Czy Twój partner wie ile zarabiasz?

[Imperfecta]

Napisane przez Finlora

Podpiszę się pod tym

I ja

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Gdy czytam ten wątek czuję się serio biedakiem Myślę że dla 3/4 społeczeństwa w naszym kraju 100 tys to będą oszczędności nie jednego, ale dwóch żyć I patrząc obiektywnie, nie przez pryzmat ludzi na kierowniczych stanowiskach / z własnymi firmami to naprawdę duże pieniądze, które często ktoś ma na wkład na zakup mieszkania bo np rodzina wspomoże i sprzeda działkę, żeby podzielić dzieci. 10-15 letnimi autami jeździ jakieś 3/4 moich znajomych. Tych z autem z salonu niestety nie posiadam

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Moj samochod tez nie jest z salonu, bo nie mam takiej potrzeby wielu potrzeb po prostu nie mam typu drozsze ubrania, buty, ogolnie staram sie nie zagracac swojego otoczenia, wiec nie kupuje duzo. Predzej wydaje na bycie tu i tam, wyjazdy, knajpy, koncerty. Zarabiam wiecej niz wydaje, co nie znaczy, ze zarabiam 50k miesiecznie. Ale zawsze tak bylo, nawet w pierwszej pracy jeszcze na studiach. Tak mam i mi to odpowiada A jak sie pojawia jakas potrzeba to lubie miec pieniadze pod reką, tak bylo np z samochodem, powstala potrzeba to zostal kupiony od razu jak znalezlismy, nie za 2 miesiace, nie za rok.
Gdybym dysponowala naprawde duzymi pieniedzmi to predzej bym kupila nieruchomosc np na kanarach, zeby sobie byla do korzystania na potrzeby nasze, znajomych, rodziny niz ciuchy, torebki od projektantow i tym podobne. Daloby mi to znacznie wiecej radosci. Na pewno wiecej bym podrozowala, a pracowala mniej niz obecnie.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez PaulinciaKWC

Moj samochod tez nie jest z salonu, bo nie mam takiej potrzeby wielu potrzeb po prostu nie mam typu drozsze ubrania, buty, ogolnie staram sie nie zagracac swojego otoczenia, wiec nie kupuje duzo. Predzej wydaje na bycie tu i tam, wyjazdy, knajpy, koncerty. Zarabiam wiecej niz wydaje, co nie znaczy, ze zarabiam 50k miesiecznie. Ale zawsze tak bylo, nawet w pierwszej pracy jeszcze na studiach. Tak mam i mi to odpowiada A jak sie pojawia jakas potrzeba to lubie miec pieniadze pod reką, tak bylo np z samochodem, powstala potrzeba to zostal kupiony od razu jak znalezlismy, nie za 2 miesiace, nie za rok.
Gdybym dysponowala naprawde duzymi pieniedzmi to predzej bym kupila nieruchomosc np na kanarach, zeby sobie byla do korzystania na potrzeby nasze, znajomych, rodziny niz ciuchy, torebki od projektantow i tym podobne. Daloby mi to znacznie wiecej radosci. Na pewno wiecej bym podrozowala, a pracowala mniej niz obecnie.

Rozumiem. Samochód był takim przykładem bo po prostu to są dla sporej większości ludzi duże wydatki, nawet żeby kupić od ręki 10 letni, nie mówiąc już o nowym z salonie Oby się kiedyś w naszym kraju na tyle zmieniło, że ludzie mogliby uciułać przynajmniej jakaś poduszkę finansową na gorszy czas. Realia są jednak dużo gorsze ech.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Gdy czytam ten wątek czuję się serio biedakiem Myślę że dla 3/4 społeczeństwa w naszym kraju 100 tys to będą oszczędności nie jednego, ale dwóch żyć I patrząc obiektywnie, nie przez pryzmat ludzi na kierowniczych stanowiskach / z własnymi firmami to naprawdę duże pieniądze, które często ktoś ma na wkład na zakup mieszkania bo np rodzina wspomoże i sprzeda działkę, żeby podzielić dzieci. 10-15 letnimi autami jeździ jakieś 3/4 moich znajomych. Tych z autem z salonu niestety nie posiadam

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Wg mnie 100 tys oszczędności to też nie są żadne wielkie pieniądze i wcale nie trzeba być na kierowniczym stanowisku żeby tyle oszczędzić.
Nie wiem skąd to przekonanie że trzeba byc bogaczem, żeby mieć oszczędności. ;0

