|
Notka |
|
Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia. |
|
Narzędzia |
2009-03-15, 16:24 | #4471 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 470
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
|
|
2009-03-15, 18:09 | #4472 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 69
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Norton serdeczne dzięki za wpisanie mojej osoby na listę. Jestem z Wrocławia. Pozdrawiam
|
2009-03-15, 18:22 | #4473 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój - Bzie
Wiadomości: 205
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
witajcia,pozdrowienia dla Siostry,może Nela w Kamweshii spotka rodzinę Tembo i moją maleńką Sophii
|
2009-03-15, 18:40 | #4474 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 355
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
W przyszłym tygodniu Siostra ma jechać z Nelą do Lusaki m.in. po paczki. Może będzie to przed odwiedzinami w Mulambie i nasza mała Jessi dostanie wkońcu paczkę , która idzie już ponad trzy miesiące priorytetem.
Nela jeżeli to będzie możliwe uściskaj od nas Jessinalę T. nr 570 i jakbyś akurat mogła, to prosimy o zdjęcie. Pozdrawiamy i Ciebie i Siostrę Józefę. Edytowane przez MartaiMaciej Czas edycji: 2009-03-15 o 18:41 |
2009-03-15, 18:49 | #4475 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój
Wiadomości: 275
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Tylko dojazd może być dla Was trudniejszy. Bo to koniec Polski, z mojego okna widzę tereny w Czechach. Ale w Europie to nie, bo to prawie środek Europy. Okolice Tychów, Mikołowa łatwiejsze komunikacyjnie. |
|
2009-03-15, 19:11 | #4476 | |
Rozeznanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Ja jej mówiłam co trzeba robić z rzeczami, które kupiłam dl arodziny mojej małej Mainali, a ona pisała w nyanja. Ważne - ktos w rodzinie musi byc piśmienny! Jeśli nie umieją czytać to i nyanja na nic. Jełśi jest po angielsku (prostymi słowami) to na miejscu w trakcie dostarczania rzeczy tłumaczy wszystko Moyo i Mubenga. Ważne by dokładnie oznaczać co do czego
__________________
Adopcja Serca - wspieranie dożywiania i edukacji dzieci w Afryce
Panny Młode dla Dzieci - wyjątkowa akcja charytatywna Rozwój. Bo zatrzymanie się w miejscu jest niczym cofanie się wstecz |
|
2009-03-15, 19:44 | #4477 | |||||
Rozeznanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Siostro KelwinaEma a gości, gości, z pomorza jest i Schreck i Kajarabek i jeszcze pare innych osób. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
__________________
"Misje dotyczą wszystkich chrześcijan" Redemptoris Missio JPII Mój blog: www.tereska-misje.blog.onet.pl |
|||||
2009-03-15, 20:41 | #4478 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 27
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Witam! Skoro nadarza się okazja, to ja proszę nieśmiało : Nela - jeśli będziesz w Chimusanya uściskaj moją córcię - Reginę Lungu (440), może uda Ci się też zrobić jej zdjęcie - będę wdzięczna Gorące -wiosenne pozdrowienia dla Wszystkich z pięknego dziś Rzeszowa. |
|
2009-03-15, 21:25 | #4479 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 78
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Nelajak będziesz w Mulambie to uściskaj moją córkę Lucia Mwansa. nr.567.Mam nadzieje że uda Ci się ją spodkac albo kogoś z jej rodziny(robiłam zakupy w sklepiku w grudniu i styczniu). Jeżeli możesz to spytaj co by się im przydało. Pozdrowienia Edytowane przez agamann Czas edycji: 2009-03-15 o 21:28 |
|
2009-03-15, 21:47 | #4480 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 69
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Jednak co kilkanaście par oczu to nie jedna Animator czekamy z niecierpliwością na wieści o terminie spotkania. Trzymamy kciuki Jestem ciekawa czy Crebson dotarł na badania. Nela czy coś wiadomo na ten temat? Edytowane przez Tesik Czas edycji: 2009-03-15 o 21:49 |
|
2009-03-15, 22:02 | #4481 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 10 537
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cieszę się razem z Wami na to spotkanie Jak sobie przypomnę "nasze" w Warszawie to normalnie Tak suuuuper było
Życzę Neli owocnych poszukiwań Dzieci bezzdjęciowych. Niektórzy Rodzice już rok czekają na zdjęcie |
2009-03-15, 22:19 | #4482 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 161
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Co do spotkania... Nie wiem gdzie jest Norton - Organizator i mam nadzieję że się nie pogniewa jak napiszę proponowany przez nas termin i miejsce :
29 marca, t.j. niedziela, godz. 14.00 w Tychach. Dokładny adres na pw Ja również i mam nadzieję, że będzie podobnie |
2009-03-16, 07:59 | #4483 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 78
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Mnie pasuje
|
2009-03-16, 08:36 | #4484 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 29
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Witajcie!
