Rozstanie z facetem, część XXVI - Strona 59 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-03-10, 20:54   #1741
behemotkot
Rozeznanie
 
Avatar behemotkot
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: punkt w przestrzeni
Wiadomości: 930
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez OlkaRolka Pokaż wiadomość
Głupia ja
napisałam do niego smsa, nie odpisał oczywiście.
I po co ja to zrobiłam? :/
Ale jest mi tak źle od kilku dni.... Czuje, że nie dam rady bez niego.


Dasz radę, każda z nas da.
Prędzej czy później los się odmieni i do nas uśmiechnie.
__________________
"...bo ona ona różne ma imiona
jedni wołają ją miłość inni zgaga pieprzona
bo ona ona imiona różne ma
jedni wołają ją szczęście niepojęte
inni pani na K."

Początki bloga
http://okiembehemotkota.blogspot.com

Moje amatorskie fotki:
http://kasita.flog.pl/
behemotkot jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 20:54   #1742
20160901857
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 21 098
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez OlkaRolka Pokaż wiadomość
Głupia ja
napisałam do niego smsa, nie odpisał oczywiście.
I po co ja to zrobiłam? :/
Ale jest mi tak źle od kilku dni.... Czuje, że nie dam rady bez niego.
No weź! Toż fajna laska jesteś, dlaczego miałabyś nie dać rady bez jakiegoś tam kretyna, który nie potrafił cię docenić?! ZABRANIAM tak myśleć i kategorycznie ZAKAZUJĘ do niego pisać.
20160901857 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 21:03   #1743
OlkaRolka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 98
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez nouvelle90 Pokaż wiadomość
No weź! Toż fajna laska jesteś, dlaczego miałabyś nie dać rady bez jakiegoś tam kretyna, który nie potrafił cię docenić?! ZABRANIAM tak myśleć i kategorycznie ZAKAZUJĘ do niego pisać.
Za późno bo już 2h temu napisałam. Idiotka ze mnie.
OlkaRolka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 21:08   #1744
20160901857
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 21 098
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Masz szczęście, że nie odpisał, bo gdyby to zrobił, zaraz byś pewnie leciała do niego.
20160901857 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 21:54   #1745
ania230
Zakorzenienie
 
Avatar ania230
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 16 106
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez behemotkot Pokaż wiadomość

Dasz radę, każda z nas da.
Prędzej czy później los się odmieni i do nas uśmiechnie.
kiedys na pewno....
__________________
To niemożliwe powiedział rozsądek to ryzykowne powiedziało doświadczenie to bezsensowne powiedziała duma mimo wszystko spróbuj powiedziało serce

11.06.2016 - Maja


15 kg do celu
ania230 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 21:56   #1746
OlkaRolka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 98
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Wrr nauczka dla mnie jak i dla Was. Jak masz ochotę napisać do niego, to usiądź i poczekaj aż Ci ta ochota przejdzie. Dobra trzeba wziąć się w garść, jutro nowy dzień i nowe szanse
A moje humory są jak u kobiety w ciąży xD
OlkaRolka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 21:59   #1747
ania230
Zakorzenienie
 
Avatar ania230
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 16 106
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

napisal mi sms spacer odpisalam oki i poszlimy na spacer rozmawialismy o wszystkim , pytal o rodzicow, o siostry jak mi w pracy leci ja tez jego pytalam, bardzo fajnie czas spedzilismy jak wracalismy zaproponowal mi kawe ...pomyslalam co mi szkodzi napije sie i rozgrzeje i tak tez zrobilam,dalej ze soba rozmawialismy....zapytala m czy jest szczesliwy powiedzial ze nawet tak...zapytalam czy cos do mnie czuje powiedzial ze mnie lubi ...na co ja a cos wiecej powiedzial ze nie wie .... byl troche przeziebiony polozyl sie do lozka , zawolal mnie zebym usiadla kolo lozka i sie do mnie przytulil a mi lzy pociekly ... gdy usnol pozegnalam sie z nim i wyszlam otowrzyl oczy pomachalam mu a on na mnie patrzyl nic nie powiedzial... za drzwiami lzy mi polecialy ciurkiem...wrocilam do domu poszlam biegac ...a teraz mysle ...
__________________
To niemożliwe powiedział rozsądek to ryzykowne powiedziało doświadczenie to bezsensowne powiedziała duma mimo wszystko spróbuj powiedziało serce

11.06.2016 - Maja


15 kg do celu
ania230 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-03-10, 22:29   #1748
electrofunklover
Raczkowanie
 
Avatar electrofunklover
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 469
GG do electrofunklover Send a message via Skype™ to electrofunklover
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Też mnie korci, żeby coś napisać, ale rezygnuję, jak zdam sobie sprawę, że tylko zrobię z siebie idiotkę. Taki sms by go rozbawił. Nie piszę już dwa tygodnie. Z jego strony zero reakcji, więc tym bardziej wolę sobie odpuścić.

W środę byłyby dwa lata... Coś mi na początku mówiło, że ta trzynastka będzie pechowa. Że też się w porę nie zorientowałam...

ania230 - i co teraz?
__________________

electrofunklover jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-10, 23:39   #1749
Tindomerel_
Zadomowienie
 
Avatar Tindomerel_
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1 215
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

U mnie tez beznadziejny dzien. Całą noc śniło mi się,że mój eks znalazł sobie nową dziewczynę. Tragedia. Skończyło się kłuciem w klatce piersiowej, bolami serca i jak wyjeżdżałam z domu było mi słabo i niedobrze. Wykończę się.
__________________
Fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.
Tindomerel_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 06:49   #1750
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

ania230 - naprawdę Ci jeszcze mało? Ile jeszcze będziesz mu dawała ostatnich szans na ogarnięcie się i zrozumienie, że Cię kocha? Przecież to jest strasznie poniżające, żadna miłość nie jest tego warta.


Tindo
- myślisz o nim, to nic dziwnego że nawiedza Cię w nocy...
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 07:56   #1751
20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 1 603
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Drogie dziewczyny! Jakie były powody waszych rozstań z partnerami?

U mnie, wszystko ciągneło sie 3 lata..rozstań było wiele ,głównie to były jego decyzje. Zawsze wracaliśmy do siebie, był wiecznie niezdecydowany, myślę że skoro nigdy nie miał tej 100% pewnosc do nas, to tak naprawdę mnie nie kochał,albo wogóle ,albo nie wystarczająco mocno. Zawsze czułam że to ja bardziej staram się walczyc o naszą znajomosc, to ja zabiegałam o spotkania, to ja tańczyłam jak mi zagrał, wymyślałam różne rzeczy ,żeby jak najdłużej go przy sobie zatrzymac.


Gdy zdecydowałam się, na rozstanie ..usłyszłam tylko `no dobra,jak uważasz.
Spodziewałam się, że może ,odrobine go ruszy to..że może mnie stracic.
Złudna nadzieja.
Czasami podczas,tych przerw między naszym związkiem, widywalismy się, rozmawialiśmy, czasami umawiał się na spotkania ,a nie przychodził..
rozmawiał ze mną, urywając nagle gatkę,z powodu nie wiadomo jakiego.
Sam się do mnie odzywał, udawając że nic się nie dzieje,potrafił powiedziec że `pięknie wyglądam w nowym uczesaniu.. czy się spotkamy,czy mam może dla niego jakieś fajne nowe zdjęcia(oczywiście swoje )!
Nie było przepraszania, wyjaśnień żadnych ! On naprawdę nie widział, tego jak karygodnie się zachowuje .
Potrafił wprost spytac sie mnie czy go nienawidzę,i to z uśmiechem na twrzy ! Co będzie jak sobie pójdzie? a ja oczywiście , że wszystko będzie ok,jakoś dam sobie radę.
Spotykałam się czasami z nim, ale byłam smutna,przygnębiona i roszczarowana..pytał się czemu chodzę takie niemrawa..to mu powiedziałam`to nic ,wydaje ci się. ;/

Ale też myślę, że jest w tym trochę mojej winy..ponieważ nigdy, nie rozmawiałam z nim o jego zachowaniu..siedziałam cicho, nie tunpełam nogą,akceptowałam wszystko co robił,wręcz udawałam że tego nie dostrzegam . Że mnie to nie rusza, on pluł mi w twarz ,a ja udawałam że to deszczyk pada.


Ale z drugiej strony ,co by rozmowa nam dała? Czy on nie jest świadomy ,że mnie rani? Musiałabym mu to wprost powiedziec?Wykrzyczec wręcz?
Nie chce zrobic z siebie idiotki.
Zresztą jak można byc tak tępym ,żeby nie dostrzegac że kogos sie krzwdzi?!