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Finlora]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89400836]Wg mnie 100 tys oszczędności to też nie są żadne wielkie pieniądze i wcale nie trzeba być na kierowniczym stanowisku żeby tyle oszczędzić.
Nie wiem skąd to przekonanie że trzeba byc bogaczem, żeby mieć oszczędności. ;0

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Mnie uzbieranie takiej kwoty zajęło ponad 10 lat, więc pozwolę się nie zgodzić

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Finlora

Mnie uzbieranie takiej kwoty zajęło ponad 10 lat, więc pozwolę się nie zgodzić

Mnie 6 ale zaczynam od minimalnej krajowej, więc oszczędzam przez dluuuuuugi czas tyle co nic. Teraz też nie zarabiam kokosów.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Finlora]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89400840]Mnie 6 ale zaczynam od minimalnej krajowej, więc oszczędzam przez dluuuuuugi czas tyle co nic. Teraz też nie zarabiam kokosów.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]No to ja jak widać zarabiam dużo mniej od Ciebie, więc dla mnie 100 tysięcy to duża kwota.

[milka_70]

Napisane przez Finlora

Podpiszę się pod tym

I ja

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[lightangel]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89400836]Wg mnie 100 tys oszczędności to też nie są żadne wielkie pieniądze i wcale nie trzeba być na kierowniczym stanowisku żeby tyle oszczędzić.
Nie wiem skąd to przekonanie że trzeba byc bogaczem, żeby mieć oszczędności. ;0

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Oczywiście, praktycznie w każdym budżecie znajdzie się choćby kilka złotych na oszczędności ale tempo dojścia do kwoty 100 000 może być dla kogoś na tyle długie że uzna tą kwotę za oszczędności życia.
Jak zarabiasz np. 5000 zł to teoretycznie możesz odłożyć taką kwotę w niecałe dwa lata, tylko nie każdy ma możliwość żeby jedną całą pensję odkładać. Ja nie znam nikogo kto ma taki komfort psychiczny żeby całą jedną pensję oszczędzać, zwłaszcza na tą chwilę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez lightangel

Oczywiście, praktycznie w każdym budżecie znajdzie się choćby kilka złotych na oszczędności ale tempo dojścia do kwoty 100 000 może być dla kogoś na tyle długie że uzna tą kwotę za oszczędności życia.
Jak zarabiasz np. 5000 zł to teoretycznie możesz odłożyć taką kwotę w niecałe dwa lata, tylko nie każdy ma możliwość żeby jedną całą pensję odkładać. Ja nie znam nikogo kto ma taki komfort psychiczny żeby całą jedną pensję oszczędzać, zwłaszcza na tą chwilę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No właśnie w tej perspektywie o tym myślę. Odkładanie jednej pensji i życie na spokojnym poziomie z drugiej wiąże się już dla mnie z wysokimi zarobkami mimo wszystko.
Byłam wczoraj na zakupach i też po raz kolejny doznałam szoku bo cena 3 produktów które kupuje regularnie co tydzień znów wzrosła o ok 2-3 zł. W takim tempie na Święta BN za rybę itp zapłacimy majątek

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Ruwi]

Jakbym miała jakieś zabezpieczenie w postaci potencjalnego spadku czy nieruchomości to bym może nie miała takiego parcia na oszczędzanie, ale nie mam, więc sama muszę takie zabezpieczenie zbudować Raz, że na emeryturę od państwa nie liczę, dwa, różne rzeczy się mogą w życiu wydarzyć. Poza tym pieniądze na koncie dają komfort w podejmowaniu decyzji i też jeśli faktycznie mam już jakąś zachciankę, to mogę ją od razu zrealizować. Jeśli chodzi o rzeczy materialne to tutaj od lat już raczej mam wszystko, czego potrzebuję i wzrost zarobku niczego w tym zakresie nie zmienia. Zawsze mam problem przy okazjach typu święta czy urodziny wymyślić jakiś prezent, bo wszystko czego potrzebuję to już mam. Zbyt duża ilość przedmiotów w domu wręcz mnie irytuje, czuję się nimi przytłoczona. Podobnie jak u paru osób podróże u mnie są tą kategorią, na którą mogłabym przepuścić sporo pieniędzy Na szczęście przy dzisiejszych możliwościach można pójść na kompromis i niekoniecznie trzeba wydawać majątek, żeby móc zwiedzać świat

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez Finlora

No to ja jak widać zarabiam dużo mniej od Ciebie, więc dla mnie 100 tysięcy to duża kwota.

