Czy Faceci Kupują Wam Prezenty?

[lalaith]

Jeśli tak to jakie? Często? Czy pozwalacie się nimi obdarzać bez zażenowania?

Mój problem jest zgoła inny. Otóz ostatnio miałam bardzo duże problemy finansowe, a to z powodu problemów ze zdrowiem, wszystkie swoje oszczędności musiałam wydawać na leczenie i nie miałam kompletnie kasy na nic, żadne ciuchy, kosmetyki, jedzenie.. Może się wydawać że takie rzeczy są do życia niezbędne, zwłaszcza gdy się patrzy z żalem jak koleżanki biegają po sklepach, ale cóż, priorytety są jednak inne i czasem trzeba z tego wszystkiego zrezygnować. Ostatnio wreszcie po kilku miesiącach mogłam sobie kupić bluzeczkę za 20zł i cieszyłam się nią jak dziecko Oczywiście pierwszą rzeczą jaka mi przyszła do głowy przyszło to żeby iść do pracy. Chociaż studiuje dziennie i w tym roku mam obronę licencjacką zatrudniłam się w restauracji, ale przez tą pracę mój stan zdrowia się jeszcze pogorszył i musiałam ją rzucić. Nie muszę chyba mówić że po takim incydencie byłam już tak potwornie tym wszystkim zmęczona że postanowiłam nie szukać kolejnej. Mieszkam z rodzicami więc jakoś da się żyć, ale oni nie dają mi już dawno (od kiedy skończyłam 18 lat) na nic pieniędzy, chyba że na urodziny, najważniejsze że mam gdzie mieszkać i co jeść.
Ale nie o tym. Kiedy poszłam do pracy i rozmawiałam z kilkoma osobami i w ogóle rozmawiając z koleżankami, kiedy powiedziałam im że mam chłopaka który zarabia ok 2500zł większość osób stwierdziła, że po co ja w takim razie poszłam do pracy skoro mamy tyle pieniędzy?
Ale czy faktycznie MAMY? Bo np mój chłopak nie daje mi kasy na żadne moje przyjemności, nie kupuje mi "babskich" prezentów w stylu ciuchy, kosmetyki, biżuteria, bielizna. O takie rzeczy muszę się troszczyć sama.
On mi czasem postawi piwo gdy jesteśmy w knajpie albo słodycze gdy u niego jestem (choć nie przepadam za słodyczami i nigdy nie przeznaczałabym na nie swoich oszczędności bo byłoby mi po prostu żal) i.. tyle. Raz mi kupił mp3 chyba na walentynki, ale o żadnych urodzinach, imieninach, rocznicach nie pamięta.
Myślałam że to jest normalne, że na tym między innymi polega równouprawnienie żeby nie oczekiwać od faceta zbyt wiele i nie być na jego utrzymaniu, choć np chłopak mojej siostry ciągle ją zarzuca prezentami i kupuje jej niemal wszystko, choć nie pracuje, a pieniądze dają mu rodzice.
Ale po tym co usłyszałam w pracy i od znajomych trochę się zdołowałam i chciałam się was dziewczyny spytać o co chodzi z tą kasą i jak naprawdę powinno być w związku? Bo nie powiem że byłoby mi przyjemnie gdyby chłopak kupił mi ładną bieliznę albo naszyjnik, który mi się spodobał tak bez żadnej okazji albo chociaż gdy się jakaś natrafi?
Czy Wasi partnerzy kupują Wam prezenty?
A ostatnio nie miałam nawet kasy żeby kupić sobie płyn do soczewek on mi nawet nie zaproponował że mógłby to zrobić. Czasem mi na coś takiego pożyczy pieniędzy.. Jak bym go poprosiła to owszem pewnie by się zgodził, ale wcale nie byłby z tego zadowolony, ale sam od siebie by mi czegoś takiego nie zaproponował. A ja nienawidzę prosić bo to dla mnie poniżające
I musiałam chodzić w okularach w których widzę beznadziejnie :/

[Sweet_21]

Trochę zdziwiło mnie użycie słowa 'mieć' w liczbie mnogiej.
'Macie' pieniądze.On ma pieniądze.O ile zrozumiałam, jesteś jego dziewczyną, nie żoną, a chociażby narzeczoną.Więc kwestia pieniędzy nie należy do podziału.I niestety to, że zarabia taką kwotę nie oznacza, że powinien Ci kupować prezenty.Co innego kwestia chęci z jego strony.
Natomiast nie rozumiem jednego.Z Twojego postu wynika, że raczej nie chodzi Ci o prezenty, że od niego ich nie dostajesz, albo jak dostajesz to rzadko.Ja zrozumiałam to w ten sposób:
Mam ciężką sytuację finansową, niemalże wiąże koniec z końcem, ale daję sobie radę rezygnując czasem z produktów, które są mi bardzo potrzebne nie mówiąc już o rzeczach, które sprawiałyby mi przyjemność.

Masz żal do niego, że nie widzi tego, jak Tobie jest ciężko i mógłby zaoferować Tobie chociaż jakąś delikatną pożyczkę, pomoc?

U mnie też nie było swego czasu kolorowo, a że mieszkamy razem i nie miałam pieniędzy na coś co było mi bardzo potrzebne, tz dał mi to jako prezent.Bardzo mnie wtedy zaskoczył.

