2014-05-12, 13:08 | #181 |
Vegemamita
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: Wroclove
Wiadomości: 2 896
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Dzisiaj w przelocie w S... na papierku Prada Candy Florale - utonęłam w morzu Piwonii brr nie moja bajka
__________________
Rozbieram : Pilne poszukuję biorę każdą ilość Washed Cotton No.784 Gap wymianka zapachowa wymianka książkowa |
2014-05-12, 13:37 | #182 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 11 374
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Cytat:
Cytat:
A w temacie - Montale Full Incense - kadzidło, kościół, niby nie lubię kadzideł tak ogólnie, ale to mi się podoba Ale numer zaraz będę fanką kadzideł
__________________
Moje filmiki perfumowe
https://www.youtube.com/watch?v=u58T0dvpxcs |
||
2014-05-12, 14:26 | #183 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 7 190
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Do mnie właśnie doszło Fancy Jessici Simpson - na początku dużo moreli i gruszki, taki owocowy słodziak, a potem ustąpił karmelowi... Bardzo, bardzo fajny, chociaż nie do bólu ulepny. Mam 10ml, ale już wróżę flaszkę.
Hypnotic Poison EDP dla mnie trochę kalka z Organzy, mocno przyprawowe, choć bardziej waniliowe i z czasem się wydelikaca. Z tej dwójki nowości Fancy podoba mi się bardziej, co jest dobrą wiadomością dla mojego portfela .
__________________
|
2014-05-12, 21:17 | #184 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 5 460
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Encre Noire pour Elle- testowałam, przysięgam, niechcący, sądziłam, że to fiolka z męską wersją po reformulacji. Dostałam to, o czym czytałam- delikatny różany sok zmieszany z osmantusem, bergamota i czymś jeszcze oraz z piżmowo- mydlaną bazą, rozmytą w wyrazie, bez krztyny powera. Upraszam o wybaczenie, ale... to nie pachnie jak perfumy, tylko jak kosmetyki do pomieszczeń czy żel pod prysznic. "Mydlana woda różana" powinno być na etykiecie.
Sahara Noir Tom Ford- świetna kompozycja dla wielbicieli kadzidła. Sahara, w przeciwieństwie do rzeczonego Encre Noire, ma power! Pamiętam, że pojawiał się, w stosunku do tego zapachu, jak z powielacza, zarzut: "nic odkrywczego" Ja od miesięcy nie wąchałam niczego odkrywczego, ale za to przetestowałam całą masę znakomitych zapachów. To, że nie połączono w nich nut kawowych z mchem dębowym w nowatorski sposób nie odebrało mi przyjemności testów. Nowatorski to był ostatnio dla mnie Dhan Al Oudh Al Nokhba Rasasi Sahara Noir łączy w sobie potężną moc kadzidła frankońskiego, słodycz labdanum i bogactwo nut... kwiatowych, które podane przez Toma Forda na żywicznej tacy nabierają słodkiego, drzewnego charakteru. W nutach jest oud, w mojej ocenie niewyczuwalny, ale, choć za oudem przepadam, jego brak nie odbiera mi przyjemności obcowania z zapachem, podobnie jak to, że prawie nie zmienia się w czasie. To potężny, gęsty, kadzidlany orient-przede wszystkim dla wielbicieli gatunku. Trwałość niezmierna,a i ogon niczego sobie.
__________________
wymiana |
2014-05-13, 15:24 | #185 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Z miasteczka nad bugiem
Wiadomości: 1 446
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Disquared she i he wood.
Męska wersja bardziej przypadła mi dogustu- polecam wielbicielkom Cocona itp- są bardzo podobne- przynajmniej na mnie na moim mężusiu już pachną inaczej choć nie bardzo męsko. Damska wersja - początek trochę synetytyczny trochę jak odświeżacz powietrza, po pewnym czasie zmienia się znacznie i znika ten początek a na jego miejsce wchodzi słodycz. Niemniej jednak jest duż słabszy ogona, mocy itp- brak. Za to męską wersję nabędę napewno bynajmniej nie mojemu mężczyźnie.