Dla mnie to też jest bardzo duża kwota, a dochód mamy niezły, ale i koszta życia niemałe. Oszczędzamy sporo (według mnie), ale i mamy różne wydatki, na które te oszczędności przeznaczamy typu wakacje, coś do domu etc. Odkładając 3000 zł miesięcznie dochodzi się do 36k rocznie. 100 k wtedy to 3 lata życia, zakładając, że nic się nie wyda. Tylko, że 3000 miesięcznie to jest dość spora kwota, przeważnie ludzie odkładają mniej.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:14 ---------- Poprzedni post napisano o 08:10 ----------

Napisane przez PaulinciaKWC

Za 100k nie byloby mnie stac nawet na wklad wlasny, o wykonczeniu nie wspominając a gdzie do sfinansowania calej nieruchomosci? Przyszedl czas, ze chcielismy kupic mieszkanie, uznalismy ze to dobry moment i kupilismy posilkując sie kredytem, bo mieszkania zwykle drozeją w czasie i oszczedzanie do zakupu w 100% za gotowke to troche jak gonienie uciekającego kroliczka.
Nie twierdze, ze 100k to malo, bo nie jest, ale to nie jest fortuna. Kredyt planuje splacic szybko, wiec nie jest mi zle z tym, ze go mam

No to może masz jakąś super wypas nieruchomość. Ja mam dom i wkładu miałam 130k mniej więcej plus wysoki kredyt (ale mniej niż 500) I dom stoi. Wymaga jeszcze pewnych nakładów, ale można uznać, że w 90% jest już jak chcemy. Więc tak, dla mnie 100k to jest duża kwota i gdybym mogła ją odłożyć q rok, to nie brałabym kredytu tylko robiła wszystko za gotówkę.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:26 ---------- Poprzedni post napisano o 08:14 ----------

Napisane przez Limonka2738

Mam trochę samochodów, wolę 14-letni samochód (fakt, porządnej firmy) niż nowy jeszcze w leasingu (też porządnej firmy).


Te stare samochody mają jakąś duszę, ja nie lubię automatycznej skrzyni, czujników z każdej strony itd. Denerwuje mnie to i zabiera radość z prowadzenia.

---------- Dopisano o 21:02 ---------- Poprzedni post napisano o 20:42 ----------




No to dla ciebie to jest zupełnie inna kwota. Dla mnie kwota miesięcznych wydatków na życie jest zdecydowanie trzycyfrowa i musiałabym się zmusić, żeby wydać więcej, bo już sobie bardzo rzadko odmawiam.


Wykończyłam mieszkanie idealnie pod siebie i nie ograniczyłam się wcale, nigdy sobie niczego nie odmówiłam, bo "za drogie". A że mi się podoba styl Ikea no to mam farta, a akurat kanapa za 1900 była ładniejsza niż ta za 6k, co ja poradzę.



Tylko Tesla to jest rzecz, której sobie odmawiam, bo jak pisałam, musiałabym uważać, gdzie parkuję i zmienić styl życia. A ja jestem takim trochę "menelem" ze stylu życia i wyglądu.


Mam znajomych, którzy mają drogie sportowe wozy i czasem im zazdroszczę. Ale no właśnie - oni wyjeżdżają z prywatnego garażu pod domem do biura, gdzie mają wykupione miejsce parkingowe na parkingu i tyle. I nawet fajnie na to popatrzeć, ale zupełnie się w takim życiu nie widzę, to nie ja.



Ja jestem w drodze, parkuję w różnych miejscach, nie zawsze w bezpiecznych dzielnicach, czasem jeżdżę po nocach, jeszcze ktoś mi da przez łeb. To nie samochód na mój styl życia. A gdzie miałabym to ładować?

---------- Dopisano o 21:10 ---------- Poprzedni post napisano o 21:02 ----------




To ja właśnie nie. Tak się zastanawiam, co bym kupiła, gdybym wygrała 10 milionów w Lotto.


I szczerze mówiąc nie mam pomysłu.