Rozumiem, że jest Ci przykro.Ale bycie ze sobą nie oznacza, że macie od razu sprawiać sobie prezenty.Wiem, że to rozumiesz, ale jest Ci mimo wszystko przykro.Poza tym chyba każda kobieta lubi dostać czasem jakiś nawet najdrobniejszy prezent, bo nie chodzi tu o wielkość cyferki na paragonie tylko o sam fakt.

[Papryczkaa]

Wydaje mi się, że koleżanki z pracy trochę przesadziły. Nie zrozum mnie źle, ale odniosłam wrażenie, że szukają sobie bogatych facetów, żeby nie musieć pracować. A przecież w związku chodzi o coś innego.

Masz w swoim chłopaku oparcie emocjonalne? Wiesz, że możesz na nim polegać? Jeśli tak - poproś go czasem o pożyczkę..jeśli nie na nowe ciuszki to na płyn do soczewek zawsze jakaś kwota powinna się znaleźć! Rodzice nawet na to nie dadzą?
A jeśli koniecznie chcesz się ubrać w coś nowego..polecam lumpeksy
(mam niezłą kolekcję fajnych ciuszków, nawet płaszcz znalazłam za 25 zł )

[Fresa]

Napisane przez lalaith

Jeśli tak to jakie? Często? Czy pozwalacie się nimi obdarzać bez zażenowania?

Mój problem jest zgoła inny. Otóz ostatnio miałam bardzo duże problemy finansowe, a to z powodu problemów ze zdrowiem, wszystkie swoje oszczędności musiałam wydawać na leczenie i nie miałam kompletnie kasy na nic, żadne ciuchy, kosmetyki, jedzenie.. Może się wydawać że takie rzeczy są do życia niezbędne, zwłaszcza gdy się patrzy z żalem jak koleżanki biegają po sklepach, ale cóż, priorytety są jednak inne i czasem trzeba z tego wszystkiego zrezygnować. Ostatnio wreszcie po kilku miesiącach mogłam sobie kupić bluzeczkę za 20zł i cieszyłam się nią jak dziecko Oczywiście pierwszą rzeczą jaka mi przyszła do głowy przyszło to żeby iść do pracy. Chociaż studiuje dziennie i w tym roku mam obronę licencjacką zatrudniłam się w restauracji, ale przez tą pracę mój stan zdrowia się jeszcze pogorszył i musiałam ją rzucić. Nie muszę chyba mówić że po takim incydencie byłam już tak potwornie tym wszystkim zmęczona że postanowiłam nie szukać kolejnej. Mieszkam z rodzicami więc jakoś da się żyć, ale oni nie dają mi już dawno (od kiedy skończyłam 18 lat) na nic pieniędzy, chyba że na urodziny, najważniejsze że mam gdzie mieszkać i co jeść.
Ale nie o tym. Kiedy poszłam do pracy i rozmawiałam z kilkoma osobami i w ogóle rozmawiając z koleżankami, kiedy powiedziałam im że mam chłopaka który zarabia ok 2500zł większość osób stwierdziła, że po co ja w takim razie poszłam do pracy skoro mamy tyle pieniędzy?
Ale czy faktycznie MAMY? Bo np mój chłopak nie daje mi kasy na żadne moje przyjemności, nie kupuje mi "babskich" prezentów w stylu ciuchy, kosmetyki, biżuteria, bielizna. O takie rzeczy muszę się troszczyć sama.
On mi czasem postawi piwo gdy jesteśmy w knajpie albo słodycze gdy u niego jestem (choć nie przepadam za słodyczami i nigdy nie przeznaczałabym na nie swoich oszczędności bo byłoby mi po prostu żal) i.. tyle. Raz mi kupił mp3 chyba na walentynki, ale o żadnych urodzinach, imieninach, rocznicach nie pamięta.
Myślałam że to jest normalne, że na tym między innymi polega równouprawnienie żeby nie oczekiwać od faceta zbyt wiele i nie być na jego utrzymaniu, choć np chłopak mojej siostry ciągle ją zarzuca prezentami i kupuje jej niemal wszystko, choć nie pracuje, a pieniądze dają mu rodzice.
Ale po tym co usłyszałam w pracy i od znajomych trochę się zdołowałam i chciałam się was dziewczyny spytać o co chodzi z tą kasą i jak naprawdę powinno być w związku? Bo nie powiem że byłoby mi przyjemnie gdyby chłopak kupił mi ładną bieliznę albo naszyjnik, który mi się spodobał tak bez żadnej okazji albo chociaż gdy się jakaś natrafi?
Czy Wasi partnerzy kupują Wam prezenty?
A ostatnio nie miałam nawet kasy żeby kupić sobie płyn do soczewek on mi nawet nie zaproponował że mógłby to zrobić. Czasem mi na coś takiego pożyczy pieniędzy.. Jak bym go poprosiła to owszem pewnie by się zgodził, ale wcale nie byłby z tego zadowolony, ale sam od siebie by mi czegoś takiego nie zaproponował. A ja nienawidzę prosić bo to dla mnie poniżające
I musiałam chodzić w okularach w których widzę beznadziejnie :/

Zgadzam się z tym,co napisała Sweet_21.

Nie rozumiem Twoich oczekiwań względem chłopaka.
Przecież on nie ma obowiązku Ciebie utrzymywać-póki co,ten obowiązek spoczywa nadal na Twoich rodzicach-wkrótce kończysz studia,więc będziesz musiała sama na siebie zarabiać.

A zajomi niepotrzebnie nastawiają Cię przeciw chłopakowi komentarzami na ten temat.

