|
Notka |
|
Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię. |
|
Narzędzia |
2020-02-22, 20:09 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2020-02
Wiadomości: 2
|
Czy to już jest toksyczny związek?
Hej wybaczcie, ale nie jestem dobra w pisaniu więc jeśli znajdziecie jakiś błąd to przepraszam. Bardzo proszę o subiektywną opinię bo nie wiem czy to jest ze mną problem czy z moim partnerem.
Nie wiem od czego zacząć, ale już od roku jestem właściwie w związku z przyjacielem z którym znam się z 7 lat ( wcześniej spotykaliśmy się na podwójnych randkach w innych związkach itd ) zawsze się lubiliśmy ale nigdy nie mieliśmy okazji się poznać przy swoich wtedy dawnych połówkach. Mam obecnie 20 lat a on 22, i nie komentujcie tego, bo jest mi za to wstyd. Ujmę to najprościej jak potrafię, przez śmierć mojego brata potrzebowałam mieć kogoś bliskiego bo cała rodzina na tym ucierpiała. I faktycznie może mieć to podłoże psychiczne ale w momencie kiedy zostałam jedynaczką faktycznie potrzebowałam osoby bliskiej. I miałam paru chłopaków będąc jeszcze młoda, ale nie brałam tego na poważnie. Doszło do rozstania jakoś się otrzepałam szybko, i później poznałam kolejnego. W skrócie, miałam paru chłopaków ale w każdym doszukiwałam się czegoś innego w innym. Brakowało mi czegoś takiej iskry ( mój partner też miał bardzo dużo partnerek ). W momencie kiedy osiągnęłam 19 lat, zaczęłam się zastanawiać czy faktycznie uczucie prawdziwej miłości takiej bezgranicznej mnie kiedykolwiek dostąpi. Do sedna, przez to że studiowałam i mieszkałam w innym mieście, nie miałam kontaktu z ludźmi z mojej miejscowości. I kiedy wróciłam, do domu na święta bożego narodzenia. Umówiłam się z przyjaciółką na przysłowiową ''pasterkę'' ale to tak tylko żeby się zobaczyć. Idąc do niej, wpadłam na tego przyjaciela ( obecny partner on też miał bardzo dużo partnerek i po pasterce spotykaliśmy żeby porozmawiać o problemach z poprzednimi partnerami). I właśnie w pasterkę jakoś nas ruszyło...troszkę się zbieraliśmy do tego ale koniec w końcu 18 stycznia zaczęliśmy być oficjalnie ze sobą. Ja jeszcze w tamtym momencie zakończałam związek z jednym chłopakiem, nie chciałam go urazić bo wszystko stało się takie niespodziewane. I tego 18 tego pierwszy raz się ze sobą przespaliśmy. I to tak ruszyło, po sprawach łóżkowych stwierdziliśmy że nigdy z nikim nie było nam tak dobrze, a między nami przewinęło się tyle pięknych momentów. I już po roku bycia ze sobą, mój chłopak zaczął czytać rozmowy z moim byłym z którym kończyłam już relacje definitywnie miesiąc po byciu z obecnym. Przez miesiąc pisania z byłym, w normalny sposób i bez seksu i żadnych zdrad mój obecny partner wściekł się że go okłamywałam i jak tak mogłam ( bardzo mnie zwyzywał, wpadł w furię ). Może źle myśle, ale dla mnie nie było to nic złego w tamtym czasie. Chciałam to jakoś odkręcić żeby wiedział, że nie musi się o nic martwić. Ale po roku bycia razem, odkrył tą wiadomość dopiero teraz i chciał od tak przekreślić nasz związek. Walczyłam trochę o to bo na prawdę, po raz pierwszy poczułam do drugiej osoby taką miłość. Jakoś z tydzień byliśmy pokłóceni, po czym doszło do poważnej rozmowy w której oznajmił mi że 19 stycznia zdradził mnie, chcąc nie chcąc wybaczyłam mu to bo to było na początku i sam mi o tym powiedział. I oznajmił że już by nie potrafił mnie zdradzić, ulżyło mi nie powiem. Bo jeśli to było by w obecnym momencie to jakoś bym tego nie przeżyła. Ale uważam że wtedy nasz związek dopiero raczkował. A Ci co byli w związkach wiedzą że różnie to bywa. Ale to był dopiero początek, jestem osobą dość lajtową jeśli tak to mogę powiedzieć, zapalić okazyjnie trawkę czy się napić to dla mnie ok. Ale jestem ogromną przeciwniczką brania twardych narkotyków i wiedział o tym od samego początku a jak się później okazało ( powiedział mi o tym ) od jakoś pół roku brał non stop amfetamine. Kopara mi opadła, wszystko się skumulowało a na dodatek wyjeżdża w przyszłym tygodniu do Anglii ( jesteśmy z innych domów, a nasze sytuacje materialne się różnią ) zapytałam go otwarcie czy jest w stanie to rzucić i czy ma z tym problem, odpowiedział że jest w stanie...ale po tym wszystkim co miało miejsce w ostatnim tygodniu po prostu cała energia znikła. Jak nikomu nie byłabym w stanie wybaczyć narkotyków tak jemu owszem, i nigdy bym nie pomyślała że komuś to wybaczę. Jeśli trzeba chciałabym mu pomóc w jakiś poradniach ale on wyjeżdża mówi że to moja wina przez to że go okłamałam. Wybaczyliśmy sobie te błędy, bo doszło do tego że chcemy oboje spróbować i bardzo nam na sobie zależy. Ale co myślicie o tym wszystkim? Czy jest warto skoro czujemy do siebie coś co myśleliśmy że nas nigdy nie spotka? wierzycie że to może się udać w sensie przebaczenie błędów i życie na odległość? Dziękuje wszystkim za pomoc |
2020-03-01, 08:54 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2020-02
Wiadomości: 157
|
Dot.: Czy to już jest toksyczny związek?
Cześć. Jeżeli to faktycznie prawda co piszesz. To moim zdaniem, powinnaś jak najszybciej od niego uciec, zostawić go. Pomyśl jakie masz z nim perspektywy? Narkotyki (te twarde jak to ujęłaś) nie ważne jakie, prowadzą zawsze w ciemne, smutne zakamarki. Pomyślałaś jakbyście mieli dzieci? Poza tym moim zdaniem jeżeli ktoś wpada w furę nie potrafi zapanować nad emocjami, nerwami, od razu jest taki facet skreślony (Kobiet oczywiście też to się tyczy). Pozdrawiam Ciepło
|
Nowe wątki na forum Seks |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:02.