2018-06-08, 16:12 | #301 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Dawno tu nikt nie postował, ale mam nadzieję, że ktoś się do mnie odezwie, bo potrzebuję jakiegoś wsparcia z tych cholerstwem.
Moja choroba przebiegła do tej pory tak: wszystko zaczęło się u mnie chyba 18.5 (dzisiaj jest 8.6). Wtedy zauważyłam trzy plamki na tułowiu, wszystkie z prawej strony niedaleko siebie. Byłam pewna, że coś mnie ugryzło (mieszkam w UK i jest teraz sezon na obrzydliwe pająki). No więc starałam się to zlekcewarzyć i nie myślałam o tym. Nie piekło, nie swędziało, nie bolało. Czułam się jak zwykle, chociaż byłam zmęczona. Nic mi się nie chciało i szłam wcześnie spać. Kilka dni później zouważyłam, że mam podobną, jednak sporo większą, płaską, suchą plamę na lewym udzie. Myślałam, że mam suchą skórę, bo zrobiło się ciepło jak nigdy. Zaczęłam smarować się balsamem do ciała z Dove. (Dzisiaj już wiem, że ta plama na udzie to cała "matka" tych innych plamek, tzw. blaszka macierzysta czy coś). Mijały kolejne dni, 31.5 zaczęłam brać chłodniejsze prysznice, bo myślałam wtedy jeszcze, że to sucha skóra i tyle. Jednak to na plamki też nie pomagało. W sobotę 2.6 zaczęłam się martwić, że te plamy to eczema, ale moje zmartwienie minęło kilka dni później. Ostatnia niedziela, 3.6, zauważyłam kolejne plamki na tułowiu z lewej strony, również na podbrzuszu. Nie pasowało mi to do eczemy, która swędzi niemiłosiernie. Moje plamy nie swędziały, własciwie wcale mi nie przeszkadzały, oprócz tego, że martwiły. Wszystko udokumentowałam zdjęciami więc jak ktoś chce - mogę wrzucić. . W poniedziałek wieczorem po prysznicu zauważyłam wysypkę z obu stron na bodbrzuszu tak jak są kości biodrowe i to się lekko łączyło i szło do góry. Przeraziłam się, nasmarowałam balsamem i obejrzałam całe ciało. Wysypka była tylko w tym miejscu. Zaczęłam czytać w internecie na ten temat. Nie szukałam długo. Znalazłam fora polskie i Brytyjskie, zdjęcia i strony opisujące to paskudstwo. Z poniedziałku na wtorek w nocy nie umiałam zasnąć, kręciło mi się w głowie. Dostałam (spóźnioną o jakieś 5 dni) miesiączkę. Ucieszyłam się, ale dało mi to wiele do myślenia. Cały ostatni miesiąc (maj) byłam mega zestresowana. Miałam mnóstwo egzaminów, zaliczeń, terminów na studiach. Do tego straszne problemy z sąsiadami i wizyty na policji z tego powodu. W maju, miałam trądzik na twarzy, głęboko pod skórą, bolące wypryski (prawdopodobnie pierwszy znak, że mój organizm potrzebuje spokoju i zadbania). Z tego wszystkiego uznałam, że powodem mojej spóźnionej miesiączki był właśnie stres. Myśląc o tym i czytając skąd bierze się łupież giberta, którego symptomy są identyczne do tego przez co przeszłam - doszłam do wniosku, że zaniedbałam się będąc w ciągłym stresie i nieodpowiednim odżywianiu (kawa, byle jakie śniadania) przez dużą część maja. W środę 6.6 moja wysypka na podbrzuszu się zaczerwieniła zaczęła lekko swędzieć ale nie na tyle, żebym nie mogła spać czy funkcjonować. Byłam przerażona. Po południu poszłam na słońce, po tym jak przeczytałam, że słońce bardzo pomaga w pozbyciu się tej wysypki. Spędziłam na słońcu jakoś godzinę. Zaczęłam krwawić z nosa, nic wielkiego, ale chusteczka była poplamiona krwią. Wróciłam do domu by zobaczyć że moja wysypka jest bardziej czerwona. Zjadłam chyba drożdżówkę z serem, wypiłam szklankę kubusia. Leżałam sobie i zauważyłam, że wysypka na podbrzuszu jest bledsza i choć rozprzestrzenia się w górę do żeber i pod piersi jest o wiele delikatniejsza, trzeba się przyjżeć żeby ją zauważyć. Jednak na wewnętrznych stronach