Napisane przez Sweet_21

Trochę zdziwiło mnie użycie słowa 'mieć' w liczbie mnogiej.
'Macie' pieniądze.On ma pieniądze.O ile zrozumiałam, jesteś jego dziewczyną, nie żoną, a chociażby narzeczoną.Więc kwestia pieniędzy nie należy do podziału.I niestety to, że zarabia taką kwotę nie oznacza, że powinien Ci kupować prezenty.Co innego kwestia chęci z jego strony.
Natomiast nie rozumiem jednego.Z Twojego postu wynika, że raczej nie chodzi Ci o prezenty, że od niego ich nie dostajesz, albo jak dostajesz to rzadko.Ja zrozumiałam to w ten sposób:
Mam ciężką sytuację finansową, niemalże wiąże koniec z końcem, ale daję sobie radę rezygnując czasem z produktów, które są mi bardzo potrzebne nie mówiąc już o rzeczach, które sprawiałyby mi przyjemność.

Masz żal do niego, że nie widzi tego, jak Tobie jest ciężko i mógłby zaoferować Tobie chociaż jakąś delikatną pożyczkę, pomoc?

U mnie też nie było swego czasu kolorowo, a że mieszkamy razem i nie miałam pieniędzy na coś co było mi bardzo potrzebne, tz dał mi to jako prezent.Bardzo mnie wtedy zaskoczył.

Rozumiem, że jest Ci przykro.Ale bycie ze sobą nie oznacza, że macie od razu sprawiać sobie prezenty.Wiem, że to rozumiesz, ale jest Ci mimo wszystko przykro.Poza tym chyba każda kobieta lubi dostać czasem jakiś nawet najdrobniejszy prezent, bo nie chodzi tu o wielkość cyferki na paragonie tylko o sam fakt.

[domi7ks]

No wg mnie powinien sie Twoj chłopak postarac bardziej...

[kaszmirek]

Faceci sa rozni (jak kobiety z reszta)...jedni bardziej hojni, inni mniej, jedni lepiej trafiaja w gust inni gorzej... i w cale nie musi byc to zwiazane z tym ile kto zarabia...moj facet "ma gest" wiec i moge sie spodziewac ze dostane od niego jakies niespodzianki wieksze lub mniejsze...ale znam i takich panow bez gestu, aczkolwiek zarabiajacych niezle sumki... tak ze wydaje mi sie ze niespodzianki ktore umilaja nam zycie zaleza tylko od tego jaki kto ma charakter (czasem nawet bardziej cieszy cos co jest zrobione wlasnorecznie niz cos co zostalo kupione...)... a swoja droga czy waszych lasuchow nie cieszy np upieczony placek ze sliwkami...taki skromny prezent...?

[Chii1986]

Właśnie faceci są różni, jeśli bardzo potrzebujesz pieniędzy na coś ważnego a nie na zachciankę to niektórzy faceci to zauważą i zaoferują pomoc a innych trzeba poprosić. To nic złego jeśli masz pilne potrzeby i chcesz pożyczyć pieniądze itp. przecież jesteście razem i pomagacie sobie. Co innego zachcianki, oczywiście jeśli chłopak ma taką naturę, że lub dawać często prezenty bez okazji i sprawia mu to radość to czemu nie, aczkolwiek mi byoby glupio ciągle brać upominki od TŻta nie dając mu nic w zamian. U mnie jest właśnie tak że TŻ pracuje a studiuję dziennie, tyle że TŻ zarabia ponad 1000zł tylko z czego musi mieć na studia zaoczne, spłatę samochodu itp. dlatego nie wymagam od niego upominków. Często stawia nam pizzę, kupuje coś do picia, jakieś chipsy- niby nic ale ja wiem, że w miesiącu sporo się tego nazbiera, jak ma imieniny, urodziny czy na rocznicę też zawsze jakiś drobiazg kupi.. dlatego czasem mi głupio, że nie mogę mu się odwdzięczyć bo nie mam pieniędzy. Często od niego pożyczam ale zawsze oddaję pieniądze.
Myślę, że taki układ jest fair. Natomiast znam dziewczyny, które sama "wypraszają" sobie prezenty u TŻ- co miesic drogi fryzjer (nie sądzę żeby facet sam wpadł na taki pomysł), kup mi to misiu, kup tamto itp... jeśli kogoś stać proszę bardzo ale dla mnie to trochę pasożytowanie...

[lain]

a ja mam z TZem wspolne pieniadze. tj. on sobie zarabia, ja mam kieszonkowe, ale jak np gdzies wychodzimy to placi osoba, ktora akurat ma przy sobie gotowke. i nigdy sie z tego nie rozliczamy. czasem az nam glupio przy znajomych jak patrzymy jak oni sie szczegolowo rozliczaja z piwa, papierosow etc.
jak mi brakuje do jakiegos ciuszka to nie ma problemu zeby TZ dorzucil. nawet nie musze prosic. ja mu dorzucam jak jemu na cos brakuje. rozliczanie sie nie wchodzi w gre. tym bardziej jakies oddawanie itp.
ale my to juz jak malzenstwo jestesmy... z reszta auto tez mamy wspolne...