__________________
Moja wymianka: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1231541 |
2014-05-14, 23:20 | #186 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 906
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Misk Begum Tola - arabska marka Tola pojawiła się na rynku w 2013 roku. Mają w swojej ofercie 6 zapachów - każdy wypchany po brzegi nutami, głównie oudem z dodatkami. Jedynie Misk Begum był bez oud - jego główną nutą miało być piżmo. Piżmo jest - ale bardzo sztuczne, nieprzyjemnie mydlane, ostre, zniekształcone tanimi cytrusami, nutami zielonymi i chłodnymi kwiatami. Na szczęście trwałość jest kiepska, więc większej krzywdy mi nie zrobił, ale jak na arabskie perfumy jest to zapach wyjątkowo blady i słaby.
Tubereuse 1 Capricieuse Histoires de Parfums - tuberoza zmieszana z gorzko - pudrowym irysem, delikatną skórą i szafranem. Całość mało słodka, nieco maślana i wytrawna - z tuberozowego trio HdP podoba mi się najmniej, bo nie lubię tuberozy przedstawionej w ten sposób - wolę kiedy jest słodka i odurzająca,a nie maślano - mleczna, ale jest to udany zapach podobnie jak pozostała dwójka. Intense Cafe Montale - gęsty, różany dżem z kroplą oud, kawy nie czuję ani odrobiny. Trwały i intensywny, ale zbyt ociężały i mdlący, jak tłusty, waniliowy pączek wypchany marmoladą. Reckless Roja Dove - jest w kategorii orientalno - kwiatowej, ale odbieram go jako aldehydowo - piżmowy. Piękny, mydlany zapach z zaledwie szczyptą przypraw i kroplą kwaśnych nut szyprowych. Ma wyraźny charakter retro - bardzo mi się podoba. Ciel Amouage - ma swoich fanów, ale dla mnie to zdecydowanie jeden z najsłabszych zapachów Amouage. Wodnisty, przeźroczysty, mdląco słodki - jak zapach bukietu w wazonie, w którym woda już nie jest pierwszej świeżości. Bardzo nietrwały. Prima T Bruno Acampora - piękny zapach - główną rolę gra narcyz w otoczeniu jaśminu, konwalii i miękkiego, aksamitnego, białego piżma. Elegancki, mydlany, momentami lekko duszący i gorzki - o niedzisiejszym uroku, niektórym może wydawać się staroświecki. Yapana Volnay - powstał w 1922 roku, miałam do czynienia ze zreformulowaną wersją - niestety bardzo rozczarowujący zapach. Należy do kategorii skórzanej - ale skóry nie czuję w nim za grosz. Całość jest blada, rozcieńczona, lekko kwaśna - pudrowo - gorzka - za ten efekt odpowiada chyba połączenie irysa z nutą ryżu. Jest w nim coś co przypomina dzisiejsze nieudolne przeróbki starych szyprów , pozbawionych prawdziwego mchu dębowego. Unspoken Roja Dove - pudrowy szypr - z kwaśnawym, wytrawnym początkiem i bardzo przyjemną irysowo - sandałową bazą, ze szczyptą labdanum. Niezły - ale zbyt szybko przyczaił się skóry - trwałość i intensywność taka sobie niestety. Cuir de Russie Chanel - przepiękny szypr - początek jest mocno skórzany, później łagodnieje - pojawiają się kwiaty, głównie jaśmin w otoczeniu pudrowych aldehydów. Razem ze skórą tworzą niezwykle elegancką mieszankę - kojarzy mi się z zapachem skórzanej torebki, w której rozsypał się luksusowy puder. Testowałam współczesną wersję - bardzo chciałabym poznać wersję vintage, musi być nieziemska. Jedynym minusem jest jego delikatność i mała intensywność - choć nadgarstków trzymał się dzielnie przez większość dnia. Rose Velours Van Cleef & Arpels - róża ładna, ale dość pospolita - trochę ostra i zbyt kwaśna, odrobinę posłodzona miodem, trwałość też średnia. Bez zachwytów. Innuendo Roja Dove - przede wszystkim bób tonka z dodatkiem pudrowego irysa i odrobiny róży. Łudząco przypomina mi Shalimar, ale ma dużo słabszą intensywność i trwałość. Mitsouko - współczesny ekstrakt. Znałam wcześniej tylko wodę toaletową - edp niestety nie miałam okazji poznać. Ekstrakt jest dużo bardziej gęsty niż edt i słodszy, mniej drzewny, bardziej mydlany. Jest piękny, ale o dziwo wolę edt - jest bardziej interesująca i dzika. Mbucuruya Fueguia 1833 - sok z marakui - posłodzony sporą ilością cukru, z dodatkiem cytryny, która nadaje całości mocny, cytrusowy charakter. Ładny zapach - dobry na lato. Dla mnie był jednak zbyt kwaśny - liczyłam, że mleko, które jest w spisie nut nada mu odrobinę miękkości i słodyczy, ale niestety w ogóle nie czuć tej nuty.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist. |
