żal, strach, tęsknota, ból - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-11-26, 14:09   #1
sunset girl
Rozeznanie
 
Avatar sunset girl
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 608

żal, strach, tęsknota, ból


Hej, zakładam ten wątek, bo moje życie znowu zatoczyło koło. Jestem ciekawa, czy ktoś miał podobne problemy, jak sobie z tym radzi i w ogóle, co o tym myślicie.

Urodziłam się bardzo wrażliwa.

Mam 20 lat. Jestem jedynaczką. Do jedenastego roku życia moim światem byli rodzice, kuzynostwo i przyjaciele. Miałam wszystko, czego potrzebowałam w sensie materialnym i nie tylko - uwagę, ciepło, miłość.

Na przestrzeni lat mój ojciec miał dwa romanse z dwoma różnymi kobietami, jedna z nich obecnie jest jego żoną; wyjechaliśmy też z rodzinnego miasta i na nowym miejscu rodzice się rozwiedli. Mama walczyła z depresją, z tatą miałam kontakt, dzięki naszej wspólnej pasji... Chociaż pierwsza reakcja była - nie chcę go znać.
Mimo wszystko, czułam, że jestem sama. Podkreślam, że w nowym mieście nie miałam nikogo - ani przyjaciół, ani dziadków, do których mogłam się poprzytulać i wypłakać. Mój świat się totalnie rozpadł. A ja byłam jak dziecko we mgle. Z jednej strony widziałam, jak mama cierpi strasznie, a z drugiej jak tata buduje swoje szczęście na naszym nieszczęściu.

Miałam bardzo intensywne myśli samobójcze, nawet chciałam to raz zrobić, jednak nie wiem, czy można uznać to za próbę (chyba nie).

Wpadłam w złe towarzystwo. Miałam 14 lat i poznałam mojego pierwszego "poważnego" chłopaka, który widząc moje zagubienie, desperacką potrzebę miłości, naiwność, wykorzystał mnie - namawiał do seksu, wyłudzał pieniądze, na koniec okradł i wyzywał... Zaczęłam też z nim palić trawkę, ale po zakończeniu znajomości, zaprzestałam.
To trwało 2 lata. Przeżyłam traumę. Bałam się wychodzić z domu, bo do mnie wydzwaniał i się ze mnie śmiał.

Po kilku miesiącach, poznałam obecnego eksa.
To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Po raz pierwszy od rozwodu rodziców byłam naprawdę szczęśliwa.
Chłopak poukładany, wartościowy, rodzinny (takie przynajmniej sprawiał wrażenie). Był mną zafascynowany, prawie, że na rękach mnie nosił. Mieliśmy wrażenie, że spotkały się dwie bratnie dusze. Cały czas się śmialiśmy razem, szaleliśmy za sobą.
Bardzo mi pomógł swego czasu. Wydobył ze mnie to, co dobre. Pokazał, jak spokojnie może wyglądać życie... To było niesamowite.
Dopuściłam go do siebie tak blisko, jak tylko mogłam. Pojechaliśmy nawet razem do mojego rodzinnego miasta, starego domu. Chciałam mu pokazać, jak kiedyś wyglądała moja rzeczywistość.

Wiadomo, on miał swoje wady i niską wrażliwość. Był takim "słoniem w składzie porcelany". A ja byłam trudna i bardzo ostro reagowałam...
Napędzał mnie strach przed porzuceniem...
Wiele sytuacji interpretowałam przeciwko sobie, kierowałam się emocjami, wpadałam w furię, nieświadomie stosowałam zasadę "najlepszą obroną jest atak", więc atakowałam werbalnie, bywałam zazdrosna, raz ufałam bezgranicznie, a za chwilę w ogóle, wychodziłam od niego i po chwili wracałam, rzucałam słuchawką, a jak nie oddzwaniał, dzwoniłam ponownie...
Nie zawsze tak było, ale chyba wystarczająco często, żeby mnie zostawić (2 miesiące temu). Po 3,5 roku.