Edytowane przez 20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e
Czas edycji: 2013-03-11 o 08:02
20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-11, 09:38   #1752
electrofunklover
Raczkowanie
 
Avatar electrofunklover
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 469
GG do electrofunklover Send a message via Skype™ to electrofunklover
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;39695950]Drogie dziewczyny! Jakie były powody waszych rozstań z partnerami?

U mnie, wszystko ciągneło sie 3 lata..rozstań było wiele ,głównie to były jego decyzje. Zawsze wracaliśmy do siebie, był wiecznie niezdecydowany, myślę że skoro nigdy nie miał tej 100% pewnosc do nas, to tak naprawdę mnie nie kochał,albo wogóle ,albo nie wystarczająco mocno. Zawsze czułam że to ja bardziej staram się walczyc o naszą znajomosc, to ja zabiegałam o spotkania, to ja tańczyłam jak mi zagrał, wymyślałam różne rzeczy ,żeby jak najdłużej go przy sobie zatrzymac.


Gdy zdecydowałam się, na rozstanie ..usłyszłam tylko `no dobra,jak uważasz.
Spodziewałam się, że może ,odrobine go ruszy to..że może mnie stracic.
Złudna nadzieja.
Czasami podczas,tych przerw między naszym związkiem, widywalismy się, rozmawialiśmy, czasami umawiał się na spotkania ,a nie przychodził..
rozmawiał ze mną, urywając nagle gatkę,z powodu nie wiadomo jakiego.
Sam się do mnie odzywał, udawając że nic się nie dzieje,potrafił powiedziec że `pięknie wyglądam w nowym uczesaniu.. czy się spotkamy,czy mam może dla niego jakieś fajne nowe zdjęcia(oczywiście swoje )!
Nie było przepraszania, wyjaśnień żadnych ! On naprawdę nie widział, tego jak karygodnie się zachowuje .
Potrafił wprost spytac sie mnie czy go nienawidzę,i to z uśmiechem na twrzy ! Co będzie jak sobie pójdzie? a ja oczywiście , że wszystko będzie ok,jakoś dam sobie radę.
Spotykałam się czasami z nim, ale byłam smutna,przygnębiona i roszczarowana..pytał się czemu chodzę takie niemrawa..to mu powiedziałam`to nic ,wydaje ci się. ;/

Ale też myślę, że jest w tym trochę mojej winy..ponieważ nigdy, nie rozmawiałam z nim o jego zachowaniu..siedziałam cicho, nie tunpełam nogą,akceptowałam wszystko co robił,wręcz udawałam że tego nie dostrzegam . Że mnie to nie rusza, on pluł mi w twarz ,a ja udawałam że to deszczyk pada.


Ale z drugiej strony ,co by rozmowa nam dała? Czy on nie jest świadomy ,że mnie rani? Musiałabym mu to wprost powiedziec?Wykrzyczec wręcz?
Nie chce zrobic z siebie idiotki.
Zresztą jak można byc tak tępym ,żeby nie dostrzegac że kogos sie krzwdzi?![/QUOTE]

U mnie też zdarzały się małe rozstania. Również były to tylko i wyłącznie jego decyzje. Po kilku miesiącach naszego związku mówił, że ma wątpliwości. Parę miesięcy później zerwał, ale następnego dnia przyjechał z samego rana i prosił o wybaczenie. Kilka miesięcy później powtórka z rozrywki. Z tym, że oficjalnie do rozstania nie doszło, ale niewiele brakowało. Generalnie wszystkie te zgrzyty dotyczyły zespołu. Nie nas, tylko tego, że ja go rzekomo ograniczam. Oprócz tego uważał, że nie pasujemy do siebie, bla, bla bla.. Ale oczywiście nadal twierdził, że mnie kocha, bla, bla, bla.. Mówił, że "nikt mu nie zabroni grać" (ale ja mu w ogóle nie broniłam!). Poza tym wszystko grało. Jestem prawie pewna, że chodziło mu tylko o seks.. bo tak jak w Twoim przypadku, kiedy pytałam go, co by zrobił, gdybym od niego odeszła, bądź po tym pierwszym rozstaniu odrzuciła go, odpowiadał, że "mówi się trudno". Nie tak reaguje prawdziwie zakochany facet...

Odnoszę wrażenie, jakbyśmy były z tym samym facetem. Mnie też nigdy nie przeprosił za swoje zachowanie. Kompletnie nie widział, że to, co robił, raniło mnie. Zazwyczaj musiałam prosić się o to, żeby powiedział "przepraszam". Zazwyczaj.. Zawsze!
Często było tak, że nie odzywaliśmy się do siebie przez jakiś czas, a potem odzywał się, jak gdyby nigdy nic. Ostatnio właśnie tak było. Po dwóch dniach napisał do mnie i zamiast porozmawiać o tym, co między nami zaszło, zaczął wypytywać ile będzie kosztowało wydrukowanie plakatów na koncert... ?!

Poza tym, zauważyłam, że te piękne słowa, które od niego słyszałam, były takie.. sztuczne.. Brakowało w nich szczerości.. Przymykałam na to oko. Tłumaczyłam sobie, że to pewnie dlatego, że byłam jego pierwszą dziewczyną.. Teraz wiem, że to tak naprawdę nie ma znaczenia. On po prostu potrzebował kobiety, która będzie zaspokajała jego potrzeby.. a żeby nie było, że chodzi tylko i wyłącznie o to, zachowywał się, jakby rzeczywiście był zakochany po uszy.
Zresztą, jego (były) przyjaciel, kiedy dowiedział się, że jesteśmy razem powiedział, że przecież mógł mu dać na dziwki.. Wiedział jaki jest.. Nie tylko on.. Niestety nikt nie raczył mnie o tym poinformować.

Nie wiń siebie za to, że z nim nie rozmawiałaś. Wydaje mi się, że byłyśmy z podobnym typem faceta. Nie raz próbowałam rozmawiać, ale on gasił mnie gadką, że tylko mi się wydaje, że przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wówczas dochodziłam do wniosku, że może rzeczywiście sobie to uroiłam. Do tematu co jakiś czas wracałam, ale on oczywiście stosował taką samą taktykę. I tak w kółko.
__________________


Edytowane przez electrofunklover
Czas edycji: 2013-03-11 o 09:41
electrofunklover jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 09:45   #1753
Tindomerel_
Zadomowienie
 
Avatar Tindomerel_
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1 215
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość

Tindo
- myślisz o nim, to nic dziwnego że nawiedza Cię w nocy...
Właśnie nie myślę,przynajmniej nie celowo,zazwyczaj to tylko wpada mi jego imię do głowy od tak,bez przyczyny.
__________________
Fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.
Tindomerel_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 10:13   #1754
20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 1 603
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

electrofunklover

Faktycznie ,jest jakieś podobieństwo między nimi . Ale chyba to nie jest powód do radosc.

Ja tez myslałam,że jemu naprawdę na mnie zależy, że to jest cos wiecej.. gdy byliśmy razem ostatnio,usłyszałam nawet propozcyje wspólnego mieszkania,i przedstawienia mnie jego rodzicom.
Byłam wnieobwzięta, juz miałam nadzieje że wszystko się ułozy,i tym razem będzie inaczej.

I wiesz, też uważam ..hm,zawsze uważałam że ..jego interesował tylko sex ze mną ale ,niestety tego się nie doczekał z racji tego że jestem dziewicą, wiem że prędko nie wylądowalibyśmy w łóżku( nasza znajomosc trwała 3 lata ,ale związki z 3,4 miesiące) wiedziałam że mogę zostac wykorzystana,więc do tego nie dopuściałam.
Nie czułam się ani kochana,ani szanowa.. to było istne bagno..więc skoro było tak źle, to jak mogłabym się czuc..gdybym mu się oddała? Aż cięzko mi sobie to wyobrazic.
Teraz to już jestem tego pewna,kilka tygodni po naszym rozstaniu , zadzwoniłam do niego.. usłyszałam wtedy ` PO CO do mnie dzwonisz? to do niczego nie prowadź, ja mam inne potrzeby i oczekiwania .
Ziemia osuneła mi się z pod nóg,i wybuchałam płaczem..chciałam życie sobie z nim ułożyc,a tu takie coś.:<

A jego wyznania uczuc względem mnie,to też były zwykłe wypociny,oklepane i na zawołanie.. ..w koncu co się bardziej liczy,słowa czy czyny?
Myslę że to drugie,dlatego tym bardziej starałam się kierowac.


Gydbyś go poznała, nie uwierzyłabyś że to taki zły człowiek, na mnie zrobił piorujące wrażenie .. nie sądziłam,że coś takiego mnie spotka z jego strony.