2014-05-15, 17:58 | #187 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-06
Wiadomości: 3 514
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Wpis z kategorii poszukiwania przyszłego zastępcy Angel Schlesser Oriental Edition II
Rasasi Tagreed - nieeeee, okropny zapach, pachnie jak salon fryzjerski :| Rasasasi Tagreed Al Nagham - tak, ten jest podobny do ASOE2 Podoba mi się mniej, jest też bardziej bliskoskórny i mniej słodki, ale piękna oudowo-różana nuta jest łudząco podobna. Na pewno zorganizuję sobie jakąś większą ilość Jo Malone Velvet Rose& Oud - dzięki przemiłej Wizażance mam okazję własnie wąchać i baardzo mi się podoba. Jest na pewno mniej podobny do ASOE2 niż wyżej opisany zapach, ale podobnej urody. Róża jest mocniej wyczuwalna i bardzo ogoniasta, oud również. Cały zapach o większej mocy od ASEO2, urodzie chyba ciut mniejeszej, ale niewiele
__________________
tak pachnę |
2014-05-15, 22:17 | #188 | |
Biegnąca z wilkami
Zarejestrowany: 2013-11
Lokalizacja: wielkopolskie
Wiadomości: 2 744
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Cytat:
Bardzo chciałabym przetestować oba Tagreedy. Na iperfumy jest duży wybór perfum oudowych Rasasi. Niektóre w bardzo korzystnej cenie ---------- Dopisano o 23:17 ---------- Poprzedni post napisano o 23:10 ---------- Ostatnio testowałam Violet Blonde Toma Forda. Na mnie mocno wybija się skórzano- zamszowa nuta, poza tym czuję pudrowego irysa i fiołek. Zapach ciekawy, elegancki, subtelny. Dosyć trwały Edytowane przez marienmarien Czas edycji: 2014-05-15 o 22:11 |
|
2014-05-17, 05:17 | #189 |
spin doctor
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 7 514
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Arabie SL-bardzo chciałam go poznać, ostatnio przyleciała do mnie próbka i ochoczo psiknęłam na nadgarstek. Pierwsze pół godziny to byla trauma-smród, za przeproszeniem, dziecięcych wymiocinzmieszanyc h z curry. Po jakimś czasie niezwykła transformacja-zaczął się pojawiać cudowny, ciepły orient-goździki, suszone owoce, cynamon i tak wysładza się i staje ciepło-miękki juz do końca
Niech mi ktoś wytłumaczy po co komu ten wstrętny początek w naprawdę ładnym zapachu. Jest to jedyny zapach jaki znam, który całkowicie inaczej pachnie na początku i na końcu swojego zywota na skórze.
__________________
"Wybrałam osobę, którą chcę być, i nią jestem." |
2014-05-17, 07:23 | #190 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 11 374
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Fueguia Fuiguier - cudna figa, 1 z najladniejszych fig
Amalia Gourmand - obled, uroczo slodko mleczno-pizmowo Mona Vanille - sama nie wiem czy jest az takie wow Ciekawa wanilia, ale duzo bardziej komfortowo nosi mi sie ja globalnie, w uzyciu nadgarstkowym wybijaly sie za bardzo nuty tytoniowe, ale uzyta calosciowo dala o sobie znac wamiliowoscia Mona Violette - czulam.niestety cos mdlacego z autobusiw, jako dziecko pamietam zapach autobusow Creed Love in Black - sliczny mocarny fiolek Loewe 7 edp - cudnie kadzidlano-cytrusowy A nie lubie kadzidel Ten zapach jest dla mnie trafiony w tej grupie Dune - sprawdzilam i dobrze, czuje mdlace nuty tytoniowo-jakies ... Choc tuz po psiknieciu bylo bardzo obiecujaca Amarige - cudny, esencjonalny, trwaly, owoce i kwiaty tworzace cudny bukiet Mandarynka Pomarancza Gardenia Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
Moje filmiki perfumowe
https://www.youtube.com/watch?v=u58T0dvpxcs |
2014-05-21, 22:12 | #191 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 906
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Sova Slumberhouse - bardzo suchy, ziołowy, z pięknie oddaną nutą sianą. Początek niespecjalnie mi się podobał - jest w nim dziwna oleista, kwaśna, metaliczna nuta, ale potem jest już ładnie. Końcówka dużo słodsza niż początek - kojarzy mi się trochę z kakao w proszku. Solidny zapach, choć nie moja bajka.