nadgastków pojawiły się kolejne maleńkie kropeczki (już wiedziałam, że tam też mnie wysypie) i chciało mi się płakać. Serio, coś jest w tej chorobie, że jest się mega wrażliwym. W jednej minucie się usmiecham a w kolejnej chce mi się płakać i jestem strasznie smutna. Do tego śpię bardzo dużo i jestem zmęczona. Wczoraj (czwartek) umówiłam się do lekarza. Moje plamy "matka" i te mniejsze plamki, córki, suche, które pojawiły się pierwsze praktycznie zaniknęły, ledwo je widać. Poszłam do lekarza i mu to pokazałam, mało było widać, ale opisałam mu że miałam najpierw suche plamy tu, tu i tu, a potem ta wysypka (jakbym była lekarzem już bym wiedziała, że to ten gibert). Zapytał mnie czy nie stosuje nowych kosmetyków, płynów do prania itd. No i czy się nie stresowałam. Powiedziałam, że tak, że w zeszłym miesiącu i uznał, że "wszyscy miewamy problemy ze skórą gdy się czymś martwimy i przemęczamy organizm". Nie zdiagnozował niczego, przepisał jakieś tabletki na "wiosenne alergie" (nie biorę tego shitu) i krem ExoCream na bardzo suchą skórę i problemy typu eczema na swędzenie. Nie używałam jeszcze bo póki co nie swędzi aż tak. Wysypka na podbrzuszu jest też mało widoczna, wczoraj po prysznicu dopiero zaczęła mnie lekko swędzieć, ale nic co może mi przeszkadzać w życiu czy spaniu. Na nadgarstrach zrobiła mi się kolejna wysypka różowa po umyciu albo smarowaniu basamem. Jak nie dotykam to ją ledwo widać, dopiero pod światło widać takie maciupkie krostki. Wysypka która przeszła z podbrzusza na żebra, pod piersi i ogólnie brzuch, jest taka sama - bardzo słaba, ledwo widoczna, właściwie nie swędzi. Nogi nietknięte, jedynie na lewym udzie, przy lini bikini jest delikatna wysypka już od może trzech dni i nie jest bardzo czerwona ani się nie rozprzestrzenia. Też nie swędzi. Wydaje mi się, że tam schodzi i jest jej coraz mniej. Dzisiaj obudziłam się pełna nadziei (jak co dzień) bo nie mam nowej wysypki, ale wiem, że do wieczora wszystko się może zmienić i prawdopodobnie znowu będę zdołowana. Taki smutek i zmęczenie jest częste z tego co czytam na forach polskich i brytyjskich/amerykańskich. Wiem, że niektórzy przechodzą to w męce bo swędzi i trwa dłużej niż przewidywano itd. Jednak z tego co czytam, u większości przechodzi. Nie wraca. Uczucie zmęczenia, ból głowy, osłabienie, to też częste objawy z tego co wyczytałam. Ja z kolei mam lekki katar, w sensie mokro w nosie ale nie cieknie, sporo też kicham jak nigdy. Pocieszam się tym że nie jestem sama. Będę pisać tutaj co dalej i czy mi minęło. Trzymam kciuki za wszystkich którzy przez to przechodzą, niby takie nic, ale strasznie dziwne i uporczywe choróbsko. A, i odstawiłam kawę, piję zieloną herbatę, dużo wody. Będę starać się jeść więcej owoców i warzyw. Wzięłam też dzisiaj dwie tabletki rutinoscorbin. Zaraz idę po wapno do picia. Myję się samą, letnią wodą bez żeli, płynów pod prysznic. Staram się brać szybkie prysznice, bo po nim wysypka robi się bardziej czerwona i chwilę swędzi. Na brytyjskich forach wyczytałam, że myją ciało szamponem head & shoulders i niby to pomaga. Nie wiem, nie próbowałam. Słońca nie ma akurat dzisiaj żebym mogła się wygrzać, ale mam wrażenie że po ostatnim pomogło. Nie dotykam wysypki, chyba że smaruję balsamem, nie drapię, choć momentami bardzo bym chciała. Czy ktoś mi może powiedzieć czy te minimum trzy tygodnie męczarni z tą wysypką to się liczy od plamek czy od samej wysypki? Bo odliczanie dni daje mi jedyną nadzieję, że to wkrótce zniknie. Sorry za tą lekturę, ale chcę pomóc jak tylko mogę, bo wiem jakie to jest wkurzające. |