[Chii1986]

No właśnie tu dużo zależy od pary, ile mają pieniędzy, kto zarabia, kto nie. Ja nie wyobrażam sobie nie rozliczać się z TŻtem, nawet za głupie chipsy jak powiedziałam, że mu oddam to oddaję bo wiem, że dla niego każdy grosz jest ważny, jak pożyczam pieniądze to oddaję bo przecież to jest pożyczanie no chyba że On powie, że mi coś kupi i mam nie oddawać.
No i zgadzam się z Wizażankami, które napisały wcześniej, że "macie pieniądze" nic nie znaczy, bo póki nie jesteście po ślubie lub wyraźnie nie dogadacie się, że macie wspólne pieniądze to pieniądze TŻta są tyko Jego, utrzymywać nikogo nie musi no chyba że chce. Najważniejsza w tym wszystkim jest chyba równowaga.

[Ptysio5]

Tez mam ostatnio dość trudna sytuację finansową i mój.. hmm pomaga mi jak może. W wielu kwestiach (nie tylko jak mi sie oczka w C&A zaświeciły). Niezbyt komfortowo sie z tym czuję, czasem poruszam ten temat, to słyszę, że nie ma problemu, ile można, tyle się powinno I że raz sie ma a raz nie.
Wcześniej faktycznie, gdy stracił pracę ja też nie robiłam problemu i jakoś dawaliśmy radę.

i chociaż nie uważam, że on "musi" mi pomóc, bo wrecz przeciwnie, nie ma takiego obowiązku - to ... w sumie wiele to dla mnie znaczy.

Jednak nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wyjdę ze swojego "dołka".....

[Jajodzajofajo]

Ba, a ja przeczytałam "czy faceci kupują wam prezerwatywy"....
i już myślalam, ze to jakis kontrowersyjny, pikantny wątek

[Klariska]

Moj mi daje prezenty, przewaznie na jakies szczegolne okazje. Ostatnio dostalam telefon(siemensa s55). Kupil go na allegro i mi dal, bo widzial ze moj telefonik sie psuje i nie da sie go prawie uzywac(a ja sie denerwuje bo klawisze sie popsuly i nic sie nie dalo zrobic). W sumie strasznie sie glupio czulam On za to kupil sobie 2gi taki sam i mowi"a co ja teraz z dwoma takimi telefonami zrobie? ". Zabral moj stary a mi zostal ten siemens. Kochany byl wtedy(wiedzial ze ja sobie sama telefonu nie kupie, bo mi zal pieniedzy na niego),pomimo tego ze u niego jest krucho z pieniedzmi. Moj Kochany Jelen

[Beatka212]

Mi trudniej odpowiedzieć bo mam już narzeczonego a nie chłopaka..nie jest to może jakaś wielka różnica ale jeśli chcemy wziąć ślub to i finanse już nie są JEGO albo MOJE tylko staramy się rozdysponować razem

Mimo wszystko uważam że skoro Twój chłopak widzi że czasem Ci na coś brakuje, i nie reaguje to z nim jest coś nie w porządku

Piszesz że raczej nie pamięta o urodzinach itp. dla mnie jest to troszkę dziwna sytuacja, chyba że chodzicie ze sobą bardzo krótko to może będę w stanie zrozumieć..

[Madzialenka12344321]

U mnie jest taka sytuacja, że ja nie pracuje, (studiuje dziennie) mój TZ za to pracuje ale zarabia mało kasy (900zł) dlatego absolutnie nie wymagam od niego aby kupował mi jakies prezenty tak bez okazji.. jesli chodzi o jakies kwiatki itp. to ok(choc to bardzo rzadko sie zdarza niestety).. natomiast głupio bym sie czuła, jakby mi sprawiał jakies drogie niespodzianki tak bez okazji... ale za to nigdy nie zapomin i zawsze jakis prezent od niego dostane na walentynki, urodziny świeta...itp.. dlatego dziwie sie, że twój TZ zapomina o twoich swietach. oczywiscie to jest jego kasa wiec nie musi nic ci kupowac tak sam z siebie, ale na urodziny, świeta itp.. chocby upominek okazujący ze pamieta myśle ze powinienzrobic...

[Judyta~]

Cóż, a ja uważam, że chłopak autorki w ogóle o nią nie dba. Winę tutaj ponoszą zdecydowanie rodzice, którzy nie troszczą się kompletnie o córkę (dla mnie to paranoja, żeby moje dziecko chorowało, a ja kazałabym mu samemu płacić np. za leki). Zapewne jednak chłopak wie o tej dziwnej sytuacji w domu i nawet nie spostrzegł (a może tak jest mu wygodnie), że dziewczyna ledwo wiąże koniec z końcem. Sam fakt, że on zarabia bardzo dużo, a jego dziewczyny nie stać nawet na podstawowe potrzeby nie bardzo o nim świadczy. Nie pamięta o urodzinach, rocznicach, itp. - dla mnie się nie stara i myśli tylko o sobie. Nie traktuje tego związku poważnie.
U mnie, gdy mój chłopak sporo zarabiał, wynajął mieszkanie. Nawet teraz, gdy jest mu ciężko, stara się jak może, żeby było u nas jak najlepiej. Kwiaty, upominki to normalne.
Nigdy nie byłam zwolenniczką pasożytowania, sama dążę do osiągnięcia jak najlepszej sytuacji zawodowej, ale mężczyzna, który w ten sposób traktuje kobietę i idzie po najmniejszej linii oporu, nie jest dla mnie idealnym kandydatem na życiowego partnera.

