czuje sie gorsza...............

[katka.c]

Ja juz sama nie wiem co mam myśleć o sobie
ta cała obecna sytuacja na świecie mnie przytacza
Czuje sie gorszym i złym człowiekiem.
Jutro w krakowie jest biały marsz-idzie 1000ludzi
a ja nie czuje takiej potrzeby, dla mnie jest to manifestacja!Podziwiam ich , ale nie rozumiem, jest mi to obce
Tłumy w Kościele mnie tylko drażnią, wolę wejść do pustego i w samotnosci przemyśleć , wyciągnąć wnioski
Moja przyjaciółka mówi,że nie wypada nie iść, ale dlaczego mam robić coś wbrew sobie??
Czy ja jestem złym, pozbawionym uczuć człowiekiem??

[Kiya]

nie jesteś gorsza,każdy inaczej przeżywa ostatnie wydarzenia,jedni pragną zostać w samotności z swoimi rozmyśleniami jedni czują potrzebe jedności z drugim człowiekiem.Każdy jest inny co nie znaczy że gorszy.Ważne jest to co Ty osobiście odczuwasz.

[kasiulka]

katko każdy przeżywa smutek na swoj sposób - jedni czują potrzebę bycia w takich chwilach z innymi ludzmi, w tłumie, inni wola sie smucic, pomyslec, pomodlic w samotnosci, w ciszy. Nie ma w tym nic dziwnego ani złego - nie rob nic wbrew sobie, bo tak naprawde wazne jest to co czujemy w srodku, a nie zewnetrzne gesty czy manifestacje.... Ja tez podziwiam ludzi którzy jadą teraz do Rzymu czy stoją w kilometrowych kolejkach do Bazyliki Sw. Piotra, sama pewnie bym sie na to nie zdobyła, ale nie czuje sie z tego powodu gorsza. Niech kazdy pozegna sie z Ojcem Swietym, na swoj wlasny, niewymuszony sposob.

[Gonia1]

Nie, nie jesteś złym człowiekiem. Po prostu postępujesz zgodnie ze swoim sumieniem. To, że nie masz ochoty iść na Biały Marsz, nie znaczy, że nie masz uczuć!
Dzisiaj w kościele w moim mieście było kilkugodzinne spotkanie modlitewne za Papieża... Nie poszłam na nie, bo nie odczuwałam takiej potrzeby... A poza tym nie chodzę do kościoła, chyba raczej nie wierzę w Boga, więc jak tu się modlić bez wewnętrznego przekonania? Swój żal przeżywam "po swojemu", wpisałam się do księgi kondolencyjnej w Internecie, nie puszczam głośno muzyki (prawie w ogóle nic nie słucham), jutro być może zapalę świeczkę na ulicy Jana Pawła II, ale modlić się, będąc ateistką, nie potrafię.
Dziś czuję się już trochę lepiej niż np. w niedzielę, kiedy czułam się tak, jakbym dostała obuchem po głowie... Może to zasługa pracy i powrotu do obowiązków po weekendzie...
Jest mi przykro, że Karol Wojtyła zmarł, ale nie mam zamiaru robić nic wbrew sobie. I powiem więcej: udawana modlitwa (bo nie jestem religijna) byłaby dla mnie oznaką braku szacunku i dla religii, i dla Ojca Świętego...On pewnie też by nie chciał, żebym robiła coś na pokaz... Czuję, że swoje już wypłakałam w piątek i sobotę... Choć to okaże się dopiero podczas oglądania pogrzebu Papieża...

[Camilla]

Nie jesteś gorsza, czy też złym człowiekiem!
Ja mimo, iż jestem praktykującą katoliczką, również wolę w samotności przeżywać śmierć Jana Pawła II . Nie chodziłam do kościoła modlić się za dusze papieża, oprócz niedzieli, wolałam to zrobić w domu w samotności. Tylko w poniedziałek poszłam na plac mickiewicza, gdzie o godz. 15:00 studenci wszystkich poznańskich uczelni 10 minutową ciszą oddali hołd Papieżowi.
Tak jak Gonia, nie słucham muzyki (w ogóle) chyba, że na chwile moja mama włączy radio, zaczęłam też unikać telewizji, przez weekend sporo się już naoglądałam filmów dokumentalnych nt. Papieża, i morze łez wylałam, wróciłam do swoich codziennych obowiązków, co nie znaczy że zapomniałam.Nadal myślę o najwspanialszym papieżu w dziejach Kościoła, mam wiele przemyśleń nt. życia, w ogóle przez ten czas bardzo się wyciszyłam. Mam nadzieje , że Ojcu Świętemu jest teraz lepiej, i z nieba bedzie czuwał nad naszą Polską..
Pozdrawiam
Kamila