2018-06-08, 22:20 | #302 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Kazdy org inaczej przechodzi Giberta- u jednego jak wyczytalas swędzi u innego nie
Napewno plamka macierzysta "Matka"" pojawila się u Ciebie po tych malutkich? czy jest szansa ze po prostu tej macierzystej nie zauwazylas? bo z tego co wiem i ja sama mialam to pierw mialam Matke a potem dopiero rozsiew malych- kazdego dnia więcej ich przybywalo Nie smarowalam niczym czekalam bo nic nie pomagalo- pierw masć sterydowa od rodzinnej która Giberta nie poznala - powiedziala ze to cos kontaktowego i balsamy najlepsze na suchosc tez nic nie dawaly. Denerwowalam się kiedy zniknie. U mnie to trwalo 5 miesiecy- odkad zeszlo wszystko- nie ma sladu po zadnym moze u Cb bedzie szybko czyli do 2 miesiecy - max 3 Edytowane przez Brook Czas edycji: 2018-06-08 o 22:24 |
2018-06-09, 11:23 | #303 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
"Matka" pojawiła się przed mniejszymi plamami, widziałam ją wcześniej ale byłam pewna, że coś zrobiłam przy goleniu, albo coś mnie ugryzło. Dopiero jak zaczęły się pojawiać mniejsze i zaczęłam czytać na ten temat, zauważyłam że to większe, to matka. Wyschła, już dzisiaj jest ledwo widoczna, widać tylko suchą plamę jak się przyjżę. Nawilżałam to balsamem ale nie pomogło.
Mam jedno pytanie, czy tych plamek typu, matka, córki musi być mnóstwo i na całym ciele czy może być po prostu kilka? Ja miałam z 5-8 na brzuchu i żebrach, matkę na udzie i na drugim udzie małą, chyba też na wewnętrznej stronie łokcia. I czy te plamki to są te co swędzą? Bo u mnie one nie swędzą. Po tych mniejszych plamkach pojawiła się wysypka z maleńkich kropeczek i to ona co nieco swędzi. Na podburzuszu już nie, ale na nadgarstkach (od wewnątrz) lekko swędzi. Ale wygląda to jak taka typowa wysypka jak u niemowlaków. Tyle, że w większości artykułów wysypka to te małe plamy pojawiające się po matce. A o takiej wysypce z maleńkich kropek mało kto pisze. Co do wapna, nie znalazłam na tym zadupiu samego wapna do picia. W lokalnym Polskim sklepie będzie dopiero w czwartek. Kupiłam za to jakieś tabletki wapno z witaminą D i mam taką paranoję, że nie wiem czy to brać czy nie bo się boję, że coś pogorszę i będę ryczeć:P Zdjęcia największej plamy, matki, nie zrobiłam wtedy gdy była najbardziej widoczna, ale zrobiłam dzisiaj zdjęcie, choć mało widać. Wrzucam cały progress, może ktoś mi doradzić czy to w ogóle wygląda na ten łupież, bo ja sama już nie wiem |
2018-06-09, 12:59 | #304 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Gibert jak nic wapno Ci nie pomoze, no chyba ze poprawi humor ze coś robisz i nie czekasz bezczynnie
tak naprawde tutaj najlepszym lekarstwem jest czas i nie myslenie o plamkach masz je slabo widoczne tak samo jak ja mialam- najgorzej mi bylo się kapac bo wtedy robily się mocno czerwone i wygladalam jak biedronka w lustrze sie nie chcialam ogladac ja tez ich mialam stosunkowo malo. co do tych krostek ''ala wysypka'' to tez od Giberta- poprostu kazda osoba inaczej przechodzi. Mnie też nie swędzialy one.I u mnie zauwazylam ze wystepowaly one symetrycznie- np na prawym reku w jakims miejscu i na lewym analogicznie w podobnym miejscu- tak samo na piersiach czy brzuchu W jakim wieku jestes?To zdjecie oznaczone strzalka to ta macierzysta Matka? Edytowane przez Brook Czas edycji: 2018-06-09 o 13:00 |
2018-06-09, 13:33 | #305 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Tak, to ze strzałką to ta macierzysta. Jest dosłownie złuszczoną plamką, szorstka w dotyku, dziwna jak cholera.