Midnight Oud Juliette Has a Gun - gdybym lubiła oud to zakochałabym się po uszy, bo jest naprawdę piękny. Gęsty, mocno różany, bardzo intensywny - gdyby nacisk by bardziej na różę niż na oud to byłby dla mnie idealny. Świetna trwałość. Poudre d'Epices Sinfonia di Note – wbrew nazwie pudru jest tam niewiele – raczej tylko delikatnie zmiękcza zapach niż stanowi jego główny składnik. Przyprawy są raczej delikatne, dobrze wymieszane. Sama kompozycja przypomina mi stare, dobre szypry, jest w tym zapachu coś przyjemnie cielesnego, podejrzewam, że to zasługa piżma. Jest wytrawny, dzięki sporej dawce geranium, ale jednocześnie jest miękki i zmysłowy. Bardzo dobry zapach. Alambar Laboratorio Olfattivo – bardzo ładna, gęsta, słodka ambra, kojarząca się wręcz jadalnie, dzięki sporej dawce kakao i wanilii. Mimo tej spożywczości nie jest ani odrobinę banalny. Składniki są pierwszego gatunku i nie przypominają tanich olejków do ciast. Taki gourmand lubię... Insolence Guerlain – edt. Mam problem z tym zapachem, bo jest naprawdę interesujący – mocno pudrowy, co lubię, ale jednocześnie jest w nim coś dławiącego i dusznego, podejrzewam, że to zasługa tych strasznie sztucznych, gorzkawych fiołków. Kojarzy mi się z puderniczkami przedwojennych elegantek i za to go lubię. Ce Soir ou Jamais Annick Goutal – mocno różany – róża jest tutaj nieco oleista, jak w bułgarskich olejkach, całkiem interesująca, choć nieco męcząca. Niestety, dość szybko znika ze skóry, jak wszystkie inne zapachy Goutal. Szkoda.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist. |
2014-05-23, 13:25 | #192 |
El Cumpleaños Secreto
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Into the Darkness
Wiadomości: 4 521
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Dzięki Kochanej Sabb mam okazje przetestować całą masę cudowności i dziś na pierwszy ogień poszedł zapach, którego bardzo byłam ciekawa, czyli Robert Piguet, Bois Noir.
Nie potrafię opisywać zapachów, ale napiszę o swoich wrażeniach. Zapach jest lesisty, czarny, dymny, ale nie mroczny i przygnębiający. Czuję, że jest subtelny, przyjacielski i dla zachowania równowagi, diabelnie zmysłowy, kusi pięknym drewnem, z którym chce się flirtować. To właśnie drewno ujmuje najbardziej i choć zapach jest bardzo bogaty i niejednoznaczny, pozostaje lekki i nie przytłacza. Nie dostaje się obuchem w łeb, ale tańczy pomiędzy drzewami i unosi się delikatnie, jak dym, który pieści delikatnie swoim dotykiem. Jestem oczarowana!!! Póki co, jestem zdecydowanie na duże tak!!! Czując ten zapach, mam cudowne skojarzenia, bo jest błogo i namiętnie. Jestem pod wrażeniem i czuje się urzeczona i zachwycona zapachem. Sabb, z całego serca bardzo Ci dziękuję za umożliwienie mi poznania tego przepięknego zjawiska, które chyba na dłużej zagości u mnie
__________________
I'm still alive... Edytowane przez liliza Czas edycji: 2014-05-23 o 13:31 |
2014-05-27, 18:31 | #193 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 7 190
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Loverdose Tattoo - specjalnie zamówiłam jeszcze odlewkę tej wersji, żeby wiedzieć czy zamawiać flakon klasycznej wersji, czy tej. Tattoo w pierwszych chwilach jest dużo lżejszy, owocowo-kwiatowy, bardzo mi się w nim to podoba, ale potem jest coraz bardziej jak klasyk, z tym, że trwałość dużo słabsza.