[czekoladka]

katka napisał(a):
> Ja juz sama nie wiem co mam myśleć o sobie
> ta cała obecna sytuacja na świecie mnie przytacza
> Czuje sie gorszym i złym człowiekiem.
> Jutro w krakowie jest biały marsz-idzie 1000ludzi
> a ja nie czuje takiej potrzeby, dla mnie jest to manifestacja!Podziwiam ich , ale nie rozumiem, jest mi to obce
> Tłumy w Kościele mnie tylko drażnią, wolę wejść do pustego i w samotnosci przemyśleć , wyciągnąć wnioski
> Moja przyjaciółka mówi,że nie wypada nie iść, ale dlaczego mam robić coś wbrew sobie??
> Czy ja jestem złym, pozbawionym uczuć człowiekiem??

Katka, nie martw się, ja mam to samo... Biały Marsz jest dzisiaj o 19.00, a ja nie ide... Idę za to dzis na Mszę Św. na 11.00 - ale caly czas myślę tylko o tym, czy bedzie tam dużo ludzi - a ja chcę, zeby bylo malutko ludków... Jutro np. jest Msza na Rynku w miom mieście o 19.30 - ja wole iść dzis do Kościola, niż na ten spęd na Rynku (sorry, jeśli kogoś uraziłam). Ja po prostu nie lubię takich tłumów, dla mnie to jest troszkę takie zbyt pokazowe, ale to moje odczucia i nie mam nic przeciwko tym, ktorzy to lubią. W ogole nie lubię tłumów-drażnią mnie duże dyskoteki, drażnią mnie wszelkiego rodzaju sztuczne spędy. A śmierć Papieża przezywam baaardzo, szczerze mowiąc, jeszcze to do mnie nie dotarło. I tak samo myślę, jak Ty - chcialabym posiedzieć sama w pustym Kosciele i przemyśleć wiele rzeczy, pomodlić się za Papieża, niż iść na Mszę, gdzie są tłumy ludzi i modlić się z nimi. I też czasem czuję się jakaś dziwna (-:

[czekoladka]

Aha, i jeszcze coś powiem. Przez kilka dni właśnie też się tak zastanawialam - dlaczego wszysscy idą do Kościoła, idą na Bialy Marsz, a ja takiej potrzeby nie odczuwam... Byłam w niedziele w szkole (studia) i wszyscy mówili, że mają potrzebę pójścia do Kosciola...A ja siedzialam cicho, bo takiej potrzeby nie odczuwałam...i zaczełam się zastanawiać, czy ze mną wszystko jest w porządku...I już zaczęłam myśleć, że jednak nie jest ze mną dobrze. Bo skoro wszyscy chcą iść,a ja nie-to ja jestem nienormalna )-: Jednak doszło do mnie, ze ja taką potrzebę mam, chcę iść, tylko, że różnica polega na tym, ze ja chcę iść SAMA a nie ze wszystkimi...Pamiętam, kiedy w grudniu umarla mama mojej najlepszej koleżanki - i oczywiście dla mnie pojawił się problem - pogrzeb... Ja naprawde nie chcialam tam iść!!! Wiedzialam, że nie będę umiala powstrzymać się od łez... Ale znalazlam sposob - płakalam w domu przed pogrzebem, żeby w Kościele inni nie widzieli, jak płaczę... Ledwo wytrzymalam na tym pogrzebie, ale udało się.Strrrasznie przeżyłam jej śmierć, otarłam się o depresję. I tak samo jest ze śmiercią Papieża - nie chcę przezywać smutku z innymi. Nie chcę o tym rozmawiać z innymi, ale przezywam to SAMA. Na Internecie jest Księga Kondolencyjna - nie wpisalam się do niej... I ktoś móglby pomyśleć, że mnie to nie rusza wcale, ale to nieprawda. Na Gadu Gadu wszyscy moi znajomi mają zapalone świeczki[*], a ja nie...

