"Dobra pensja" "dobra praca"

[kennedy]

Napisane przez Liara_Tsoni

Klasa średnia, to nie osoby które "utrzymują się bez zasiłków".

Z zasiłkami to ubóstwo- bez zasiłków ale bez sza;eństw to raczej klasy robotnicze/niższe itd.

Inaczej by wychodziło, że mamy klasy średiej całe miliony w Polsce, a jest jej u nas jak na lekartswo.

Kryteria kalsy średniej sa w sumie dwa: jedno to wykształcenie/zawó/prestiż. Profesor uniwersytecki, nawet jak zarabia mało, jest klasą średnią
Drugie kryterium to kasa. Czlowiek nawet bez wykształcenia wyższego, ale zarabiający 5 tysi na rękę i mający jakiś majątek będzie klasą średnią.

Widac ze kryteria nie przystaja zupelnie do naszych czasow. Nazewnictwo jest przestarzale.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Liara_Tsoni]

No kryteria ie przystają, bo kiedyś wykształcenie szlow parze z majątkiem i pracja i zarobkami.
A teraz? teraz mamy jeden wielki bałagan

[201701300929]

Napisane przez _vixen_

Mój TZ tak twierdzi, ze w polskich realiach osoby o takich zarobkach sa klasa średnia.
Ja sie z tym nie zgadzam do końca. Klasę średnia stać minimum na przyzwoite mieszkanie, szkole dla dziecka, w miarę nowy samochód, wakacje co roku, jedzenie w restauracjach co jakiś czas, udział w kulturze typu teatr, kino, zakup książek, kupno skórzanych butów itp. A za dwa tysiące to raczej cieżko to wszystko ogarnąć. W Polsce taka typowa klasa średnia jest głownie w wielkich miastach.

no widzisz ja tez tak uwazam,
dziewczyny uwazaja,ze srednia klase jest jak w krajach bogatszych ale dla mnie trzeba by jednak popatrzec na specyfike naszego kraju,

tak czy siak to tylko kwestia definicji i nic nam tutaj nie wnosi do dyskusji bo wniosek jest i tak taki sam- ze wiekszosci polskich rodzin nie stac na to mieszkanie za gotowke

[Liara_Tsoni]

Napisane przez Nocna Nimfa

no widzisz ja tez tak uwazam,
dziewczyny uwazaja,ze srednia klase jest jak w krajach bogatszych ale dla mnie trzeba by jednak popatrzec na specyfike naszego kraju,

tak czy siak to tylko kwestia definicji i nic nam tutaj nie wnosi do dyskusji bo wniosek jest i tak taki sam- ze wiekszosci polskich rodzin nie stac na to mieszkanie za gotowke

Nie ma czegoś takiego jak klasa średnia w uboższyzch czy bogatszych. Klasa średnia to klasa średnia. W krajach uboższych jej po prostu wcale nie ma, albo jest jej bardzo mało.

[ridja devojka]

Pomyślmy jeszcze o tym, że po pierwsze mąż może zarabiać 5000 a żona 1300 albo mąż 6500 a żona nie pracuje. I wtedy on jest klasa średnia a ona niższa? pytam bo mnie ciekawią takie podziały w których brak jasnych kryteriów. Pracownik fizyczny może zarobić 6000 a profesor 2600 i teoretycznie pracownik jest working class a żyje na wyższym poziomie niż akademik.
Po drugie tak sobie myślę że u mojego męża w poprzedniej firmie wypłata była tak bardzo ruchoma, że jednego miesiąca potrafiła być 2000 wyzsza/niższa i jak to zaklasyfikowac.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[Liara_Tsoni]