Wiedziałam że ,nie będzie z nim łatwo, że nie okazuje uczuc na załowanie, i ma problem z zangażowaniem się. Od zawsze był sam,ma za sobą jednen stały poważny związek, z dziewczyną (którą niby kochał) ale został zdradzony. Ja to wszystko rozumiałam,ale to nie usprawiedliwa krzwydzenia mnie ;./

Nawet będąc z nim, wstawiał liniki piosenek (pezet spadam ) na fb, z podpisem, `k*rwa,to są prawdziwe słowa.
Myślę że wciąż ,coś do niej czuje..mimo że od ich rozstania mineło kilka dobrych lat.

Dla niego byłam tylko popychadłem, plastrem na rany.
I masz racje ,rozmowa nie jest tu potrzeba...tego nie da się w żaden sposób wytłumaczyc.

Edytowane przez 20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e
Czas edycji: 2013-03-11 o 10:14
20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 10:26   #1755
20160901857
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 21 098
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

U mnie powodem była jego dziecinność i totalnie nieogarnięte podejście do życia. Zawalił jeden rok studiów, bo zamiast się uczyć i podejść do egzaminów, grał na kompie po całych dniach i nocach. Ok, wybaczyłam. Ale potem znowu zawalił te same przedmioty, nie napisał pracy magisterskiej, o jakimkolwiek podejściu do egzaminów na aplikację nie wspominam. W efekcie zamiast skończyć studia pół roku temu, wciąż tkwi na IV roku (czyli zrównał się ze mną). Miał do zdania dwa egzaminy plus napisanie pracy- naprawdę ogrom dla człowieka, który nie musi chodzić na zajęcia ani nie pracuje. I co? W pół roku ogarnął się raptem z jednym egzaminem, drugi może zda niedługo, praca nie napisana. Obecnie siedzi w domu i nic nie robi. Przez całe studia był na utrzymaniu rodziców, w tej chwili też żyje na ich koszt. Zarabia, bo zajmuje się handlem, ale...główny problem polega na tym, że on uważa, że dopóki nie skończył studiów, rodzice mają obowiązek go utrzymywać i nie przetłumaczysz, że skoro zawalił studia na własne życzenie, jedyne co rodzice powinni zrobić to kopnąć go w tyłek i wysłać na roboty przymusowe albo pod most. Niestety, dziwną ma matkę, która na to wszystko mu pozwala, a z ojcem ma kontakt sporadyczny, ograniczony w zasadzie do sprawdzania czy tatuś przelał forsę.
Głównie rozchodziło się o pieniądze. Nie powiem, że był cały czas jakiś okropnie zły, bo jednak pomagaliśmy sobie nawzajem, mieszkając razem mieliśmy wspólne finanse. Z drugiej strony dla mnie to też był problem, bo ja nie cierpię spowiadać się z każdej wydanej złotówki (trauma z dzieciństwa, wychowałam się w niezbyt bogatej rodzinie, gdzie każdy pieniądz oglądało się trzy razy przed wydaniem), a on ciągle chciał mieć wszystko pod kontrolą. Ja jestem raczej umiarkowana w wydawaniu kasy w kierunku do osoby lekko rozrzutnej, a on to z kolei skąpiec totalny (2 w nocy, środek zimy, wychodzimy z klubu i cóż- nie wsiądziemy do autobusu nocnego, bo bilety u kierowcy są droższe i mu szkoda kasy, więc idziemy z buta jakieś 10 km ). Przy czym, podkreślam- sam nie zarabia, a innym wyliczać uwielbia.
Co więcej- człowiek, który kompletnie nie potrafi o siebie zadbać. Mogłam mu sto razy powtarzać, że ma iść do fryzjera, a i tak łaskawie poszedł dopiero jak go w końcu umówiłam i nadarłam się, że ma iść. Jak jeszcze mieszkaliśmy razem i czasami wyjeżdżałam do domu na kilka dni, on przez te kilka dni potrafił się nie myć, nie jeść, nie zrobić sobie zakupów, a potem jak wracałam to miał pretensje, że mnie długo nie było i on jest głodny. Wiele razy się zdarzało, że ja, padnięta po pracy czy uczelni leciałam jeszcze na zbity pysk do sklepu, bo lodówka pusta, a panicz akurat ma jakaś ważną bitwę w swojej gierce komputerowej i nie może wstać, bo to potrwa 2 godziny. Odkąd poważnie zaczęłam mówić o przeprowadzce do Warszawy ciągle podcinał mi skrzydła. Najpierw mówił, że nie dam rady z przeniesieniem między uczelniami, a jak się udało, zaczął mi wytykać, że się nie utrzymam, bo na pewno nie dostanę pracy. Dostałam po 3 tygodniach szukania i to praca w zawodzie, także taki psikus. Od tej pory to już równia pochyła- mieszkamy w tym samym mieście, chociaż osobno, a wiecznie nie mogliśmy się spotkać, bo jemu szkoda kasy na randki, a do akademika nie przyjdzie, bo się wstydzi, więc chodźmy 3 razy w tygodniu na kilkugodzinny spacer (w grudniu!). I znowu to ciągłe słuchanie, że mało zarabiam, że wiecznie będę pod czyimś kierownictwem, że sama nigdy nie będę szefem, że będę miała beznadziejną pracę, bo będę zarabiała tylko czterocyfrowe kwoty, a on ma biznes plan na miliony. (od dwóch lat słucham o tych wielkich biznesach i na słuchaniu się raczej kończy, raz tylko miał epizod, że prawie by mu wyszło)...a niech się wypcha.
Doszłam do wniosku, że ja się z nim męczę, że nawet mimo to, że mieliśmy mnóstwo wspaniałych chwil, że 3-godzinne rozmowy przez telefon kiedy któreś z nas było daleko to cudowne, ale...nie wyobrażam sobie przyszłości z takim lekkoduchem, który nie pójdzie pracować za 1200, bo on ma ambicje, a jednocześnie gnoi mnie za to, że mam głowę na karku, wiem na ile mogę sobie pozwolić i wiem, że moje obecne zarobki nie są może najwyższe (ot niewiele więcej niż te 1200), ale jestem świadoma, że to początek dopiero. A on już na starcie podcina mi skrzydła. Nie chcę być z kimś takim. Miłość miłością, ale to nierozsądne, bo ja wiem, że on się nie zmieni i te problemy, które są teraz, będą zawsze.

Edytowane przez 20160901857
Czas edycji: 2013-03-11 o 10:28
20160901857 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 10:30   #1756
ania230
Zakorzenienie
 
Avatar ania230
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 16 106
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez electrofunklover Pokaż wiadomość
ania230 - i co teraz?
jednak nie moge sie z nim spotykac

---------- Dopisano o 11:30 ---------- Poprzedni post napisano o 11:28 ----------

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
ania230 - naprawdę Ci jeszcze mało? Ile jeszcze będziesz mu dawała ostatnich szans na ogarnięcie się i zrozumienie, że Cię kocha? Przecież to jest strasznie poniżające, żadna miłość nie jest tego warta.
nie ma już zadnych szans jak sie kogoś nie kocha to po co z nim być....
ehh myslałam że cos do mnie czuje a jednak nic...tylko Cię lubie...po 8 latach za☠☠☠iscie po 2 latach zareczyl lubie nic wiecej .... nie moge sie juz z nimi widywac ....nigdy
__________________
To niemożliwe powiedział rozsądek to ryzykowne powiedziało doświadczenie to bezsensowne powiedziała duma mimo wszystko spróbuj powiedziało serce

11.06.2016 - Maja


15 kg do celu
ania230 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 12:04   #1757
electrofunklover
Raczkowanie
 
Avatar electrofunklover
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 469
GG do electrofunklover Send a message via Skype™ to electrofunklover
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;39698173]electrofunklover

Faktycznie ,jest jakieś podobieństwo między nimi . Ale chyba to nie jest powód do radosc.

Ja tez myslałam,że jemu naprawdę na mnie zależy, że to jest cos wiecej.. gdy byliśmy razem ostatnio,usłyszałam nawet propozcyje wspólnego mieszkania,i przedstawienia mnie jego rodzicom.
Byłam wnieobwzięta, juz miałam nadzieje że wszystko się ułozy,i tym razem będzie inaczej.

I wiesz, też uważam ..hm,zawsze uważałam że ..jego interesował tylko sex ze mną ale ,niestety tego się nie doczekał z racji tego że jestem dziewicą, wiem że prędko nie wylądowalibyśmy w łóżku( nasza znajomosc trwała 3 lata ,ale związki z 3,4 miesiące) wiedziałam że mogę zostac wykorzystana,więc do tego nie dopuściałam.
Nie czułam się ani kochana,ani szanowa.. to było istne bagno..więc skoro było tak źle, to jak mogłabym się czuc..gdybym mu się oddała? Aż cięzko mi sobie to wyobrazic.
Teraz to już jestem tego pewna,kilka tygodni po naszym rozstaniu , zadzwoniłam do niego.. usłyszałam wtedy ` PO CO do mnie dzwonisz? to do niczego nie prowadź, ja mam inne potrzeby i oczekiwania .
Ziemia osuneła mi się z pod nóg,i wybuchałam płaczem..chciałam życie sobie z nim ułożyc,a tu takie coś.:<

A jego wyznania uczuc względem mnie,to też były zwykłe wypociny,oklepane i na zawołanie.. ..w koncu co się bardziej liczy,słowa czy czyny?
Myslę że to drugie,dlatego tym bardziej starałam się kierowac.