Dziś doszły kolejne negatywne emocje - poczucie winy, wstydu i pustki.
Usilnie próbuję sobie wybaczyć błędy, które popełniałam (tłumacząc sobie, że nikogo celowo nie raniłam)... A jednak wciąż mam te fale bardzo intensywnych, negatywnych emocji, do tego stopnia, że momentami czuję do siebie nienawiść i chciałabym zniknąć.

Wczoraj miałam taką falę, szykując się przed wyjściem ze znajomymi na miasto. Czasami jest dobrze i wydaje mi się, że to przechodzi…, a za chwilę od nowa męczę się ze sobą. Nachodzi mnie taka fala gorąca i płaczę. Kiedy to czuję, zazwyczaj idę do mamy (o ile jest w domu) i mówię jej, co się ze mną dzieje. Boję się wtedy być sama. Mam wrażenie, że mój umysł mnie atakuje za karę… Zupełnie nagle nachodzą mnie obrazy, kiedy ja coś złego zrobiłam eksowi. Kiedy to się dzieje, próbuję sobie przypomnieć, dlaczego tak się zachowałam – co takiego zrobił eks – żeby siebie trochę „odciążyć”. Ale często nie pamiętam, co on takiego powiedział, lub zrobił i we wspomnieniu mam tylko swoją przesadzoną reakcję.

Myślałam jeszcze o moich napadach furii i ich powodach.
Doszłam do wniosku, że reaguję tak na czyjś upór – kiedy widzę, że ktoś naprawdę mógłby mi ustąpić bez szkody dla siebie.
Wydaje mi się też, że wpadałam w szał, kiedy bałam się zranienia, albo już czułam się zraniona.
Czasem też, kiedy miałam problemy w kontaktach z chłopakiem, odzywał się we mnie żal i krzyczałam na mamę, albo na tatę, że to przez nich, ponieważ często nie wiedziałam, jak w danej sytuacji powinnam postąpić, nie potrafiłam oceniać, co jest słuszne, a co nie, czego powinnam wymagać od chłopaka czy od siebie, a z czym odpuścić. Czyli zasadniczo coś, czego człowiek uczy się w domu. Strasznie się w tym gubiłam.

I do tego ten strach, że ktoś może odejść…

Ale wiem, że ja nie boję się samotności, tylko bólu, jaki to odejście sprawia…. Pisząc to poprzednie zdanie, pomyślałam sobie, że może z każdym odejściem chłopaka, przeżywam też odejście taty na nowo?... Czy to możliwe, że wszystko jest tak bardzo pokręcone?
Wciąż poszukuję w sobie chęci do działania… Trochę apatyczna się stałam. Jednego dnia staram się z całych sił, a mimo to dopada mnie zniechęcenie, więc na drugi dzień budzę się w zrezygnowanym nastroju…


Prawdopodobnie udam się na psychoterapię. Mam zdiagnozowane uzależnianie się od innych.
Zrozumiałam, że moim życiem rządzą negatywne emocje - strach, tęsknota, ból i żal, które odpowiednio uruchamiają się w różnych sytuacjach ze straszną siłą.

Widać, że ja nie ufam samej sobie. Nie jestem pewna swoich przekonań, racji, słuszności decyzji… Zmieniam je w zależności od reakcji osoby, na której mi zależy (byle mnie nie zostawił)… Dlatego strasznie motałam się w związku z moim ukochanym chłopakiem.
__________________
"Póki walczysz, jesteś zwycięzcą."
.
mój cel: obawy zmieniać w nadzieję.

Edytowane przez sunset girl
Czas edycji: 2010-11-26 o 19:16
sunset girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 14:21   #2
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Cytat:
Napisane przez sunset girl Pokaż wiadomość
Hej, zakładam ten wątek, bo moje życie znowu zatoczyło koło. Jestem ciekawa, czy ktoś miał podobne problemy, jak sobie z tym radzi i w ogóle, co o tym myślicie.

Urodziłam się bardzo wrażliwa.

