Życie na stronach książki - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Kobieta 30+

Notka

Kobieta 30+ Forum dla trzydziestolatek, czterdziestolatek i innych -latek. Tutaj możesz podzielić się swoimi problemami, poradami i doświadczeniem.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-11-20, 22:21   #1
Karola1965
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6

Życie na stronach książki


Witam serdecznie. Zdaje sobie sprawę, że to co napiszę, może wydać sie smieszne, naiwne czy wręcz idiotyczne, ale ufam,że ktoś z Państwa sie do mnie odezwie. Wydałam książke i z nią zwracam sie do Państwa. Ale nie ze stroną internetową na której mozna ja zakupić. Pomyslałam,że skoro mam kilka jej egzemplarzy, to dlaczego nie podarowac ich kobietom. Wiem,że to wiąże sie z podaniem adresu, ale może ktos mi zaufa. Zreszta, adres mozna podac niekoniecznie domowy. Może ktos zatrzyma sie na chwilę, by mnie przeczytać; może wzbudze w kims emocje, może wzruszę, szarpnę... Może sie komus spodoba i poleci moją "pisanine" kolejnej osobie? Nie napiszę, że to nie jest własna promocja, ale nie mam za soba mediów i pomyslałam,by zaproponować ksiązke w takiej a nie innej formie. Jeżeli ktos lubi literaturę kobiecą; jeżeli ktoś zechce stronicami książki podązać za bohaterka, bedzie mi niezwykle miło. Jeżeli ktoś chciałby podzielic sie opinią, byłabym wdzieczna. Książka istnieje i nosi tytuł:Nie wszystko w zyciu" Ja, Karolina Baset. Może wstawie maleńki fragment, co ułatwi Państwu decyzję, czy powieść jest wpasowana w Państwa gusta...

Siedziała w fotelu i zastanawiała się nad sensem swojego życia. Cofała się pamięcią tak daleko, że nie mogła ogarnąć szczegółów. Klapka, zamykająca jakiś etap, zapadła… i w żaden sposób nie była w stanie się unieść. Przeglądała kobiece czasopismo, nie mogąc się skupić na czytanym artykule z powodu lęku, który słał się wszędzie… Lęku przed przyszłością.Wrzesień dobiegał końca, a wieczór uspakajał aurą za oknem. Liście szumiały ulubioną kołysankę… Ciszę! Tyle się wydarzyło… Tyle złego… Spoglądała na splot palców swoich dłoni. Rzeźbiła nimi obraz własnego lęku, który przybierał postać zagubionego psiaka. Skulonego i trzęsącego się z zimna. Bezdomnego. Zadrżała. Jednak gdy tylko kładła się spać, dziękowała Bogu, że obok niej nie ma kogoś, kto kilka tygodni temu wyprowadził się z jej życia!
Palce jej dłoni… Wyraziste wspomnienia, smagane zimnym, lodowatym wiatrem, i ona pośród otaczającej ją nocy, zapadnięta w miękki, przyjazny fotel…
Przez lata radziła sobie, by teraz upaść i nie móc się podnieść. Tyle czasu milczała, a obecnie nie mogła przestać mówić. Wcześniej z uśmiechem na twarzy wspominała o pijanym mężu. Zakładała maskę. I tańczyła! Była niczym Terpsychora, mityczna muza tańca.
Nieliczni wiedzieli, że było inaczej. Nieliczni wiedzieli… niewiele. A ona z każdym dniem kurczyła się w sobie, chcąc schować gdzieś cały swój ból. Cały żal. Żyła tak i czekała. Na pijanego męża, który wracał na weekend do domu. Na ten koszmar. Na te zgliszcza, po których musiała stąpać.
Co miała zrobić? Chwycić za telefon i do kogoś zadzwonić? Co by to dało? Popadłaby w tę durną niemoc wypowiedzenia tego, co tak bardzo chciała powiedzieć, a czego nie potrafiła zrobić. Pozwalała więc, by tkwiąca w niej drzazga zagłębiała się coraz bardziej, a ona sama nie dopuszczała do siebie myśli, by się jej pozbyć. By szarpnąć i raz na zawsze pozbyć się bólu.
Uciekała w swój własny świat. Siadała w domowym zaciszu i pisała… To dodawało jej sił. Wyrzucała z siebie uczucia, które tak bardzo jej ciążyły, które wypływały spod maski, ale już nie tańczyły. Czyste kartki papieru jawiły się przed nią niczym konfesjonał. Ta kartka, ten ołówek… i ona. Tutaj można było wszystko wyszeptać. Wszystko wykrzyczeć. Tutaj nikt jej nie słyszał. Nikt nie widział. Poetycka gonitwa myśli. Tylko jej.
*
Koniczyna czterolistna coś do mnie szepce,
I chociaż mgłą zachodzi… kołysze się jeszcze.
Wiatr do snu ją układa zorzą łąki cienistej,
Jeszcze się podnosi – blada… już bez zieleni świetlistej.
W jej szept się wsłuchuję, milczę – słysząc strach.
Dlaczego musi tak samotnie konać? Dlaczego musi się bać?