Gydbyś go poznała, nie uwierzyłabyś że to taki zły człowiek, na mnie zrobił piorujące wrażenie .. nie sądziłam,że coś takiego mnie spotka z jego strony.


Wiedziałam że ,nie będzie z nim łatwo, że nie okazuje uczuc na załowanie, i ma problem z zangażowaniem się. Od zawsze był sam,ma za sobą jednen stały poważny związek, z dziewczyną (którą niby kochał) ale został zdradzony. Ja to wszystko rozumiałam,ale to nie usprawiedliwa krzwydzenia mnie ;./

Nawet będąc z nim, wstawiał liniki piosenek (pezet spadam ) na fb, z podpisem, `k*rwa,to są prawdziwe słowa.
Myślę że wciąż ,coś do niej czuje..mimo że od ich rozstania mineło kilka dobrych lat.

Dla niego byłam tylko popychadłem, plastrem na rany.
I masz racje ,rozmowa nie jest tu potrzeba...tego nie da się w żaden sposób wytłumaczyc.[/QUOTE]

Hah, a gdybyś Ty poznała mojego.. Chodzący skarb! Koleżanki mi zazdrościły, że mam tak cudownego faceta. Jednak okazało się, że to było tylko na pokaz. A już myślałam, że trafiłam na tak rzadki okaz mężczyzny, który poszukiwany jest przez większość kobiet. Taaak..

Przede wszystkim nie spodziewałam się, że zostawi mnie w taki sposób. Rozumiem, że czasem nie wychodzi, ale jak kończy się związek, to obie strony powinny okazać dla siebie szacunek, wyjaśnić, co poszło nie tak. Niestety, nie mogłam na to liczyć. Sama musiałam zawalczyć o odpowiedź.

Mi też obiecywał, że jak tylko skończy studia i pójdzie do pracy, to za jakiś czas w końcu zamieszkamy razem. Jak coś nie wypalało, to mówił, że przecież mamy przed sobą caaaałe życie i na pewno nadrobimy straty, a tak naprawdę, to chciał, żebym mu dała spokój, kiedy nawalał.

Z ogromną dbałością o szczegóły udawał zakochanego do granic możliwości faceta. Zapraszał mnie w różne miejsca, nawet napisał dla mnie piosenkę! Ale to było takie.. bez uczuć.. "bo tak wypada". Jednak byłam w nim tak zakochana, że nie chciałam tego widzieć. Tłumaczyłam sobie, że "on taki po prostu jest, a poza tym, to nikt nie jest idealny".

U Ciebie cały związek na szczęście nie trwał długo. W dodatku widziałaś, że coś jest nie tak.. nie oddałaś mu się.. U mnie niestety tak nie było. Przez cały czas miałam klapki na oczach. Byłam pewna, że to ten jedyny, a on mnie jeszcze utwierdzał w tym przekonaniu, robiąc kolejne cudowne rzeczy.

Mam za sobą wiele długich rozmów z jego byłym przyjacielem. Chciałam, żeby pomógł mi zrozumieć, jak to możliwe, że on przez cały ten czas tylko grał taką rolę. Wytłumaczył mi, że chciał kobietę, która nie tylko zaspokoi jego potrzeby, ale też będzie go w jakiś sposób reprezentowała, zdobiła. Ze wszystkim tak robił. Jak zespół, to z wielką pompą. Salka i wyposażenie, którego pozazdrości nie jedna debiutująca kapela (ale co z tego, skoro nie potrafił tych możliwości wykorzystać). Miał wszystko, czego tylko zapragnął.. ale kompletnie tego nie doceniał. Patrząc teraz na to wszystko z przykrością stwierdzam, że.. to niestety prawda.. Byłam niczym trofeum, zdobycz..

Nie potrafię sobie wybaczyć, że mogłam być tak naiwna..

Ciesz się, że Wasz związek nie zaszedł tak daleko. Daj sobie z nim spokój. Tacy faceci nie zasługują na takie kobiety.
__________________

electrofunklover jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 13:20   #1758
20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 1 603
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

U mnie powodem była jego dziecinność i totalnie nieogarnięte podejście do życia. Zawalił jeden rok studiów, bo zamiast się uczyć i podejść do egzaminów, grał na kompie po całych dniach i nocach. Ok, wybaczyłam. Ale potem znowu zawalił te same przedmioty, nie napisał pracy magisterskiej, o jakimkolwiek podejściu do egzaminów na aplikację nie wspominam. W efekcie zamiast skończyć studia pół roku temu, wciąż tkwi na IV roku (czyli zrównał się ze mną). Miał do zdania dwa egzaminy plus napisanie pracy- naprawdę ogrom dla człowieka, który nie musi chodzić na zajęcia ani nie pracuje. I co? W pół roku ogarnął się raptem z jednym egzaminem, drugi może zda niedługo, praca nie napisana. Obecnie siedzi w domu i nic nie robi. Przez całe studia był na utrzymaniu rodziców, w tej chwili też żyje na ich koszt. Zarabia, bo zajmuje się handlem, ale...główny problem polega na tym, że on uważa, że dopóki nie skończył studiów, rodzice mają obowiązek go utrzymywać i nie przetłumaczysz, że skoro zawalił studia na własne życzenie, jedyne co rodzice powinni zrobić to kopnąć go w tyłek i wysłać na roboty przymusowe albo pod most. Niestety, dziwną ma matkę, która na to wszystko mu pozwala, a z ojcem ma kontakt sporadyczny, ograniczony w zasadzie do sprawdzania czy tatuś przelał forsę.
Głównie rozchodziło się o pieniądze. Nie powiem, że był cały czas jakiś okropnie zły, bo jednak pomagaliśmy sobie nawzajem, mieszkając razem mieliśmy wspólne finanse. Z drugiej strony dla mnie to też był problem, bo ja nie cierpię spowiadać się z każdej wydanej złotówki (trauma z dzieciństwa, wychowałam się w niezbyt bogatej rodzinie, gdzie każdy pieniądz oglądało się trzy razy przed wydaniem), a on ciągle chciał mieć wszystko pod kontrolą. Ja jestem raczej umiarkowana w wydawaniu kasy w kierunku do osoby lekko rozrzutnej, a on to z kolei skąpiec totalny (2 w nocy, środek zimy, wychodzimy z klubu i cóż- nie wsiądziemy do autobusu nocnego, bo bilety u kierowcy są droższe i mu szkoda kasy, więc idziemy z buta jakieś 10 km ). Przy czym, podkreślam- sam nie zarabia, a innym wyliczać uwielbia.



Jestem w szoku ! :O A już ta akcja z tym autobusem w środku nocy?:O Przeciez bilety ,nie kosztują aż tak dużo, gdybym była na twoim miejscu ,to bym się porządnie wściekła ,i jeszcze isc 10 km ,on chyba jakiś niepoważny jest..(bez obrazy) .

No i w kwestii studiów też racja, bądź co bądź wykształcenie tez jest wazne ,więc jeżeli podjął się dalszej nauki,do powinnien to skończyc.A nie sobie bimbac.
On nie zamerza napisac tej pracy magisterskiej? Ani zaliczyc tego drugiego przedmiotu? Rozumiem,że jest starszy od ciebie?
Facet w tym wieku powinnien byc jakoś bardziej rozsądny i ogarnięty.
A ty sama powinas byc jego partnerką, a nie matką ..która będzie go przez całe zycie,prowadzic za ręke.
Nie zdecydowalabym się na założenie rodziny z kimś, tak nieodpowiedzialnym .
Może sobie pograc w gierkę,ale nie powinien zawalac takich rzeczy.