Napisane przez ridja devojka

Pomyślmy jeszcze o tym, że po pierwsze mąż może zarabiać 5000 a żona 1300 albo mąż 6500 a żona nie pracuje. I wtedy on jest klasa średnia a ona niższa? pytam bo mnie ciekawią takie podziały w których brak jasnych kryteriów. Pracownik fizyczny może zarobić 6000 a profesor 2600 i teoretycznie pracownik jest working class a żyje na wyższym poziomie niż akademik.
Po drugie tak sobie myślę że u mojego męża w poprzedniej firmie wypłata była tak bardzo ruchoma, że jednego miesiąca potrafiła być 2000 wyzsza/niższa i jak to zaklasyfikowac.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

jezeli masz małżeństwo to jasne że liczy się ich wspólny status. Milioner z zoną nauczycielką nadal razem będa tworzyć klasę wyższą. To dośc logiczne że liczy się to w kategoriach gospodarstwa domowego niż pokjedyńczych ludzi

[_vixen_]

Temat podziału klasowego w Polsce to w ogóle temat skomplikowany.
Po pierwsze, wojna, podczas której (Katyń, Powstanie Warszawskie) wybita została najwartościowszą cześć naszego narodu, inteligencja. Potem socjalizm, który zagrabił majątki, dał tez awans społeczny chłopom i robotnikom. Tyle ze tym awansowanym chłopom i robotnikom nie miał kto dawać dobrych wzorców zachowania, kanonów piękna. Wystarczy tylko popatrzeć na to, jak szkaradne domy ludzie budują i ze za szczyt dobrego smaku uchodza często podwieszany sufit, regipsowe polki i choinka z halogenów na suficie. Ze świecą szukać u nas rodzin inteligenckich od pokoleń, z tradycjami. I na takiej bazie powstaje u nas tzw. klasa średnia. U nas ludzie naprawdę maja bardzo niski poziom kultury, i to rzekomo ci, którzy powinni być bardziej obyci. Poszłam z dzieckiem na Smykofonie, koncert muzyki klasycznej dla maluchów, jak krowie na rowie powtarzają, zeby podczas koncertu nie dawać dzieciom jedzenia i nie kręcić filmów czy robić zdjec telefonami komórkowymi, ale zawsze sie znajda dzieci z bananem przez pol koncertu i zachwycony rodzic kręcący komórka film, jak jego maluch przeszkadza muzykom na koncercie. A to przecież ci podobno "aspirujący", nowa klasa średnia jak w mordę strzelił, wiec powinni doskonale wiedzieć, jak sie zachować. To co tu mówić o przeciętym Januszu Polaku Albo jaki syf po sobie ludzie zostawiają w samolocie, i to ci z Ajfonami i w drogich butach, to sa zachowanie rodem z najgorszego PGRu i to ma być klasa średnia?

Dodajmy jeszcze do tego żenująco niskie pensje i mamy obraz nędzy i rozpaczy.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez _vixen_

Temat podziału klasowego w Polsce to w ogóle temat skomplikowany.
Po pierwsze, wojna, podczas której (Katyń, Powstanie Warszawskie) wybita została najwartościowszą cześć naszego narodu, inteligencja. Potem socjalizm, który zagrabił majątki, dał tez awans społeczny chłopom i robotnikom. Tyle ze tym awansowanym chłopom i robotnikom nie miał kto dawać dobrych wzorców zachowania, kanonów piękna. Wystarczy tylko popatrzeć na to, jak szkaradne domy ludzie budują i ze za szczyt dobrego smaku uchodza często podwieszany sufit, regipsowe polki i choinka z halogenów na suficie. Ze świecą szukać u nas rodzin inteligenckich od pokoleń, z tradycjami. I na takiej bazie powstaje u nas tzw. klasa średnia. U nas ludzie naprawdę maja bardzo niski poziom kultury, i to rzekomo ci, którzy powinni być bardziej obyci. Poszłam z dzieckiem na Smykofonie, koncert muzyki klasycznej dla maluchów, jak krowie na rowie powtarzają, zeby podczas koncertu nie dawać dzieciom jedzenia i nie kręcić filmów czy robić zdjec telefonami komórkowymi, ale zawsze sie znajda dzieci z bananem przez pol koncertu i zachwycony rodzic kręcący komórka film, jak jego maluch przeszkadza muzykom na koncercie. A to przecież ci podobno "aspirujący", nowa klasa średnia jak w mordę strzelił, wiec powinni doskonale wiedzieć, jak sie zachować. To co tu mówić o przeciętym Januszu Polaku Albo jaki syf po sobie ludzie zostawiają w samolocie, i to ci z Ajfonami i w drogich butach, to sa zachowanie rodem z najgorszego PGRu i to ma być klasa średnia?

