Wyjazd za granice bez znajomosci jezyka.

[lenkaantenka]

witajcie,
jestem w glupiej sytuacji, prosze o rade, kopa w tylek, albo poparcie.
mam mozliwosc wyjazdu za granica, jest juz tam moj facet. ja jestem tutaj - w polsce- gdzie mam stala prace, rodzine, przyjaciol, wynajmuje mieszkanie. bardzo tesknie za tz. pojawila sie opcja zebym rzucila tutaj wszystko i poleciala do niego. nie znam jezyka <angielski>.
z jednej strony bardzo bym chciala poleciec do niego, zmienic otoczenie, z drugiej zas bardzo sie boje. ze nie znajde zadnej pracy nie znajac jezyka, nie chce poleciec tam i siedziec bezczynnie na utrzymaniu tz. jestesmy para od 5 lat, kochamy sie i wiem ze zrobi wszystko zebym byla szczesliwa. jest opcja ze on wroci do polski. wiadomo za granica szybciej mozna odlozyc jakies pieniazki niz w polsce... nie wiem wogole w jaka strone ruszyc. leciec? zostac? boje sie ze jak tam polece to nie dam rady przez ten cholerny jezyk i nie bede miala do czego wrocic w polsce.. szukalam jakiegos kursu ang przyspieszonego ale niestety na dzisiejszy dzien poprostu mnie nie stac. moze ktoras z was byla w takiej sytuacji? moze ktos wyjechal bez jezyka? prosze o rade jestem zagubiona i zdolowana tym wszystkim..

[SOCKI]

Napisane przez lenkaantenka

witajcie,
jestem w glupiej sytuacji, prosze o rade, kopa w tylek, albo poparcie.
mam mozliwosc wyjazdu za granica, jest juz tam moj facet. ja jestem tutaj - w polsce- gdzie mam stala prace, rodzine, przyjaciol, wynajmuje mieszkanie. bardzo tesknie za tz. pojawila sie opcja zebym rzucila tutaj wszystko i poleciala do niego. nie znam jezyka <angielski>.
z jednej strony bardzo bym chciala poleciec do niego, zmienic otoczenie, z drugiej zas bardzo sie boje. ze nie znajde zadnej pracy nie znajac jezyka, nie chce poleciec tam i siedziec bezczynnie na utrzymaniu tz. jestesmy para od 5 lat, kochamy sie i wiem ze zrobi wszystko zebym byla szczesliwa. jest opcja ze on wroci do polski. wiadomo za granica szybciej mozna odlozyc jakies pieniazki niz w polsce... nie wiem wogole w jaka strone ruszyc. leciec? zostac? boje sie ze jak tam polece to nie dam rady przez ten cholerny jezyk i nie bede miala do czego wrocic w polsce.. szukalam jakiegos kursu ang przyspieszonego ale niestety na dzisiejszy dzien poprostu mnie nie stac. moze ktoras z was byla w takiej sytuacji? moze ktos wyjechal bez jezyka? prosze o rade jestem zagubiona i zdolowana tym wszystkim..

Nie jedź. Rzucać wszystko tu, żeby tam siedzieć i nic nie robić bo pracę będzie Ci bardzo ciężko znaleźć. Jeśli się kochacie to dacie radę i tę rozłąkę przetrwać. Ja pojechałam na dwa miesiące do Niemiec do Tż- co prawda na wakacje i mówię po angielsku, za to niemieckiego nic a nic- i na początku bardzo mi było ciężko psychicznie. Później się jakoś przyzwyczaiłam, ale nie wyobrażałam sobie tam zostać dłużej bez podstawowej znajomości tego języka.