We wrześniu będę mieć 26 lat. Postaram się cierpliwie to przeczekać i nie stresować. Nowych plamek nie widzę, więc się pocieszam, że to co na nadgastkach się zagoi tak jak brzuch i będzie ok. Dzięki wielkie za pomoc. Mega mi ulżyło, że to "tylko" to, chociaż wiadomo, internet nie lekarz, ale na mojego lekarza nie mam co liczyć :P Tobie się zaczęło goić zaczynając od pierwszych plamek czy od późniejszej wysypki? I ta macierzysta znikła całkowicie jako ostatnia czy jakoś w trakcie tego wszystkiego? A! no i wczoraj brałam szybki, letni prysznic, żeby nie zaczerwieniło się to za bardzo bo patrzeć nie mogę. Faktycznie jakieś strasznie wrażliwe to jest na wodę. Na szczęście teraz mogę sobie pozwolić odpoczywać więc tak też robię i modlę się, żeby to zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Edytowane przez layla9 Czas edycji: 2018-06-09 o 13:58 |
2018-06-10, 22:35 | #306 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Cytat:
co do znikania: znikały mi od tych pierwszych pierw co sie pojawialy. wyglądalo to tak ze z luszczacych i czerwonych plamek robily mi się one pierw brązowawe... znikały więc bardziej chronologicznie - z wyjątkiem plamy czerwonej ''matki''- ona zostala najdluzej- jak juz znikly nawet wszystkie male- to widzialam cząstkowy zarys ( otoczka rózowa - środek blady) rózowawego kolka na karku zwłaszcza najbardziej widac bylo go po kąpieli az wkoncu znikla i ona- ale jak mowie u mnie to trwalo dosc dlugo do 5 miesiacy |
|
2018-06-10, 22:57 | #307 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Mi się już „córki” nie pojawiają i z tego co pamietam w ogóle nie swedzialy. To co mnie swędzi to ta wysypka która wyglada jak alergia. Jest jej więcej ale wszystko w jednym miejscu jakby i swędzi momentami okropnie.