No ja po prostu nie mogę się doczekać żeby sie z Wami spotkać. Mnie też pasuje ten termin. No i cieszę się że Nela pojedzie do Kamweshyi bo stamtąd jest nasz Muluwa. Życzę Wam przyjemnego dnia i słońca!!! ---------- Dopisano o 09:36 ---------- Poprzedni post napisano o 09:31 ---------- bzianka- może w końcu się poznamy, jak nie w Jastrzębiu to w Tychach- mam nadzieję że będziesz na spotkaniu. |
2009-03-16, 09:08 | #4485 | ||
Raczkowanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Cytat:
Adres spotkania otrzymacie na priva MamaBernarda. Potwierdzam swoje przybycie na spotkanie Wielkie dzięki dla MamaBernarda ----------------------------------------------------------------------------------- Na marginesie - informacja dla osób z Małopolski i Podkarpacia - nasze niedoszłe spotkanie w Łańcucie może dojść do skutku Mam tam teraz swoje wtyki rodzinne. |
||
2009-03-16, 10:06 | #4486 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój
Wiadomości: 275
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Z Jastrzębia nas dużo, ale może na jeden samochód się uda. Niech się zgłosi ktoś kto może samochodem. Ja nie (nie mogę samochodem) - żona ma dyżur. Jak nie, to pojedziemy autobusem jak ostatnio.
|
2009-03-16, 11:03 | #4487 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 35
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Kraków - Łańcut - ok. 180km Kraków - Tychy - ok. 80km Nie mówiąc o porównaniu jakości drogi dojazdowej - autostrada kontra E40 usiana fotoradarami.. Na dziś nie bardzo pasuje nam termin spotkania w Tychach, ale jeśli uda nam się poprzekładać nasze sprawy, to chętnie byśmy przyjechali. Więc też poprosimy wszelkie informacje na priv. Aczkolwiek do Łańcuta też moglibyśmy się wybrać na wycieczkę
__________________
"Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić." — św. Augustyn |
|
2009-03-16, 11:14 | #4488 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 161
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Wszscy jadący z tamtej strony "autostradą" proszeni o ostrożność, niestety wieczne roboty drogowe psują jakość podróży, choć zgadzam się w pełni z mormonkiem przy E40... |
|
2009-03-16, 11:49 | #4489 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
|
|
2009-03-16, 15:00 | #4490 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 29
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
MamaBernarda dziękuję za wiadomośc na temat spotkania. |
|
2009-03-16, 15:20 | #4491 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 470
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
A tak na poważnie to najbliższe lotnisko pasażerskie mam w Gdańsku Póki co już teraz życzę Wam dobrej zabawy. Poczekam aż zorganizujecie coś bliżej |
|
2009-03-16, 16:53 | #4492 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 69
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Ludzie, ale szykuje się spotkanie. Będzie kawa, pizza będzie ... Już się nie mogę doczekać. |
|
2009-03-16, 17:29 | #4493 |
Raczkowanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
mnie nie pasuje ale czekam na relację
|
2009-03-16, 17:55 | #4494 | |
Rozeznanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Bliżej spotkania to były na Mazowszu czyli w Warszawie. A jeszcze bliżej to zwołaj Ty u Siebie albo gdzieś w pobliżu i zaproś mieszkających od Warszawy po Hel do Siebie. Mama Bernarda Trochę się wyrychliłem z tym Mikołowem, zaraz tam zadzwonię i bedę musiał tamto miejsce odwołać. Jeżeli chodzi o Tychy na 29.III. to na 95 % bedę.