__________________
|
2014-05-27, 22:46 | #194 | |||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Cytat:
Nie pachnie jak perfumy? To jak pachną perfumy? Pudrem już mogą? Mydłem też? Ciachem? Kadzidłem? Udem? Po raz nty powtarzam - najgorsze dla tego zapachu jest to, że nosi nazwę Encre Noir, przez co wciąż jest porównywany z męską wersją faktycznie z zupełnie innej bajki. No i sądzę, że nie ma siły, żeby dobrze go ocenił/a miłośnik/niczka "ciemnej strony niszy" Cytat:
Cytat:
Mam takie wrażenie, jakby jakieś skladniki się kłóciły ze sobą - i wciąż się zastanawiam, czy kiedyś nie zacznie mi się to aby podobać
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
|||
2014-05-27, 23:12 | #195 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 5 460
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Cytat:
Według moich kryteriów, czyli miłośniczki najciemniejszej strony niszy, rzeczywiście Encre Noire nie miał szans, ale jego nazwa nie ma tu nic do rzeczy. Ju, owszem, perfumy dla mnie pachną kadzidłem i oudem. Najlepiej, jeśli pachną właśnie w taki sposób. Mam dość jednoznaczny profil zapachowy, bardzo konkretne, sprecyzowane upodobania, lubię i oud i kadzidło, a osoby, które czytają moje recenzje, doskonale to wiedzą. I nie spodziewały się, że zachwycę się damskim Encre Noire. Twój protest w tej sprawie jest chyba troszeczkę....nieudany.
__________________
wymiana |
|
2014-05-28, 09:32 | #196 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Angel Sucree - powiem tyle: trafiona nazwa, cukrowy jak... jak wszystkie mainstreamowe hity o ile klasyk i dotychczasowe wariacje wzbudzają większe lub mniejsze kontrowersje, ten jest tak milusi, że na pewno będzie bił rekordy sprzedaży i zostanie zapachem roku perfumerii na S.
Bottega Veneta Essence - coś dla mnie na lato: ostra zieloność, przyprawy, paczula i ani krzty słodyczy róży nie czuję, i dobrze tylko trochę ulotny niestety, ale potestuję jeszcze; Cerruti 1881 - niby znałam od zawsze, ale po testach w Superpharmie zachwyciłam się jego innością od całej reszty z damskeij półki. Ma w sobie coś, co uwielbiam - słodko- gorzką nutę, podobną do tej z Gentiany AA Jeszcze nie wiem, czy potrafię nosić, ale już leci do mnie Edytowane przez dixi Czas edycji: 2014-05-28 o 13:13 |
2014-05-28, 23:54 | #197 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Cytat:
W zasadzie protest nie był skierowany do Ciebie, był raczej ogólnym apelem o otwartość - w takim sensie, by nie dyskredytować zapachów ("to coś nie pachnie jak perfumy"), które nie są w guście recenzującej osoby. Mnie się też wiele zapachów nie podoba, ale nie przeszkadza mi to ich doceniać. Może teraz zacytuję samą siebie : "nie ma siły, żeby dobrze go ocenił/a miłośnik/niczka "ciemnej strony niszy" Naprawdę sądzisz, że to był protest przeciwko brakowi zachwytu? Nieudane i nie fair są tego rodzaju przejaskrawienia, bo ja zachwytu nie oczekuję od nikogo (no może ew. czasem od męża ) i nie tego dotyczył mój wpis. Co do nazwy - jestem pewna, że gdyby zapach nie nazywałby się EN (choć damski), nie byłby porównywany (bo i z jakiej przyczyny?) do wybitnego i wyjątkowego EN (męskiego), no i Ty byś go nie zrecenzowała. Tymczasem ja znów jestem pod wrażeniem kompozycji Comma - tym razem CdG Wisteria Hysteria. bardzo interesujące wydanie w sumie kwiatowego zapachu. Ma jednak on w sobie niepokojącą, przeszywającą nutkę znaną z Kleju i Odeura 71, choć dyskretniejszą. Zapach wieloznaczny, wymagający ponownych i naszyjnych testów, ja bym go określiła jako "mieniący się" albo nawet "skrzący". Na zimno. Na pierwszy rzut nosa wydaje się zwyczajny, ale coś się czai, tak, tak. Na Serpentine CdG nie starczyło miejsca - ale mam zamiar nadrobić.