Wiem ze Cię tym zamęczam i bardzo przepraszam, bo pewnie nawet po przejściu tego nie chcesz o tym myśleć...ale możliwe ze plamki te które pojawiły się po matce są już ledwo widoczne ale wysypka (na nadgarstkach) wciąż jest i swedzi? Czy u Ciebie w ogóle nie było takiej wysypki, tylko te plamy pojawiające się po tej macierzystej? Mam strasznie dużo pytań :P czuje ze zwariuje z tym świństwem. Ogromnie dziękuje za odpowiedz. Sporo nadziei mi dajesz ze to w końcu minie. |
2018-06-11, 00:19 | #308 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
nie przepraszaj- nie ma za co ja juz zapomnialam praktycznie o tym ze mialam Giberta- ale pamietam tez jak sie irytowalam ze mam to tak dlugo i kiedy zniknie dopiero prywatny dermatolog powiedzial ze kazdy moze inaczej przechodzic ale ze nawet moze trwac max do 6 miesięcy- ale podejrzewam ze w mniejszosci bylam- więc u Cb napewno szybko minie- i tego Ci życzę
ja nie mialam tej wysypki - ale od tej wysypki własnie sie wziela nazwa''łupież Giberta" bo ta wysypka i swedzenie bardzo przypomina łupież tylko na skórze ,a nie we włosach - wiem ze u duzej liczy osób się ona pojawia i wlaśnie swędzi- ale również czytałam ze niewiele pomaga na te swędzenie:/ Mozesz poczytac w necie na forach itp co innym osobom pomagało na to swedzenie ,i spróbować, moze akurat i Tobie pomoze |
2018-06-11, 08:46 | #309 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Czytam, czytam. Od wtorku siedzę na forach niemalże 24/7 i szukam kogoś z podobna wysypka. Nie wiele mogę znaleźć na temat swędzącej wysypki, jedynie na temat swędzących plam. Ale używam kremu który mi lekarz przepisał i to trochę pomaga na swędzenie.
I jak już mam wrażenie ze to łagodnieje to za chwile się okazuje ze wcale nie :/ dam sobie jeszcze trochę czasu. Jak sie nie polepszy, pójdę znów do lekarza i mu powiem ze wiem co to, niech mi chociaż powie „samo przejdzie” to się będę lepiej z tym czuć. Dzięki za odpowiedzi. Dam znać jak to przebiegło. |
2018-06-21, 23:38 | #310 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Koniec. W poniedziałek, 11 Czerwca, w dniu ostatniego posta było najgorzej. Swędziała mnie wysypka na rękach i byłam załamana, bo było coraz gorzej zamiast lepiej. Zdecydowałam się spróbować tych tabletek, które przepisał mi lekarz. Chwilę po nich przestało swędzieć. Niestety trochę to trwało zanim wysypka zaczęła schodzić. Jakieś trzy dni była bez zmian, jedynie mniej czerwona i nie swędziała, ale krostki nadal się utrzymywały. Brałam te tabletki cały tydzień, bo chyba jak się je bierze przez 7 dni i nie ma żadnego polepszenia to należy skonsultować się z lekarzem. Brałam jedną na dzień po śniadaniu każdego dnia aż do kolejnego poniedziałku. Do tego piłam wapno i sok z kiszonej kapusty. Ręce smarowałam kremem ExoCream (też lekarz mi to przepisał). Po pięciu dniach nie było właściwie widać tych krostek, jedynie pod światło. W poniedziałek zniknęła całkiem ta wysypka. Dzisiaj jest czwartek i nadal codziennie rano sprawdzam nadgarstki czy nic nie swędzi albo się nie pojawia i dzięki Bogu, nic a nic.
Nie mam pojęcia czy przeszłam to wszystko bardzo łagodnie i jestem jakimś wyjątkiem, ale w pewnym momencie nawet zaczęłam wątpić czy to ten Gibert w ogóle czy jakaś inna alergia. Wiem, że każdy przechodzi to inaczej ale mało kto ma taką wysypkę jak ja przy Gibercie. Większość z tego co wyczytałam (a czytałam sporo bo byłam zdesperowana) ma małe plamy na całym ciele i to one swędzą. Cokolwiek to było, trwało 6 tygodni od pojawienia się największej plamki (tej macierzystej), którą nadal mam, jest sucha i łuszczy się, coraz mniej wyraźna i chyba się nieco zmniejszyła. Były dni, że ryczałam sama nie wiem dlaczego. Byłam zmęczona i nawet kręciło mi się w głowie w niektóre dni. Podkreślam jednak, że ja sobie Giberta zdiagnozowałam sama z pomocą tego forum i reszty internetu. Dzisiaj miałam badanie krwi, żeby sprawdzić poziom żelaza, więc może czegoś się więcej dowiem jak poznam wyniki. Strasznie się cieszę, że już po wszystkim Edytowane przez layla9 Czas edycji: 2020-04-05 o 11:07 |
2018-06-27, 13:00 | #311 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Fajnie ze Ci się skonczylo tak szybko zostala tylko ta macierzysta? a te małe ''dzieci '' rozumiem że poznikaly juz?