Mam 20 lat. Jestem jedynaczką. Do jedenastego roku życia moim światem byli rodzice, kuzynostwo i przyjaciele. Miałam wszystko, czego potrzebowałam w sensie materialnym i nie tylko - uwagę, ciepło, miłość.

Na przestrzeni lat mój ojciec miał dwa romanse z dwoma różnymi kobietami, jedna z nich obecnie jest jego żoną; wyjechaliśmy też z rodzinnego miasta i na nowym miejscu rodzice się rozwiedli. Mama walczyła z depresją, z tatą miałam kontakt, dzięki naszej wspólnej pasji... Chociaż pierwsza reakcja była - nie chcę go znać.
Mimo wszystko, czułam, że jestem sama. Podkreślam, że w nowym mieście nie miałam nikogo - ani przyjaciół, ani dziadków, do których mogłam się poprzytulać i wypłakać. Mój świat się totalnie rozpadł. A ja byłam jak dziecko we mgle. Z jednej strony widziałam, jak mama cierpi strasznie, a z drugiej jak tata buduje swoje szczęście na naszym nieszczęściu.

Miałam bardzo intensywne myśli samobójcze, nawet chciałam to raz zrobić, jednak nie wiem, czy można uznać to za próbę (chyba nie).

Wpadłam w złe towarzystwo. Miałam 14 lat i poznałam mojego pierwszego "poważnego" chłopaka, który widząc moje zagubienie, desperacką potrzebę miłości, naiwność, wykorzystał mnie - namawiał do seksu, wyłudzał pieniądze, na koniec okradł i wyzywał... Zaczęłam też z nim palić trawkę, ale po zakończeniu znajomości, zaprzestałam.
To trwało 2 lata. Przeżyłam traumę. Bałam się wychodzić z domu, bo do mnie wydzwaniał i się ze mnie śmiał.

Po kilku miesiącach, poznałam obecnego eksa.
To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Po raz pierwszy od rozwodu rodziców byłam naprawdę szczęśliwa.
Chłopak poukładany, wartościowy, rodzinny (takie przynajmniej sprawiał wrażenie). Był mną zafascynowany, prawie, że na rękach mnie nosił. Mieliśmy wrażenie, że spotkały się dwie bratnie dusze. Cały czas się śmialiśmy razem, szaleliśmy za sobą.
Bardzo mi pomógł swego czasu. Wydobył ze mnie to, co dobre. Pokazał, jak spokojnie może wyglądać życie... To było niesamowite.
Dopuściłam go do siebie tak blisko, jak tylko mogłam. Pojechaliśmy nawet razem do mojego rodzinnego miasta, starego domu. Chciałam mu pokazać, jak kiedyś wyglądała moja rzeczywistość.

Wiadomo, on miał swoje wady i niską wrażliwość. Był takim "słoniem w składzie porcelany". A ja byłam trudna i bardzo ostro reagowałam...
Napędzał mnie strach przed porzuceniem...
Wiele sytuacji interpretowałam przeciwko sobie, kierowałam się emocjami, wpadałam w furię, nieświadomie stosowałam zasadę "najlepszą obroną jest atak", więc atakowałam werbalnie, bywałam zazdrosna, raz ufałam bezgranicznie, a za chwilę w ogóle...
Nie zawsze tak było, ale chyba wystarczająco często, żeby mnie zostawić (2 miesiące temu). Po 3,5 roku.


Dziś doszły kolejne negatywne emocje - poczucie winy, wstydu i pustki.
Usilnie próbuję sobie wybaczyć błędy, które popełniałam (tłumacząc sobie, że nikogo celowo nie raniłam)... A jednak wciąż mam te fale bardzo intensywnych, negatywnych emocji, do tego stopnia, że momentami czuję do siebie nienawiść i chciałabym zniknąć.