[Czarnooka0518]

Mój ukochany TŻ daje mi prezenty na jakieś szczególne okazje np. urodziny, walentynki czy święta. On już pracuje i zaocznie studiuje dlatego jeśli gdzieś idziemy to przeważnie On funduje kino czy coś, ale czasami zdaża się też tak, że nie ma już kasy to wtedy ja płace z mojego kieszonkowego

[karenina19]

Chcialabym wiedziec po ile macie lat i ile jestecie juz razem?? Ale skoro on pracuje a ty sie jeszcze uczysz to pewnie on jest starszy. Nie wiem, byc moze jestem stroswiecka, ale wedlug mnie facet powinien troszczyc sie o kobiete i dawac jej poczucie bezpieczenstwa. On tego kompletnie nie robi i dla mnie byloby to nie normalne.

[dzustam]

To wszystko zależy od związku, my kiedyś jakoś tak ustaliliśmy, że te pieniądze są po części wspólne. Wiadomo każdy miał swoje wydatki indywidualne, ale był też fundusz podróżno-towarzyski. Chociaż powiem, że zazwyczaj to mój wtedy jeszcze chłopak, obecnie mąż chciał bardziej partycypować w kosztach. Ale różnie bywało, raz ja miałam wiecej gotówki, raz on.

Powiem szczerze, że w wielu przypadkach ślub nie gwarantuje, że oto od tej pory mężczyzna staje się hojny, dba o swoja połowicę, kupuje jej piekną bieliznę. Zazwyczaj taki człowiek po ślubie ze wszystskich sił stara sie udowodnić żonie, że sukienka jest jej zupełnie niepotrzebna, bo ta, którą ma całkowicie jej wystarcza.

Uważam, że w każdej sytuacji można znaleźć złoty środek. Chłopak powiniem mieć gest z powodu okazji i czasem bez okazji. I nie chodzi, żeby dostać auto, mieszkanie, futro z norek, ale żeby zdobył się na trochę wysiłku i chociażby nazbierał polnych kwiatków i pięknie przewiązał wstążeczką.

[Madzialenka12344321]

Napisane przez dzustam

I nie chodzi, żeby dostać auto, mieszkanie, futro z norek, ale żeby zdobył się na trochę wysiłku i chociażby nazbierał polnych kwiatków i pięknie przewiązał wstążeczką.

Oj dokładnie.. niestety faceci rzadko na to wpadaja, że nawet polne kawiatki moga sprawic kobiecie tyle radości

[iwONKA595]

zalezy od faceta. ja pracuje i moj TZ takze, mieszkamy razem wiec za mieszkanie, jedzenie i rachunki placimy razem(chociaz on zarabia wiecej to placimy po rowno, nie mam nic przeciwko). za rzeczy typu ciuch, kosmetyki osobno. w knajpie roznie, raz on raz ja.
mysle ze w kwestii pieniedzy trzeba byc szczerym, jesli cos nie pasuje to pogadac i wyjasnic.

[hania811]

Ja rozumiem i zgadzam się w pełni że nie nalezy traktowac faceta jak "źródło dochodu"- że tak powiem. Zgadzam się , że nie wolno sobie roszczyc praw do pieniędzy faceta i nie sa to nasze tylko jego pieniadze...ale bez przesady.

ja tez mam troszke może starodawne podejscie, ale uwazam, ze męzczyzna powinien dbac o kobietę. Powinnysmy się przeciez przy nich czuc jak księzniczki, a nie jak kumple.

Pary powinny się wspierac, pomagac sobie w trudnych chwilach, przeciez na tym własnie polega związek. Nie rozumiem jak facet moze nie pomyslec, tak sam z siebie, zeby kobiecie zaoferowac pomoc..


Jak sie poznałam z moim TZ pracowałam w knajpie i strasznie ta praca mnie wykanczała, nie miałąm czasu na nic. Najgorsze był to ze z nauką sie opusciłam. Powiedział- " zwolnij się z tamtad, nie chcę patrzec jak się meczysz, jakos sobie damy radę" Znalismy się dopiero 5 miesięcy i jakies takie to normalne było, ze jak mi się puder skonczył to mi go kupił, jak miałam szope na głowie zawsze pierwszy pytał czy do fryzjera pójsc nie chce. Nie musiałam się o nic prosic, bo dobrze wiedział, że prosic się nie potrafię. Na szczęscie taka sytuacja nie trwała długo, jakies pół roku.

Teraz oby dwoje pracujemy. Raz ja mam wiecej, raz on. Co jest bardzo kochane- jak mam pusty portwel mój TZ wkłada mi zawsze po kryjomu jakis magiczny papierek płatniczy, ja oczywiscie robie to samo. Jakos tak kasa nie była dla nas nigdy problemem.

A co do prezentów okazyjnych- okazyjnych praktycznie wcale sobie nie dajemy- praktykujemy własnie te nieokazyjne.

[truskaffka]

moj nie obdarowuje mnie prezentami no moze raz na jakis czas...

ale ja zdecydowanie wole prezent w postaci wspolnego wypadu gdzies nad jeziorko czy na pare dni sie gdzies zaszyc..od jakiegos kwiatka a takie przezenty zdarza mu sie robic...
no i kiedys jak bylam chora..pamietam jak mi przyniosl wielka butle soku marchewkowego i owocki haha...

[lalaith]

Napisane przez Sweet_21

Mam ciężką sytuację finansową, niemalże wiąże koniec z końcem, ale daję sobie radę rezygnując czasem z produktów, które są mi bardzo potrzebne nie mówiąc już o rzeczach, które sprawiałyby mi przyjemność.