Co więcej- człowiek, który kompletnie nie potrafi o siebie zadbać. Mogłam mu sto razy powtarzać, że ma iść do fryzjera, a i tak łaskawie poszedł dopiero jak go w końcu umówiłam i nadarłam się, że ma iść. Jak jeszcze mieszkaliśmy razem i czasami wyjeżdżałam do domu na kilka dni, on przez te kilka dni potrafił się nie myć, nie jeść, nie zrobić sobie zakupów, a potem jak wracałam to miał pretensje, że mnie długo nie było i on jest głodny. Wiele razy się zdarzało, że ja, padnięta po pracy czy uczelni leciałam jeszcze na zbity pysk do sklepu, bo lodówka pusta, a panicz akurat ma jakaś ważną bitwę w swojej gierce komputerowej i nie może wstać, bo to potrwa 2 godziny. Odkąd poważnie zaczęłam mówić o przeprowadzce do Warszawy ciągle podcinał mi skrzydła. Najpierw mówił, że nie dam rady z przeniesieniem między uczelniami, a jak się udało, zaczął mi wytykać, że się nie utrzymam, bo na pewno nie dostanę pracy. Dostałam po 3 tygodniach szukania i to praca w zawodzie, także taki psikus. Od tej pory to już równia pochyła- mieszkamy w tym samym mieście, chociaż osobno, a wiecznie nie mogliśmy się spotkać, bo jemu szkoda kasy na randki, a do akademika nie przyjdzie, bo się wstydzi, więc chodźmy 3 razy w tygodniu na kilkugodzinny spacer (w grudniu!). I znowu to ciągłe słuchanie, że mało zarabiam, że wiecznie będę pod czyimś kierownictwem, że sama nigdy nie będę szefem, że będę miała beznadziejną pracę, bo będę zarabiała tylko czterocyfrowe kwoty, a on ma biznes plan na miliony. (od dwóch lat słucham o tych wielkich biznesach i na słuchaniu się raczej kończy, raz tylko miał epizod, że prawie by mu wyszło)...a niech się wypcha.



Przepraszam że to powiem,ale nie mogę w to uwierzyc..on się nie myje?nie potrafi sobie zrobic nic do jedzenia?Siedzi w brudzie? Chryste ,nie wracaj do niego, dziewczyno..to straszne naprawdę.

Nie masz żadnego wsparcia,żadnej podpory,nie masz przy sobie silnego zdecydowanego mężczyzny..który zamiast Cie podbudowac,tylko Cie dobija ,nie wierzy w Ciebie.,zaniża twoje poczucia wartośc..pewnie z własnych kompleksów.że sam jest do niczego... tak jakbyś to ty była `facetem w tym związku.
Jesteś zabiegana ,zalatana masz masę obowiązków..i jeszcze facet sprawia Ci takie problemy, on powinien całowac Cię po nogach ,że tyle z nim wytrzymałaś.Serio!


Doszłam do wniosku, że ja się z nim męczę, że nawet mimo to, że mieliśmy mnóstwo wspaniałych chwil, że 3-godzinne rozmowy przez telefon kiedy któreś z nas było daleko to cudowne, ale...nie wyobrażam sobie przyszłości z takim lekkoduchem, który nie pójdzie pracować za 1200, bo on ma ambicje, a jednocześnie gnoi mnie za to, że mam głowę na karku, wiem na ile mogę sobie pozwolić i wiem, że moje obecne zarobki nie są może najwyższe (ot niewiele więcej niż te 1200), ale jestem świadoma, że to początek dopiero. A on już na starcie podcina mi skrzydła. Nie chcę być z kimś takim. Miłość miłością, ale to nierozsądne, bo ja wiem, że on się nie zmieni i te problemy, które są teraz, będą zawsze.



Oczywiście że masz racje ! Wyborażasz sobie życie z tym człowiekiem? Co by było gdyby pojawiły się dzieci? Kto by Ci pomógł w obowiązkach,w domu? Musiałabyś niańczyc swojego faceta.
Dobrze że odeszłaś ,i nie zmienaj swojego stanowiska.
Właśnie, teraz jesteś zakochana..tęsknisz,braku je Ci go..to zrozumiałe..ale życie to nie tylko sielanka, i zabawa .
Ty potrzebujesz prawdziwego mężczyzny a nie taką sierotę życiową.

Chciałam się jeszcze spytac ,czy on jest jedynakiem?Czemu jego rodzice,wciąż go utrzymują ,skoro facet nic z siebie nie daje? Bo coś mi się wydaje,że w jakieś mierze ,do jego zachowania przyczynili się jego rodzice, jest rozpieszczony,nieudolny,z apewne wszystko w domu miał podane pod nos..i takie są tego efekty niestety.

Edytowane przez 20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e
Czas edycji: 2013-03-11 o 13:24
20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 13:43   #1759
ania230
Zakorzenienie
 
Avatar ania230
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 16 106
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

jak można kogoś oszukiwać jakiś czas... chcial ślubu dziecka rodzine a teraz mówi ze tylko lubi.... po co komuś robił nadzieje
__________________
To niemożliwe powiedział rozsądek to ryzykowne powiedziało doświadczenie to bezsensowne powiedziała duma mimo wszystko spróbuj powiedziało serce

11.06.2016 - Maja


15 kg do celu
ania230 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-11, 13:48   #1760
killka
Rozeznanie
 
Avatar killka
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 625
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Witajcie

Od pewnego czasu podczytuję Wasz wątek bo za chwilę chyba i ja do niego dołączę niestety Chciałabym naprawdę w skrócie Wam opisać mój związek, który trwa ponad 7 lat i uzyskać obiektywne oceny sytuacji. Można powiedzieć, że szukam potwierdzenia, że ten związek nie ma przyszłości Postaram się napisać w jak największym skrócie.

Ponad 7 lat związku, zaręczeni od kilku lat, planujący ślub na następny rok, który został i tak przełożony ze względu na jego problemy. Mieszkamy ze sobą od kilku miesięcy z jego inicjatywy bo miałam pretensje, że rzadko się widujemy i więcej czasu spędza z kolegami. Mieszkanie razem miało te problemy rozwiązać. Od tego momentu zaczęło się sypać. Nigdy nie był odpowiedzialny finansowo. Wolał wydać na bzdury niż odłożyć na coś porządnego. Ma prawie 30 lat, pracuje a mieszka z rodzicami i nie ma czasem na głupi rachunek za telefon. Dowiedziałam się przypadkiem, że byłam okłamywana przez cały związek, że ma długi kilkutysięczne, których nie spłacał od początku naszego bycia razem. Przezyłam załamanie ale mu wybaczyłam bo przysięgał, że nigdy więcej mnie nie okłamie i spłaci długi. Oczywiście dalej ich nie spłacał. Zaczął coraz mniej przebywac w domu, ciagle byli tylko koledzy. Mieszkając z nim dopiero zobaczyłam, że ma problem z alkoholem. Wcześniej chyba byłam ślepa albo chciałam być. Odkąd zamieszkałam z nim zaczął pić po kryjomu. Chował butelki po wódce i piwach w różnych dziwacznych miejscach. Strasznie to przeżywałam tym bardziej, że jestem DDA, więc uświadomiłam sobie, że podręcznikowo wybrałam sobie partnera na wzór mojego ojca. Nie macie pojęcia (a może niektóre z Was mają) jak to jest kiedy boisz się otworzyć jakąś głupią szafkę i zobaczysz kolejne walające się butelki. W oczy kłamał, że nie pije. Po pewnym incydencie po pijanemu i mojej histerii, takiej, że mało co pogotowie mnie nie zabrało, postanowiłam się wyprowadzić. Po pewnym czasie zaczął pisać, że kocha, tęskni, że przyznaje się, że ma problem z alkoholem, że to wszystko przez długi, że nie radzi sobie i chce iśc na terapię. I zaczął chodzić. Wtedy do niego wróciłam ale dalej nie było kolorowo. Dalej koledzy byli ważniejsi co mnie doprowadzało do furii. Znowu zaczęły się problemy finansowe, dziwnie znikające wypłaty. Po pewnym czasie również przypadkowo dowiedziałam się, że dalej nie spłaca długów, komornik siadł mu na pensję a jego długi urosły do ogromnej sumy. Co więcej - znalazłam papier, który świadczył o tym, że wziął kolejna pozyczkę. Do tej pory utrzymuje, że nie pamięta na co Wziął ją zaraz po tym jak do niego wróciłam gdzie obiecywał, że już nigdy więcej tego nie zrobi…
Wtedy coś pękło we mnie. Dalej to tylko łzy, kłótnie, obelgi, stek kłamstw z jego strony głównie związanych ze sprawami finansowymi i alkoholem. Zarówno ja jak i on powiedzieliśmy sobie takie rzeczy, które bolą chyba bardziej niż jakbyśmy dostali w twarz. Mieszkamy (jeszcze) razem ale żyjemy obok siebie. Nikt nic nie wie o sobie. Nie rozmawiamy od 2 tygodni. Notorycznie dowiaduję się o kolejnych kłamstwach. Nie mam już sił. Kocham go ale zaczynam myśleć, że bez niego będzie mi kiedys lepiej. Nie mam już do niego kompletnie zaufania. Nie ma chyba takiej rzeczy, w której mnie nie okłamał. Ale jestem pewna jednego - wiem, że mnie kocha. To jest chora miłość ale jestem tego pewna. Myślę, że to przez alkohol zatracił się i nie mysli i nie działa racjonalnie.
Jak wiadomo kiedys było inaczej, lepiej. Czułam się kochana, potrzebna i bezpieczna. Głównie teraz żyję wspomnieniami bo przeżyłam też z nim wiele dobrych chwil. Jednak od zawsze ten związek był trudny. Raz mnie zostawił po roku bycia razem bo poznał inną dziewczynę. Po kilku tygodniach wróciłam do niego bo zrozumiał błąd i bardzo walczył o mnie. Teraz myślę, że już wtedy powrót do niego to była najgorsza decyzja mojego zycia. Jeszcze bardziej się zaangażowałam i teraz mogę stwierdzić, że jestem od niego uzależniona. Zawsze wszyscy uwazali mnie za rozsądna dziewczynę a będąc w tym związku oszukuję samą siebie. Złudnie wierzę, że on się kiedys zmieni. Umniejszam jego wady. Jednak gdzieś w głębi duszy odzywa się rozsądek, który mówi, że jak wyjdę za niego to zmarnuję sobie życie i będę cierpiała jeszcze bardziej. Z drugiej strony jeżeli od niego odejdę to wiem, że rozpadnę się na kawałki…To jest moja pierwsza miłość...Był pierwszy pod każdym względem