[katka.c]

Wiesz ja właśnie mam podobnie
teraz jestem w opozycji do Kościoła, moze nie samej wiary, ale tego co dzieje się w środowisku Księży
rozumiem,że ludzie potrzebują jednoczenia się, bo daje to im siłę, ale nie mnie, nie umiem sie modlić wyuczonymi słowami-wolę rozmowę zadawanie pytań, nawet bardziej sobie ....
Nie podoba mi sie tylko,że to iż wolę przeżywać coś sama we wnętrzu własnej duszy inni podają ocenie,przeciez to intymna i osobista sprawa i kazdy ma prawo by czuć inaczej]
Denerwuje mnie taki nagły pęd, wkupywanie Jego książek, które wcześniej leżały niezauważone i słowa bardzo młodych ludzi że Papież nauczył ich życia!!W jaki sposób, jeśli na codzień nikt sie nie zastanawiał nad tym co głosił!!Jest to dla mnie sztuczne
Szanuję Go jako człowieka, i to co zrobił dla świata-za odwage złamania wcześniej utartych reguł i chęć życia w całym tego słowa znaczeniu-bycia z ludzmi
Jednak co ja poradzę ,ze Jego słowa nie zawsze do mnie trafiały, zdecydowanie badziej przemawiają do mnie przemyślenia Księdza Malińskiego

[MagJa]

I ja dołączę do Waszego grona. Również nie odczuwam potrzeby uczesnictwa w marszach, nie "zapalam" świeczek na gg, nie rozsyłam maili, smsów ani wiadomości na gg związanych z Papieżem (z wyjątkiem informacji o mszach, marszach itp.), nie wypowiadam się w wątkach o Jego osobie (z wyjątkiem tego). Jedyne, co zrobiłam, to wpisałam się na listę kondolencyjną i byłam pod Kurią razem z moim mężczyzną, żeby zapalić świeczkę. Nie modlę się, nie płaczę, ale wcale to nie znaczy, że śmierć Jana Pawła II jest mi obojętna. Po prostu nie jestem praktykującą katoliczką, nie podoba mi się to, co głosi Kościół i co sobą reprezentuje i nie mam zamiaru robić nic na pokaz. Moja wiara jest moją wiarą (bo nie powiedziałam, że nie wierzę w Boga) i przeżywam wszystko na swój sposób.
Ale mimo wszystko akurat jutro zamierzam uczestniczyć w mszy na Błoniach, bo akurat tą potrzebę odczuwam.
I wcale nie czuję się gorsza, choć inna na pewno.
Pozdrawiam
MagJa

[cosma]

Dziewczyny po co wy tworzycie takie wątki? Przecież nikt nie dzieli ludzi na gorszych i lepszych tylko na podstawie sposobu przeżywania odejśia Jana Pawła Drugiego.
Przecież każdego dotknęła śmierć Papieża,ale każdy przeżywa ją inaczej-jeden wywiesza flagę,inny pali świeczki,jeszcze inny idzie na marsze,na msze lub jedzie do Watykanu.
Każdy nosi tą żałobe inaczej.Ważniejsze od zewnętrznego ukazywania emocji jest to co bedzie dalej,czy wyciągniemy z tego jakieś pozytywne wnioski dla siebie czy nie.

[pikusia]

Ja równiez przeżywam swój smutek po cichu, noszę swój żal w sercu, choć jest on tak ogromny, że nie mieści sie tam i nie umiem opanować łez, jeszcze dziś.
Również nie jestem w wielkiej komitywie z kościołem, jako instytucją. Nie wrzucam jednak wszystkich księży do jednego worka zakłamania i rozpusty.
Ciągle poszukuję Boga i często sobie z Nim rozmawiam, po swojemu, nie umiem się szczerze modlić, więc nie będę oszukiwała nikogo, ani siebie, ani Boga.
Nie będę opisywała,co zrobiłam w tych dniach, bo to naprawdę nieistotne.
Nie zastanawiam się, czy jestem gorsza, czy lepsza w przeżywaniu tych smutnych dni, bo moje myśli są zaprzątnięte myślami o fenomenie dobra, jakie Papież rozniecił na całym świecie, o fenomenie jego Osobowości.
Niech kazdy czyni, co mu serce nakazuje.
Jeśli jednak nie podoba się niektórym, że są oceniane za za cichy i skromny żal, to niech nie mówią, że denerwuje ich "sztuczny spęd na pokaz", sztuczne zainteresowanie twórczością Papieża, bo to jest też ocenianie- ludzkich sumień.
Ludzie, w większości, odczuwaja potrzebę jednoczenia się we wspólnocie, zwłaszcza w takich momentach, i czas, byście wreszcie zrozumiały , ze nie wszyscy czuja waszymi uczuciami i myślą waszymi myslami.