|
2018-07-13, 12:41 | #312 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Też się bardzo cieszę! Ta macierzysta została jeszcze ze dwa tygodnie po tym jak wszystko poschodziło. Dzisiaj już nie mam śladu nawet po macierzystej, chociaż dużo czasu spędziłam na słońcu bo byłam w Polsce więc może to trochę przyspieszyło proces znikania tej macierzystej. Te "dzieci" zaczęły znikać jako pierwsze. Dzisiaj już nie mam żadnych plam ani plamek.
|
2018-07-26, 12:10 | #313 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 1
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Witam,
Przejrzałam cały wątek i postanowiłam podzielić się również swoją historią. Najpierw poprawka odnośnie nazwy choroby - oczywiście mamy do czynienia z łupieżem różowym Giberta, a nie Gilberta. Chociaż jeszcze wczoraj nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje W moim przypadku wszystko zaczęło się 10 dni temu, dzień przed wyjazdem w góry. Przypadek podręcznikowy - dwie spore, swędzące plamy - jedna na szyi, druga na brzuchu. Byłam pewna, że to zwykłe otarcie. W trakcie pobytu w górach swędzenie bywało nieznośne, a po kilku dniach wysypka rozlazła się po całej szyi, brzuchu, dekolcie, plecach i udach. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie mam uczulenia na tamtejszą wodę, bądź środki piorące, których używał pensjonat, w którym spałam. Później ogólnie wszystko co piłam i jadłam wydawało mi się podejrzane. Po 4 dniach zdecydowałam się na wizytę w aptece z powodu masakrycznego swędzenia. Dostałam tabletki na alergię, maść Bepanthen oraz wapno do picia (podejrzenie alergii). Niestety nic nie pomogło, a objawy się nasiliły, więc po powrocie do domu zajechałam do nocnej i świątecznej poradni, gdzie lekarz dalej podtrzymywał wersję z alergią i dostałam zastrzyk ze sterydami, po których wszystko miało pięknie zejść (słowa pielęgniarki, które dały mi niepotrzebną nadzieję) oraz receptę na inne tabletki na alergię. Jedyne, co się zmieniło, to intensywność świądu - przez dwa dni dało się funkcjonować. Po tym czasie postanowiłam znowu udać się do internisty, gdzie usłyszałam, że to nie alergia, lecz prawdopodobieństwo grzybicy. Tak się złożyło, że na następny dzień miałam zaplanowaną wizytę u dermatologa (z innego powodu), więc poprosiłam internistę o dodatkowe skierowanie dot. tej wysypki. Dostałam skierowanie + kolejną receptę, której postanowiłam nie realizować, dopóki dermatolog się nie wypowie. I tak proszę Państwa dochodzimy do finału - nie zdążyłam dobrze się rozebrać, a moja dermatolog od razu rzuciła hasło "łupież różowy Giberta". Usłyszałam, że trwa do 6 tygodni, obojętnie, czy jest leczony, czy nie. Lekarka spytała, czy nie chorowałam jakieś trzy tygodnie temu, bo choroba ujawnia się w przypadku obniżonej odporności. Sprawa dziwna, bo nic mi nie było, a do tego jestem osobą, która zdrowo się odżywia, pije actimele, zażywa codziennie magnez i stara się dużo spać Jedyne powiązanie, jakie znalazłam po analizach informacji znalezionych na necie, to opryszczka, którą miewam bardzo często. Dermatolog przepisała maść do zrobienia w aptece, tabletki na alergię (na świąd), wapno i rutinoscorbin. Zaleciła szybkie kąpiele pod prysznicem, unikanie słońca, odpoczynek i wysypianie się. Dostałam też receptę na maść ze sterydami, żeby przetrwać tę jedną noc, dopóki apteka nie wyrobi dla mnie maści. Dodatkowo zapytała o rodzaj wykonywanej pracy, bo przypadłość podobno jednak jest zaraźliwa. Nie wzięłam L4, ale myślę, że dostałabym je bez problemu. Podsumowując - na tę chwilę jestem wysypana na szyi, dekolcie, piersiach, brzuchu, udach, kolanie, ramionach i mam podejrzane plamki na policzku. Nie jestem w stanie tego zliczyć, jak w przypadkach podanych przez osoby, które wcześniej się wypowiadały. Oprócz przykrych wrażeń estetycznych dochodzi paskudne swędzenie. Jeśli dopadła Was ta choroba, a nic Was nie swędzi, to zaprawdę powiadam Wam - jesteście w gronie szczęśliwców. Kończąc dodam tylko, że te forum okazało się dla mnie dużym wsparciem i bardzo dziękuję każdej dobrej duszyczce, która podzieliła się swoimi doświadczeniami. Dobrze wiedzieć, że nie jest się odosobnionym przypadkiem. Teraz mam większą motywację, żeby po prostu jakoś to przeżyć, bo na pewno przejdzie... |
2018-07-26, 23:32 | #314 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Przejdzie,przejdzie U mnie trwało właśnie 6 tygodni i też brałam tabletki na alergie i maść na egzeme i sucha skore, które zmniejszały swędzenie i zaczerwienienie. Mam nadzieje ze u Ciebie też bedzie krotko to trwac. Oczywiście od lekarza usłyszałam ze to alergia skorna od stresu a nie żaden łupież. Nikt kogo znam się ode mnie nie zaraził na szczęście :P Szybkiego powrotu do zdrowia jeszcze raz!
|
2019-02-10, 21:51 | #315 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 13
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Nie wiecie czy ta cała matka może pojawić się na tyłku? Miałam coś takiego około miesiąca. Później zniknęło a teraz mam wysyp na dekoldzie, piersiach, tułowiu rękach i kilka na pachwinach. Byłam u lekarza i powiedział, że nie wie co to jest, nie wyklucza łuszczycy i należy obserwować. Im dłużej czytam tym bardziej jestem przekonana, że to też cały Gibert. Co myślicie? Moje plamki teraz wyglądają tak...
|
2019-02-10, 22:59 | #316 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Gibert a na tyłku było to duze? w sensie ta Matka zawsze jest sporo wieksza od wysypu
|
2019-03-05, 23:26 | #317 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 13
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Tak większa. Byłam u innego lekarza, potwierdził Giberta. Wciąż go mam...
---------- Dopisano o 00:26 ---------- Poprzedni post napisano o 00:26 ---------- Tak większa. Byłam u innego lekarza, potwierdził Giberta. Wciąż go mam |
2019-03-06, 21:01 | #318 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 73
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Cytat:
Wszystko zmieniło się jakieś dwa tygodnie temu, wyskoczyło mi mnóstwo plamek, najwięcej na brzuchu i plecach, trzy na nodze, na rękach póki co nic. Poszłam do lekarza rodzinnego, dostałam skierowanie, wizyta u dermatologa - lekarz popatrzył chwilkę i bez zastanowienia: łupież różowy Giberta. Powiedział że nie wymaga to leczenia, zniknie samo (nawet nic mi nie przepisał). Powiedział tez, że pojawia się to przy niskiej odporności. Na necie wyczytałam tez, że przy stresie, co akurat u mnie było by prawda, bo dużo stresu miałam ostatnio.. U mnie na szczęście to W OGÓLE nie swędzi, więc współczuję wam jeśli u was swędzi na własną ręke kupiłam tylko sobie taki delikatny żel pod prysznic, i nakładam oliwkę po kąpieli. Mam nadzieję że zniknie niedługo. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2019-03-08, 14:19 | #319 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 13
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Czy to już końcówka?
|
2019-03-09, 11:55 | #320 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Hej, u mnie tak wyglądał początek, bo po takich plamkach miałam wysypkę z mniejszych krostek na brzuchu i nadgarstkach (ale podobno nie u każdego taka wysypka się pojawia). Więc nie martw się, bądź cierpliwa i obserwuj czy pojawia się więcej takich plamek czy nie. Jeśli nie - to najprowdopodobniej już koniec. Byłaś z tym u lekarza? Masz plamkę macierzystą? Jak długo masz już te plamki?
|
2019-06-06, 17:38 | #321 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Błagam niech ktoś odpisze...czy to jest ten łupież? Nic nie pomaga i jest już tydzień
|
2019-06-06, 17:39 | #322 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Na plecach tez
|
2019-06-07, 01:13 | #323 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Kazdy to przechodzi inaczej i roznie wygladaja te plamki. Jak sie czujesz? Swedzi Cie to? Chorowales niedawno? Albo stresowales sie? Z tego co sie naczytalam to miedzy innymi tak objawia sie ten caly “lupiez” jak na Twoich zdjeciach. Do tego zgadza sie czas. Mi sie pojawily plamki wlasnie w czerwcu, jak Tobie. Na pewno warto isc do lekarza i sie po prostu dowiedziec, zeby byc spokojnym. Ale to samo przechodzi, choc ciezko w to uwierzyc
|
2019-09-28, 21:01 | #324 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Krk
Wiadomości: 235
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Chyba mam to samo... myślałam ze alergia, ale z dnia na dzień mam coraz więcej cZrwonych plam na ciele, serio jestem załamana... wydaje mi się ze na zdjęciu to ta plama macierzysta, pomóżcie bo dermatolog dopiero w środę (
|
2019-09-28, 21:03 | #325 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Krk
Wiadomości: 235
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Mnie to jakoś specjalnie nie swędzi... ale po tygodniu jest tylko gorzej i więcej tego ... ręce, cały brzuch okupią przy pachwinie
|
2019-10-02, 12:21 | #326 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 40
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Chyba to mam, musze iść do dermatologa
|
2020-01-05, 12:28 | #327 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Strzelce
Wiadomości: 599
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Przeszłam to kilka lat temu... po miesiącu przeszło same. Niestety nie ma na to żadnego magicznego leku, ale da się z tym żyć. Unikać gorących, długich kąpieli... Lepszym rozwiązaniem jest krótki, letni prysznic. Nie przegrzewac się, A więc zrezygnować z grubych swetrów, z większej aktywności fizycznej, bo to tylko wzmaga swędzenie. Jeśli chodzi o higienę, pielęgnację to polecam przestawić się na produkty naturalne, hipoalergiczne. Natluszczac skórę. Ja stosowalam kosmetyki emolium. No i najwazniejsze: nie stresować się, nie nakręcac! bo to nie pomaga, a wręcz tylko przeszkadza. CHOROBA atakuje głównie jesienią, wczesna wiosna. Uniejscowia sie glownie na korpusie ciala, ale zchodzi tez na rece i nogi. Nie pojawia sie na dloniach, szyji i twarzy, więc całe szczęście nie jesteśmy wystawiwni na ekspozycję, tak więc nawet nikt nie zauważy naszych plamek. Cierpliwosci kochani
__________________
Tryb oczekiwania aktywowany |
2020-01-09, 23:41 | #328 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
ja na szyji miałam jedną na przodzie.Zaczeło sie na szyji- karku z tyłu.
U mnie zaczeło się w czerwcu- byłam mocno przemęczona- troche stesu też w pośpiechu żyłam |
2020-01-10, 06:22 | #329 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Strzelce
Wiadomości: 599
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Tryb oczekiwania aktywowany |
|
2020-03-22, 19:50 | #330 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 1
|
Dot.: łupież Różowy Gilberta!
z tym, że nie wysypuje na szyi czy twarzy to nieprawda. Ja mam łupiez giberta od ponad 4 tygodni i wysypało mnie różnież na szyi, głowie i jedną plamke mam na twarzy
Edytowane przez Szpilka1980 Czas edycji: 2020-03-22 o 19:51 |
Nowe wątki na forum Dermatologia |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:23.