Burak - kolega mojego chłopaka... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-08-20, 16:20   #1
Julie2611
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 175

Burak - kolega mojego chłopaka...


Witajcie Dziewczyny

Zwracam się o poradę w pewnej sprawie (żaden życiowy problem, ale jednak nie wiem, co zrobić).

Kolega mojego TŻ organizuje urodziny, zaprosił mojego chłopaka razem ze mną... Problem jest taki, że ja nie chcę tam iść Ostatnio jednak na kilka imprez mój TŻ poszedł beze mnie (miałam remont w domu i nie miałam czasu) i powiedział, że nie chce znowu iść sam.
A nie chcę tam iść, bo ów kolega to straszny burak...
Przykłady może w punktach, będzie bardziej przejrzyście

*Grill na działce u koleżanki z byłej klasy TŻ i tego kolegi (X)

-mój TŻ jechał samochodem, pojechał też po X, choć to inna część miasta i kompletnie nie po drodze. X odkąd tylko wsiadł zaczął krytykować jazdę mojego TŻ (a TŻ jeździ bardzo dobrze, tylko nie szaleje, nie przekracza mocno prędkości itd.), rzucać uwagi "tu byś się wcisnął, tu czemu nie jechałeś, byłoby szybciej, jak ty parkujesz - trzeba było tyłem, jedź szybciej, czemu tu nie skręcasz, każdy głupi wie jak tam dojechać" itd. Cały czas też podśmiewał się z auta mojego TŻ (nie jest to jakieś super auto, ale jest w porządku i dobrze się nim jeździ), rzucał jakieś uwagi typu "no, w takim to prędkość czuć, bo w lepszych 80 km/h w ogóle nie czujesz" i mnóstwo innych - (X w ogóle nie ma samochodu, chwali się jedynie autem ojca).

-już na działce X rozsiadł się na krześle i NIC nie robił.
TŻ zajął się grillem, przenieśli go z innym kolegą w lepsze miejsce, TŻ rozpalał, pilnował, żeby się rozpaliło, dokładał drzewa itd. X, siedząc na obserwował i krytykował - "co ty robisz, przecież to się nie pali, co ty robisz, to się za mocno pali, przecież to jest za zimne, przecież to jest za gorące, dołóż węgla, za dużo dałeś węgla, przecież te kiełbasy będą zimne" itd. Potem ja poszłam ponacinać kiełbaski, żeby się lepiej piekły - komentarz X - "Nareszcie baba do garów poszła" - wiem, to byl żart, ale wyjątkowo idiotyczny i nieśmieszny. Gdy kiełbaski się piekły, durnych komentarzy ciąg dalszy. Gdy TŻ, który grilla pilnował, w końcu się zdenerwował i powiedział X, że ten ma sam pilnować, na co X odpowiedział, że nigdzie nie idzie.

-doczepił się personalnie do mnie, nie wiem czemu. Gdy szliśmy z tej działki do auta, zadawał mi durne pytania - bełkot, byle tylko coś mówić, gdy w końcu przestałam odpowiadać na idiotyczne pytania i coś tam odburknęłam, rzucił do wszystkich coś w stylu "ooo, obraziła się".
Szliśmy do auta taką ścieżką, na której rosła trawa, ja się lekko potknęłam, X to zauważył i od razu komentarz - "ooo, po trawie chodzić nie umie, od razu widać, że z miasta" - od razu wyjaśniam, mieszkam na wsi, a X w bloku w mieście, a to mieszkanie w mieście jest dla niego jakimś dziwacznym powodem do dumy, a w stosunku do mnie parę razy już rzucał - "A u ciebie w wiosce to coś, a u ciebie na wiosce to na pewno coś tam - i tu wizja wsi jak z "Chłopów" Reymonta. Tekst więc o mojej "miastowości" to była idiotyczna próba złośliwości wobec mnie.

-po tym grillu wieczorem jeden z kolegów zaprosił resztę do siebie do baru z kręgielnią prowadzonego przez swoich rodziców. Kręgielnia ta znajdowała się w miejscowości ok. 25 km pod miastem. Gdy dojechaliśmy, X rzucił komentarz, że ten kolega, ktory nas zaprosił, skoro ma bar, to "na pewno musi być tam królem wioski i wszystkie dziewczyny lecą, żeby się z nim żenić" - "Chłopi" Reymonta come back

- siedzimy w tym barze, kolega-właściciel postawił wszystkim jakieś piwo czy soki. X wziął piwo, spróbował i zaczął biadolić, że takie słodkie to tylko pedały piją i że on takiego pił nie będzie

- w barze burak zaczął wyglaszać swoje mądrości o kobietach, że kobiety nikt normalny nie będzie wolał zatrudnić zamiast mężczyzny, bo kobieta urodzi dziecko i przez rok trzeba na nią płacić. Jako że się troszkę na tym znam, wyjaśniłam burakowi (z perfidną satysfakcją), że o prawie guzik wie

-TŻ był kierowcą, a z tego baru po 23.00 autobusów do miasta już nie było. Miał więc odwieźć X do domu. TŻ powiedział, że 5 minut i jedziemy. X siedzi na i mówi, że nigdzie jeszcze nie jedzie i że mamy na niego poczekać. TŻ i ja poszliśmy do samochodu, a X mial zaraz przyjść. Przyszedł z łaską po 10 minutach.

- jedziemy już z powrotem, X nadal rzuca głupie teksty o samochodzie, o jeździe itd. TŻ podjechał na lokalną stację benzynową - X: "Czemu na taką beznadziejną jedziesz, lepszej nie umiesz znaleźć?" - do następnej TŻ by bez benzyny raczej nie dojechał

-TŻ poszedł zatankować, ja zostałam w aucie z burakiem. X do mnie:
"A to prawda, że dziewczyny sikają na gwiazdę?" Nie zrozumialam, więc wytłumaczył - "No czy to prawda, że dziewczyny sikają z wrażenia na Mercedesa?"
Już na imprezie przestałam być miła i coś tam burakowi odpowiadałam dosadniej, teraz już go jawnie wyśmialam, więc w stosunku do mnie przynajmniej się zamknął. TŻ wsiadł, pojechaliśmy, a burak dalej rzucał głupie komentarze. TŻ powiedział już wściekły, że go wysadzi zaraz i niech sobie pieszo idzie. Nie zrobił tego jednak, on jest zbyt miły, żeby coś takiego zrobić. Ja bym chyba wysadziła buraka na pierwszym przystanku miejskim, niech sobie czeka na nocny i jedzie z przesiadkami autobusem, skoro w samochodzie mu się nie podoba...

To przyklady zachowania buraka tylko z jednego dnia.
Ogólnie burak nie przepada za mną, ja nie lubię buraka.
Teraz burak organizuje urodziny. TŻ chce żebym z nim poszła (bo burak to jeden z bliższych kolegow TŻ - podobnmo burak potrafi być czasem normalny, nie wiem, wierzę TŻ na słowo, bo sama jeszcze nie zaobserwowałam, by tak było ).
I co mam zrobić? Wymigać się raczej nie wymigam, TŻ powiedziałam, że nie chcę iść, ale on chce, żebym jednak szła z nim. Tylko nie wiem, czy jeśli burak znowu da popis, nie wbiję burakowi swieczek z urodzinowego tortu w dowolnie wybraną część ciała
Bo spokojna i mila chyba nie dam rady być przez całą imprezę...
Julie2611 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 16:38   #2
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Może umów się z TŻtem tak, że jeśli ten X znów zacznie takie docinki, to wyjdziecie z imprezy?

No a poza tym nie rozumiem, że nie możesz się "wymigać", przecież to nie Twój kolega, jak nie chcesz to się zbuntuj i powiedz, że kategorycznie nie idziesz, niech idzie sam.

Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2009-08-20 o 16:42
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 16:40   #3
Kitka:)
CABIN CREW
 
Avatar Kitka:)
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Lotnisko
Wiadomości: 4 600
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

hmmmm... trudna sprawa..ja bym to chyba rozwiązała tak- poszłabym z TŻ ( żeby nie było , że nie chcę z nim chodzić na imprezy ), jednak przed impreza wyjaśniłabym mu , że nie chcę zostawać długo, bo po prostu kolegi nie lubię i bedę się męczyła w jego towarzystwie... wysiedziałabym swoje ( nie za długo ) i poprosiła TŻ , żeby się ulotnić z imprezy wcześnie
__________________
DBAM O SIEBIE


Jeśli choć raz posmakowałeś latania to już zawsze będziesz chodził z oczami utkwionymi w niebo, bo tam byłeś i zawsze będziesz chciał tam wrócić..


ZALATANA......
Kitka:) jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 16:47   #4
Maalwaaa
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 741
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Kitka:) Pokaż wiadomość
hmmmm... trudna sprawa..ja bym to chyba rozwiązała tak- poszłabym z TŻ ( żeby nie było , że nie chcę z nim chodzić na imprezy ), jednak przed impreza wyjaśniłabym mu , że nie chcę zostawać długo, bo po prostu kolegi nie lubię i bedę się męczyła w jego towarzystwie... wysiedziałabym swoje ( nie za długo ) i poprosiła TŻ , żeby się ulotnić z imprezy wcześnie
Też o tym myślałam. To dobra rada i unikać buraka
__________________
_________Po burzy zawsze wychodzi słońce_________

Maalwaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 16:55   #5
Stunner
Raczkowanie
 
Avatar Stunner
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 47
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

D0brze się bawiłam czytając ten wątek!
Prawdziwy burak,nie ma co...!
Ja uważam,że to jest tylko jednostka(pewnie imprezy nie polegają na tylko waszych spotkaniach-czyli Ty ,Tż i burak)Nie powinnaś się,aż tak przejmowac całą sytuacją.Człowiek ignorowany staje się mały.Takie powiedzonko!Jeśli wspominany burak zostanie 'olany',zrozumie,że jego cudowne żarty nie śmieszą nikogo.Zrozumie,że pali mu się dupa i musi zmienic swoje zachowanie bo straci znajomych.Nie denerwuj się,kiedy kolejny raz wyskoczy z 'gwiazdką' popatrz na niego z ironicznych uśmiechem i wyśmiewaj głośno jego głupotę.Nie dyskutuj z nim(Burak zawsze według siebie ma rację).
Stunner jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 16:58   #6
Kitka:)
CABIN CREW
 
Avatar Kitka:)
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Lotnisko
Wiadomości: 4 600
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

własnie zapomniałam dodać- masz bardzo fajny styl pisania- dobrze mi się czytało tę historie o buraku
__________________
DBAM O SIEBIE


Jeśli choć raz posmakowałeś latania to już zawsze będziesz chodził z oczami utkwionymi w niebo, bo tam byłeś i zawsze będziesz chciał tam wrócić..


ZALATANA......
Kitka:) jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 17:08   #7
Wroclovianka
Zakorzenienie
 
Avatar Wroclovianka
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 3 181
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Witajcie Dziewczyny

Zwracam się o poradę w pewnej sprawie (żaden życiowy problem, ale jednak nie wiem, co zrobić).

Kolega mojego TŻ organizuje urodziny, zaprosił mojego chłopaka razem ze mną... Problem jest taki, że ja nie chcę tam iść Ostatnio jednak na kilka imprez mój TŻ poszedł beze mnie (miałam remont w domu i nie miałam czasu) i powiedział, że nie chce znowu iść sam.
A nie chcę tam iść, bo ów kolega to straszny burak...
Skoro nie chcesz, a nie widzi Ci się zostawiac TŻ samego to umówcie się, ze wyjdziecie wcześniej albo w ogóle nie idzcie.

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Przykłady może w punktach, będzie bardziej przejrzyście

*Grill na działce u koleżanki z byłej klasy TŻ i tego kolegi (X)

-mój TŻ jechał samochodem, pojechał też po X, choć to inna część miasta i kompletnie nie po drodze. X odkąd tylko wsiadł zaczął krytykować jazdę mojego TŻ (a TŻ jeździ bardzo dobrze, tylko nie szaleje, nie przekracza mocno prędkości itd.), rzucać uwagi "tu byś się wcisnął, tu czemu nie jechałeś, byłoby szybciej, jak ty parkujesz - trzeba było tyłem, jedź szybciej, czemu tu nie skręcasz, każdy głupi wie jak tam dojechać" itd. Cały czas też podśmiewał się z auta mojego TŻ (nie jest to jakieś super auto, ale jest w porządku i dobrze się nim jeździ), rzucał jakieś uwagi typu "no, w takim to prędkość czuć, bo w lepszych 80 km/h w ogóle nie czujesz" i mnóstwo innych - (X w ogóle nie ma samochodu, chwali się jedynie autem ojca).
Na miejscu Twojego TZ poprostu bym się zatrzymała, otworzyła mu drzwi, kazała wysiąść i bez slowa odjechała. Jak mu się nie podoba to niech nie jedzie.A następnym razem nawet mowy o podwożeniu go by nie było

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
-już na działce X rozsiadł się na krześle i NIC nie robił.
TŻ zajął się grillem, przenieśli go z innym kolegą w lepsze miejsce, TŻ rozpalał, pilnował, żeby się rozpaliło, dokładał drzewa itd. X, siedząc na obserwował i krytykował - "co ty robisz, przecież to się nie pali, co ty robisz, to się za mocno pali, przecież to jest za zimne, przecież to jest za gorące, dołóż węgla, za dużo dałeś węgla, przecież te kiełbasy będą zimne" itd. Potem ja poszłam ponacinać kiełbaski, żeby się lepiej piekły - komentarz X - "Nareszcie baba do garów poszła" - wiem, to byl żart, ale wyjątkowo idiotyczny i nieśmieszny. Gdy kiełbaski się piekły, durnych komentarzy ciąg dalszy. Gdy TŻ, który grilla pilnował, w końcu się zdenerwował i powiedział X, że ten ma sam pilnować, na co X odpowiedział, że nigdzie nie idzie.
Nie podoba mu się to nie je. Proste.Następnym razem wcale bym go nie zaprosila.

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
-doczepił się personalnie do mnie, nie wiem czemu. Gdy szliśmy z tej działki do auta, zadawał mi durne pytania - bełkot, byle tylko coś mówić, gdy w końcu przestałam odpowiadać na idiotyczne pytania i coś tam odburknęłam, rzucił do wszystkich coś w stylu "ooo, obraziła się".
Po co w ogóle wdawac sie z Nim w dyskusje? Ignoruj.

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Szliśmy do auta taką ścieżką, na której rosła trawa, ja się lekko potknęłam, X to zauważył i od razu komentarz - "ooo, po trawie chodzić nie umie, od razu widać, że z miasta" - od razu wyjaśniam, mieszkam na wsi, a X w bloku w mieście, a to mieszkanie w mieście jest dla niego jakimś dziwacznym powodem do dumy, a w stosunku do mnie parę razy już rzucał - "A u ciebie w wiosce to coś, a u ciebie na wiosce to na pewno coś tam - i tu wizja wsi jak z "Chłopów" Reymonta. Tekst więc o mojej "miastowości" to była idiotyczna próba złośliwości wobec mnie.
A Twój facet co na to? Dał się tak z Ciebie naśmiewać?
Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
-po tym grillu wieczorem jeden z kolegów zaprosił resztę do siebie do baru z kręgielnią prowadzonego przez swoich rodziców. Kręgielnia ta znajdowała się w miejscowości ok. 25 km pod miastem. Gdy dojechaliśmy, X rzucił komentarz, że ten kolega, ktory nas zaprosił, skoro ma bar, to "na pewno musi być tam królem wioski i wszystkie dziewczyny lecą, żeby się z nim żenić" - "Chłopi" Reymonta come back

- siedzimy w tym barze, kolega-właściciel postawił wszystkim jakieś piwo czy soki. X wziął piwo, spróbował i zaczął biadolić, że takie słodkie to tylko pedały piją i że on takiego pił nie będzie
Jak mu nie smakuje, niech nie pije. Nie widze problemu, oprócz braku wyczucia i kultury kolegi.