Następnego dnia wstawała i traktowała życie jak karuzelę, nie myśląc o tym, że może z niej wypaść. To działało i nie zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma. Im dłużej jednak to trwało, tym bardziej pewna była, że już tak nie może… że nie potrafi tak żyć… bez uczuć… bez emocjonalnego związku, na pograniczu czegoś, co nazywa się szaleństwem. Nagle zdała sobie sprawę, że dłużej tego nie zniesie… i albo zacznie usuwać tkwiącą w niej drzazgę, albo zrobi coś głupiego. Albo pokaże swoją prawdziwą twarz, albo ta cholerna maska nigdy nie zejdzie z jej oblicza i do końca życia będzie w niej tańczyć… choć wcale nie będzie miała na to ochoty!
Kiedy mąż zjawiał się w domu na dłużej, nie wytrzymywała. Protestowała… i czuła ścianę pod plecami. Żałowała, że się odzywała, i przełykała wulgaryzmy, którymi była obsypywana. Jak mogła zrobić mu coś takiego? Jak śmiała się odezwać? Przecież była nikim!
Wieczory i noce były wiecznością. Czekała, kiedy on wyjedzie. „Teraz będzie lepiej” – myślała. – „Odpocznę”. Nie odpoczywała. Lądowała u lekarza. Miała problemy z oddychaniem. Budziła się z niepokojem i już nie zasypiała. Brała środki uspakajające. Spoglądała na dzieci i zastanawiała się, jak ma z nimi rozmawiać… od czego zacząć? Trzech facetów, którzy byli tacy jak inni. Zawsze sądziła, że kiedy będą starsi, więcej zrozumieją, będą z nią. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myliła.
Fotel jęknął, jakby bał się kolejnych wspomnień. Ale one istniały. Z wrześniowego wieczora przeskakiwały dwa miesiące do tyłu. Wtedy zadzwonił telefon, a z niego słowa płynące z otchłani piekieł doniosły, że mąż wraca do domu. Już nigdy nie sprowadzi żadnego auta, nigdy nie wyjedzie, nigdy nie będzie miała dla siebie ani jednego dnia, ani jednego tygodnia… by nabrać sił na dalsze życie z nim. Na jego powroty. Przyłapany z odpowiednio wbitą pieczątką w paszporcie wraca na stałe! „To niemożliwe!” – pomyślała. – „To niemożliwe!”.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam!
Karola1965 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-20, 22:43   #2
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Życie na stronach książki

Dziękuję, nie chce. Pretensjonalny,trochę harlequinowy styl, banalne zestawienia słow, błędy językowe, babranie się w poradnikowej w stylku psychoanalizie. Sentymentalizm i płytkie metafory.
Pozdrawiam.

---------- Dopisano o 00:43 ---------- Poprzedni post napisano o 00:36 ----------

Cytat:
Napisane przez Karola1965 Pokaż wiadomość
Witam serdecznie. Zdaje sobie sprawę, że to co napiszę, może wydać sie smieszne, naiwne czy wręcz idiotyczne, ale ufam,że ktoś z Państwa sie do mnie odezwie. Wydałam książke i z nią zwracam sie do Państwa. Ale nie ze stroną internetową na której mozna ja zakupić. Pomyslałam,że skoro mam kilka jej egzemplarzy, to dlaczego nie podarowac ich kobietom. Wiem,że to wiąże sie z podaniem adresu, ale może ktos mi zaufa. Zreszta, adres mozna podac niekoniecznie domowy. Może ktos zatrzyma sie na chwilę, by mnie przeczytać; może wzbudze w kims emocje, może wzruszę, szarpnę... Może sie komus spodoba i poleci moją "pisanine" kolejnej osobie? Nie napiszę, że to nie jest własna promocja, ale nie mam za soba mediów i pomyslałam,by zaproponować ksiązke w takiej a nie innej formie. Jeżeli ktos lubi literaturę kobiecą; jeżeli ktoś zechce stronicami książki podązać za bohaterka, bedzie mi niezwykle miło. Jeżeli ktoś chciałby podzielic sie opinią, byłabym wdzieczna. Książka istnieje i nosi tytuł:Nie wszystko w zyciu" Ja, Karolina Baset. Może wstawie maleńki fragment, co ułatwi Państwu decyzję, czy powieść jest wpasowana w Państwa gusta...

Siedziała w fotelu i zastanawiała się nad sensem swojego życia. Cofała się pamięcią tak daleko, że nie mogła ogarnąć szczegółów. Klapka, zamykająca jakiś etap, zapadła… i w żaden sposób nie była w stanie się unieść. Przeglądała kobiece czasopismo, nie mogąc się skupić na czytanym artykule z powodu lęku, który słał się wszędzie… Lęku przed przyszłością.Wrzesień dobiegał końca, a wieczór uspakajał aurą za oknem. Liście szumiały ulubioną kołysankę… Ciszę! Tyle się wydarzyło… Tyle złego… Spoglądała na splot palców swoich dłoni. Rzeźbiła nimi obraz własnego lęku, który przybierał postać zagubionego psiaka. Skulonego i trzęsącego się z zimna. Bezdomnego. Zadrżała. Jednak gdy tylko kładła się spać, dziękowała Bogu, że obok niej nie ma kogoś, kto kilka tygodni temu wyprowadził się z jej życia!
Palce jej dłoni… Wyraziste wspomnienia, smagane zimnym, lodowatym wiatrem, i ona pośród otaczającej ją nocy, zapadnięta w miękki, przyjazny fotel…
Przez lata radziła sobie, by teraz upaść i nie móc się podnieść. Tyle czasu milczała, a obecnie nie mogła przestać mówić. Wcześniej z uśmiechem na twarzy wspominała o pijanym mężu. Zakładała maskę. I tańczyła! Była niczym Terpsychora, mityczna muza tańca.
Nieliczni wiedzieli, że było inaczej. Nieliczni wiedzieli… niewiele. A ona z każdym dniem kurczyła się w sobie, chcąc schować gdzieś cały swój ból. Cały żal. Żyła tak i czekała. Na pijanego męża, który wracał na weekend do domu. Na ten koszmar. Na te zgliszcza, po których musiała stąpać.
Co miała zrobić? Chwycić za telefon i do kogoś zadzwonić? Co by to dało? Popadłaby w tę durną niemoc wypowiedzenia tego, co tak bardzo chciała powiedzieć, a czego nie potrafiła zrobić. Pozwalała więc, by tkwiąca w niej drzazga zagłębiała się coraz bardziej, a ona sama nie dopuszczała do siebie myśli, by się jej pozbyć. By szarpnąć i raz na zawsze pozbyć się bólu.
Uciekała w swój własny świat. Siadała w domowym zaciszu i pisała… To dodawało jej sił. Wyrzucała z siebie uczucia, które tak bardzo jej ciążyły, które wypływały spod maski, ale już nie tańczyły. Czyste kartki papieru jawiły się przed nią niczym konfesjonał. Ta kartka, ten ołówek… i ona. Tutaj można było wszystko wyszeptać. Wszystko wykrzyczeć. Tutaj nikt jej nie słyszał. Nikt nie widział. Poetycka gonitwa myśli. Tylko jej.
*
Koniczyna czterolistna coś do mnie szepce,
I chociaż mgłą zachodzi… kołysze się jeszcze.
Wiatr do snu ją układa zorzą łąki cienistej,
Jeszcze się podnosi – blada… już bez zieleni świetlistej.
W jej szept się wsłuchuję, milczę – słysząc strach.
Dlaczego musi tak samotnie konać? Dlaczego musi się bać?