Za dużo się naczytałam, jak łatwo dostać świra i wpaść w długi, żeby w ogóle chcieć wygrać takie pieniądze szczerze mówiąc.

---------- Dopisano o 21:19 ---------- Poprzedni post napisano o 21:10 ----------




Oooooj nie mów hop. Mojej mamie trzasnął 2-letni SUV. Dwa dni po tym jak wróciła z długiej trasy.


Dzwoniła do mnie z tekstem "jak dobrze, że nie dwa dni temu!"


Czasem się ma pecha i żadna nowość nie pomoże. Ale wiadomo, no szanse mniejsze w droższym i nowszym samochodzie.


I ja przynajmniej zauważyłam, że starszy samochód jak mi trzaśnie, to zwykle tak, że coś mogę pokombinować i się przeturlać. A nowy to już nie odpala i koniec, ale tutaj nie wiem, czy to przypadek, czy są na to jakieś realne dane.

Wiem Limonko, z nowym samochodem też można mieć pecha, ale mniejsze szanse. Plus tutaj opłacam sobie miesięcznie pakiet jakiś tam comfort plus czy jak one się tam nazywają, że naprawy mam w cenie, wiec nie muszę się już martwić o ile zbiedniejemy, a naprawy takich samochodów kosztują krocie. Zepsuje mi się samochód, przyjadą po mnie, naprawia w cenie, dostanę samochód zastępczy na cały ten okres, nie interesuje mnie nic więcej. Apka przypomina o przeglądzie, informuje o usterkach, aktualizacjach -dla mnie to jest komfort wart tych pieniędzy, które płacimy dlatego o ile mnie życie nie zmusi (wiadomo jak jest), to nie chciałabym wracać do starych samochodów.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[ViLLeMkA]

Napisane przez Limonka2738

Mam trochę samochodów, wolę 14-letni samochód (fakt, porządnej firmy) niż nowy jeszcze w leasingu (też porządnej firmy).


Te stare samochody mają jakąś duszę, ja nie lubię automatycznej skrzyni, czujników z każdej strony itd. Denerwuje mnie to i zabiera radość z prowadzenia.

Mam "stary" samochód 9letni i jak najbardziej ma automatyczną skrzynię biegów (mój warunek konieczny), mnóstwo elektroniki, czujniki parkowania, łączenie z telefonem, mapy itp. Nie wiem jak stary musiałby mieć, żeby tego nie mieć


[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89400916]Dla mnie to też jest bardzo duża kwota, a dochód mamy niezły, ale i koszta życia niemałe. Oszczędzamy sporo (według mnie), ale i mamy różne wydatki, na które te oszczędności przeznaczamy typu wakacje, coś do domu etc. Odkładając 3000 zł miesięcznie dochodzi się do 36k rocznie. 100 k wtedy to 3 lata życia, zakładając, że nic się nie wyda. Tylko, że 3000 miesięcznie to jest dość spora kwota, przeważnie ludzie odkładają mniej.
[/QUOTE]
No wystarczy, że się bardzo dobrze zarabia np 15k netto ale wydaje się 5k, więc realnie 10k zostaje i jest to 120k rocznie. A jeszcze jeśli jest druga osoba w parze, która też bardzo dobrze zarabia, to to się zwiększa.
Po prostu ja wierzę, że naprawdę można mieć calkiem spory komfort w życiu wydając mniejszą cześć zarobków (przy odpowiednio wysokich zarobkach). I nie trzeba iść wtedy w drogie meble - czy to ja pewno podnosi poziom szczęścia? i nie znaczy to, że się marnuje swoje życie na oszczędzanie (jak mój przykład wyżej- uważam, że 5k na osobę jeśli się nie ma dzieci to naprawdę przyzwoite życie, ale jest sporo osób w dużych miastach, które zarabiają znacznie więcej).



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Finlora]

Napisane przez ViLLeMkA

Mam "stary" samochód 9letni i jak najbardziej ma automatyczną skrzynię biegów (mój warunek konieczny), mnóstwo elektroniki, czujniki parkowania, łączenie z telefonem, mapy itp. Nie wiem jak stary musiałby mieć, żeby tego nie mieć

Mam 13-letni - nie ma nic z tych rzeczy, które wymieniłaś Nie jest mi to w ogóle potrzebne.