__________________
"Misje dotyczą wszystkich chrześcijan" Redemptoris Missio JPII Mój blog: www.tereska-misje.blog.onet.pl Edytowane przez Animator Czas edycji: 2009-03-16 o 18:00 |
|
2009-03-16, 19:12 | #4495 |
Raczkowanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Mpanshya, 15.03.09 , 10:50
Wczoraj rzeczywiście miałam za sobą ciężki dzień Ale mogę chyba powiedzieć, że wyprawa zakończona sukcesem – udało nam się bowiem odnaleźć większość niesfotografowanych dzieci – choć kilka jeszcze zostało … Ale po kolei. Wstawało mi się źle, taka byłam śpiąca. Ale wiedziałam, że umówiłam się na 7 – więc to mnie ostatecznie zmobilizowało. Mubanga chyba aż tak zmobilizowana nie była, bo czekałam na nią 50 minut Ale na usprawiedliwienie – ona ma dalej niż ja. I możliwe, że wstałyśmy o tej samej porze Tak więc wyruszyłyśmy po 8. Po drodze zatrzymywałyśmy się w kilku miejscach, by zrobić zdjęcia dzieciom z naszego programu. Mijaliśmy na drodze wielu ludzi, dzieci. Widoki znów były piękne, choć teraz skupiałam się przede wszystkim na jeździe – bo wiedziałam, że czeka nas daleka droga. Po drodze zajechałyśmy na farmę do Mubangi rodziny. Ale tam jest uroczo. Mają farmę zwierzęcą. Po całym podwórku biegają kozy, świnki – niektóre takie małe, przesłodkie, - kury i indyki. Fantastyczne miejsce Świnki są dość wychudzone – ale co tu się dziwić – tutaj w Zambii żadnym zwierzaczkom się nie przelewa. Chyba nie widziałam jeszcze psiaka, któremu by nie sterczały żebra. Ale nie widziałam też za wiele takich dzieci – więc to w sumie chyba zrozumiałe… W ogóle raczej psów nie ma za dużo, koty to prawdziwa rzadkość – ale to dlatego, że ludzi nie stać – przecież zwierzętom też trzeba dać coś jeść … Po krótkim pobycie u Mubangi ruszyłyśmy w dalszą drogę. Mhm…póki dziewczyny nie wyjaśnią wszystkiego z adopcyjnymi rodzicami nie będę może pisać kogo odwiedzałam. Sprawy bowiem się odrobinkę pokomplikowały i niektóre rzeczy trzeba naprostować. W każdym bądź razie te poszukiwania dały mi w kość. Niektórych dzieci trzeba było szukać, jeżdżąc po polnych drogach i pytając od chaty do chaty. Do niektórych było tak daleko. Pogoda, choć i tak niezła na rowery, jednak dawała się we znaki. Wypiłam już prawie całą wodę i perspektywa dalszej jazdy bez wody napawała mnie prawdziwym przerażeniem. Zdecydowałam się więc na wodę ze studni. Nie smakowała tak dobrze jak ta ze studni głębinowej tu u Sióstr, ale było mi wszystko jedno – bo byłam tak spragniona. Nie dbałam nawet o ewentualne późniejsze „zemsty” , po prostu bez tej wody bym nie dała rady. Niestety też byłam mocno głodna. Jakoś tak nie pomyślałam o żadnym jedzeniu – tylko pół bułki na śniadanie (nie zdążyłam zjeść rano), które dość szybko skonsumowałam… Jeździłyśmy naprawdę sporo, kluczyłyśmy w niektórych okolicach w poszukiwaniu – tu w Afryce naprawdę koniec języka za przewodnika. Jak dobrze, że była Mubanga. Udało nam się odnaleźć wszystkie dzieci, które sobie na wczoraj zaplanowałyśmy a przy okazji zrobiłam zdjęcia kilku innym. Dojechałyśmy aż do Chimusanyi – miejscowości oddalonej od Mpanshy o grubo ponad 20 km. Ale w sumie wydaje mi się, że przez to szukanie, zrobiłyśmy grubo ponad 50 km. W sumie to nie jest dużo, ja już bez problemu robiłam po ponad 100 km, ale tutaj te drogi (bardzo często rower trzeba prowadzić) i ta pogoda jednak naprawdę te kilometry podwajają. Rower oczywiście bez przerzutek i niestety bez hamulców (Mubanga upierała się, że były, ale ja jakoś tego nie zauważyłam Jak byłyśmy w Chimusanyi – tam jest taki market – poszłyśmy na zimną colę – marzyłam o niej przez całą drogę. Wiedziałam, że tam mają lodówki w niektórych sklepikach. Niestety, coli nie było, musiałam zadowolić się jakimś takim dziwnym napojem energetycznym. Tak