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ Edytowane przez justynaneyman Czas edycji: 2014-05-29 o 00:08 |
|
2014-05-30, 14:10 | #198 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 011
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Dziś od rana globalny test Ombre Indigo Olfactive Studio i zachwyt połączony z olfaktorycznym deja vu. Potem w południe olśnienie: prywatna śliwka Forda
|
2014-05-31, 13:08 | #199 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-06
Wiadomości: 3 514
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Chyba odczarowałam Flowerbomb, bo dzisiaj przetestowałam naskórnie i mi się bardzo spodobała :O
Tak samo Ambre Soie, która też bardzo mi się zaczęła podobać
__________________
tak pachnę |
2014-05-31, 18:24 | #200 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 5 121
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Juicy Couture Juicy Couture EDP- Mocno pudrowy, mdły, płaski. Słodki puder, raczej dla starszej(mocno starszej) pani. Bardzo trwały.
Viktor&Rolf Bonbon- Cudeńko! Podobny do Wish Choparda, ale mocniejszy, bardziej trwały. Cudny sok brzoskwiniowy osłodzony cukrem pudrem. Nazwa adekwatna do zawartości buteleczki. Burberry The Beat- Na początku trawiasty, potem mydlany, mdlący. Dość nietrwały zwyklaczek. |
2014-06-01, 00:09 | #201 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 7 190
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Cytat:
Cytat:
A do mnie lecą z cztery odlewki, co nie zmienia faktu, że kusi mnie zamawianie kolejnych próbek .
__________________
|
||
2014-06-04, 10:34 | #202 |
Zadomowienie
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Kabul vs Kabul
Dla mnie to starcie wygrywa nowa wersja. Ma większą projekcję i jest bardziej żywiczna (jak dla mnie jest inne stężenie labdanum). Trwałość porównywalna..niemniej ten nowy "umiera będąc w pełni sił" Nie wygasa delikatnie.. snując się leniwie.. Umiera tragicznie... Ale jest czynny dobre 10 godzin.. |
2014-06-04, 15:44 | #203 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 7 190
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Si Lolita Midnight - baaardzo ciekawy zapach. Czuję wszystkie nuty zapachowe - choć nie jest ich dużo. Na początku mocno mnie zaskoczył, nawet sobie pomyślałam "ha! chciałabym tak pachnieć na co dzień", ale z czasem zaczął mnie lekko mdlić (bynajmniej nie zaczął się wysładzać, nie wiem skąd ta mdląca nuta?), w pewnym momencie też pachniał mi męsko... Być może miałam kiepski dzień, ale na pewno jeszcze będę testować, bo pierwsze wrażenie bardzo dobre!
Wish Chopard - pachnie na mnie identycznie jak Angel, chyba mnie trochę przytłacza. Dużo piwnicznej paczuli w miodzie i innych słodyczach, projekcja bardzo duża.
__________________
|
2014-06-04, 20:08 | #204 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 880
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Dolce&Gabbana Pour Femme(nowa wersja) - Wow, ależ to podobne do Fantasy BS. Stara wersja(bo jej echa gdzieś tam w tle pobrzmiewają) wymieszana z Fantasy w proporcjach 1:10. Może w D&G czuć trochę lepszą jakość niż w Fantasy, ale jednak...
|
2014-06-04, 20:47 | #205 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 906
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Isotta Cerchi Nell'Acqua – piękny, fiołkowy zapach. Wyraźnie czuć aldehydy, które nadają mu mydlanego charakteru, w oddali plącze się też pudrowy irys. Całość utrzymana w klimacie retro. Interesujący i trwały.