[basia]

Slonko Kochane,a z kad w glowce takie przemyslenia?! Nie ma pojecia,nie wypada nie isc..Powiem Ci ,ze ja tez w niedziele bylam w kosciele chwile,pomodlilam sie i wyszlam.Mnie tez w takiej chwili ludzie nie sa potrzebni.Tak mam ,Ty pewnie podobnie.Nie czuje sie gorszym czlowiekiem i zabraniam Ci tak myslec.Zapal sobie w samotnosci swieczke,pomodl sie jak chcesz i nie zmuszaj sie do czegos,bo wypada.Pol miasta ma przypiete wstazeczki,a ja nie.Chce pamietac Papieza zupelnie innego.Kiedy mysle Jan pawel II ,widze jego usmiechnieta,okraglutka buzke,ktora zaslania kartka paieru,kiedy w Wadowicach mowil,ze po maturze chodzil na kremowki.Nie rob niczego na sile i uwierz mi,Papierz nie ma Ci tego za zle..Tam na gorze,patrzy na Ciebie i mysli,moja mala biedna Klatka...

Ps.Tam w srodku Ciebie,sama wiesz jak pozegnac sie z Papiezem tu na Ziemi.Buziaki.Uszy i nosek do gory!!!!

[Jadja]

Nie jestem zagorzałą katoliczką, do kościoła nie chodzę, ale śmierć Papieża przeżywam na swój własny sposób, tak jak czuję. Nie rozsyłam dalej łańcuszków, nie stoję pod pomnikiem, nie poszłam na marsz, itd. Zapalę świeczkę w domu i mam chwilę zadumy. W samotności. Nie oglądam teraz TV, jak pokazują zdjęcia z Bazyliki, bo chcę zapamiętać Papieża jako tego uśmiechniętego, radosnego, jak śmiał się szczerze przy pokazie magików, jak pokazywał misia, którego dostał od dziewczynki. I zawsze taki dla mnie pozostanie. Bardzo szanowałam Papieża, za to, że był tak mądrym i dobrym człowiekiem.
I też denerwuje mnie postępowanie niektórych ludzi, którzy na czarno paradują przez tydzień, w oknach mają obrazy, flagi z kirami na balkonie, a żałoba minie i zleje żonę, zwyklina dzieci, itd.
Myślę, że Ojciec Święty wolałby abyśmy po swojemu przezywali i zamiast sztucznej żałoby abyśmy zachowali w sercu Jego słowa i żyli wg tego, co nauczał, czyli abyśmy byli dobrymi ludźmi. I chyba to jest w tej chwili ważne.
Nie chodzę do kościoła, ale nie uważam, abym była przez to złym człowiekiem, staram się nie krzywdzić i żyć dobrze. I wierzę Katko, że Ty jesteś dobrym i wrażliwym człowiekiem.

[pikusia]

"..staram się nie krzywdzić ludzi..."
Już krzywdzisz, swoimi nieprzemyślanymi osądami.
denerwuje mnie... denerwuje mnie...
Czy ja jestem gorsza? Bo mnie nic nie denerwuje, jestem bardzo spokojna.
Ale łączę się ze zdenerwowanymi, w Waszym cierpieniu.

[Jadja]

joanka napisał(a):
> "..staram się nie krzywdzić ludzi..."
> Już krzywdzisz, swoimi nieprzemyślanymi osądami.
> denerwuje mnie... denerwuje mnie...
> Czy ja jestem gorsza? Bo mnie nic nie denerwuje, jestem bardzo spokojna.
> Ale łączę się ze zdenerwowanymi, w Waszym cierpieniu.


A to niby dlaczego nieprzemyślanymi ??

[Gonia1]

Dziewczyny, nie kłóćcie się... Nie teraz...