Dodajmy jeszcze do tego żenująco niskie pensje i mamy obraz nędzy i rozpaczy.

Niestety to sama prawda.

[visionAM]

Napisane przez _vixen_

Temat podziału klasowego w Polsce to w ogóle temat skomplikowany.
Po pierwsze, wojna, podczas której (Katyń, Powstanie Warszawskie) wybita została najwartościowszą cześć naszego narodu, inteligencja. Potem socjalizm, który zagrabił majątki, dał tez awans społeczny chłopom i robotnikom. Tyle ze tym awansowanym chłopom i robotnikom nie miał kto dawać dobrych wzorców zachowania, kanonów piękna. Wystarczy tylko popatrzeć na to, jak szkaradne domy ludzie budują i ze za szczyt dobrego smaku uchodza często podwieszany sufit, regipsowe polki i choinka z halogenów na suficie. Ze świecą szukać u nas rodzin inteligenckich od pokoleń, z tradycjami. I na takiej bazie powstaje u nas tzw. klasa średnia. U nas ludzie naprawdę maja bardzo niski poziom kultury, i to rzekomo ci, którzy powinni być bardziej obyci. Poszłam z dzieckiem na Smykofonie, koncert muzyki klasycznej dla maluchów, jak krowie na rowie powtarzają, zeby podczas koncertu nie dawać dzieciom jedzenia i nie kręcić filmów czy robić zdjec telefonami komórkowymi, ale zawsze sie znajda dzieci z bananem przez pol koncertu i zachwycony rodzic kręcący komórka film, jak jego maluch przeszkadza muzykom na koncercie. A to przecież ci podobno "aspirujący", nowa klasa średnia jak w mordę strzelił, wiec powinni doskonale wiedzieć, jak sie zachować. To co tu mówić o przeciętym Januszu Polaku Albo jaki syf po sobie ludzie zostawiają w samolocie, i to ci z Ajfonami i w drogich butach, to sa zachowanie rodem z najgorszego PGRu i to ma być klasa średnia?

Dodajmy jeszcze do tego żenująco niskie pensje i mamy obraz nędzy i rozpaczy.

Zgadzam się z każdym słowem
A weź komuś spróbuj zwrócić na cokolwiek uwagę - obraza majestatu i wiązanka.

[_vixen_]

Napisane przez visionAM

Zgadzam się z każdym słowem
A weź komuś spróbuj zwrócić na cokolwiek uwagę - obraza majestatu i wiązanka.

Dlatego ja jednak uważam z określaniem kogoś w naszych realiach klasa średnia, bo co z tego, ze ktoś 10 tysięcy zarabia, ma niezłe stanowisko, jak słoma z buciorów wyłazi. Podczas gdy sa osoby zarabiające te dwa tysiące z kultura i obyciem na wiele wyższym poziomie. Nie jestem za definiowaniem klasy średniej przez same wysokie zarobki, jeżeli te zarobki nie pociągają za sobą zmiany stylu bycia, umiejętności zachowania sie w takich sytuacjach jak wizyta w teatrze czy filharmonii (w ogóle uczestnictwa w tych wydarzeniach) czy gustu na lepszy niż pazdzierz, regips i halogeny.

A u nas jadą bogate ludzie na wycieczkę, naśmieca w samolocie, zostawia syf na stole i pod stole w restauracji, wyniosą reklamówkę jedzenia ze szwedzkiego stołu i jeszcze rzuca tekstem, ze zapłacone jest, niech inni sprzątają. Przez usta mi nie przejdzie, ze to klasa średnia.

---------- Dopisano o 14:31 ---------- Poprzedni post napisano o 14:27 ----------

Napisane przez eyo

tak mi przyszło na myśl - mało zarabiasz? co za problem, znajdź lepiej płatną pracę
ludzie to naprawdę nie myślą, rozwiązanie leży przed nimi a oni wariaci pracują za najniższą krajową w pćmiu dolnym

Ale z drugiej strony ja sie czasem zastanawiam, co trzyma młodych ludzi bez zobowiązań typu rodzina w małych miejscowościach, w których zarabiają po 1300 zł.