[ViLLeMkA]

Napisane przez Finlora

Mam 13-letni - nie ma nic z tych rzeczy, które wymieniłaś Nie jest mi to w ogóle potrzebne.

To ja jednak potrzebuję wszystkiego - automat w korkach jest bardzo wygodny, lata nie jeździłam manuałem i chyba już nie umiem. Bardzo często korzystam z bluetooth - słucham podcastów, audiobooków. A czujniki parkowania na ciasnych parkingach są na wagę złota

Ale każdy ma swoje potrzeby

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89400916]Dla mnie to też jest bardzo duża kwota, a dochód mamy niezły, ale i koszta życia niemałe. Oszczędzamy sporo (według mnie), ale i mamy różne wydatki, na które te oszczędności przeznaczamy typu wakacje, coś do domu etc. Odkładając 3000 zł miesięcznie dochodzi się do 36k rocznie. 100 k wtedy to 3 lata życia, zakładając, że nic się nie wyda. Tylko, że 3000 miesięcznie to jest dość spora kwota, przeważnie ludzie odkładają mniej.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:14 ---------- Poprzedni post napisano o 08:10 ----------

No to może masz jakąś super wypas nieruchomość. Ja mam dom i wkładu miałam 130k mniej więcej plus wysoki kredyt (ale mniej niż 500) I dom stoi. Wymaga jeszcze pewnych nakładów, ale można uznać, że w 90% jest już jak chcemy. Więc tak, dla mnie 100k to jest duża kwota i gdybym mogła ją odłożyć q rok, to nie brałabym kredytu tylko robiła wszystko za gotówkę.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:26 ---------- Poprzedni post napisano o 08:14 ----------

Wiem Limonko, z nowym samochodem też można mieć pecha, ale mniejsze szanse. Plus tutaj opłacam sobie miesięcznie pakiet jakiś tam comfort plus czy jak one się tam nazywają, że naprawy mam w cenie, wiec nie muszę się już martwić o ile zbiedniejemy, a naprawy takich samochodów kosztują krocie. Zepsuje mi się samochód, przyjadą po mnie, naprawia w cenie, dostanę samochód zastępczy na cały ten okres, nie interesuje mnie nic więcej. Apka przypomina o przeglądzie, informuje o usterkach, aktualizacjach -dla mnie to jest komfort wart tych pieniędzy, które płacimy dlatego o ile mnie życie nie zmusi (wiadomo jak jest), to nie chciałabym wracać do starych samochodów.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

I tu jest sedno, ja np mam małe koszty życia. Nawet 19 letniego samochodu nie wymieniam.


Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[Finlora]

Napisane przez ViLLeMkA

To ja jednak potrzebuję wszystkiego - automat w korkach jest bardzo wygodny, lata nie jeździłam manuałem i chyba już nie umiem. Bardzo często korzystam z bluetooth - słucham podcastów, audiobooków. A czujniki parkowania na ciasnych parkingach są na wagę złota

Ale każdy ma swoje potrzeby

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Muzyki słucham z telefonu - mam wejście aux, wiec nie ma problemu. A na ciasne miejsca mam po prostu małe autko i nie ma problemu Znowu się będę dziwić, że ktoś ma problem ze zmianą biegów, ale już była kiedyś dyskusja na ten temat w innym wątku.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Rozumiem. Samochód był takim przykładem bo po prostu to są dla sporej większości ludzi duże wydatki, nawet żeby kupić od ręki 10 letni, nie mówiąc już o nowym z salonie Oby się kiedyś w naszym kraju na tyle zmieniło, że ludzie mogliby uciułać przynajmniej jakaś poduszkę finansową na gorszy czas. Realia są jednak dużo gorsze ech.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Czasy robią sie coraz cięższe niestety. Osobiscie czekam az pewne tyłki pospadają z ciepłych posadek, bo inaczej czeka nas zagłada.
A co to oszczednosci to ja oszczedzam od 9 lat, weszlo mi to w krew i nawet sie na tym bardzo nie zastanawiam. Zaczelam na studiach, bo moj laptop dogorywal, wiec potrzebowalam uzbierac na nowy poki stary jeszcze działał. Pieniedzy mialam bardzo malo, wiec zeby odlozyc przykladowo 2k to musialam sie tym zainteresowac znacznie znacznie wczesniej i wymagalo to wtedy ode mnie gimnastyki, bo z pustego...
Jak zaczelam zarabiac na pelen etat to oszczedzanie bylo juz dla mnie czyms naturalnym, odkladalam z myslą "nie chce wynajmowac cale zycie, bede potrzebowac pieniedzy na mieszkanie", nie analizowalam tego, ze jak odloze 300 zl to to jest kropla w morzu, moze lepiej kupic sobie podkład chanel. No bo jest, ale powoli powoli wg mozliwosci i bedzie wiecej.
I z perspektywy czasu sama jestem zdziwiona jak dobrze mi to szlo, ale szło i jak planowalismy oszczednosci to realne kwoty zwykle mialam wyzsze niz zalozone. Pilnowalam tez, zeby te pieniadze zarabialy. Tak jest zresztą do chwili obecnej, zakladam ostroznosciowo, oszczedzam zwykle wiecej.
I zyje bez dziadowania, w zgodzie ze sobą, lubie moc sobie pozwolic na pewne rzeczy, ktore sa drogie, ale jednoczesnie nie pragne wszystkiego co drozsze, lepsze, markowe itd.
Mysle, ze kazdy z nas ma takie kategorie, na ktore nie zaluje pieniedzy i takie, ktore sa mu obojetne, wiec nie wydaje na nie wiecej niz musi.
Jak ktos musi miec wszystko naj to raczej kazda pensja bedzie niewystarczająca na oszczedzanie wiekszych kwot pieniedzy i takie przypadki tez na pewno są.