Masz żal do niego, że nie widzi tego, jak Tobie jest ciężko i mógłby zaoferować Tobie chociaż jakąś delikatną pożyczkę, pomoc?

Trafiłaś w sedno, właśnie o to mi chodzi. Też nie jestem zwolenniczką bycia "utrzymanką" faceta. Dążę w życiu do niezależności, uczę się, dodatkowo robię rózne kursy, chciałabym pracować ale po prostu przez ostatni rok nie byłam w stanie. Teraz na szczęście ze zdrowiem zaczyna być coraz lepiej i mam nadzieje że niedługo wezmę sprawę w swoje ręce. Może sęk w tym że jestem bardzo oszczędną osobą i przez to nigdy nie miałam problemów z pieniędzmi bo wydaje mi się że raczej umiem się z nimi obchodzić, więc przyzwyczaiłam się że MAM pieniądze, a teraz mi się troszkę gorzej żyje.. No ale cóz nie zawsze wszystko zależy w życiu od nas.. A takie doświadczenia są po to żeby nas w jakiś sposób budować. Przecież nigdy nie wiadomo co nas w życiu czeka, raczej na pewno nie zawsze będzie kolorowo.
Właśnie chciałabym żeby mój chłopak częściej zauważał moje problemy. Może to niekoniecznie jego wina, może mojego usposobienia, bo taka już jestem że z wszystkim zawsze staram się radzić sama i nienawidzę się skarżyć. I pewnie nawet niedostrzegłabym że mój TŻ robi coś nie tak gdyby nie to że ktoś mi to zechciał uświadomić.. Więc zastanawiałam się jak to u innych z tym jest.

Napisane przez Fresa

Nie rozumiem Twoich oczekiwań względem chłopaka.
Przecież on nie ma obowiązku Ciebie utrzymywać-póki co,ten obowiązek spoczywa nadal na Twoich rodzicach-wkrótce kończysz studia,więc będziesz musiała sama na siebie zarabiać.

Nie mam wobec niego tego typu oczekiwań. Może mój wątek może być tak odczytany, ale naprawdę nie mam wobec niego póki co żadnych oczekiwań związanych z pieniędzmi.

Napisane przez Ptysio5

Tez mam ostatnio dość trudna sytuację finansową i mój.. hmm pomaga mi jak może. W wielu kwestiach (nie tylko jak mi sie oczka w C&A zaświeciły). Niezbyt komfortowo sie z tym czuję, czasem poruszam ten temat, to słyszę, że nie ma problemu, ile można, tyle się powinno I że raz sie ma a raz nie.
Wcześniej faktycznie, gdy stracił pracę ja też nie robiłam problemu i jakoś dawaliśmy radę.
i chociaż nie uważam, że on "musi" mi pomóc, bo wrecz przeciwnie, nie ma takiego obowiązku - to ... w sumie wiele to dla mnie znaczy.
Jednak nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wyjdę ze swojego "dołka".....

Właśnie czasem bym chciała żeby w naszym związku było właśnie tak Trochę mnie podbudowałaś tym, że nie tylko u mnie tak ciemno teraz, ale myślę że już niedługo zaświeci słońce. Ale to by było niesamowite mieć w kimś takie oparcie żeby się nigdy nie musieć bać że jak będzie źle to nikt Ci nie pomoże

Napisane przez Judyta

Cóż, a ja uważam, że chłopak autorki w ogóle o nią nie dba. Winę tutaj ponoszą zdecydowanie rodzice, którzy nie troszczą się kompletnie o córkę (dla mnie to paranoja, żeby moje dziecko chorowało, a ja kazałabym mu samemu płacić np. za leki). Zapewne jednak chłopak wie o tej dziwnej sytuacji w domu i nawet nie spostrzegł (a może tak jest mu wygodnie), że dziewczyna ledwo wiąże koniec z końcem. Sam fakt, że on zarabia bardzo dużo, a jego dziewczyny nie stać nawet na podstawowe potrzeby nie bardzo o nim świadczy.

Pszepraszam, ale pisać źle o czyichś rodzicach to świadczy trochę o braku kultury, są jacy są ale ja nie pozwolę wyrażać się o nich w ten sposób. Jeśli chodzi o mój stan zdrowia rodzice nie mają o nim pojęcia bo staram się to przed nimi ukrywać jak też przed cała rodziną i większością znajomych. Nie chcę ich tym martwić. Zresztą po części sama ponoszę winę za moją chorobę, bo gdybym bardziej o siebie dbała, chodziła na badania kontrolne i nie bagatelizowała objawów to już dawno byłabym zdrowa.
Poza tym nie uważam żeby mój chłopak zarabiał aż tak "bardzo dużo"

Napisane przez karenina19

Chcialabym wiedziec po ile macie lat i ile jestecie juz razem?? Ale skoro on pracuje a ty sie jeszcze uczysz to pewnie on jest starszy. Nie wiem, byc moze jestem stroswiecka, ale wedlug mnie facet powinien troszczyc sie o kobiete i dawac jej poczucie bezpieczenstwa. On tego kompletnie nie robi i dla mnie byloby to nie normalne.

Ja mam 22, a on 25. Jesteśmy razem niecałe 2 lata, z czego TŻ był 9 miesięcy w wojsku. Mieszkamy w innych miastach, a ponieważ on pracuje jesteśmy razem głównie w weekendy, święta, sporadycznie w ciągu tygodnia.