[visionAM]

Ale z drugiej strony ja sie czasem zastanawiam, co trzyma młodych ludzi bez zobowiązań typu rodzina w małych miejscowościach, w których zarabiają po 1300 zł.

Też tego nie rozumiem. I potem "gorzkie żale", że ktoś tam pracuje 12 lat i zarabia 1900zł...

[ridja devojka]

To niestety prawda. Znam osoby żyjące skromnie i wcale nie wychowane w inteligenckich rodzinach, które swoją kultura i obyciem mogły by obdzielic jeszcze kilka osób. A znam osoby bogate (bogate bogate), którym słoma wystaje z butów, które mają wieśniacki gust (akurat ich święte prawo), zero obycia, rynsztokowe żarty, plastikowe tipsy i bekanie przy stole.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[nelciak]

Napisane przez _vixen_

Dlatego ja jednak uważam z określaniem kogoś w naszych realiach klasa średnia, bo co z tego, ze ktoś 10 tysięcy zarabia, ma niezłe stanowisko, jak słoma z buciorów wyłazi. Podczas gdy sa osoby zarabiające te dwa tysiące z kultura i obyciem na wiele wyższym poziomie. Nie jestem za definiowaniem klasy średniej przez same wysokie zarobki, jeżeli te zarobki nie pociągają za sobą zmiany stylu bycia, umiejętności zachowania sie w takich sytuacjach jak wizyta w teatrze czy filharmonii (w ogóle uczestnictwa w tych wydarzeniach) czy gustu na lepszy niż pazdzierz, regips i halogeny.

A u nas jadą bogate ludzie na wycieczkę, naśmieca w samolocie, zostawia syf na stole i pod stole w restauracji, wyniosą reklamówkę jedzenia ze szwedzkiego stołu i jeszcze rzuca tekstem, ze zapłacone jest, niech inni sprzątają. Przez usta mi nie przejdzie, ze to klasa średnia.

---------- Dopisano o 14:31 ---------- Poprzedni post napisano o 14:27 ----------



Ale z drugiej strony ja sie czasem zastanawiam, co trzyma młodych ludzi bez zobowiązań typu rodzina w małych miejscowościach, w których zarabiają po 1300 zł.

Pewnie domy/mieszkania po rodzicach, brak siły przebicia.
Jak ktoś ma 1300zł w małej miejscowości, nie płaci za wynajem, do pracy ma 10 minut piechotą, to niekoniecznie mu się marzy 2000zł w dużym mieście, kilkaset złotych na wynajem, 100zl na komunikację.
Ja bym chętnie wrocila do mieszkania w malym miescie, gdybym miala tam szanse na dobrą sytuacje zawodowa, co jest malo prawdopodobne...

[eyo]

Napisane przez _vixen_

(...)
Ale z drugiej strony ja sie czasem zastanawiam, co trzyma młodych ludzi bez zobowiązań typu rodzina w małych miejscowościach, w których zarabiają po 1300 zł.

a to chyba można wywnioskować z lektury wątków na "Intymne" - czyli generalnie "ja sobie nie poradzę" i "boję się samotności"

Napisane przez ridja devojka

To niestety prawda. Znam osoby żyjące skromnie i wcale nie wychowane w inteligenckich rodzinach, które swoją kultura i obyciem mogły by obdzielic jeszcze kilka osób. A znam osoby bogate (bogate bogate), którym słoma wystaje z butów, które mają wieśniacki gust (akurat ich święte prawo), zero obycia, rynsztokowe żarty, plastikowe tipsy i bekanie przy stole.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

bo szczęśliwie tak się składa, że ludzie "ubodzy" finansowo mogą sobie pozwolić na wizyty w bibliotekach i mimo braku wzorców osobowych w otoczeniu mają szansę na obycie się z kulturą