Następnego dnia wstawała i traktowała życie jak karuzelę, nie myśląc o tym, że może z niej wypaść. To działało i nie zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma. Im dłużej jednak to trwało, tym bardziej pewna była, że już tak nie może… że nie potrafi tak żyć… bez uczuć… bez emocjonalnego związku, na pograniczu czegoś, co nazywa się szaleństwem. Nagle zdała sobie sprawę, że dłużej tego nie zniesie… i albo zacznie usuwać tkwiącą w niej drzazgę, albo zrobi coś głupiego. Albo pokaże swoją prawdziwą twarz, albo ta cholerna maska nigdy nie zejdzie z jej oblicza i do końca życia będzie w niej tańczyć… choć wcale nie będzie miała na to ochoty!
Kiedy mąż zjawiał się w domu na dłużej, nie wytrzymywała. Protestowała… i czuła ścianę pod plecami. Żałowała, że się odzywała, i przełykała wulgaryzmy, którymi była obsypywana. Jak mogła zrobić mu coś takiego? Jak śmiała się odezwać? Przecież była nikim!
Wieczory i noce były wiecznością. Czekała, kiedy on wyjedzie. „Teraz będzie lepiej” – myślała. – „Odpocznę”. Nie odpoczywała. Lądowała u lekarza. Miała problemy z oddychaniem. Budziła się z niepokojem i już nie zasypiała. Brała środki uspakajające. Spoglądała na dzieci i zastanawiała się, jak ma z nimi rozmawiać… od czego zacząć? Trzech facetów, którzy byli tacy jak inni. Zawsze sądziła, że kiedy będą starsi, więcej zrozumieją, będą z nią. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myliła.
Fotel jęknął, jakby bał się kolejnych wspomnień. Ale one istniały. Z wrześniowego wieczora przeskakiwały dwa miesiące do tyłu. Wtedy zadzwonił telefon, a z niego słowa płynące z otchłani piekieł doniosły, że mąż wraca do domu. Już nigdy nie sprowadzi żadnego auta, nigdy nie wyjedzie, nigdy nie będzie miała dla siebie ani jednego dnia, ani jednego tygodnia… by nabrać sił na dalsze życie z nim. Na jego powroty. Przyłapany z odpowiednio wbitą pieczątką w paszporcie wraca na stałe! „To niemożliwe!” – pomyślała. – „To niemożliwe!”.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam!
Właściwie jako przykłady tego o czym piszę musiałabym wytłuścić cały ten tekst. Rozumiem potrzebę wyrzucenia z siebie złych emocji, ale to jeszcze nie literatura. I mniszkówną w e wspólczesnym wydaniu bardzo zalatuje...
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-21, 15:32   #3
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Życie na stronach książki

Cytat:
Napisane przez Karola1965 Pokaż wiadomość
Witam serdecznie. Zdaje sobie sprawę, że to co napiszę, może wydać sie smieszne, naiwne czy wręcz idiotyczne, ale ufam,że ktoś z Państwa sie do mnie odezwie. Wydałam książke i z nią zwracam sie do Państwa. Ale nie ze stroną internetową na której mozna ja zakupić. Pomyslałam,że skoro mam kilka jej egzemplarzy, to dlaczego nie podarowac ich kobietom. Wiem,że to wiąże sie z podaniem adresu, ale może ktos mi zaufa. Zreszta, adres mozna podac niekoniecznie domowy. Może ktos zatrzyma sie na chwilę, by mnie przeczytać; może wzbudze w kims emocje, może wzruszę, szarpnę... Może sie komus spodoba i poleci moją "pisanine" kolejnej osobie? Nie napiszę, że to nie jest własna promocja, ale nie mam za soba mediów i pomyslałam,by zaproponować ksiązke w takiej a nie innej formie. Jeżeli ktos lubi literaturę kobiecą; jeżeli ktoś zechce stronicami książki podązać za bohaterka, bedzie mi niezwykle miło. Jeżeli ktoś chciałby podzielic sie opinią, byłabym wdzieczna. Książka istnieje i nosi tytuł:Nie wszystko w zyciu" Ja, Karolina Baset. Może wstawie maleńki fragment, co ułatwi Państwu decyzję, czy powieść jest wpasowana w Państwa gusta...