Napisane przez dzustam

Uważam, że w każdej sytuacji można znaleźć złoty środek. Chłopak powiniem mieć gest z powodu okazji i czasem bez okazji. I nie chodzi, żeby dostać auto, mieszkanie, futro z norek, ale żeby zdobył się na trochę wysiłku i chociażby nazbierał polnych kwiatków i pięknie przewiązał wstążeczką.

Pięknie to napisałaś

Napisane przez hania811

Ja rozumiem i zgadzam się w pełni że nie nalezy traktowac faceta jak "źródło dochodu"- że tak powiem. Zgadzam się , że nie wolno sobie roszczyc praw do pieniędzy faceta i nie sa to nasze tylko jego pieniadze...ale bez przesady.

ja tez mam troszke może starodawne podejscie, ale uwazam, ze męzczyzna powinien dbac o kobietę. Powinnysmy się przeciez przy nich czuc jak księzniczki, a nie jak kumple.

Pary powinny się wspierac, pomagac sobie w trudnych chwilach, przeciez na tym własnie polega związek. Nie rozumiem jak facet moze nie pomyslec, tak sam z siebie, zeby kobiecie zaoferowac pomoc..


Jak sie poznałam z moim TZ pracowałam w knajpie i strasznie ta praca mnie wykanczała, nie miałąm czasu na nic. Najgorsze był to ze z nauką sie opusciłam. Powiedział- " zwolnij się z tamtad, nie chcę patrzec jak się meczysz, jakos sobie damy radę" Znalismy się dopiero 5 miesięcy i jakies takie to normalne było, ze jak mi się puder skonczył to mi go kupił, jak miałam szope na głowie zawsze pierwszy pytał czy do fryzjera pójsc nie chce. Nie musiałam się o nic prosic, bo dobrze wiedział, że prosic się nie potrafię. Na szczęscie taka sytuacja nie trwała długo, jakies pół roku.

Teraz oby dwoje pracujemy. Raz ja mam wiecej, raz on. Co jest bardzo kochane- jak mam pusty portwel mój TZ wkłada mi zawsze po kryjomu jakis magiczny papierek płatniczy, ja oczywiscie robie to samo. Jakos tak kasa nie była dla nas nigdy problemem.

A co do prezentów okazyjnych- okazyjnych praktycznie wcale sobie nie dajemy- praktykujemy własnie te nieokazyjne.

Zdołowałaś mnie tym swoim postem, bo właśnie dokładnie takie było moje niewypowiedziane zdanie na temet pieniądzy w związku, a Ty po prostu zamieniłas je w słowa i przelałaś na tym forum. I co ja mam teraz zrobić, poszukać sobie "nowego modelu", który będzie dla mnie taki dobry i troskliwy jak Twój jest dla Ciebie ;(?
PS Tez nade wszystko cenie te prezenty bez okazji, ale zrobiło mi sie przykro ze o moich imieninach ktore mialam tydzien temu moj TŻ nawet nie pamietal

Napisane przez truskaffka

ale ja zdecydowanie wole prezent w postaci wspolnego wypadu gdzies nad jeziorko czy na pare dni sie gdzies zaszyc..od jakiegos kwiatka a takie przezenty zdarza mu sie robic...
no i kiedys jak bylam chora..pamietam jak mi przyniosl wielka butle soku marchewkowego i owocki haha...

A mnie mój TŻ nigdy nigdzie nie wziął Soki i słodycze często mi kupuje, ale takie jakie sam lubi, a ja przecież nie będę grymasić że nie mam na to ochoty. Słodyczy nie lubię, a piję do wszystkiego wodę albo soki które sama robię ze świeżych warzyw w mikserze
A poważnie to mi się nie zdarzyło zapomnieć o jakimś ważnym dla TŻ dniu..

[Sweet_21]

Nie rozumiem tylko czy ten chłopak jest aż tak ślepy (no przepraszam, ale dziwi mnie to), żeby nie zauważyć, że jego dziewczyna ma problemy?To przecież czasem, obcy człowiek na ulicy potrafi podejść do Ciebie bo zobaczy, ze na przykład jesteś smutna?
Albo widzi, albo nie chce zobaczyć.
Związek nie polega li i jedynie na obdarowywaniu siebie prezentam - jasne, ale czasem dobrym słowem, gestem można zmienić wszystko.Może on rzeczywiście nie widzi problemu?
Ale myślę, że jeśli naprawde znałby Cię dobrze, na wylot przejrzałby Twoje smutki, zauwazyłby, że masz jakiś problem, że coś z Tobą jest nie tak.
Bo tu już nie chodzi o temat samych pieniędzy, tylko zwykłego ludzkiego zainteresowania, chęci pomocy.W końcu jesteście parą..
Dziwi mnie, że tego nie widzi, naprawdę,
Przykro mi

[Madlenka007]

Mój TŻ nie kupuje mi prezentów bez okazji. Co prawda zarabia niewiele, studiuje dziennie wiec nie moge wymagac od niego zbyt wiele. Ale prezenty dostaje tlyko na urodizny, walentynki i mikołaja. I to tyle.
Ale za to jak gdzies wychodzimy zawsze ma przy sobie jakieś pieniądze, jakbym na przykład zgłodniała a na jakieś ważne momenty w związku zamiast prezentu dostaje pyszną kolacyjkę i duuuużo czułości

[truskaffka]