a co do smutnych wniosków z kilku ostatnich postów to nie sposób się nie zgodzić - przyznam szczerze, że wycieczki zagraniczne to ja generalnie wspominam niezbyt przyjemnie od strony etapu transportu - w samolotach to się jeszcze hamują bo obsługa zwraca uwagę ale to co się dzieje w autobusach przy dojazdach do hoteli to jest jakiś dramat (normalnie ludzie w wieku 25 - 50 lat a urządzają sobie imprezowe bifory na ostatnich siedzeniach jak jakaś gimbaza na wycieczce dla niektórych dojechanie na trzeźwo do hotelu to wyczyn) aczkolwiek skłamałabym twierdząc, że Polacy wypadają blado na tle innych narodowości, które można spotkać w hotelach - generalnie Niemcy, Anglicy i Francuzi też jakimś specjalnym polotem się nie wykazują...

ale to może ja do zbyt tanich hoteli jeżdżę

[_vixen_]

Albo jeszcze budowanie w wielu dwudziestukilku lat domu na działce od rodziców, w miejscowości, w której nie ma pracy dla młodych ludzi, a najbogatsi krezusi na od dawna obsadzonych stanowiskach po dwa tysiące zarabiają.

[nelciak]

Napisane przez _vixen_

Albo jeszcze budowanie w wielu dwudziestukilku lat domu na działce od rodziców, w miejscowości, w której nie ma pracy dla młodych ludzi, a najbogatsi krezusi na od dawna obsadzonych stanowiskach po dwa tysiące zarabiają.

W miejscowości to pół biedy, najlepiej wśród pól pośrodku niczego

Bardzo częsty jest też model rodziny: mąż zagranicą zasuwa fizycznie, żona w Polsce siedzi teściom na głowie z małym dzieckiem, w planach domek.

[Veredise]

Napisane przez _vixen_

Ale z drugiej strony ja sie czasem zastanawiam, co trzyma młodych ludzi bez zobowiązań typu rodzina w małych miejscowościach, w których zarabiają po 1300 zł.

Bo może nie ma ochoty mieszkać w mieście. Nie przyszło Ci to do głowy? Każdy musi mieszkać w mieście?
Poza tym jak ktoś zarabia mało, ale mu to wystarcza i nie potrzebuje więcej, nie ciągnie od państwa, to nie za bardzo wiem w czym problem. Pewnie, mógłby więcej. Zawsze można zarabiać więcej. Tylko jak komuś wystarcza i jest szczęśliwy, to po co ma zarabiać więcej? Nie dla każdego kasa jest priorytetem i wyznacznikiem dobrego życia. Wiadomo, jak jej nie ma, to jest źle, ale jak komuś nikomu nie brakuje, ma skromne potrzeby i dobrze mu się żyje, to czemu ma żyć inaczej?

Tak na marginesie, to moim zdaniem ludzie 20+ się strasznie obecnie nakręcają na kasę. Im więcej tym lepiej, każdym kosztem - zdrowia, rodziny, życia osobistego, pasji. Mam koleżanki, które pracują w korporacjach po kilkanaście godzin dziennie, odsypiają w sobotę i w niedzielę idą na zakupy, coś gotują itp. A od poniedziałku na nowo kierat. Zarabiają kilka razy więcej niż ja, ale nie mają kiedy nawet tego wydać. Wakacje w egzotycznych krajach owszem, ale nie dłużej niż tydzień, bo więcej urlopu nie dostaną. Dla mnie to nie życie, to niewolnictwo, tylko dobrze płatne.
Albo takie podejście, że nie zdecyduję się na dziecko dopóki nie spłacę kredytu i nie będę mieć co najmniej 100 tys na koncie. A potem się okazuje, że już jest za późno, albo są wielkie trudności, żeby w tą ciążę zajść, bo organizm jest wyniszczony takim trybem życia i wieloletnim stresem.

Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby żyć beztrosko i nie wiedzieć z czego się zapłaci rachunki w danym miesiącu - to przegięcie w drugą stronę.

Taki kawał mi się przypomniał a propos tego. Milioner z NY pojechał na wakacje na Karaiby i zobaczył młodego faceta, który nad brzegiem morza łowił ryby. Zapytał go co robi z tymi rybami, a on na to, że złowi 10-20 i idzie sprzedać na targ, za tą kasę kupuje sobie jedzenie i tak codziennie. A potem siedzi na plaży z rodziną i przyjaciółmi do wieczora. Na to milioner mówi, że powinien zacząć łowić więcej, więcej sprzedawać, więcej, kupić kuter, wypływać w morze, łowić jeszcze więcej. Zatrudnić ludzi, kupić kolejny kuter, rozwinąć przedsiębiorstwo. Zacząć wynajmować kutry, wykupić inne przedsiębiorstwa, zostać monopolistą na rynku, wejść z akcjami na giełdę...
- A potem co? - pyta rybak.
- A wtedy będziesz bogaty.
- I wtedy co?
- I wtedy będziesz mógł sobie przyjechać tutaj na wakacje i leżeć na plaży cały dzień, spędzać czas z rodziną i mieć szczęśliwe życie.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez Veredise

Bo może nie ma ochoty mieszkać w mieście. Nie przyszło Ci to do głowy? Każdy musi mieszkać w mieście?
Poza tym jak ktoś zarabia mało, ale mu to wystarcza i nie potrzebuje więcej, nie ciągnie od państwa, to nie za bardzo wiem w czym problem. Pewnie, mógłby więcej. Zawsze można zarabiać więcej. Tylko jak komuś wystarcza i jest szczęśliwy, to po co ma zarabiać więcej? Nie dla każdego kasa jest priorytetem i wyznacznikiem dobrego życia. Wiadomo, jak jej nie ma, to jest źle, ale jak komuś nikomu nie brakuje, ma skromne potrzeby i dobrze mu się żyje, to czemu ma żyć inaczej?

Tak na marginesie, to moim zdaniem ludzie 20+ się strasznie obecnie nakręcają na kasę. Im więcej tym lepiej, każdym kosztem - zdrowia, rodziny, życia osobistego, pasji. Mam koleżanki, które pracują w korporacjach po kilkanaście godzin dziennie, odsypiają w sobotę i w niedzielę idą na zakupy, coś gotują itp. A od poniedziałku na nowo kierat. Zarabiają kilka razy więcej niż ja, ale nie mają kiedy nawet tego wydać. Wakacje w egzotycznych krajach owszem, ale nie dłużej niż tydzień, bo więcej urlopu nie dostaną. Dla mnie to nie życie, to niewolnictwo, tylko dobrze płatne.
Albo takie podejście, że nie zdecyduję się na dziecko dopóki nie spłacę kredytu i nie będę mieć co najmniej 100 tys na koncie. A potem się okazuje, że już jest za późno, albo są wielkie trudności, żeby w tą ciążę zajść, bo organizm jest wyniszczony takim trybem życia i wieloletnim stresem.

Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby żyć beztrosko i nie wiedzieć z czego się zapłaci rachunki w danym miesiącu - to przegięcie w drugą stronę.

Taki kawał mi się przypomniał a propos tego. Milioner z NY pojechał na wakacje na Karaiby i zobaczył młodego faceta, który nad brzegiem morza łowił ryby. Zapytał go co robi z tymi rybami, a on na to, że złowi 10-20 i idzie sprzedać na targ, za tą kasę kupuje sobie jedzenie i tak codziennie. A potem siedzi na plaży z rodziną i przyjaciółmi do wieczora. Na to milioner mówi, że powinien zacząć łowić więcej, więcej sprzedawać, więcej, kupić kuter, wypływać w morze, łowić jeszcze więcej. Zatrudnić ludzi, kupić kolejny kuter, rozwinąć przedsiębiorstwo. Zacząć wynajmować kutry, wykupić inne przedsiębiorstwa, zostać monopolistą na rynku, wejść z akcjami na giełdę...
- A potem co? - pyta rybak.
- A wtedy będziesz bogaty.
- I wtedy co?
- I wtedy będziesz mógł sobie przyjechać tutaj na wakacje i leżeć na plaży cały dzień, spędzać czas z rodziną i mieć szczęśliwe życie.

Nie wiem jak Twoje koleżanki, ale po pierwsze ludzie a różni. Nie każdy chce zakładać rodzinę i rodzic dzieci.
Po drugie praca w korpo daje pieniądze i doświadczenie, dzięki czemu można sobie po kilku latach pozwolić na kupno mieszkania i znalezienie spokojniejszej, bardziej wykwalifikowanej pracy.

I mam ktoś siedzi na wsi mając 2 tysiące i nie narzeka to nie mam nic przeciwko. Ale jak ktos siedzi na tej wsi i tylko jęczy jak mu źle i ciężko, to wtedy nie rozumiem.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[_Bumblebee_]

Napisane przez Veredise

Bo może nie ma ochoty mieszkać w mieście. Nie przyszło Ci to do głowy? Każdy musi mieszkać w mieście?

Przecież chyba jest jasne i logiczne, że odnosiła się do tych, którzy narzekają na brak pracy, a nie przeprowadzą się do większego miasta, mimo tego, że nic ich w dotychczasowym miejscu nie trzyma.

[visionAM]

Szczerze mówiąc to te teksty o ludziach pracujących kilkanaście godzin w korpo i nie mających czasu na wydawanie swoich pieniędzy, brzmią dla mnie jak legendy miejskie. Znam sporo osób pracujących w korporacjach i nikt nie ma z tym większego problemu Malo kto pracuje kilkanaście godzin dziennie.

Dodam, że nie każdy, kto pracuje w korpo, nie lubi swojej pracy czy też czuje się jak niewolnik. Jedni lubią ciężej pracować i mieć więcej kasy, inni wolą się nie przemęczać i żyć od pierwszego do pierwszego. Każdy wybiera taki styl życia, jaki mu pasuje.

[Veredise]

Napisane przez Liara_Tsoni

Nie wiem jak Twoje koleżanki, ale po pierwsze ludzie a różni. Nie każdy chce zakładać rodzinę i rodzic dzieci.
Po drugie praca w korpo daje pieniądze i doświadczenie, dzięki czemu można sobie po kilku latach pozwolić na kupno mieszkania i znalezienie spokojniejszej, bardziej wykwalifikowanej pracy.

I mam ktoś siedzi na wsi mając 2 tysiące i nie narzeka to nie mam nic przeciwko. Ale jak ktos siedzi na tej wsi i tylko jęczy jak mu źle i ciężko, to wtedy nie rozumiem.

A czy ja mówię, że nie? Mówię tylko, że mnie nie dziwi, że ktoś zarabia mało i nie ma z tym problemu. Bo właśnie ludzie są różni i nie dla każdego duże zarobki to cel w życiu, któremu chce wszystko albo bardzo wiele podporządkować.

Napisane przez _Bumblebee_

Przecież chyba jest jasne i logiczne, że odnosiła się do tych, którzy narzekają na brak pracy, a nie przeprowadzą się do większego miasta, mimo tego, że nic ich w dotychczasowym miejscu nie trzyma.

Właśnie nie jest jasne. Przeczytaj jeszcze raz tą wypowiedź, do której się odniosłam. Nie ma tam mowy o tym, że ten ktoś narzeka na to, że zarabia 1300 zł. Jest tylko o tym, że to dziwi, że taka osoba nie chce się przeprowadzić do miasta. Mnie właśnie nie dziwi wcale.

Napisane przez visionAM

Szczerze mówiąc to te teksty o ludziach pracujących kilkanaście godzin w korpo i nie mających czasu na wydawanie swoich pieniędzy, brzmią dla mnie jak legendy miejskie. Znam sporo osób pracujących w korporacjach i nikt nie ma z tym większego problemu Malo kto pracuje kilkanaście godzin dziennie.

Dodam, że nie każdy, kto pracuje w korpo, nie lubi swojej pracy czy też czuje się jak niewolnik. Jedni lubią ciężej pracować i mieć więcej kasy, inni wolą się nie przemęczać i żyć od pierwszego do pierwszego. Każdy wybiera taki styl życia, jaki mu pasuje.

Wiesz, korpo korpo nie równe. Ja mam głównie znajomych w Warszawskich firmach prawniczych i praca tam to jest masakra. A jak do tego dochodzi robienie aplikacji, to masz 3 lata wyjęte z życiorysu.

Co do drugiej części - dokładnie o to mi chodzi. Ja nie mówię, że się dziwię, że ci ludzie chcą tak pracować. Absolutnie nie. Ja bym się powiesiła w szafie, ale rozumiem, że komuś to może pasować. Chodzi mi tylko o to, że mnie nie dziwi, że ktoś chce mieszkać w małej miejscowości, mieć spokojne życie i wychodzić z pracy o 16.00.

[_vixen_]

Jeszcze nie słyszałam, zeby ktoś nie narzekał, ze zarabia 1300 zł
Moja znajoma dostawała tyle za etat w urzędzie.

[ciri15]

Napisane przez eyo

bo szczęśliwie tak się składa, że ludzie "ubodzy" finansowo mogą sobie pozwolić na wizyty w bibliotekach i mimo braku wzorców osobowycch
ale to może ja do zbyt tanich hoteli jeżdżę

Z moich obserwacji to starsze pokolenie mimo nieposiadania inteligenckich korzeni czesto ma lepsze obycie, kulture, wiecej zainteresowan i wiedzy niz mlodzi z rodzin inteligenckich, posylani od najmlodszych lat na dodatkowe zajecia i do dobrych szkol.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[ciri15]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Bo takie rzeczy sie wynosi z domu, nie ze szkoly😝 Poza tym ich rodzice to tez juz raczej mlodsi ludzie, nauczycieli tez coraz wiecej młodych...

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[ciri15]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Zmodyfikowalam post. Pokolenie ich rodzicow to tacy sredniacy, ten przeskok moim zdaniem nie jest nagly.

[dacn]

Mam kontakt z ludźmi w wieku średnim jak i starszym. Nie widzę istotnych różnic między kulturą osobistą nastolatków a osób starszych. Ba osoby dorosłe jak i starsze potrafią czasem bardzo negatywnie zaskoczyć, zdecydowanie gorzej niż młodzi dorośli.

[ciri15]

Napisane przez dacn

Mam kontakt z ludźmi w wieku średnim jak i starszym. Nie widzę istotnych różnic między kulturą osobistą nastolatków a osób starszych. Ba osoby dorosłe jak i starsze potrafią czasem bardzo negatywnie zaskoczyć, zdecydowanie gorzej niż młodzi dorośli.

Oczywiscie, ze i mi sie takie sytuacje zdarzaly. Jednak wyciagajac srednia u mlodych spotykam sie z tym(nie tylko brakiem kultury, ale tym wszystkim co opisalam wyzej) znacznie czesciej.

[voice_of_silence]

Dla mnie klasę średnią definiuje poziom życia plus to, co napisała vixen - obycie i kultura osobista. Na pewno nie ilość posiadanych nieruchomości, które można przecież odziedziczyć lub kupić na kredyt, po spłacie którego zostaje na życie bez szaleństw i skromne wakacje.

A jeśli chodzi o główny temat wątku, to dla mnie dobra praca i dobra pensja to są zjawiska, które wcale nie muszą chodzić w parze.

Wolałabym zarabiać mniej niż więcej i prowadzić spokojne życie, mieć czas dla rodziny i dla siebie, a nie być przykładowo ciągle pod telefonem nawet za wiele większą stawkę. Chyba, że stałby za tym jakiś konkretny, krótkoterminowy cel.

Nie wiem jaka jest dobra pensja, ale te podane w wątku wprawiły mnie w zdumienie. Jasne, chciałabym zarabiać 10 k, ale nie sądzę by to było osiągalne. Chyba, że mówimy o tym, że ja zarabiam 5 i partner zarabia 5 co nam razem daje 10.

5 by było dla mnie ekstra a cieszyłabym się już całkiem gdybym zarabiała 4. O ile nie siedziałabym w biurze od rana do nocy i nie odbierała jeszcze telefonów o północy.

To na tę chwilę, choć podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Edytuję jeszcze i dodaję, że chodzi oczywiście o stawki netto.