naprawdę mi nie smakował – ale był zimny i, jak twierdziła Mubanga, energetyczny – więc pochłonęłam cały. Powiedziałabym, że to taki rodzaj płynnego jogurtu, tylko że z jakimiś grudkami – chyba była to mąka kukurydziana. Rzeczywiście zabił głód. Akurat też gdy byłyśmy w sklepiku lunęło jak z cebra. A ja się tylko z tego cieszyłam – deszcz tutaj to orzeźwienie. Wiedziałam, że dzięki temu będzie się przyjemniej wracać. A była już 16 – więc lepiej to było zrobić jak najprędzej. Wracałyśmy głównie szosą – dużo szybciej niż polnymi drogami. Ale jeśli mam być szczera, jeździ się nią średnio przyjemnie. Nie podoba mi się sposób w jaki są traktowani rowerzyści i piesi. Gdy jechałyśmy Mubanga ciągle oglądała się nerwowo za siebie. Myślałam z początku, że tak się o mnie martwi – że może ja niedoświadczona wpakuję się pod koła samochodu. Potem przystanęłyśmy na chwilę, żeby się napić. Z daleka nadjeżdżał samochód, Mubanga krzyknęła żebyśmy szybko zmieniły pobocze – zdziwiłam się, ale myślę – dobra, widocznie stanęłyśmy źle. Po chwili jednak musiałyśmy przenosić się na drugą stronę – znów nadjeżdżał samochód, ale z przeciwnej strony. W końcu zapytałam i okazało się, że droga jest dla samochodów, rowery i piesi nie mają żadnych praw – gdy jedzie samochód, trzeba się usuwać mu z drogi na drugą stronę, a gdy dwa auta się mijają najlepiej po prostu rzucić się w przyboczne trawy. No to mi się tutaj średnio podoba. Potem Maggie mi mówiła, że naprawdę trzeba uważać. Na drogach ginie bardzo dużo ludzi. Ci co prowadzą są często pijani i często nie kontaktują za dobrze za kółkiem i zabijają. Na szczęście samochody tutaj jeżdżą stosunkowo rzadko, ale stres i to, że musisz im się grzecznie usuwać…mhm…średnio fajne. Ale drogą sunęło się w sumie szybko. Padał lekki deszczyk i, szczególnie gdy było z górki , czułam tylko radość… Potem Mubanga stwierdziła, że ostatnie kilometry pojedziemy skrótem. Może i było z kilometr bliżej, ale zważywszy na to, że przez deszcz było wielkie błoto, rowery musiałyśmy prowadzić i czasu raczej nie zaoszczędziłyśmy. W ogóle ta końcówka była najbardziej wyczerpująca. Dróżka wąska, dookoła wysokie trawy – kłujące źdźbła miałam wszędzie. Byłam brudna, podrapana, zmęczona, ale w końcu o 18 jakoś dotarłyśmy. 10-godzinna wycieczka do łatwych nie należała, ale za to zakończyła się sukcesem Siostra dała mi lunch, który na mnie czekał i zjadłam wszystko – a porcję dostałam jak dla 3 ludzi. No w ogóle muszę napisać o jedzeniu tutaj, bo jeszcze chyba tego nie robiłam. No powiem Wam, że Siostra dba tu o mnie wspaniale. Ja przyjechałam z cichą nadzieję zrzucenia paru kilo – sami rozumiecie-ślub w czerwcu – ale niestety, nici z tego. Jedzenie pyszne (a ja jestem raczej wybredna) i porcje ogromne Kochane Siostry No i tym kulinarnym akcentem kończę Buziaki P.S. Dodam tylko, że naszym priorytetem było znalezienie dzieci bez zdjęć, dlatego mimo pobytu w tych miejscowościach nie daliśmy rady odwiedzić za wielu innych Edytowane przez Nela85 Czas edycji: 2009-03-16 o 19:18 |
2009-03-16, 19:16 | #4496 |
Raczkowanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Mpanshya, 15.03.09, 20:50
Za mną kolejny wspaniały dzień tutaj. Dzień prawdziwego odpoczynku i relaksu. Byłyśmy z Dziewczynami na wspaniałej wycieczce. Ale dzień zaczął się od wielkiej ulewy. Gdy na 9 szłam do kościoła nie dało się omijać niektórych kałuż – trzeba było brodzić w wodzie. Z powodu tej ulewy było dzisiaj dużo mniej ludzi na mszy, niektórzy spóźniali się nawet 30 minut. Ale było bardzo przyjemnie. Słuchać tego śpiewu tutaj, pośród tych przyjaznych ludzi, modlić się z nimi – czyni te msze wyjątkowymi. Trochę się tylko martwiłam, by pogoda nie pokrzyżowałam nam planów. Już od kilku bowiem dni z niecierpliwością