Nahema Guerlain – ekstrakt. Po zachwycie nad wodą toaletową upolowałam ekstrakt z lat 80. I znów mam zagadkę, czy ja tę Nahemę lubię czy nie. W edt zachwyciła mnie piękna baza – niezbyt intensywna w porównaniu z innymi klasykami Guerlaina, ale drewno sandałowe w połączeniu z różą absolutnie mnie zauroczyło. Ekstrakt jest oczywiście bardziej gęsty – róża jest intensywna, metaliczna, z dużą ilością nut zielonych, mamy też duszny hiacynt i brzoskwinię, która dodaje mu szczypty słodyczy. Niestety zapach trwa nadal właśnie w tej niezmienionej formie i pozbawiony jest bazy – przynajmniej na mojej skórze jej nie czuć. Wygląda na to, że jedynie w formie edt Nahema jest dla mnie, ale zamierzam dalej testować. Etoile d'Or Volnay – piękny zapach, przypominający klasyki Guerlain. Początek bergamotkowo – lawendowy, kojarzy mi się nieco z Jicky. Później mamy bardzo ładną mieszankę bobu tonka, wanilii i słodkiego pudru, która przypomina Shalimar. Pierwszy zapach tej firmy, który mnie pozytywnie zaskoczył. Tumultu Les Liquides Imaginaires - jedyny z serii Eau Dela, który wydawał się względnie mój. Szału jednak nie robi - cytrusowo - ziołowy, ze szczyptą kokosa i drewna sandałowego. Nudny i słabo wyczuwalny. Jestem trochę rozczarowana tą marką - zapachy z serii "winnej"- Eau Sanguine są ładne, ale dość bezpieczne i mało porywające, ten również nie zachwyca, a wręcz denerwuje swoją przeźroczystością. Coco Chanel edp - próbowałam, ale niestety - to na mnie głównie paczula, dość ostra, kamforowa, z kroplą różanego olejku. Jest też sporo goździków - i to już właściwie wszystko. Kiedy wącham go z flakonu lub próbki to czuję jego złożoność i bogactwo nut natomiast moja skóra go pochłania i nie pozwala się rozwinąć. Omega Menditorossa - irys wymieszany z kminem i nutami drzewnymi. Zapach gorzko - pudrowy, momentami ostry, męski. Interesujący, ale kompletnie nie moja bajka. Diva Ungaro - piękny szypr, w starym, dobrym stylu - mnóstwo wytrawnej róży lekko osłodzonej miodem z dodatkiem kwaśnego cywetu i mchu dębowego. Pięknie balansuje na krawędzi między słodyczą a goryczą. Całość klasyczna, intymna i kobieca w intrygujący sposób. Khol de Bahrein Stephane Humbert Lucas 777 - bardzo gęsty, wręcz zawiesisty zapach - pudrowy irys zmieszany z bardzo słodką wanilią i odrobiną jakichś żywic. Całość nieco syntetyczna, lekko gumiasta jak w LouLou. Bardzo interesujący, choć mógłby być trwalszy. Nie pogardziłabym flaszką. Chypre Palatin MDCI Parfums - początek pięknie szyprowy - gorzki, nasycony bergamotką. Później zapach się zagęszcza, dołącza wanilia, lekko zwierzęce piżmo i cała gama różnego rodzaju żywic. Piękny, bogaty, orientalny szypr. Perlerette Volnay - najbardziej znany zapach Volnay - powstał w 1925 roku, był sprzedawany w charakterystycznym, białym, opalizującym flakonie w kształcie perły. Nie wiem, na ile dzisiejsza wersja przypomina tamtą, ale jest i tak śliczna. Delikatny, biały puder, szczypta irysa i bzów, z małą kroplą subtelnie słodkiej brzoskwini. Początek dzięki obecności aldehydów jest przejrzysty i lekki - w bazie delikatnie się zagęszcza i wysładza. Jedynym minusem jest słaba intensywność zapachu - w przeciwnym wypadku zbierałabym już na flaszkę. Oeillet Louis XV Oriza L.Legrand – niestety, duże rozczarowanie – z założenia zapach goździkowo – pudrowy, kwiat goździka rzeczywiście tam jest, ale bardzo lekki, przeźroczysty wręcz, puder zaś jest z gatunku wytrawnych i gorzkawych. Całość koszmarnie nietrwała. Evening Edged in Gold Ineke – dość przeciętny kwiatowy zapach, z drażniącym, kwaśnym osmantusem, a w bazie cień drewna sandałowego. Kiepska moc i trwałość.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist. |
2014-06-05, 22:25 | #206 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 5 460