Przeczytałam ten post i chyba nie mam złudzeń…
killka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 14:39   #1761
akixa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 53
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez ania230 Pokaż wiadomość
jednak nie moge sie z nim spotykac

---------- Dopisano o 11:30 ---------- Poprzedni post napisano o 11:28 ----------



nie ma już zadnych szans jak sie kogoś nie kocha to po co z nim być....
ehh myslałam że cos do mnie czuje a jednak nic...tylko Cię lubie...po 8 latach za☠☠☠iscie po 2 latach zareczyl lubie nic wiecej .... nie moge sie juz z nimi widywac ....nigdy
wiesz co, rzadko się tu udzielam bo się pozbierałam po rozstanoiu - zaglądam tylko jak łapie mnie okresowy dół, ale jak czytam Ciebie to za przeproszeniem słabo się robi.
Ile miesięcy juz za nim jęczysz???
Nie możesz zrozumieć, że on Ce nie kocha? Kochał, ale mu przeszło, odkochał się. Było minęło. Miłość nie musi być dana na zawsze - związki rozpadają się i po 8 i po 18 i po 28 latach.
A Ty zamiast się pozbierać skamlesz u niego i wymuszasz wyznania. W zasadzie po co on ma Cię kochać - skoro jestes na każde jego skinienie. Robi sobie co chce, z kim chce a jak sie mu nudzi to wysyła smsa i Ty przylatujesz jak na skrzydłach. Kawka? prosze bardzo, spacerek - kawka (taaa) jakby miał ochotę na niezobowiązujące rżnięcie też byś nogi rozłożyła. No sorry - jesteś dla niego wypełniaczem czasu jak się mu nudzi, bo wie dobrze, że zrobisz co on zechce i podłechtasz jego ego żebrając o przytulanie i buziaki.
A potem żałosny płacz na wizażu i wypominanie ''nigdy więce"
taaa - hrabia sobie przypomni i znów pobiegniesz jak na skrzydłach.
naprawdę nie masz za grosz charakteru ani godności???
akixa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 14:54   #1762
20160901857
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 21 098
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

[1=20e6ad78eac783f5bf2c2aa a836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb 026b9e;39701975]
On nie zamerza napisac tej pracy magisterskiej? Ani zaliczyc tego drugiego przedmiotu? Rozumiem,że jest starszy od ciebie?



Przepraszam że to powiem,ale nie mogę w to uwierzyc..on się nie myje?nie potrafi sobie zrobic nic do jedzenia?Siedzi w brudzie? Chryste ,nie wracaj do niego, dziewczyno..to straszne naprawdę.

Nie masz żadnego wsparcia,żadnej podpory,nie masz przy sobie silnego zdecydowanego mężczyzny..który zamiast Cie podbudowac,tylko Cie dobija ,nie wierzy w Ciebie.,zaniża twoje poczucia wartośc..pewnie z własnych kompleksów.że sam jest do niczego... tak jakbyś to ty była `facetem w tym związku.
Jesteś zabiegana ,zalatana masz masę obowiązków..i jeszcze facet sprawia Ci takie problemy, on powinien całowac Cię po nogach ,że tyle z nim wytrzymałaś.Serio!



Oczywiście że masz racje ! Wyborażasz sobie życie z tym człowiekiem? Co by było gdyby pojawiły się dzieci? Kto by Ci pomógł w obowiązkach,w domu? Musiałabyś niańczyc swojego faceta.
Dobrze że odeszłaś ,i nie zmienaj swojego stanowiska.
Właśnie, teraz jesteś zakochana..tęsknisz,braku je Ci go..to zrozumiałe..ale życie to nie tylko sielanka, i zabawa .
Ty potrzebujesz prawdziwego mężczyzny a nie taką sierotę życiową.

Chciałam się jeszcze spytac ,czy on jest jedynakiem?Czemu jego rodzice,wciąż go utrzymują ,skoro facet nic z siebie nie daje? Bo coś mi się wydaje,że w jakieś mierze ,do jego zachowania przyczynili się jego rodzice, jest rozpieszczony,nieudolny,z apewne wszystko w domu miał podane pod nos..i takie są tego efekty niestety.[/QUOTE]

Zamierza napisać, ale chyba tylko dlatego,bo wie, że matka mu nie da żyć. Mnie już to przestało obchodzić, więc dla mnie nie musi się starać. ja tylko nie pojmuję jak można, siedząc w domu po całych dniach, nie być w stanie przez pół roku przygotować się do dwóch, wcale nie jakichś bardzo strasznych egzaminów (przygotowanie do jednego z nich zajmuje średnio miesiąc i to też nie uczysz się całymi dniami wtedy). Tak, jest starszy o dwa lata, już powinien być po studiach, ale cofnęli go na IV rok, więc że tak powiem, się ze mną zrównał.

Jak mnie nie ma to nic ze sobą nie robi. I tak, siedzi wtedy w brudzie i zarasta. Nieraz się zdarzało, że dzwoniłam do niego, że będę za 3 godziny i żeby posprzątał, przyjeżdżałam po tych 3 godzinach, a syf jak był tak był, a on się dopiero zbierał żeby cokolwiek zrobić, więc w efekcie wszystko spadało na mnie.

Tak, jest rozpieszczonym jedynakiem, któremu pozwalano na zdecydowanie zbyt wiele.
20160901857 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 15:43   #1763
behemotkot
Rozeznanie
 
Avatar behemotkot
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: punkt w przestrzeni
Wiadomości: 930
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez killka Pokaż wiadomość
Witajcie

Od pewnego czasu podczytuję Wasz wątek bo za chwilę chyba i ja do niego dołączę niestety Chciałabym naprawdę w skrócie Wam opisać mój związek, który trwa ponad 7 lat i uzyskać obiektywne oceny sytuacji. Można powiedzieć, że szukam potwierdzenia, że ten związek nie ma przyszłości Postaram się napisać w jak największym skrócie.