czekałyśmy na wycieczkę. Zaplanowały nam ją Siostra Józefa i Maggie – ale pojechała z nami tylko Maggie – nasza pracowita Siostra ciągle siedzi nad ostatecznymi rozliczeniami za ten rok. Miałyśmy się wybrać do miejsca przy Luangwa Bridge – rodzaj zajazdu / campingu dla turystów gdzie jest bar i miejsce z którego można podziwiać rzekę a po drugiej stronie… Mozambik. Na szczęście padać przestało, a zachmurzone niebo nas nie odstraszyło (na całe szczęście) i wyruszyłyśmy. Już widoki z samochodu były niesamowite – te góry tu są przepiękne, całe zielone … W jednym miejscu obstąpili nas sprzedawcy przepysznych bananów – o których tyle w swoich relacjach pisała Ava. Miałyśmy więc bananową ucztę – a te banany tutaj – przepyszne. Niektóre maleńkie – długości palca, inne większe. Niektóre całkiem zielone, inne żółte jak cytrynki – wszystkie pyszne !!! Most na rzece, który prowadził do Mozambiku też fajny, ale jednak nasz największy entuzjazm wzbudził targ w miejscowości. Po jednej stronie tony suszonych ryb – one akurat nie wzbudziły u mnie wielkiego entuzjazmu – za to po drugiej stronie drogi były cuda – przepiękne plecione rzeczy, wielkie kosze, torebki, podstawki, wszystko ręcznie plecione. A ceny bardzo, bardzo przystępne (to chyba nawet mało powiedziane) – jakbym mogła to bym kupiła wszystko !!! Ale niestety ograniczenie bagażu ;( Coś tam jednak wybrałam – ale na prawdziwe zakupy nastawiam się na jutro (o tym za chwilę) Po udanych zakupach pojechałyśmy w końcu do miejsca przeznaczenia. Miejsce rzeczywiście przepiękne. Robi olbrzymie wrażenie. Jak tylko je ujrzałam od razu wiedziałam że skądś je znam – albo Gosia zamieściła zdjęcia, albo je tak obrazowo opisała Roztacza się z niego przepiękny widok na rzekę. Są miejsca do siedzenia na dole i taras na górze. Idealne miejsce do odpoczynku i cieszenia się pięknem Zambii. Biegają tam takie maleńkie przeurocze jaszczurki – maleństwa wielkości połowy palca. Na dole jest nawet basen – który chyba jednak lata świetności ma już za sobą. Roślinność jednak jest piękna i w ogóle położenie tego zajazdu/campingu naprawdę robi wrażenie. Strasznie przyjemnie było rozsiąść się tam, pogadać, wypić colę. Maggie zna bardzo dobrze właścicieli i kobieta, która to prowadzi cały czas (a były to 3 h ! ) z nami siedziała. Jak by to delikatnie powiedzieć – dziwni ludzie. Anglicy – mieszkali w Ameryce Płd w Cape Town, a 5 lat temu przenieśli się tutaj. Jednak ta pani nie cierpi Zambii, jej nieprzyjaznych (bzdura!) mieszkańców i marzy o powrocie do Ameryki Płd – najpiękniejszego kraju na ziemi (jej zdaniem) Prędzej muszą jednak sprzedać to miejsce i odzyskać pieniądze, które zainwestowali. Napisałabym coś jeszcze o nich, ale nieładnie tak obgadywać ludzi za ich plecami …. Miejsce jest więc na sprzedaż. Potem przy kolacji zgodnie stwierdziłyśmy z dziewczynami, że trzymamy kciuki by to miejsce znalazło jak najszybciej nowego właściciela, który pokocha je tak, jak ono na to zasługuje. W ogóle jak tam byłyśmy wyszło słońce, co jak wiadomo, spotęgowało urok tego zakątka. Obserwowałyśmy miejscowych na łodziach – ja ze strachem – ciągle bałam się, że jakiś hippo je roztrzaska. Miejscowi znają jednak doskonale trasy „wędrówek” hipopotamów i się tam po prostu nie zapuszczają. Ale gdy w powrotnej drodze oglądałam dzieci bawiące się przy brzegu albo młodzież robiącą pranie przy brzegu mało nie dostałam palpitacji serca. Te krokodyle tak bowiem tak podziałały na moją wyobraźnię, że chyba nigdy nie zbliżę się do żadnej rzeki w Afryce. Wiecie jaką długość osiągają dorosłe krokodyle ? Nawet 8 metrów !!!!!!!!!! Jakoś prędzej o tym nie słyszałam, albo po prostu nie umiałam sobie wyobrazić. Te które widziałam w zoo były malutkie … Człowiek to dla nich tylko mała