Siedziała w fotelu i zastanawiała się nad sensem swojego życia. Cofała się pamięcią tak daleko, że nie mogła ogarnąć szczegółów. Klapka, zamykająca jakiś etap, zapadła… i w żaden sposób nie była w stanie się unieść. Przeglądała kobiece czasopismo, nie mogąc się skupić na czytanym artykule z powodu lęku, który słał się wszędzie… Lęku przed przyszłością.Wrzesień dobiegał końca, a wieczór uspakajał aurą za oknem. Liście szumiały ulubioną kołysankę… Ciszę! Tyle się wydarzyło… Tyle złego… Spoglądała na splot palców swoich dłoni. Rzeźbiła nimi obraz własnego lęku, który przybierał postać zagubionego psiaka. Skulonego i trzęsącego się z zimna. Bezdomnego. Zadrżała. Jednak gdy tylko kładła się spać, dziękowała Bogu, że obok niej nie ma kogoś, kto kilka tygodni temu wyprowadził się z jej życia!
Palce jej dłoni… Wyraziste wspomnienia, smagane zimnym, lodowatym wiatrem, i ona pośród otaczającej ją nocy, zapadnięta w miękki, przyjazny fotel…
Przez lata radziła sobie, by teraz upaść i nie móc się podnieść. Tyle czasu milczała, a obecnie nie mogła przestać mówić. Wcześniej z uśmiechem na twarzy wspominała o pijanym mężu. Zakładała maskę. I tańczyła! Była niczym Terpsychora, mityczna muza tańca.
Nieliczni wiedzieli, że było inaczej. Nieliczni wiedzieli… niewiele. A ona z każdym dniem kurczyła się w sobie, chcąc schować gdzieś cały swój ból. Cały żal. Żyła tak i czekała. Na pijanego męża, który wracał na weekend do domu. Na ten koszmar. Na te zgliszcza, po których musiała stąpać.
Co miała zrobić? Chwycić za telefon i do kogoś zadzwonić? Co by to dało? Popadłaby w tę durną niemoc wypowiedzenia tego, co tak bardzo chciała powiedzieć, a czego nie potrafiła zrobić. Pozwalała więc, by tkwiąca w niej drzazga zagłębiała się coraz bardziej, a ona sama nie dopuszczała do siebie myśli, by się jej pozbyć. By szarpnąć i raz na zawsze pozbyć się bólu.
Uciekała w swój własny świat. Siadała w domowym zaciszu i pisała… To dodawało jej sił. Wyrzucała z siebie uczucia, które tak bardzo jej ciążyły, które wypływały spod maski, ale już nie tańczyły. Czyste kartki papieru jawiły się przed nią niczym konfesjonał. Ta kartka, ten ołówek… i ona. Tutaj można było wszystko wyszeptać. Wszystko wykrzyczeć. Tutaj nikt jej nie słyszał. Nikt nie widział. Poetycka gonitwa myśli. Tylko jej.
*
Koniczyna czterolistna coś do mnie szepce,
I chociaż mgłą zachodzi… kołysze się jeszcze.
Wiatr do snu ją układa zorzą łąki cienistej,
Jeszcze się podnosi – blada… już bez zieleni świetlistej.
W jej szept się wsłuchuję, milczę – słysząc strach.
Dlaczego musi tak samotnie konać? Dlaczego musi się bać?

Następnego dnia wstawała i traktowała życie jak karuzelę, nie myśląc o tym, że może z niej wypaść. To działało i nie zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma. Im dłużej jednak to trwało, tym bardziej pewna była, że już tak nie może… że nie potrafi tak żyć… bez uczuć… bez emocjonalnego związku, na pograniczu czegoś, co nazywa się szaleństwem. Nagle zdała sobie sprawę, że dłużej tego nie zniesie… i albo zacznie usuwać tkwiącą w niej drzazgę, albo zrobi coś głupiego. Albo pokaże swoją prawdziwą twarz, albo ta cholerna maska nigdy nie zejdzie z jej oblicza i do końca życia będzie w niej tańczyć… choć wcale nie będzie miała na to ochoty!
Kiedy mąż zjawiał się w domu na dłużej, nie wytrzymywała. Protestowała… i czuła ścianę pod plecami. Żałowała, że się odzywała, i przełykała wulgaryzmy, którymi była obsypywana. Jak mogła zrobić mu coś takiego? Jak śmiała się odezwać? Przecież była nikim!
Wieczory i noce były wiecznością. Czekała, kiedy on wyjedzie. „Teraz będzie lepiej” – myślała. – „Odpocznę”. Nie odpoczywała. Lądowała u lekarza. Miała problemy z oddychaniem. Budziła się z niepokojem i już nie zasypiała. Brała środki uspakajające. Spoglądała na dzieci i zastanawiała się, jak ma z nimi rozmawiać… od czego zacząć? Trzech facetów, którzy byli tacy jak inni. Zawsze sądziła, że kiedy będą starsi, więcej zrozumieją, będą z nią. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myliła.
Fotel jęknął, jakby bał się kolejnych wspomnień. Ale one istniały. Z wrześniowego wieczora przeskakiwały dwa miesiące do tyłu. Wtedy zadzwonił telefon, a z niego słowa płynące z otchłani piekieł doniosły, że mąż wraca do domu. Już nigdy nie sprowadzi żadnego auta, nigdy nie wyjedzie, nigdy nie będzie miała dla siebie ani jednego dnia, ani jednego tygodnia… by nabrać sił na dalsze życie z nim. Na jego powroty. Przyłapany z odpowiednio wbitą pieczątką w paszporcie wraca na stałe! „To niemożliwe!” – pomyślała. – „To niemożliwe!”.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam!
ja tam lubię harlekiny...
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-22, 06:52   #4
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Życie na stronach książki

[1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;23370997]ja tam lubię harlekiny...[/QUOTE]
a ja nie, bo są sztampowe do bólu.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-23, 07:29   #5
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Życie na stronach książki