Wczoraj miałam taką falę, szykując się przed wyjściem ze znajomymi na miasto. Czasami jest dobrze i wydaje mi się, że to przechodzi…, a za chwilę od nowa męczę się ze sobą. Nachodzi mnie taka fala gorąca i płaczę. Kiedy to czuję, zazwyczaj idę do mamy (o ile jest w domu) i mówię jej, co się ze mną dzieje. Boję się wtedy być sama. Mam wrażenie, że mój umysł mnie atakuje za karę… Zupełnie nagle nachodzą mnie obrazy, kiedy ja coś złego zrobiłam eksowi. Kiedy to się dzieje, próbuję sobie przypomnieć, dlaczego tak się zachowałam – co takiego zrobił eks – żeby siebie trochę „odciążyć”. Ale często nie pamiętam, co on takiego powiedział, lub zrobił i we wspomnieniu mam tylko swoją przesadzoną reakcję.

Myślałam jeszcze o moich napadach furii i ich powodach.
Doszłam do wniosku, że reaguję tak na czyjś upór – kiedy widzę, że ktoś naprawdę mógłby mi ustąpić bez szkody dla siebie.
Wydaje mi się też, że wpadałam w szał, kiedy bałam się zranienia, albo już czułam się zraniona.
Czasem też, kiedy miałam problemy w kontaktach z chłopakiem, odzywał się we mnie żal i krzyczałam na mamę, albo na tatę, że to przez nich, ponieważ często nie wiedziałam, jak w danej sytuacji powinnam postąpić, nie potrafiłam oceniać, co jest słuszne, a co nie, czego powinnam wymagać od chłopaka czy od siebie, a z czym odpuścić. Czyli zasadniczo coś, czego człowiek uczy się w domu. Strasznie się w tym gubiłam.

I do tego ten strach, że ktoś może odejść…

Ale wiem, że ja nie boję się samotności, tylko bólu, jaki to odejście sprawia…. Pisząc to poprzednie zdanie, pomyślałam sobie, że może z każdym odejściem chłopaka, przeżywam też odejście taty na nowo?... Czy to możliwe, że wszystko jest tak bardzo pokręcone?
Wciąż poszukuję w sobie chęci do działania… Trochę apatyczna się stałam. Jednego dnia staram się z całych sił, a mimo to dopada mnie zniechęcenie, więc na drugi dzień budzę się w zrezygnowanym nastroju…


Prawdopodobnie udam się na psychoterapię. Mam zdiagnozowane uzależnianie się od innych.
Zrozumiałam, że moim życiem rządzą negatywne emocje - strach, tęsknota, ból i żal, które odpowiednio uruchamiają się w różnych sytuacjach ze straszną siłą.

Widać, że ja nie ufam samej sobie. Nie jestem pewna swoich przekonań, racji, słuszności decyzji… Zmieniam je w zależności od reakcji osoby, na której mi zależy (byle mnie nie zostawił)… Dlatego strasznie motałam się w związku z moim ukochanym chłopakiem.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 14:34   #3
żurawinka
Zakorzenienie
 
Avatar żurawinka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 9 033
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Psychoterapia to bardzo dobry wybór, trzymam kciuki żeby sie udało
żurawinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 14:40   #4
red high heels
Rozeznanie
 
Avatar red high heels
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 613
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Po pierwsze fachowa pomoc.
red high heels jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 15:14   #5
sunset girl
Rozeznanie
 
Avatar sunset girl
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 608
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Zapomniałam dodać, że kiedyś jeszcze mama kazała mi się wynieść do ojca, bo sobie ze mną nie radziła...
Mówiła, że chce gdzieś wyjechać
U ojca mieszkałam dwa miesiące, ale po awanturze wróciłam do mamy...