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Sand Aoud Mancera- pisałam już o nim, kiedy rozbierałam flakon, że to śliczniak, i że niepodobny do żadnego innego oudu. W dalszym ciągu nie zaczął być podobny
Zapach bazuje na intensywnych, czy wręcz agresywnych przyprawowych akordach, rozpiętych na łagodnym piżmowo-paczulowo- porzeczkowym tle, z rozświetlającym szafranem w roli głównej. Dość intensywnie drzewny charakter otwarcia niestety szybko mija, a kompozycja wysładza się w miarę ogrzewania szafranu i łagodzenia nut przyprawowych z otwarcia. Bardzo, ale to bardzo dobra robota. Myrrhe Imperiale Armani Prive- po raz kolejny w przypadku tej kompozycji dotarła do mnie stara prawda, że pobieżne testy to jedno, a całościowe noszenie zapachu-drugie. W testach łokciowych Mirra była niemal mononutowcem, realistycznie oddającym zapach palonej w trybularzu mirry. Pięknym. W testach całościowych to orientalna wariacja na temat mirry- żywice, w tym benzoes, podane są na tacy słodkiej bazy, złożonej z kremowej ambry i niespożywczej, tłustawej wanilii. Baza, jak deser, posypana jest szafranem, i pobrzmiewa leciutko gourmandem. Ładnym gourmandem w sosie z mirry Bardzo mi się ten, lekko zaskakujący zabieg, podoba, chociaż wolę kadzidła bardziej surowe, a mniej kobiece. To również bardzo dobra robota.
__________________
wymiana |
2014-06-06, 08:11 | #207 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
O! to mnie bardzo zachęca, jako poszukiwaczkę "mojego" nie odnalezionego udu
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ |
2014-06-06, 11:10 | #208 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 5 460
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Może Cię również zachęci to, że jest dość kobiecy. I najnormalniej w świecie ładny To nie jest hardkorowy oud w stylu Rasasi czy posikanego Le Labo
__________________
wymiana |
2014-06-06, 23:40 | #209 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: jestem warszawianką
Wiadomości: 10 776
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Jak na zawołanie - kobiecy ud to zdecydowanie Melody Aoud Montale. Takiego udu u niego jeszcze nie było.
Agar, choć wyczuwalny, jest zręcznie spleciony z przyprawowo (szafran?) ciasteczkowym akordem (dla mnie osobiście zbyt dominującym - ale to kwestia gustu). Z leciuteńką nutką cytrusową? Ze skórzaną bazą. Szczególnie jak na Montala jest zapachem subtelnym, takim "smooth" - no naprawdę, jestem pod wrażeniem. Choć wolę aoudy bardziej surowe i nieprzyjazne, nie mogę odmówić mu urody. A - to było na podst. testów nadgarstkowych. Jutro naszyjnie Z czasem skóra zaczyna dominować, jednak delikatna słodkość pozostaje, z leciutką słonawą nutką.
__________________
Nie jestem przesądna. To przynosi nieszczęście. BRULION MALARSKI. Justyna Neyman. http://justynaneyman.blogspot.com/ Edytowane przez justynaneyman Czas edycji: 2014-06-07 o 00:07 |
2014-06-07, 19:02 | #210 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-06
Wiadomości: 3 514
|
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
London Toma Forda bardzo mnie rozczarował i już ruszył dalej w świat. Specjalnego podobieństwa do pięknego Bois Marocain nie czułam, za to same perfumy wydawały mi się zwyczajnie brzydkie. Jakby cały potencjalnie udany leśno-oudowy zapach został zepsuty przed nadużycie pewnej nuty, niestety nie udało mi się określić jakiej, podejrzewam kumin. Może to on nadał takiej gorzkiej, brudnej nuty, która nie była dla mnie znośna.
Flowerbomb Rose Explosion - ładnie, ale jednak bez zachwytu. Róża trochę zbyt mydlana, zbyt mało wyczuwalne pozostałe nuty. Liczyłam na coś bardziej puchatego lub bardziej arabskiego. Nieco przypomina mi Wood Mystique, która jest 10 razy lepsza. Baza jest bardzo ładna, ale pojawia się po wielu godzinach.
__________________
tak pachnę |
Nowe wątki na forum Perfumy |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:29.