" FOTEL JĘKNĄŁ, JAKBY SIĘ BAŁ KLEJNYCH WSPOMNIEŃ."
Biedny fotel. Wysłałabym go do Akademii Pana Kleksa, on leczył chore sprzęty. A ten fotel najwyrażniej ma poważne stany lękowe...
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-25, 00:42   #6
sweetish
Zakorzenienie
 
Avatar sweetish
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 333
Dot.: Życie na stronach książki

Cytat:
Siedziała w fotelu i zastanawiała się nad sensem swojego życia. Cofała się pamięcią tak daleko, że nie mogła ogarnąć szczegółów. Klapka, zamykająca jakiś etap, zapadła… i w żaden sposób nie była w stanie się unieść. Przeglądała kobiece czasopismo, nie mogąc się skupić na czytanym artykule z powodu lęku, który słał się wszędzie… Lęku przed przyszłością.Wrzesień dobiegał końca, a wieczór uspakajał aurą za oknem. Liście szumiały ulubioną kołysankę… Ciszę! Tyle się wydarzyło… Tyle złego… Spoglądała na splot palców swoich dłoni. Rzeźbiła nimi obraz własnego lęku, który przybierał postać zagubionego psiaka. Skulonego i trzęsącego się z zimna. Bezdomnego. Zadrżała. Jednak gdy tylko kładła się spać, dziękowała Bogu, że obok niej nie ma kogoś, kto kilka tygodni temu wyprowadził się z jej życia!
Palce jej dłoni… Wyraziste wspomnienia, smagane zimnym, lodowatym wiatrem, i ona pośród otaczającej ją nocy, zapadnięta w miękki, przyjazny fotel…
Przez lata radziła sobie, by teraz upaść i nie móc się podnieść. Tyle czasu milczała, a obecnie nie mogła przestać mówić. Wcześniej z uśmiechem na twarzy wspominała o pijanym mężu. Zakładała maskę. I tańczyła! Była niczym Terpsychora, mityczna muza tańca.
Nieliczni wiedzieli, że było inaczej. Nieliczni wiedzieli… niewiele. A ona z każdym dniem kurczyła się w sobie, chcąc schować gdzieś cały swój ból. Cały żal. Żyła tak i czekała. Na pijanego męża, który wracał na weekend do domu. Na ten koszmar. Na te zgliszcza, po których musiała stąpać.
Co miała zrobić? Chwycić za telefon i do kogoś zadzwonić? Co by to dało? Popadłaby w tę durną niemoc wypowiedzenia tego, co tak bardzo chciała powiedzieć, a czego nie potrafiła zrobić. Pozwalała więc, by tkwiąca w niej drzazga zagłębiała się coraz bardziej, a ona sama nie dopuszczała do siebie myśli, by się jej pozbyć. By szarpnąć i raz na zawsze pozbyć się bólu.
Uciekała w swój własny świat. Siadała w domowym zaciszu i pisała… To dodawało jej sił. Wyrzucała z siebie uczucia, które tak bardzo jej ciążyły, które wypływały spod maski, ale już nie tańczyły. Czyste kartki papieru jawiły się przed nią niczym konfesjonał. Ta kartka, ten ołówek… i ona. Tutaj można było wszystko wyszeptać. Wszystko wykrzyczeć. Tutaj nikt jej nie słyszał. Nikt nie widział. Poetycka gonitwa myśli. Tylko jej.
*
Koniczyna czterolistna coś do mnie szepce,
I chociaż mgłą zachodzi… kołysze się jeszcze.
Wiatr do snu ją układa zorzą łąki cienistej,
Jeszcze się podnosi – blada… już bez zieleni świetlistej.
W jej szept się wsłuchuję, milczę – słysząc strach.
Dlaczego musi tak samotnie konać? Dlaczego musi się bać?

Następnego dnia wstawała i traktowała życie jak karuzelę, nie myśląc o tym, że może z niej wypaść. To działało i nie zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma. Im dłużej jednak to trwało, tym bardziej pewna była, że już tak nie może… że nie potrafi tak żyć… bez uczuć… bez emocjonalnego związku, na pograniczu czegoś, co nazywa się szaleństwem. Nagle zdała sobie sprawę, że dłużej tego nie zniesie… i albo zacznie usuwać tkwiącą w niej drzazgę, albo zrobi coś głupiego. Albo pokaże swoją prawdziwą twarz, albo ta cholerna maska nigdy nie zejdzie z jej oblicza i do końca życia będzie w niej tańczyć… choć wcale nie będzie miała na to ochoty!
Kiedy mąż zjawiał się w domu na dłużej, nie wytrzymywała. Protestowała… i czuła ścianę pod plecami. Żałowała, że się odzywała, i przełykała wulgaryzmy, którymi była obsypywana. Jak mogła zrobić mu coś takiego? Jak śmiała się odezwać? Przecież była nikim!
Wieczory i noce były wiecznością. Czekała, kiedy on wyjedzie. „Teraz będzie lepiej” – myślała. – „Odpocznę”. Nie odpoczywała. Lądowała u lekarza. Miała problemy z oddychaniem. Budziła się z niepokojem i już nie zasypiała. Brała środki uspakajające. Spoglądała na dzieci i zastanawiała się, jak ma z nimi rozmawiać… od czego zacząć? Trzech facetów, którzy byli tacy jak inni. Zawsze sądziła, że kiedy będą starsi, więcej zrozumieją, będą z nią. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myliła.
Fotel jęknął, jakby bał się kolejnych wspomnień. Ale one istniały. Z wrześniowego wieczora przeskakiwały dwa miesiące do tyłu. Wtedy zadzwonił telefon, a z niego słowa płynące z otchłani piekieł doniosły, że mąż wraca do domu. Już nigdy nie sprowadzi żadnego auta, nigdy nie wyjedzie, nigdy nie będzie miała dla siebie ani jednego dnia, ani jednego tygodnia… by nabrać sił na dalsze życie z nim. Na jego powroty. Przyłapany z odpowiednio wbitą pieczątką w paszporcie wraca na stałe! „To niemożliwe!” – pomyślała. – „To niemożliwe!”.