[pikusia]

Dobro -to wrażliwość, wrażliwość- to umiejętność współodczuwania z innymi.
Niekoniecznie musimy rozumieć, co dzieje się w drugim sercu, ale przynajmniej próbujemy się starać. Jeśli nie jesteśmy w stanie być z nimi myslami i nie chcemy czynami, to nie przeszkadzamy i nie oceniamy. Pomilczmy.
Dobro nakazuje nam dostrzegać w innych to, co w nich najlepsze, a nie doszukiwać się we wszystkim złych intencji, zakładając że pójdą za tym złe czyny.
Jeśli to zrozumiesz, będzie ci o wiele łatwiej żyć. Nawet, jeśli twoja wiara w dobro zostanie nieraz podkopana.

[Jadja]

Droga Joanko, swoja wypowiedź napisałam na podstawie moich obserwacji, szczególnie z mojego otoczenia (osiedle, znajomi), moja rodzina nawet była kiedyś w "cudowny" sposób potraktowana własnie przez takich "katolików". Dlatego napisałam, (...)I też denerwuje mnie postępowanie niektórych ludzi(...). Nie chce się kłócić, dlatego jeśli poczułaś się urażona - przepraszam. Wyraziłam jedynie swoje zdanie tak, jak to zrobiły inne Wizażanki, swoje myśli i to, co czuje w danej chwili.

[mo0oniczka]

To nie prawda ze ejstes gorsza nie powinnas tak myslec nie kazdy tak samo przezywa tak samo rozne sytuacje Ja tez nie mam takiej potrzeby isc do kosciola kiedy ida wszyscy, nie chcerobic tego co wszytscy owszem bylam w kosciele bo chcialam , mialam wolna niedziele nie jechalam do szkoly ani nie szlam do pracy BYlo mi to potrzebne, denerwuja mi dziwne opisy an gg typu, kochamy cie, jestesmy z toba, ci ludzie nigdy nic o nim nei mowili a teraz nagle wilcy wirzeacy sa i kochajacy papieza, ja co noc sie modle za Niego i kocham go calym sercem ale nie glosze tego wszytskim, nie pisze jak mi to zle, bo zal jest w sercach a nie jka napisalam moj chlopak w opisach na gg Wiec moze ja tez jestem inna jesli tak mysle ale dla mnei wazne jest to jaka teraz bed, a chce byc lepsza dla Paipeza dla Boga aby ta jego cala misja zjednoczenia swiata dalej trwala, aby kazdy chocaiz troszke zmienil sie na lepsze to Piez i Bog beda nam wdzieczni. Pamietam jka bylam na Bialej sluzbie i Paipiez byl na wyciagniecie reki Niesamowite przezycie do dzisiaj to pamietam, i nigdy go nei zapomne bede sie modlila, bede szla sama a nie za tlumem jak robia to niektorzy.... Ciesze sie ze wsyztscy sie jednocza bo to jest piekne jednak czlowiek czasem potrzebuje wyciszenia .... chyba troszke zamotalam

[czekoladka]

katka napisał(a):
> Wiesz ja właśnie mam podobnie
> teraz jestem w opozycji do Kościoła, moze nie samej wiary, ale tego co dzieje się w środowisku Księży
> rozumiem,że ludzie potrzebują jednoczenia się, bo daje to im siłę, ale nie mnie, nie umiem sie modlić wyuczonymi słowami-wolę rozmowę zadawanie pytań, nawet bardziej sobie ....
> Nie podoba mi sie tylko,że to iż wolę przeżywać coś sama we wnętrzu własnej duszy inni podają ocenie,przeciez to intymna i osobista sprawa i kazdy ma prawo by czuć inaczej]
> Denerwuje mnie taki nagły pęd, wkupywanie Jego książek, które wcześniej leżały niezauważone i słowa bardzo młodych ludzi że Papież nauczył ich życia!!W jaki sposób, jeśli na codzień nikt sie nie zastanawiał nad tym co głosił!!Jest to dla mnie sztuczne
> Szanuję Go jako człowieka, i to co zrobił dla świata-za odwage złamania wcześniej utartych reguł i chęć życia w całym tego słowa znaczeniu-bycia z ludzmi
> Jednak co ja poradzę ,ze Jego słowa nie zawsze do mnie trafiały, zdecydowanie badziej przemawiają do mnie przemyślenia Księdza Malińskiego

