Problem z ludźmi na studiach? Odpuścić?

[baobabka]

Napisane przez Sondrina

Ja bym nie przesadzała z tym czytaniem książek i interesowaniem się kulturą. Jest wielu wartościowych ludzi, dobrych z przedmiotów ścisłych, wrażliwych, których np. kompletnie nie interesują nowe filmy w kinie, teatr, wystawy czy muzea. Mają za to swój zespół, w którym grają albo do reszty ich wolny czas zaprzątają sesje fotograficzne. Nie przesadzajmy, nie każdy musi być omnibusem, uczącym się pilnie do koła a z anatomii/ budowy maszyn, czytającym dzienniki, oglądającym najnowsze produkcje, śledzącym politykę, czytającym najnowsze ksiązki i chadzającym na wystawy i szalejącym na koncertach.
Wystarczy, że ktoś jest dobry w tym, co robi, ma swoją pasję, wrażliwość i można z nim o czymś porozmawiać

Nie no, oczywiście, że nie wszyscy, bez przesady Przecież nie mówię, że każdy ma być dobry we wszystkim, ale niestety dla mnie studentka pisząca "ja rozumię" czy "bynajmniej się zgadzam", albo- jak w przypadku tego wątku- usuwające z naszej klasy jako najwyższa forma obrazy-to jakieś nieporozumienie. Ja tez znam wielu wartościowych ludzi, którzy mają swoje pasje etc. Chodzi mi teraz o druga stronę medalu i uważam, że tych osób jest zbyt wiele jak na mój gust Nie podoba mi się to w ogóle.

[emememsik]

Napisane przez baobabka

Co ciekawe, rozmawiałam kiedyś z koleżanką, która nagminnie używała słowa "bynajmniej" w złym kontekście. Zwróciłam jej uwagę, na co usłyszałam, że ona studiuje kierunek techniczny.

No i czego się czepiasz? ONA STUDIUJE KIERUNEK TECHNICZNY!
Świetne, doprawdy świetne! Tego argumentu jeszcze nie słyszałam w mojej odwiecznej walce o bynajmniej i przynajmniej.

Napisane przez kasQ

jak chociazby pojscie na egzamin uwalenie go i podpisanie sie za inna osobe... takie historie rodem ze sci-fi to tylko u nas na wpia

Też słyszałam o takich historiach, właśnie na WPiA, tylko że UJ.

[cerveza]

Napisane przez emememsik

No i czego się czepiasz? ONA STUDIUJE KIERUNEK TECHNICZNY!
Świetne, doprawdy świetne! Tego argumentu jeszcze nie słyszałam w mojej odwiecznej walce o bynajmniej i przynajmniej.

Ja znam osobę, która nie potrafi obliczyć ile zapłaci, jeśli jest promocja 30% zniżki i tłumaczy się tym, że przecież nie studiuje matematyki...

Ale wytłumaczenia "robię błędy ortograficzne/gramatyczne bo studiuję kierunek techniczny" to jeszcze nie słyszałam najczęściej słyszę "bo mam dysortografię/dysleksję". Rozumiem, pisząc na kartce, nie mając w zasięgu ręki słownika, Internetu - ok, no zrobi te błędy. Ale często się spotykam na Wizażu z tym, no i przepraszam bardzo - dostęp do słowników Internetowych - jest, do przeglądarek zaznaczających błędy - jest, do programu typu Word, OpenOffice - zapewne jest. Więc jak dla mnie, głupia wymówka.

baobabka zgadzam się z Tobą

[zagubiona89r]

Napisane przez cerveza

Ale wytłumaczenia "robię błędy ortograficzne/gramatyczne bo studiuję kierunek techniczny" to jeszcze nie słyszałam najczęściej słyszę "bo mam dysortografię/dysleksję". Rozumiem, pisząc na kartce, nie mając w zasięgu ręki słownika, Internetu - ok, no zrobi te błędy. Ale często się spotykam na Wizażu z tym, no i przepraszam bardzo - dostęp do słowników Internetowych - jest, do przeglądarek zaznaczających błędy - jest, do programu typu Word, OpenOffice - zapewne jest. Więc jak dla mnie, głupia wymówka.

Jestem dysortografikiem. Korzystam z firefoxa bo sprawdza mi pisownię. Jednak... pisząc jakiś tekst robię błędy. Nie potrafię inaczej. Potrafię machnąć chmura przez samo "h" i tego nie zauważyć. Jednak gdy sprawdzam pod tym kątem wnikliwie cały tekst, albo gdy ktoś mnie zapyta jak się coś pisze wiem. Dysortograficy (jeśli to dysortografia a nie lenistwo) znają zasady pisowni i znają ortografię, wiedzą jak co się pisze, tylko mają problem w zastosowaniu tego gdy skupiają się na tworzeniu tekstu a nie na ortografii.

Dlatego mnie osobiście jako dysortografika śmieszy tłumaczenie: a skąd ja mam wiedzieć jak się pisze "mnóstwo" jestem dysortografikiem. Jakbym nim naprawdę był to wiedziałby jak napisać, ewentualnie pisząc popełniłby błąd.

[Aivilo]

Napisane przez emememsik

Też słyszałam o takich historiach, właśnie na WPiA, tylko że UJ.

Studiuje tam 3 lata i nigdy o czymś takim nie slyszalam... w ogole nie slyszalam o zadnej niemilej sytuacji tego rodzaju, zawsze notatki latwo od kogokolwiek zdobyc, jest forum - skarbnica wiedzy, samorząd, ktory dwoi sie i troi zeby ulatwic nam zycie, starostowie, ktorzy dbaja o studentow, tez mamy wspolne maile z notatkami,ktorych nikt nie kasuje... kurcze, chyba studiuje na tym wydziale, ale w innym wymiarze.

[Wyrak]

Napisane przez zagubiona89r

Jestem dysortografikiem. Korzystam z firefoxa bo sprawdza mi pisownię. Jednak... pisząc jakiś tekst robię błędy. Nie potrafię inaczej. Potrafię machnąć chmura przez samo "h" i tego nie zauważyć. Jednak gdy sprawdzam pod tym kątem wnikliwie cały tekst, albo gdy ktoś mnie zapyta jak się coś pisze wiem. Dysortograficy (jeśli to dysortografia a nie lenistwo) znają zasady pisowni i znają ortografię, wiedzą jak co się pisze, tylko mają problem w zastosowaniu tego gdy skupiają się na tworzeniu tekstu a nie na ortografii.

Dlatego mnie osobiście jako dysortografika śmieszy tłumaczenie: a skąd ja mam wiedzieć jak się pisze "mnóstwo" jestem dysortografikiem. Jakbym nim naprawdę był to wiedziałby jak napisać, ewentualnie pisząc popełniłby błąd.

Zgadza sie - jak ktos nie wie jak sie cos pisze i sie wykreca jakims schorzeniem, to jest len patentowany.

[WhiteCherry]

Napisane przez Fela Von Helvete

Akurat z tego co zdążyłam zauważyć tam, gdzie jest dużo bab, tam zawsze będą wojny Dlatego strasznie się cieszę, że jestem ścisłowcem, bo w liceum w klasie było nas 8 dziewczyn na 16 facetów (a i tak zdarzały się niezłe wojny), a teraz mam w grupie 4 dziewczyny (+ ja)

mam podobne odczucia nie wytrzymałabym z samymi babkami w życiu.

Napisane przez _vixen_

Tyle że na studiach to jest pół biedy, w końcu egzamin zdany w innym terminie to nie jest tragedia.
Dla mnie najgorsza jest wizja, że takie osoby pójdą kiedyś do pracy i można na nie trafić.

Niby nie jest to tragedia, ale jakby nie patrzeć tracisz jeden termin. Później zostają dwa terminy poprawkowe i jeśli nie zdasz -warunek. Nie każdy ma ochotę płacić i chodzić od nowa na ten przedmiot i zaliczać go za rok tylko dlatego, że jakimś laluniom zachciało się żartów oczywiście istnieją przedmioty na które nie trzeba poświęcać zbyt wiele czasu by się przygotować i wystarczy nawet 1 termin, ale gdyby ktoś celowo 'zabrał mi' nawet jeden termin egzaminu z fizyki to nie wiem co bym zrobiła

[zagubiona89r]

Napisane przez WhiteCherry

Niby nie jest to tragedia, ale jakby nie patrzeć tracisz jeden termin. Później zostają dwa terminy poprawkowe i jeśli nie zdasz -warunek. Nie każdy ma ochotę płacić i chodzić od nowa na ten przedmiot i zaliczać go za rok tylko dlatego, że jakimś laluniom zachciało się żartów oczywiście istnieją przedmioty na które nie trzeba poświęcać zbyt wiele czasu by się przygotować i wystarczy nawet 1 termin, ale gdyby ktoś celowo 'zabrał mi' nawet jeden termin egzaminu z fizyki to nie wiem co bym zrobiła

U nas zerówki są tylko po to by mieć możliwość rozłożenia sobie sesji w czasie.

99% jest przyśpieszonymi 1-wszymi terminami. Dwóje są normalnie wpisywane. I jest jedna poprawka. Czyli egzamin-poprawka (komisy przyznają w wyjątkowych sytuacjach) i warunek.

[Fela Von Helvete]

Napisane przez WhiteCherry

mam podobne odczucia nie wytrzymałabym z samymi babkami w życiu.



Niby nie jest to tragedia, ale jakby nie patrzeć tracisz jeden termin. Później zostają dwa terminy poprawkowe i jeśli nie zdasz -warunek. Nie każdy ma ochotę płacić i chodzić od nowa na ten przedmiot i zaliczać go za rok tylko dlatego, że jakimś laluniom zachciało się żartów oczywiście istnieją przedmioty na które nie trzeba poświęcać zbyt wiele czasu by się przygotować i wystarczy nawet 1 termin, ale gdyby ktoś celowo 'zabrał mi' nawet jeden termin egzaminu z fizyki to nie wiem co bym zrobiła

U mnie "tragedia" jest o tyle, że zaliczenie w pierwszym terminie jest warunkiem przyznania stypendium naukowego - gdybym takowe straciła przez czyjeś niskich lotów "żarty", to chyba bym zatłukła...

[emememsik]

Napisane przez Aivilo

Studiuje tam 3 lata i nigdy o czymś takim nie slyszalam... w ogole nie slyszalam o zadnej niemilej sytuacji tego rodzaju, zawsze notatki latwo od kogokolwiek zdobyc, jest forum - skarbnica wiedzy, samorząd, ktory dwoi sie i troi zeby ulatwic nam zycie, starostowie, ktorzy dbaja o studentow, tez mamy wspolne maile z notatkami,ktorych nikt nie kasuje... kurcze, chyba studiuje na tym wydziale, ale w innym wymiarze.

Pozazdrościć, pewnie trafiłaś na fajną grupę.

[baobabka]

Napisane przez emememsik

No i czego się czepiasz? ONA STUDIUJE KIERUNEK TECHNICZNY!
Świetne, doprawdy świetne! Tego argumentu jeszcze nie słyszałam w mojej odwiecznej walce o bynajmniej i przynajmniej.
.

Właśnie, co ja się w ogóle czepiam :P

Napisane przez zagubiona89r

Jestem dysortografikiem. (...)

Dlatego mnie osobiście jako dysortografika śmieszy tłumaczenie: a skąd ja mam wiedzieć jak się pisze "mnóstwo" jestem dysortografikiem. Jakbym nim naprawdę był to wiedziałby jak napisać, ewentualnie pisząc popełniłby błąd.

Naprawdę nim jesteś? Nie zauważyłam po Twoich postach. No proszę, więc jednak można, a nie zasłaniać się "Napiszę fshut, ale MI WOLNO" Brawo, Zagubiona, świeć przykładem

Napisane przez cerveza

najczęściej słyszę "bo mam dysortografię/dysleksję".

Dyzlekcję, kochana, dyzlekcję

Ja osobiście żałuję, że nie mogli mi stwierdzić dyschemii w liceum Albo dyswuefomii, kiedy nie chciało mi się ćwiczyć Ale o dziwo- miałam dyschemię :P, siadłam kilka nocy ( no, więcej niż kilka i..uwaga- zrozumiałam! Może w tym szaleństwie jest metoda ?

Dlatego też drażni mnie ta dziwna tendencja u studentów- zbytnie nastawianie się na specjalizację. Jestem świetnym matematykiem, więc po co mi wiedzieć kim był Chopin? Wspaniale znam się na przekroju sztuki renesansowej, nie muszę więc zwracać uwagi na to, kiedy i po co było powstanie styczniowe etc.

[zagubiona89r]

Napisane przez baobabka

Naprawdę nim jesteś? Nie zauważyłam po Twoich postach. No proszę, więc jednak można, a nie zasłaniać się "Napiszę fshut, ale MI WOLNO" Brawo, Zagubiona, świeć przykładem

Jak w liceum w wypracowaniu (nie miałam czasu go sprawdzić ani trochę) zrobiłam 18 błędów to mnie babeczka wywaliła na konsultację Bo z polskiego byłam dobra generalnie a tu taki kwiatek

Tylko, że to nie wymówka. Na internecie mogę korzystać z wyszukiwarki, która sprawdza mi błędy. Jak piszę coś do szkoły mam worda, który też sprawdza. Nawet moje nowe gg. sprawdza mi pisownię:p A jak już muszę coś bez pomocy napisać, to potem staram się mieć tyle czasu by to przeczytać z 2 razy pod kątem poprawności ortograficznej.

Jak się chce... to się da.

[srebrnykot]

Napisane przez emememsik

Pozazdrościć, pewnie trafiłaś na fajną grupę.

Na WPiA UJ nie ma grup. Każdy sobie indywidualnie układa plan, są obligi i ilość punktów ECTS, którą trzeba wyrobić. Nie jest tak, że zajęcia masz ciągle z tymi samymi ludźmi.

Ja się zresztą z Aivilo całkowicie zgadzam. Też studiuję tam już 3 lata i nie spotkałam się z takimi przypadkami. Zdarzyło mi się spotkać na przestrzeni kilku lat 2-3 naprawdę wredne osoby, ale są zdecydowanie w mniejszości. Nie słyszałam, żeby ktoś komuś wyciął podobny numer jak w temacie, o podpisywaniu się za kogoś, żeby go uwalić na egzaminie też nie, ze zdobyciem notatek z zajęć, na których kogoś nie było, również nie ma żadnego problemu. Na dodatek mam fajnych znajomych, w tym z wydziału
Zatem albo to złudzenie i tak naprawdę żyję w Matrixie, albo połowa wypowiedzi w tym wątku idealnie nadaje się do tematu o stereotypach. A, jeszcze jest opcja, że tutaj piszę obłudne posty, a tak naprawdę razem z moją piekielną kliką fabrykuję notatki, podpisuję się za innych na niezaliczonych egzaminach, podaję złe terminy i wykorzystuję wszelkie dostępne mi środki, by zniszczyć potencjalną konkurencję

Miałam się nie wypowiadać, ale jak czytam kolejny post o przerażającej degeneracji moralnej studentów prawa, to już nie mogę.

Zagubiona - dobrze, że zmieniasz grupę, bo faktycznie beznadziejni ludzie Wam się trafili. Skoro piszesz, że ta grupa jest słynna jako zbiór wybitnie złośliwych jednostek, to może być tylko lepiej A z takimi ludźmi, jakich opisałaś, nie ma sensu się męczyć.

[emememsik]

Może to dlatego, że moi znajomi są akurat na II i IV roku?

[srebrnykot]

Napisane przez emememsik

Może to dlatego, że moi znajomi są akurat na II i IV roku?

Może Tyle, że poza pierwszym rokiem nie ma przedmiotów, na których jest tylko rok X (na II i III roku trzeba zaliczyć cywilne/karne i admina, później do końca studiów wszystkie procedury), więc siłą rzeczy ludzie się mieszają międzyrocznikowo
Tak, jak pisałam, spotkałam kilka złośliwych wyjątków. Ale kilka, i wyjątków. Przynajmniej wśród osób, z którymi mam kontakt.

[invisible_01]

Napisane przez zagubiona89r

Jestem dysortografikiem. Korzystam z firefoxa bo sprawdza mi pisownię. Jednak... pisząc jakiś tekst robię błędy. Nie potrafię inaczej. Potrafię machnąć chmura przez samo "h" i tego nie zauważyć. Jednak gdy sprawdzam pod tym kątem wnikliwie cały tekst, albo gdy ktoś mnie zapyta jak się coś pisze wiem. Dysortograficy (jeśli to dysortografia a nie lenistwo) znają zasady pisowni i znają ortografię, wiedzą jak co się pisze, tylko mają problem w zastosowaniu tego gdy skupiają się na tworzeniu tekstu a nie na ortografii.

Dlatego mnie osobiście jako dysortografika śmieszy tłumaczenie: a skąd ja mam wiedzieć jak się pisze "mnóstwo" jestem dysortografikiem. Jakbym nim naprawdę był to wiedziałby jak napisać, ewentualnie pisząc popełniłby błąd.

Mój TŻ ma dysleksję stwierdzoną kiedyś przez lekarza, ale albo się z niej wyleczył (da się?) albo tak się "wyrobił", że nikt nie poznałby, że na to cierpi - stawia przecinki tam, gdzie trzeba, nie robi błędów ortograficznych (no, bardzo rzadko), ale to wszystko dzięki ciężkiej pracy - dużo czytał, ciągle sprawdzał, jak dane słowo się pisze, a nie gadał tylko ciągle, że on może napisać "żeka" i "rzaba", bo jest dyslektykiem (a bardzo często takie słowa słyszę). Można mieć problemy z ortografią, ale powinno się chcieć z tym walczyć, zamiast uznawać, że "ja mam to gdzieś, bo jestem dyscośtam".

---------- Dopisano o 11:17 ---------- Poprzedni post napisano o 11:16 ----------

Napisane przez srebrnykot

Na WPiA UJ nie ma grup. Każdy sobie indywidualnie układa plan, są obligi i ilość punktów ECTS, którą trzeba wyrobić. Nie jest tak, że zajęcia masz ciągle z tymi samymi ludźmi.

U mnie jest tak samo i uważam to za dużą zaletę - poznaje się więcej ludzi, a jeśli ma się jakiś przedmiot z jakąś wredotą, to chociaż ten jeden, a nie wszystkie

[zagubiona89r]

Napisane przez invisible_01

Mój TŻ ma dysleksję stwierdzoną kiedyś przez lekarza, ale albo się z niej wyleczył (da się?) albo tak się "wyrobił", że nikt nie poznałby, że na to cierpi - stawia przecinki tam, gdzie trzeba, nie robi błędów ortograficznych (no, bardzo rzadko), ale to wszystko dzięki ciężkiej pracy - dużo czytał, ciągle sprawdzał, jak dane słowo się pisze, a nie gadał tylko ciągle, że on może napisać "żeka" i "rzaba", bo jest dyslektykiem (a bardzo często takie słowa słyszę). Można mieć problemy z ortografią, ale powinno się chcieć z tym walczyć, zamiast uznawać, że "ja mam to gdzieś, bo jestem dyscośtam".

O ile się nie mylę dysleksja jest czymś odmiennym od dysortografii (aczkolwiek ekspert nie jestem). Mniej więcej w dysleksji idzie o to, że ma się większe trudności z nauką czytania i pisania. np. wikipedia mówi tak:

• dysleksja – terminem stosowanym także w węższym znaczeniu, do specyficznych trudności w czytaniu;
• dysortografia – specyficzne trudności w pisaniu, przejawiające się popełnianiem różnego typu błędów, w tym ortograficznych, mimo znania zasad poprawnej pisowni;

[srebrnykot]

Napisane przez invisible_01

U mnie jest tak samo i uważam to za dużą zaletę - poznaje się więcej ludzi, a jeśli ma się jakiś przedmiot z jakąś wredotą, to chociaż ten jeden, a nie wszystkie

Zgadzam się Spore plusy to duża swoboda i możliwość dopasowania sobie indywidualnie planu, no i to, że nie jestem skazana na jedną grupę, która mogłaby być akurat być nieciekawa, może nawet pasująca do stereotypów z tego wątku...

[invisible_01]

Napisane przez zagubiona89r

O ile się nie mylę dysleksja jest czymś odmiennym od dysortografii (aczkolwiek ekspert nie jestem). Mniej więcej w dysleksji idzie o to, że ma się większe trudności z nauką czytania i pisania. np. wikipedia mówi tak:

• dysleksja – terminem stosowanym także w węższym znaczeniu, do specyficznych trudności w czytaniu;
• dysortografia – specyficzne trudności w pisaniu, przejawiające się popełnianiem różnego typu błędów, w tym ortograficznych, mimo znania zasad poprawnej pisowni;

Bardzo możliwe, że masz rację, nie znam się na tym dokładnie. W każdym razie uważam, że żadne dys-coś tamy nie powinny być powodem, dla którego ktoś uznaje, że nie musi wiedzieć tego czy tamtego. Brawo dla Ciebie, że zadajesz sobie trud, aby pisać poprawnie Ja jestem z matmy okropna, ale ile przesiedziałam nad funkcjami i tymi innymi, to moje i nigdy nie powiem, że "ja nie muszę umieć liczyć, bo nie studiuję kierunku technicznego".

[Aivilo]

Napisane przez srebrnykot

Na WPiA UJ nie ma grup. Każdy sobie indywidualnie układa plan, są obligi i ilość punktów ECTS, którą trzeba wyrobić. Nie jest tak, że zajęcia masz ciągle z tymi samymi ludźmi.

Ja się zresztą z Aivilo całkowicie zgadzam. Też studiuję tam już 3 lata i nie spotkałam się z takimi przypadkami. Zdarzyło mi się spotkać na przestrzeni kilku lat 2-3 naprawdę wredne osoby, ale są zdecydowanie w mniejszości. Nie słyszałam, żeby ktoś komuś wyciął podobny numer jak w temacie, o podpisywaniu się za kogoś, żeby go uwalić na egzaminie też nie, ze zdobyciem notatek z zajęć, na których kogoś nie było, również nie ma żadnego problemu. Na dodatek mam fajnych znajomych, w tym z wydziału
Zatem albo to złudzenie i tak naprawdę żyję w Matrixie, albo połowa wypowiedzi w tym wątku idealnie nadaje się do tematu o stereotypach. A, jeszcze jest opcja, że tutaj piszę obłudne posty, a tak naprawdę razem z moją piekielną kliką fabrykuję notatki, podpisuję się za innych na niezaliczonych egzaminach, podaję złe terminy i wykorzystuję wszelkie dostępne mi środki, by zniszczyć potencjalną konkurencję

Toteż właśnie, coś podobnego miałam pisać, ale już mi się nie chciało

Jakby co, to obie żyjemy w Matriksie

[srebrnykot]

Napisane przez Aivilo

Jakby co, to obie żyjemy w Matriksie

A wiesz, ja dopiero dzisiaj się zorientowałam, po przeczytaniu wątku... Teraz już nic nie jest takie samo...

Jest jeszcze opcja, że obie jesteśmy te złe i niegodziwe, na forum kłamiemy perfidnie, a w dniem i nocą pracujemy nad obmyślaniem nowych sposobów usuwania konkurencji

[Aivilo]

Ja podkładam nogi na schodach, pożyczam na egzaminach niepiszące długopisy, daję ściągać błędne odpowiedzi, źle podpowiadam i z miną niewiniątka podrzucam innym ściągi pod pulpity - taka ze mnie mała, ujotowska menda

[srebrnykot]

Napisane przez Aivilo

Ja podkładam nogi na schodach, pożyczam na egzaminach niepiszące długopisy, daję ściągać błędne odpowiedzi, źle podpowiadam i z miną niewiniątka podrzucam innym ściągi pod pulpity - taka ze mnie mała, ujotowska menda

Prawnoujotowska, Kochana, pamiętaj Bo Prawdziwe Zło i Nikczemność tylko na tym kierunku można spotkać, na innych niet.
To ja biorę na siebie fałszywe przesuwanie dat egzaminów, podpisywanie się czyimś nazwiskiem, zabieranie ukradkiem długopisów przed egzaminami (dlatego pożyczają od Ciebie), zostawianie w kserze sfabrykowanych notatek i włamywanie się na lexa, żeby pokasować ostatnie nowelizacje, o! I do usosu, pozmieniać oceny, czy zawiesić system. Zwłaszcza przy rejestracjach na przedmioty. Wspaniałe uczucie

[Aivilo]

Aż mi się ciśnie na usta:

Te dwie niecnoty...

[ever-dream]

Zagubiona, jak tam sytuacja na studiach polepszyła się?

Sama na studiach jestem w podobnej grupie, atmosfera jest taka, że dałoby się siekierę w powietrzu zawiesić

[paulinka_vel_paulinka]

przczytałam ze dwie strony, i jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że może to z tobą jest jakiś problem, a nie 'ludzmi ze studiów'. Nie chcę oczywiście tu nikog obrażać, ale w takim przypadku trzeba zacząć od siebie

[pablosita]

hmm ale autorka napisała że cała grupa jest niezgrana...czyli każdy sobie rzepkę skrobie. Ja też mam na studiach taką " paczkę" w którą piorunami strzelałam, narobili mega dziadostwa, byli fajnymi znajomymi, nagle jednej lasce- nie grzeszącej inteligencją coś odpierdzieliło i zaczęła najeżdżać za plecami. Nagle ani be ani me. Na początku nie wiedzieliśmy o co chodzi i powiem szczerze wkurzało mnie to do bólu. Teraz wiem że mogę granaty schować i tylko śmiać się bo cały nasz rok wie że co poniektóre laski zdały sesję na plecach naszego byłego znajomego, a niestety takie zachowanie gdzie jawnie się "zrzyna" nic się nie ucząc nie jest tolerowane. Sami sobie pozamiatali i jakoś tak wyalienowani są, ku mojej uciesze. On traktowany jak jeleń, one jak pasożyty. Nie ma co się takimi akcjami przejmować, wszędzie się spotyka przejawy agresji, trzeba się tylko nauczyć olewać takich ludzi i unikać jak ognia

[zyta88]

tak zgadzam się jeśli są osoby wredne dla innych i załatwiające wszystko cudzym kosztem to prędzej czy później te wszystkie ich zasługi dla grupy wrócą jak boomerang (choć by na egzaminach ustnych). Najlepiej znaleźć sobie jakieś osoby lub osobę na której można polegać na pewno nie wszyscy są tacy wredni. Jeśli masz już zaufaną osobę to polegaj jedynie na niej a na te wredne babiszony nie zwracać uwagi albo walnąć taką ripostą która na zawsze wryje się jej w pamięć i uzmysłowi że nie są one takie suuper