Nie wiem, czy to kwestia późnej pory, czy rzeczywiście wina tekstu, ale jak dla mnie zbyt monotonne... Na plan pierwszy rzuciły mi się w oczy nierozbudowane zdania. Styl-wiadomo- każdy ma swój, jeden lepszy, drugi gorszy. Mogłabym poprawiać w nieskończoność, ale nie w tym rzecz... Ważne, by przyciągnąć czytelnika... Stan psychiczny bohaterki (i monotonia w opisywaniu go), raczej przytłacza i skłania do przerzucania stron w poszukiwaniu coraz to lepszych, lżejszych fragmentów. A chyba nie o to ci chodziło, prawda?

Napisz prosze ile masz lat droga autorko i czy skonczyłaś jakieś szkoły/kursy przygotowujace Cie do poprawnego pisania.Może jest to tylko Twoja pasja?


---------- Dopisano o 01:42 ---------- Poprzedni post napisano o 01:38 ----------

Cytat:
Napisane przez kalincia Pokaż wiadomość
" FOTEL JĘKNĄŁ, JAKBY SIĘ BAŁ KLEJNYCH WSPOMNIEŃ."
Biedny fotel. Wysłałabym go do Akademii Pana Kleksa, on leczył chore sprzęty. A ten fotel najwyrażniej ma poważne stany lękowe...
Schowaj złośliwości do kieszeni, usiądź w niejęczącym fotelu i wrzuć na luz
__________________
O urządzaniu wnętrz:
BLOG
wątek sweet


Dopóki robisz to, co zawsze, będziesz mieć to, co zwykle.
sweetish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-25, 01:52   #7
carolinascotties
Zakorzenienie
 
Avatar carolinascotties
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 8 447
Dot.: Życie na stronach książki

ja tez jestem ciekawa Autorki - napisz nam cos o sobie
__________________
USZKO {*}

Toksyczny związek? https://youtu.be/5bw4jeTxHGA
carolinascotties jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-11-25, 12:57   #8
sweetish
Zakorzenienie
 
Avatar sweetish
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 333
Dot.: Życie na stronach książki

No to czekamy
__________________
O urządzaniu wnętrz:
BLOG
wątek sweet


Dopóki robisz to, co zawsze, będziesz mieć to, co zwykle.
sweetish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 21:00   #9
karolinkamalinka
Zadomowienie
 
Avatar karolinkamalinka
 
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 1 065
Dot.: Życie na stronach książki

Cytat:
Napisane przez sweetish Pokaż wiadomość
Nie wiem, czy to kwestia późnej pory, czy rzeczywiście wina tekstu, ale jak dla mnie zbyt monotonne... Na plan pierwszy rzuciły mi się w oczy nierozbudowane zdania. Styl-wiadomo- każdy ma swój, jeden lepszy, drugi gorszy. Mogłabym poprawiać w nieskończoność, ale nie w tym rzecz... Ważne, by przyciągnąć czytelnika... Stan psychiczny bohaterki (i monotonia w opisywaniu go), raczej przytłacza i skłania do przerzucania stron w poszukiwaniu coraz to lepszych, lżejszych fragmentów. A chyba nie o to ci chodziło, prawda?

Zgadzam się z Sweetish. Czytając Twój tekst odniosłam wrażenie,że masz coś ciekawego do opisania, przekazania, ale forma, w której to robisz zniekształca to, co chcesz powiedzieć i czyni trudnym w odbiorze - nudnym. Twój tekst jest przeładowany metaforami i patosem. W tym wypadku mniej znaczy więcej, czasem kilka prostych słów oddaje nastrój bardziej przekonująco i prawdziwie niż najbardziej wyszukana przenośnia i kwiecisty opis.
Cóż ja nie jestem wielbicielką tzw.literatury kobiecej ani tym bardziej harlekinów, więc mogę się nie znać
Acha, dodam,że podoba mi się tytuł. Jest prosty, ale ma w sobie rozczarowanie, nostalgię, smutek...może zapowiadać coś ciekawego.
__________________
"Zaznać paru chwil słodyczy, z tortu szczęścia choćby okruch zjeść, zaznać paru chwil słodyczy i nie przyzwyczajać się."

Edytowane przez karolinkamalinka
Czas edycji: 2010-11-26 o 21:07
karolinkamalinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 22:05   #10
Karola1965
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Życie na stronach książki