---------- Dopisano o 11:39 ---------- Poprzedni post napisano o 11:24 ----------

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89400916] No to może masz jakąś super wypas nieruchomość. Ja mam dom i wkładu miałam 130k mniej więcej plus wysoki kredyt (ale mniej niż 500) I dom stoi. Wymaga jeszcze pewnych nakładów, ale można uznać, że w 90% jest już jak chcemy. Więc tak, dla mnie 100k to jest duża kwota i gdybym mogła ją odłożyć q rok, to nie brałabym kredytu tylko robiła wszystko za gotówkę.
[/QUOTE]
Nie mam kosmicznej nieruchomosci, ale mieszkam w stolicy, wiec latwo sprawdzic jakie są ceny za metr kwadratowy. Zeby kupic mieszkanie za gotowke, wykonczyc je, miec poduszke w razie innych wydatkow musialabym miec z milion zlotych. Miedzy 100k a milionem jest przepasc.
Jesli mialas działke i moglas budowac dom to moglas to zrobic w dogodnym dla siebie momencie, biorac pod uwage wzrost cen materialow, robocizny. Mieszkania cyklicznie drozały, slepa nie bylam, wiec jak mialam wystarczające srodki to skorzystalam z kredytu, bo raz ze tego mieszkania zaraz nie bedzie a dwa, ze inne pozniej beda drozsze. Nie bede bogatsza o 100k, bo mieszkanie bedzie drozsze. Kredytu sie balam jak diabel swięconej wody, bo nie lubie miec zobowiązan. Ale mam, zyje, splacam szybko.

[Natuś-77]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Gdy czytam ten wątek czuję się serio biedakiem Myślę że dla 3/4 społeczeństwa w naszym kraju 100 tys to będą oszczędności nie jednego, ale dwóch żyć I patrząc obiektywnie, nie przez pryzmat ludzi na kierowniczych stanowiskach / z własnymi firmami to naprawdę duże pieniądze, które często ktoś ma na wkład na zakup mieszkania bo np rodzina wspomoże i sprzeda działkę, żeby podzielić dzieci. 10-15 letnimi autami jeździ jakieś 3/4 moich znajomych. Tych z autem z salonu niestety nie posiadam

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Nie jesteś sama też jestem z lekka zdziwiona. 100 tyś to dla mnie bardzo duuużo. Musiałabym mieć ze 20 tys dochodu miesięcznie, żeby móc sobie z lekką ręką odkładać i nadpłacać kredyt. Owszem znam takie osoby, ale też ich koszty życia wzrastają wraz ze wzrostem zarobków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Napisane przez ViLLeMkA

To ja jednak potrzebuję wszystkiego - automat w korkach jest bardzo wygodny, lata nie jeździłam manuałem i chyba już nie umiem. Bardzo często korzystam z bluetooth - słucham podcastów, audiobooków. A czujniki parkowania na ciasnych parkingach są na wagę złota

Ale każdy ma swoje potrzeby

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Brzmi jak oksymoron, przecież to wyje chyba z pół metra od krawężnika.