---------- Dopisano o 16:14 ---------- Poprzedni post napisano o 16:08 ----------

Nikt nie ma podobnych "odchył"?...
__________________
"Póki walczysz, jesteś zwycięzcą."
.
mój cel: obawy zmieniać w nadzieję.
sunset girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 17:52   #6
malwinac
Zadomowienie
 
Avatar malwinac
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1 437
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Myślę ,że Twoje problemy rzeczywiście kwalifikują się do rozmowy z psychologiem.
Moim zdaniem przede wszystkim nie szukaj miłości na siłę. Tylko po to by nie czuć się samotna i mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli chcesz być w zdrowym związku to najpierw musisz poukładać swoje własne życie. Po takich przejściach i przykrościach jakie Cię spotkały trudno będzie Ci funkcjonować w normalnym związku, takim gdzie nie chodzi przede wszystkim o to by nie czuć się samotną.
Po drugie odrzucenie to normalna rzecz- przeżywa je każdy. Nigdy nie masz gwarancji na to że związek się uda, takie jest życie. Nawet jeżeli dajesz z siebie 100% , nie ma miłości nie ma związku.
__________________
Studentka

malwinac jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 18:26   #7
gringolada
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 1 018
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

no pomoc zpecjalisty to bardzo dobry pomysl.nic na sile.
gringolada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-11-26, 19:56   #8
tyneczka
Wtajemniczenie
 
Avatar tyneczka
 
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 036
GG do tyneczka
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Kochana...
Sprawiłaś tym postem to, że obudziło się coś we mnie i spowodowało, że w oczach pojawiły się łzy. Jakbym czytała, to co i w mojej duszy gra tylko napisane innymi słowy.
Zdanie: "I do tego ten strach, że ktoś może odejść… " przypomniało mi moją sytuację z dzieciństwa, kiedy to ciągle bałam się, że moi rodzice się rozejdą. Ciągłe awantury, rozmowy o rozwodzie, a ja pomiędzy tym wszystkim. Od zawsze byłam wrażliwa, więc jak tylko coś takiego doszło do mojego słuchu, automatycznie wpadałam w histerię, bo bałam się, że nie będę miała obojga rodziców razem...
I całkiem możliwe, że ten strach przed odejściem wpływa teraz na mnie... Tak bardzo Cię rozumiem. Też robiłam wszystko by tylko ex mnie nie zostawił. Chociaż wiedziałam, że nie ma racji, to i tak ja go przepraszałam. Nie potrafiłam się z nim kłócić, nie potrafiłam wyjść z domu, rzucić słuchawką. Nie lubiłam sytuacji, gdy coś było niejasne. Unikałam tego jak ognia i zawsze chciałam wyjaśnić wszystko na gorąco i się pogodzić. Bałam się, że jak wyjdę, to on mnie zostawi, rzucę słuchawką - on mnie zostawi, pokłócimy się - on mnie zostawi...i tak było zawsze. Wpadałam w histerię, wyżywałam się na nim, mówiłam przykre słowa. Czasami lepiej było wyjść, dać sobie czas na opadnięcie emocji, ale ja uparcie chciałam być przy nim i choć było mi cholernie przykro z jego powodu, to wolałam tą przykrość przeżywać obok niego, a nie z dala.

I również napadają mnie chwilę - właśnie takie jak teraz - że to siebie obwiniam za wszystko. Nie pamiętam tego złego, co on robił, pamiętam tylko swój płacz, słowa którymi go raniłam, gesty, ale wszystko jest takie puste, bez towarzyszących okoliczności. Czasami naprawdę jest już w miarę dobrze, choć i tak czuję wewnętrzną pustkę, bo wiem, że wszystko się skończyło, a ja tak bardzo bym chciała się do niego przytulić, poczuć jego obecność, porozmawiać, pośmiać się, nawet pomilczeć razem z nim. A tego już nie ma i nie będzie...

Czasami chciałabym zapomnieć o tym wszystkim co złe robiłam ja, co złe robiliśmy oboje i zacząć na nowo z czystą kartką.... zacząć na nowo cieszyć się życiem i walczyć ze sobą, ale razem z nim
__________________

tyneczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 20:57   #9
kitkulka
Zakorzenienie
 
Avatar kitkulka
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 18 974
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Bardzo mnie wzruszyło to co napisałaś.
Podziwiam Cię za to, że w ogóle udało Ci się sprecyzować i napisać to o czym myślisz tak abyśmy mogły dokładnie "poczuć" to co czujesz Ty.

Po części Cię rozumiem, kilka zdań, które tu napisałaś mogłabym przypisać sobie.