Sweet, Carolin, Witam serdecznie! Dziekuję za odzew, za wszelkie uwagi. Jakaż ulga, kiedy człowiek czyta je i czuje że nie sa podyktowane przekasem i złośliwością. I nie chodzi o uwagi. Każdy ma prawo do własnych, tylko o ton... Dziekuję! Już odpowiadam... Nie kończyłam żadnych kursów, choc pewnie powinnam. Zajmuje się zawodowo zielenią, jestem technikiem architektury krajobrazu. Pisanie jak najbardziej jest pasją. Z ta monotonią... z pewnościa nie była ona moim zamiarem. Pisałam, bo tak czułam. Zresztą, ta ksiązka - jak to okreslił pewien Pan - to ciężki kaliber i pewnie miał rację. To nie tryskajaca humorem opowieść. Zdaję sobie sprawę,że nie jestem pisarką, nigdy bym sie nie osmieliła nawet tak pomysleć, ale wiecie dziewczyny, bardzo chciałam spróbować wydac tę swoja pisaninę. To wcale nie była łatwa decyzja,proszę mi wierzyć. Ale, postanowiłam zaryzykować . I zaryzykowałam. Dla kogos moja pisanina może być banalna i miec mnóstwo niedociagnięć, ale cieszę się,kiedy ludzie piszą,że wciagajace, że ciekawe, że nie wieje nudą... dla mnie, to juz sukces. Jestem czterdziestopięciolatką i pomyslałam: jeżeli nie teraz, to kiedy. Długo by pisac i nie chciałabym Was dziewczyny zamęczać. Myślę,że z książkami jak z muzyką. Niektórzy lubia każdy jej gatunek, pod warunkiem,że dany utwór coś w sobie ma, coś co ich poruszy. Znacie to uczucie,kiedy słuchacie czegoś i czujecie dreszcze na plecach? Ja-kocham poezje śpiewaną a moja znajoma twierdzi,że to dla niej straszliwa męka. Zaproponowałam swoja książkę, odezwało sie kilka osób, więc miło jest mi niezmiernie,że mi zaufano a teraz, będe czekać na ich reakcję. Będę czekac z niecierpliwością, czy ich poruszy. Mam nadzieje,że niczego nie pominęłam a jeżeli tak, to proszę mnie upomnieć. Dziekując raz jeszcze za opinię, za poświęcony czas, zainteresowanie i za roześmiane buźki! Pozdrawiam serdecznie, przesyłając usmiechy i zyczac wszystkiego najlepszego.

---------- Dopisano o 23:05 ---------- Poprzedni post napisano o 22:41 ----------

Karolinko, dziekuję za opinię. Nie mów proszę , że sie nie znasz; dla mnie liczy sie to co czułas, po przeczytaniu fragmentu. Znów podziekuje,że nie było zgryźliwie. Doceniam każdą uwagę. Pisałam o tym dobra chwile temu,wiec nie bede sie juz powtarzać, ale jeżeli tutaj zajrzysz, to zapraszam do przeczytania. Nie bardzo wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Dziekuję za fajna buźkę. Pozdrawiam serdecznie!
Karola1965 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 19:26   #11
Retsis
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 11
Dot.: Życie na stronach książki

A ja z miłą chęcią przeczytałabym całą książkę.Jestem chętna na jeden egzemplarz .
Retsis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-27, 23:08   #12
sweetish
Zakorzenienie
 
Avatar sweetish
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 333
Dot.: Życie na stronach książki

Karola1965 - jeśli wysyłasz egzemplarze drogą mailową to chętnie przeczytam. Jestem po studiach polonistycznych. Chętnie ocenię w miarę fachowym okiem Twoją pracę.
__________________
O urządzaniu wnętrz:
BLOG
wątek sweet


Dopóki robisz to, co zawsze, będziesz mieć to, co zwykle.
sweetish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-28, 17:08   #13
Retsis
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 11
Dot.: Życie na stronach książki

Karola1965 daj znać czy prywatna wiadomość doszła,wyskakuje mi ciągle jakiś błąd i nie jestem pewna .
Retsis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-14, 17:36   #14
beliczek
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2003-04
Wiadomości: 3 310
Dot.: Życie na stronach książki

Fajny pomysł na promocję
Co do fragmentu książki? Skoro Daniel Steel się udało odnieść TAKI sukces, może i Tobie uda się go odnieść. Czego Ci życzę. Choć nie przeczytam, trzymam za Ciebie kciuki. Jak za wszystkich ludzi z pasją, która nie szkodzi, a chce wnieść trochę dobrego.
W Polsce pełno książek a'la Bridget Jones albo powieści w stylu "fajna 40-latka po rozowdzie znajduje super faceta", ale takiej "rasowej" Daniel Steel to chyba nie ma jeszcze? Albo ja o tym nie wiem. W każdym razie masz szanse zapełnić jakąś pustkę w polskim pisarstwie. kobiety potrzebują wzruszen. W harlequinowskim stylu także. Dlatego życzę sukcesów i chęci do dalszego pisania.
beliczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-14, 18:12   #15
sweetish
Zakorzenienie
 
Avatar sweetish
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 333
Dot.: Życie na stronach książki

Brakuje mi ostatnio czasu na przeczytanie tej ksiazki, ale obiecuje, ze w okolicach Nowego Roku już otrzymasz moją recenzję
__________________
O urządzaniu wnętrz:
BLOG
wątek sweet


Dopóki robisz to, co zawsze, będziesz mieć to, co zwykle.
sweetish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-14, 18:35   #16
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Życie na stronach książki

Cytat:
Napisane przez sweetish Pokaż wiadomość
Brakuje mi ostatnio czasu na przeczytanie tej ksiazki, ale obiecuje, ze w okolicach Nowego Roku już otrzymasz moją recenzję
ja rowniez dziękuję,
recenzję obiecuję napisac
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-15, 15:19   #17
Karola1965
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Życie na stronach książki

Beliczek, dziękuję bardzo za zainteresowanie, za wsparcie i za rewelacyjne życzenia świąteczne! Tak je mogę odebrać,prawda? – wszak święta za pasem. A jak potoczy się moja przygoda z książką? Póki co posuwam się małymi kroczkami do przodu… Cudownie byłoby zapełnić pustkę o której wspomniałaś ale to już nie zależy ode mnie, tylko od czytelniczek. Czy zaakceptują taka a nie inna babska pisaninę. Ale jestem realistką i wiem, jak trudno jest zaistnieć. Ale dziękuję za trzymanie kciuków! Uśmiechy przesyłam i serdecznie pozdrawiam!
Sweetish, witaj! Z cierpliwością poczekam na opinię . W końcu to ja powinnam Ci dziękować za poświęcony czas i uwagę. I dziękuję.
Aneszna, cieszę się, że się odezwałaś, bo już myślałam, że książka nie doszła. Również cierpliwie będę czekać na recenzję.
Dziewczyny, zbliżaja się święta, czas przygotowań i ogólnej miłej, radosnej wariacji. Mam nadzieję, że taka u Was panuje.I doskonale rozumiem co oznacza, brak czasu. Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie, przedświątecznie!
Karola1965 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-15, 15:27   #18
beliczek
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2003-04
Wiadomości: 3 310
Dot.: Życie na stronach książki