Ponad 7 lat związku, zaręczeni od kilku lat, planujący ślub na następny rok, który został i tak przełożony ze względu na jego problemy. Mieszkamy ze sobą od kilku miesięcy z jego inicjatywy bo miałam pretensje, że rzadko się widujemy i więcej czasu spędza z kolegami. Mieszkanie razem miało te problemy rozwiązać. Od tego momentu zaczęło się sypać. Nigdy nie był odpowiedzialny finansowo. Wolał wydać na bzdury niż odłożyć na coś porządnego. Ma prawie 30 lat, pracuje a mieszka z rodzicami i nie ma czasem na głupi rachunek za telefon. Dowiedziałam się przypadkiem, że byłam okłamywana przez cały związek, że ma długi kilkutysięczne, których nie spłacał od początku naszego bycia razem. Przezyłam załamanie ale mu wybaczyłam bo przysięgał, że nigdy więcej mnie nie okłamie i spłaci długi. Oczywiście dalej ich nie spłacał. Zaczął coraz mniej przebywac w domu, ciagle byli tylko koledzy. Mieszkając z nim dopiero zobaczyłam, że ma problem z alkoholem. Wcześniej chyba byłam ślepa albo chciałam być. Odkąd zamieszkałam z nim zaczął pić po kryjomu. Chował butelki po wódce i piwach w różnych dziwacznych miejscach. Strasznie to przeżywałam tym bardziej, że jestem DDA, więc uświadomiłam sobie, że podręcznikowo wybrałam sobie partnera na wzór mojego ojca. Nie macie pojęcia (a może niektóre z Was mają) jak to jest kiedy boisz się otworzyć jakąś głupią szafkę i zobaczysz kolejne walające się butelki. W oczy kłamał, że nie pije. Po pewnym incydencie po pijanemu i mojej histerii, takiej, że mało co pogotowie mnie nie zabrało, postanowiłam się wyprowadzić. Po pewnym czasie zaczął pisać, że kocha, tęskni, że przyznaje się, że ma problem z alkoholem, że to wszystko przez długi, że nie radzi sobie i chce iśc na terapię. I zaczął chodzić. Wtedy do niego wróciłam ale dalej nie było kolorowo. Dalej koledzy byli ważniejsi co mnie doprowadzało do furii. Znowu zaczęły się problemy finansowe, dziwnie znikające wypłaty. Po pewnym czasie również przypadkowo dowiedziałam się, że dalej nie spłaca długów, komornik siadł mu na pensję a jego długi urosły do ogromnej sumy. Co więcej - znalazłam papier, który świadczył o tym, że wziął kolejna pozyczkę. Do tej pory utrzymuje, że nie pamięta na co Wziął ją zaraz po tym jak do niego wróciłam gdzie obiecywał, że już nigdy więcej tego nie zrobi…
Wtedy coś pękło we mnie. Dalej to tylko łzy, kłótnie, obelgi, stek kłamstw z jego strony głównie związanych ze sprawami finansowymi i alkoholem. Zarówno ja jak i on powiedzieliśmy sobie takie rzeczy, które bolą chyba bardziej niż jakbyśmy dostali w twarz. Mieszkamy (jeszcze) razem ale żyjemy obok siebie. Nikt nic nie wie o sobie. Nie rozmawiamy od 2 tygodni. Notorycznie dowiaduję się o kolejnych kłamstwach. Nie mam już sił. Kocham go ale zaczynam myśleć, że bez niego będzie mi kiedys lepiej. Nie mam już do niego kompletnie zaufania. Nie ma chyba takiej rzeczy, w której mnie nie okłamał. Ale jestem pewna jednego - wiem, że mnie kocha. To jest chora miłość ale jestem tego pewna. Myślę, że to przez alkohol zatracił się i nie mysli i nie działa racjonalnie.
Jak wiadomo kiedys było inaczej, lepiej. Czułam się kochana, potrzebna i bezpieczna. Głównie teraz żyję wspomnieniami bo przeżyłam też z nim wiele dobrych chwil. Jednak od zawsze ten związek był trudny. Raz mnie zostawił po roku bycia razem bo poznał inną dziewczynę. Po kilku tygodniach wróciłam do niego bo zrozumiał błąd i bardzo walczył o mnie. Teraz myślę, że już wtedy powrót do niego to była najgorsza decyzja mojego zycia. Jeszcze bardziej się zaangażowałam i teraz mogę stwierdzić, że jestem od niego uzależniona. Zawsze wszyscy uwazali mnie za rozsądna dziewczynę a będąc w tym związku oszukuję samą siebie. Złudnie wierzę, że on się kiedys zmieni. Umniejszam jego wady. Jednak gdzieś w głębi duszy odzywa się rozsądek, który mówi, że jak wyjdę za niego to zmarnuję sobie życie i będę cierpiała jeszcze bardziej. Z drugiej strony jeżeli od niego odejdę to wiem, że rozpadnę się na kawałki…To jest moja pierwsza miłość...Był pierwszy pod każdym względem

Przeczytałam ten post i chyba nie mam złudzeń…


Przykro się to czyta. Współczuję, to ja się czepiałam byłego, że za dużo pije piwa, ale z tego co piszesz widzę, że mój to tylko się delektował od czasu do czasu i nie robił takich akcji.
Ja bym nie wytrzymała psychicznie z taką osobą, nie potrafiłabym.
__________________
"...bo ona ona różne ma imiona
jedni wołają ją miłość inni zgaga pieprzona
bo ona ona imiona różne ma
jedni wołają ją szczęście niepojęte
inni pani na K."

Początki bloga
http://okiembehemotkota.blogspot.com

Moje amatorskie fotki:
http://kasita.flog.pl/
behemotkot jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 16:06   #1764
killka
Rozeznanie
 
Avatar killka
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 625
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez behemotkot Pokaż wiadomość



Przykro się to czyta. Współczuję, to ja się czepiałam byłego, że za dużo pije piwa, ale z tego co piszesz widzę, że mój to tylko się delektował od czasu do czasu i nie robił takich akcji.
Ja bym nie wytrzymała psychicznie z taką osobą, nie potrafiłabym.
Ja już też nie wytrzymuję, uwierz mi Ale cały czas "trwam" bo mimo wszystko go kocham. Trudno jest mi tak po prostu się spakować i odejść, wiedząc, że już nigdy go nie przytulę, nie porozmawiam, nie zobaczę jego oczu, w których się zakochałam. Wiele razem przeszliśmy i co z tego? Jego problem z alkoholem jest dla mnie nie do przeskoczenia. On wie, że mnie niszczy tym. Utrzymuje cały czas, że chodzi na terapię ale znowu zaczyna pić, więc sama nie wiem czy to tez nie jest kolejne kłamstwo. Jestem już chyba tak omotana, że już nie potrafię wyczuć czy coś pił danego dnia czy nie. Popadam w paranoję bo sama chodzę i szukam dowodów na to, że pije dalej. Wiem, że ja też powinnam przejśc na terapię i dojrzewam do tego. Kilka razy już byłam u psychologa jak dowiedziałam się, że ma problem z alkoholem ale kiedy psycholog mi powiedział, że powinnam się od niego odciąć i żyć swoim życiem, przestałam chodzić. To było dla mnie nierealne do wykonania.
killka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 16:15   #1765
Fouquet
Raczkowanie
 
Avatar Fouquet
 
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 165
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez killka Pokaż wiadomość
Ja już też nie wytrzymuję, uwierz mi Ale cały czas "trwam" bo mimo wszystko go kocham. Trudno jest mi tak po prostu się spakować i odejść, wiedząc, że już nigdy go nie przytulę, nie porozmawiam, nie zobaczę jego oczu, w których się zakochałam. Wiele razem przeszliśmy i co z tego? Jego problem z alkoholem jest dla mnie nie do przeskoczenia. On wie, że mnie niszczy tym. Utrzymuje cały czas, że chodzi na terapię ale znowu zaczyna pić, więc sama nie wiem czy to tez nie jest kolejne kłamstwo. Jestem już chyba tak omotana, że już nie potrafię wyczuć czy coś pił danego dnia czy nie. Popadam w paranoję bo sama chodzę i szukam dowodów na to, że pije dalej. Wiem, że ja też powinnam przejśc na terapię i dojrzewam do tego. Kilka razy już byłam u psychologa jak dowiedziałam się, że ma problem z alkoholem ale kiedy psycholog mi powiedział, że powinnam się od niego odciąć i żyć swoim życiem, przestałam chodzić. To było dla mnie nierealne do wykonania.
\

Jeśli z góry zakładasz, że to nierealne, to nie uwolnisz się wcale.
__________________

„K: Chodzi o to, żeby kobieta czuła, że jest bytem odrębnym od mężczyzny, że będąc sama, istnieje tak samo intensywnie, bez żadnej wątpliwości”.
Fouquet jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 16:19   #1766
Vandaris
Rozeznanie
 
Avatar Vandaris
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 511
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cześć Dziewczyny
Pamiętacie mnie jeszcze? Chciałam Wam powiedzieć, że... chyba się zakochałam Mam "motylki" dokładnie tak samo jak na początku znajomości z eks, ściska mnie w żołądku na kilka godzin przed spotkaniem i tylko kombinuję jakby tu spędzić z nim jak najwięcej czasu
Myślałam, że nie doświadczę już tego uczucia, będę analizować i kalkulować na chłodno, czy "opłaca" mi się wchodzić w związek, żeby znowu się nie sparzyć. A tu takie miłe zaskoczenie
Pozdrawiam Was ciepło
Vandaris jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 16:21   #1767
electrofunklover
Raczkowanie
 