[muszynianka]

Na Wyspach jest wystarczająca ilość polaków którzy znają angielski, rąk do pracy które nie znają angielskiego raczej im nie trzeba.
Zrozumiałabym ewentualnie kraje Beneluksu czy Skandynawię... na twoim miejscu bym nie jechała

[Ilsa Lund]

Napisane przez lenkaantenka

witajcie,
jestem w glupiej sytuacji, prosze o rade, kopa w tylek, albo poparcie.
mam mozliwosc wyjazdu za granica, jest juz tam moj facet. ja jestem tutaj - w polsce- gdzie mam stala prace, rodzine, przyjaciol, wynajmuje mieszkanie. bardzo tesknie za tz. pojawila sie opcja zebym rzucila tutaj wszystko i poleciala do niego. nie znam jezyka <angielski>.
z jednej strony bardzo bym chciala poleciec do niego, zmienic otoczenie, z drugiej zas bardzo sie boje. ze nie znajde zadnej pracy nie znajac jezyka, nie chce poleciec tam i siedziec bezczynnie na utrzymaniu tz. jestesmy para od 5 lat, kochamy sie i wiem ze zrobi wszystko zebym byla szczesliwa. jest opcja ze on wroci do polski. wiadomo za granica szybciej mozna odlozyc jakies pieniazki niz w polsce... nie wiem wogole w jaka strone ruszyc. leciec? zostac? boje sie ze jak tam polece to nie dam rady przez ten cholerny jezyk i nie bede miala do czego wrocic w polsce.. szukalam jakiegos kursu ang przyspieszonego ale niestety na dzisiejszy dzien poprostu mnie nie stac. moze ktoras z was byla w takiej sytuacji? moze ktos wyjechal bez jezyka? prosze o rade jestem zagubiona i zdolowana tym wszystkim..

bez języka zawsze możesz się zatrudnić jako pomoc kuchenna albo sprzątałabyś starszym osobom mieszkania. Już na miejscu w Anglii są bezpłatne kursy języka dla osób, które przyjechały, więc mogłabyś tam się uczyć. Szkoda by było stracić 5 lat dla bojaźni przed czymś czego nie umiesz.

[Lil_Kate]

Ja Ci powiem tylko tyle...jest zupełnie inaczej jeśli uczysz się obcego języka w Polsce z książek, a inaczej jeśli przebywasz w danym kraju, gdzie wszystko masz w obcym języku. Tam masz ciągle z tym językiem styczność. Nauka przychodzi sama, oczywiście najlepiej jest ją połączyć z własną pracą. Teraz przed wyjazdem przyswój najprostsze rzeczy...ściągnij z internetu jakiś program lub kup książkę dla początkujących gdzie jest dużo obrazków...Jeśli pojedziesz to Twój TŻ na pewno Ci pomoże.

Jeśli naprawdę nic a nic nie potrafisz to nawet książka dla dzieci będzie ok na samiutki początek. I książeczka taka mała jak na filmach mają turyści...z najpotrzebniejszymi zwrotami.

Polecam Ci Reflex English...o ile kojarzę da się go ściągnąć. Jest świetny...bo piszesz i mówisz i słuchasz...są fajne historyjki przedstawiane przez plastelinowe ludziki...brzmi dziecinnie, ale jest naprawdę mega genialny i daję świetne efekty.

Jedna z przykładowych lekcji? Robisz listę zakupów ( po polsku), idziesz do dużego marketu i szukasz tych produktów z listy ( kierując się wyglądem) przy okazji zapamiętując angielskie nazewnictwo...

Poza tym teraz ( on jest w Anglii tak? ) tam jest mnóstwo Polaków...

[Rena]

Angielski to nie tylko w Wielkiej Brytanii.
A ja bym pojechala, bo ja ogolnie mam taki charakter, ze lubie ryzyko. Swoja droga nie wiem jak sie uchowalas z tym jezykiem, on jest prosty w dodatku popularny. Najwyzszy czas by sie go nauczyc, a wlasnie trafia Ci sie okazja.