---------- Dopisano o 11:41 ---------- Poprzedni post napisano o 11:35 ----------

Napisane przez Finlora

Muzyki słucham z telefonu - mam wejście aux, wiec nie ma problemu. A na ciasne miejsca mam po prostu małe autko i nie ma problemu Znowu się będę dziwić, że ktoś ma problem ze zmianą biegów, ale już była kiedyś dyskusja na ten temat w innym wątku.

do jak rozumiem starszych aut można kupić głosniki bluetooth albo zestawy głośnomówiące.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Wymienianie wyposażenia auta jest totalnie bezsensu. Mój najstarszy samochód z 2000 miał klimatyzację, mp4, jakieś czujniki. Mój ojciec ma samochód z 2019 i ma manualną skrzynię - bo tak wybrał, bo nie chciał automatu. Są wersje lepiej i gorzej wyposażone - niezależnie od rocznika.

[Finlora]

Napisane przez rejczeI

do jak rozumiem starszych aut można kupić głosniki bluetooth albo zestawy głośnomówiące.

Mam takie małe ustrojstwo bluetooth, które podłączam do tego aux i łączę się z telefonem. Rozmowy też mogę prowadzić, ale jak przeczytałam na wizażu, że to słychać na zewnątrz, to już tego nie robię

[rejczeI]

Mam nadzieję że przez tych co nie umieją w biegi manualne skrzynie nie zostaną w koncu zlikwidowane. Dla mnie na prowadzenie auta składa się zmiana biegow, także w korkach. Nie mówię o osobach niepełnosprawnych które potrzebują różnych ułatwien bo to inna bajka.

---------- Dopisano o 11:49 ---------- Poprzedni post napisano o 11:47 ----------

Napisane przez Finlora

Mam takie małe ustrojstwo bluetooth, które podłączam do tego aux i łączę się z telefonem. Rozmowy też mogę prowadzić, ale jak przeczytałam na wizażu, że to słychać na zewnątrz, to już tego nie robię

Bardzo. To jest wygodne i na drodze to mało co słychać z sąsiednich aut ale np. stać pod domem i rozmawiać - niech będzie moje ulubione - z kochanką (teściową, kimkolwiek) przypał i siara. Zero intymności.

[chwast]

Napisane przez Natuś-77

Nie jesteś sama też jestem z lekka zdziwiona. 100 tyś to dla mnie bardzo duuużo. Musiałabym mieć ze 20 tys dochodu miesięcznie, żeby móc sobie z lekką ręką odkładać i nadpłacać kredyt. Owszem znam takie osoby, ale też ich koszty życia wzrastają wraz ze wzrostem zarobków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla mnie to również mega dużo, choć znam osoby, dla których to nic, po prostu takie rodziny, od paru pokoleń wpływowe i po prostu pieniadze się mnożą, a nie rozchodzą.

Ja nawet nie czuję się biedakiem, a nim jestem. XD


Sent from my iPhone using Tapatalk

[rejczeI]

Dodałabym, że jak się mówi o zyciu i odkładaniu z 2 pensji jak to wyzej padają przykłady, to i oszczędności dzieli się przez pół.

[ViLLeMkA]

Napisane przez rejczeI

Dodałabym, że jak się mówi o zyciu i odkładaniu z 2 pensji jak to wyzej padają przykłady, to i oszczędności dzieli się przez pół.

Tak, ale dużo łatwiej imo odkładać z dwóch dobrych pensji - mieszkanie na ogół jest jedno, samochód też może być jeden. Wiele rzeczy wtedy można dzielić, dzięki czemu można odkładać więcej przy podobnym poziomie życia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89400836]Wg mnie 100 tys oszczędności to też nie są żadne wielkie pieniądze i wcale nie trzeba być na kierowniczym stanowisku żeby tyle oszczędzić.
Nie wiem skąd to przekonanie że trzeba byc bogaczem, żeby mieć oszczędności. ;0

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
Może stąd, że życie w Polsce jest horrendalnie drogie w stosunku do zarobków. Dla dużej części społeczeństwa zarobki rzędu 4k netto to sporo i mnóstwo osób zarabia mniej. Więc jak sobie odejmiesz od tych 4k koszt najmu (nawet pokoju) i normalnego życia (czyli też rozrywki i wyjazdów), to ile zostanie, 1k miesięcznie? To jakieś 10 lat ciułania, a w tym czasie może się wydarzyć wiele rzeczy, które pochłoną część oszczędności i finalnie do tych 100k nie dotrzesz. O osobach, które mają dzieci czy zwierzęta nawet nie wspominam.