Tak!!! Wlasnie, też mnie denerwuje ten sztuczny pęd, ktory przeminie i znowu wszystko bedzie po staremu - to jest najgorsze... Bylam dzis w Kosciele na 11.00 i ksiądz powiedzial coś b. fajnego. Właśnie o tym, ze teraz wszyscy są tacy skupieni, zasłuchani, zamyśleni, starają się być lepsi, ale nie wiadomo, ile to potrwa... Może być tak, że po pogrzebie Papieża wszyscy wrocą do swoich starych przyzwyczajeń i zapomną o tym, co dobre...Też sie tego obawiam... Aha, i powiedzial jeszcze, ze Papież nie chcialby tych marszow i tych Mszy itp. itd. On po prostu chcialby, abyśmy zbudowali mu pomnik ze swoich dusz... I to jest wedlug mnie sedno sprawy.

Przeżywanie, uczucia, wiara - to intymna sprawa-ja tak to traktuję i nikt nie musi mnie oceniać, a tak bywa czasem w Kosciele, w ktorym są tłumy ludzi. Już najbardziej mnie wnerwia to, że ludzie patrzą, kto śpiewa, a kto nie śpiewa...Ja najczesciej nie śpiewam. I wtedy też czuję się kosmitką.

Wiesz co, kiedyś bylam na Mszy Św. i zdziwila mnie jedna kobieta... Całą Msze modlila się, wydawala sie być wierząca, oddana, itp. A ja siedzialam obok niej. Kiedy nadszedl moment pojscia do Komunii, chcialam wyjść z ławki (cóż, to, ze chce wyjsć nie musialo oznaczac, ze chce isc do Komunii, przeciez moglo zrobic mi sie słabo...)i wstalam i mowię "przepraszam"-zeby mnie przepuścila. A ona siedzi i nic. Powtorzylam wiec, czy moglaby mnie przepuścić.A ona na to: "Nie wyjdziesz teraz. Wyjdziesz potem. Ja cie nie wypuszcze teraz" ZAMUROWALO MNIE doslownie... Stanelam jak wryta!!!! pozostawie to bez komentarza...

Mnie też troszke denerwuje to, ze wole przeżywać wszystko sama. Chcialabym być bardziej otwarta, ale nie potrafię. Duszę wszystko w sobie i to nie wychodzi mi na dobre - dla mojej psychiki.

Przyznam sie, że dla mnie Papież byl po prostu kochanym, dobrym, przyjaznym dla wszystkich człowiekiem, ktory nigdy nikogo by nie skrzywdził. Ciepło biło od niego nawet ze zdjęcia,z telewizji, wspanialy człowiek, naprawdę. I dlatego lubilam sluchać, jak mówi, wedlug mnie był niezwykły. Ale też nie zawsze zastanawialam się nad sensem Jego słów, nie rozpamiętywalam ich. Po prostu dla mnie był cudownym człowiekiem ze względu na swoją dobroć, ciepło, zyczliwość, pokorę.

Też nie lubię wyuczonych formułek modlitw, kojarzy mi sie to z wyklepaniem wierszyka na pamięć bez przemyślenia...No, ale to tylko moje skojarzenia.

[czekoladka]

joanka napisał(a):
> > > Jeśli jednak nie podoba się niektórym, że są oceniane za za cichy i skromny żal, to niech nie mówią, że denerwuje ich "sztuczny spęd na pokaz", sztuczne zainteresowanie twórczością Papieża, bo to jest też ocenianie- ludzkich sumień.
> Ludzie, w większości, odczuwaja potrzebę jednoczenia się we wspólnocie, zwłaszcza w takich momentach, i czas, byście wreszcie zrozumiały , ze nie wszyscy czuja waszymi uczuciami i myślą waszymi myslami.

Joanko, to ja pisalam o tym sztucznym spędzie, ale dodalam rownież, że są to TYLKO MOJE odczucia, że tylko ja tak czuję i tak to odbieram i nie oceniałam innych...Napisalam o swoich odczuciach względem Marszów, Mszy itp. a nie o ludziach, ktorzy odczuwają inaczej niż ja. zresztą napisalam, ze przepraszam, jeśli kgoś urażę tym stwierdzeniem "sztuczny spęd". A my właśnie wiemy, ze czujemy inaczej i widzimy to i wcale nie chcemy, aby inni też tak czuli. Probujemy tylko podtrzymać się na duchu, że jesteśmy jednak normalne, że przecież można czuc inaczej.