[NanaGoplana]

Niektórzy Ci tu odradzaja, ale ja mam znajomą, która orłem z angielskiego nie była, ale mimo to wyjechała z narzeczonym do Anglii. Na miejscu chodziła na jakieś kursy angielskiego, żyjąc tam szybko załapała język i mieszka już tam dłuższy czas. W międzyczasie wrócili tylko wziąć ślub w Polsce, a tak to siedzą tam i ciułają na swój własny dom J
Ja na Twoim miejscu nauczyłabym się jakiś podstaw (jeśli nie umiesz nic a nic) i spróbowała

[lenkaantenka]

jest na cyprze. tam jezykiem urzedowym jest ang i grecki. ang nie umiem bo uczylam sie tylko niemieckiego i wcale ang nie jest dla mnie jezykiem prostym...

[Ilsa Lund]

Napisane przez lenkaantenka

jest na cyprze. tam jezykiem urzedowym jest ang i grecki. ang nie umiem bo uczylam sie tylko niemieckiego i wcale ang nie jest dla mnie jezykiem prostym...

no to naucz się greki, ja się uczę

[Lil_Kate]

A na co potem przyda się jej greka?

Angielski jest praktyczniejszy....i często jest tak że dla tych uczących się niemieckiego, angielski wydaje się trudniejszy, ale to pozory...

Idź jutro do księgarni. Kup prostą książkę...może być dla dzieci, tak jak pisałam. Byleby było dużo słownictwa. Bo tak naprawdę na początek to wystarczą 3 czasy ( jak w polskim) Present Simple, Past Simple, Future Simple z których nauczysz się jak tworzyć zdania twierdzące, przeczące, pytające w każdym czasie i duuużo słówek...

Podziel je na działy...rodzina, owoce, warzywa, komunikacja miejska. I połącz je też już jak pisałam z taką książeczką z przydatnymi zwrotami typu ile to kosztuje, która godzina, jak dojść gdzieś tam gdzieś tam...

[normalnyFacet]

glupia jestes a wiesz czemu? rzucic wszystko co masz pewne a za chwile razem i tak wracac? dla mnie bez sensu to jest....

a skoro on dla Ciebie jest w stanie zrobic WSZYSTKO to czemu akurat Ciebie stawia w takiej sytuacji...dla mnie akurat to smieszne

[Rena]

Napisane przez lenkaantenka

jest na cyprze. tam jezykiem urzedowym jest ang i grecki. ang nie umiem bo uczylam sie tylko niemieckiego i wcale ang nie jest dla mnie jezykiem prostym...

niemiecki tez Ci moze jakos pomoc, a noz trafisz na ludzi, ktorzy go znaja. Zawsze dodatkowy atut.
Moim zdaniem masz bardzo komfortowa sytuacje, bo facet Ci na starcie pomoze, a potem bedziecie juz razem pracowac. Poza tym zywy kontakt z jezykiem to najlepsza nauka. Naprawde warto sprobowac.
Co tu zostawiasz? Mieszkanie, ktore i tak nie jest Twoje oraz prace, ktora nie zapewnia srodkow na kurs angielskiego. Nie wiem czy jest sie czego kurczowo trzymac.

[abraxas2871]

Wiesz, zależy jaką pracę masz tutaj. Jeśli taką, na której średnio Ci zależy (mimo, że jest stała) to masz jeden argument więcej żeby jechać. Gorzej, jeśli to praca twoich marzeń. Z drugiej strony - w życiu nie jechałabym DLA FACETA. Ale Cypr brzmi fajnie - tylko obawiam się, że bardziej na wakacje niż żeby żyć tam na stałe.
Może zanim zdecydujesz rozeznaj się jak z zapotrzebowaniem na twój zawód na Cyprze, ilu jest tam polaków (bo to determinuje czy będziesz mogła tam żyć bez angielskiego). Poza tym, jeśli przeszkodą jest tylko język (tzn. twój zawód jest tam pożądany, tż pomoże Ci znaleźć pracę itp.) to myślę, że możesz jechać. Jakiś kurs + codzienne dogadywanie sie i po 3 miesiącach się porozumiesz. Po 6-8 będziesz już mówić bardzo dobrze.
Poza tym - angielski, przynajmmniej na płaszczyźnie gramatyki jest mało wymagający - to dla Ciebie na +, bo gramatykę zazwyczaj wbija się do głowy na kursach, a słówek w większości uczymy się już w życiu

[d0lcevita]

Napisane przez Ilsa Lund

no to naucz się greki, ja się uczę

moim zdaniem grecki jest trudniejszy od angielskiego więc skoro ang za trudny.....

[Ilsa Lund]

Napisane przez Lil_Kate

A na co potem przyda się jej greka?

Angielski jest praktyczniejszy....i często jest tak że dla tych uczących się niemieckiego, angielski wydaje się trudniejszy, ale to pozory...

Idź jutro do księgarni. Kup prostą książkę...może być dla dzieci, tak jak pisałam. Byleby było dużo słownictwa. Bo tak naprawdę na początek to wystarczą 3 czasy ( jak w polskim) Present Simple, Past Simple, Future Simple z których nauczysz się jak tworzyć zdania twierdzące, przeczące, pytające w każdym czasie i duuużo słówek...

Podziel je na działy...rodzina, owoce, warzywa, komunikacja miejska. I połącz je też już jak pisałam z taką książeczką z przydatnymi zwrotami typu ile to kosztuje, która godzina, jak dojść gdzieś tam gdzieś tam...

potem jej się na to przyda że na Cyprze mówią po grecku a w Polsce każdy jeden pikuś zna angielski a grecki to jest dodatkowy atut dla firm

[Rena]

Napisane przez normalnyFacet

glupia jestes a wiesz czemu? rzucic wszystko co masz pewne a za chwile razem i tak wracac? dla mnie bez sensu to jest....

a skoro on dla Ciebie jest w stanie zrobic WSZYSTKO to czemu akurat Ciebie stawia w takiej sytuacji...dla mnie akurat to smieszne

Jakie wszystko? Willi nie sprzedaje, oraz nie rzuca zdaje sie stanowiska prezesa skoro z pensji ciezko oplacic kurs angielskiego.
A tak to ma szanse podniesc kwalifikacje - nowy jezyk, poznac nowy kraj, a nawet jak nie wypali to wrociwszy do Polski juz ma nowe atuty w cv.
No i nie wiem po co on ma dla niej robic wszystko, smieszne to jest stawiac takie oczekiwania wobec partnera. Powinni stawiac na wzajemne korzysci.

[normalnyFacet]

Napisane przez Rena

Jakie wszystko? Willi nie sprzedaje, oraz nie rzuca zdaje sie stanowiska prezesa skoro z pensji ciezko oplacic kurs angielskiego.
A tak to ma szanse podniesc kwalifikacje - nowy jezyk, poznac nowy kraj, a nawet jak nie wypali to wrociwszy do Polski juz ma nowe atuty w cv.
No i nie wiem po co on ma dla niej robic wszystko, smieszne to jest stawiac takie oczekiwania wobec partnera. Powinni stawiac na wzajemne korzysci.

zeby podniesc kwalifikacje jezykowe to tez liczy sie papierek - certyfikat...a do tego dluga droga...

jakie atuty niby? praca dorywcza jakas? rozumiem ze wszystko legalnie z praca? no i tez rozumiem ze jakiegos umyslowego i biurowego polce tez nie dadza ot tak sobie .....co jej da praca parobka kiedy to nie bedzie jej branza?

wiec prosze zejdzmy na ziemie...na podniesienie kwalifikacji trzeba pare lat...oraz cos tez z tej polski wywiezc jakies podstawy....

bylem w angli na takim "zarobku" to wstyd w cv pisac...jezyk? podszkolilem ale co z tego jak wszedzie wymagany gowniany papierek ?

ps. takie kursy o jakich pisze autorka (profesjonalne) do tanich nie naleza zapewniam.

[Kalim89]

Ja bym radziła: znajdź szkołę językową, rób kurs. On- najlepiej- niech na razie wróci. Później będziecie mogli razem jechać, pracować, odkładać.
Ale to tylko moja osobista rada.

[Pomadka]

Napisane przez lenkaantenka

witajcie,
jestem w glupiej sytuacji, prosze o rade, kopa w tylek, albo poparcie.
mam mozliwosc wyjazdu za granica, jest juz tam moj facet. ja jestem tutaj - w polsce- gdzie mam stala prace, rodzine, przyjaciol, wynajmuje mieszkanie. bardzo tesknie za tz. pojawila sie opcja zebym rzucila tutaj wszystko i poleciala do niego. nie znam jezyka <angielski>.
z jednej strony bardzo bym chciala poleciec do niego, zmienic otoczenie, z drugiej zas bardzo sie boje. ze nie znajde zadnej pracy nie znajac jezyka, nie chce poleciec tam i siedziec bezczynnie na utrzymaniu tz. jestesmy para od 5 lat, kochamy sie i wiem ze zrobi wszystko zebym byla szczesliwa. jest opcja ze on wroci do polski. wiadomo za granica szybciej mozna odlozyc jakies pieniazki niz w polsce... nie wiem wogole w jaka strone ruszyc. leciec? zostac? boje sie ze jak tam polece to nie dam rady przez ten cholerny jezyk i nie bede miala do czego wrocic w polsce.. szukalam jakiegos kursu ang przyspieszonego ale niestety na dzisiejszy dzien poprostu mnie nie stac. moze ktoras z was byla w takiej sytuacji? moze ktos wyjechal bez jezyka? prosze o rade jestem zagubiona i zdolowana tym wszystkim..

nie wiem jaką masz pracę w PL, czy bardzo Ci na niej zależy? Jeśli nie, to jakby pojawia się ułatwienie w podjęciu decyzji, ale... Tak samo ja nie wspominasz, czy Twój chłopak ma już jakąs prace dla Ciebie na oku. To kolejny +, bo jeśli zamierzacie dopiero szukać, to... Nie wiem w jakim regionie, miescie mieszka Twój chłopak, jakie są szanse za znalezienie pracy. O ile jest to jakaś duża aglomeracja, to i może z pracą będzie łatwiej... bo genralnie szału z pracą nie ma na Wyspach od jakiegoś czasu. Jest mnóóóóstwo emigrantów i b.duża konkurencja, agencje pracy mają kandydatów od groma i nie chcą za bardzo przyjmować osób bez znajomości języka. choćby podstawowe zwroty i zdania są mile widziane, tak by na rekrutacji widzieli, że wiesz-rozumiesz co mówią do ciebie i umiesz coś powiedzieć, zapytać się...
Mieszkam na Wyspach i mniej więcej mam codzienny obraz.

[Rena]

Napisane przez normalnyFacet

zeby podniesc kwalifikacje jezykowe to tez liczy sie papierek - certyfikat...a do tego dluga droga...

jakie atuty niby? praca dorywcza jakas? rozumiem ze wszystko legalnie z praca? no i tez rozumiem ze jakiegos umyslowego i biurowego polce tez nie dadza ot tak sobie .....co jej da praca parobka kiedy to nie bedzie jej branza?

wiec prosze zejdzmy na ziemie...na podniesienie kwalifikacji trzeba pare lat...oraz cos tez z tej polski wywiezc jakies podstawy....

bylem w angli na takim "zarobku" to wstyd w cv pisac...jezyk? podszkolilem ale co z tego jak wszedzie wymagany gowniany papierek ?

ps. takie kursy o jakich pisze autorka (profesjonalne) do tanich nie naleza zapewniam.

Nazywac prace od mebla przy ktorym sie siedzi, to nieco smieszne nie wydaje Ci sie?
Co do certyfikatow, to ja mam jeden taki, jezykowy wlasnie, ktory pokazalam kilka razy w zyciu w sprawie pracy, to reakcje byly w stylu, ze mam ciekawe hobby czy cos kolo tego.
Na Cyprze obywatele UE nie musza miec pozwolenia na prace.
ps: co nie zmienia faktu, ze przy dobrze platnej pracy taki koszt nie stanowi problemu.

Napisane przez Pomadka

nie wiem jaką masz pracę w PL, czy bardzo Ci na niej zależy? Jeśli nie, to jakby pojawia się ułatwienie w podjęciu decyzji, ale... Tak samo ja nie wspominasz, czy Twój chłopak ma już jakąs prace dla Ciebie na oku. To kolejny +, bo jeśli zamierzacie dopiero szukać, to... Nie wiem w jakim regionie, miescie mieszka Twój chłopak, jakie są szanse za znalezienie pracy. O ile jest to jakaś duża aglomeracja, to i może z pracą będzie łatwiej... bo genralnie szału z pracą nie ma na Wyspach od jakiegoś czasu. Jest mnóóóóstwo emigrantów i b.duża konkurencja, agencje pracy mają kandydatów od groma i nie chcą za bardzo przyjmować osób bez znajomości języka. choćby podstawowe zwroty i zdania są mile widziane, tak by na rekrutacji widzieli, że wiesz-rozumiesz co mówią do ciebie i umiesz coś powiedzieć, zapytać się...
Mieszkam na Wyspach i mniej więcej mam codzienny obraz.

Tyle ze autorka jedzie na Cypr.

[Corvette]

[QUOTE=lenkaantenka;250073 97]witajcie,
jestem w glupiej sytuacji, prosze o rade, kopa w tylek, albo poparcie.
Od siebie moge Ci zaserwowac wszystkie 3 opcje powyzej


. nie znam jezyka <angielski>.
Niemiecki i Angielski sa bardzo latwe pod wzgledem gramatyki. jezeli uczylas sie Niemieckiego, Angielski to pestka. (Wiecej wiary w siebie ) Zeby Polski choc w polowie byl taki laaaatwyyyyy

szukalam jakiegos kursu ang przyspieszonego ale niestety na dzisiejszy dzien poprostu mnie nie stac.
Mozesz sprobowac ten ponizej; wpisz w Google ten tekst.


Potem , w PASEK NARZEDZI (Tool Bar) wlacz opcje tlumacza (Translate) . Jezeli nie masz, pobierz z internetu (Download) jest darmowa w Pasku Narzedzi Google (Google tool Bar).
NOTKA: za kazdym razem gdy pokaze sie stronka internetowa w obcym jezyku, uzywasz opcji tlumacz (Translete) w dowolnym jezyku, w tym i Polski, ale musisz go wybrac z menu.

Gdy strona sie pokaze, wybierasz tytul z tekstu, np. Podstawa Angielskiego. Tam pokazuje sie napisany tekst po Polsku, i automatycznie mowi po Angielsku (wlacz dzwiek w komputerze zebys uslyszala wymowe).
moze ktoras z was byla w takiej sytuacji? moze ktos wyjechal bez jezyka? QUOTE] Totalnie! Ani "me" ani "be". Moj brat uczyl sie 5 lat Angielskiego w szkole, swiadectwa zdawal z paskami, ale gdy przyszlo uzywac go tutaj w zdaniach...kompletnie nie do uzycia. Poszczegolne slowka, owszem. (Moze obecnie ucza inaczej? Nie wiem).

Ja zachrzanialam na farmach przez pierwsze 3 lata a pomiedzy do szkoly. Zero znajomosci, zero kolezanek, zero wszystkiego. Do dzisiaj nie moge scierpiec truskawek! Musielismy chodzic zgieci w pol, i obcinac kazdy jeden kawiatek, z kazdego jednego krzaczka nozyczkami by plon byl wiekrzy na nastepny rok. Nie konczance sie akry pomidorow, papryki, ogorkow...snily mi sie po nocach! Ty masz jeszcze kogos, kto Cie wspomoze, przytuli. Nie bedziesz sama.
Jedz i nawet nie patrz sie za siebie. Przynajmniej troche zwiedzisz. Poczatki zadko kiedy bywaja latwe, ale potem....doslownie miod. Ja nie zaluje.
Wrocic zawsze mozesz. Glowa do gory!

[lenkaantenka]

dziekuje za wszystkie opinie. tak naprawde to mam wiekszy metlik niz wczesniej;p tz nie stawia mnie w sytuacji ze kaze mi przyjechac, poprostu rozwazamy taka opcje. chcielibysmy odlozyc jakies pieniazki na zycie a wiadomo we dwoje zawsze jest lepiej moja praca nie jest wymarzona praca, zarabiam najnizsza krajowa gdzie w moim regionie gdzie mieszkam to jest normalne i jak ma sie "taka" prace to jest szczescie....

[Patri]

Jezyk sam Ci wejdzie do głowy jak tam pojedziesz.
atakuje zewsząd: radio tv, supermarket, ludzie na ulicy. Najpierw mózg odczuwa barierę, ale zaczyna się wtapiać w tłum. Zanim się obejrzysz bedziesz rozumieć co do Ciebie mówią. Potem się już tylko odważyć samej mówić, a jak zobaczysz, zę Cię rozumieją, to się zachęciasz i bedziesz się czuła coraz swobodniej z językiem.
Nauczyłam się w ten sposób 2 jezyków obcych.

A jeśli chodzi o pracę, to znam takich, co pojechali i języka nauczyli się pracując... osobiscie znam.

I jeszcze jedno:
Lepiej zrobic i żałować niż żałować, że sie nie zrobiło.
No.
Trzymam kciuki, powodzenia.

[Luba]

Napisane przez abraxas2871

Wiesz, zależy jaką pracę masz tutaj. Jeśli taką, na której średnio Ci zależy (mimo, że jest stała) to masz jeden argument więcej żeby jechać. Gorzej, jeśli to praca twoich marzeń. Z drugiej strony - w życiu nie jechałabym DLA FACETA.

No nie mów hop!

Ja pojechałam dla faceta, bo mój mąż dostał propozycję świetnego kontraktu.
Nie znałam języka niemieckiego, wydawało mi się wtedy że Niemców nie lubię i wyjechałam z dwojgiem dzieci, jedno poszło tu do szkoły od razu, tez języka nie znało. Ale zaryzykowaliśmy, bo wydawało nam sie to wtedy fajną przygodą, chcieliśmy zobaczyc cos innego, spróbować czegos innego, nie siedziec w jednym miejscu całe życie.
Bardzo, bardzo ciężki był pierwszy rok i jesli autorko wyjedziesz nastaw się na to, że na początku będzie ciezko, nawet sobie tego nei wyobrażasz. Ale będziesz w o tyle lepszej sytuacji, że nie będziesz miała ze sobą dziecka, które będzie płakało, że nie może się porozumieć z kolegami.
Ale jak dasz radę przeżyć ten najgorszy okres, to potem będzie z górki.
Są oczywiście ludzie, którzy nie potrafią żyć na emigracji, ciągle tęsknią i nawet znajomośc jezyka im nie pomaga w życiu na obczyźnie. Ale o tym czy jestes taką osobą to się przekonasz dopiero jak wyjedziesz i pożyjesz gdzies poza krajem co najmniej rok.

Ja właściwie żałuję jednego, ze nie wyjechaliśmy tak z rok czy dwa lata wcześniej, mój syn miałby trochę mniej stresów związanych z brakiem znajomości języka.
Teraz mieszkamy już tu ładnych parę lat i to dzieci najbardziej protestowały, kiedy po 5 latach myśleliśmy nad powrotem do Polski

[suszarka]

eee, Cypr jest super, jedź.

a tak na serio, bez znajomości języka będzie Ci ciężko i to bardzo,
więc zanim się tam wybierzesz, zapisz się na kilka indywidualnych lekcji,
żebyś złapała jakiekolwiek podstawy, bo bez nich nie dasz sobie rady.