Jak masz własne m po rodzicach albo mieszkasz z chłopem, który takowe posiada, to luzik, odłożysz coś nawet i z tych 4k miesięcznie, bo po prostu najem nie zeżre Ci połowy albo 1/3 pensji. A jak nie najem, to rata kredytu.

[chwast]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89401147]Może stąd, że życie w Polsce jest horrendalnie drogie w stosunku do zarobków. Dla dużej części społeczeństwa zarobki rzędu 4k netto to sporo i mnóstwo osób zarabia mniej. Więc jak sobie odejmiesz od tych 4k koszt najmu (nawet pokoju) i normalnego życia (czyli też rozrywki i wyjazdów), to ile zostanie, 1k miesięcznie? To jakieś 10 lat ciułania, a w tym czasie może się wydarzyć wiele rzeczy, które pochłoną część oszczędności i finalnie do tych 100k nie dotrzesz. O osobach, które mają dzieci czy zwierzęta nawet nie wspominam.



Jak masz własne m po rodzicach albo mieszkasz z chłopem, który takowe posiada, to luzik, odłożysz coś nawet i z tych 4k miesięcznie, bo po prostu najem nie zeżre Ci połowy albo 1/3 pensji. A jak nie najem, to rata kredytu.[/QUOTE]





Sent from my iPhone using Tapatalk

[Pusheen_]

Napisane przez chwast

Dla mnie to również mega dużo, choć znam osoby, dla których to nic, po prostu takie rodziny, od paru pokoleń wpływowe i po prostu pieniadze się mnożą, a nie rozchodzą.

Ja nawet nie czuję się biedakiem, a nim jestem. XD


Sent from my iPhone using Tapatalk

Ja bogatsze rodziny też znam i kojarzę, ale w ich przypadku to bogactwo opiera się na inwestowaniu w mieszkania dla dzieci i ich edukację (chociaż nie wiem co to wielkiego w PL, tak w sumie), a potem dzieci i tak jeszcze dziedzicza po rodzicach. Czyli niby bogate rodziny, ale jednak nie do końca bogate - takie po prostu są na polskie standardy.

Nie wiem czy 100k to duzo. No na pewno nie mało. Osobiscie przez większość życia nie narzekam na pieniądze, ale na pewno nie uważam, że 100k to niewiele czy "tyle co splunąć". A niestety znam takich, co tak myślą.

Ja mam w bliskim otoczeniu osobę, która w przeciągu dwóch lat roztrwonila spadek w wielkości ok. 250 tyś. i jeszcze 100 tys.
A miała się budować A tak zaliczyła wizytę komornika i nie ma już żadnych oszczędności.
Ale nie uważa się za biedną

Ludzie potrafią mieć tak odmienne podejście do pieniędzy, że można by się o to spierać bez końca.

Nie jest powiedziane, że ktoś kto ma niezły dochód będzie żyć rozrzutnie, chociaż by mógł. Można się zaskoczyć.

Tak samo jak nie każda osoba z mniejszymi zarobkami żyje od razu bardzo skromnie czy biednie. Może nawet mieć znacznie wyższe poczucie dobrostanu niż ktoś o wyższych dochodach, ale bardziej obciążony kredytami, dziecmi, kiepsko rozplanowanym budżetem wydatków, itd.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Natuś-77

Nie jesteś sama też jestem z lekka zdziwiona. 100 tyś to dla mnie bardzo duuużo. Musiałabym mieć ze 20 tys dochodu miesięcznie, żeby móc sobie z lekką ręką odkładać i nadpłacać kredyt. Owszem znam takie osoby, ale też ich koszty życia wzrastają wraz ze wzrostem zarobków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No ale skoro masz kredyt to musiałaś mieć wkład własny. W Trójmieście bez 100 tys to nawet nie ma co startować do kredytu.
20 tys? Nie znam nikogo kto zarabia tyle na etacie, to bardzo duże pieniądze. ;0 chciałabym zarabiać połowę tego.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka