|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2012-06-05, 17:10 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 4
|
nie bać się życia
Witam
Moim życiem rządzą inni… chodzi mianowicie o to, że odkąd sięgam pamięcią, często zanim podjęłam jakąś decyzję, zadawałam sobie pytanie typu „co ludzie powiedzą?” Od czasu wchodzenia w tzw. „dorosłe życie” to wszystko jeszcze bardziej się nasiliło. Czasem mam wrażenie, że to już się stało takim elementem dnia codziennego jak, np. mycie zębów. Boję się, że powiem coś nie tak, zachowam się nie tak jak powinnam. Mam wrażenie, że ciągle podlegam ocenie… kontroluję nie tylko to co mówię i jak się zachowuję, łapię się nawet na tym, że kontroluję mimikę swojej twarzy. Myślę, że duży wpływ miało na to moje dzieciństwo. Wychowałam się w rodzinie, w której nadużywało się alkoholu, była agresja słowna i fizyczna. Pili oboje i to były tzw. ciągi. Mam starszą siostrę, na którą to wszystko bezpośrednio spadało, ona można powiedzieć była bardziej bojowa, kłóciła się z nimi, krzyczała, rozdzielała ich itp. Ja natomiast z reguły byłam cicho i przeżywałam to w środku, zamykałam się z pokoju i płakałam. Siostra miała do mnie chyba o to żal, że to ona musi stawać w mojej obronie, bo często wieczorami wyżywała się na mnie psychicznie wmawiając mi jak niewiele znaczę. W szkole też byłam odludkiem, pogorszyło się po tym jak okazało się, że mam wszy… na rodzinę nie mogłyśmy liczyć, odsyłali nas z tekstem: nie ważne jacy są, ale to wasi rodzice. Nie wiem co by było gdyby nie moja babcia od strony mamy, która po jakimś czasie zabrała nas do siebie do innego miasta. W końcu miałam warunki do nauki, uczyłam się dobrze. Od szkoły średniej mieszkałam w internacie. Jak siostra poszła na studia to obie zamieszkałyśmy na stancji. Czasem jeszcze doświadczałam gorzkich słów od niej (ona jest dość apodyktyczna), ale jednak już nie z takim nasileniem jak to miało miejsce wcześniej. Mimo wszystko wciąż czułam się jak ktoś gorszy i tak już zostało do dzisiaj, a mam 25 lat. Nawet zrezygnowałam z planowanego kierunku studiów, ponieważ ona wcześniej poszła na ten kierunek, a nie chciałam, żeby ktoś (mam również ją na myśli) mówił, że ją naśladuje i pewnie sama nie miałam pomysłu na siebie i dlatego zaczęłam takie studia jak ona… poszłam dopiero na magisterce. To już przykład takiej poważnej decyzji, kiedy sugerowałam się tym: „co ona powie”, ale było tego więcej… będąc na tych mniej pożądanych studiach miałam też przedmioty kierunkowe takie jakie ona miała na studiach, co spowodowało, że miałam myśli, żeby może przenieść się. Ale nie zrobiłam tego. Jakoś pod koniec pierwszego roku coś zmieniło się, zaczęłam patrzeć z optymizmem w przyszłość. Uczyłam się dobrze, starałam się mieć stypendium naukowe. Moja mama przestała pić, byłam w szczęśliwym związku. Miałam już plany, że po skończeniu licencjata pójdę na magisterkę na ‘mój’ kierunek. Skończyłam licencjat i życie zawaliło mi się… rozsypał się mój długi związek, po kilku miesiącach zmarła moja mama (wróciła do picia i to była przyczyna), póżniej zmarł mój wujek, jedyna normalna osoba w rodzinie od strony ojca… byłam w rozsypce, a jednocześnie byłam na tych wymarzonych studiach. Nie szło mi… chodziłam do psychologa, a niedługo później poszłam do psychiatry, bo wszystko przemawiało za tym, że to depresja. Mam zaburzenia depresyjno-lekowe. Natomiast jeżeli chodzi o psychologa to przyznałam się ostatnio, że często zachowywałam się tak jak ona oczekiwałaby tego… także raz były z mojej strony uśmiechy i optymistyczne słowa, po czym znowu rozsypywałam się. Powiedziała, że wyczuwała to, ale czekała aż sama to przyznam. Skończyłam terapię. Nie wiem teraz czy to ja mam problem z pracą nad sobą czy może z jej strony czegoś zabrakło. Może powinnam iść do kogoś innego, żeby przekonać się… ale znowu to przeżywać, opowiadać. Terapii podjęłam się ze względu na to, iż jestem dda i odnajduję w sobie wiele cech dda, a po śmierci mamy było jeszcze gorzej ze mną. Straciłam wiarę w to, że cokolwiek ma sens… przestała pić, odzyskałam ją i nie zdążyłam się nią nacieszyć. Mój ojciec nie przestał. Mama natomiast dużo zyskała w moich oczach, byłam taka szczęsliwa, że nie pije. Widziałam, że jest jej ciężko, pracowała, jednocześnie miała w domu piekło przez ojca… tyle razy mówiła, że go zostawi, że przeprowadzi się ( ja mieszkam 200 km od rodzinnego domu). Ciężko o tym pisać… Wracając do tego co pisałam na początku - chciałabym zacząć żyć swoim życiem i kierować nim tak jak tego chcę, nie czuć tego paraliżu, takiego napięcia. Chcę pracować nad sobą… nie bać się życia i nie żyć w ciągłym napięciu, ze podlegam ocenie innych. Nie wiem czego od Was oczekuję, może wskazówek jak pracować nad sobą… może wypowiedzi kogoś komu udało się zmienić w tej kwestii. pozdrawiam |
2012-06-05, 17:22 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: nie bać się życia
Bardzo ci współczuję tego, co przeżyłaś, bo mocno zaważyło na twoim życiu, ALE wcale nie musi cię to przygnieść. Dobrze, że wiesz, iż jesteś DDA, że byłaś na terapii (chociaż spróbuj jeszcze iść do kogoś, by się wzmocnić psychicznie- ale już bez udawania, by przypodobać się terapeutce).
Ważne też jest, abyś zrozumiała, że dorosły człowiek , a takim jesteś, nie może przeżyć życia w myśl zasady "co ludzie powiedzą?", bo ludzi i tak nie zadowolisz, ciągle będą mieć jakieś"ale". Masz jedno życie, przeżyj je tak, abyś ty była szczęśliwa; odetnij się od ojca zupełnie, nie pozwól, aby cię zniszczył; "przerób" na terapii wybaczenie matce, bo masz co przebaczać. I nie zadręczaj się ciągle przeszłością: było, minęło, skup się mocno na teraźniejszości; szukaj dla siebie małych chwil szczęścia: spacer, książka, film ... szukaj tego, co pozytywne, a nie tylko negatywne. I zacznij uprawiać, przy byciu miłą osobą dla innych "wdupiemanie", co sądzą o tobie inni. Mnie tam zależy na opinii kilku zaledwie osób,reszta- trudno,mają takie, a nie inne zdanie, ich sprawa. Edytowane przez madana Czas edycji: 2012-06-05 o 17:27 |
2012-06-05, 18:44 | #3 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 599
|
Dot.: nie bać się życia
Przyznam szczerze, że czytając Twój wpis łezka w oku mi się zakręciła Przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przechodzić... Ale z drugiej strony i podziwiam, bo inny ktoś nie poradził by sobie z tym wszystkim... A Ty jesteś tego dobrym przykładem, pokazałaś, że mimo tego iż miałaś pod górkę, świetnie wyszłaś z tego obronną ręką, z takiej małej opresji. Moim skromnym zdaniem, podążaj tym śladem dalej Ciesz się z małych rzeczy, nie patrz w przeszłość, skup się na tym co jest i będzie, to jest teraz najważniejsze Trzymaj się maleńka Buziaki
|
2012-06-05, 18:51 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 210
|
Dot.: nie bać się życia
A co konkretnie chciałabyś zrobić, zmienić? Mieszkasz sama, więc wydaje mi się, że jesteś dość niezależna i samodzielna, co wynika również z Twojej przeszłości.
Myślę, że powinnaś po pierwsze zastanowić się czego najbardziej potrzebujesz, jakiego konkretnego działania chciałabyś się podjąć. A to chyba jest najtrudniejsze. |
2012-06-05, 19:09 | #5 |
Zakorzenienie
|
Dot.: nie bać się życia
Żeby terapia przynosiła skutki, powinnaś przestać cokolwiek udawać, przyznać się do słabości, bezsilności, tego, że straciło się kontrolę nad swoim życiem - to jest w ogóle pierwszy z 12 kroków DDA do wyzdrowienia, na mitingach odczytywane są wszystkie.
Przyznanie się do słabości nie powinno też oznaczać, że łapiesz doła, i chowasz się w sobie, wręcz przeciwnie, powinnaś wrócić na terapię i ulepić się od nowa. I koniecznie mitingi jako wsparcie dla terapii, żebyś nie miała poczucia, że jesteś sama - przed tymi ludźmi nie musiałabyś niczego udawać.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
2012-06-05, 21:01 | #6 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 4
|
Dot.: nie bać się życia
Mam zamiar od września zapisać się na terapię grupową, w zeszłym roku spóźniłam się i grupa była już utworzona, więc chodziłam na indywidualną. Chciałam sobie pomóc, a wyszło tak, że zatoczyłam w tym wszystkim koło i jakbym wróciła do punktu wyjścia. Zamiast faktycznie pracować, to starałam się tylko udowodnić, że pracuję... nie czułam tak do końca nici porozumienia z psychologiem, nie otworzyłam się tak do końca. Raz dostałam zadanie, żeby spisać wszelkie negatywne myśli na swój temat jakie pojawiają się w ciągu dnia. Na kolejnej terapii najpierw przerabiałyśmy inny temat, a jak pod koniec miałyśmy się zabrać za to zadanie, wyciągnęłam zeszyt i przerzuciłam kartki, na co psycholog: "nooo trochę tego jest" i przełożyła to na kolejne spotkanie. Jak wyszłam to dziwnie się poczułam, że tak bardzo zdziwiona była ilością... poczułam się jakbym była jakimś ciężkim przypadkiem. Mimo wszystko wyniosłam też z terapii wiele dobrych rad. Jednak myślę, żeby spróbować u kogoś innego.
Czuję, że robię jakieś małe kroki do przodu. Myślę, że ten okres największego załamania po śmierci mamy mam już za sobą... nie mam już takich stanów depresyjnych. Zaczęły mi się układać relację z siostrą, widzi jak ciężko mi było pogodzić się z tym co się stało i to chyba miało duży wpływ. Spotykam się, z osobami którą są dla mnie bliskie. Powoli na nowo zaczynam wracać do swoich pasji. Niby wszystko wraca do normy, ale zaraz mam koniec szkoły i czeka mnie szukanie pracy i na samą myśl czuję jakiś paraliż. Jutro mam kolejną wizytę u psychiatry... jak na moje oko to depresję mam za sobą, ale nerwica lękowa pozostała. Czeka mnie długa droga, ale chcę walczyć o siebie. Edytowane przez koralowaaa Czas edycji: 2012-06-05 o 21:03 |
2012-06-05, 21:02 | #7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 464
|
Dot.: nie bać się życia
rzeczywiśccie wygląda to na syndrom DDA, polecam poszukać w mieście bezpłatnej terapii. Sama na taką uczęszcza 1,5 roku. Przynosi skutki
|
2012-06-05, 21:05 | #8 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: nie bać się życia
Cytat:
A wiesz od czego zacznij, zanim trafisz na terapię: codziennie lub co któryś dzień powiedz/pomyśl/napisz o sobie coś DOBREGO, pozytywnego. Zacznij czytać książki , które opowiadają dobre historię, takie też filmy, słuchaj pogodnej muzyki. I jak masz okazję, idź do kina na film "Nietykalni" - dawno nie widziałam filmu z równie cudownym pozytywnym przesyłaniem- to film w sam raz dla ciebie. Trzymaj się, powodzenia |
|
2012-06-05, 21:21 | #9 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 4
|
Dot.: nie bać się życia
Cytat:
|
|
2012-06-05, 21:42 | #10 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
|
Dot.: nie bać się życia
Cytat:
Swoją drogą szkoda, że mama nie odizolowała się w końcu od ojca, może wtedy wszystkim Wam byłoby łatwiej. Edytowane przez laisla Czas edycji: 2012-06-05 o 21:47 |
|
2012-06-05, 21:46 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: nie bać się życia
- koniecznie, koniecznie obejrzyj, warto: piękny i mądry film z jakże głębokim przesłaniem, a przy tym nieźle się uśmiałam, co na takim filmie było dla mnie zaskoczeniem
|
2012-06-05, 21:49 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
|
Dot.: nie bać się życia
|
2012-06-05, 22:05 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 301
|
Dot.: nie bać się życia
faktycznie rzadko ostatnio pojawiają się jakies ciekawe filmy z pozytywnym przesłaniem, także trafia na moja listę: do obejrzenia
Edytowane przez redsugar Czas edycji: 2012-06-05 o 22:40 |
2012-06-05, 22:08 | #14 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 4
|
Dot.: nie bać się życia
Nie umiała odejść, sama kiedyś była w tym bagnie i może dlatego mu pomagała, sama nie wiem... rozmawialiśmy z nią mówiliśmy, żeby wyprowadziła się, przeprowadziła do babci, tym bardziej, że na 3 miesiące jeździła do pracy do Niemiec, a później wracała gdzieś tak na miesiąc, dwa. Opiekowała się starszymi ludźmi. Niestety tak wyszło, że po jakimś czasie trafiła do innej rodziny, która źle nie za dobrze ją traktowała. Wróciła po trzech tyg, a ojciec na to, że mogła zacisnąć zęby i jakoś dać radę... on sam pół życia siedzi w domu na zasiłku, a jak zaczęła pracować to żyli za jej pieniądze. Winie go za to co się stało, bo gdyby nie on to myślę, że nie załamałaby się i nie zaczęła na nowo pić. Widziałam jak się stara odbudować relację ze mną i z siostrą oraz z moją babcią i ciotką... teraz czuję, że czuwa nade mną z góry...
|
2012-06-05, 22:19 | #15 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
|
Dot.: nie bać się życia
Cytat:
Dobrze, że pamiętasz dobre momenty z nią związane, złe zapominasz, starała się, probówała być dobrą matką, jednak była zbyt słaba aby odejść od męża. Edytowane przez laisla Czas edycji: 2012-06-05 o 22:31 |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:39.