[normalnyFacet]

Napisane przez Rena

Nazywac prace od mebla przy ktorym sie siedzi, to nieco smieszne nie wydaje Ci sie?
Co do certyfikatow, to ja mam jeden taki, jezykowy wlasnie, ktory pokazalam kilka razy w zyciu w sprawie pracy, to reakcje byly w stylu, ze mam ciekawe hobby czy cos kolo tego.
Na Cyprze obywatele UE nie musza miec pozwolenia na prace.
ps: co nie zmienia faktu, ze przy dobrze platnej pracy taki koszt nie stanowi problemu.

Tyle ze autorka jedzie na Cypr.

nie, nie wydaje mi sie to smieszne....naprawde trzeba nie lada osiągnieć samozaparcia oraz ciut szczescia zeby w angli nie byc zwyklym parobkiem... ze tez Ci o tym musze pisac. moj wczesniejszy post powiedzial wszystko.

[gramwzielone]

A czy musisz koniecznie jechać teraz? A nie za pół roku, rok? A ten czas przeznaczyłabyś na zwykły kurs (dużo tańszy niż przyspieszony), miałabys czas na przyzwyczajenie się do myśli że będziesz mieszkała na Cyprze, zdobyłabyś jakieś podstawy angielskiego i wyjechałabyś spokojniejsza - zdaję sobie sprawę że nie zdobędziesz nie wiadomo jakich umiejętności językowych ale nie będziesz stresować się tym wyjazdem tak jak teraz.

[dorka1980]

Z jednej strony dziwię się, że nie znasz podstaw angielskiego. Ja też uczyłam się tylko niemieckiego, ale angielski jest tak wszechobecny, że z samego osłuchania umie się angielski (przynajmniej podstawy)
A kiedy On ma zamiar wrócić, bo jak za np. pół roku-to nie ma sensu jechać.
Czy może Ci znaleźć tam pracę, jakąś prostą?Powoli, powoli i się rozkręcisz
Czy możesz wziąć urlop bezpłatny np. na 2mies, wyjechać i zobaczyć czy dajesz radę?
Certyfikaty i górnolotne kursy moim zdaniem są zbędne, języka nauczysz się na miejscu jeśli będziesz obcowała z nim+jakiś kursik+zaangażowanie własne.
Ważne, że on jest na miejscu i będzie wsparciem i pomocą, oby realnie ocenił rynek pracy.
Uwierz mi dukam jak Kali po angielsku, a daję radę z podstawowymi rzeczami (zakupy, komunikacja miejska, hotel, restauracja) i mój chłopak, który zna angielski nie jest dopuszczany do słowa (czasami zapytam go o jakiś wyraz)

[travis]

ja bym pojechsala pewnie
mialam podobna sytuacje, ja bylam w niemczech-niemiecki pefrect, angielski 0,00.
Moj tz dostal okazje wyjazdu do UK i rzycilam wszystko i pojechalam do pracy na.......myjni samochodowej.
Czy bylo ciezko? bylo a jak. zero jezyka, inna kultura inni ludzie. i wiesz co ci powiem?
nie zaluje. z TZ tem juz nie jestm od 2 lat ale poznalam obecnego. Pracuje jako manager malej kawiarni, i moge smialo powiedziec ze moj angielski po 4 latach jest wystarczajacy do takiej pracy

[dorka1980]

Napisane przez normalnyFacet

bylem w angli na takim "zarobku" to wstyd w cv pisac...jezyk? podszkolilem ale co z tego jak wszedzie wymagany gowniany papierek ?

jak się zarobiło to można zdać sam egzamin na certyfikat, patrzyłam teraz w necie ok700zł (najdroższy poziom), więc nie jest to majątek za papierek, którego wszyscy wymagają