[pikusia]

Jadju , niczym mnie nie uraziłas, więc nie masz za co przepraszać ale ten sąsiad jak by się dowiedział

Czekoladko , Wy tu próbujecie podtrzymywać się na duchu, tam w tłumie też.
I niech tak zostanie.

[Charlotte]

katka napisał(a):
> Ja juz sama nie wiem co mam myśleć o sobie
> ta cała obecna sytuacja na świecie mnie przytacza
> Czuje sie gorszym i złym człowiekiem.
> Jutro w krakowie jest biały marsz-idzie 1000ludzi
> a ja nie czuje takiej potrzeby, dla mnie jest to manifestacja!Podziwiam ich , ale nie rozumiem, jest mi to obce
> Tłumy w Kościele mnie tylko drażnią, wolę wejść do pustego i w samotnosci przemyśleć , wyciągnąć wnioski
> Moja przyjaciółka mówi,że nie wypada nie iść, ale dlaczego mam robić coś wbrew sobie??
> Czy ja jestem złym, pozbawionym uczuć człowiekiem??

Katka, ja mam podobnie. Jakoś wszystko trzymam w sobie, nie lubię się obnosić z moim żalem, czy smutkiem. Dopiero przed chwilą sie trochę wyżaliłam na Wizażu, tylko Wam. Nikt nie wie, że na swój sposób przeżywam śmierć Papieża. Nie noszę czarnej kokardki, nie wywiesiłam flagi, nie stoję z tłumami na Al. Jana Pawła. Również wolę pusty kościół, kiedy jest w nim cisza, tajemniczość - wtedy dopiero mam wrażenie, że jest to świątynia Boga..
Pogrzeb będę oglądać w TV - albo i nie będę, bo to mnie strasznie przygnębi. Nie wiem, jeszcze zobaczę.
Na pewno nie jesteś gorsza, nie czując potrzeby łączenia się w bólu z innymi ludźmi - niektórzy wolą cierpieć w samotności, a wręcz nie pokazywać swojego bólu innym ludziom. Ja to nawet nie lubię, gdy rodzice widzą, że płaczę. Jedyną osobą która zna moje uczucia w 100% jest mój Ukochany. Przed mamą często się kryję, tylko dziś przy Niej pękłam (i nawet się z tego cieszę, łatwiej mi jak mnie poprzytulała i popocieszała)..

[katka.c]

Dziękuje Wam z te Wszystkie słowa!!!!
Już mi lepiej (;
Wiecie wczoraj wieczorkiem, o zmierzchu wybrałam się na rynek krakowski-było tak ciepło, cicho, ludzie pełni zadumy...
Szłam sobie uliczkami i patrzyłam na świat...
poczułam chęć porozmawiania z Bogiem, ale nei tak jak większość w Kościele- poszłam do parku usiadłam na ławce i to był czas tylko dla mnie i moich przemyśleń, poczułam sie nagle tak lekko i dobrze-spokojnie i wydaje mi sie ,ze o to chodzi....

[Gonia1]

Dostałam na GG coś takiego:

"Zamiast pustych gestów, zmiast gaszenia świateł, obwieszania się wstążeczkami rozjerzyjcie się lepiej czy wokół was nie ma ludzi chorych, biednych, potrzebujących i pomóżcie im. To bardziej ucieszy duszę JP II niż bezsensowne gaszenie świateł. No ale gaszenie światła nic nie kosztuje i nie wymaga żadnego wysiłku."

[Xilena]

Hej wiesz nie wydaje mi sie ze jesteś gorsza tylko w inny sposób przezywasz ta sytuacje. Dla jednych modlenie sie w tłumie przynosi wyciszenie dla innych chwila samotnosci jest czyms czego potrzebują. każdy Przezywa inaczej cierpienie ... i nic w tym złego ....
katka napisał(a):
> Ja juz sama nie wiem co mam myśleć o sobie
> ta cała obecna sytuacja na świecie mnie przytacza
> Czuje sie gorszym i złym człowiekiem.
> Jutro w krakowie jest biały marsz-idzie 1000ludzi
> a ja nie czuje takiej potrzeby, dla mnie jest to manifestacja!Podziwiam ich , ale nie rozumiem, jest mi to obce
> Tłumy w Kościele mnie tylko drażnią, wolę wejść do pustego i w samotnosci przemyśleć , wyciągnąć wnioski
> Moja przyjaciółka mówi,że nie wypada nie iść, ale dlaczego mam robić coś wbrew sobie??
> Czy ja jestem złym, pozbawionym uczuć człowiekiem??