Nie ma za co

Ja po prostu zawsze popieram ludzi z pasją i trzymam kciuki za ich rozwój. Ważne, żebys miała motywację do robienia tego co lubisz, mądrze podchodziła do konstruktywnej krytyki, szukała dróg doskonalenia swojego warsztatu i...obserwowała Świat wokół Ciebie. Życie pisze najlepsze scenariusze, pamiętaj o tym.

Myślałaś o kursach/warsztatach doskonalenia pisania? Myślę, że byłby to dobry pomysł
beliczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-19, 14:49   #19
Karola1965
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Życie na stronach książki

Beliczek, jest za co dziękować. Zwrócenie uwagi na moja pisaninę-to bardzo dużo! I przepraszam za długi czas odpowiedzi. Pomysł z doskonaleniem pisania jak najbardziej trafny,ale niestety, póki co nie ma na to szans ale jeżeli pojawi sie takowa to z pewnością skorzystam. Pozdrawiam!Pozdrawiam!
Karola1965 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-12-19, 16:23   #20
sweetish
Zakorzenienie
 
Avatar sweetish
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 333
Dot.: Życie na stronach książki

Karola

A jesli mozna spytac kim jestes z zawodu? Pytam tak z ciekawości...
__________________
O urządzaniu wnętrz:
BLOG
wątek sweet


Dopóki robisz to, co zawsze, będziesz mieć to, co zwykle.
sweetish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-20, 18:21   #21
Karola1965
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Smile Dot.: Życie na stronach książki

Sweet, witaj! Jestem technikiem architektury krajobrazu; najogólniej mówiąc,zajmuję się zielenią.Okresleniem stanu drzew wg kliku zasad, jak równiez projektowaniem. Humorystycznie rzecz ujmując,jeżeli zobaczysz gdzieś dwie babki, rudzielca i brunetkę, skaczace przez rowy lub przemieszczajace sie wzdłuż drogi, tudzież pokonujace inne przeszkody w celu zmierzenia, okreslenia drzew i krzewów, to jedną z nich bede ja. Kajet, miarka, mapy, to atrybuty owej pracy.Zatem inwentaryzacja zieleni nijak sie ma do pisania; no, chyba że notesowego a w nastepstwie, komputerowego, by wszystkie "mierzenia" i uwagi nanieść w odpowiednie rubryki odpowiedniej tabeli. Z drugiej strony każda strona zycia nasuwa mi mnóstwo pomysłów,więc nie moge powiedzieć,że moja praca twórczo mnie nie nastraja. Wszędzie gdzie człowiek spojrzy cos sie dzieje, także pośród roslinek, pomiedzy którymi przewijaja sie ludzie, ich emocje, ich zycie. Mam nadzieję,że nie zamęczyłam Cie owym opisem. Pozdrawiam serdecznie a że Świeta za pasem, zycze wszystkiego najlepszego. Spełnienia marzeń, słońca i odrobinę lata, w środku zimy. I zielonych liści- jeżeli za nimi tęsknisz.
Karola1965 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-01, 20:31   #22
agniesiaa
Naczelna Wizażanka:)
 
Avatar agniesiaa
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 42 846
Dot.: Życie na stronach książki

Jako dziennikarz z wykształcenia, po wielu kursach pisania, mówienia, wizerunkowych etc. uważam, że nie jest to fragment napisany poprawnie, ale w wielu książkach, które czytałam było podobnie. Na pewno znajdą się chętne osoby, które lubią taką literaturę. Ja wolę nieco inną, ale gdybym na wszystko miała patrzeć przez pryzmat błędów stylistycznych, językowych, gramatycznych, interpunkcji etc. to bym zwariowała. Dla mnie książki są formą relaksu. Życzę powodzenia w realizowaniu swojej pasji Pozdrawiam.
agniesiaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-02, 11:17   #23
Karola1965
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
Dot.: Życie na stronach książki

Agniesiaa, dziekuję za opinię. Cieszy mnie każda. Pochlebna, mniej pochlebna. Ciszy fakt,że poświęciłaś mi swój czas, tym bardziej,że taka ksiązka zupełnie nie lezy w Twojej naturze. I dziekuję za słowa powodzenia w realizowaniu pasji. Pozdrawiam noworocznie, zycząc wszystkiego najlepszego!
Karola1965 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-02, 13:49   #24
agniesiaa
Naczelna Wizażanka:)
 
Avatar agniesiaa
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 42 846
Dot.: Życie na stronach książki

Cytat:
Napisane przez Karola1965 Pokaż wiadomość
Agniesiaa, dziekuję za opinię. Cieszy mnie każda. Pochlebna, mniej pochlebna. Ciszy fakt,że poświęciłaś mi swój czas, tym bardziej,że taka ksiązka zupełnie nie lezy w Twojej naturze. I dziekuję za słowa powodzenia w realizowaniu pasji. Pozdrawiam noworocznie, zycząc wszystkiego najlepszego!
Nie ma za co dziękować Początki zawsze są trudne. Gdyby wszystkie książki były takie same i pisane tym samym językiem, to byłoby to nudne. Musisz po prostu trafić na swój target. Jeszcze raz życzę powodzenia i pomyślności w Nowym Roku
agniesiaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Kobieta 30+


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:19.