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
-TŻ był kierowcą, a z tego baru po 23.00 autobusów do miasta już nie było. Miał więc odwieźć X do domu. TŻ powiedział, że 5 minut i jedziemy. X siedzi na i mówi, że nigdzie jeszcze nie jedzie i że mamy na niego poczekać. TŻ i ja poszliśmy do samochodu, a X mial zaraz przyjść. Przyszedł z łaską po 10 minutach.
Chociaz tyle dobrego, że po 10 min a nie godzinie Nastepnym razem jedziecie po 5 min. i tyle. Chlopak jest duzy niech sam się martwi o siebie, skoro się spóznia. Autobus by na niego nie czekał.
Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
- jedziemy już z powrotem, X nadal rzuca głupie teksty o samochodzie, o jeździe itd. TŻ podjechał na lokalną stację benzynową - X: "Czemu na taką beznadziejną jedziesz, lepszej nie umiesz znaleźć?" - do następnej TŻ by bez benzyny raczej nie dojechał

-TŻ poszedł zatankować, ja zostałam w aucie z burakiem. X do mnie:
"A to prawda, że dziewczyny sikają na gwiazdę?" Nie zrozumialam, więc wytłumaczył - "No czy to prawda, że dziewczyny sikają z wrażenia na Mercedesa?"
Już na imprezie przestałam być miła i coś tam burakowi odpowiadałam dosadniej, teraz już go jawnie wyśmialam, więc w stosunku do mnie przynajmniej się zamknął. TŻ wsiadł, pojechaliśmy, a burak dalej rzucał głupie komentarze. TŻ powiedział już wściekły, że go wysadzi zaraz i niech sobie pieszo idzie. Nie zrobił tego jednak, on jest zbyt miły, żeby coś takiego zrobić. Ja bym chyba wysadziła buraka na pierwszym przystanku miejskim, niech sobie czeka na nocny i jedzie z przesiadkami autobusem, skoro w samochodzie mu się nie podoba...
Przepraszam, ale czy przez cała droge Twój TŻ nic do Niego nie powiedział? Daje sie tak obrażać i pouczać? Dopiero na koncu zareagował?
Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
To przyklady zachowania buraka tylko z jednego dnia.
Ogólnie burak nie przepada za mną, ja nie lubię buraka.
Teraz burak organizuje urodziny. TŻ chce żebym z nim poszła (bo burak to jeden z bliższych kolegow TŻ - podobnmo burak potrafi być czasem normalny, nie wiem, wierzę TŻ na słowo, bo sama jeszcze nie zaobserwowałam, by tak było ).
I co mam zrobić? Wymigać się raczej nie wymigam, TŻ powiedziałam, że nie chcę iść, ale on chce, żebym jednak szła z nim. Tylko nie wiem, czy jeśli burak znowu da popis, nie wbiję burakowi swieczek z urodzinowego tortu w dowolnie wybraną część ciała
Bo spokojna i mila chyba nie dam rady być przez całą imprezę...
Albo tak jak pisalam na górze, albo poprostu sie postaw i nie idz. Szczerze mówiąc nie rozumiem czemu Twój TZ koleguje sie z kimś takim.Twoj TŻ czerpie jakaś przyjemnoość z ciagłej krytyki - nawet nie siebie ale i Ciebie? Ja bym nerwowo nie wytrzymała mając takiego znajomego Już nie wspomne, ze jakbym była facetem a ktoś by obrazał moja dziewczyne - zwłasza kolega to już by nim poprostu nie byl

Szczerze to ja nawet nie widze problemu w koledze a w TŻ, który nie umie mu sie postawić i zrobic z Nim porządku.
__________________

Wizaż rządzi, Wizaż radzi, Wizaż nigdy Cię nie zdradzi

Edytowane przez Wroclovianka
Czas edycji: 2009-08-20 o 17:16
Wroclovianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-08-20, 17:11   #8
Jadeit
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2003-03
Wiadomości: 16
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Hehe mnie troche rozbawił Twoj post
Powiedz swojemu chłopakowi, żeby poszedł sam na tę imprezę. Uzasadnienie? Bo to burak jest )
Swoją drogą, ze ten Twój chłopak tak spokojnie przyjmował te komentarze X. I że czekaliscie na Księcia. Trzeba było Go zostawić w tej knajpie.
Jadeit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 17:15   #9
Amitri
Zadomowienie
 
Avatar Amitri
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 002
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Jaki jest sens pójścia na imprezę na którą nie chcesz iść bo denerwowałaby Cię osoba, której nie znosisz?
1) dla tż zrobisz to o co Cię prosi - idź i nie narzekaj, że jest tak jak myślałaś ze będzie
2) nie chcesz tam iść i tego nie zrobisz (wytłumaczysz tż dlaczego a on jako rozumny człowiek to zaakceptuje)
To chyba nie jest aż tak poważna sprawa, żeby się nad nią głowić nie wiadomo ile...
Amitri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 17:26   #10
Fresa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 26 228
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Witajcie Dziewczyny

Zwracam się o poradę w pewnej sprawie (żaden życiowy problem, ale jednak nie wiem, co zrobić).

Kolega mojego TŻ organizuje urodziny, zaprosił mojego chłopaka razem ze mną... Problem jest taki, że ja nie chcę tam iść Ostatnio jednak na kilka imprez mój TŻ poszedł beze mnie (miałam remont w domu i nie miałam czasu) i powiedział, że nie chce znowu iść sam.
A nie chcę tam iść, bo ów kolega to straszny burak...
Przykłady może w punktach, będzie bardziej przejrzyście

*Grill na działce u koleżanki z byłej klasy TŻ i tego kolegi (X)

-mój TŻ jechał samochodem, pojechał też po X, choć to inna część miasta i kompletnie nie po drodze. X odkąd tylko wsiadł zaczął krytykować jazdę mojego TŻ (a TŻ jeździ bardzo dobrze, tylko nie szaleje, nie przekracza mocno prędkości itd.), rzucać uwagi "tu byś się wcisnął, tu czemu nie jechałeś, byłoby szybciej, jak ty parkujesz - trzeba było tyłem, jedź szybciej, czemu tu nie skręcasz, każdy głupi wie jak tam dojechać" itd. Cały czas też podśmiewał się z auta mojego TŻ (nie jest to jakieś super auto, ale jest w porządku i dobrze się nim jeździ), rzucał jakieś uwagi typu "no, w takim to prędkość czuć, bo w lepszych 80 km/h w ogóle nie czujesz" i mnóstwo innych - (X w ogóle nie ma samochodu, chwali się jedynie autem ojca).

-już na działce X rozsiadł się na krześle i NIC nie robił.
TŻ zajął się grillem, przenieśli go z innym kolegą w lepsze miejsce, TŻ rozpalał, pilnował, żeby się rozpaliło, dokładał drzewa itd. X, siedząc na obserwował i krytykował - "co ty robisz, przecież to się nie pali, co ty robisz, to się za mocno pali, przecież to jest za zimne, przecież to jest za gorące, dołóż węgla, za dużo dałeś węgla, przecież te kiełbasy będą zimne" itd. Potem ja poszłam ponacinać kiełbaski, żeby się lepiej piekły - komentarz X - "Nareszcie baba do garów poszła" - wiem, to byl żart, ale wyjątkowo idiotyczny i nieśmieszny. Gdy kiełbaski się piekły, durnych komentarzy ciąg dalszy. Gdy TŻ, który grilla pilnował, w końcu się zdenerwował i powiedział X, że ten ma sam pilnować, na co X odpowiedział, że nigdzie nie idzie.

-doczepił się personalnie do mnie, nie wiem czemu. Gdy szliśmy z tej działki do auta, zadawał mi durne pytania - bełkot, byle tylko coś mówić, gdy w końcu przestałam odpowiadać na idiotyczne pytania i coś tam odburknęłam, rzucił do wszystkich coś w stylu "ooo, obraziła się".
Szliśmy do auta taką ścieżką, na której rosła trawa, ja się lekko potknęłam, X to zauważył i od razu komentarz - "ooo, po trawie chodzić nie umie, od razu widać, że z miasta" - od razu wyjaśniam, mieszkam na wsi, a X w bloku w mieście, a to mieszkanie w mieście jest dla niego jakimś dziwacznym powodem do dumy, a w stosunku do mnie parę razy już rzucał - "A u ciebie w wiosce to coś, a u ciebie na wiosce to na pewno coś tam - i tu wizja wsi jak z "Chłopów" Reymonta. Tekst więc o mojej "miastowości" to była idiotyczna próba złośliwości wobec mnie.

-po tym grillu wieczorem jeden z kolegów zaprosił resztę do siebie do baru z kręgielnią prowadzonego przez swoich rodziców. Kręgielnia ta znajdowała się w miejscowości ok. 25 km pod miastem. Gdy dojechaliśmy, X rzucił komentarz, że ten kolega, ktory nas zaprosił, skoro ma bar, to "na pewno musi być tam królem wioski i wszystkie dziewczyny lecą, żeby się z nim żenić" - "Chłopi" Reymonta come back

- siedzimy w tym barze, kolega-właściciel postawił wszystkim jakieś piwo czy soki. X wziął piwo, spróbował i zaczął biadolić, że takie słodkie to tylko pedały piją i że on takiego pił nie będzie

- w barze burak zaczął wyglaszać swoje mądrości o kobietach, że kobiety nikt normalny nie będzie wolał zatrudnić zamiast mężczyzny, bo kobieta urodzi dziecko i przez rok trzeba na nią płacić. Jako że się troszkę na tym znam, wyjaśniłam burakowi (z perfidną satysfakcją), że o prawie guzik wie

-TŻ był kierowcą, a z tego baru po 23.00 autobusów do miasta już nie było. Miał więc odwieźć X do domu. TŻ powiedział, że 5 minut i jedziemy. X siedzi na i mówi, że nigdzie jeszcze nie jedzie i że mamy na niego poczekać. TŻ i ja poszliśmy do samochodu, a X mial zaraz przyjść. Przyszedł z łaską po 10 minutach.

- jedziemy już z powrotem, X nadal rzuca głupie teksty o samochodzie, o jeździe itd. TŻ podjechał na lokalną stację benzynową - X: "Czemu na taką beznadziejną jedziesz, lepszej nie umiesz znaleźć?" - do następnej TŻ by bez benzyny raczej nie dojechał

-TŻ poszedł zatankować, ja zostałam w aucie z burakiem. X do mnie:
"A to prawda, że dziewczyny sikają na gwiazdę?" Nie zrozumialam, więc wytłumaczył - "No czy to prawda, że dziewczyny sikają z wrażenia na Mercedesa?"
Już na imprezie przestałam być miła i coś tam burakowi odpowiadałam dosadniej, teraz już go jawnie wyśmialam, więc w stosunku do mnie przynajmniej się zamknął. TŻ wsiadł, pojechaliśmy, a burak dalej rzucał głupie komentarze. TŻ powiedział już wściekły, że go wysadzi zaraz i niech sobie pieszo idzie. Nie zrobił tego jednak, on jest zbyt miły, żeby coś takiego zrobić. Ja bym chyba wysadziła buraka na pierwszym przystanku miejskim, niech sobie czeka na nocny i jedzie z przesiadkami autobusem, skoro w samochodzie mu się nie podoba...

To przyklady zachowania buraka tylko z jednego dnia.
Ogólnie burak nie przepada za mną, ja nie lubię buraka.
Teraz burak organizuje urodziny. TŻ chce żebym z nim poszła (bo burak to jeden z bliższych kolegow TŻ - podobnmo burak potrafi być czasem normalny, nie wiem, wierzę TŻ na słowo, bo sama jeszcze nie zaobserwowałam, by tak było ).
I co mam zrobić? Wymigać się raczej nie wymigam, TŻ powiedziałam, że nie chcę iść, ale on chce, żebym jednak szła z nim. Tylko nie wiem, czy jeśli burak znowu da popis, nie wbiję burakowi swieczek z urodzinowego tortu w dowolnie wybraną część ciała
Bo spokojna i mila chyba nie dam rady być przez całą imprezę...
A po co się tak przejmujesz tym kolegą? ani to twój swat, ani brat... ignoruj i po kłopocie
__________________



Fresa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 17:34   #11
_Emi_
Zakorzenienie
 
Avatar _Emi_
 
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: Łódź.
Wiadomości: 4 127
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Wroclovianka Pokaż wiadomość
Skoro nie chcesz, a nie widzi Ci się zostawiac TŻ samego to umówcie się, ze wyjdziecie wcześniej albo w ogóle nie idzcie.


Na miejscu Twojego TZ poprostu bym się zatrzymała, otworzyła mu drzwi, kazała wysiąść i bez slowa odjechała. Jak mu się nie podoba to niech nie jedzie.A następnym razem nawet mowy o podwożeniu go by nie było



Nie podoba mu się to nie je. Proste.Następnym razem wcale bym go nie zaprosila.


Po co w ogóle wdawac sie z Nim w dyskusje? Ignoruj.


A Twój facet co na to? Dał się tak z Ciebie naśmiewać?

Jak mu nie smakuje, niech nie pije. Nie widze problemu, oprócz braku wyczucia i kultury kolegi.


Chociaz tyle dobrego, że po 10 min a nie godzinie Nastepnym razem jedziecie po 5 min. i tyle. Chlopak jest duzy niech sam się martwi o siebie, skoro się spóznia. Autobus by na niego nie czekał.

Przepraszam, ale czy przez cała droge Twój TŻ nic do Niego nie powiedział? Daje sie tak obrażać i pouczać? Dopiero na koncu zareagował?


Albo tak jak pisalam na górze, albo poprostu sie postaw i nie idz. Szczerze mówiąc nie rozumiem czemu Twój TZ koleguje sie z kimś takim.Twoj TŻ czerpie jakaś przyjemnoość z ciagłej krytyki - nawet nie siebie ale i Ciebie? Ja bym nerwowo nie wytrzymała mając takiego znajomego Już nie wspomne, ze jakbym była facetem a ktoś by obrazał moja dziewczyne - zwłasza kolega to już by nim poprostu nie byl

Szczerze to ja nawet nie widze problemu w koledze a w TŻ, który nie umie mu sie postawić i zrobic z Nim porządku.
Zgadzam się a z ostatnim zdanim szczególnie. Chyba pora się postawic koledze a nie udawac,że wszystko gra.
_Emi_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-08-20, 18:37   #12
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Wołami by mnie nie zaciągnęli na to buraczane przyjęcie. Zresztą pewnie by mnie nie zaprosił bo raczej nie mam oporów przed otwartym i szczerym rozprawianiem się z takimi typami Never ! Powiedz, że nie idziesz i koniec. Poza tym dziwne, że Twojemu facetowi ten typek nie przeszkadza. Aż trudno sobie wyobrazić czym mógłby nadrobić to swoje buractwo żeby stał się znośny

Edytowane przez sine.ira
Czas edycji: 2009-08-20 o 18:38
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 19:02   #13
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Chłopak jak chłopak, buraków na świecie pełno.

Co mnie dziwi to Twój TŻ, który jest po prostu ... beznadziejny. Jeździ po kolegę na drugi koniec miasta, znosi jego chamskie i głupie odzywki bez słowa komentarza, czeka na niego, żeby go odwieźć ... Zakochał się, czy jak ?
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 19:27   #14
Julie2611
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 175
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Kitka:) Pokaż wiadomość
własnie zapomniałam dodać- masz bardzo fajny styl pisania- dobrze mi się czytało tę historie o buraku
O dziękuję bardzo W gimnazjum i liceum chciałam studiować polonistykę, a pisać i czytać zawsze lubiłam

I cieszę się, że wątek niektóre z Was rozśmieszył, bo napisany jest właśnie z lekkim przymrużeniem oka

---------- Dopisano o 20:24 ---------- Poprzedni post napisano o 20:11 ----------

Cytat:
Napisane przez Wroclovianka Pokaż wiadomość

Na miejscu Twojego TZ poprostu bym się zatrzymała, otworzyła mu drzwi, kazała wysiąść i bez slowa odjechała. Jak mu się nie podoba to niech nie jedzie.A następnym razem nawet mowy o podwożeniu go by nie było


A Twój facet co na to? Dał się tak z Ciebie naśmiewać?


Przepraszam, ale czy przez cała droge Twój TŻ nic do Niego nie powiedział? Daje sie tak obrażać i pouczać? Dopiero na koncu zareagował?


Albo tak jak pisalam na górze, albo poprostu sie postaw i nie idz. Szczerze mówiąc nie rozumiem czemu Twój TZ koleguje sie z kimś takim.Twoj TŻ czerpie jakaś przyjemnoość z ciagłej krytyki - nawet nie siebie ale i Ciebie? Ja bym nerwowo nie wytrzymała mając takiego znajomego Już nie wspomne, ze jakbym była facetem a ktoś by obrazał moja dziewczyne - zwłasza kolega to już by nim poprostu nie byl

Szczerze to ja nawet nie widze problemu w koledze a w TŻ, który nie umie mu sie postawić i zrobic z Nim porządku.

Masz sporo racji... Mój chłopak jest miły do bólu, nigdy się nie złości, nie obraża, ale niestety też nie umie reagować na jakieś negatywne uwagi, czy to w stosunku do siebie, czy również jak tutaj - do mnie... Na ciągłe uwagi buraka o jeździe, o samochodzie itd. wieeeele razy aż mnie skręcało, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie TŻ ma prawie 21 lat i nie jest małym dzieckiem, którego mama musi bronić, pewnie też gdybym coś powiedziała, buraczek wykorzystałby to jako pretekst do kolejnych głupich uwag w stosunku do TŻ...

Ja też bym pewnie buraka wysadziła, no, może nie gdzies w lesie, ale na najbliższym przystanku miejskim, w tamtej sytuacji na drugim końcu miasta od jego domu.
Ale TŻ nie umiałby tak zrobić, jedynie kilka razy rzucił burakowi, że go wysadzi, ale i tak było wiadome, że tego nie zrobi

Poza tym, z tego co mi mój chłopak wspominał, to nie pierwszy raz, kiedy wiózł gdzieś buraka, a burak w trakcie rzucał głupie uwagi o samochodzie itd.

Bywało też tak, że umawiał się z burakiem, że przyjedzie po niego o np. 19.00 i pojadą gdzieś, przy czym o 18.55 burak dzwonił i rzucał teksty "Gdzie ty jesteś, ja tu k.... czekam"

Naprawdę, zbyt miły chłopak to też czasem problem...

Ja kilka lat temu może i owszem, również nie potrafiłam się "odgadać", bo bałam się, że ktoś mnie nie będzie lubil czy coś, ale to było w gimnazjum... Teraz mi przeszło, bo jeśli ktoś jest wobec mnie złośliwy i mnie obraża, to po co mi znajomość z nim?


---------- Dopisano o 20:27 ---------- Poprzedni post napisano o 20:24 ----------

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość

Co mnie dziwi to Twój TŻ, który jest po prostu ... beznadziejny. Jeździ po kolegę na drugi koniec miasta, znosi jego chamskie i głupie odzywki bez słowa komentarza, czeka na niego, żeby go odwieźć ... Zakochał się, czy jak ?

No bez przesady, gdyby był beznadziejny, to bym z nim nie była Nie jestem typem bezbronnej dziewczynki, która bez faceta nie umie żyć

Mój TŻ to inteligentny, bystry, mający fajne poczucie humoru, kulturalny i miły chłopak Tylko no właśnie, zbyt miły....
Julie2611 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 19:29   #15
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Mój TŻ to inteligentny, bystry, mający fajne poczucie humoru, kulturalny i miły chłopak Tylko no właśnie, zbyt miły....
To go podburz Pokaż mu jak to z boku wygląda.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 19:42   #16
Julie2611
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 175
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez sine.ira Pokaż wiadomość
To go podburz Pokaż mu jak to z boku wygląda.

To znaczy co jak wygląda? Przykro mi, nie zrozumiałam, co miałaś na myśli
Julie2611 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 19:45   #17
rapifen
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 9 732
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Nie rozumiem twojego faceta. Jeżeli mu to odpowiada a tobie nie, to niech idzie bez ciebie :P
__________________
Kto sieje wiatr ten zbiera burze


rapifen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 19:56   #18
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
To znaczy co jak wygląda? Przykro mi, nie zrozumiałam, co miałaś na myśli
Powiedz jak Ty odbierasz zachowanie buraka i postępowanie Twojego TŻta. Nakreśl mu sytuację ze swojej perspektywy i jak Ty byś reagowała przy okazji różnych buraczanych wybryków. Może TŻ nie zauważa, że burak nim pomiata
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 20:49   #19
aga24zuzia
Rozeznanie
 
Avatar aga24zuzia
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Santa Domingo
Wiadomości: 971
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

eh jak by to na mnie trafilo buraczek mialby spory problem...napyskowalabym mu tam ze hoho
__________________
Dokąd idziesz mój aniele?
czy tam bedzie lepiej ci?
zostan tutaj zostan ze mną,
pomóż mi.
aga24zuzia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-08-20, 21:58   #20
BajaderkowaBaba
Zakorzenienie
 
Avatar BajaderkowaBaba
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: z łodzi na samo dno
Wiadomości: 4 888
GG do BajaderkowaBaba
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

ja rozumiem, że Twój chłopak lubi, jak się do niego lekceważąco odzywa... jednak nie rozumiem, czemu pozwala, aby Tobie docinano :|

Ja bym powiedziała wprost, że towarzystwo tego chłopaka potrafi zepsuć mi nastrój i taka impreza nie ma sensu, więc albo się postawicie, albo nie jedziecie.

Swoją drogą, niezły kolega... wy po niego jeździcie, a on się czuje jak król Walii.
BajaderkowaBaba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 22:03   #21
Vivienne
... choć nie Westwood
 
Avatar Vivienne
 
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Polska B
Wiadomości: 27 979
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

A ja bym poszła, bo lubię z takich buraków sobie pośmiać i pokpić z nich
Dzięki Bogu, to buraczana impreza i to on będzie się musiał większością spraw zająć (czy może jestem zbyt naiwna? ), więc mozna go troszkę skrytykować W każdym razie zawsze można wyjść.
__________________
Dopóki nie skorzystałem z Internetu,
nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów

Stanisław Lem

Vivienne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 22:23   #22
trojka
Zakorzenienie
 
Avatar trojka
 
Zarejestrowany: 2003-01
Wiadomości: 3 247
Talking Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Ja bym poszła na taką buracką imprezę i zachowywała bym się tak samo jak ów burak, co ja mówię, gorzej niż burak
krytykuj WSZYSTKO, picie, jedzenie, wystrój wnętrza, ubiór buraka, czemu ma to czy tamto W domu takie burackie, i robiła to głośno, to do buraka to do innych osób na imprezie, głośno i wyraźnie
Twój TŻ na pewno by Cię za to karcił i już nigdy by Cię nie wziął na taką buraczaną imprezę byś mu wstydu nie narobiła
może to nie jest eleganckie zachowanie ale bardzo skuteczne
__________________
Kobiety szanujcie prywatność swoich partnerów!

Nie dotykajcie ich telefonów!
Nie czytajcie komunikatorów, maili.
Nie szukajcie na siłę problemów!
Słodka niewiedza i szacunek to spokój w związku.
trojka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 22:25   #23
BajaderkowaBaba
Zakorzenienie
 
Avatar BajaderkowaBaba
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: z łodzi na samo dno
Wiadomości: 4 888
GG do BajaderkowaBaba
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

ale po co się zniżać do takiego poziomu? Jak ktoś jest idiotą, to już taki zostanie
BajaderkowaBaba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 22:28   #24
Julie2611
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 175
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Vivienne Pokaż wiadomość
A ja bym poszła, bo lubię z takich buraków sobie pośmiać i pokpić z nich
Dzięki Bogu, to buraczana impreza i to on będzie się musiał większością spraw zająć (czy może jestem zbyt naiwna? ), więc mozna go troszkę skrytykować W każdym razie zawsze można wyjść.
Z jednej strony odgadywanie się burakowi sprawiało mi jakąś perfidną przyjemność i chętnie bym mu jeszcze trochę dogadała, z drugiej jednak nie jestem całkowitą masochistką, by wdawać się w rozmowy z buraczkiem.
Co do buraczanej imprezy - może i będzie się wszystkim zajmować, a może również na swoim terenie poczuje się jeszcze pewniej i będzie sobie używał na wszystkich, bo to jego dom i jego święto. Skoro w czyimś samochodzie zachowywał się tak jak opisałam, to co by było u niego w domu?
A wdawać się w jakieś dziwne "pyskówki" z burakiem na buraczanych urodzinach to trochę nie w porządku, to jednak jego urodziny...
Siedzieć cicho i pozwalać burakowi na docinanie mi też nie zamierzam.
Julie2611 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 22:30   #25
SadLife
Raczkowanie
 
Avatar SadLife
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 91
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Ranyyy faktycznie Burak na maxa :/
Nie lubię takich ludzi, bo strasznie mmnie denerwują.

Mnie też wkurza kolega mojego tż tylko, że on ciągle czepia się dziewczyn swoich kolegów, że np. chłopaki ciągle zabierają ze sobą swoje dziewczyny a oczywiście sam z nikim nie jest :/ Nienawidzę obgadywania a on ciągle to robi przy mnie i moim tż na naszą koleżankę która jest z kumplem mojego tż :/ Czekam tylko aż w końcu na mnie będzie coś mówił bądź śmiał się z mojego tż, że wszędzie mnie ze sobą zabiera... :/
__________________
...tylko przysięgnij, że nie spóźnisz się o całe życie.
SadLife jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 22:36   #26
srebrnykot
stary jednooki dachowiec
 
Avatar srebrnykot
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Witajcie Dziewczyny

Zwracam się o poradę w pewnej sprawie (żaden życiowy problem, ale jednak nie wiem, co zrobić).

Kolega mojego TŻ organizuje urodziny, zaprosił mojego chłopaka razem ze mną... Problem jest taki, że ja nie chcę tam iść Ostatnio jednak na kilka imprez mój TŻ poszedł beze mnie (miałam remont w domu i nie miałam czasu) i powiedział, że nie chce znowu iść sam.
A nie chcę tam iść, bo ów kolega to straszny burak...
Przykłady może w punktach, będzie bardziej przejrzyście

*Grill na działce u koleżanki z byłej klasy TŻ i tego kolegi (X)

-mój TŻ jechał samochodem, pojechał też po X, choć to inna część miasta i kompletnie nie po drodze. X odkąd tylko wsiadł zaczął krytykować jazdę mojego TŻ (a TŻ jeździ bardzo dobrze, tylko nie szaleje, nie przekracza mocno prędkości itd.), rzucać uwagi "tu byś się wcisnął, tu czemu nie jechałeś, byłoby szybciej, jak ty parkujesz - trzeba było tyłem, jedź szybciej, czemu tu nie skręcasz, każdy głupi wie jak tam dojechać" itd. Cały czas też podśmiewał się z auta mojego TŻ (nie jest to jakieś super auto, ale jest w porządku i dobrze się nim jeździ), rzucał jakieś uwagi typu "no, w takim to prędkość czuć, bo w lepszych 80 km/h w ogóle nie czujesz" i mnóstwo innych - (X w ogóle nie ma samochodu, chwali się jedynie autem ojca).

-już na działce X rozsiadł się na krześle i NIC nie robił.
TŻ zajął się grillem, przenieśli go z innym kolegą w lepsze miejsce, TŻ rozpalał, pilnował, żeby się rozpaliło, dokładał drzewa itd. X, siedząc na obserwował i krytykował - "co ty robisz, przecież to się nie pali, co ty robisz, to się za mocno pali, przecież to jest za zimne, przecież to jest za gorące, dołóż węgla, za dużo dałeś węgla, przecież te kiełbasy będą zimne" itd. Potem ja poszłam ponacinać kiełbaski, żeby się lepiej piekły - komentarz X - "Nareszcie baba do garów poszła" - wiem, to byl żart, ale wyjątkowo idiotyczny i nieśmieszny. Gdy kiełbaski się piekły, durnych komentarzy ciąg dalszy. Gdy TŻ, który grilla pilnował, w końcu się zdenerwował i powiedział X, że ten ma sam pilnować, na co X odpowiedział, że nigdzie nie idzie.

-doczepił się personalnie do mnie, nie wiem czemu. Gdy szliśmy z tej działki do auta, zadawał mi durne pytania - bełkot, byle tylko coś mówić, gdy w końcu przestałam odpowiadać na idiotyczne pytania i coś tam odburknęłam, rzucił do wszystkich coś w stylu "ooo, obraziła się".
Szliśmy do auta taką ścieżką, na której rosła trawa, ja się lekko potknęłam, X to zauważył i od razu komentarz - "ooo, po trawie chodzić nie umie, od razu widać, że z miasta" - od razu wyjaśniam, mieszkam na wsi, a X w bloku w mieście, a to mieszkanie w mieście jest dla niego jakimś dziwacznym powodem do dumy, a w stosunku do mnie parę razy już rzucał - "A u ciebie w wiosce to coś, a u ciebie na wiosce to na pewno coś tam - i tu wizja wsi jak z "Chłopów" Reymonta. Tekst więc o mojej "miastowości" to była idiotyczna próba złośliwości wobec mnie.

-po tym grillu wieczorem jeden z kolegów zaprosił resztę do siebie do baru z kręgielnią prowadzonego przez swoich rodziców. Kręgielnia ta znajdowała się w miejscowości ok. 25 km pod miastem. Gdy dojechaliśmy, X rzucił komentarz, że ten kolega, ktory nas zaprosił, skoro ma bar, to "na pewno musi być tam królem wioski i wszystkie dziewczyny lecą, żeby się z nim żenić" - "Chłopi" Reymonta come back

- siedzimy w tym barze, kolega-właściciel postawił wszystkim jakieś piwo czy soki. X wziął piwo, spróbował i zaczął biadolić, że takie słodkie to tylko pedały piją i że on takiego pił nie będzie

- w barze burak zaczął wyglaszać swoje mądrości o kobietach, że kobiety nikt normalny nie będzie wolał zatrudnić zamiast mężczyzny, bo kobieta urodzi dziecko i przez rok trzeba na nią płacić. Jako że się troszkę na tym znam, wyjaśniłam burakowi (z perfidną satysfakcją), że o prawie guzik wie

-TŻ był kierowcą, a z tego baru po 23.00 autobusów do miasta już nie było. Miał więc odwieźć X do domu. TŻ powiedział, że 5 minut i jedziemy. X siedzi na i mówi, że nigdzie jeszcze nie jedzie i że mamy na niego poczekać. TŻ i ja poszliśmy do samochodu, a X mial zaraz przyjść. Przyszedł z łaską po 10 minutach.

- jedziemy już z powrotem, X nadal rzuca głupie teksty o samochodzie, o jeździe itd. TŻ podjechał na lokalną stację benzynową - X: "Czemu na taką beznadziejną jedziesz, lepszej nie umiesz znaleźć?" - do następnej TŻ by bez benzyny raczej nie dojechał

-TŻ poszedł zatankować, ja zostałam w aucie z burakiem. X do mnie:
"A to prawda, że dziewczyny sikają na gwiazdę?" Nie zrozumialam, więc wytłumaczył - "No czy to prawda, że dziewczyny sikają z wrażenia na Mercedesa?"
Już na imprezie przestałam być miła i coś tam burakowi odpowiadałam dosadniej, teraz już go jawnie wyśmialam, więc w stosunku do mnie przynajmniej się zamknął. TŻ wsiadł, pojechaliśmy, a burak dalej rzucał głupie komentarze. TŻ powiedział już wściekły, że go wysadzi zaraz i niech sobie pieszo idzie. Nie zrobił tego jednak, on jest zbyt miły, żeby coś takiego zrobić. Ja bym chyba wysadziła buraka na pierwszym przystanku miejskim, niech sobie czeka na nocny i jedzie z przesiadkami autobusem, skoro w samochodzie mu się nie podoba...

To przyklady zachowania buraka tylko z jednego dnia.
Ogólnie burak nie przepada za mną, ja nie lubię buraka.
Teraz burak organizuje urodziny. TŻ chce żebym z nim poszła (bo burak to jeden z bliższych kolegow TŻ - podobnmo burak potrafi być czasem normalny, nie wiem, wierzę TŻ na słowo, bo sama jeszcze nie zaobserwowałam, by tak było ).
I co mam zrobić? Wymigać się raczej nie wymigam, TŻ powiedziałam, że nie chcę iść, ale on chce, żebym jednak szła z nim. Tylko nie wiem, czy jeśli burak znowu da popis, nie wbiję burakowi swieczek z urodzinowego tortu w dowolnie wybraną część ciała
Bo spokojna i mila chyba nie dam rady być przez całą imprezę...
Porozmawiaj z TŻtem i powiedz, że pójdziesz z nim, jeśli wyjdziecie wcześniej. A jeśli nie, niech pójdzie sam.
A docelowo pogadaj z nim na temat tego "kolegi", spróbuj mu otworzyć oczy na to, co opisałaś, bo ten brak reakcji jest co najmniej dziwny. Nie widzi, że ów osobnik nim pomiata i Was wykorzystuje? To już nie jest kwestia uprzejmości Twojego TŻta, ale braku asertywności, dobrze byłoby, żeby to dostrzegł.
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski
srebrnykot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 23:04   #27
Avv
Wtajemniczenie
 
Avatar Avv
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: nvrmnd.
Wiadomości: 2 523
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Idź na tę imprezę i załatw buraka jego własną bronią.
Krytykuj, ironizuj, ale inteligentnie, z dużą dozą sarkazmu. Tak, żeby burak nie bardzo wiedział, co się do niego mówi, a towarzystwo uśmiechało się pod nosami z jego niedoinformowania.
Jesteś inteligentną dziewczyną, więc misja powinna się udać.

Te jego chamskie i niezbyt wyszukane komentarze świadczą o tym, że humor ma naprawdę buraczany.

Ja bym się zabawiła, ale z natury jestem bardzo pyskata i nie puszczę mimo uszu niemiłej uwagi skierowanej do mnie. ;>

A TŻ-a bym uświadomiła, że jak tak dalej będzie taki miły, to mu kolega niedługo na głowę wskoczy.
Udawanie, że deszcz pada, kiedy ktoś na ciebie pluje, to wcale nie jest dobra taktyka.
__________________
***
"Czerń zakrywa Twoje serce, to, które kocha, ale niewidocznie...
Na tej sali płakała Twoja dusza, być może ze szczęścia, tańcząc gubiła emocje..."
***
Avv jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-20, 23:07   #28
anoska
Zakorzenienie
 
Avatar anoska
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 6 437
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Witajcie Dziewczyny

Zwracam się o poradę w pewnej sprawie (żaden życiowy problem, ale jednak nie wiem, co zrobić).

Kolega mojego TŻ organizuje urodziny, zaprosił mojego chłopaka razem ze mną... Problem jest taki, że ja nie chcę tam iść Ostatnio jednak na kilka imprez mój TŻ poszedł beze mnie (miałam remont w domu i nie miałam czasu) i powiedział, że nie chce znowu iść sam.
A nie chcę tam iść, bo ów kolega to straszny burak...
Przykłady może w punktach, będzie bardziej przejrzyście

*Grill na działce u koleżanki z byłej klasy TŻ i tego kolegi (X)

-mój TŻ jechał samochodem, pojechał też po X, choć to inna część miasta i kompletnie nie po drodze. X odkąd tylko wsiadł zaczął krytykować jazdę mojego TŻ (a TŻ jeździ bardzo dobrze, tylko nie szaleje, nie przekracza mocno prędkości itd.), rzucać uwagi "tu byś się wcisnął, tu czemu nie jechałeś, byłoby szybciej, jak ty parkujesz - trzeba było tyłem, jedź szybciej, czemu tu nie skręcasz, każdy głupi wie jak tam dojechać" itd. Cały czas też podśmiewał się z auta mojego TŻ (nie jest to jakieś super auto, ale jest w porządku i dobrze się nim jeździ), rzucał jakieś uwagi typu "no, w takim to prędkość czuć, bo w lepszych 80 km/h w ogóle nie czujesz" i mnóstwo innych - (X w ogóle nie ma samochodu, chwali się jedynie autem ojca). na miejscu Twojego TŻ zatrzymałabym się w pierwszym możliwym do tego miejscu, otworzyła drzwi i kazała mu wysiąść. może w końcu nauczyłby się, że morda w kubeł i nie bulgotać. jeszcze powinien Twojemu TŻ dziękować, że przyjechał po niego, skoro wcale nie było po drodze.

-już na działce X rozsiadł się na krześle i NIC nie robił.
TŻ zajął się grillem, przenieśli go z innym kolegą w lepsze miejsce, TŻ rozpalał, pilnował, żeby się rozpaliło, dokładał drzewa itd. X, siedząc na obserwował i krytykował - "co ty robisz, przecież to się nie pali, co ty robisz, to się za mocno pali, przecież to jest za zimne, przecież to jest za gorące, dołóż węgla, za dużo dałeś węgla, przecież te kiełbasy będą zimne" itd. Potem ja poszłam ponacinać kiełbaski, żeby się lepiej piekły - komentarz X - "Nareszcie baba do garów poszła" - wiem, to byl żart, ale wyjątkowo idiotyczny i nieśmieszny. Gdy kiełbaski się piekły, durnych komentarzy ciąg dalszy. Gdy TŻ, który grilla pilnował, w końcu się zdenerwował i powiedział X, że ten ma sam pilnować, na co X odpowiedział, że nigdzie nie idzie. zbluzgałabym go. coś czuję, że nikt z Twojego otoczenia tego jeszcze nei zrobił, a on widać czuje wobec Was jakąś wyższość. trzeba chłopakowi pokazać gdzie jego miejsce.

-doczepił się personalnie do mnie, nie wiem czemu. Gdy szliśmy z tej działki do auta, zadawał mi durne pytania - bełkot, byle tylko coś mówić, gdy w końcu przestałam odpowiadać na idiotyczne pytania i coś tam odburknęłam, rzucił do wszystkich coś w stylu "ooo, obraziła się".
Szliśmy do auta taką ścieżką, na której rosła trawa, ja się lekko potknęłam, X to zauważył i od razu komentarz - "ooo, po trawie chodzić nie umie, od razu widać, że z miasta" - od razu wyjaśniam, mieszkam na wsi, a X w bloku w mieście, a to mieszkanie w mieście jest dla niego jakimś dziwacznym powodem do dumy, a w stosunku do mnie parę razy już rzucał - "A u ciebie w wiosce to coś, a u ciebie na wiosce to na pewno coś tam - i tu wizja wsi jak z "Chłopów" Reymonta. Tekst więc o mojej "miastowości" to była idiotyczna próba złośliwości wobec mnie.
prostak. doszłam ostatnio do wniosku, że każdy ma jakieś swoje korzenie na wsi. on też takim miastowym chłopcem nie jest :/
-po tym grillu wieczorem jeden z kolegów zaprosił resztę do siebie do baru z kręgielnią prowadzonego przez swoich rodziców. Kręgielnia ta znajdowała się w miejscowości ok. 25 km pod miastem. Gdy dojechaliśmy, X rzucił komentarz, że ten kolega, ktory nas zaprosił, skoro ma bar, to "na pewno musi być tam królem wioski i wszystkie dziewczyny lecą, żeby się z nim żenić" - "Chłopi" Reymonta come back :/

- siedzimy w tym barze, kolega-właściciel postawił wszystkim jakieś piwo czy soki. X wziął piwo, spróbował i zaczął biadolić, że takie słodkie to tylko pedały piją i że on takiego pił nie będzie to niech nie pije. z siebie idiotę robi, a nie z innych. naprawdę dziwak.

- w barze burak zaczął wyglaszać swoje mądrości o kobietach, że kobiety nikt normalny nie będzie wolał zatrudnić zamiast mężczyzny, bo kobieta urodzi dziecko i przez rok trzeba na nią płacić. Jako że się troszkę na tym znam, wyjaśniłam burakowi (z perfidną satysfakcją), że o prawie guzik wie no ok, każdy głosi swoje filozofie. jeden bardziej trafne drugi mniej. świat byłby nudny gdyby każdy był inteligentny i oczytany.

-TŻ był kierowcą, a z tego baru po 23.00 autobusów do miasta już nie było. Miał więc odwieźć X do domu. TŻ powiedział, że 5 minut i jedziemy. X siedzi na i mówi, że nigdzie jeszcze nie jedzie i że mamy na niego poczekać. TŻ i ja poszliśmy do samochodu, a X mial zaraz przyjść. Przyszedł z łaską po 10 minutach. Twój TŻ po 5 minutach powinien odjechać i na niego nie czekać. nie jest jakimś jego sługą, że robi co On mu każe. ;O

- jedziemy już z powrotem, X nadal rzuca głupie teksty o samochodzie, o jeździe itd. TŻ podjechał na lokalną stację benzynową - X: "Czemu na taką beznadziejną jedziesz, lepszej nie umiesz znaleźć?" - do następnej TŻ by bez benzyny raczej nie dojechał mistrz kazachstańskich szos czy co?
-TŻ poszedł zatankować, ja zostałam w aucie z burakiem. X do mnie:
"A to prawda, że dziewczyny sikają na gwiazdę?" Nie zrozumialam, więc wytłumaczył - "No czy to prawda, że dziewczyny sikają z wrażenia na Mercedesa?"
Już na imprezie przestałam być miła i coś tam burakowi odpowiadałam dosadniej, teraz już go jawnie wyśmialam, więc w stosunku do mnie przynajmniej się zamknął. TŻ wsiadł, pojechaliśmy, a burak dalej rzucał głupie komentarze. TŻ powiedział już wściekły, że go wysadzi zaraz i niech sobie pieszo idzie. Nie zrobił tego jednak, on jest zbyt miły, żeby coś takiego zrobić. Ja bym chyba wysadziła buraka na pierwszym przystanku miejskim, niech sobie czeka na nocny i jedzie z przesiadkami autobusem, skoro w samochodzie mu się nie podoba...
mógł już nie być taki miły i go naprawdę wysadzić. szkoda Waszych nerwów na niego, naprawdę...

To przyklady zachowania buraka tylko z jednego dnia.
Ogólnie burak nie przepada za mną, ja nie lubię buraka.
Teraz burak organizuje urodziny. TŻ chce żebym z nim poszła (bo burak to jeden z bliższych kolegow TŻ - podobnmo burak potrafi być czasem normalny, nie wiem, wierzę TŻ na słowo, bo sama jeszcze nie zaobserwowałam, by tak było ).
I co mam zrobić? Wymigać się raczej nie wymigam, TŻ powiedziałam, że nie chcę iść, ale on chce, żebym jednak szła z nim. Tylko nie wiem, czy jeśli burak znowu da popis, nie wbiję burakowi swieczek z urodzinowego tortu w dowolnie wybraną część ciała
Bo spokojna i mila chyba nie dam rady być przez całą imprezę...
no to może idźcie na tę imprezę czy co to ma być. jedno słowo nie tak i zabierajcie się stamtąd i sami urządźcie sobie niezapomniany wieczór
__________________
anoska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-21, 07:45   #29
aneczka240
Wtajemniczenie
 
Avatar aneczka240
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 2 134
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Jakbym ja trafiła na takiego osobnika, to w jednej chwili zrobiłby się pomarszczony burak, ze wstydu, że zaczął ze mną takie gierki. On chyba myśli, że jest jakimś królem, czy panem i władcą. Twój TŻ stawia Cię w niezręcznej sytuacji prosząc, byś z nim poszła. Ja, gdybym była w takiej sytuacji, to bym poszła na tą buraczaną posiadówkę z paru powodów:
* okazja do darmowego żarcia, picia itp <wiem, wiem durny pomysł >
* w razie czegoś możesz to żarełko wykorzystać i bezczelnie władować buraczaną twarzyczkę w tort, czy inne żarełko, ponadto oblać winkiem, dla umocnienia kolorku - pomysł fajnie brzmi, tylko żeby nie było potem żadnych konsekwencji typu megaawantura czy opłacanie pralni czy innych zniszczeń
* wcześniej przygotuj sobie kilka awaryjnych ripost, żeby naprędce nie wymyślać,
I tak buraki pozostają burakami, więc może lepiej nie zniżać się do jego poziomu buraczanego bobka, przełknąć żabę, iść na tą burakówkę, pomęczyć się z godzinkę, nie więcej, bo potem już nawet psychiatra może nie pomóc i zrobić tą przyjemność burakowi, a potem zapowiedzieć TŻ-towi, że to był ostatni raz wspólnych spotkań z "ulubionym" kolegą. W ostateczności, gdy się przypałęta, to zgasić buraczka jakimś prostym tekstem. Widocznie "kolega" jeszcze nie trafił na "silniejszego" od siebie, a może ma jakiś problem, z którym nie daje sobie rady. Może rżnie kozaka, żeby nie wyszło na jaw, jaki on delikatny... A TŻ-ta bym starała się przekonać, że buraczane towarzystwo powinno być dla niego tylko w zupce czy sałatce. Powodzenia w akcji "wyrywamy buraki"
__________________


15

aneczka240 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-08-21, 08:02   #30
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez BajaderkowaBaba Pokaż wiadomość
ale po co się zniżać do takiego poziomu? Jak ktoś jest idiotą, to już taki zostanie
Dokładnie.

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Z jednej strony odgadywanie się burakowi sprawiało mi jakąś perfidną przyjemność i chętnie bym mu jeszcze trochę dogadała, z drugiej jednak nie jestem całkowitą masochistką, by wdawać się w rozmowy z buraczkiem.
Co do buraczanej imprezy - może i będzie się wszystkim zajmować, a może również na swoim terenie poczuje się jeszcze pewniej i będzie sobie używał na wszystkich, bo to jego dom i jego święto. Skoro w czyimś samochodzie zachowywał się tak jak opisałam, to co by było u niego w domu?
A wdawać się w jakieś dziwne "pyskówki" z burakiem na buraczanych urodzinach to trochę nie w porządku, to jednak jego urodziny...
Siedzieć cicho i pozwalać burakowi na docinanie mi też nie zamierzam.
Nie idź. Naprawdę, niektóre znajomości warto po prostu definitywnie ucinać. I spokój. Twojemu facetowi też to radzę. A właściwie szczególnie jemu.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:20.