przekąska. Brrrrr……… Widok tej rzeki i ludzi mających chatki w jej pobliżu był piękny, ale i przerażający zarazem. A wszystko skąpane w pięknym zachodzącym powoli słońcu. W drodze powrotnej jeszcze raz zahaczyłyśmy o targ i miejsce gdzie stali z bananami. Poza tym droga upłynęła nam w milczeniu. Każdy miał w sobie dosyć wrażeń… A jutro czeka mnie wyprawa do Lusaki Moim osobistym przewodnikiem będzie Festas. Siostra mówi że chciała zabrać Rafaela, ale Festasowi tak zależało – nic dziwnego, ma przecież u mnie interes Dziewczyny, ogłoszenie matrymonialne wciąż aktualne, tylko się tak nie pchajcie !!! Mam jechać na market z wyrobami lokalnych artystów – biżuterią, plecionkami, malunkami – nie mogę się już doczekać !!! Pewnie też zaczepimy o pocztę, na co pewnie niektórzy z Was niecierpliwie czekają. Ale o jutrze będę mogła opowiedzieć dopiero jutro Tak więc do przeczytania )))))) Acha. Jeszcze kilka spraw – bo właśnie sobie przypomniałam. Pierwsze: kwestia cyfrówki dla Siostry Magdaleny. Rozmawiałam o tej sprawie z Siostrą Józefą. To naprawdę miło z Waszej strony, ale to tak naprawdę nie do końca dobry pomysł. Z kilku względów. Siostra Magdalena ma tam u siebie chyba tylko dwójkę, albo trójkę dzieci z naszego programu. To nie za wiele – jak na specjalne kupno aparatu. Po drugie jest tam teraz z nią Siostra Jeremia i ta dysponuje cyfrówką, więc w razie czego na pewno będzie mogła pożyczyć. Wreszcie Siostra Magdalena nie należy już do osób młodych i o ile robienie fotek nie jest skomplikowaną kwestią, o tyle przerzucenie ich na kompa i wysyłanie może już stanowić problem. Trudno od niej wymagać, by się tego nauczyła… Siostra Józefa poprosiła jednocześnie, byśmy się nie rozdrabniali – teraz priorytetem jest naprawdę Arka Noego – myślmy o niej !!! Animatorze pytałeś kiedyś czy mieszkam u rodziny Kennedyego. Nie, mieszkam w domku gościnnym u Sióstr. Bardzo ładnym, przestronnym. Jackson, Kennedy, Samson i ich mama mają malutki domek – jedno pomieszczenie, ok. 12 m, z maleńkimi okienkami. W środku mają jedno łóżko (pewnie mają też materac, który gdy ja przyszłam położyli na łózku – ale co do tego upewnię się jeszcze przy następnej wizycie) W każdym razie ciężko by było z miejscem do spania dla mnie. Wspominałeś też o kupnie krzesełek. Spróbuję zająć się tą sprawą. Są bardzo niedrogie, takie robione z drewna stołeczki. Ale ja płacę ! Przecież tam mieszka też mój Kennedy ! |
2009-03-16, 20:00 | #4497 |
Raczkowanie
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Witaj teresko, mam dla Ciebie przygotowaną paczkę z włóczką. Wszystkie Twoje wyroby rozeszły się bardzo szybko. Jeszcze są osoby, które pytają o naszyjniki, "woreczki" - etui na komórki Obiecałem im, że zapytam Ciebie czy zrobiłabyś jeszcze parę takich cudeniek.
|
2009-03-16, 20:25 | #4498 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 10 537
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Nelu relacje normalnie zwalają z nóg
Czekamy z niecierpliwością na informacje o paczkach. W sprawie wyjaśnień już odpisałam Działaj dalej nasz agencie wywiadowczy i zdobywaj informacje i zdjęcia |
2009-03-16, 21:06 | #4499 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 744
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Cytat:
Mogę Ci tymczasem wysłać kilka jajeczek i kurczaczków. Moźe teź się spodobają. Pozdrawiam najcieplej |
|
2009-03-16, 22:07 | #4500 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 377
|
Dot.: Misja w Zambii - część III
Nela, relacje wspaniałe, jak zwykle
Jasne, że najważniejsze w tej chwili jest zdobycie zdjęć i informacji dla rodziców, którzy o swoich dzieciach więdzą najmniej Sprawiedliwość musi być
__________________
|
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:38.