Napisane przez Sweet_21

Nie rozumiem tylko czy ten chłopak jest aż tak ślepy (no przepraszam, ale dziwi mnie to), żeby nie zauważyć, że jego dziewczyna ma problemy?To przecież czasem, obcy człowiek na ulicy potrafi podejść do Ciebie bo zobaczy, ze na przykład jesteś smutna?
Albo widzi, albo nie chce zobaczyć.
Związek nie polega li i jedynie na obdarowywaniu siebie prezentam - jasne, ale czasem dobrym słowem, gestem można zmienić wszystko.Może on rzeczywiście nie widzi problemu?
Ale myślę, że jeśli naprawde znałby Cię dobrze, na wylot przejrzałby Twoje smutki, zauwazyłby, że masz jakiś problem, że coś z Tobą jest nie tak.
Bo tu już nie chodzi o temat samych pieniędzy, tylko zwykłego ludzkiego zainteresowania, chęci pomocy.W końcu jesteście parą..
Dziwi mnie, że tego nie widzi, naprawdę,
Przykro mi

jestem tego samego zdania..to juz nie chodzi nawet o te soki, owoce, cukierki, podarunki, prezenty...ale o to ,ze czlowiek z ktorym spedzasz sporo czasu nie zauwaza Twoich problemow... nie zauwaza- albo nie chce ich widziec....

[hania811]

Napisane przez lalaith

Zdołowałaś mnie tym swoim postem, bo właśnie dokładnie takie było moje niewypowiedziane zdanie na temet pieniądzy w związku, a Ty po prostu zamieniłas je w słowa i przelałaś na tym forum. I co ja mam teraz zrobić, poszukać sobie "nowego modelu", który będzie dla mnie taki dobry i troskliwy jak Twój jest dla Ciebie ;(?
PS Tez nade wszystko cenie te prezenty bez okazji, ale zrobiło mi sie przykro ze o moich imieninach ktore mialam tydzien temu moj TŻ nawet nie pamietal
A mnie mój TŻ nigdy nigdzie nie wziął Soki i słodycze często mi kupuje, ale takie jakie sam lubi, a ja przecież nie będę grymasić że nie mam na to ochoty. Słodyczy nie lubię, a piję do wszystkiego wodę albo soki które sama robię ze świeżych warzyw w mikserze
A poważnie to mi się nie zdarzyło zapomnieć o jakimś ważnym dla TŻ dniu..

Ja myslę ze po prostu musisz z nim szczeze porozmawiac. Nie skrywaj przed nim swoich problemów, powiedz mu wszystko to co na tym forum napisałas.
Nie nalezy od razu zmieniac na lepszy model. Z Twoich postów wnioskuję, ze jeszcze nie próbowałas jakos zmienic sytuacji jaka panuje obecnie miedzy wami.

Nie wiem, moze ty go po prostu przyzwyczaiłas do tego, ze wszystko robisz sama, nie masz zadnych problemów i na wszystko się zgadzasz.

Nie lubisz słodyczy to mu o tym powiedz, a nie jedz na siłę. Chcesz z nim wyjsc to mu o tym powiedz.
Powiedz mu że Ci przykro, iz nie pamięta o Twoich imieninach. O takich sprawach trzeba rozmawiac. Niektórym facetom trzeba jasno zakomunikowac o swoich problemach , bo inaczej niezauwaza.

[mandrake]

Nie Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się dostać nic od faceta



Pzdr

[hania811]

a jeszcze jedno miałam napisac.
Mój facet tez nigdy nie pamięta o moich swiętach. Tylko ze on po prostu mi powiedział " kochanie nie mam pamięci do dat wiec jakis tydzien przed imieninami czy urodzinami musisz mi przypomniec, że się zblizaja". Myslałam ze sobie zartuje, no bo jak mozna nie pamietac o dacie urodzin ukochanej osoby. On nie pamieta i pogodziłam się z tym. Moze za 20 lat w koncu się nauczy
Zreszta my mamy troszke inne podejscie do tych naszych swiat. Nie obdarowujemy sie prezentami tylko jakos inaczej szczegónie spędzamy te dni.
Wyjeżdzamy na wycieczke, idziemy do restauracji...okazujemy sobie po prostu miłosc.

I ja myslę, że Tobie tak na prawdę brakuje własnie okazywania uczuc.

[izuu]

mi czasami kupował coś tż na urodziny, na mikołaja :P albo po prostu jak miał, dokładal się do zakupów ciuszkowych jak jechaliśmy na wakacje, on zapłacił połowę za mnie i całość za siebie. to dlatego, że on już pracuje i zarabia dosyć dobrze, a ja dopiero co skończyłam liceum. ostatnio jednak on miał trudną sytuację, wypadek, nie pracował przez jakis czas i w dodatku mial remont pokoju, dlatego ja w miare możliwości wykładałam kaske. ja uważam, że Twój chlopak nie dba o Ciebie. to mi się wydaje dziwne, że widzi, że masz problemy i nie zaproponuje nic. ja uwielbiam dawać prezentu mojemu ukochanemu. jakbym miała, kupilabym mu wszystko czego potrzebuje. ja na Twoim miejscu poprosiłabym go o "pożyczkę"... dziewczyny piszą, że to "tylko" Twoj chłopak, a nie mąż.. ale z drugiej strony jak nie możesz liczyć na rodziców, to kogo masz poprosić o pomoc? przyjaciółkę? ej on zarabia 2500zł....mój ojciec nawet tyle nie zarabia :/....................