Życzę Ci dużo siły
kitkulka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-26, 21:26   #10
koya89
Raczkowanie
 
Avatar koya89
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 187
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

czytając Twoją wypowiedź prawie się popłakałam... ja również mam niemiłe przejścia z dzieciństwa, które odbijają się na mnie teraz...
w moim domu, pomiędzy rodzicami zawsze były awantury, matka kiedyś zdradzała ojca, a ja jako mała dziewczynka bardzo lubiłam nowego 'wujka' ojciec wiele razy płakał przez nią i mimo tego, że minęło już tyle lat ja nadal pamiętam jego zapłakane oczy matka opamiętała się i wróciła do taty, ale pewnie zrobili to tylko dla mojego dobra... dziś trochę żałuję, że tak się stało, bo matka jest nieznośna dla ojca i traktuje go jak śmiecia...mój ojciec jest niezwykle dobrym, uczuciowym człowiekiem, a matka... wyrachowaną suką bez uczuć... boli, że mówię tak o mojej rodzicielce, ale taka prawda...
rodzice często się kłócą, a ja zawsze staję po stroni taty, choćby nie wiem co się działo... czuję, jakbym była mu to dłużna za to wszystko co przeżył i to dla mnie, bo chciał, żeby jego jedyne dziecko miało pełną rodzinę...
mój eks zawsze mi pomagał w takich sytuacjach... zawsze, jak oni się kłócili, a między mną i matką prawie dochodziło do bójek, zabierał mnie daleko od domu...
niestety, mimo tego, że tak krytykuję matkę, staję się do niej bardzo podobna... nie wiem jak to się dzieje, ale tak wychodzi... mojego już Exa zaczęłam traktować tak, jak ona ojca... i dlatego odszedł... powiecie pewnie, że mam za swoje, ale ja niestety nie panuję nad tym co się dzieje... niektóre cechy chyba odziedziczyłam po niej... a on się po prostu wystraszył, że nasze życie w przyszłości będzie wyglądać tak, jak u mnie w domu, a tego nie chce... straciłam go na własne życzenie... a moja matka na tą całą sytuację mówi - CZYM SIĘ PRZEJMUJESZ? NIE TEN, TO NASTĘPNY! NIE MA ZA KIM PŁAKAĆ! ona nie wie, co to znaczy kogoś kochać...
__________________
"A może to, co Cię teraz spotyka, to cena przyszłego szczęścia...?"
koya89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 08:10   #11
sunset girl
Rozeznanie
 
Avatar sunset girl
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 608
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Cytat:
Napisane przez koya89 Pokaż wiadomość
czytając Twoją wypowiedź prawie się popłakałam... ja również mam niemiłe przejścia z dzieciństwa, które odbijają się na mnie teraz...
w moim domu, pomiędzy rodzicami zawsze były awantury, matka kiedyś zdradzała ojca, a ja jako mała dziewczynka bardzo lubiłam nowego 'wujka' ojciec wiele razy płakał przez nią i mimo tego, że minęło już tyle lat ja nadal pamiętam jego zapłakane oczy matka opamiętała się i wróciła do taty, ale pewnie zrobili to tylko dla mojego dobra... dziś trochę żałuję, że tak się stało, bo matka jest nieznośna dla ojca i traktuje go jak śmiecia...mój ojciec jest niezwykle dobrym, uczuciowym człowiekiem, a matka... wyrachowaną suką bez uczuć... boli, że mówię tak o mojej rodzicielce, ale taka prawda...
rodzice często się kłócą, a ja zawsze staję po stroni taty, choćby nie wiem co się działo... czuję, jakbym była mu to dłużna za to wszystko co przeżył i to dla mnie, bo chciał, żeby jego jedyne dziecko miało pełną rodzinę...
mój eks zawsze mi pomagał w takich sytuacjach... zawsze, jak oni się kłócili, a między mną i matką prawie dochodziło do bójek, zabierał mnie daleko od domu...
niestety, mimo tego, że tak krytykuję matkę, staję się do niej bardzo podobna... nie wiem jak to się dzieje, ale tak wychodzi... mojego już Exa zaczęłam traktować tak, jak ona ojca... i dlatego odszedł... powiecie pewnie, że mam za swoje, ale ja niestety nie panuję nad tym co się dzieje... niektóre cechy chyba odziedziczyłam po niej... a on się po prostu wystraszył, że nasze życie w przyszłości będzie wyglądać tak, jak u mnie w domu, a tego nie chce... straciłam go na własne życzenie... a moja matka na tą całą sytuację mówi - CZYM SIĘ PRZEJMUJESZ? NIE TEN, TO NASTĘPNY! NIE MA ZA KIM PŁAKAĆ! ona nie
wie, co to znaczy kogoś kochać...
Najważniejsze to chyba zdać sobie sprawę z tego "obciążenia", pamiętać o tym i próbować nad tym pracować... Jak problem będzie się pogłębiał, tak jak u mnie i nie będziesz już dawać rady, warto chyba porozmawiać o tym ze specjalistą.
O ile, w porę sobie przypominałam o swojej przypadłości, to czasem udawało mi się coś zdusić w zalążku, nie nakręcać się tak, zacisnąć zęby... Ale to dopiero pod koniec ostatniego związku...

