Kiedys to starczyło...

Vilqa · 2012-03-22, 14:52

tylko mydło i woda...I trochę słońca latem...Ah! I podkradane mamine "piątki" Diora.

Z czasem jednak trzeba było bardziej pochylić się nad kondycją doczesnej powłoki...Za sprawą koleżanek trochę, bo "Ej, weź się maluj, bo sobie chłopaka nie znajdziesz"...

No i jak tu nie przyznać im racji

Zatem, pomijając oczywistą higienę, pielęgnację- kremy, toniki, żele, hydrolaty, sera z witaminami.... do akcji wkroczyła kolorówka i perfumy.

Ulubiony Max Factor 2000 Calorie. Przygody z innymi tuszami kończyły się źle, i dziecko marnotrawne pokornie wracało do Maxa.

Róż, tu nieśmiertelny Bourjois, w małym okrągłym pudełeczku, z kompletnie nieprzydatnym lusterkiem, pędzelkiem do malowania nie wiadomo czego i tendencją do gubienia wieczka. Jednak pięknie pachnący, w stu kolorach. I w ogóle najwspanialszy.

Podkłady. Tu porażka na całej linii. Przez półkę w łazience przewinęły się całe zastępy, ale żaden nie spełnia żadnej obietnicy producenta. Nie ważne czy to YSL, Shiseido, Kanebo, Chanel, czy Maybelline, Under20 albo Synergen z Rossmana. Jeszcze mi tylko Double Wear EL zostało do przetestowania, ale wynik i tak z góry przesądzony

Najgorsze przeżycia mam związane z podkładem Colour Adapt Shimmering coś tam Maxa Factora. Miałam subtelnie lśnić, a wyglądałam jak by mi ktoś poprzyklejał błyszczące piegi Pana Kleksa.

Ale od czego jest Face Powder & Brush Clinique! Fantastyczny.

Do pomadek nie pałam zapałem, co najwyżej błyszczyk, taki Juicy Tubes Lancome, to jest coś. I z Body Shopu też jest fajny.

Cienie? Kupowane spontanicznie i najczęściej bez sensu. Bo kolor ładny. Ale standard to Ingloty - beż, kawa z mlekiem, czekoladowy brąz, brzoskwinia, albo Clinique Colour Surge w odcieniu Teddy Bear, na dzień do biura. Wieczorem się szaleje z miedzią, śliwką, złotem...

Za jakieś 10 lat pomyślę nad szerzej zakrojoną ofensywą. Póki co, starcza tusz, róż i puder

(i odpowiednie oświetlenie)

I Rumeur2Rose Lanvina.

patrycja166 · 2012-03-22, 17:52

używałam tych samych kosmetyków . zgadzam się z Tobą w 100% . Pozdrawiam i zapraszam do mnie

Aphrodisyack · 2012-03-22, 18:34

Cytat:

Napisane przez Vilqa

"Ej, weź się maluj, bo sobie chłopaka nie znajdziesz"...

umarłam ze śmiechu

jakie to życiowe!

2012-03-22, 14:52	#1
Vilqa Zadomowienie Zarejestrowany: 2007-11 Lokalizacja: Łódź Wiadomości: 1 812	Kiedys to starczyło... tylko mydło i woda...I trochę słońca latem...Ah! I podkradane mamine "piątki" Diora. Z czasem jednak trzeba było bardziej pochylić się nad kondycją doczesnej powłoki...Za sprawą koleżanek trochę, bo "Ej, weź się maluj, bo sobie chłopaka nie znajdziesz"... No i jak tu nie przyznać im racji Zatem, pomijając oczywistą higienę, pielęgnację- kremy, toniki, żele, hydrolaty, sera z witaminami.... do akcji wkroczyła kolorówka i perfumy. Ulubiony Max Factor 2000 Calorie. Przygody z innymi tuszami kończyły się źle, i dziecko marnotrawne pokornie wracało do Maxa. Róż, tu nieśmiertelny Bourjois, w małym okrągłym pudełeczku, z kompletnie nieprzydatnym lusterkiem, pędzelkiem do malowania nie wiadomo czego i tendencją do gubienia wieczka. Jednak pięknie pachnący, w stu kolorach. I w ogóle najwspanialszy. Podkłady. Tu porażka na całej linii. Przez półkę w łazience przewinęły się całe zastępy, ale żaden nie spełnia żadnej obietnicy producenta. Nie ważne czy to YSL, Shiseido, Kanebo, Chanel, czy Maybelline, Under20 albo Synergen z Rossmana. Jeszcze mi tylko Double Wear EL zostało do przetestowania, ale wynik i tak z góry przesądzony Najgorsze przeżycia mam związane z podkładem Colour Adapt Shimmering coś tam Maxa Factora. Miałam subtelnie lśnić, a wyglądałam jak by mi ktoś poprzyklejał błyszczące piegi Pana Kleksa. Ale od czego jest Face Powder & Brush Clinique! Fantastyczny. Do pomadek nie pałam zapałem, co najwyżej błyszczyk, taki Juicy Tubes Lancome, to jest coś. I z Body Shopu też jest fajny. Cienie? Kupowane spontanicznie i najczęściej bez sensu. Bo kolor ładny. Ale standard to Ingloty - beż, kawa z mlekiem, czekoladowy brąz, brzoskwinia, albo Clinique Colour Surge w odcieniu Teddy Bear, na dzień do biura. Wieczorem się szaleje z miedzią, śliwką, złotem... Za jakieś 10 lat pomyślę nad szerzej zakrojoną ofensywą. Póki co, starcza tusz, róż i puder (i odpowiednie oświetlenie) I Rumeur2Rose Lanvina. __________________ "Bynajmniej" nie znaczy "przynajmniej" Bazarek na rzecz Azylu dla świń "Chrumkowo" https://www.facebook.com/groups/1464...MsJo4nB-2qYv0w Edytowane przez Vilqa Czas edycji: 2012-03-22 o 15:00

2012-03-22, 17:52	#2
patrycja166 Raczkowanie Zarejestrowany: 2011-12 Wiadomości: 52	Dot.: Kiedys to starczyło... używałam tych samych kosmetyków . zgadzam się z Tobą w 100% . Pozdrawiam i zapraszam do mnie

Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)