Avatar electrofunklover
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 469
GG do electrofunklover Send a message via Skype™ to electrofunklover
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez killka Pokaż wiadomość
Ja już też nie wytrzymuję, uwierz mi Ale cały czas "trwam" bo mimo wszystko go kocham. Trudno jest mi tak po prostu się spakować i odejść, wiedząc, że już nigdy go nie przytulę, nie porozmawiam, nie zobaczę jego oczu, w których się zakochałam. Wiele razem przeszliśmy i co z tego? Jego problem z alkoholem jest dla mnie nie do przeskoczenia. On wie, że mnie niszczy tym. Utrzymuje cały czas, że chodzi na terapię ale znowu zaczyna pić, więc sama nie wiem czy to tez nie jest kolejne kłamstwo. Jestem już chyba tak omotana, że już nie potrafię wyczuć czy coś pił danego dnia czy nie. Popadam w paranoję bo sama chodzę i szukam dowodów na to, że pije dalej. Wiem, że ja też powinnam przejśc na terapię i dojrzewam do tego. Kilka razy już byłam u psychologa jak dowiedziałam się, że ma problem z alkoholem ale kiedy psycholog mi powiedział, że powinnam się od niego odciąć i żyć swoim życiem, przestałam chodzić. To było dla mnie nierealne do wykonania.
Odcięcie się od niego byłoby najlepszym rozwiązaniem. Psycholog miał rację. Powinnaś zacząć od poważnej rozmowy. Poinformować go, że jeśli nic z tym nie zrobi, to odejdziesz. Prawdopodobnie będzie tak, że nie zrobi nic, ale może weźmie się za siebie, jeśli się wyprowadzisz. Wtedy będzie wiedział, że mówiłaś poważnie. Teraz się nie stara, bo wie, że i tak przy nim zostaniesz. Musisz nim wstrząsnąć! Jeśli Cię kocha, to zrozumie i będzie chciał się pozbyć nałogu za wszelką cenę. Dlatego jeśli masz taką możliwość, to wyprowadź się na jakiś czas, a zobaczysz, że to może wyjść Wam na dobre. Jeśli nie.. to najwyraźniej nie warto walczyć o ten związek.
__________________

electrofunklover jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 16:34   #1768
killka
Rozeznanie
 
Avatar killka
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 625
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez Fouquet Pokaż wiadomość
\

Jeśli z góry zakładasz, że to nierealne, to nie uwolnisz się wcale.
tak jak napisałam wcześniej - to "było" dla mnie nierealne. Teraz z każdym dniem przekonuję się, że to jest coraz bardziej realne. Wiele razy mieliśmy tzw. przerwy ale nigdy nie myślałam tak poważnie o rozstaniu jak teraz. Zresztą on sam nie robi nic co mogłoby poprawić nasze relacje, ba! Czuję, że swoim zachowaniem prowokuje mnie do tego, żebym to JA odeszła od niego...

---------- Dopisano o 17:34 ---------- Poprzedni post napisano o 17:22 ----------

Cytat:
Napisane przez electrofunklover Pokaż wiadomość
Odcięcie się od niego byłoby najlepszym rozwiązaniem. Psycholog miał rację. Powinnaś zacząć od poważnej rozmowy. Poinformować go, że jeśli nic z tym nie zrobi, to odejdziesz. Prawdopodobnie będzie tak, że nie zrobi nic, ale może weźmie się za siebie, jeśli się wyprowadzisz. Wtedy będzie wiedział, że mówiłaś poważnie. Teraz się nie stara, bo wie, że i tak przy nim zostaniesz. Musisz nim wstrząsnąć! Jeśli Cię kocha, to zrozumie i będzie chciał się pozbyć nałogu za wszelką cenę. Dlatego jeśli masz taką możliwość, to wyprowadź się na jakiś czas, a zobaczysz, że to może wyjść Wam na dobre. Jeśli nie.. to najwyraźniej nie warto walczyć o ten związek.
Problem w tym, że on nie chce rozmawiać/wyjaśniać. Wiele razy próbowałam ale od niego nic nie można wyciągnąć. Wiele razy też mówiłam, że w końcu odejdę jak się nie postara ale on jest mnie zbyt pewny. Piszesz o tym, że potrzebny jest mu wstrząs i ze mam się wyprowadzić na jakiś czas. Tak właśnie zrobiłam i co z tego? Wróciłam do niego i dalej jest to samo. Jeżeli teraz odważę się od niego odejść to nie chcę już powrotów bo wiem, że jego zmiany będą tylko na chwilę.
Co do nałogu to ja wiem i on wie, że nie może z nim walczyć dla mnie ale dla samego siebie. W innym wypadku nie uda mu się to. Widocznie nie osiągnął swojego dna I to mnie najbardziej boli bo kocham go i nie chcę patrzeć jak się stacza
killka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 16:58   #1769
electrofunklover
Raczkowanie
 
Avatar electrofunklover
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 469
GG do electrofunklover Send a message via Skype™ to electrofunklover
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez killka Pokaż wiadomość
tak jak napisałam wcześniej - to "było" dla mnie nierealne. Teraz z każdym dniem przekonuję się, że to jest coraz bardziej realne. Wiele razy mieliśmy tzw. przerwy ale nigdy nie myślałam tak poważnie o rozstaniu jak teraz. Zresztą on sam nie robi nic co mogłoby poprawić nasze relacje, ba! Czuję, że swoim zachowaniem prowokuje mnie do tego, żebym to JA odeszła od niego...

---------- Dopisano o 17:34 ---------- Poprzedni post napisano o 17:22 ----------



Problem w tym, że on nie chce rozmawiać/wyjaśniać. Wiele razy próbowałam ale od niego nic nie można wyciągnąć. Wiele razy też mówiłam, że w końcu odejdę jak się nie postara ale on jest mnie zbyt pewny. Piszesz o tym, że potrzebny jest mu wstrząs i ze mam się wyprowadzić na jakiś czas. Tak właśnie zrobiłam i co z tego? Wróciłam do niego i dalej jest to samo. Jeżeli teraz odważę się od niego odejść to nie chcę już powrotów bo wiem, że jego zmiany będą tylko na chwilę.
Co do nałogu to ja wiem i on wie, że nie może z nim walczyć dla mnie ale dla samego siebie. W innym wypadku nie uda mu się to. Widocznie nie osiągnął swojego dna I to mnie najbardziej boli bo kocham go i nie chcę patrzeć jak się stacza
W takim razie proponuję spakować walizki i czym prędzej się stamtąd wynieść, nie wracać dopóki nie podejmie konkretnych działań. Myślę, że nawet nie musisz go o tym informować. Jak zastanie puste mieszkanie, to może zacznie to do niego powoli docierać. Na wyprowadzce bym nie poprzestała - nie dzwonić, nie pisać. Odciąć się na tyle, na ile jest to możliwe. Wiem, że może to być dla Ciebie cholernie ciężkie, ale on NIGDY się nie zmieni, jeśli nie dostanie porządnego kopa w tyłek. Oczywiście może być tak, że nawet ten porządny kop nic nie zdziała, ale to już tylko i wyłącznie jego problem. Nie możesz sobie przecież zmarnować przy nim życia. Będzie Ci ciężko, ale czas leczy rany.
Przede wszystkim, nie wiń siebie za to, że zostawiasz go w takiej sytuacji. Zrobiłaś, co mogłaś. Reszta zależy od niego.
__________________

electrofunklover jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-11, 17:53   #1770
OlkaRolka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 98
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXVI

Cytat:
Napisane przez Vandaris Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny
Pamiętacie mnie jeszcze? Chciałam Wam powiedzieć, że... chyba się zakochałam Mam "motylki" dokładnie tak samo jak na początku znajomości z eks, ściska mnie w żołądku na kilka godzin przed spotkaniem i tylko kombinuję jakby tu spędzić z nim jak najwięcej czasu
Myślałam, że nie doświadczę już tego uczucia, będę analizować i kalkulować na chłodno, czy "opłaca" mi się wchodzić w związek, żeby znowu się nie sparzyć. A tu takie miłe zaskoczenie
Pozdrawiam Was ciepło
Ale Ci zazdroszczę! Szczęścia, szczęścia, niech ten stan trwa jak najdłużej i niech każda z nas tutaj doświadczy znów tego stanu z facetem, nie raczej z MĘŻCZYZNA który będzie tego wart!

---------- Dopisano o 18:53 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Cytat:
Napisane przez killka Pokaż wiadomość
Ja już też nie wytrzymuję, uwierz mi Ale cały czas "trwam" bo mimo wszystko go kocham. Trudno jest mi tak po prostu się spakować i odejść, wiedząc, że już nigdy go nie przytulę, nie porozmawiam, nie zobaczę jego oczu, w których się zakochałam. Wiele razem przeszliśmy i co z tego? Jego problem z alkoholem jest dla mnie nie do przeskoczenia. On wie, że mnie niszczy tym. Utrzymuje cały czas, że chodzi na terapię ale znowu zaczyna pić, więc sama nie wiem czy to tez nie jest kolejne kłamstwo. Jestem już chyba tak omotana, że już nie potrafię wyczuć czy coś pił danego dnia czy nie. Popadam w paranoję bo sama chodzę i szukam dowodów na to, że pije dalej. Wiem, że ja też powinnam przejśc na terapię i dojrzewam do tego. Kilka razy już byłam u psychologa jak dowiedziałam się, że ma problem z alkoholem ale kiedy psycholog mi powiedział, że powinnam się od niego odciąć i żyć swoim życiem, przestałam chodzić. To było dla mnie nierealne do wykonania.
Chyba jednak musisz uświadomić sobie, że to jedyne wyjście odciąć się od niego. Chyba nie wyobrażasz sobie życia z kimś takim na zawsze?? Zbierz w sobie siły i odwagę, odejdź od niego, im szybciej tym lepiej...
OlkaRolka jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:06.