Mnie trochę przeraża fakt, że mogę mieć problem ze stworzeniem w pełni szczęśliwych, bliskich relacji...
Że cierpią przeze mnie osoby, które na to nie zasłużyły.
Boję się też, że znowu ktoś kiedyś wykorzysta moją, dobroć, oddanie...
Bo ja taka jestem - skrajna. Albo cudowna, albo jak opętana.

Mój ojciec też na tę chwilę okazuje mi tyle empatii.
Wczoraj dostałam od niego bardzo "budującego" maila...

Dziękuję Wam za słowa zrozumienia. To bardzo cenne w świecie, w którym mało osób rozumie taki problem...
__________________
"Póki walczysz, jesteś zwycięzcą."
.
mój cel: obawy zmieniać w nadzieję.
sunset girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-27, 13:53   #12
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Cytat:
Napisane przez sunset girl Pokaż wiadomość
Bo ja taka jestem - skrajna. Albo cudowna, albo jak opętana.
bosh....mam taką jedną bliską osobe....z jednej strony żal mi jej....a z drugiej strony uważam że jak zalezie komuś za skórę to sama jest sobie winna bo po co robi z igły widły i potem się dziwi że zraża do siebie innych.....
współczuję ale nie wiem co mogłabym poradzić....wiem dobrze ze psychoterapia sama nie zadziała ....konieczna jest praca nad sobą
życzę powodzenia
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-27, 14:18   #13
sunset girl
Rozeznanie
 
Avatar sunset girl
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 608
Dot.: żal, strach, tęsknota, ból

Cytat:
Napisane przez d0lcevita Pokaż wiadomość
bosh....mam taką jedną bliską osobe....z jednej strony żal mi jej....a z drugiej strony uważam że jak zalezie komuś za skórę to sama jest sobie winna bo po co robi z igły widły i potem się dziwi że zraża do siebie innych.....
współczuję ale nie wiem co mogłabym poradzić....wiem dobrze ze psychoterapia sama nie zadziała ....konieczna jest praca nad sobą
życzę powodzenia
Nie dziękuję

Ja nie zrzucam winy na innych. Problem jest bardzo złożony, do niedawna nie rozumiałam swoich reakcji, a czułam się po nich potwornie. Już wiem, że często powodem takiego zachowania jest irracjonalne, nietrzeźwe myślenie, obawianie się złych intencji ze strony innych. Z kolei to błędne myślenie wynika ze złych doświadczeń, o których nawet w danym momencie nie pamiętamy....
To forma obrony.
__________________
"Póki walczysz, jesteś zwycięzcą."
.
mój cel: obawy zmieniać w nadzieję.

Edytowane przez sunset girl
Czas edycji: 2010-11-27 o 14:21
sunset girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:49.