[Idril]

hmmm...
wydaje mi sie, że kazdy przezywa cos na swoj sposób...
nie czuj sie gorsza!!!
ja nie chodze na żadne marsze itp.
raz bylam w kosciele i tyle.
no i co to znaczy, że nie wypada nie isc??
wypada...
ida Ci ludzie którzy tego potrzebują.
no i to koniec mojej inteligentnej wypowiedzi

[BeataWi]

Ja napisze tylko jedno:
Najpiękniejsza modlitwa rozbrzmiewa w ciszy..

[doniczka]

Ilu ludzi tyle zdań, każde wydarzenie prowokuje różne opinie, i tak jest od wieków. Uważam, że najważniejsze to nie robić nic wbrew sobie, nie podążać bezmyślnie za tłumem ani też na siłę nie starać się być outsiderem. Zapewne wielu ludzi spośród tych licznie zgromadzonych na placach, w kościołach, było tam bo poczuli presję. Ale przeciez tak jest zawsze i wszędzie, niezależnie od okoliczności. Taka jest specyfika naszych dziejów. Gdyby wszyscy byli idealni skąd wiedzielibyśmy do jakiego ideału i wzoraca dążyć? Nie potrzebny byłby wtedy ani kościół ani Bóg a człowiek nie zrobiłby ani kroku w swym rozwoju.

W mojej pamięci na zawsze pozostanie cisza, skupienie i niesamowita energia w tych smutnych dniach na Błoniach krakowskich, pod oknem na Franciszkańskiej 3. Nie zapomnę autentycznych łez i wzruszenia na twarzach ludzi. Tak ciężko w obecnych czasach jest zatrzymać się i pomyśleć przez dłuższą chwilę. Tak trudno by anonimowi i zamknięci w sobie przechodnie stworzyli tłumy rozumiejące swoje emocje, jednoczyli się we wspólnych inicjatywach. Takie rzeczy na taką skalę nie dzieją się nigdy z chęci pokazania sie i presji innych. Nawet jeśli wszystko zniknie za parę dni, zawsze będę pamiętać to poczucie wspólnoty z tłumem, serdeczność ludzi w tych dniach. Przecież jest to dowodem iż potrafimy sie jednoczyć i być dla siebie życzliwi. Przecież to bardzo wiele.

Wierzę ponadto, że euforia i radość jaką wszyscy przeżywali podczas pielgrzymek Ojca Świętego zamieni się teraz w chęć zrozumienia tego co chciał nam przekazać. Myślę, że jeśli nawet w przypływie mody zaczniemy czytać jego słowa to i tak wielkie osiągnięcie.

Nie zgadzam się, że gaszenie świateł i inne symboliczne gesty są puste. Wytwarzają one poczucie wspólnoty: wspólnych celów, myśli. Jeśli chociaż przez chwilę przez ostatnie wydarzenia chcieliśmy być lepsi, przeciwnicy podali sobie ręce a naród poczuł wspólnotę to stały się rzeczy naprawdę wielkie, bo niezwykle rzadkie.

Pozdrawim serdecznie wszystkie wizażanki i uważam, że żadna z nas niezaleznie od poglądów nie ma powodów by czuć się gorsza

[Edii]

katka napisał(a):
> Ja juz sama nie wiem co mam myśleć o sobie
> ta cała obecna sytuacja na świecie mnie przytacza
> Czuje sie gorszym i złym człowiekiem.
> Jutro w krakowie jest biały marsz-idzie 1000ludzi
> a ja nie czuje takiej potrzeby, dla mnie jest to manifestacja!Podziwiam ich , ale nie rozumiem, jest mi to obce
> Tłumy w Kościele mnie tylko drażnią, wolę wejść do pustego i w samotnosci przemyśleć , wyciągnąć wnioski
> Moja przyjaciółka mówi,że nie wypada nie iść, ale dlaczego mam robić coś wbrew sobie??
> Czy ja jestem złym, pozbawionym uczuć człowiekiem??


najważniejsze jest to co masz w sercu