam, on zjadł, średnio mu smakowała, wstał, kupił sobie drugą ze swoich pieniędzy i do tego ciastka czekoladowe Zero pytania czy może ja bym coś chciała, czy może coś do picia, no cokolwiek. Nic!

Ale teraz już się zmienił, na prawdę takich ludzi można zmienić. Dostaje od niego takie prezenty, że aż mi głupio i wręcz go błagam żeby już nic mi nie dawał. Przynosi jedzenie, zaprasza do restauracji, zawsze płaci, w pracy się wstydzi jak ja robię nadgodziny, bo ludzie pomyslą, że mi nie pomaga
czasami wystarczą tylko chęci i takiego faceta można odmienić

[wiki100]

Napisane przez MonnieB

Ale teraz już się zmienił, na prawdę takich ludzi można zmienić. Dostaje od niego takie prezenty, że aż mi głupio i wręcz go błagam żeby już nic mi nie dawał. Przynosi jedzenie, zaprasza do restauracji, zawsze płaci, w pracy się wstydzi jak ja robię nadgodziny, bo ludzie pomyslą, że mi nie pomaga
czasami wystarczą tylko chęci i takiego faceta można odmienić

Jak xD?

[lapida]

Napisane przez Pijana truskawkami

Nie, bo wolę mieć od razu rozliczone, żeby komuś nie być dłużną. A my się nie spotykaliśmy często, raczej tak co dwa, trzy tygodnie, czasami raz na miesiąc, więc wolałam się rozliczać na bieżąco, bo pewnie sama bym zapomniała, kto kiedy co komu kupił

po prostu wystarczyło, po tym pierwszym wyskoku, kiedy nie oddał ci 15 zł, następnym razem powiedzieć: "mam ci oddać 10 zł, ale jeszcze mi nie oddałeś tamtych 15, więc wisisz mi tylko 5".
I powolutku wyrównywać

[hoonda]

Napisane przez MonnieB

nie wspomnę już o tym jak zaczęliśmy robić to co robią inne pary i chcą się zabezpieczać i ja byłam jedyną osobą, która kupowała te durne Durexy, on nigdy :P N I G D Y !!!!!!

Ja zauwazylam ze kiedy to ja stosowalam zabezpieczenie w formie tabsow anty robilismy to czesto, a od kiedy przeszlismy na gumki to srednio raz na mies. Niby wymowka jest ciąża ale jak byly tabsy to nie bylo zadnych wymowek. Ja za tabsy placilam 40 zl mies a 3 gumki kosztuja 9 zl. Takze mozna i na tym oszczedzac....

[oh audrey]

No tylko teraz dylemat - koszty antykoncepcji dzielić na pół czy się nie upominać? Mi by było dziwnie prosić faceta by mi zwrócił, tak samo jak on się nie upominał o zwrot za gumki, po prostu wtedy to chyba się już nazywa paranoją.

[Hikaru]

I w przypadku gumek i tabletek można umówić się, że raz kupuje jedna strona, a raz druga. Myślę, że łatwiej zaproponować to niż się upomnieć o hajs, a tak wychodzi ładnie i uczciwie.

[martiniątko]

Uwielbiam ten wątek

Co do historii płacenia w restauracjach - jeżeli facet zaprasza mnie na kolacje i sam wybiera restaurację, to oczekuję że zapłaci. W końcu to on decyduje w tym momencie o budżecie spotkania. Jeśli idziemy tylko pogadać i się napić, każdy decyduje sam za siebie czy zamawia tanie piwo czy drogiego drinka - to nie ma problemu w tym, żebym zapłaciła za siebie.

W Niemczech, gdzie mieszkam problem płacenia jest bardzo fajnie rozwiązany. W każdej knajpie kelner podchodząc z rachunkiem pyta jak płacimy - razem czy osobno. Zazwyczaj facet decyduje - czy płaci za nas czy każdy płaci za siebie. Więc nie ma możliwości że nas naciągnie na płacenie

Raz jednak zdarzyła mi się niemiła sytuacja. Facet zaprosił mnie do restauracji serwującej jedzenie z jego kraju. Ja, jako że byłam na diecie nie miałam specjalnie ochoty, jednak zgodziłam się ze względu na niego. Zamówiłam jedną z najtańszych (i najmniejszych) pozycji, on za to stołował się jak król. Gdy przyszło do płacenia rachunku, kelnerka niestety nie rzuciła złotego hasła "razem czy osobno", a tylko położyła rachunek na stole. Rachunek wynosił z tego co pamiętam ponad 40 euro, z tym że ja zamówiłam za ok. 15. Z grzeczności zapytałam, czy mam się dołożyć a on na to "tak, możesz dać mi 20-tkę" Wkurzyłam się nieźle. Facet złamał wszystkie zasady - zaprosił mnie do swojej ulubionej, dość drogiej restauracji, sam więc zadecydował o budżecie - powinien zapłacić, a skończyło się na tym, że to ja fundowałam mu część przyjemności. Wisienką na torcie było to, że on pracował jako inżynier w międzynarodowym koncernie, miał więc jakieś 2-4 tyś Euro miesięcznie, a ja byłam biedną studentką z Polski i na życie miałam miesięcznie jakieś 300 euro Dodawać nie muszę że było to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie.

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

My za tabletki płacimy na zmianę Wydaje mi się, że większość dziewczyn na hormonalnej antykoncepcji jest w związku z pewnym stażem (po 2 tyg związku chyba mało kto się w nie pakuje), więc nie powinny mieć problemu z porozmawianiem o tym z mężczyzną... Nie mówiąc o tym, że jeśli para może uprawiać seks to i rozmowy o nim nie powinny być niczym dziwnym.

[agnieszszszka]

Dziewczyny, a jak to u Was jest - w przypadku związków na odległość - z płaceniem za długie rozmowy telefoniczne i przyjazdy weekendowe?